Ciekawostki Historyczne
Średniowiecze

Wyprawa Chrobrego do Prus

O Prusach mówiono: „gdy najedzie ich wojsko, żaden się nie ociąga i rąbie mieczem, aż zginie”. Wyprawa Chrobrego ok. 1020 roku była więc nie lada wyzwaniem.

Przypuszczalnie około 1020 roku Bolesław Chrobry wyruszył na jedną z ostatnich wypraw wojennych, może nawet ostatnią w swoim życiu. Przekroczył już pięćdziesiątkę, poważnie się roztył, zdrowie musiało szwankować. Mając w perspektywie całe dnie spędzone na koniu, przedzieranie się przez lasy i puszcze, noce w szałasach lub namiotach – słowem, wszystkie niewygody związane z uprawianiem wojny, mógł zarzucić pomysł osobistego udziału w kampanii. Jak policjant z Zabójczej broni, grany przez Danny’ego Glovera, mógł stwierdzić: „I’m too old for this shit” (w tradycyjnym tłumaczeniu „Jestem na to za stary”).

Nie była to jednak zwykła wyprawa wojenna. Jej celem były krainy zamieszkałe przez Prusów, a Bolesław wierzył, że Bóg ma dla niego plan, którym było nawrócenie tego ludu. Można się domyślać, że starzejący się książę jeszcze raz poczuł żądzę sławy i osobiście poprowadził swoich wojów.

Śmierć biskupa Wojciecha

Wyprawa zbrojna zdawała się koniecznością, bo w kraju Prusów misjonarze zamiast wiernych znajdowali śmierć. W 997 roku ruszył tam biskup praski Wojciech z dwoma towarzyszami. Przezorny Bolesław dał mu obstawę w postaci 30 wojów. Duchowny odesłał ich do księcia, co przyniosło opłakane skutki. Najpierw zatrzymał się na małej wyspie, gdzie uderzono go wiosłem. W innej osadzie mówił do jej mieszkańców: – Przyczyną naszej podróży jest wasze zbawienie, abyście porzuciwszy głuche i nieme bałwany, uznali Stwórcę waszego, który jest jedynym Bogiem i poza którym nie ma innego boga; abyście wierząc w imię jego, mieli życie i zasłużyli na zażywanie w nagrodę niebiańskich rozkoszy w wiecznych przybytkach.

W kraju Prusów misjonarze zamiast wiernych znajdowali śmierć. W 997 roku ruszył tam biskup praski Wojciech z dwoma towarzyszami.fot. ΑΩ institut/domena publiczna

W kraju Prusów misjonarze zamiast wiernych znajdowali śmierć. W 997 roku ruszył tam biskup praski Wojciech z dwoma towarzyszami.

W odpowiedzi zobaczył ręce zaciśnięte na broni i usłyszał zgrzytanie zębów: – Uważaj, to za wielkie szczęście żeś aż tutaj bezkarnie przybył; lecz jak szybki powrót może ci uratować życie, tak najmniejsza zwłoka przyniesie ci śmierć  – ostrzegał jeden z miejscowych. – Nas i cały ten kraj, na którego krańcach my mieszkamy, obowiązuje wspólne prawo i jeden sposób życia. Wy zaś, którzy rządzicie się innym i nieznanym prawem, jeśli tej nocy nie pójdziecie precz, jutro zostaniecie ścięci.

Wojciech posłuchał mądrej rady i ruszył w drogę. Kilka dni później odprawił mszę na zdawało się pustej polanie, która okazała się świętym gajem. Wzburzyło to miejscowych. Pruski kapłan imieniem Sicco ogromnym oszczepem przebił mu serce. Odciętą głowę zamordowanego wbito na pal. Minęło kilka dni. Jakiś wędrowiec zauważył głowę, schował ją do sakwy, udał się do Gniezna i sprzedał Bolesławowi. Polski książę, dowiedziawszy się o okolicznościach śmierci praskiego biskupa, wysłał posłańców do Prus, którzy wykupili resztę ciała męczennika.

Podobnie skończył inny misjonarz, Bruno z Kwerfurtu, który znalazł się w kraju Prusów na początku 1009 roku. On sam został ścięty, a jego kapelanów powieszono. Podobno jednemu z towarzyszów misjonarza, imieniem Wipert, wyłupiono oczy. W każdym razie kilka lat później po europejskich klasztorach krążył ślepiec, który zaklinał się, że przebywał u boku Brunona w czasie jego ostatniej wyprawy.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Piastowski Wietnam

Wyprawa na kraj Prusów była nie lada wyzwaniem. Jak pisał jeden z kronikarzy, ich ziemie są „zupełnie pozbawione sztucznego obwarowania, lecz niedostępne z powodu naturalnego położenia. U samego wstępu jest matecznik zewsząd zarosły gąszczem ciernistych krzaków, gdzie pod zielenią trawy kryje się otchłań błotnej smoły”. Rozległe puszcze, nieprzeniknione lasy, zdradliwe bagna, a do tego sami Prusowie, którzy „w ciasnocie lub gęstwinie lasu wolą się bić niż na otwartym polu”. Określenie w stylu „piastowski Wietnam” wcale nie będzie nadużyciem.

Prusowie liczyli nie tylko na naturę. Tworzyli zasieki, zbudowane ze ściętych drzew i krzewów, wzmacniane kamieniami i palami. Miejscowi nazywali je korto. Wprawdzie ich język od stuleci jest martwy, lecz samo słowo korto przetrwało – chociażby w nazwie Kortowo, słynnego miasteczka uniwersyteckiego w Olsztynie, i urokliwego Jeziora Kortowskiego. Sforsować owo korto nie było łatwo. O Prusach mówiono, że „gdy najedzie ich jakie wojsko, żaden się nie ociąga i rąbie mieczem, aż zginie”.

W takich sytuacjach przydaliby się zaufani przewodnicy. Bolesław Chrobry umiał stworzyć znakomitą siatkę wywiadowczą, a jego agenci i szpiedzy objeżdżali bez mała pół Europy. Prusowie jednak strzegli tajemnicy swych granic. Jeżeli któryś z nich wpuścił nieprzyjaciela do kraju, to zabijano go, palono mu dom, zabierano majątek, a żonę i synów sprzedawano w niewolę.

Czytaj też: Bitwa nad Bugiem 1018. Jak Bolesław Chrobry wygrał legendarne starcie, dzięki któremu zajął Kijów?

Zwyczaje pogańskich Prusów

Lud, który tak zachłannie bronił swojej wolności, był ciekawy. Niebieskoocy, o rumianych twarzach, nie mieli wielu grodów. Podstawową jednostką były lauksy, składające się zwykle z jednego dworu, gdzie żył jego założyciel z rodziną i czeladzią. Prusowie upijali się kumysem i miodem pitnym, lecz w przeciwieństwie do sąsiednich Słowian nie konsumowali piwa. Panowało wśród nich wielożeństwo. W przypadku klęsk głodu zabijali dzieci. Uchodzili jednak za wyjątkowo ludzki naród, bo pomagali rozbitkom. „Chętnie przychodzą z pomocą tym, którzy znajdują się w niebezpieczeństwie na morzu lub zostali napadnięci przez piratów” – notował kronikarz Adam z Bremy.

Na ilustracji po lewej pruscy wojownicy, po prawej - strona tytułowa "Kroniki ziemi pruskiej" z XVII wieku.fot.domena publiczna

Na ilustracji po lewej pruscy wojownicy, po prawej – strona tytułowa „Kroniki ziemi pruskiej” z XVII wieku.

Panował wśród nich również zwyczaj, że dóbr ruchomych nie dziedziczono, lecz walczono o nie w wyścigach konnych. Stypy trwały miesiąc, czasami dwa, a jak zmarły był bogaty – to i pół roku. Przez ten czas ciało nieboszczyka leżało w domu i nie gniło, bo Prusowie posiedli umiejętność „tworzenia zimna”. Czynili z niej użytek nie tylko przy konserwacji zwłok, lecz także do zamrażania wody (lub piwa, jeżeli trafił się wyjątkowo smakosz tego trunku) niezależnie od pory roku. Tłumacząc relacje średniowiecznych kronik na język współczesnej nauki, Prusowie dokonali chemicznego odkrycia. Szerzej w 2006 roku sprawę wyjaśnił na łamach czasopisma „Pruthenia. Pismo poświęcone Prusom i ludom bałtyckich” Kazimierz Madela:

Chodzi tu o reakcje chemiczne pewnych soli mineralnych z pokruszonym lodem. W połączeniu z lodem sole te ulegają rozpuszczeniu. Jest to reakcja endotermiczna i w jej trakcie pobierana jest energia cieplna z otoczenia. W efekcie prowadzi to do obniżenia temperatury mieszaniny znacznie poniżej zera stopni (…). Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przypuszczać, iż Prusowie przypadkowo odkryli, że mieszanina soli z lodem silnie oziębia.

O tym wszystkim mógł się dowiedzieć Bolesław od pruskich kupców, handlujących woskiem oraz futerkami bobrów, kun i wiewiórek. Słuchał też chciwie informacji o krainach, na które były podzielone Prusy, o niesnaskach między ich mieszkańcami i o ambitnych możnych, których można było wykorzystać.

Czytaj też: Czy pogańscy Prusowie naprawdę byli barbarzyńcami i prymitywami?

Koniec Ludzi Siedzących na Krańcu

Ciężkie musiały być walki toczone przez wojów Bolesława z Prusami. Długimi tygodniami przedzierali się przez puszcze, maszerowali po drewnianych pomostach, wystających niewiele ponad powierzchnie bagien, z trudem zdobywali strażnice i poszczególne lauksy. Echa tych walk mogły przetrwać w podaniu o ludzie Galindów, których nazwa może oznaczać – jak proponuje część językoznawców – Ludzie Siedzący na Krańcu. Było to plemię, rzeczywiście mieszkające na krańcu pruskiego świata, bo od strony południowej graniczyli ze słowiańskimi Mazowszanami, poddanymi Chrobrego.

Nie sposób rzeczonego podania osadzić dokładnie w czasie. Jeżeli nawet te wydarzenia nie rozegrały za czasów Bolesława, to pokazują pewien mechanizm, który polski książę, tak sprytnie wyzyskujący lokalne zaszłości, z pewnością wykorzystał. Podanie głosi, że Galindowie „z radością wyprawili się do sąsiedniej chrześcijańskiej ziemi”. Wielu ludzi wzięli do niewoli, ale ściągnęli tym wyprawę odwetową – a chrześcijanie, wbrew zasadom swej wiary, nie okazywali miłosierdzia i wycięli w pień galindzkich wojowników. Wtedy sąsiedni lud Sudowów, których zwano też Jaćwingami, wkroczył do bezbronnego kraju Galindów i uprowadził wszystkich jego mieszkańców. „Dlatego ziemia owa aż do naszych czasów pozostała opustoszała” – kończy się legenda, spisana około 1325 roku.

Ciężkie musiały być walki toczone przez wojów Bolesława z Prusami.fot.SebbeKg /CC BY-SA 4.0

Ciężkie musiały być walki toczone przez wojów Bolesława z Prusami.

O zdobyczach pruskich Bolesława Chrobrego niewiele wiadomo. Podbił ziemie Pomezan zwane Pomezanią, co znaczyło Kraj Lesisty, ziemie Sasinów zwane Sasinią, co znaczyło Kraj Zajęcy, i ziemie Galindów. Może, zachęcony sukcesami, ruszył dalej, zmuszając kolejne pruskie plemiona, by uznały jego władzę.

Przygotowywał grunt do chrystianizacji swoich pruskich ziem, lecz poważniejszy niż skromna obstawa przydzielana misjonarzom. Księżna lotaryńska Matylda stwierdziła, że polski książę „uczynił zbrojnie to, czego święci nauczyciele zdziałać nie mogli słowem, nakłaniając do Stołu Pańskiego barbarzyńskie i najsurowsze ludy”. Przypuszcza się – chociaż archeolodzy dalecy są od jednomyślności – że być może w ostatnich latach panowania Bolesława Chrobrego w Chełmnie, czyli stosunkowo niedaleko od pruskich ziem, przystąpiono do budowy trójnawowej bazyliki, idealnego „centrum dowodzenia” dla przyszłej misji.

Czytaj też: Czy wojownicy Bolesława Chrobrego brali udział w inwazji na Anglię?

Ostatni element układanki

Wyprawą na Prusy zwieńczył Bolesław proces tworzenia imperium. Rozległy był kraj Chrobrego, nawet bez utraconych Pragi, Miśni i Kijowa. Nikomu z rodu Piastów nie udało się dorównać Chrobremu – ani jego przodkom, ani jego potomkom, chociaż ród Piastów miał trwać jeszcze dwadzieścia trzy pokolenia! Tygodnie zajmowało przemierzenie włości Bolesława – od Morza Bałtyckiego po południowe krańce Moraw czy od rzeki Łaby po rzekę Bug.

Zamieszkiwały je rozmaite plemiona. Wypędziwszy przyrodnich braci, Bolesław opanował potężne grody w Gnieźnie, Poznaniu i Gieczu wraz z otaczającą je „krainą pól”, czyli Polską. Jednocześnie mianem Polski zaczęto określać wszystkie posiadłości Bolesława i jego potomków z rodu Piastów, więc z czasem ową „krainę pól” nazwano Starą Polską, a później Wielkopolską, co trwa po dziś dzień.

Wyprawą na Prusy zwieńczył Bolesław proces tworzenia imperium.fot.Konstanty Górski/domena publiczna

Wyprawą na Prusy zwieńczył Bolesław proces tworzenia imperium.

Pod władzą Bolesława znaleźli się również Pomorzanie z grodami w Gdańsku i Kołobrzegu, Mazowszanie z grodami we Włocławku i Kruszwicy, Lędzianie z grodem w Sandomierzu, Ślężanie z grodami we Wrocławiu i Niemczy, Dziadoszanie z grodami w Głogowie i Krośnie, Opolanie z grodem w Opolu.

Sam do tych ziem dorzucił kolejne. Wyrwał czeskim książętom najpierw Kraków i ziemię Gołęszyców z Cieszynem i Grodźcem nad Morawicą, później całe Morawy. Po drugiej stronie Tatr wziął w swoje panowanie kilkadziesiąt, jeżeli nie setkę, grodów, z których wcześniej daniny pobierali Madziarzy. Po latach wojen z niemieckim królem Henrykiem utwierdził swoją władzę nad Łużyczanami, których najdalej wysuniętym na zachód grodem był położony w bagnistej okolicy Dolny Ług (dzisiejsze Doberlug-Kirchhain), i nad Milczanami, zamieszkującymi urodzajne ziemie lessowe nad górną Sprewą, których kraj zwano Milskiem, a największym grodem był Budziszyn.

Na wschodzie zaś włości Bolesława sięgały po grody Przemyśl i Czerwień. Wreszcie na północy ukorzył pruskie ludy Pomezan, Sasinów i Galindów, a może też i inne.

Źródło:

Tekst stanowi fragment najnowszej książki Michaela Morysa-Twarowskiego „Chrobry Rex. Pierwszy z królów” (Znak Horyzont 2025).

Zobacz również

Średniowiecze

Młodość Bolesława Chrobrego

W młodości przyszły król Bolesław Chrobry był zakładnikiem niemieckiego cesarza. Ile lat spędził w niewoli? I jak wpłynęła ona na jego... wybory matrymonialne?

29 marca 2025 | Autorzy: Herbert Gnaś

Średniowiecze

Czy Szczerbiec został zgubiony?

Szczerbiec znajdujący się na Wawelu pochodzi z XIII wieku. Nie ma więc nic wspólnego z Chrobrym. To zastępca pierwotnego miecza, który być może został zgubiony.

24 kwietnia 2024 | Autorzy: Krzysztof Pyzia

Średniowiecze

Zjazd gnieźnieński (1000)

Otton III był dla Polski wybitnie łaskawy. Po zjeździe gnieźnieńskim awans naszego państwa był oczywisty. Tylko czy Chrobry został wtedy koronowany? I na kogo?

5 kwietnia 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Średniowiecze

Co się stało z koroną Chrobrego?

Najważniejsze polskie insygnium koronacyjne – korona Chrobrego – przepadło w mrokach dziejów. Co ciekawe, sam Chrobry... nigdy nie miał jej na głowie.

29 października 2023 | Autorzy: Maria Procner

Średniowiecze

Bitwa w kraju Dziadoszan. Bolesław Chrobry vs. Henryk II

Ten najazd na Polskę zdecydowanie nie wyszedł cesarzowi Henrykowi II. Kiedy w ostatnich dniach sierpnia 1015 roku uciekał, zostawiając swoją armię na wrogiej ziemi, przeczuwał,...

3 stycznia 2022 | Autorzy: Michael Morys-Twarowski

Średniowiecze

Kontrowersje wokół Bolesława Chrobrego

Syn Mieszka I i pierwszy król Polski, bez wątpienia był władcą wybitnym, wielkim zdobywcą, świetnym taktykiem i strategiem, zręcznym politykiem. Za jego czasów młode państwo...

25 marca 2020 | Autorzy: Marcin Moneta

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Holdmybeerandwatch

„głuche i nieme bałwany”, no tak bo chrześcijański bóg znany jest ze swojej gadatliwości i wsłuchiwaniu się w prośby. No mieli fantazje.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.