Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Aktion Zamość

Szacuje się, że w ramach Aktion Zamość hitlerowcy wywieźli z Zamojszczyzny ponad 100 tys. ludzi. Wielu z nich zamordowali w masowych egzekucjach i obozach.

Mechanizm zawsze był podobny. Jednostki Schutzpolizei, żandarmerii i oddziały pomocnicze otaczały wyznaczone wsie. Następnie zapędzały wszystkich mieszkańców na główny plac. Tu dokonywano pierwszej selekcji. Starcy, niepełnosprawni i chorzy mieli najmniejsze szanse – ginęli na miejscu w zbiorowych egzekucjach. Reszcie dawano nie więcej niż godzinę na zabranie swoich rzeczy. Potem pędzono ich do obozów przejściowych.

Tu ważył się ich los. Rzeczoznawca rasowy oceniał, czy dzieci nadają się do zniemczenia. Jeśli tak, były wywożone w głąb Niemiec. Resztę maluchów – oraz dorosłych – czekały albo roboty przymusowe, albo obóz koncentracyjny. Na ich miejsce do opuszczonych wsi przyjeżdżali przedstawiciele „rasy panów”, którzy od tej pory mieli zasiedlać nowe tereny.

Rabunek dzieci polskich podczas operacji wysiedleńczej na Zamojszczyźniefot.domena publiczna

Rabunek dzieci polskich podczas operacji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie

Historycy opisujący masowe wysiedlenia z Zamojszczyzny nie mają wątpliwości, że był to zarazem ewenement, jak i swoisty poligon doświadczalny Niemców przed planowaną wielką „eksmisją” Słowian na rzecz „aryjczyków”. Naziści sprawnie i umiejętnie połączyli przymusowe wysiedlenia i wywózki z eksterminacją naznaczoną masowymi zbrodniami. Aktion Zamość to ciągle stosunkowo mało znany fragment z długiej listy hitlerowskich zbrodni w okupowanej Polsce.

O nazistowskiej machinie terroru, ciągle jeszcze odkrywanych zbrodniach, masowych grobach, świadectwach egzekucji itp. opowiada wstrząsający serial dokumentalny „Nazizm: morderstwa i tajemnice”. Pierwszy odcinek zostanie wyemitowany na kanale Polsat Viasat History w poniedziałek 20 marca.

Lebensraum

Zgodnie z tzw. Generalnym Planem Wschodnim Europa Środkowa miała docelowo stać się nowym miejscem do życia dla przedstawicieli „rasy panów” – czyli Niemców. Doktryna Lebensraum zakładała, że Niemcom jako szlachetniejszym rasowo należy się przestrzeń do życia. Z kolei Słowianie jako „podludzie” mieli być wysiedlani ze swych ojczystych ziem. Naziści zakładali, że masowe wywózki obejmą kilkadziesiąt milionów osób i potrwają nawet 30 lat po wygranej przez III Rzeszę wojnie.

Zamojszczyzna miała stanowić pierwszy akord w wielkiej budowie „przestrzeni życiowej” dla Niemców. W 1942 roku przystąpiono z całą konsekwencją do realizacji planu. Zgodnie z zamysłem Heinricha Himmlera, decyzją Hitlera już na początku wojny mianowanego komisarzem Rzeszy ds. umacniania niemieckości, Zamojszczyzna miała stać się pierwszym z 14 docelowo planowanych „bastionów niemczyzny” (ein deutsches Bollwerk). Wybór nie był przypadkowy. Zdecydowało o nim dogodne położenie i żyzne gleby, które miały być od tej pory uprawiane przez niemieckich kolonistów.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Pierwszy obszar osadniczy

Na mocy rozporządzenia z 12 listopada 1942 roku obszar Zamojszczyzny uznano za tzw. „pierwszy obszar osadniczy” w Generalnym Gubernatorstwie. Akcja wysiedleńcza rozpoczęła się w nocy z 27 na 28 listopada 1942 roku. Odpowiedzialnym za realizację zadania był dowódca SS i policji na dystrykt Lublin, SS-Grupenführer Odilo Globocnik. Wysiedlenia objęły cztery powiaty: biłgorajski, hrubieszowski, tomaszowski i zamojski. Żyło tu ponad 500 tys. ludzi, z czego większość – ponad 66 proc. – stanowili Polacy, 24 proc. ludność ukraińska, a 10 proc. żydowska.

W początkowym etapie akcji przerażeni i zaskoczeni ludzie nie stawiali oporu. Oddziały niemieckie otaczały poszczególne wioski. Tłoczyły mieszkańców na głównym placu. Tu na miejscu zabijano „nieprzydatnych” – przede wszystkim osoby starsze, chore i niepełnosprawne. Resztę segregowano, rozdzielając brutalnie małżeństwa i matki z dziećmi. Każda próba sprzeciwu była karana śmiercią. Mnożyły się niczym nieuzasadnione akty bestialstwa, egzekucje i gwałty. 11 grudnia 1942 roku w czasie pacyfikacji wsi Kitów ofiarami niemieckich mordów padło 165 osób. Zbrodnie były na porządku dziennym.

Polscy rolnicy wysiedlani z Zamojszczyzny, zima 1942/1943fot.domena publiczna

Polscy rolnicy wysiedlani z Zamojszczyzny, zima 1942/1943

Ci, którzy przeżyli wstępną selekcję, mieli godzinę na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy. Pozwalono im też na posiadanie drobnej sumy pieniędzy – 20 zł. Najczęściej ludzie ci pozostawiali praktycznie cały swój majątek, zabierając tylko wierzchnie ubrania. Kierowano ich do obozów przejściowych w Zwierzyńcu i Zamościu. Tu następowała dalsza selekcja. Część wysiedlonych kierowano na roboty przymusowe do Rzeszy lub na wschód, część – głównie ludzi starszych, ale w dobrej kondycji, miała służyć jako darmowa siła robocza dla niemieckich kolonistów na Zamojszczyźnie, resztę – słabych i chorych – kierowano do obozów koncentracyjnych.

Osoby o nordyckich cechach fizycznych, odpowiednim pochodzeniu lub takie, które w inny sposób „rokowały” na „ponowne zniemczenie” uzyskiwały najwyższą klasę I „WE” (niem. Wiedereindeutschung). Takich ludzi kierowano do dalszych badań rasowych do specjalnego obozu w Łodzi. Dotyczyło to przede wszystkim dzieci.

Czytaj też: „Córeńko, ja bym cię wolała zobaczyć w trumnie niż w tym obozie!”. To tam naziści katowali polskie dzieci

Rabunek dzieci

Szacuje się, że Niemcy wywieźli w głąb Rzeszy nawet 30 tys. dzieci z Zamojszczyzny, które uznano za „obiecujące” rasowo i nadające się do zniemczenia. Wraz z trwającą wojną i zapotrzebowaniem Niemiec na ludzi kryteria „aryjskości” były stopniowo zmniejszane. Tym samym niemiecka machina wojenna coraz bardziej drenowała podbite narody właśnie z dzieci.

Maluchy, które przetrwały morderczą podróż pociągami w nieogrzewanych wagonach, trafiały do tzw. wiosek dziecięcych (tak nazywała je hitlerowska propaganda). W rzeczywistości były to obozy do segregacji rasowej, gdzie decydowano, czy dziecko nadaje się na przedstawiciela „rasy panów”.

Szacuje się, że Niemcy wywieźli w głąb Rzeszy nawet 30 tys. dzieci z Zamojszczyzny

Szacuje się, że Niemcy wywieźli w głąb Rzeszy nawet 30 tys. dzieci z Zamojszczyzny

Taki obóz działał m.in. w Łodzi, ale też w Kaliszu – na terenie dawnego klasztoru, z którego usunięto siostry zakonne. Dzieci uznawane za wartościowe rasowo zyskiwały nową tożsamość. Wyrabiano im fikcyjne akty urodzenia, zmieniano nazwiska na niemieckie itp. Za pomocą tajnych komórek meldunkowych dzieci trafiały do rodzin w Niemczech. Maluchy „niewartościowe” najczęściej kierowano do obozów koncentracyjnych.

Czytaj też: Nazistowscy porywacze. Ile polskich dzieci uprowadzili Niemcy w czasie II wojny światowej?

Powstanie zamojskie

Do marca 1943 roku na Zamojszczyźnie wysiedlono 116 wsi. W to miejsce zwożono osadników niemieckich. Przesiedlano też Ukraińców, dzięki którym odseparowywano ludność polską i kolonistów niemieckich. Ukraińcy byli poddawani „obróbce propagandowej”, polegającej głównie na szczuciu przeciw Polakom i przedstawianiu rdzennych mieszkańców w negatywnym świetle – jako okrutników i wyzyskiwaczy. Miało to wzmagać ich niechęć do sąsiadów.

Z czasem polska ludność Zamojszczyzny zaczęła reagować na hitlerowskie okrucieństwo i masowe zbrodnie. W obawie przed wywózką ludzie uciekali z domów, kryli się u sąsiadów, ale także u partyzantów. W obliczu bestialstwa nazistów, dowódcy organizacji podziemnych zdecydowali się na czynny opór i organizację samoobrony.

Franciszek Bartłomowicz, ps. „Brzęk”, „Grzmot”, „Siwy”fot.Tau2022/CC BY-SA 4.0

Franciszek Bartłomowicz, ps. „Brzęk”, „Grzmot”, „Siwy”

Główny ciężar walki z okupantem przejęły Bataliony Chłopskie. Oddziały partyzanckie zaczęły napadać na wsie kolonistów ukraińskich i niemieckich. Rozbijały posterunki odpowiedzialne za wysiedlenia itp. 1 lutego 1943 roku 250-osobowy oddział Batalionów Chłopskich kapitana Franciszka Bartłomowicza ps. „Grzmot” wygrał bitwę pod Zaborecznem z 600-osobowym niemieckim batalionem zmechanizowanym. Partyzanci przygotowali zasadzkę na Niemców szykujących do ataku na wieś. Ostrzał z pobliskiego lasu zupełnie zaskoczył wroga, który nie miał szansy szybkiego odwrotu, grzęznąc w wielkich zaspach śniegu. Niemcy stracili ponad 100 żołnierzy. Partyzanci – tylko kilku. Po tej bitwie wysiedlenia wstrzymano na blisko pół roku.

Czytaj też: Zapomniane Bataliony Chłopskie

Operacja Wilkołak

Latem 1943 na polecenie Himmlera rozpoczęła się jednak akcja Werwolf (Wilkołak), której celem były zarówno wysiedlenia, jak i eksterminacja ludności oraz ostateczne rozprawienie się z partyzantami. Oddziały okupacyjne przystąpiły do masowych pacyfikacji wsi z większą determinacją i wykorzystaniem znacznie większych sił niż dotychczas. Mnożyły się ludobójstwa. Tak było m.in. w przypadku osady Sochy, gdzie wymordowano 183 osoby – kobiety i dzieci. Na zamojskie wsie kierowane było też lotnictwo, które bombardowało zabudowania, pozostawiając zgliszcza i setki ciał zabitych. Katarzyna Matrioszek – jedno z „dzieci Zamojszczyzny”, wysiedlona ze wsi Bukowina w powiecie biłgorajskim – wspominała:

Rankiem 1 lipca 1943 roku Niemcy otoczyli szczelnie naszą wieś, która liczyła około 300 numerów i wszystkich po kolei wypędzali z gospodarstw na drogę. Gestapowcy, żandarmi, Ukraińcy w służbie niemieckiej z bronią w ręku wpadali do domów i dając kilka minut na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, nieco żywności, wyrzucali z domów wrzeszcząc i popychając kolbami karabinów (…). Znaleźliśmy się w straszny upał na polnych drogach prowadzących do Zwierzyńca. Pędzono nas piechotą, nie dając wiele czasu na odpoczynek (…). Wielu ludzi padało, zwłaszcza starców i dzieci. Wówczas wrzucano ich do rowu i dobijano.

Do końca 1943 roku Niemcy wysiedlili około 110 tys. ludzi z 300 wsi Zamojszczyzny, co stanowiło około 30 proc. ludności. Na opuszczonych przez nich miejscach zasiedlono około 11–12 tys. osadników niemieckich, głównie z Bukowiny i Besarabii, oraz 7 tys. Ukraińców. Z czasem Himmler – w obliczu pogarszającej się sytuacji na froncie – nakazał zaprzestania akcji. Oddziały niemieckie skupiły się na obronie kolonistów i walce z partyzantami. Od 1944 stopniowo coraz więcej osadników opuszczało zamojskie przyczółki i albo wstępowało do armii, albo wracało w głąb Rzeszy w obawie przed nadchodzącą armią radziecką.

Bibliografia:

  1. Dariusz Kaliński, Bilans Krzywd, Wydawnictwo Znak 2018.
  2. Czesław Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, Państwowe Wydawnictwo Naukowe 1970.
  3. Waldemar Kowalski, Wysiedlenia z Zamojszczyzny – gehenna ponad 100 tys. Polaków, dzieje.pl (dostęp: 13.03.2023).

Zobacz również

Druga wojna światowa

Roboty przymusowe w III Rzeszy

Niemcy wywieźli na roboty przymusowe przeszło 2,5 mln Polaków. Oznaczeni literą „P” na ubraniu pracowali tam po 70 godzin tygodniowo w strasznych warunkach.

24 stycznia 2024 | Autorzy: Maria Procner

Dwudziestolecie międzywojenne

Prześladowania Polaków w Gdańsku

Niemcy nie kryli wrogiego nastawienia do Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku. Napadano na polskich urzędników, studentów wyrzucano z uczelni siłą.

17 sierpnia 2023 | Autorzy: Maciej Danowski

Druga wojna światowa

Nie oszczędzili nawet najmniejszych dzieci. Jak Niemcy „pomścili” Reinharda Heydricha?

Mężczyzn i chłopców powyżej 15 roku życia rozstrzelano, kobiety wysłano do obozu koncentracyjnego Ravensbrück, a młodsze dzieci zagazowano w obozie w Chełmnie nad Nerem. Dwie...

24 lutego 2021 | Autorzy: Szymon Mazur

Druga wojna światowa

Obsesja rasy. Jak okupanci usiłowali germanizować polskie dzieci?

W aktach dostępnych w IPN-ie leżą poukładane w segregatorach losy osób, czasem całych rodzin, które w czasie wojny trafiły do Łodzi. W latach 1939–1945 w...

18 października 2020 | Autorzy: Ewelina Karpińska-Morek

Druga wojna światowa

Los niemowląt w obozach koncentracyjnych. Wstrząsająca relacja matki, która zdecydowała się zabić własną córeczkę

„Boże, pozwól nam obu umrzeć” – błagała Ruth Elias, jedna z nielicznych kobiet, które przeżyły i mogły opowiedzieć o tym, jak wyglądały porody i opieka...

30 października 2019 | Autorzy: Maria Procner

Druga wojna światowa

Ile polskich niemowląt zamordowali naziści?

W czasie II wojny światowej polskie dzieci uznane za „wartościowe rasowo” przeznaczano do germanizacji. Jaki los czekał pozostałe? Nawet te najmłodsze trafiały do obozów i...

25 października 2018 | Autorzy: Anna Winkler

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

niepoprawny politycznie

Nim obejrzę, to celem „wyczyszczenia przedpola”…
Po pierwsze moja matka jako nastolatka była świadkiem tych niezwykle krwawych wydarzeń.
A po drugie, istnieje w tej sprawie wiele uproszczeń, przekłamań i głęboko nieprawdziwych stereotypów, które widzimy i w powyższym artykule.
Np. pomija się to, że sam Hitler wątpił w realizm koncepcji tzw. Nowej Europy, jako idei (s)tworzenia nordyckiej „przestrzeni życiowej”.
(wg przeciwników obecnej UE, a głównie zwolenników Brexitu, idei także leżącej i u jej podstaw – początków EWG)
Hitler chciał tylko nowych granic Niemiec. „Genezą linii granicznej wytyczonej przez Hitlera były plany rozszerzenia terytorialnego Cesarstwa Niemieckiego z czasu I wojny światowej” (Wiki). Hitler był zwolennikiem koncepcji jeszcze Ludendorfa, tj. rozszerzenia cesarstwa niemieckiego, przesunięcia granic, stąd powołał Pomorze Zachodnie – utworzone z obszaru pomorza przedwojennego polskiego; Kraj Warty i Górny Śląsk.
A ziemie zdobyte na wschodzie chciał zamienić po prostu w najzwyklejsze kolonie, a nie miejsce niemieckiego „czystego” osadnictwa, ich „przestrzeń życiową”. Ciągle miał bowiem zamiar głównie dokończyć I wojnę – osiągnąć jej cele, „wyleczyć” Niemcy i siebie z traumy klęski 1918 r.
Zwolennikiem głównym Lebensraum był natomiast Rudolf Hess, wg. wielu historyków rzeczywisty główny nie tyle i nie tylko, autor, co „architekt” Mein Kampf Hitlera, a…
W 1919 roku Hess zapisał się na uniwersytet w Monachium, gdzie właśnie z sukcesem studiował geopolitykę pod kierunkiem prof. Karla Haushofera, wielkiego zwolennika – teoretyka, XIX wiecznej swoimi korzeniami, koncepcji niemieckiej „przestrzeni życiowej”, która stała się dzięki Hessowi – ale nie Hitlerowi, jednym z filarów ideologii nazistowskiej. Jej zwolennikami zostali bowiem też i Himler czy Frank, i to oni wymusili na Hitlerze ten wg niego: „chybiony zamojski eksperyment”, który tylko zabierał mu cenne oddziały wojska potrzebne na froncie wschodnim, a dodatkowo „obudził chęć oporu” do tej pory raczej zachowującej się biernie większości polskiego społeczeństwa, liczącego na to, że Hitler w końcu „otrzeźwieje” i dogada się polskimi elitami politycznymi.
Jednym zdaniem, gdyby to Hitler tylko (ze)chciał, wykazał determinację, kolonizacja Zamojszczyzny zakończyłaby się niechybnie niemieckim sukcesem, a tak…
Krwawe starcia zamojskie pokazały natomiast, że nie mamy tutaj na co liczyć ze strony Niemiec Hitlera, a nasz niespodziewany, niezwykle skuteczny opór i brak litości wobec niemieckich osadników, skutkowały tzw. „ormiańskim cytatem” błędnie (lub celowo) często cofanym do września 1939 r., zawierającym rozkaz Hitlera do: „…bycia nieugiętym i bezlitosnego zabijania wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci polskiej rasy i języka, bo tylko tą drogą zdobyć możemy potrzebną nam przestrzeń życiową.”

Tak więc to dopiero to co się wówczas na Zamojszczyźnie stało, dało początek już odtąd bezlitosnemu i bezkompromisowemu konfliktowi polsko-niemieckiemu, tzw. „piekłu okupacji” – a jest ten fakt ciągle niedoceniany przez naszych historyków.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.