Mogłoby się wydawać, że niepokoje na tle religijnym ominęły Polskę, gdyby nie to, co wydarzyło się w 1724 roku w Toruniu. Protestantom urządzono krwawą łaźnię.
To, co się wtedy stało, określane jest tumultem lub krwawą łaźnią toruńską (niem. der Thorner Blutbad). Wersje wydarzeń są co najmniej dwie: katolicka i protestancka. Faktem jest, że ludności wyznającej luteranizm było w XVIII wieku w Toruniu znacznie więcej. A okazywanie, że jest się katolikiem, wiązało się z pewnym ryzykiem. I oto nadszedł 16 lipca 1724 roku. Katolicka procesja z okazji święta Najświętszej Marii Panny. Jej przebieg był spokojny – aż do pewnego incydentu, na skutek którego doszło do bijatyki pomiędzy studentami jezuickiego kolegium a luteranami przyglądającymi się uroczystości. O co poszło?
Wersja jezuicka: na ulicy stał mieszczanin, oczywiście luteranin. Oczekiwano od niego, że okaże procesji szacunek poprzez zdjęcie kapelusza, lecz tego nie uczynił. Ba, zaczął wręcz zaczął lżyć jej uczestników! Wówczas jeden z jezuickich studentów, Stanisław Lisiecki, podszedł do delikwenta, by go upomnieć – lub zdjąć nakrycie głowy siłą. Według innych źródeł protestantów, którzy znieważyli katolików, było kilku. Zgodnie z wersją luterańską to jezuici zachowywali się arogancko, oczekując od wszystkich stojących na ulicy, by klękali przed przechodzącą procesją. Co oczywiście było nie do przyjęcia. Na taką obrazę trzeba było zareagować!
Z małej chmury…
Co działo się później? Zaczęło się od niewielkiej bójki. Wspomniany Lisiecki pod kościołem św. Jakuba spotkał osoby, z którymi posprzeczał się w trakcie procesji. Znowu doszło do awantury, do której dołączył m.in. luterański kupiec David Heyder i jeszcze dwóch mieszczan z jednej strony oraz kilku jezuickich uczniów z drugiej. Zainterweniowali żołnierze miejscy, którzy aresztowali Lisieckiego. To rozsierdziło katolików. Domagali się jego uwolnienia od burmistrza Johanna Gottfrieda Rösnera. A zarówno burmistrz, jak i jego zastępca byli protestantami.
Rösner kluczył, próbując porozumieć się z Kazimierzem Czyżewskim, rektorem kolegium jezuickiego. Wysłał do niego wspomnianego Heydera. Ten po drodze spotkał uczniów kolegium, którzy obnażonymi szablami zapewne próbowali na nim wymusić wycofanie zeznań. Znowu walczących rozdzielili żołnierze, aresztując przy okazji kolejnego ucznia. Burmistrz ponoć był nawet gotowy zwolnić jednego z zatrzymanych, ale jezuici zaczęli odgrażać się jego słudze i zrezygnował z tego zamiaru.
Tymczasem uczniowie kolegium zaczęli na ulicach chwytać protestantów, by uczynić ich swymi zakładnikami i w ten sposób szantażem uzyskać zwolnienie swoich kompanów. Wiadomo, że pojmali syna pastora z Biskupca Jacoba Friedricha Nagórnego. Usiłujących im przeszkodzić woźnych pogonili szablami. Działo się to 17 lipca. Po tym wydarzeniu coraz więcej mieszczan oraz uczniów luterańskiego gimnazjum zaczęło przybywać pod kolegium jezuickie. Nieudana próba porozumienia się burmistrza z rektorem atmosfera tylko zagęściła atmosferę.
Wielki deszcz kamieni i cegieł
W końcu mieszkańcy Torunia ruszyli na kolegium. W kierunku budynku poleciały kamienie i cegły. Oberwali nimi również interweniujący żołnierze, którzy ostatecznie postanowili się wycofać. Luteranie wdarli się do środka, demolując pomieszczenia i wyrzucając meble, które potem spalono na rynku. Nie pomogła nawet próba powstrzymania atakujących przez zastępcę burmistrza Jacoba Heinricha Zerneckego. Ale i tutaj istnieje druga wersja wydarzeń. Otóż według toruńskich protestantów była to niemalże samoobrona, ponieważ to jezuici terroryzowali miasto, biegając po ulicach z mieczami. Mieli też ostrzeliwać z kolegium wysłaną przez burmistrza straż.
Trudno powiedzieć, która z tych wersji jest bliższa prawdy. W każdym razie również luteranie zachowywali się wprost skandalicznie. Podaje się przykładowo, że ośmielili się podpalić posąg Najświętszej Marii Panny. I to przy obrazoburczych okrzykach, o których wspomina Norman Davies: „A teraz ratuj się, kobieto!”. Z kolei Jerzy Dygała stwierdza, że chodziło tutaj o obraz. Kwestionuje jednak wiedzę na temat wypowiadanych w tym momencie obelg, ponieważ zapewne żaden z jezuitów nie był przy tym obecny. Sytuację uspokoiło dopiero pojawienie się trzech kompanii (łącznie ok. 200 żołnierzy) pod dowództwem kapitana Wattera.
Czytaj też: Czy Polska naprawdę była krajem bez stosów?
Krwawy sąd toruński
Nie wdając się już w szczegółowe analizy kolejności wysyłania pism do stolicy oraz całej drogi administracyjnej i śledczej (wszystko trwało pół roku), przejdźmy do konkluzji. Otóż pod koniec października rozpoczął się w Warszawie proces burmistrza Torunia, jego zastępcy oraz mieszczan uczestniczących lub rzekomo uczestniczących w tumulcie. Zakończył się 14 listopada. Wyrok ogłoszono dwa dni później. Johanna Gottfrieda Rösnera, Jacoba Heinricha Zerneckego, a także 12 innych osób skazano na śmierć. Wielu mieszkańców miasta uwięziono, innym skonfiskowano mienie. Dwóch pastorów, którzy mieli podżegać do nastawania na jezuitów, wygnano z Rzeczypospolitej. Nie przewidziano możliwości apelacji.
Egzekucję zaplanowano na 7 grudnia 1724 roku. Zastępcy burmistrza udało się ocalić skórę – został ułaskawiony przez króla Augusta II Mocnego. Sam burmistrz nie miał tyle szczęścia. Tuż przed śmiercią wypowiedział słowa: – Niech was zadowoli moje ciało; moja dusza należy do mojego Zbawiciela. Wcześniej bowiem skazanym obiecano, że się uratują, jeżeli przejdą na katolicyzm. Jedynie Heyder skorzystał z tej możliwości. Męczarnie, jakie spotkały pozostałych skazańców, były straszliwe. Ze starszych źródeł przywołuje je Adam Kucharski:
We dnie zaś o ósmej godzinie na teatrum w rynku wybudowanym pięciu naprzód ścięto, a potym czterem ręce na pniu ucięto i potym ścięto, z których jednego czwiertowano i ciała tychże za miasto wywieziono i pod szubienicami jako sacrilegos palono. Innych smagano.
Potwierdza to również Norman Davies, który podaje, że po egzekucji burmistrza rozpoczęto torturowanie ofiar, które łamano kołem, katowano batogiem i palono. Poćwiartowanych i rzuconych na pastwę ognia miało zostać dwóch skazanych: Carwise i Schultz. „Zasłużyli” sobie na to profanacją Najświętszej Marii Panny.
Poniżająca kara
Sprawa tumultu toruńskiego stała się przyczyną gwałtownych protestów ze strony Wielkiej Brytanii i Prus, ale i Rosji. Pruski władca specjalnie wysłanym w tym celu listem adresowanym do Jerzego I starał się dodatkowo wzbudzić wściekłość u Anglików. O „krwawej łaźni” pisano zresztą dość dokładnie – również dzięki pruskim namowom – na łamach „The Historical Register”. Wszystko to sprawiło, że w Polsce szlachta skonsolidowała się wokół obrony praw i honoru Rzeczypospolitej.
W samym Toruniu doszło do szeregu przetasowań. Przede wszystkim wymuszono przyjęcie w poczet miejskich rajców czterech katolików. Miasto zostało też zobowiązane do wypłacenia jezuitom odszkodowania. Natomiast prawdziwą obrazą dla społeczności protestanckiej było odebranie gminie luterańskiej kościoła Mariackiego, który przekazano bernardynom. W efekcie liczniejsi niż katolicy wyznawcy luteranizmu zostali bez dużej świątyni. (Wcześniej w innych okolicznościach utracili na rzecz katolików kościoły św. Jana i św. Jakuba). Zaczęło się organizowanie prowizorycznych miejsc kultu.
Czytaj też: Typowo polska tolerancja? Zobacz jak 400 lat temu polscy szlachcice rozprawiali się z Żydami
Protestanci na deskach
Ciekawym wątkiem w całej sprawie, a zarazem nowym polem (niewielkiego na szczęście) sporu stał się… teatr. Otóż na przełomie XVII i XVIII wieku w Toruniu wybudowany został nowy gmach kolegium. I m.in. w nim prezentowane były adresowane do widowni katolickiej przedstawienia. Ze względu na ich tematykę autorzy i aktorzy nie chcieli ryzykować z wystawianiem sztuk na otwartej przestrzeni. Ale pewne informacje i tak przedostawały się na zewnątrz. Tak było w przypadku sztuki, która została wystawiona w roku 1725, a zatem niedługo po tumulcie.
I właśnie za jej treść ponownie „dostało się” jezuitom. Protestanci oskarżyli bowiem autorów sztuki o umieszczenie w niej aluzji – i to dość obelżywych – skierowanych do państw, które ujęły się za mieszczanami skazanymi na śmierć. Sprawę potraktowano poważnie. Przeprowadzono śledztwo, jednak ostatecznie obecności kontrowersyjnych treści nie stwierdzono i kolegium zostało oczyszczone z zarzutów. Ironiczny jest natomiast fakt, że dzięki der Thorner Blutbad w protestanckiej części Europy dokładniej zapamiętano, w jakim mieście urodził się Mikołaj Kopernik. Szkoda, że nie wystarczyły same jego zasługi…
Bibliografia
- A. Bujak, Stary Toruń, Editions Spotkania, Warszawa 1993.
- N. Davies, Boże igrzysko. Historia Polski, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006.
- J. Dygała, Bezpośrednia reakcja władz Torunia wobec tumultu wyznaniowego z 17 lipca 1724 roku, „Zapiski Historyczne”, tom 88/2023.
- S. Kościelak, Jezuici w trzech wielkich miastach pruskich w XVI–XVIII w., „Hereditas Monasteriorum”, vol. 3/2013.
- A. Kucharski, Tumult i konfederacja. Konfesyjne znaczenie wydarzeń toruńskich z lat 1724 i 1767 w ujęciu gazet pisanych, „Studia historyczne”, zeszyt I/2019.
- M. Markiewicz, Historia Polski 1492-1795, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002.
KOMENTARZE (4)
Ps. Tzw. protestantyzm w wersji luterańskiej czy kalwinskiej albo biblijnej/amerykańskiej/anglikańskiej/skandynawskiej jak widać był już u swych heretyckich źródeł sekciarski, antagonistyczny i destrukcyjny, bo jakże mogło być inaczej!?
Ontologia.
Vide: Życie, działalność i /radosna, antysemicka, bluźniercza/ twórczość byłego augustianina oraz biblisty/depresjonisty o. dra Marcina Luthra.
Nieprawdaż!?
Real Life of Theology
Dziwny dobór bibliograficzny… A gdzie jest np. nieodżałowany J. Tazbir, co to walczył z polskimi demonami!
Oraz inni choćby barokowcy czy szpece od reformacji, kontrreformacji a nawet postępowego, laickiego i ponowoczesnego Oświecenia!?
Jak celnie napisano w jednej z prac (Swobodziński 2011) „…dzieje mitologiczne tumultu toruńskiego, jego funkcja i znaczenie jako STEREOTYPU historiograficznego, jak i dzieje propagandy politycznej, która ten tak TRWAŁY MIT stworzyła…”
Dzieje się tak dlatego, że wg z kolei badacza brytyjskiego do tej pory: „…nie przeprowadzono szczegółowej, wieloaspektowej analizy tego przypadku RZEKOMYCH prześladowań religijnych.” (Milton, 2017) „Działania przedsięwzięte przez kraje protestanckie zaraz po wspomnianych wydarzeniach oraz wytworzenie się w ich wyniku JEDNOSTRONNEGO i uproszczonego obrazu…”
No bo S. Salmonowicz badacz tematu, np. zauważa:
„Faktem także niezbitym… …było to, że władze miejskie, a zwłaszcza urzędujący prezydent Rosner, jak również i straż miejska, wykazały zadziwiającą bierność. W toku trwającego szereg godzin […!] tumultu nie podjęto żadnej skutecznej akcji dla przywrócenia porządku.”
„Oto burmistrz Zernecke mieszka w domu obok kolegium, może przez okno obserwować powolne narastanie wzburzenia tłumu i następnie szturm na kolegium, jednakże nie podejmuje żadnych działań…” (!!!)
„Prezydent Rosner jest informowany o sytuacji przed kolegium, jednakże nie chce – bądź nie potrafi – skłonić do energicznego działania kapitana straży miejskiej Gottfryda Graurocka.”
„…przemilcza się fakt, iż poza Rosnerem wszyscy skazani na śmierć i ścięci byli czynnymi uczestnikami tumultu. Rosner zaś odpowiadał za rażące niedopełnienie swych obowiązków.” Śledztwo bowiem prowadzone było, jak na tamte czasy, bardzo starannie i nowocześnie, przeprowadzono nawet szczegółowe wizje lokalne!
(…)
A dlaczego Zernecke ocalił głowę, otrzymał z rąk urzędników królewskich ułaskawienie?
„Uzyskał je… …za WSTAWIENNICTWEM JEZUITÓW…”
(…)
I o tym autor artykułu nie wiedział? …zapomniał, nie wspomniał, co znamienne. Jak i o tym, że na stosie protestanci spalili nie tylko meble jezuickie, ale i książki oraz rzeźbione figury najprawdopodobniej z triumfem kładąc na szczycie stosu właśnie ową figurkę Matki Boskiej.
(…)
Skąd zatem, ten tak nieprawdziwy anturaż tych zajść? Kto i dlaczego (na)kłamał i kłamie do dzisiaj?
„Po dzień dzisiejszy historiografia — nie tylko niemiecka, ale i anglosaska [i polska?] — pozostaje pod silnym ciśnieniem STEREOTYPÓW wytworzonych przez NIENAWISTNE Polsce… …dziejopisarstwo pruskie i rosyjskie…” „…PRZEMILCZA wszelkie fakty świadczące o STAŁEJ DYSKRYMINACJI KATOLIKÓW w Toruniu oraz istotny fakt, iż tumult z 1724 r. był KOLEJNYM ANTYKATOLICKIM wystąpieniem w mieście. Stąd autorzy, pozbawiając wyrok toruński JAKIEGOKOLWIEK [!] TŁA historycznego, piszą o nim, że był zbrodniczy i niesłychany.”
„Przy takich założeniach wstępnych można już było pisać wyłącznie o FANATYZMIE i KRWIOŻERCZOŚCI jezuitów, jak i władz polskich.” „Słowem, społeczne i polityczne uwarunkowania decyzji warszawskich, przedstawianych zazwyczaj jako jedynie rezultat fanatyzmu katolickiego, były daleko głębsze.”
Ponadto pomija się fakt, że w sporej części wyrok nie został wykonany, de facto nie dopuszczono bowiem katolików, Polaków do zarządzania miastem, nie przyjmując ich do rady ze wzgleędu na… brak kompetencji…
(…)
Dlaczego nawet w artykule powyżej, tak mocno pobrzmiewają echa kłamliwej propagandy zaborców?
„Odpowiedź wydaje się jednoznaczna: krytyka upadłego państwa polskiego miały dostarczać retrospektyw, nie argumentów, uzasadniających celowość i słuszność rozbiorów Polski.” Bowiem na zamówienie Prus i Rosji „Już w czasie późniejszego rozbioru Polski Wolter piętnował nietolerancję religijną Polaków w odniesieniu do wydarzeń 1724 roku.” (Salmonowicz 1983)
Kiedy doszło do zamieszek religijnych w Toruniu na ziemiach RON ? Oczywiście w czasach upadku RON w XVIII wieku, 1724 rok kiedy królem był Niemiec z Saksonii – August II Mocny. Wszystkich tych 13 skazanych można był po prostu ściąć albo powiesić ale Niemcy – August II Mocny lubią od zawsze krwawe widowiska. Natomiast wszyscy skazani mogli skorzystać z ułaskawienia pod warunkiem zmiany wyznania z luteranizmu na katolicyzm z czego skorzystał 1 z 14 oskarżonych, więc sami z własnej woli ponieśli śmierć odrzucając możliwość ułaskawienia. Dodatkowo warto wiedzieć jaką pokojową religią był Luteranizm. Sam ich wódz – Marcin Luter w książce „O Żydach i ich kłamstwach” już w roku 1543 pisał – 1. „podpalać ich szkoły i synagogi, a co nie da się spalić na to narzucić ziemi i przysypać”. 2. „niszczyć też i burzyć ich domy”. 3. „zabierać im wszystkie ich modlitewniki i Talmudy”. 4. „na przyszłość ich rabinom pod karą śmierci zabronić nauczania”. 5. „całkowicie odebrać żydom prawo do glejtów ochronnych”. 6. „zakazać im lichwy (…) oraz skonfiskować wszelką gotówkę, klejnoty, złoto i srebro”. 7. „zmusić do zarabiania na chleb w pocie czoła”. A teraz zobaczmy jak zachowywali się ci „tolerancyjni inaczej” przedstawiciele luteran w Toruniu. Wdarli się luteranie do budynku kolegium jezuitów i zaczęli …demolować pomieszczenia, wyrzucać przez okna, meble, obrazy oraz rzeźby które następnie spalili. Czy przy okazji tej demolki oraz profanowania obrazów i rzeźb nie doszło również do kradzieży – pieniędzy, klejnotów, złota i srebra – o tym źródła luteran milczą. Tak więc uczniowie Lutra dokonali tego w roku 1724, czego nauczał ich guru już od roku 1543 – a więc „podpalać ich szkoły i synagogi”, „niszczyć też i burzyć ich domy”, „zabierać im wszystkie modlitewniki i Talmudy”. „zabronić im lichwy (…) oraz skonfiskować wszelką gotówkę, klejnoty, złoto i srebro”. Tylko miejsce żydów zajęli katolicy, zresztą w Toruniu prześladowani przez luterańską większość. Nic dziwnego że na „nauczanie” Lutra i jego nietolerancję religijną powoływał się sam …Hitler. Luteranie nie dość że są antysemitami to jeszcze nie tolerują wyznawców innych religii w tym wypadku katolików. Czy katolicy zaatakowali jakiś obiekt religijny luteran, oczywiście nie, natomiast burmistrz luteranin zamiast wypuścić aresztowanych oczywiście tylko katolików, sam podgrzewał wzajemną spiralę nienawiści, nie robiąc nic żeby zapobiec zamieszkom, które wybuchły po aresztowaniu ucznia kolegium jezuickiego. Zamieszki w Toruniu połączone z wandalizmem i profanacja obrazów i rzeźb wybuchły w roku 1724 z powodu …niezdjęcia kapelusza przez luteranina w czasie procesji religijnej, oraz wrogiej postawy luteran wobec katolików. Tymczasem w ojczyźnie Voltera ( który za pieniądze z Rosji uzasadniał potrzebę rozbiorów RON ) w 1766 roku kawalera de La Barre za to że nie zdjął podczas procesji kapelusza …skazano na tortury i karę śmierci. 42 lata później a w podobno oświeconej Francji zamordowano człowieka bez żadnych dowodów za wyimaginowaną „zbrodnię”. Co ciekawe połowa tzw. procesów o czary miała miejsce w krajach niemieckojęzycznych i protestanckich w ogromnej większości właśnie luterańskich. Również podobno ostatni proces o czary w Europie, odbył się w roku 1811 w Reszlu wcale nie w katolickiej Polsce jak podaje niemiecka propaganda tylko w …luterańskich Prusach na ziemiach Warmii które od roku 1772 okupowały Prusy po 1 rozbiorze ziem RON.