Mikołaj przynosi prezenty również historykom. Czy jego pośmiertne losy pozwolą zdemaskować plagiat stojący u podstaw pierwszej polskiej kroniki?
Święty Mikołaj ma wyjątkowy związek z Polską. Dowodów nie trzeba szukać daleko. Mauzoleum biskupa Miry znajduje się w tym samym kościele w Bari, w którym spoczywają doczesne szczątki małżonki Zygmunta Starego, słynnej Bony Sforzy. Zaraz za ołtarzem bazyliki znajduje się wspaniały nagrobek królowej z jej realistycznym i bardzo pochlebnym posągiem (więcej na ten temat znajdziecie w innym artykule).
Całe podziemia świątyni to już jednak królestwo świętego Mikołaja, którego kości baryjscy piraci uprowadzili z Azji Mniejszej w 1087 roku. Na tym polskie wątki w „karierze” Mikołaja wcale się nie kończą. Ostatnio pojawiła się sugestia, że w pośmiertnych losach najpopularniejszego (przynajmniej zimą) świętego może się kryć także klucz do rozwikłania tajemnicy… Galla Anonima.
Inspiracja czy autoplagiat?
Za sprawą Tomasza Jasińskiego w nauce zadomowiła się teoria, w świetle której pierwszy polski dziejopisarz nie był wcale Francuzem, ale raczej Włochem. A tym samym: Galla Anonima należałoby zamienić na… Italusa Anonima. Zagadnieniu poświęcono morze artykułów i wywiadów, a nawet całe książki. Hipoteza opiera się jednak na bardzo prostym założeniu.
Zdaniem prof. Jasińskiego Kronika Polska pod względem stylu, rytmiki, zastosowanych rymów i używanego słownictwa wybitnie przypomina inne dzieło tej epoki: krótką hagiografię spisaną w klasztorze na wyspie Lido w Wenecji niedługo po roku 1100. Propozycję tę historycy przedstawiali już pół wieku temu. Teraz jednak wreszcie dokonano dokładnych obliczeń. Podobieństwa między dwiema księgami nie mogą dłużej budzić wątpliwości – to nie kwestia intuicji, ale twardych danych.
Wyścig do grobu świętego
Gall Anonim miał związek z działającym w Wenecji mnichem znanym jako Monachus Littorensis. Pytanie tylko – jaki? Czy celowo wzorował się na jego księdze, niemalże plagiatując jej fragmenty? A może obaj przeszli naukę w tej samej szkole klasztornej, albo nawet wywodzili się z tego samego zgromadzenia? Jest też trzecia opcja: Gall i Monachus to jedna i ta sama osoba. Tomasz Jasiński opowiada się za ostatnią interpretacją. Jego propozycja wciąż jednak budzi wątpliwości z jednego powodu. I to takiego, w którym kluczową rolę odgrywa święty Mikołaj.
Kontrowersyjna księga zestawiana z Kroniką Polską to tak zwana Historia o translacji św. Mikołaja Wielkiego. Powstała ona w związku z wielkim sporem, który wstrząsnął Italią u schyłku XI wieku. W wyścigu po szczątki biskupa Myry poza baryjczykami brali udział właśnie wenecjanie. Pierwsi posunęli się do pospiesznego i niedbałego obrabowania grobu. Drudzy natomiast zabrali to, co tam jeszcze zostało. Szczątki Mikołaja skończyły w efekcie w dwóch miejscach. Tak zaczęła się wojna na słowa.
Zastanawiające milczenie
Każde z miast udowadniało, że to ono ma prawo do miana nowej siedziby Mikołaja. W toku tej rywalizacji na Lido powstała Historia, którą Tomasz Jasiński przypisuje naszemu Gallowi Anonimowi. Jego zdaniem kronikarz był lokalnym patriotą oraz wprawnym propagandystą. I paradoksalnie właśnie te punkty z domniemanego życiorysu dziejopisarza wbijają klin w koncepcję o Italusie Anonimie. Mówiąc krótko: nie mógł on być Włochem, bo… nie wierzył w świętego Mikołaja.
W Kronice Polskiej nie pada ani jedna wzmianka o Mikołaju, mimo że autor wspomina innych, niekoniecznie popularnych nad Wisłą świętych. Czy to możliwe, że pisał na przykład o św. Idzim, ale kompletnie zapomniał o biskupie, którego sprawie poświęcił całe lata życia i swoje pierwsze wielkie dzieło? Bardzo trudno w to uwierzyć. Tym trudniej, że Mikołaj był już w Polsce znany, a pierwsi Piastowie widzieli w nim wręcz jednego ze swoich najważniejszych patronów.
Może więc jednak Gall Anonim po prostu bardzo intensywnie wzorował się na włoskim koledze? To sprowadzałoby całą dyskusję do punktu wyjścia. I zmuszało do wystawienia raczej niepochlebnej opinii pierwszemu polskiemu… plagiatorowi.
***
Masz dość przypudrowanej i ugrzecznionej historii początków Polski? My też. Kamil Janicki przedstawia wersję wydarzeń do bólu prawdziwą. Masowe zbrodnie, handel niewolnikami, realia życia poza granicami cywilizacji i brutalne rozgrywki wczesnośredniowiecznych dworów. Oto fascynująca opowieść o bezwzględnych, ambitnych i żądnych władzy żonach pierwszych Piastów. I o państwie, w którego budowie brały udział.
Źródła:
Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką „Żelazne damy. Kobiety, które zbudowały Polskę”.
Wybrana bibliografia
- Borawska D., Gallus Anonim czy Italus Anonim, „Przegląd Historyczny”, t. 56, nr 1 (1965).
- Jasiński T., O pochodzeniu Galla Anonima, Kraków 2008.
- Pac G., Kobiety w dynastii Piastów. Rola społeczna piastowskich żon i córek do połowy XII wieku – studium porównawcze, Toruń 2013.
- Wiszewski P., Domus Bolezlai. W poszukiwaniu tradycji dynastycznej Piastów (do około 1138 roku), Wrocław 2008.
KOMENTARZE (1)
Kamilu, brak św. Mikołaja może wynikać jedynie z tego, że komu innemu te dwa utworu są poświęcone – Translatio przywódcy duchowemu (św. Mikołajowi), Kronika władcy świeckiemu (Bolesławowi Krzywoustemu). Jeśli teraz przyjrzymy się w jaki sposób autor zwraca się w obu tych utworach do głównych bohaterów, to okaże się, że używa tych samych zwrotów. Tytuły 'magnus’ i 'gloriosus’ przysługują w Kronice wyłącznie Krzywoustemu i jego wzorcowi osobowemu – Chrobremu. W Translatio analogicznie w ten sposób określani są wyłącznie św. Mikołaj i św. Marek.
Podobnie Krzywousty i Chrobry porównywani są w zwycięskiej walce do lwów, tak jak św. Marek w Translatio. Św. Mikołaj określany jest mianem sternika w Translatio, tak jak arcybiskup i biskupi polscy, do których zwraca się Anonim we wstępie Kroniki.
Wreszcie tak jak kluczowe znaczenie dla utworu Mnicha z Lido ma modlitwa biskupa Henryka do św. Mikołaja, tak kluczowa jest również modlitwa opata Odilona do św. Idziego. Bez modlitwy Henryka nie byłoby cudownego odnalezienia relikwii św. Mikołaja i odzyskania ich dla weneckiego klasztoru. Bez modlitwy Odilona nie byłoby cudownych narodzin Krzywoustego.
Jeśli więc tylko popatrzymy na to, jak autor przedstawia głównego bohatera utworu, to okaże się, że Krzywousty jest traktowany w Kronice zaskakująco podobnie jak św. Mikołaj w Translatio. Wychodzą raczej podobieństwa a nie różnice.
Dlatego polecam przyjrzenie się poleconemu przeze mnie nadchodzącemu artykułowi. Użyty tam program komputerowy wskazuje nie tylko podobieństwa stylistyczne, jak zrobił Jasiński, ale wychwytuje sposób pisania charakterystyczny dla konkretnego autora jak odcisk palca.