Jest 54 rok. Klaudiusz nie żyje. Neron przejmuje władzę, ale do tronu pretenduje też jego przyrodni brat Brytanik. Rozpoczyna się krwawa walka o tytuł cesarza.
Zaczęło się, jak zawsze w takich sytuacjach, od kilku głębszych. Nie żeby burdy w takiej dzielnicy jak Subura były czymś niezwykłym, a tym bardziej w karczmie „Romulus i Wilk”, dobrze znanej z taniego wina, swawolnych ladacznic i delikwentów, którzy sprzedawali poufne informacje na temat wyścigów rydwanów.
To była jedna z największych spelun w tych slumsach, zajmująca cały parter narożnego budynku przy niewielkim placu. Wzdłuż tylnej ściany biegł długi kontuar, za którym Tribonius, właściciel knajpy, rozstawił tyralierę mocno umalowanych barmanek serwujących klientom trunki, posiłki ze skromnego menu oraz inne usługi dla złaknionych bardziej cielesnych doznań. Przy każdym z dwóch wejść stał drab, sprawdzając, czy klienci nie wnoszą broni. Inni karczmarze nie przestrzegali takich środków bezpieczeństwa z obawy, że odstraszą chętnych, ale nie Tribonius. Pracował w tym biznesie od ponad dwudziestu lat i dorobił się stałej klienteli, która tolerowała restrykcje, ponieważ miała słabość do tego, co oferował.
Gra o tron
Tamtego wieczoru, ledwie miesiąc po śmierci cesarza Klaudiusza, padał deszcz, bębniąc miarowo o bruk, a ulice Rzymu lśniły wilgocią. Mieszkańcy stolicy przyjęli marny koniec Klaudiusza z nieufnością i niepokojem, a to odbiło się na biznesie w „Romulusie i Wilku”. Wielu klientów stroniło od publicznych miejsc ze strachu, że oberwą w starciach zwalczających się nawzajem frakcji stronników Nerona i Brytanika, synów cesarza.
Klaudiusz może i miał trochę nie po kolei w głowie, ale żywił swoich poddanych i zapewniał im rozrywkę. Co ważniejsze, jego rządy były stabilne, wolne od bezrozumnych okrucieństw dwóch poprzednich cesarzy. Teraz jednak, gdy najpotężniejsze imperium znanego świata miało dwóch spadkobierców, pewne napięcia, mówiąc oględnie, były nieuniknione.
Szesnastoletni Neron był trzy lata starszy od swojego brata. Nie był biologicznym synem Klaudiusza, ale dzieckiem cesarzowej Agrypiny – córki brata Klaudiusza. Małżeństwo z bratanicą wymagało zmiany prawa, ale senatorowie chętnie przymknęli oko na taki drobiazg jak kazirodztwo, byle tylko zaskarbić sobie względy cesarza. I tak Neron formalnie został synem Klaudiusza.
Brytanik, rodzony syn cesarza, nie akceptował adoptowanego brata, tym bardziej że ten wkrótce zaczął być faworyzowany za sprawą matki, która zawładnęła umysłem i cielesnymi żądzami cesarza. W ten sposób Klaudiusz w ostatnich latach swojego panowania bezwiednie sprowokował rywalizację, która teraz groziła wojną domową w Rzymie. Chociaż cesarzowa pospiesznie ogłosiła, że to jej syn będzie następcą tronu, wszyscy dobrze wiedzieli, że Brytanik i jego stronnicy nie zamierzali się z tym pogodzić. Zwykli obywatele mieli więc powód, by w napięciu przyglądać się z boku i czekać, co wyniknie z tej konfrontacji.
Czytaj też: Wyścigi rydwanów w Rzymie
Pretorianie – ulubieńcy cesarzy
Grupa żołnierzy gwardii pretoriańskiej, odzianych w ciężkie płaszcze, weszła na plac i dziarskim krokiem ruszyła w stronę karczmy, rozmawiając i śmiejąc się głośno. Nie krępowali się. Pretorianie byli ulubieńcami cesarzy, którzy sowicie ich wynagradzali w zamian za lojalność. Nowy cesarz nie był w tym względzie wyjątkiem. Kiedy ogłoszono wstąpienie Nerona na tron, każdy pretorianin w Rzymie otrzymał małą fortunę, dlatego teraz ich sakiewki pękały w szwach od srebra.
Tribonius powitał ich szerokim uśmiechem, gdy weszli do lokalu, zsuwając z głów kaptury i zdejmując z siebie przemoknięte płaszcze, które powiesili na kołkach na bocznej ścianie, zanim podeszli do baru zamówić pierwszą kolejkę. Świeżo wybite monety zadźwięczały o lepkie, poorane bruzdami drewno kontuaru, na którym natychmiast zjawiły się przyniesione z zaplecza kubki i dzbany z winem wręczone niecierpliwym żołnierzom.
Nie byli pierwszymi pretorianami, których tego wieczoru gościła karczma Triboniusa. Krótko wcześniej zjawiła się mniejsza grupa żołnierzy, którzy rozsiedli się w rogu, na ławach po obu stronach stołu. Ich nastrój był zdecydowanie mniej radosny, chociaż także oni byli beneficjentami hojności cesarza. Przywódca grupy obrócił się, by spojrzeć na nowo przybyłych, krzywiąc się na ich widok.
– Cholerni durnie – warknął. – Z czego oni tak się cieszą?
– Po pierwsze, z dodatkowego całorocznego żołdu – odpowiedział z nikłym uśmiechem siedzący obok niego żołnierz. Następnie uniósł swój kubek. – Za naszego nowego cesarza
Pozostali przy stole zareagowali na jego gest posępnym milczeniem.
Czytaj też: Neron – żonobójca utrzymujący kazirodcze stosunki z matką, sadysta i szaleniec
Szalony Neron
Niezrażony tym kontynuował tonem podszytym ironią.
– Co z wami, panowie? Nikt nie wypije ze mną za zdrowie i pomyślność naszego ukochanego Nerona? Nie? Wszyscy jesteście skwaszeni jak ty, Priscusie
Wymieniony z imienia oderwał wzrok od pretorianów przy barze.
– Ano tak, Z takim wymoczkiem na tronie trudno nie być skwaszonym. Jesteś na służbie w pałacu równie długo jak ja. Widziałeś niejedno. Wiesz, jaki jest Neron. Obżera się smakołykami i pajacuje z tymi swoimi poetami i aktorami. W dodatku potrafi być szują. Pamiętasz, jak musieliśmy go eskortować podczas jednego z tych jego tajemnych wypadów do miasta? Wdał się w kłótnię z jakimś dziadygą i kazał nam go przydusić do ściany, a sam go zadźgał na śmierć.
Piso pokręcił głową na samo wspomnienie.
– Nie był to, trzeba przyznać, dzień naszej chwały.
– Ano nie był – wycedził Priscus przez zaciśnięte zęby. – Cholernie nie był. A Neron dopiero teraz, kiedy został cesarzem, pokaże, na co go stać. Jeszcze wspomnicie moje słowa.
– Przynajmniej ładnie nam posmarował.
– Niektórym z nas – odparł – A co z tymi, którzy walczą w Hispanii? Nie będą szczęśliwi, kiedy wrócą do Rzymu i dowiedzą się, ile srebra przeszło im koło nosa.
– Pewnie masz rację… Tak czy inaczej, naprawdę myślisz, że młodszy braciszek Nerona byłby lepszym cesarzem?
Czytaj też: Najlepiej zarabiający gladiatorzy. Jakich fortun się dorobili?
Brytanik odsunięty na bok
Priscus zamyślił się na chwilę, po czym wzruszył ramionami.
– Może i nie. Ale Brytanik nie jest głupi. Od najmłodszych lat był szykowany do rządzenia imperium. Poza tym jest rodzonym synem Klaudiusza. Ma prawo być cesarzem, a został odsunięty na bok przez tę podstępną sukę Agrypinę i tego oślizgłego gada Pallasa.
Na wspomnienie o najbliższym doradcy cesarza Piso rozejrzał się niespokojnie. Karczma była tego typu miejscem, do którego chętnie zaglądali cesarscy szpiedzy, by przysłuchiwać się rozmowom i donosić swoim pryncypałom w pałacu, kto jest wichrzycielem. Pallas był znany z braku tolerancji dla tych, którzy go krytykowali, podobnie jak dla tych, którzy ośmielili się krytykować cesarza. Wydawało się jednak, że tym razem nikt nie podsłuchuje. Piso wychylił łyk wina i rzucił przyjacielowi ostrzegawcze spojrzenie.
– Lepiej trzymaj język za zębami, Priscusie, bo w końcu wpakujesz siebie i nas w kłopoty. Wolałbym tak samo jak ty, żeby to Brytanik był naszym nowym cesarzem, ale nie mamy na to żadnego wpływu.
Zdrada stanu
– No proszę, kogo ja tu widzę? Nasz przyjaciel Priscus i jego smętna ferajna!
Priscus od razu rozpoznał ten głos, ale nawet się nie odwrócił. Odstawił na blat swój kubek i odezwał się głośno:
– Bibliusie, a może byś tak po prostu się odwalił i dał mi się napić w spokoju?
– Odwalił się? – Nowo przybyły stanął u szczytu stołu, skąd omiótł wzrokiem Priscusa i jego kompanów. – Tak się nie godzi witać starego druha, który w dodatku nie przyszedł z pustymi rękami. – Biblius wyszarpnął korek z wina, które trzymał pod pachą, i napełnił po brzegi kubek Priscusa, zanim ten zdążył zareagować. Następnie spojrzał na siedzących przy stole i uniósł swój kubek.
– No to, panowie… Za naszego wspólnego dobroczyńcę. Za cesarza Nerona, niechaj bogowie mu sprzyjają! – Jednym haustem opróżnił swoje naczynie, cisnął nim o podłogę i otarł usta wierzchem dłoni. – Całkiem niezłe to wino – oświadczył.
Widząc, że żaden z mężczyzn przy stole nie przyłączył się do jego toastu, spojrzał na nich i wymownie uniósł brew.
– Co to ma znaczyć? Nie wypijecie za naszego imperatora? To mi trąci nielojalnością. – Zerknął za siebie na swoich kompanów. – Co myślicie, chłopaki? To towarzystwo wydaje się nie przepadać za Neronem. Niektórzy powiedzieliby, że to coś więcej niż brak lojalności. Może nawet zdrada stanu. Mieliście nadzieję, że ten mały kutafon Brytanik przywdzieje szkarłaty? Nic z tego. Wygrał nasz chłopak. Wasz przegrał. Wybór już nastąpił, a wy musicie się z tym pogodzić i przestać biadolić (…).
Czytaj też: Jego zmarła córka zyskała status bogini. Jak bardzo senat bał się Nerona?
Bratobójcza walka
Priscus jednym uderzeniem rozbił gliniany kubek o twarz Bibliusa, łamiąc mu przy tym nos. Gdy jego ofiara zatoczyła się do tyłu, zalewając się krwią, krzyknął do swoich kompanów:
– Na co czekacie? Bierzcie się za nich!
Tamci zerwali się, przewracając stół i ławy, następnie z wrzaskiem, unosząc pięści niczym młoty, rzucili się na drugą grupę pretorianów. Priscus nie spuszczał oka z Bibliusa. Zawsze go uważał za głupiego pyskacza i teraz przyszedł czas, by mu dać nauczkę. Skoczył do przodu i sierpowym huknął tamtego w podbródek, odrzucając jego głowę do tyłu. Następnie przyłożył mu w bebechy i poprawił drugą ręką prosto w szczękę. Biblius zachwiał się, ale po chwili odzyskał równowagę. Spojrzał dzikim wzrokiem na Priscusa.
– Już nie żyjesz! – ryknął. – Już, ku*wa, nie żyjesz!
Zanim jednak zdążył spełnić swoją groźbę, Priscus dopadł go i zamachnął się. Biblius odchylił głowę do tyłu, by uniknąć uderzenia, ale zrobił to zbyt wolno i cios trafił go prosto w gardło. Priscus poczuł, jak jego pięść miażdży z chrzęstem krtań przeciwnika. Biblius zacharczał i uniósł obie dłonie do szyi, próbując złapać oddech. Priscus, stojąc na lekko ugiętych nogach i trzymając wysoko gardę, czekał na jego kontrę. Biblius zrobił jeszcze kilka kroków do tyłu, ściskając się za gardło i gwałtownie poruszając żuchwą. Jego oczy niemal wyszły z orbit. Nagle potknął się o stołek i runął do tyłu, uderzając głową o posadzkę z kamienia brukowego. Leżąc na wznak, z oczami wpatrzonymi w sufit, zamrugał kilka razy, zadygotał i zamarł.
Czytaj też: Heliogabal – cesarz, który przebierał się za prostytutkę, a swoim następcą chciał mianować kochanka
Pościg
Priscus podszedł czujnie, ale główna bijatyka trwała przy barze i nikt nie zwracał na niego uwagi. Szturchnął Bibliusa czubkiem buta.
– Wstawaj!
Nie było żadnej reakcji, dlatego kopnął leżącego. (…) Kopnięty nawet nie drgnął i Priscus poczuł na karku pierwsze krople zimnego potu (…). Biblius leżał martwy u jego stóp. To było pewne jak wschód i zachód słońca. A dla tych, którzy zabili swojego towarzysza broni, istniała tylko jedna kara. Priscus wstał i zaczął się cofać w stronę wyjścia. (…) [O]dwrócił się na pięcie i rzucił do ucieczki. Wybiegł na ulicę, bez swojego płaszcza, prosto na zimny deszcz. Odruchowo ruszył w kierunku przeciwnym do koszar pretorianów. Popędził ulicą ścigany krzykami z karczmy.
Nie ubiegł daleko, gdy usłyszał za sobą wołanie:
– Tam jest!
Przyspieszył. Gnał co sił w nogach, aż zobaczył przed sobą wylot ciemnej bocznej uliczki, w którą uskoczył. Skręcił w prawo, potem w lewo, nie zwalniając kroku ani na chwilę. Odgłosy pościgu powoli umilkły w oddali. Mimo to biegł dalej, starając się zostawić ścigających jak najdalej za sobą. W końcu przystanął na ulicy tuż przy Forum. Przywarł plecami do ściany, skryty w podcieniach budynku, ciężko dysząc.
Zbrodnia i kara
Zabił człowieka. To był wypadek, zwykły wypadek. Takie tłumaczenie nie mogło jednak go usprawiedliwić w obliczu rygorów wojskowej dyscypliny. Wiedział, że jeśli zostanie pojmany, będzie po nim. Zwłaszcza, jeśli zostanie wzięta pod uwagę jego antypatia do Nerona. Rozłam wśród gwardii pretoriańskiej sprawił, że starsi rangą oficerowie i tak już byli nerwowi. Z pewnością zostałby przykładnie ukarany, zarówno po to, by pokazać, co czeka tych, którzy występują przeciwko cesarzowi, jak i za to, że zabił towarzysza broni.
Było tylko jedno miejsce, w którym teraz mógł się skryć. Miejsce, w którym znajdzie innych myślących tak jak on. Ludzi, którzy zapewnią mu schronienie do czasu, aż jego sprawa przyschnie; którzy czekają na odpowiedni moment, by obalić uzurpatora Nerona i zabić wszystkich jego popleczników. Nie będą zachwyceni tym, co zrobił Priscus, ale potrzebowali jego pewnych specyficznych umiejętności i nie mogli sobie pozwolić na to, by mu odmówić pomocy.
Tymczasem deszcz ustał, a on wyrównał oddech i postanowił, co robić dalej. Wyszedł z podcieni, wyprostował się i ruszył przed siebie dziarskim krokiem, próbując wyglądać jak ktoś, kto nie ma nic na sumieniu. Wiedział dokładnie, gdzie się udać i jaka czeka go przyszłość.
Źródło:
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.