Babilońscy adepci wiedzy tajemnej – magowie i astrologowie – budzili respekt w swoich czasach. Ich wiedza na temat ciał niebieskich była spektakularna.
Starożytni Babilończycy zdawali sobie doskonale sprawę z wielkiej potęgi magii. By uchronić się przed działaniem złych mocy, stosowali cały szereg zabiegów i elementów – takich jak talizmany, amulety, zaklęcia, egzorcyzmy itp. Życie mieszkańców Babilonu nasycone było magią. Moc złego zaklęcia była tak wielka, że król Hammurabi, autor pierwszego na świecie kodeksu praw i twórca potęgi pierwszego państwa babilońskiego, pod groźbą kary śmierci zakazał działalności złym czarownikom. Ci świadczyli swoje usługi w ukryciu, co dziś komplikuje nam dostęp do wiedzy o babilońskich metodach rzucania czarów i uroków.
Demony i złe duchy
Oprócz złych czarowników, w życie ludzkie mogła się wmieszać cała armia demonów. Babilońska demonologia była niezwykle rozbudowana. Złe energie z tamtego świata mogły dać się we znaki nie tylko ludziom, ale i bogom. Dlatego też człowieka, w którego wcielił się demon, należało ratować egzorcyzmami. Demona wyganiało się z czyjegoś wnętrza, np. sugerując mu by „zastępczo” wszedł w zwierzę albo figurkę mającą symbolizować opętanego, którą następnie niszczono.
Jeśli demon bądź czarownik wywołał chorobę, obok medyków przy chorym pracowali również egzorcyści. Zwracali się specjalnymi modłami do Marduka bądź innych najważniejszych bogów babilońskich o odczynienie złego uroku. To samo dotyczyło duchów zmarłych, które mogły mieszać się do spraw tego świata. Jeżeli zmarły prześladował, powodował choroby bądź nieszczęścia u osoby żyjącej, trzeba było go przegnać, stosując skomplikowany rytuał. Zmarłego należało symbolicznie ponownie pochować. Tak więc po zachodzie słońca, wzywając bóstwa, składano w ziemi woskową figurkę oznaczającą ducha. Rytuał wypędzenia polegał też na wlewaniu wody z mąką przez woli róg do specjalnie wykopanego dołu.
Z dzisiejszej perspektywy takie dziwaczne opisy, których można przytoczyć wiele, jawią się jako nic innego jak zabobon. A jednak wiedza tajemna Babilończyków może zadziwiać. Nie ogranicza się ona bowiem wyłącznie do magicznych rytuałów.
Czytaj też: Święty seks w Babilonie
W stronę gwiazd
Dla wielu starożytnych cywilizacji układy gwiazd i innych ciał niebieskich miały potężne znaczenie. Babilończycy jednak skalą zaangażowania w obserwacje nieba bili je na głowę. Znamy choćby nowotestamentową opowieść o trzech mędrcach, którzy przybyli ze Wschodu, podążając za gwiazdą zwiastującą narodziny „króla żydowskiego”.
Wśród badaczy przeważa pogląd, że owi przybysze – magowie, astrologowie – którzy z układu gwiazd wywnioskowali, że w Izraelu dojdzie do spektakularnego wydarzenia, dotarli do Betlejem z dawnej ziemi babilońskiej. Dawnej, bo niezależne państwo Babilon już nie istniało. Zostało podbite przez Persów, lecz wiedza i tradycja obserwacji nieba nie przepadły. Co konkretnie wypatrzyli na niebie biblijni mędrcy? Jedna z teorii mówi, że zainteresowała ich koniunkcja trzech planet – Saturna, Jowisza i Marsa, która miała miejsce w 6 roku p.n.e. i zdarzała się raz na 800 lat.
Czytaj też: Mędrcy, magowie, monarchowie? Kim byli Trzej Królowie? I czy istnieli naprawdę?
Zapomniana wiedza
Wiedza astronomiczna i matematyczna starożytnych Babilończyków była znacznie bardziej zaawansowana niż jeszcze niedawno się wydawało. Dzięki odkryciu dr Mathieu Ossendrijvera z berlińskiego Uniwersytetu Humboldta wiemy, że mędrcy babilońscy potrafili za pomocą metod geometrycznych, kreśląc trapezoidalne kształty, ustalić trajektorię ruchu Jowisza. Mogli obliczyć prędkość planety i miejsce położenia w danym momencie. Dotychczas uważało się, że tzw. metoda trapezowania powstała dopiero na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych. Okazuje się, że była o co najmniej kilkanaście wieków starsza. Poprzedzała opracowanie rachunku całkowego przez Leibniza i Newtona.
Na tym nie koniec zaskakujących odkryć. Badacze z japońskiego Uniwersytetu Tsukuba znaleźli tabliczki z pismem klinowym poświęcone silnym rozbłyskom na Słońcu, które przełożyły się na ziemskie burze magnetyczne. Dziś są one ważnym źródłem informującym o zachowaniu naszej centralnej gwiazdy w czasach starożytnych.
Jeszcze jednym zdumiewającym artefaktem jest tabliczka z pismem klinowym, która przedstawia wartości liczbowe. W 1920 roku przywiózł ją z Bliskiego Wschodu archeolog Edgar Banksy. Tablica, nazwana Plimpton 322, przez lata pozostawała nieodczytana. Dopiero po wojnie okazało się, że przedstawia ona wartości tzw. trójek pitagorejskich, czyli liczb z równania a² + b² = c² . Babilończycy znali je 1200 lat przed Grekami i samym Pitagorasem. Gliniana tabliczka okazała się więc… klinową tablicą trygonometryczną.
Czytaj też: Grymuary – tajemne księgi średniowiecznej Europy
Jako w niebie, tak i na ziemi
Po co to wszystko starożytnym mieszkańcom Babilonu czy nieodległej asyryjskiej Niniwy? Czy byli pierwszą na świecie cywilizacją uczonych? Czy zgłębiali wiedzę naukową o świecie? Nic z tych rzeczy – zaawansowane metody obliczania ruchu planet, gwiazd i komet (znali m.in. trajektorię ruchu komety Halleya) miały dać im odpowiedź na pytania dotyczące codziennego życia. Wiedza naukowa i matematyka okazały się więc jedynie narzędziami do przepowiadania przyszłości i uprawiania ezoteryki… Babilończycy święcie wierzyli bowiem, że każdy aspekt życia, powodzenie każdego działania determinują ciała niebieskie.
Jeśli konfiguracja gwiazd (utożsamianych z poszczególnymi bogami) podczas jakiegoś wydarzenia przyniosła katastrofę, uważano, że tak samo będzie, gdy układ się powtórzy. Słońce postrzegano jako z fizyczną manifestację boga jasności i światła Szamasza. Nanna lub Sin był bogiem księżyca. Jowisz odpowiadał najważniejszemu bóstwu babilońskiemu, czyli Mardukowi. Wenus powiązano z boginią Isztar, Saturna z Ninurtą, Merkurego z Nabu, a Marsa z władcą podziemi, Nergalem. W ten sposób zaczęto w układach planet dopatrywać się wyroków boskich determinujących dosłownie wszystko – sukcesy militarne, transakcje handlowe, drogę życiową nowo narodzonych dzieci itp. W czasach starożytnych słowo Chaldejczyk (Babilończyk) było nieomal synonimem określenia astrolog.
Czytaj też: Pan na Zamku Gwiazd. Jak Tycho Brahe zrewolucjonizował astronomię?
Klęska astrologów
Biblia opisuje bolesną porażkę babilońskich astrologów, którzy – choć mieli wiedzę o ciałach niebieskich i rzekomo potrafili dzięki nim poznać przyszłość – nie byli w stanie przewidzieć upadku własnego królestwa. Cała sprawa została opisana w Księdze Daniela. Miała miejsce za czasów panowania Baltazara (Bel-szar-usur), którego w Biblii nazywa się ostatnim królem Babilonu, choć był on najprawdopodobniej tylko regentem, rządzącym w zastępstwie ojca.
Już biblijny prorok Izajasz zapowiadał upadek Babilonu, zaznaczając, że na nic zda się wiedza mędrców, magów i astrologów. Królestwo runie. Podbiją je Persowie:
Masz już dosyć mnóstwa twoich doradców. Niechaj się stawią, by cię ocalić, owi opisywacze nieba, którzy badają gwiazdy, przepowiadają na każdy miesiąc, co ma się z tobą wydarzyć. Oto będą jak źdźbła słomiane, ogień ich spali. Nie uratują własnego życia z mocy płomieni. Nie będą to węgle do ogrzewania, to nie ognisko, by przy nim posiedzieć. Takimi będą dla ciebie twoi czarownicy, z którymi się próżno trudzisz od młodości. Każdy sobie pójdzie w swoją stronę, nikt cię nie ocali.
xxx
Według Biblii rządzący w Babilonie Baltazar, miał dopuścić się świętokradztwa. Podczas wyuzdanej uczty kazał przynieść sobie zdobyczne naczynie ceremonialne ze Świątyni Jerozolimskiej, które wywiózł do Izraela twórca potęgi nowego państwa babilońskiego – Nabuchodonozor II. Baltazar miał zażądać, by do naczynia nalać wina. Następnie pił z niego przez całą noc. Nagle na ścianie jego pałacu pojawił się tajemniczy napis: mane, tekel, fares. Władca przestraszył się inskrypcji. Wezwał na pomoc magów i astrologów, ale nikt nie był w stanie wyjaśnić znaczenia słów. Wtedy Baltazar posłał po Daniela, Izraelitę, który trafił do Babilonii jako niewolnik. Dzięki swojej wiedzy i talentom doszedł do znacznej pozycji w pałacu.
Daniel przekazał Baltazarowi złowróżbną wiadomość. Mane, tekel, fares znaczyło: policzono, zważono i podzielono. Pierwsze słowo odnosiło się do liczby dni, która pozostała Baltazarowi na tronie. „Zważono” – znaczyło określenie wagi człowieczeństwa władcy. „Podzielono” dotyczyło jego królestwa – które podzielą między siebie Medowie i Persowie. Krótko mówiąc, rządy świętokradcy zbliżały się ku końcowi. Wkrótce przepowiednia miała się spełnić. Baltazar jeszcze tej samej nocy został zabity podczas najazdu Medów i Persów na Babilon.
Historycy wskazują, że w tej opowieści nie wszystko zgadza się ze stanem aktualnej wiedzy. Przede wszystkim Baltazar nie był królem Babilonu. Był nim jego ojciec Nabonid. Wiadomo jednak również, że Nabonid podczas wyprawy do Arabii przekazał władzę synowi. Biblia podaje też, że po zdobyciu Babilonu i zabiciu Baltazara władzę przejął niejaki Dariusz Med, jednak historycy nie mogą ustalić tożsamości tego władcy. Być może był to wasal bądź namiestnik wskazany czasowo przez perskiego Cyrrusa.
Niezależnie od wiarygodności biblijnej Księgi Daniela pewne jest, że Babilon upadł podbity przez wrogów. Armia magów, czarodziejów i astrologów – tak jak zapowiedział prorok Izajasz w Biblii – okazała się bezużyteczna. Nie przewidziała końca swego państwa, ani go przed nim nie uchroniła.
Bibliografia:
- Garelli P., Asyriologia. Odkrywanie Wschodu Starożytnego, tłum. M.Korotaj, Warszawa 1998.
- Olmstead A. T., Dzieje imperium perskiego, Warszawa 1974.
- Saggs W.H.F., Wielkość i upadek Babilonii, Warszawa 1973.
- Stępień Marek, Kodeks Hammurabiego, Wydawnictwo ALFA, Warszawa 2000.
KOMENTARZE (1)
Wiedza starożytnych była na prawdę wysoka. To aż dziwne, że mając taką wiedzę większość ludzi żyła jak zwierzęta. Jak budowano wszystkie pomniki historii, skąd wiedziano tyle rzeczy? Przecież oni ze sobą się nie kontaktowali. Jak stawiano budynki których dzisiaj byśmy nie zbudowali – dalej nie wiemy jak zbudowano piramidy