Polscy władcy nie potrafili się z nimi dogadać. A i oni nie ułatwiali tego zadania. Relacje Kozaków i Rzeczpospolitej na przełomie XVI i XVII wieku były trudne.
Samo słowo „kozak” istniało już w średniowieczu i miało dwojakie znaczenie. Mogło oznaczać strażnika karawany kupieckiej albo… rozbójnika. Natomiast nas bardziej interesować tutaj będzie geneza tzw. Kozaczyzny i to, dlaczego ulokowała się akurat w tym miejscu. Jak trafnie stwierdza Mariusz Markiewicz, tereny te z perspektywy Polski i Litwy stanowiły na pewnym etapie pas ziemi niczyjej o szerokości około 200 kilometrów. Oznaczało to także swoistą szarą strefę bezpieczeństwa. Administracja na tych ziemiach była słaba. Niewiele było miast i zamków z prawdziwego zdarzenia. Dlatego też de facto to właśnie Kozaczyzna stanowiła barierę chroniącą nasze pogranicze od południowego wschodu.
Na tereny te przybywali najróżniejsi ludzie – zarówno pod względem religii, jak i narodowości. Ale wśród Kozaków nie zadawano niepotrzebnych pytań. Przyjmowano na zasadzie równości. Część z nich trudniła się rzemiosłem. Inni napadali na posiadłości tatarskie i tureckie, m.in. przy pomocy swoich słynnych, niezwykle szybkich łodzi – czajek. Niektórych Kozaków już w pierwszej połowie XVI wieku rekrutowano na potrzeby prowadzonych przez Litwę działań wojennych. Jak pisze Markiewicz, Kozacy stanowili grupę, która wymykała się organizacji stanowej społeczeństwa, byli ludźmi wolnymi, ale nie mieli żadnych praw. W pewnym momencie ten „status” stał się dla ich relacji z Rzeczpospolitą dość problematyczny. A okiełznać ten kozacki żywioł nie było łatwo.
Rejestrami zapanować nad Kozakami się nie dało
Krokiem w stronę uporządkowania relacji z Kozakami było utworzenie ich rejestru, lecz objąć nim można było jedynie określoną ich liczbę. Poza tym ograniczało to jakiekolwiek działania wobec nich do płaszczyzny wojskowej. Pierwsze takie próby podjął jeszcze Zygmunt August. Na mocy uniwersału wydanego w 1568 roku wezwano Kozaków do podjęcia służby „przy zamkach naszych”. Dopilnować tego miał hetman polny koronny Jerzy Jazłowiecki. Natomiast w roku 1572 formalnie dowództwo nad tworzonym oddziałem kozackim zostało powierzone Janowi Badowskiemu. Liczebnie ten pierwszy rejestr był niewielki: obejmował zaledwie 300 mołojców.
Konkretniej do sprawy zdecydowano się podejść za panowania Stefana Batorego. W trakcie wojny z Moskwą utworzonym w 1578 roku przez Michała Wiśniowieckiego, starostę czerkaskiego i kaniowskiego oraz pradziadka Michała Korybuta Wiśniowieckiego, oddziałem dowodził Jan Oryszowski. Wciąż jednak liczba ta była dość niewielka: 530 Kozaków. Otrzymali oni miasto Trechtymirów, ale zakazano im napadów na posiadłości tureckie i znajdujące się nad Dunajem hospodarstwa. W efekcie dokonano podziału na trzy „rodzaje” Kozaków: rejestrowych, zamkowych oraz niżowych, którzy nie podlegali nikomu. I zwłaszcza ci ostatni chętnie dopuszczali się różnego rodzaju najazdów i wypadów.
Po zakończeniu wojny rejestr w dużej mierze przestał funkcjonować, co sprawiło, że Kozacy zaczęli szukać „zajęcia” na własną rękę. Czytaj: najeżdżać posiadłości tureckie na terenie Mołdawii i tatarskie na Krymie, co spotykało się z odwetami. Ze względu na duże obawy przez rozpętaniem regularnej wojny z Turcją, ale i na skutek skarg szlachty na Kozaków w roku 1590 Sejm uchwalił konstytucję „Porządek ze strony Niżowców i Ukrainy”, w której stanowczo stwierdzono, że Kozacy nie mają nigdy granic koronnych przechodzić, ani wodą, ani ziemią, a pogotowiu w Państwa sąsiedzkie wtargać, abo wojować ich. Starostom zakazano sprzedawania Kozakom prochu, amunicji i broni. Jednocześnie powiększono rejestr do 3000 osób.
Powstanie przeciwko Rzeczypospolitej po raz pierwszy
Nie pisze się o tym tyle, co o powstaniu Bohdana Chmielnickiego, ale również koniec XVI wieku w relacjach polsko-kozackich był dość krwawy. Pretekstem do pierwszego wartego omówienia starcia był zatarg pomiędzy księciem Januszem Ostrogskim a Krzysztofem Kosińskim. Ten pierwszy oskarżył drugiego o bezprawne posługiwanie się tytułem hetmana kozackiego oraz o to, że z Kozakami niżowymi dopuścił się zajazdu w Białej Cerkwi. A że akcje Ostrogskiego stały wtedy bardzo wysoko, Zygmunt III Waza szybko wydał decyzję o wszczęciu śledztwa.
Punktów zapalnych było więcej niż tylko te osobiste animozje. Kozacy rejestrowi nie otrzymywali zapłaty. Do tego nakładano nowe podatki, bo skarb państwa niedomagał. A skoro Kozakom zabroniono wypraw na Krym czy ziemie tureckie, zaczęli „zaopatrywać się” w posiadłościach szlacheckich i wyciągać własne podatki od ludności. Kosiński, wzywając Kozaków, by sami o siebie „zadbali”, też wziął sprawy w swoje ręce i zajął zamek w Pikowie, Białą Cerkiew, a w planach miał nawet wyprawę na Kijów.
Jednocześnie nawiązał kontakt z moskiewskim carem Fiodorem Iwanowiczem, który przyjął ofertę przejścia na jego służbę i nakazał nagrodzić przywódcę kozackiej rebelii. Król próbował negocjacji, ale Kozacy nie chcieli opuścić Kosińskiego. W końcu Zygmunt zmobilizował pospolite ruszenie. Do kluczowej bitwy doszło 2 lutego 1593 roku pod Piątkiem. Decydujące okazało się uderzenie pułku Ostrogskiego. Finał bitwy zamienił się w rzeź Kozaków. Kosiński zbiegł, ale w maju zginał w kolejnej bitwie. A w roku 1593 sejm uchwalił konstytucję O Niżowcach, na mocy której Kozaków, którzy nie podporządkowywali się prawom Rzeczypospolitej, można było bezkarnie zabijać.
Czytaj też: „Ty świński ryju, kobyli zadzie, kundlu z jatki” – czyli jak Kozacy piszą list do sułtana
Powstanie przeciwko Rzeczypospolitej po raz drugi
Paradoksalnie drugiemu buntowi przewodzić miał człowiek, który brał udział w tłumieniu powstania Kosińskiego. Był to Semen Nalewajko. Być może to właśnie te rozruchy zainspirowały go do wzniecenia następnych. Zebrał część Kozaków, którzy pamiętali jeszcze tamto powstanie. Jego własne zaczęło się w zasadzie już w 1594 roku, choć bardziej na południu. Na Wołoszczyźnie osadzili Jeremiego Mohyłę, przyjaznego Polsce. W międzyczasie jego Kozacy zaczęli czuć się coraz pewniej i zajmowali kolejne miasta, wymuszając kontrybucje.
Wstępnie zmobilizowane do walki z Nalewajką oddziały nie dały rady. W końcu do akcji wkroczył Stanisław Żółkiewski, który pomimo dysponowania około 3000 żołnierzy (zmęczonych po wyprawie mołdawskiej) podjął próbę pogoni za siłami przywódcy rebelii. Powoli kąsał jego siły, by za Pryłuką omal ich nie rozbić. Nalewajko uszedł, ale stracił artylerię. Tymczasem hetman co rusz wysyłał posłów do obozu przeciwnika, próbując przekonać Kozaków do opuszczenia swojego wodza. Bezskutecznie.
Do potężnej bitwy doszło też 3 kwietnia 1596 roku pod Białą Cerkwią. Ponownie Kozacy zostali zmuszeni do odwrotu. Pościg zaczynał przynosić efekty. Przybywały wojska innych dowódców, podczas gdy szeregi Kozaków topniały (również przez dezercje). W pewnym momencie Nalewajko być może chciał nawet uciec na teren państwa moskiewskiego. Ostatecznie starcie nastąpiło 7 czerwca 1596 roku nad Słonicą. Kozacy skapitulowali i wydali swojego przywódcę. Semen Nalewajko został ścięty w Warszawie 11 kwietnia 1597 roku. Po bitwie na skutek zamieszania doszło do kolejnej rzezi. Również i te wydarzenia miały swój sejmowy finał. Tym razem w 1597 roku ogłoszono zbuntowanych Kozaków zdrajcami i wrogami ojczyzny. Mieli zostać wytępieni do ostatka.
Dla odmiany metoda marchewki
Mimo to mosty możliwej współpracy pomiędzy Kozakami i Polską nie zostały bezpowrotnie spalone. Przykładem może być tutaj wyprawa Jana Zamoyskiego na Wołoszczyznę z 1600 roku, w której wzięło udział 2000 Kozaków pod dowództwem Samuela Kiszki. Zresztą i po polskiej stronie widać było chęć złagodzenia konfliktu. W roku 1601 uchwalona została konstytucja O Kozakach zaporoskich. Na jej mocy ci Kozacy, którzy byli uczestnikami powstań Kosińskiego i Nalewajki, ale wzięli udział w wyprawie przeciwko Szwecji mogli liczyć na zniesienie banicji i przywrócenie praw obywatelskich.
Ponadto walczących ze Szwedami Kozaków zapewniono, że ich rodziny oraz majątki będą w tym czasie bezpieczne i nie doznają żadnego uszczerbku. Również w tej wyprawie uczestniczył Samuel Kiszka, ale spotkał go zaskakujący koniec. Został zabity. Wacław Serczyk podaje, że możliwe, iż na tamten świat wysłali go jego podkomendni. Powód? Zbytnia ugodowość wobec Polski, która niezbyt śpieszyła się z uhonorowaniem Kozaków za ich zasługi. W efekcie ci ostatni wycofali się z Inflant, by w drodze powrotnej siać spustoszenie na ziemiach białoruskich.
Video: Jeremi Wiśniowiecki – młot na Kozaków. Czarna legenda kniazia Wiśniowieckiego
Później nadeszły czasy dymitriad, w których wzięły udział tysiące Kozaków. Ale już w latach 1607–1610 w armii Zygmunta III Wazy podczas oblężenia Smoleńska znalazło się ich nawet 50 000. Do obozu królewskiego dołączali również ci, którzy znaleźli się w oddziałach drugiego Samozwańca. Historia zatem znowu miała zatoczyć koło. Choć droga do tego była wciąż wyboista, a cały „wóz” miał się wywrócić już w połowie wieku XVII.
Bibliografia
- Bohun, D. Milewski, Wojny polsko-kozackie, Fundacja „Mówią Wieki”, Warszawa 2019.
- Encyklopedia Polski, Wydawnictwo Ryszard Kluszczyński, Kraków 1996.
- Dybkowska, Polskie dzieje od czasów najdawniejszych do współczesności, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995.
- Kochańczyk, Grzechy Kozaków, e-bookowo, 2012.
- Kroll, Rzeczpospolita wobec Kozaczyzny w XVI-XVII wieku, „Naukovi Praci Istoricnogo Fakul’tetu Zaporiz’kogo Nacional’nogo Universitetu”, tom XXVIII/2010.
- Markiewicz, Historia Polski 1492-1795, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002.
- A. Serczyk, Historia Ukrainy, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wrocław – Warszawa – Kraków 1990.
- Zapałowski, Doświadczenia historyczne współpracy wojskowej polsko-ukraińskiej, „Rocznik Historyczno-Archiwalny”, tom XIV/2000.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.