Ciekawostki Historyczne
Nowożytność

Bękart królowej? Sekrety młodości Marysieńki Sobieskiej

Jej listy miłosne do dzisiaj rozpalają wyobraźnię. Jako jedna z niewielu władczyń zaznała małżeńskiego szczęścia. A mimo to poddani jej nie znosili. W młodości uchodziła za pupilkę królowej, francuskiego agenta i córkę z nieprawego łoża. Słusznie?

Kiedy Ludwika Maria Gonzaga de Nevers wyruszała do Polski, by poślubić króla Władysława IV Wazę, niewiele za nią stało. Nie miała cesarskiego rodzica, zastępów wojsk ani zasobnej kiesy. Wpływy musiała zdobyć po swojemu. Zaprzęgła do tego zastępy fanatycznie jej oddanych ślicznotek i na polskim królewskim dworze zaroiło się od młodziutkich i pięknych Francuzek.Marysieńka około roku 1658.

Ich jedynym zadaniem było rozkochać w sobie jak najświetniejszego magnata, wyjść za niego za mąż i skaptować go na wiernego stronnika królowej i dworu. Spośród pięknej armii królowej najwyżej zaszła jej ulubienica, w przyszłości królowa Marysieńka. Zanim jednak wyszła za mąż za późniejszego Jana III, była całkiem małą dziewczynką, która przyjechała do Polski prawdopodobnie w wieku czterech lat.

Wczesne dzieciństwo Marii Kazimiery d’Arquien de La Grange przesłania mgiełka tajemnicy. Urodziła się prawdopodobnie 28 czerwca 1641 roku w Nevers. To piękne miasteczko na południu Francji słynie przede wszystkim jako miejsce pielgrzymkowe.

Pałac książęcy w Nevers. To tu mieszkała późniejsza królowa Ludwika Maria Gonzaga. Być może w jednej z komnat przyszła na świat jej chrzestna córka Marysieńka? (fot. Aleksandra Zaprutko-Janicka)

Pałac książęcy w Nevers. To tu mieszkała późniejsza królowa Ludwika Maria Gonzaga. Być może w jednej z komnat przyszła na świat jej chrzestna córka Marysieńka? (fot. Aleksandra Zaprutko-Janicka)

Do położonego nad Loarą Nevers chrześcijanie przyjeżdżają do grobu św. Bernadety, która doznała objawień w Lourdes. Dla pielgrzymów z Polski dodatkową atrakcją może być fakt, że z tego niewielkiego burgundzkiego miasteczka pochodziły aż dwie nasze królowe.

Choć Nevers może się mienić matecznikiem polskich koronowanych głów, w miasteczku trudno znaleźć po tym ślad. Ludwika Maria Gonzaga doczekała się tylko parkingu swojego imienia. Marysieńka – nie dostała nawet tyle.

A tak naprawdę, to czyje to dziecko?

Marysieńka była córką (a biorąc pod uwagę złośliwe plotki, przynajmniej nosiła nazwisko) Henryka Alberta de la Grange d’Arquien i jego żony, Franciszki de la Châtre. Matką chrzestną dziewczynki była władczyni jej rodzinnego miasta, księżna Ludwika Maria Gonzaga. Rodzice Marysieńki wzięli ślub w roku 1634 i mieli siedmioro dzieci. Jak pisze biograf Sobieskiej Michał Komaszyński, ojciec królowej Henryk:

Służył u księcia Orleańskiego Gastona, brata króla Francji Ludwika XIII, jako kapitan gwardii szwajcarskiej. Małżonka markiza Franciszki de la Châtre była zaś ochmistrzynią księżniczki newerskiej Marii Gonzagi.

Kiedy Ludwika Maria została wybrana na małżonkę dla polskiego króla i po ślubie per procura wyruszyła do Warszawy, mimo panującej zimy i niebezpieczeństw podróży, zabrała ze sobą kilkuletnią chrześniaczkę.

Podobno przyszła polska królowa chciała w ten sposób ulżyć jej rodzicom, którym daleko było do zamożności. Istnieje także drugie wyjaśnienie dla tak wczesnego odebrania dziewczynki z rąk matki. Szybko zaczęto rozsiewać pogłoski, jakoby Ludwika Maria Gonzaga kierowała się miłością… macierzyńską.

Niechętni Francuzce plotkarze twierdzili, że mała Marysieńka w rzeczywistości jest nieślubną córką Ludwiki Marii pochodzącą z jej romansu z Henrykiem d’Effiat, markizem de Cinq-Mars. Rzekomy ojciec dziewczynki, który został ścięty we Francji za zdradę z rozkazu kardynała Richelieu (tego od muszkieterów) miał być jedyną prawdziwą miłością królowej.

Wjazd Ludwiki Marii do Gdańska. Gdzieś w ciżbie uwiecznionej na obrazie znajduje się czteroletnia, przerażona dziewczynka. Późniejsza królowa Polski Maria Kazimiera Sobieska.

Wjazd Ludwiki Marii do Gdańska. Gdzieś w ciżbie uwiecznionej na obrazie znajduje się czteroletnia, przerażona dziewczynka. Późniejsza królowa Polski Maria Kazimiera Sobieska.

 

Ojcostwo przypisywano też spokrewnionemu z Ludwikiem XIV księciu Kondeuszowi. „Życzliwi” donieśli o tym naszemu Władysławowi IV Wazie dodając, że rzekomy bękart jest dowodem na złe powadzenie się królowej przed ślubem. Król jednak… niespecjalnie się przejął.

Z pewnością wiedział, jaką bujną przeszłość ma za sobą jego żona. Dla niego liczyło się co innego: niemały posag, ufundowany przez króla Francji, który już przeliczał na kolejne oddziały wojska i łapówki.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Francuzka Marie naszą Marysieńką

O pierwszych latach panny d’Arquien na polskim dworze niewiele wiadomo. Pewne jest to, że dziewczynka wyrastała w najbliższym otoczeniu królowej. Jak podaje Komaszyński, pod okiem dwórki – pani Galman. Polscy dworacy Ludwiki Marii bardzo szybko ochrzcili uroczą czteroletnią Francuzeczkę Marie Casimire swojskim i pieszczotliwym imieniem: Marysieńka.

Kiedy trwało powstanie Chmielnickiego Sobieski i Marysieńka (na obrazie) znajdowali się na dwóch odległych krańcach Europy. Ona uczyła się w Nevers, gdzie rozkwitał powoli jej nastoletni wdzięk, a on walczył dzielnie ze zbuntowanymi kozakami na ogarniętej wojna Ukrainie.

Kiedy trwało powstanie Chmielnickiego Sobieski i Marysieńka (na obrazie) znajdowali się na dwóch odległych krańcach Europy. Ona uczyła się w Nevers, gdzie rozkwitał powoli jej nastoletni wdzięk, a on walczył dzielnie ze zbuntowanymi kozakami na ogarniętej wojna Ukrainie.

W nowej ojczyźnie łatwo nauczyła się polskiego, nie zapominając jednak ojczystej francuszczyzny, pozostającej jej główną mową. Widać to będzie w jej późniejszych listach, w których ciągle miesza te języki. Nikt nie miał jej tego za złe. U schyłku XVII wieku podobny kogiel mogiel uchodził wręcz za modny.

Do w większości francuskojęzycznej korespondencji wplata polskie słowa i zwroty z absolutnie koszmarną pisownią. Innych języków nie opanowała, nawet tak powszechnie używanej przez sarmatów łaciny.

Rozstania i powroty

W roku 1648 los królowej Ludwiki Marii Gonzagi stał się wyjątkowo niepewny. Umarł jej mąż, a ona sama ciężko podupadła na zdrowiu. Kilka miesięcy trwało nim sytuacja się wyklarowała. O koronę i schedę po Władysławie IV rywalizowali dwaj jego bracia, obaj sprawujący godności kościelne.

Urokliwe uliczki Nevers (na zdjęciu), bliskość rodziny, łagodniejszy klimat, a może cierpliwe nauczanie urszulanek i ciotki sprawiły, że Francja już na zawsze zajmowała w sercu Marysieńki szczególne miejsce.(fot. Aleksandra Zaprutko-Janicka)

Urokliwe uliczki Nevers (na zdjęciu), bliskość rodziny, łagodniejszy klimat, a może cierpliwe nauczanie urszulanek i ciotki sprawiły, że Francja już na zawsze zajmowała w sercu Marysieńki szczególne miejsce.(fot. Aleksandra Zaprutko-Janicka)

Wdowa opowiedziała się po stronie Jana Kazimierza, który został obrany królem. W tym samym czasie w Rzeczypospolitej trwało powstanie Chmielnickiego. Co robiła Marysieńka? W tym niebezpiecznym okresie matka chrzestna wysłała ją do Francji. Na miejscu panna d’Arquien pobierała nauki pod okiem sióstr zakonnych w rodzinnym Nevers. Z pewnością też była to dla niej okazja odnowienia więzów z rodziną. Albo raczej do zbudowania tych więzów. Na dobrą sprawę swojej biologicznej rodziny nie miała prawa pamiętać.

Dokładnej daty wyjazdu Marysieńki nie znamy, wiadomo natomiast, że w swojej edukacji nie ograniczała się do murów klasztoru urszulanek w Nevers. Część swojego pobytu we Francji spędziła u siostry ojca, hrabiny de Maligny. W tym czasie przechodziła przyspieszony kurs obycia i manier u tej starej przyjaciółki Ludwiki Marii.

Nastoletnia już panna d’Arquien powróciła do Polski w 1652 lub 1653 roku. Co ciekawe, jak dowodzi biograf Marysieńki, w czasie pobytu we Francji próbował zjednać ją sobie Ludwik XIV. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, jak bardzo dziewczyna była bliska sercu polskiej królowej. Chciał z niej uczynić wierną stronniczkę Francji nad Wisłą.

Jaka naprawdę była młodziutka Marysieńka?

Po powrocie do Polski Maria Kazimiera znalazła się znowu w najbliższym otoczeniu królowej. W późniejszych latach, gdy zaczęła się tworzyć czarna legenda Sobieskiej gubiono się w domysłach odnośnie jej wychowania i powtarzano, że Ludwika Maria zupełnie ją rozpuściła.

Królowa pieściła nadzwyczaj to młode, nadzwyczaj ładne dziecko, bo przywiązanie do niej powzięła bez granic, więc ją do szczętu zepsuła. Zrobiła ją dumną, kapryśną, chciwą władzy i wyniesienia się, samolubną dziewicą. (M. Komaszyński, „Piękna królowa”)

Pozostałości murów miejskich w Nevers, mateczniku polskich królowych . (fot. Aleksandra Zaprutko-Janicka)

Pozostałości murów miejskich w Nevers, mateczniku polskich królowych . (fot. Aleksandra Zaprutko-Janicka)

Mniej krytycznie za to odnosił się do Marysieńki Jan Andrzej Morsztyn. Być może układając swoje strofy chciał się przypodobać królowej, a może po prostu lubił pannę d’Arquien? Jaki by nie przyświecał mu motyw, po latach skończył jako jeden z uczestników spisku mającego zdetronizować króla, a zawiązanego przez Marysieńkę i Jana Sobieskich. Zgrabnie korzysta z tego motywu Robert Foryś, splatając losy tej trójki w swojej najnowszej powieści („Bóg, honor, trucizna”, Wydawnictwo Otwarte 2014). Tymczasem oto co miał za młodu do powiedzenia pan Morsztyn o Marii Kazimierze:

Ta pierw­sza twa­rzą, choć ostat­nia laty,
Zro­dzo­na mię­dzy grzecz­ny­mi Fran­cu­zy,
Zdol­na jest spa­lić w po­piół oba świa­ty
Od wscho­du słoń­ca, aż gdzie się za­nu­rzy…
W kupę się ze­szły w tym aniel­skim cie­le
Dow­cip i ro­zum nie mniej pew­nie świę­ty,
Zgo­ła z nie­bie­skiej po­szła pa­ran­te­le,
Bo wszyst­kich bo­gów jest w niej skarb za­mknię­ty;
Stąd wo­tem ser­ca nio­są jej po­dar­ki,
Jak do ko­ścio­ła i jak do Arki… (cyt. za: T. Boy-Żeleński, „Marysieńka Sobieska”

Co jednak z pochodzeniem Marysieńki? Czy naprawdę była bękartem królowej? Wydaje się to bardzo mało prawdopodobne. Choć – pewności nigdy mieć nie będziemy.

Źródła:

  1. Tadeusz Boy-Żeleński, Marysieńka Sobieska, Warszawa 1953.
  2. Michał Komaszyński, Maria Kazimiera Sobieska królowa Polski 1641-1716, Kraków-Wrocław 1984.
  3. Michał Komaszyński, Piękna królowa Maria Kazimiera d’Arquien Sobieska 1641-1716, Kraków 1995.

Zobacz również

Nowożytność

Czy to był najgorszy z władców Polski?

Najjaśniejsza Rzeczpospolita Obojga Narodów nie miała szczęścia do monarchów. Jej królowie dezerterowali z kraju, rujnowali skarbiec i wikłali Polskę w najbardziej wyniszczające wojny. Najgorszy z...

16 lutego 2017 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Nowożytność

Polska wcale nie była spichlerzem Europy!

Bez bałtyckiego handlu zbożem nigdy nie usłyszelibyśmy o Rembrandcie czy Vermeerze. Ale rozpowszechnione przeświadczenie o tym, że polskie czarnoziemy żywiły całą Europę, dowodzi tylko jednego – szlacheckiej...

27 lipca 2016 | Autorzy: Rafał Szmytka

Nowożytność

Chcesz być piękna jak Marysieńka? Zdradzamy tajniki modnego wyglądu sprzed 400 lat

XVII-wieczna Miss Polski byłaby niezbyt wysoka, o kobiecych kształtach, bladej cerze z rumieńcami, czerwonymi ustami i śnieżnobiałymi zębami. Talię miałaby wąską, pierś pełną, a włosy...

19 maja 2016 | Autorzy: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut

Nowożytność

Strzępy imperium? Ten polski król musiał dopłacić, żeby ożenić swojego syna

Znalezienie żony dla polskiego królewicza elekcyjnego było zaskakująco trudnym zadaniem. Aby tego dokonać, trzeba było przeżyć upokorzenia, oszustwa i księżniczki uciekające sprzed ołtarza. A na końcu...

24 kwietnia 2016 | Autorzy: Agnieszka Wolnicka

Nowożytność

Jak bardzo zamożni byli polscy magnaci?

Pyszne pałace, prywatne wojska i marzenia o najwyższej władzy – polska arystokracja była prawdziwą potęgą. Stać ją było na więcej niż samego króla. Nasi magnaci...

13 kwietnia 2016 | Autorzy: Adam Węgłowski

Nowożytność

Jak skutecznie otruć swojego męża? Przedstawiamy niezawodny poradnik historyczny

Czterysta lat temu szanse na poślubienie mężczyzny, którego pokochasz, nie były wielkie. Gdy mąż absolutnie nie spełniał oczekiwań, trzeba było sięgnąć po zdecydowane środki. Czasem jedynym...

5 kwietnia 2016 | Autorzy: Magdalena Makówka

KOMENTARZE (12)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasz publicysta | Redakcja

Komentarz z portalu Wykop.pl http://www.wykop.pl/link/2150392/bekart-krolowej-i-francuski-szpieg-sekrety-mlodosci-marysienki-sobieskiej/:

PolskaPartiaNarodowoSocjalistyczna: szpieg. Bardzo dyskretnie wpływała na politykę zagraniczną, niemal jak Kasia II na króla Stasia

Redakcja

Komentarze z naszego profilu na Facebooku (i z ponownych udostępnień) https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/922228857805774 :

Tomasz K.: i ktoś tu mówi, że kobiety są tylko ofiarami męskich neandertali

Jan K.: Ale jak rozkochała w sobie a następnie zmotywowała do do działania ! Takie kobitki to ja rozumiem !

Artur Z.: czyli ona tak znowu święta nie była a z resztą to ,który władca czy władczyni należeli świętych raczej żadni bo czy chłop czy pan to natura ciąga go to tu to tam

Mariola S.: na dworach królewskich to dopiero się działo, intrygi,etc.

    Nasz publicysta | Autor publikacji | Aleksandra Zaprutko-Janicka

    @Mariola S. w kwestii intryg, to polecam powieść, która zainspirowała mnie do napisania tego artykułu. intryga na intrydze ;)

Ja Ruda

„Choć – pewności nigdy mieć nie będziemy.” – a badania genetyczne?

Krzysiek Chromy

„(…) Nevers. To piękne miasteczko na południu Francji (…)” Skoro tak, to Piotrków Trybunalski też jest pięknym (!) miasteczkiem (!) na południu (!), tyle że Polski…

Marek

Żenujący poziom artykułu. Czy jest tutaj cokolwiek opartego o źródła historyczne a nie plotki?

Marek

Cz to prawda że była kochanką nuncjusza?

    Dex

    Prawda, ale żeby tylko jednego sutannowego… Gdy Marysieńka zabujała się w Sobieskim i postanowiła porzucić Zamoyskiego potrzebny był jej rozwód nieosiągalny bez papieskiej zgody. Znalazła poparcie u nuncjusza w Warszawie. Pół roku później zostali kochankami. Można się w tym romansie doszukiwać fortunnego zrządzenia losu, bo kiedy wyjechała z nuncjuszem do Francji na „negocjacje” w sprawie rozwodu, mąż złapał syfilis. Aż strach pomyśleć jak potoczyła by się nasza historia gdyby syfem zaraziła się od niego Marysieńka, a od niej Sobieski i Pignatelli. Na szczęście gdy wróciła do kraju Zamoyski był już tak chory, że o bzykaniu nie było mowy. Po śmierci męża miała trudny orzech do zgryzienia: wybrać Sobieskiego czy nuncjusza zwłaszcza, że lubiła nie tylko seks ale i pieniądze i władzę. Gdy Sobieski został marszałkiem koronnym wybór stał się oczywisty. I tak 14 maja 1665r. kochanek udzielił Marysieńce ślubu z Sobieskim w zamkowej kaplicy co jest moim zdaniem jednym z zabawniejszych epizodów w naszej historii i aż żal trochę, że nie ma „fotek” z tych zaślubin bo chciałbym zobaczyć miny trojga kochanków podczas tej ceremonii.

    Gdy Sobieski kopnął w kalendarz zaopiekował się nią dawny kochanek, już papież Inncenty XII. W Watykanie swoim tyłkiem Marysieńka wyrobiła sobie taką pozycję, że stała się jego osobistym doradcą i zdobyła pozycję w administacji. Jeszcze za życia papieża zabrała się za kreowanie jego następcy – kardynała Albaniego. Tak go „kreowała”, że ten miał nawet zamiar porzucić dla niej kapłaństwo, a podczas kanklawe robił wszystko by go nie zrobiono papieżem. Kiedy klamka zapadła, zemdlał. Po ocuceniu wymiotował i tłumaczył , że jest zbyt chory by podołać obowiązkom. Ale nie było zmiłuj. Został Klemensem XI. Pontyfikat zaczął oczywiście od wizyty w pałacu Marysieńki odwiedzając ją później regularnie. I zapewne ten błogi stan trwałby długo gdyby nie ciągoty Marysieńki do hazardu, a jej ojca do młodych dupeczek. Na domiar złego zaczęła popierać mającego wielu wrogów kardynała Berberiniego. Tak się z nim „zaprzyjaźniła”, że zazdrosny kochanek Klemens XI wpadł w szał i ukrócił jej wpływy w rzymskim towarzystwie, które zaczeły słabnąć z dnia na dzień.

      agi

      Pięknie! Czemu podreczniki,niezwykle niestety poprawne historycznie, o tym nie piszą? :-)
      Pozdrawiam

      Karo

      Źródło poproszę. Jak się domyślam są to bzdury wyssane z palca.

      Eddy

      To zarażenie syfem Zamoyskiego odbyło się „szczęśliwie” kiedy główna zainteresowana miała 100% alibi i świadka. A wiadomo kim były piękne, młode francuskie dwórki Ludwiki Marii – emisariuszki francuskiej miłości w drodze do władzy i pieniędzy przez łóżka polskich magnatów.

Anonim

Nie przypadkowo choroba zwana „francą” zabrała ze świata sporo szlachty nie tylko polskiej.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.