W 1939 roku hitlerowcy nie mieli najzieleńszego pojęcia o tym, jak dobrze Polacy są przygotowani na ich najazd. Już raz nasza konspiracja walczyła z Niemcami. I doskonale sobie radziła.
Pierwsza wojna światowa szalała od sierpnia 1914 roku, ale dopiero równo rok później w ręce Niemców wpadła Warszawa, a Rosjanie zostali wyparci z Polski. Raz zdobytego trofeum już nie wypuścili z rąk, a w 1917 roku jeszcze poszerzyli swoje wpływy.
Imperium Rosyjskie upadło ze szczętem i przez moment zdawało się, że cały wschód Europy wejdzie w skład nowego niemieckiego porządku. Zupełnie niespodziewanie Niemcy napotkali na opór nie ze strony bolszewików, ale… polskiej konspiracji!
Nie taka miła odmiana
Zamachy na okupanta zaczęły się natychmiast po upadku caratu, a strzały i eksplozje słychać było jeszcze w przeddzień odzyskania niepodległości. Jeśli ktoś wiązał nadzieje z upadkiem wschodniego imperium, szybko i dość brutalnie został zmuszony do weryfikacji poglądów.
Złudzenia stracili nawet działacze niepodległościowi związani z Józefem Piłsudskim. Wystarczyło, że zarówno komendanta Legionów Polski, jak i szereg innych polskich liderów Niemcy zamknęli w więzieniach.
Niemiecki aparat represji okazał się nie tylko równie powszechny jak rosyjski, ale przede wszystkim znacznie bardziej systematyczny i działający z mechaniczną wręcz precyzją.
Było tak zwłaszcza wówczas, gdy na czele policji miejskiej w Warszawie postawiono dr. Ericha Schultze. Nawet sami polscy bojowcy zapamiętali go jako „zdolnego i energicznego oficera, który stał się groźną i niebezpieczną jednostką dla ruchu niepodległościowego”.
Aresztowania i rewizje miały miejsce niemal każdego dnia. Przejęte archiwa rosyjskich służb dostarczały danych o aktywnych działaczach, a że wciąż obowiązywało prawo wojenne ryzyko sądu polowego i egzekucji było znaczne.
Wet za wet
„Na represje okupantów pozostawała już tylko jedna odpowiedź z naszej strony: niszczyć całą siłą aparat policji niemieckiej, sprzątnąć kierowników” – wspominał później Antoni Purtal, z zawodu stolarz i drukarz, prywatnie działacz reaktywowanego w połowie 1917 roku Pogotowia Bojowego Polskiej Partii Socjalistycznej.
„Byłem ścigany przez policję za zabójstwo dwóch niemieckich pałkarzy, którzy wkroczyli do lokalu naszej tajnej drukarni. W Warszawie tow. Korcza zakomunikował mi, że przez Wydział Bojowy zostałem wyznaczony do dokonania zamachu na osobie Schultzego. Polecenie przyjąłem z radością” – przyznawał później.
Jęknął tylko: Herr Jesus!
1 października 1918 roku o godzinie 6 rano Purtal przyjechał na warszawski Nowy Świat, gdzie w konspiracyjnym lokalu spotkał się z towarzyszami Trzcińskim i Trojanowskim, po czym w trójkę udali się na pobliską ulicę Smolną, gdzie spodziewano się spotkać szefa policji. Całe zajście Purtal relacjonuje ze szczegółami:
Według informacji naszego wywiadu na Smolnej stale kręcili się agenci policyjni. Dzisiaj, a przynajmniej teraz, nie widzieliśmy żadnego, prawie nie ma przechodniów. Ulica pusta. Szybko wchodzimy do bramy nr 11. Trzciński czeka spokojnie, jak mówił, na przedstawienie.
Tu nikt nam nie przeszkadza. Brama ażurowa. Wszystko więc widać doskonale. Czekamy. Z obecnych tylko ja znałem Schultzego. Uwaga tych dwóch towarzyszy skupiła się na mnie. Naraz szepnąłem przez zęby: Uwaga! On! On! On! – wybiegłem z wyciągniętą bronią, gotową do strzału.
Zastąpiłem mu drogę. Chwila ciszy. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Poznaliśmy się wzajemnie. Schultze zamarł – oczy zaszły mu łzami. Padł strzał. Naczelnik policji niemieckiej runął mi do nóg. Usłyszałem tylko jęk: „Herr Jesus”. W tym momencie doskoczył Trojanowski i do leżącego dał jeszcze dwa strzały.
Schultze juz nie żył. Znowu chwila ciszy, którą przerywa głos pewnej pani: Kaziu, bierz pieska i uciekajmy do bramy. To nas poruszyło. Z opuszczoną ku ziemi bronią ruszyliśmy środkiem ulicy w stronę mostu Poniatowskiego, a za nami chodnikiem Trzciński.
To jeden, to drugi z przechodniów zapytywali: kto to panowie? – Naczelnik tajnej policji niemieckiej – odpowiadaliśmy. To dobrze, to dobrze – dobiegały nas ich głosy. Uciekajcie panowie w dół, pod most, tam nikogo nie ma. Na ulicy Czerwonego Krzyża ruszyliśmy dopiero pełną parą, wpadając na jakąś kobietę z dzieckiem, ta zaś, przewróciwszy się zasypała nas stekiem przekleństw.
Lotna armia polskiego podziemia
Osobliwością zamachu na Schultzego było to, że miał miejsce niewiele ponad miesiąc przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. W rzeczywistości strzelanie do okupantów, akcje ekspropriacyjne i dywersyjne trwało praktycznie nieprzerwanie przez cały okres I wojny światowej.
Początkowo była to klasyczna dywersja dokonywana przez wydzielony z I Brygady Legionów Oddział Lotny Wojska Polskiego, składający się głównie z dawnych bojowców Organizacji Bojowej. Regulamin nie pozostawiał wątpliwości, co do charakteru formacji:
Oddziały Lotne prowadzą obecnie walkę z Rosją, która ma na razie charakter podjazdowy: psucie komunikacji, napady na urzędy pocztowe, gminne, powiatowe, na tabory, policję. (…)
Oddział Lotny będzie walczył zawsze na tyłach armii nieprzyjacielskiej aż do wypędzenia wroga z granic Polski. (…) Broń posiadana przez członków Oddziałów Lotnych może być użyta tylko do samoobrony lub walki z wrogiem. Członkom Oddziałów Lotnych nie wolno oddać się w ręce wroga z bronią.
Terrorystyczna tradycja
Ale jeśli Oddziały Lotne ograniczały się wyłącznie do działań dywersyjnych – z dużym powodzeniem niszczono trakcję kolejową i wysadzano mosty – to powołane do życia w 1917 roku Pogotowie Bojowe PPS, pod kierownictwem Tomasza Arciszewskiego jednoznacznie kontynuowało już terrorystyczną tradycję Organizacji Bojowej.
Rozwinięto działalność w kilkunastu największych miastach Polski, w szczytowym momencie – jesienią 1918 roku – należało do Pogotowia ok. 1500 przeszkolonych bojowców, którzy do odzyskania niepodległości dokonali kilkudziesięciu zamachów i rabunków. 11 listopada 1918 to właśnie oni wzięli najczynniejszy udział w rozbrajaniu niemieckich żołnierzy na terenie Królestwa.
Niemcy mają dobrą pamięć
A Antoni Purtal, który dokonał egzekucji na szefie tajnej policji? Wziął udział w III powstaniu śląskim, w którym terrorystyczne doświadczenia wykorzystywał w ramach Grupy Destrukcyjnej Wawelberga. Później robił szybką karierę polityczną, ostatecznie, w 1939 roku stając się wiceprezydentem Łodzi.
Niemieckie służby mają jednak dobrą pamięć. Od początku wojny Gestapo poszukiwało go właśnie za zabójstwo Ericha Schultzego. Schwytany w 1942 roku, zginął kilka miesięcy później w Auschwitz.
Źródła:
Artykuł powstał w oparciu o źródła, literaturę i materiały, które autor zebrał podczas prac nad książką „Polscy terroryści” (Znak Horyzont 2014).
KOMENTARZE (6)
Najpełniejszy artykuł w internecie o Antonim Purtalu znajduje się na stronie Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Łodzi http://www.pbw.lodz.pl gdzie trzeba na granatowym pasku kliknąć czasopismo „Siglum”, a w nim w numerze 1 z 2011 roku jest ten tekst, oparty nie tylko na opracowaniach i źródłach pisanych, ale także na archiwach, w tym domowym po rodzinie Purtalów, z udostępnieniem fotografii -Kaczmarek R., Biografia zapomnianej legendy.Antoni Purtal, „Siglum”, 2011, nr 1, s.53-66, http://www.pbw.lodz.pl
Natomiast na stronie SlideShare znajduje się prezentacja komputerowa autorstwa Marcina Paszkowskiego poświęcona obrazom z życia Purtalów. Prezentacja ta była wykorzystywana w czasie wykładów Romualda Kaczmarka o Antonim Purtalu w klubach „Grota” Roweckiego w Łodzi i Pabianicach, na Osiedlu im. Józefa Montwiłła-Mireckiego w Łodzi, którego współżałożycielem w latach 1928-1931był właśnie nasz bohater oraz w Filii Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Zgierzu dla licealistów szkoły im. S. Staszica.
Dzięki za wskazanie źródła.
Zdjęcie na str.2 to istniejąca do dziś ulica Wierzbowa /na zdj. Wierbowa/. Z tyłu fotografii nieistniejąca cerkiew na dzisiejszym pl.Piłsudskiego, z lewej strony fragment narożnika Teatru Wielkiego. Atmosfera sielankowa. Gdy ćwierć wieku później Naziści /co podkreślam/ wkraczali do Warszawy, sceneria była nieporównywalnie groźniejsza.
Szukam na mapie, gdzie ci Naziści mieszkają. Nie znalazłem. Znalazłem za to jakichś Niemców.
Hmmm, może dlatego, że nazistów już nie ma?
To nie byli tylko Niemcy.
Który to jeszcze kraj był narodowo-socjalistyczny, i kto jeszcze wkroczył do Warszawy w 1939?