Myślicie że Bronisław Komorowski i Magdalena Ogórek mają kiepską kampanię? 25 lat temu Tadeusz Mazowiecki pokazał, że można mieć rozpoznawalność, kompetencje oraz poparcie mediów, a jednak przegrać sromotnie z człowiekiem znikąd.
Po obradach okrągłego stołu i wyborach parlamentarnych z czerwca 1989 roku ziściło się hasło „wasz prezydent, nasz premier”. Głową państwa został generał Wojciech Jaruzelski, szefem rządu zaś Tadeusz Mazowiecki. Szybko jednak stało się oczywiste, że prezydent musi się zmienić. Już w marcu 1990 roku swoją kandydaturę na najwyższy urząd zgłosił Lech Wałęsa.
Reformy rządu Mazowieckiego były zewsząd krytykowane. Przez kraj przetoczyła się fala protestów społecznych, których uczestnicy zarzucali wprowadzanym zmianom zbytni radykalizm. Z drugiej strony obóz Lecha Wałęsy żądał przyspieszenia transformacji. W tej sytuacji Mazowiecki postanowił zapytać o zdanie wyborców. Zgłosił swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich, by sprawdzić jak wielu Polaków popiera jego linię polityczną.
Kandydat idealny… na papierze
Wydawało się, że jest kandydatem idealnym. Wspierała go większość środowisk inteligenckich i akademickich oraz opiniotwórcza prasa z „Gazetą Wyborczą” i „Tygodnikiem Powszechnym” na czele. Sam premier był powszechnie szanowanym dawnym opozycjonistą, jednym z ojców „Solidarności”, uczestnikiem obrad okrągłego stołu. Znano go z opanowania, rozległej wiedzy oraz umiejętności szukania kompromisu.
W sztabie wyborczym kierowanym przez Henryka Woźniakowskiego i Aleksandra Halla panował duży optymizm. Woźniakowski przywoływał sondaże dające Mazowieckiemu wygraną w pierwszej turze…
Jak nie prowadzić kampanii wyborczej
Prawda była jednak taka, że w sztabie Mazowieckiego panował ogromny bałagan. Brakowało osoby odpowiedzialnej za pracę całej ekipy, a w rezultacie nie było żadnej konsekwencji w kreowaniu przekazu medialnego. Wielu sztabowców odeszło w trakcie kampanii. Wspominają po latach, że nie ustalono spójnej koncepcji prowadzenia kampanii, a dobre pomysły były blokowane.
Przykładem tych chaotycznych działań jest sytuacja opisana przez Andrzeja Brzezieckiego w książce „Tadeusz Mazowiecki. Biografia naszego premiera”:
Jednym z pomysłów konsultantów był na przykład udział Mazowieckiego w koncercie rockowym Lecha Janerki w katowickim Spodku. Zrezygnowano jednak z niego, bo… powaga wizyty Mazowieckiego na Śląsku kłóciłaby się z atmosferą rockowej imprezy!
Wszystko to było skutkiem kompletnego braku doświadczenia. Program wyboczy wykuwał się mozolnie i zaprezentowano go dopiero na przełomie października i listopada. Kilka tygodni przed wyborami!
Pogłębiający się chaos w działaniach sztabu premiera próbował opanować ściągnięty z Belgii spec od reklamy Marcin Mroszczak (znany z późniejszych kampanii Browaru Tyskie czy Ikei). Wtedy pojawiło się najsłynniejsze hasło Mazowieckiego – „Siła spokoju”. Wyśmiewał je sztab Lecha Wałęsy, twierdząc, że premier nawet pchły nie umie złapać.
Kandydat mimo woli
Działania marketingowe były z góry skazane na niepowodzenie. Głównym przeciwnikiem Tadeusza Mazowieckiego okazał się… sam Tadeusz Mazowiecki. Reklamowanie go podobne było do organizowania kampanii prezydenckiej Hamletowi – mówił później jeden z członków sztabu. Premier sam po latach przyznał, że był fatalnym kandydatem na kandydata.
Mazowiecki nie brał udziału w spotkaniach i unikał ustalania kalendarza. Nawet małą scenkę z jego udziałem trzeba było nagrywać pod dziesięć razy. Nie potrafił budować wizerunku, uśmiechanie się do wyborców przychodziło mu z trudem. A wybory prezydenckie są przecież najbardziej personalne ze wszystkich! To nie mogło się dobrze skończyć.
Dziś dziennikarze podążają za kandydatami krok w krok, ci zaś zabiegają o uwagę mediów. Wydaje się to niewiarygodne, ale Mazowiecki idealistycznie uznawał, że nie powinien brać udziału w wiecach wyborczych. To jego program miał być najważniejszy.
Cytowany przez Brzezieckiego Henryk Woźniakowski tak opisuje jego zachowanie:
Ubolewaliśmy, że prawie w ogóle nie reaguje na entuzjazm witającego go tłumu (…). Ludzie klaskali, a on przechodził przez salę ponury i zgarbiony, bez żadnego gestu, mówił też bez emocji, bez przekonania (…). Występowanie na wiecu wyborczym było dla niego wielkim brzemieniem, niemal cierpieniem.
Mówiąc krótko: klęska była nieunikniona.
Wybór narodu
Dotychczasowy premier uzyskał zaledwie 18% głosów i nie przeszedł do drugiej tury. Lepiej od niego wypadł nawet do niedawna nikomu nie znany Stan Tymiński – tajemniczy emigrant i członek Kanadyjskiej Partii Libertariańskiej. Powściągliwy zazwyczaj Bronisław Geremek miał powiedzieć, że Polacy nie dorośli do demokracji.
Tadeusz Mazowiecki uznał, że rodacy dali mu wotum nieufności i podał rząd do dymisji. Kierował się logiką, ale oskarżano go, że obraził się na Polaków. Jego klęska była w dużym stopniu skutkiem fatalnej kampanii wyborczej, którą dzisiejsi spin doktorzy pokazują zapewne jako przykład wszystkich możliwych błędów.
Redakcja: Roman Sidorski; fotoedycja: Roman Sidorski
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Andrzej Brzeziecki, Tadeusz Mazowiecki. Biografia naszego premiera, Znak Horyzont, Kraków 2015.
KOMENTARZE (9)
Czytam i się zastanawiam czy to jeszcze artykuł, czy już reklama i niestety wychodzi mi niestety, że już to drugie. Tekst niewiele i na siłę „rozciągnięty” zdjęciami ale i tak najgorsze te reklamy. Wplecione ceny między zdaniami i to w tej samej czcionce. Naprawdę nie dało się się tych nachalnych reklam z prawej strony i ewentualnie na samym końcu? Na chwilę obecną wygląda to fatalnie. Zwyczajnie wstyd i odechciewa się czytania więcej takich „artykułów”…
Tekst ciekawy, ale mam podobne wrażenie. To znaczy forma reklam za bardzo zlewa się z tekstem (żeby choć były na szarym tle), ciekawe czemu mój adblock ich nie blokuje, muszę go usprawnić.
To, że reklama książki zlewa się z tekstem jest właśnie sprawką adblocka, normalnie są one na szarym tle i są małe. Polecam wyłączyć na chwilę adblocka i zobaczyć jak to wygląda.
Sprawdziłam, niestety nadal słabo, to znaczy ta szarość jest prawie niezauważalna, ale przynajmniej styl czcionki się ładuje i ramki. Wydaje mi się jednak, że jest ich za dużo, przeszkadzają. Lepiej byłaby jedna reklama na tekst, pod spodem lub w środku. Trzy reklamy tego samego to przegięcie, to zniechęca do zakupu zamiast zachęcać.
Czy macie jakieś teksty, które nie są reklama książek Znaku?
Do tego błędy ortograficzne. .. 'nie’ z przymiotnik ami piszemy łącznie Szanowny Panie Siódemki
Pamiętam te czasy a zwłaszcza młodego chłopaka który oddawał Premierowi Mazowieckiemu niemal boskie cechy. Tym antropolatrą był niejaki Kamiński, Mariusz Kaminski ten od CBA.
Tak na marginesie tego artykułu zaklinanie rzeczywistości nic nie da, ani żadne hochsztaplerskie sztuczki. Kampania owszem fatalna ale kandydat jeszcze fatalniejszy. Oczywiście w tamtym czasie, co podkreślam. To samo dotyczy byłego prezydenta Komorowskiego. Kampania fatalna ale kandydat Komorowski jeszcze fatalniejszy.
Totalne brednie.
Mazowiecki przegrał, bo fatalnie rządził. Polaków wpędzono w biedę, błyskawicznie rosło bezrobocie, a komuniści pod osłoną grubej kreski nie tylko nie ponieśli jakiejkolwiek kary, ale bogacili na potęgę rozkradając kraj do spółki z solidaruchami. Nie wspominając już o tym, że w rządzie Mazowieckiego, jak się okazało, większość ministrów była szpiclami Kiszczaka.