Ciekawostki Historyczne
Nowożytność

Smoki, ludzkie zwłoki i perpetuum mobile – jak wyglądały renesansowe gabinety osobliwości?

Od ponad 20 lat wystawa Body Works bije rekordy popularności. Okazuje się jednak, że pomysł na ekspozycję nie jest niczym nowym...

To, co na co dzień niewidoczne, owiane aurą tajemnicy i mistycyzmu, a nawet z pozoru niemożliwe – wnętrza naszych ciał, niezwykłe zwierzęta i rośliny, urządzenia łamiące prawa fizyki. Wszystko to ukazane w oszałamiającej formie, którą w pełni zrozumie jedynie osoba uczona i otwarta na doświadczenia. Oto kwintesencja gabinetów osobliwości, które przyciągają ciekawskich już od renesansu…

Fronton z Ole Worm w książce Muzeum Wormianum od 1655 roku

Fronton z Ole Worm w książce Muzeum Wormianum od 1655 roku

Kunstkamery, zwane też wunderkamerami czy też „dziwnymi pokojami” i „szafami dziwów” nie były meblami, a pokojami wypełnionymi zbiorami rzeczy dziwnych i tajemniczych. Pojawiły się prawdopodobnie pod koniec XVI wieku, wraz z wybuchem fascynacji światem przyrody i powrotem popularności nauk przyrodniczych (choć z pewnością nie były pierwszymi wystawami groteski i makabry).

Rośliny, zwierzęta, smoki

Ulisse Aldrovandi, włoski naturalista, jest uznany za ojca nauki z dziedziny historii naturalnej. Biografia uczonego jest bardzo bogata w rozmaite przygody, włączając w to niespełna roczny areszt pod zarzutem herezji przeciw naukom kościoła. Nawet w tym czasie nie próżnował, udało mu się nawiązać kontakt z licznymi naukowcami swoich czasów. Właśnie wówczas – na przełomie 1549 i 1550 roku – rozwinęło się w Aldrovandim zainteresowanie naukami przyrodniczymi: botaniką, zoologią i geologią.

Ulisse Aldrovandi

Ulisse Aldrovandi. Fot, autor nieznany / domena publiczna 

Już w 1553 otrzymał tytuł absolwenta studiów medycznych i filozoficznych, a w 1554 roku zaczął nauczać na Uniwersytecie Bolońskim, gdzie został pierwszym w historii profesorem nauk przyrodniczych. Zorganizował liczne wyprawy badawcze w celu stałego poszerzania zbiorów, które wkrótce stały się jednym z pierwszych gabinetów osobliwości na świecie. Rozmiary kolekcji budzą podziw aż do dziś.

W zbiorach Aldrovandiego znalazło się około 7000 okazów. Wystawa miała na celu ukazywać rozmiary dzieła natury, którą sam twórca określił mianem historii naturalnej. Dzięki pomocy papieża Grzegorza XIII uzyskał zezwolenie i finansowanie dla założenia pierwszego ogrodu botanicznego w Bolonii, a także na potrzeby wydania swoich książek.
Wśród ogromu roślin i zwierząt, Aldrovandi wielokrotnie natknął się na rozmaite stworzenia, których istnienia nijak nie dało się wytłumaczyć. One również, w charakterze kuriozów, znalazły się w jego zbiorach. Jednocześnie, uczonym zawładnęła ciekawość tych dziwacznych okazów, które zaczęły powoli zapełniać jego gabinet. Na łamach książki Monstrorum historia znajdziemy na przykład takie cuda jak „obupłciowy potwór człowieczy o orlich nogach”.

Podobno w zbiorach Aldrovandiego znalazł się również smok. W przeciwieństwie do książek i ogrodu w Bolonii, te dziwactwa nie dotrwały jednak do naszych czasów.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Wymiotujący orzeł i perpetuum mobile

Wynalazca, teoretyk muzyki, lekarz i znawca religii Athanasius Kircher również miał swoje zbiory. Tyle, że w swojej kunstkamerze nie ograniczył się do nietypowych zwierząt i roślin. „W gabinecie należącym do specjalisty od leczenia malarii i dżumy, niejakiego Atanazjusza Kirchera, można było zobaczyć wymiotującego orła, urządzenie w rodzaju perpetuum mobile, śrubę o nieprzerwanym gwincie, a także całą kolekcję medycznych osobliwości” – czytamy w „Jak dawniej leczono” Nathana Belofskyego. Wszystko to można było zobaczyć w Museum Kircherianum.

Atanazjusz Kircher

Atanazjusz Kircher. Fot, Cornelis Bloemaert  / domena publiczna 

Wynalazca stale poszerzał zbiory, uzupełniając je o sprowadzone z dalekich stron instrumenty muzyczne i dzieła sztuki. Niestety, po jego śmierci obiekt popadł w zapomnienie. Jezuita Contuccio Contucci usiłował przywrócić jego działanie, obejmując funkcję dyrektora w latach 1735 – 1765, ale wkrótce potem muzeum ponownie zamknięto. Okazy stopniowo przenoszono do innych muzeów, część zaginęła lub uległa zniszczeniu.

Roślinna owieczka

Kolejnym gabinetem osobliwości godnym uwagi jest Wormianum w Kopenhadze. Założone przez Olego Worma w XVII wieku, przyciągało zwiedzających głównie dzięki wyjątkowemu okazowi: roślinnej owcy z Tartarii, która rodziła młode jako owoce. Ta „hybryda zwierzęcia i rośliny” uznawana była za niezwykły rarytas i przypisywana do najbardziej osobliwych paproci.

W przełożonym z francuskiego na polski „Dykcyonarza służącego do poznania historyi naturalney y rożnych osobliwszych starożytności, ktore ciekawi w gabinetach znayduią” znajdziemy nawet opis tejże rośliny.

[…] niektorzy Autorowie rozumieli że to iest Ziołozwierz czyli baran Tatarki, albowiem iest podobny do barana, okrywa się delikatną wełną, y pożera inne zioła, na około siebie rosnące. Teraz zaś pewna iest że baraniec nic inszego nie iest tylko odziomek korzenia paproci okryty puchem. Z ułożenia korzeni, zdaie się że ma nogi, a wyrostki na odziomku rośliny formują głowę y uszy. Ten rodzay Paproci znajduje się niedaleko Samary nad Wolgą

– pisze autor.

Popularność barańca stała się wkrótce tak wielka, że inni kolekcjonerzy zapragnęli również umieścić go w swoich zbiorach. Tak właśnie roślinna owca trafiła do gabinetu kuriozów Jana Swammerdamma w Amsterdamie czy pochodzącego z Gdańska Johanna Philippa Breyne’a. Ostatecznie jednak to właśnie ten ostatni odkrył, że cała historia z barańcem została wymyślona, a eksponaty wystawiane na widok publiczny są zręcznie wykonanymi posążkami z drewna i roślinnych włókien…

Ciało jak żywe

Najbardziej do współczesnej wystawy Body Works zbliżył się Frederik Ruysch, odkrywca układu limfatycznego i pionier sztuki konserwacji narządów. Wprawdzie ekspozycje złożone z ludzkich ciał czy wypreparowanych kości nie były już niczym nowym – w końcu podobne „muzea” otwierano już w starożytności (czego dowody znajdziemy między innymi w zapiskach Pliniusza Starszego), ale Ruysch podszedł do sprawy nieco bardziej… humanitarnie.

By jak najlepiej przedstawić zawiłości ludzkiego ciała przy pomocy prawdziwych ciał, holenderski anatom układał je w specjalnie przygotowanych aranżacjach – dioramach. Kojarzące się dziś bardziej z modelarstwem formy obrazów przedstawiających rozmaite sceny wypełniał prawdziwymi, zakonserwowanymi zwłokami. W jaki sposób chronił je przed niszczycielskim działaniem rozkładu? To pozostaje tajemnicą, wiadomo jedynie, że prawdopodobnie jednym ze składników była świńska krew. Twierdził też, że jego sekretny liquor balsamicum zawiera w sobie duchy Zeusa i Posejdona.

Frederik Ruysch

Frederik Ruysch. Fot, autor nieznany / domena publiczna 

Ruyschowi udało się opracować recepturę i technikę wybarwiania ciał wlewkami z siarczku rtęci, które nadawały im czerwony, niemal „żywy” kolor. Jednocześnie, oglądający wystawy Ruyscha mieli szansę ujrzeć wybarwioną sieć naczyń krwionośnych pod skórą eksponatów.

Każda ze scen przygotowanych na potrzeby muzeum Ruyscha niosła ze sobą przekaz – zazwyczaj lekcję moralności. Przykładowo, pomarszczone ciało trzymające sznur z pereł było metaforą marności bogactw materialnych. W dekorowaniu wystawy pomagała Ruyschowi jego córka.

Nauka – nie, rozrywka – tak

W późniejszych wiekach gabinety osobliwości stopniowo traciły swój naukowy charakter, przekształcając się w salony strachów i makabry. Zamiast historii naturalnej, techniki i anatomii, zaczęły się w nich pojawiać ofiary tragicznych wypadków, mordercze plemiona kanibali czy obrazowe techniki ścinania głów.

Oczywiście od tego trendu istnieje wiele wyjątków. Na przykład, udostępnione zwiedzającym w 1858 roku Mutter Museum, założone przez Kolegium Lekarskie z Filadelfii, jest nazywane „najlepszym amerykańskim muzeum medycyny”. Eksponaty do dziś robią duże wrażenie – jest dwugłowe dziecko, jajniki wielkości piłki nożnej i trzymetrowa ludzka okrężnica – ale jednocześnie stanowią pewną wartość edukacyjną.

Szczęśliwie, współczesne wystawy z rodzaju Body Works „wróciły do korzeni”, bazując głównie na nauce i estetyce, w miejscu makabry i oszustwa.

Bibliografia:

  1. Belofsky, N., Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie. Wydawnictwo RM, Warszawa, 2014.
  2. Choptiany, M., Menażeria Aldrovandiego, albo wilk w tekstowej skórze. Polona Blog, Przegląd Cyfrowej Biblioteki Narodowej, 2015.
  3. P. Charlier, Czego uczą nas umarli. Patolog na tropie zagadek historii, Esprit 2015.
  4. van het Reve, J. J. D., The monstrosities of Ruysch. The anatomical preparations of Frederik Ruysch, https://ruysch.dpc.uba.uva.nl/, dostęp: 08.07.2020.

Zobacz również

Średniowiecze

Potwory średniowiecznej Azji

Podróżnicy przemierzający średniowieczną Azję mieli bujną wyobraźnię – lub halucynacje. Bo skąd inąd brali opowieści o leukokrotach i krwiożerczych mantykorach?

26 października 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Średniowiecze

Od ugryzienia pająka do… tańca

We Włoszech wierzono, że ukąszenie tarantuli wywołuje tarantyzm – śmiertelną chorobę, która zmusza do tańca do upadłego. Leczono ją kuriozalną metodą...

18 sierpnia 2024 | Autorzy: Michał Procner

Nowożytność

Geniusz Galileusza

Był genialnym naukowcem-wynalazcą, filozofem, matematykiem i astronomem. Niczym lew bronił swoich poglądów. Często parł pod prąd, głosząc twierdzenia, które nie zawsze były zgodne z myśleniem...

8 czerwca 2022 | Autorzy: Tomek Sowa

Nowożytność

Czy historia Pięknej i Bestii wydarzyła się naprawdę?

Za pierwszą literacką wersję tej baśni uważa się historię spisaną przez Francuzkę, Gabrielle-Suzanne Barbot de Villeneuve. Jej dzieło znacznie różni się od obecnie najpopularniejszej bajki...

26 lipca 2021 | Autorzy: Anna Baron-Jaworska

Hansken – niezwykła historia pewnej słonicy

W XVII wieku była odpowiedniczką współczesnych scenicznych gwiazd. Podróżowała po Europie, ciesząc tłumy. W 1639 roku wraz z właścicielem wkroczyła na tereny Pomorza Zachodniego. Najpierw...

23 lipca 2021 | Autorzy: Redakcja

XIX wiek

Ludzkie zoo, czyli podglądanie „dzikiego”

Latem 1904 roku w kolejce do „Wystawy Ludów Egzotycznych” w ogrodzie zoologicznym w Breslau ustawiło się aż 41 tysięcy osób. Na wybiegu można było podejrzeć...

1 lipca 2021 | Autorzy: Marcin Moneta

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.