Adolf Hitler miał wiele sekretów. Czy jednym z nich mógł być... nieślubny syn? A jeżeli tak, co dziś opowiedziałby o życiu prywatnym swojego ojca, jego upodobaniach, lękach i mrocznej przeszłości? W książce „Spowiedź syna Hitlera” Christopher Macht uchyla rąbka tajemnicy...
To pozwoli pan, że ja zapytam pana o to po raz pierwszy. Nie będę ukrywał, że słyszałem wiele skrajnych opinii na temat przywódcy Trzeciej Rzeszy. Część osób twierdziła, że Hitler był pracoholikiem. Inni zaś uważali, że to śmierdzący leń. Jak było naprawdę? Jestem bardzo ciekawy takich prywatnych, nikomu nieznanych „smaczków”.
Prawdą jest, że był czas, w którym Adolf Hitler pracował intensywnie, nawet po dwadzieścia godzin na dobę. Ale, ale… równocześnie to prawda, że ojciec uwielbiał spać do późnych godzin. Nieraz zdarzyło mu się przespać porę śniadania…
Czyli jak zwykle, prawda leży gdzieś pośrodku…
Typowy dzień Führera
Nasuwa mi się więc inne pytanie. Co zapamiętał pan z typowego dnia Adolfa Hitlera?
Tak jak mówię, ojciec często spał dość długo. Jak już wspomniałem, zdarzało się, że nawet do jedenastej czy do południa. Następnie, zaraz po przebudzeniu kamerdyner przynosił mu tacę ze śniadaniem oraz najnowszą prasę.
Swoją drogą, zawsze dziwiło mnie jego śniadanie. Potrafił zjeść za jednym razem nawet pół kostki masła! I to wykorzystując jedną, maksymalnie dwie kromki chleba. Ojciec niezbyt pospiesznie jadł ten posiłek, po którym właściwie już trzeba było udać się na obiad… A ten trwał nawet godzinę!
Serwowano na nim dość proste potrawy, a w trakcie posiłków ojcu towarzyszyli różni dygnitarze partyjni, chcąc przy okazji załatwić różne sprawy albo po prostu wybadać jego zdanie na jakiś temat. Swoją drogą, w trakcie obiadów ojciec zabraniał rozmawiać o wojnie i polityce. Uważał, że ten czas trzeba przeznaczać na rozkoszowanie się posiłkiem.
Co się działo po obiedzie?
Hitler odbywał różnorakie spotkania. Przychodzili do niego generalicja, ważne osoby z partii, ludzie kultury. Krótko mówiąc, wszyscy, którzy mieli do załatwienia jakieś interesy. Często na kolacje było serwowane spaghetti. Hitler je uwielbiał. Mógłby je jeść codziennie, do tego stopnia była to jego ulubiona potrawa. Wieczorem zdarzało mu się oglądać w prywatnej salce nowe filmy propagandowe. Chadzał też do opery, którą uwielbiał.
Czytaj też: Schorowany egocentryk, skryty dżentelmen czy wyuzdany kochanek? Miłosne sekrety Adolfa Hitlera
„Od moich decyzji zależą losy świata”
Gdzie Führer lubił spędzać czas? Miał jakieś swoje ukochane miejsce?
Ojciec kochał swoją berlińską oranżerię, do której można było dojść przez jadalnię. Spędzał tam bardzo dużo czasu. Nie dziwę się. Tam było pięknie! Część oranżerii była przeszklona. Tam był cudny ogród.
Poza tym z tym pomieszczeniem mam jeszcze inne wspomnienie. Na środku znajdował się szeroki dywan, bodajże koloru czerwonego. Po nim ojciec chodził w tę i z powrotem, gdy tylko miał jakąś zagwozdkę. Bardzo bawiły mnie momenty, w których za ojcem, niczym gęsi, chodzili Goebbels albo Göring. Wielokrotnie mówiłem ojcu, że to niezwykle zabawny widok.
On wtedy się wściekał. – Od moich decyzji zależą losy świata, a ty durniu stroisz sobie z tego żarty! – grzmiał. Poza tym Hitler zawsze miał przy sobie minimum jednego kamerdynera, który był na każde jego skinienie. Właściwie to przez cały czas przy ojcu było dwóch kamerdynerów, przy czym jeden musiał stać tuż obok niego.
Hitler lubił pokazywać się z dziećmi i młodzieżą. Ich wychowaniem w duchu nazistowskim zajęła się organizacja Hitlerjugend, czyli Młodzież Hitlera. Od 1936 roku przynależność do niej była obowiązkowa.
Czytaj też: Podstawa programowa według Hitlera. Czego uczono dzieci w szkołach w III Rzeszy?
Dlaczego Niemcy tak bardzo kochali Hitlera?
Nie ma co ukrywać, że historia oceniła pańskiego ojca wyjątkowo negatywnie. I tutaj chyba się zgodzimy, prawda?
Racja.
W takim razie, czy było coś pozytywnego, czego nauczył się pan od swego ojca?
Tak. Mimo całej palety zła, którą prezentował mój ojciec, były momenty, w których rozumiałem, dlaczego tak bardzo kochali go ludzie. Mianowicie gdy przychodziły święta, Hitler z pomocą swoich ludzi wysyłał prezenty do wielu osób. Na tej liście znajdywali się nie tylko jego współpracownicy, ale także członkowie partii, ich żony, ministrowie z małżonkami, a nawet jego osobiści kierowcy i żołnierze pełniący wartę w miejscach, w których mieszkał.
Przecież to był celowy zabieg… Obdarowując te osoby, Hitler zapewniał sobie ich lojalność.
Na pewno. Ale nikt nie zmuszał go do tego, by osobiście decydował, kto ma dostać prezent i jaki (…).
Dzieciństwo dyktatora
Rozmawiał pan kiedyś z ojcem na temat jego dzieciństwa?
Hm… Rozmawiałem kilka razy, choć nie do końca były to szczere rozmowy. No może poza jedną (…). Prawda jest taka, że nawet syn Adolfa Hitlera nie był w stanie go do końca zrozumieć. Ojciec miał chyba problem z akceptacją tego, że w życiu nawet tak potężnego człowieka jak on przychodzą chwile, w których trzeba zdjąć maskę brutalnego i stanowczego przywódcy i okazać głęboko skrywany w sobie pierwiastek człowieczeństwa.
Wielokrotnie odnosiłem wrażenie, że ojciec traktuje mnie jak swojego wyborcę, czyli kogoś, komu nie wolno wszystkiego powiedzieć. Wyjątkiem była chyba tylko jedna rozmowa. Wtedy rzeczywiście zobaczyłem zupełnie inną twarz Adolfa Hitlera.
Kiedy to było?
To musiało być w momencie, gdy trwała w najlepsze druga wojna światowa. Ojciec był załamany tym, że alianci otaczają Rzeszę z każdej flanki, a on nie mógł nic z tym zrobić. Nie chciał jednak okazywać słabości, załamywać rąk. Wszystko po to, by nie podkopywać morale armii i narodu (…).
Pomyślałem wtedy, że może w tym szaleństwie jest jakaś metoda. Może to nie przypadek, że Niemcy tak go kochają i wielu z nich jest mu w pełni oddanych? Może to naprawdę dowód na to, że ten człowiek chce władzy, by za jej pomocą realizować jakiś cel, a nie tylko po to, by mieć władzę?
W każdym razie tamtego dnia ojciec był jakiś inny, bardziej szczery. (…) To właśnie wtedy dowiedziałem się, jak wyglądało dzieciństwo ojca. Wcześniej nie miałem o tym pojęcia. Ta wiedza w późniejszych latach po zwalała mi lepiej zrozumieć, jak to możliwe, że człowiek przerodził się w potwora (…).
Dzieciństwo Adolfa Hitlera było nasiąknięte wieloma bolesnymi epizodami. Jestem w stu procentach pewien, że większość z nich odcisnęła na moim ojcu mniejsze lub większe piętno, które przyczyniło się do jego dalszych zachowań i wyborów życiowych. (…) Prawda jest taka, że Hitler wiele wycierpiał w swoim życiu. I wiem, że to zdanie brzmi jak żywcem wyjęte z niezbyt udanego filmu, bo jego cierpienie w porównaniu do tego, co musiały znieść ofiary obozów koncentracyjnych, jest niczym. Niemniej jednak nie można zaprzeczyć, że to wszystko przełożyło się na wiele jego późniejszych decyzji.
Źródło:
Tekst stanowi fragment najnowszej książki Christophera Machta „Spowiedź syna Hitlera”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Bellona.
KOMENTARZE (4)
Czy domniemany syn Hitlera ma badania DNA na poparcie swojego twierdzenia?
Zwłoki Hitlera i Braun nie spłonęły doszczętnie, na pewno zachowały się jakieś próbki (choć nie wiem czy aż do XXIw)
Tak, ma. Krzywe nogi jak sra. Oszust i tyle. Nie on jeden próbował się dorobić pieniędzy i sławy na fali zainteresowania nazistami po wojnie. Był na przykład taki, który próbował sprzedać dzienniki Hitlera, których oczywiście nie napisał Hitler.
W artykule barakuje chociażby krótkiego wyjaśnienia co do osoby domniemanego syna Hitlera, kim był, kto był matką i przede wszystkim, jakie fakty to potwierdzają,. Nie czytając wcześniej podanej książki brMi to mało wiarygodnie.
Co to za głupoty? Nie ma żadnych potwierdzonych informacji o dzieciach Hitlera, takie gówno każdy może wymyślić i opublikować ¯\_(ツ)_/¯ kluczowe pytania, których brakuje: kim była jego matka, jak ta matka tego typa poznała Hitlera, badania DNA typa i Hitlera ¯\_(ツ)_/¯