Stosunki polsko-czeskie w czasach Bolesława Krzywoustego były napięte. Jego ostatnie starcie z południowymi sąsiadami miało katastrofalne skutki...
Po śmierci Władysława I (1125) władzę nad państwem Przemyślidów objął Sobiesław, najmłodszy syn Wratysława II i jego trzeciej żony Świętosławy. Zmiana na stolcu praskim była po myśli Bolesława Krzywoustego, dawnego sprzymierzeńca Przemyślidy. Nowy władca Czech początkowo zawzięcie wojował z królem niemieckim Lotarem III, ale dość szybko zmienił front i zaczął się z nim spoufalać. Co rusz posiłkował go w wyprawach wojennych i regularnie jeździł do Rzeszy na organizowane przez Lotara zjazdy panów niemieckich. Doszło nawet do tego, iż Sobiesław w 1128 roku trzymał do chrztu syna Lotara.
Trudno przesądzić, jak w omawianym okresie wyglądały stosunki polsko-czeskie. Na pewno nie układały się tak, jak wyobrażał to sobie początkowo Bolesław Krzywousty, który w razie ewentualnego wznowienia wojny z Niemcami (zakończonej w 1109 roku) nie mógł liczyć na wsparcie Przemyślidów. Co więcej, Bolesław musiał ciągle mieć się na baczności, aby swoimi posunięciami na arenie międzynarodowej nie pogorszyć i tak nienajlepszych relacji z Rzeszą, najsilniejszym państwem w regionie.
Śląsk przeorany wzdłuż i wszerz
Spokój na granicy polsko-czeskiej trwał jedynie kilka lat, do 1132 roku. Zmącił go książę Sobiesław, atakując Śląsk. Również w kolejnych latach Przemyślida wkraczał zbrojnie na ziemie północnego sąsiada. W 1133 roku zdobył gród Koźle i spalił 300 wsi, a rok później (1134) w niszczycielskim najeździe dotarł aż do Odry.
Każda z tych wypraw przyniosła stronie polskiej ogromne zniszczenia materialne i straty w ludziach, inwentarzu żywym oraz innych ruchomościach. Nigdy wcześniej Śląsk nie doznał podobnych zniszczeń. Nawet osławiony najazd Brzetysława I (1038) nie przyniósł tak dotkliwych konsekwencji dla Wrocławia i okolic. Taki przynajmniej obraz wyłania się ze źródeł, opisujących przebieg zmagań polsko-czeskich z lat 1132–1134.
Podłoże walk
Autor „Roczników grodzicko-opatowickich” szczerze nawet ubolewał nad faktem zerwania dobrosąsiedzkich stosunków między Przemyślidami i Piastami. Próżno szukać we wspomnianych rocznikach oraz innych przekazach z epoki odpowiedzi na pytanie, dlaczego doszło w ogóle do wybuchu wojny między obu dynastiami w 1132 roku. Zdaniem części badaczy było to spowodowane niepłaceniem przez Polaków Czechom trybutu za Śląsk. Ta danina, obowiązująca od 1054, często stanowiła kość niezgody między sąsiadami. Nie ma jednak pewności z uwagi na brak źródeł, czy w tym wypadku było podobnie.
Czytaj też: Chrzest pod piastowskim butem, czyli jak Bolesław Krzywousty podbił Szczecin
Zagadkowa postawa piastowskiego boga wojny
W źródłach nie zachowała się żadna wzmianka o jakiejkolwiek formie oporu ze strony Bolesława Krzywoustego wobec czeskich najazdów. Tak jakby mu w ogóle nie zależało na powstrzymaniu rabujących jego ziemie nieprzyjaciół. Zdaniem T. Grudzińskiego, bierność piastowskiego wodza wynikała z jego zaangażowania w wojnę z Węgrami, sprzysiężonymi z Sobiesławem. Uczony sądził, iż Krzywousty był za słaby, aby przeciwstawić się koalicji czesko-węgierskiej, która mogła wciągnąć do konfliktu Niemcy. Stawiałoby to Polskę, walczącą z kilkoma państwami jednocześnie, w fatalnym położeniu.
Zaproponowane w tym miejscu tłumaczenie posiada duże walory prawdopodobieństwa, jednak brakuje na jego potwierdzenie odpowiednich świadectw źródłowych. Wiadomo tylko tyle, iż w 1133 roku doszło do spotkania władców Czech i Węgier, ale trudno przesądzić, o czym oni wówczas ze sobą rozmawiali i do jakich ewentualnie ustaleń doszli. Wcale nie musiały wtedy zapaść jakieś konkretne uzgodnienia wobec ich wspólnego wroga, tj. Polski.
Czytaj też: Dlaczego Bolesław Krzywousty doprowadził do rozbicia dzielnicowego?
Upragniony pokój
Do załagodzenia konfliktu polsko-czeskiego doszło ostatecznie w 1137 roku w wyniku podpisania dwustronnego układu w Kłodzku. Nie są znane jego warunki, ale historycy się domyślają, iż uznawał on status quo sprzed 1132 roku. Dodatkowo – jak przypuszczono w fachowej literaturze przedmiotu – Czesi w zamian za zwierzchnictwo nad ziemią kłodzką i opawską zrezygnowali z pobierania trybutu za Śląsk. Zawarto więc swoisty kompromis, który, o dziwo, zamierzały dochować obie strony sporu.
Układ kłodzki na długie lata wprowadzał stabilizację na pograniczu polsko-czeskim. Na płaszczyźnie polityczno-militarnej, pomimo wielu zawirowań, walki Bolesława Krzywoustego o Śląsk zakończyły się dlań pomyślnie, co niektórzy specjaliści uznali za jedno z większych dokonań tego władcy.
KOMENTARZE (10)
Czesi zawsze byli jak PSL po 2 WS. Jezyczek u wagi wspierajacy komunistow. Czesi wspierali szwabow, wegrow, krzyzakow, pomorzan, a posrednio nawet litwinow. Maja kompleks malego panstwa ktore cos znaczylo wczesniej. Praga w sredniowieczu byla blisko 4-krotnie wieksza od Paryza, podobnie Kijow. Dlaczego ?! Oba te miasta byly centrami handlu niewolnikami z terenow obecnej Polski na wschod, do arabow, do Stambulu. Pierwsza pisemna wzmianka o panstwie Piastow pochodzila spod piora zydowskiego kupcy niewolnikow z hiszpanii jakuba ibn ibrahima. To wtedy tureccy historycy skarzyli sie ze w ich stolicy mowa slowian byla czesciej slyszana jak turecka. Podobnie jak dzis skarza sie Wroclawiacy na wszechobecna w ich miescie mowe ukrainska i rosyjska ( 550 tys polakow + 400 tys. imigrantow z Ukrainy). Wojen o Zaolzie, Morskie Oko nikomu chyba nie trzeba przypominac, podobnie jak blokady dostaw broni i amunicji w latach 1918 – 1920 r w trakcie wojny bolszewicko-polskiej, czy wybicia polskiego korpusu na Sybirze w trakcie rewolucji pazdziernikowej z powodu zdrady czeskiego korpusu ktory przepuscil sovietow. Tylko w Polsce funkcjonowal mit 3 slowianskich braci ; czecha, lecha i rusa, propagowany przez pozytecznego idiote Dmowskiego.
Nic dodać nic ująć. I choć mimo wszystko jestem wielkim orędownikiem sojuszu z Czechami i osobistej sympatii do tego narodu, muszę przyznać rację koledze. Dziwny to naród i zakompleksiony….
Obecnie zresztą nie jest lepiej.
Czyżby Niewiadomski miał rację. Niewątpliwie był patriotą ale popadł w skrajność a to prowadzi do niedobrych rzeczy.
Śląsk był wtedy polski? Zresztą takie patrzenie na historie jest błędne. To było Panstwo Piastów. Śląsk był przez wieki terytorium sporym przechodzący z rąk do rąk. Zresztą co dupka z pod Poznania obchodzili ludzie, a szczególnie ludzie na Śląsku.
Wolałbyś pewnie niemiaszków co folk****czu z oberschleisen.
No cóż, jest jedna Polska , Wielkopolska
I. W dniu 22 lipca 1132 roku Bolesław nad rzeką Sajo poniósł wielką klęskę…
W walce z jak się obecnie uważa, z naprawdę znacznie przeważającymi siłami wroga. Przeciw sobie miał bowiem sporą część Węgrów, posiłki czeskie, ruskie, z Austrii a także bizantyjskie, te ostanie mające nawet wg nowszych ustaleń, zadecydować o bitwie. Bolesława zaskoczyła aż taka liczebność i jakość wojsk przeciwnika. Aczkolwiek początkowo utrzymywał pole – dotrzymywał go wobec liczniejszego przeciwnika, to po jakimś czasie musiał zarządzić odwrót. W czasie odwrotu kronikarze zaś mówią wręcz o wygubieniu Polaków i Węgrów będących pod dowództwem Krzywoustego.
A zatem polski książę najzwyczajniej nie miał kogo wysłać na pomoc Śląskowi, nawet gdyby i chciał !!!
…
II. A najazdy na najbogatszą dzielnicę śląską miały zmusić go do negocjacji – ustąpienia ze swych warunków.
Wg również nowszych ustaleń, Śląsk zaś jako pokryty wieloma miejscami obronnymi, radził sobie wbrew czeskim kronikarzom, całkiem nieźle – dobrze, to dlatego miała zaistnieć konieczność kilkukrotnego ponawiania najazdów.
…
III. Dlaczego w ogóle się tam znalazł Krzywousty, tj. co robił nad Sajo?
Królowa Helena: „Słuchajcie wszyscy moi wierni poddani, szlachcice, starzy, młodzi, bogaci i biedni !
Bóg dał wam wszystkim naturalną zdolność widzenia. Chcę usłyszeć, dlaczego odebraliście naszemu Panu, waszemu królowi [Beli II] wzrok i na czyj rozkaz to się stało?
Wyjaśnijcie mi to ! Zemścijcie się na winnych temu… Tutaj, w tym miejscu !
Ukarzcie ich po sprawiedliwości – dla nas !
Bowiem oto Bóg dał naszemu królowi czterech synów zamiast dwojga oczu.” (…)
Kiedy to powiedziała, lud rzucił się na tych władyków królestwa, którzy radzili oślepić Belę. Niektórych skuto w kajdany, innych ścięto, zakłuto, a kilku nawet ugotowano. (…) I tak zostało tam brutalnie zamordowanych 68 zdradliwych najwyższych dostojników królestwa…” (Chronicon Pictum).
Stąd wobec tych prześladowań, które rozlały się na cały kraj oraz poświadczonej przez wszystkich świadków epoki, nieudolności Beli „ślepego”, „…wielce niezadowolone z Beli, zagrożone prześladowaniami rycerstwo, zaprosiło szlachetnego księcia Borysa dla – do objęcia korony węgierskiej, jako syna króla Kolomana…”, a ten poprosił o wsparcie Bolesława Krzywoustego wprowadzając go przy tym w błąd – co sugeruje Kadłubek, że cieszy się, on Borys, zdecydowanym, wręcz całkowitym poparciem absolutnej większości Węgrów.
…
II. A niewolnicy słowiańscy pochodzili głównie z terenów silnie podzielonych politycznie z wieloma plemiennym państewkami. Czyli z rejonów Połabia i Panonii wraz z okolicznymi regionami. Duża liczba niewolników pochodzących stamtąd była głównie efektem licznych wojen między tymi państewkami, konfliktów skutkujących dużą liczbą jeńców. Ponadto tereny te ulegały częstym najazdom Germanów, Arabów, Włochów i Chazarów zwłaszcza, uprowadzających ludność słowiańską w niewolę. Ówczesna Polska była krajem silnie zalesionym i słabo – w związku z tym – zaludnionym, ponadto dość szybko uległa centralizacji – nie była zatem „ciekawym” rynkiem niewolników. No i gdyby jednak, mimo to, była znaczącym źródłem niewolników, to największym rynkiem owych niewolników w Europie środkowej byłby niewątpliwie Kraków leżący na transeuropejskim szlaku z Kijowa do Cordoby, miasta w Hiszpanii gdzie był przecież największy rynek niewolników w średniowiecznej Europie – a tymczasem była tym wielkim niewolniczym rynkiem środkowoeuropejskim ww. w komentarzu czeska Praga – nie Kraków.
Zaś do utożsamienia niewolnika ze Słowianinem najprawdopodobniej zatem doszło najpierw w Niemczech – lub we Włoszech, a najprawdopodobniej „na styku” obu tych centrów pozyskiwania „niewolnika słowiańskiego.”
Należy też dodać, że wojowniczy Połabianie także „chętnie” pojmowali w niewolę i swych sąsiadów Germanów – Niemców, stąd w okresie szczególnie najazdu Karola Wielkiego, osłabienia żywiołu germańskiego, na tzw. słowiańskich niewolników mogli się na rynku w Cordobie „składać”, nawet w 75-80%, germańskiej proweniencji niewolni.
Przecież Bolesław został pokonany przez wielką koalicję nad Sajo (co znalazło odbicie w dość dużej liczbie źródeł, w końcu Krzywousty został pokonany) i Sobiesław wykorzystał okazję do tych najazdów. Nie można też przesadzać w znaczeniu tych najazdów, pewnie zniszczył sporo wsi itp., ale skoro Henryk V z posiłkami czeskimi nie zdobył żadnego grodu na Śląsku, to sami Czesi tym bardziej nie mogli osiągnąć większych sukcesów. Zawsze część wojów zostawała w grodach, a bronić się było łatwiej niż atakować. Zresztą zawsze gdy źródła mówią o wielkiej liczbie łupów, zniszczeń itp., to jest to przykrycie braku realnych sukcesów, czyli zdobyciu grodów i unicestwienia grodowej administracji przeciwnika. Co do Czechów, to dziwna sprawa z nimi, do drugiej połowy XII wieku był to nasz najbardziej zajadły wróg, a i potem były okresy tej samej wścieklizny (np. w 20 leciu międzywojennym). Za komunizmu chyba też z Czechosłowacją były najgorsze stosunki.
Otóż to.
A przechodząc do czasów nam bliższych to już od 1868 r., gdy Polacy galicyjscy otrzymali bardzo szeroką autonomię, a Czesi nie, narastała ich niechęć do Polaków przeradzająca się okresowo właśnie we wręcz nienawiść, co najmniej pogardę.
Masaryk skwitował to tak: „Polakom nie zaszkodziłoby, gdyby oberwali po pysku, przeciwnie, byłoby z pożytkiem, ochłodziłoby to tych niebezpiecznych szowinistów.” (…)
A za czasów komunistycznych chodziło też, jak za czasów Krzywoustego i Sobiesława, o ziemię kłodzką oraz Turoszów, które to tereny wg Czechów powinny znaleźć się w obrębie granic ich kraju.
Tak naprawdę i obecny konflikt o Turoszów ma to „drugie dno”.
Przecież Bolesław został pokonany przez wielką koalicję nad Sajo (co znalazło odbicie w dość dużej liczbie źródeł, w końcu Krzywousty został pokonany) i Sobiesław wykorzystał okazję do tych najazdów. Postawa Bolesława mogłaby wyglądać zagadkowo, gdybyśmy nie wiedzieli nic o tej bitwie… Nie można też przesadzać w znaczeniu tych najazdów, pewnie zniszczył sporo wsi itp., ale skoro Henryk V z posiłkami czeskimi nie zdobył żadnego grodu na Śląsku, to sami Czesi tym bardziej nie mogli osiągnąć większych sukcesów. Zawsze część wojów zostawała w grodach, a bronić się było łatwiej niż atakować. Zresztą zawsze gdy źródła mówią o wielkiej liczbie łupów, zniszczeń itp., to jest to przykrycie braku realnych sukcesów, czyli zdobyciu grodów i unicestwienia grodowej administracji przeciwnika. Co do Czechów, to dziwna sprawa z nimi, do drugiej połowy XII wieku był to nasz najbardziej zajadły wróg, a i potem były okresy tej samej wścieklizny (np. w 20 leciu międzywojennym). Za komunizmu chyba też z Czechosłowacją były najgorsze stosunki.