Kaligula zginął tak, jak rządził – krwawo i brutalnie, zamordowany przez ogarniętych żądzą zemsty pretorian. Ale bynajmniej nie mścili się za zbrodnie tyrana...
Gdy po śmierci Tyberiusza w 37 roku n.e. 25-letni Gajusz Juliusz Cezar Germanikus, lepiej znany jako Kaligula, wstąpił na tron, nic nie zapowiadało katastrofy. Przeciwnie, żyjący na przełomie I i II wieku n.e. rzymski historyk Swetoniusz donosił wręcz, że nowy cesarz „spełnił najgorętsze życzenia narodu rzymskiego (…) jako władca szczególnie upragniony”.
Początki były bardzo obiecujące. Zaskarbił sobie życzliwość ludu, m.in. pozwalając na powrót zesłańcom skazanym przez Tyberiusza, wprowadzając ulgi podatkowe, upubliczniając państwowe finanse czy organizując fantastyczne igrzyska. Jednak zaledwie trzy lata i osiem miesięcy później Kaligula skonał w kałuży krwi, zamordowany przez ludzki, którzy mieli go chronić. Jak do tego doszło?
Szaleństwa Kaliguli
Wszystko zaczęło się od ciężkiej choroby, na którą zapadł Kaligula kilka miesięcy po przejęciu władzy. „Gdy ozdrowiał, zamienił się w krwiożerczego potwora. Rządził despotycznie, wznowił zaniechane już procesy o obrazę majestatu, skazał na śmierć wielu wybitnych Rzymian (…). Roztrwonił skarb. Zwoływał wielkie wyprawy wojenne i odwoływał przed pierwszą bitwą” – wymienia Włodzimierz Kalicki. Już samo to wystarczyłoby, aby poddani go znienawidzili. Ale lista „grzechów” szalonego cesarza była znacznie dłuższa.
Do historii przeszło nadanie przez Kaligulę statusu obywatela rzymskiego, a następnie uczynienie senatorem swojego… ulubionego konia, Incitatusa. Zwierzę zamieszkało w domu wyposażonym w meble i wierną służbę, która serwowała mu siano na złotych półmiskach. Wydaje się to jednak dziecinną igraszką w porównaniu do oskarżeń o utrzymywanie kazirodczych stosunków ze wszystkimi swoimi siostrami (a miał ich trzy) – również podczas publicznych uczt – odbieranie żon dostojnikom czy ogłoszenie się bogiem.
Na dodatek Kaligula nie tylko szafował wyrokami śmierci, ale też wręcz lubował się w oglądaniu krwawych tortur i egzekucji. Za najdrobniejsze przewiny potrafił skazać kogoś na samobójstwo (w ten sposób pozbył się np. swojego teścia). Z kolei pewnego senatora rozkazał rozszarpać. Jak donosił Swetoniusz: „Poczuł się nasycony nie wcześniej, aż ujrzał jego członki i wnętrzności wleczone po ulicach, a potem złożone u swych stóp”.
Zemsta za kpiny
Wobec powyższych w zasadzie trudno się dziwić, że w końcu ktoś nie wytrzymał i postanowił ukrócić tyranię cesarza, pomagając Kaliguli pożegnać się ze światem. Zaskakujące może być raczej to, że Rzymianie wytrzymali prawie cztery lata tych rządów terroru. Co ciekawe, inicjator spisku na tyrana – oficer gwardii pretoriańskiej, trybun Kasjusz Cherea – bynajmniej nie mścił się za liczne zbrodnie władcy, ale za… kpiny Kaliguli pod jego adresem.
Otóż, jak pisze Kalicki: „Cherea, atletycznie zbudowany, niemłody już oficer, jest człowiekiem twardym i odważnym do szaleństwa. Ale obdarzony jest cieniutkim, piskliwym głosem, jako żywo przypominającym głos eunuchów”. I właśnie ten „defekt” cesarz upatrzył sobie za przedmiot niewybrednych żartów. Gdy Cherea pełnił wartę, podawał obraźliwe hasła, takie jak „Wenus”, „Wenera” czy „Priap”, wyzywał go od bab i niedołęg, obrzucał belgami i wykonywał w jego kierunku sprośne gesty. W końcu Cherei „się ulało” i 24 stycznia 41 roku, trzeciego dnia igrzysk palatyńskich zamordował Kaligulę.
Czytaj też: Heliogabal – cesarz, który przebierał się za prostytutkę, a swoim następcą chciał mianować kochanka
Śmierć Kaliguli
Pojawiają się głosy, że trybun działał z inicjatywy senatorów, którzy chcieli się pozbyć potwora cudzymi rękami i zdołali wciągnąć do spisku pretorian. Niewykluczone jednak, że Cherea nie był niczyją marionetką, ale po prostu miał dość upokorzeń.
Tak okoliczności śmierci znienawidzonego tyrana opisuje Włodzimierz Kalicki: „Gdy [cesarz] rusza w stronę łaźni, drogę zastępuje mu Kasjusz Cherea i zadaje mieczem potężny cios między bark a szyję. Ostrze zatrzymuje się na obojczyku. Kaligula żyje, ale w szoku nie jest w stanie wydobyć z siebie głosu. Jęczy tylko i rzuca się do ucieczki. Drogę zabiega mu inny spiskowiec i uderzeniem miecza powala na kolana. Pozostali spiskowcy dopadają cesarza i krzycząc przeraźliwie, dźgają go mieczami”. Więcej szczegółów zbrodni można znaleźć u Swetoniusza:
Jedni twierdzą, że gdy cesarz rozmawiał z chłopcami, Cherea z tyłu w kark ugodził go śmiertelnie mieczem, wołając „bij”, następnie Korneliusz Sabinus, drugi ze spiskowców, trybun, z drugiej strony przebił mu pierś. Inni znowu podają, że najpierw wtajemniczeni centurionowie usunęli tłum, potem Sabinus zwyczajem wojskowym przystąpił do cesarza po hasło, a gdy Gajus odpowiedział „Jowisz”, w tej chwili Cherea zakrzyknął „Niech się dzieje pomsta!” i rozpłatał mu szczękę, gdy Kaligula usiłował spojrzeć wstecz. Leżąc już cały w skurczach, wołał, „że jeszcze żyje”. Reszta spiskowców dobiła go trzydziestoma ciosami (…). Niektórzy wbili żelazo nawet w organy męskie.
Jakkolwiek było, cesarz – który panicznie obawiał się o swoje życie i nigdzie nie ruszał się bez obstawy germańskiej gwardii – skończył jako zakrwawiony trup. Władzę po nim przejął jego stryj Klaudiusz, który w momencie ataku na Kaligulę miał… ukryć się za kotarą. Na tron wynieśli go sprawcy zamachu – pretorianie. Ale to już zupełnie inna historia.
Bibliografia:
- Włodzimierz Kalicki, Zdarzyło się, Znak Horyzont 2014.
- Aleksander Krawczuk, Poczet cesarzy rzymskich, Wydawnictwo „Iskry” 2006.
- Gajusz Swetoniusz Trankwillus, Żywoty cezarów, Ossolineum 1987.
KOMENTARZE (3)
I. Mianowanie Incitatusa senatorem, a następnie zaproponowanie go na stanowisko konsula, miało być dla cesarza prześmiewczym „symbolem promowania niekompetentnych” – jak miał stwierdzić sam Kaligula – przez skorumpowany, nepotyczny senat, z którym zresztą walczył „od zawsze”, na długo jeszcze przed tym, nim został cezarem.
Często bowiem kompetencje kandydatów na senatorów były rzeczywiście takie jak i Incitatusa, czyli po prostu żadne.
Brytyjski historyk Barrett opisuje to jako jedną z wielu „ukrytych, złośliwych, również i prześmiewczych obelg ze strony Kaliguli”, skierowanych głównie pod adresem klasy senatorskiej, ale i także samokrytycznie „przeciwko sobie samemu i swojej rodzinie”, też nierzadko „wciskających” przecież swych nieudolnych krewnych w senatorskie togi.
II. Zaś wg Józefa Flawiusza Chaerea był „szlachetnym idealistą”, głęboko oddanym „wolnościom republikańskim”, silnie powiązanym z od lat dążącym do powrotu republiki, choćby tylko w okrojonej formie, potężnym senatorem Luciusem Anniusem Vinicianusem – formalnym przywódcą spisku.
Dlaczego (tylko) formalnym?
Spisek miał bowiem przejrzeć (lub nawet sam go zaplanować?) wyzwoleniec Callistus, ówczesna szara eminencja mająca ogromną władzę, porównywalną tylko z tą samego Kaliguli, który to Callistus chciał „zamienić” właśnie Kaligulę na Klaudiusza – z którym od lat się w tajemnicy przyjaźnił oraz co najmniej raz uratował mu – Klaudiuszowi, życie.
Klaudiusz nawiązać miał potajemnie kontakty z Vinicianusem przedstawiając się mu również jako zwolennik republiki, co może i było prawdą, jak chociażby chciał, pokazał nam, potwierdził to swego czasu słynny serial „Ja, Klaudiusz”.
Wg najnowszych ustaleń to zatem Klaudiusz jako dość bliski krewny cesarza, przejął znowu bardziej raczej formalnie (no bo oczywiście rzeczywistym od początku do końca szefem był najprawdopodobniej Callistus) kierownictwo spisku i sfingował swoje spontaniczne obwołanie na imperatora przez pretorianów…
Przynajmniej tak wg wielu obecnych historyków, ma – miała wyglądać najprawdopodobniejsza wersja wydarzeń, pełnej prawdy najpewniej nie poznamy nigdy.
Tytuł…
Por.: „Świat według Kiepskich”?!
Real Life
Te historie opisywane o Kaliguli przez Swetoniusza są w większości nieprawdziwe. On nie współżył z siostrami. On był z nimi związany mocno przez to ile złego jego rodzina doświadczyła i ile lat żyli w terrorze codziennie bojąc się śmierci. Zasadniczo bardzo prawdopodobne że był aseksualny. Kaligula często kpił sobie z senatorów stąd te historie z koniem czy wzywaniem ich w środku nocy, ale kilka spisków na jego życie wykryto a wtedy trudno oczekiwać że zareaguje inaczej niż skazując w to zamieszanych.