Wyprawa na Ukrainę miała przede wszystkim cel polityczny. Zdobycie Kijowa wyszło niejako przez przypadek, choć często porównywane jest do osiągnięć Bolesława Chrobrego.
Zajęcie stolicy Ukrainy miało być wisienką na torcie znacznie szerzej zakrojonej operacji. Jej głównym celem było utrzymanie niezależnego państwa ukraińskiego związanego z Polską. Niejako przy okazji Piłsudski planował rozbicie kolejnych czerwonych Armii, aby zadać bolszewikom ostateczny cios.
Zamiary te były ściśle powiązane z koncepcją polskiego Naczelnika, która zakładała utworzenie bufora z niepodległych państw sprzymierzonych z Polską. Według jego planów na wschód od Polski miałyby powstać niepodległe: Litwa, Białoruś oraz Ukraina, które byłyby związane z Warszawą sojuszem militarnym i politycznym. Realizację tego zamierzenia przywódca państwa rozpoczął już rok wcześniej, zdobywając Łuniniec, Lidę, Wilno i Mińsk.
Szybki marsz
Piłsudski początkowo nie planował zdobycia Kijowa. Zaplanowano jedynie głęboki wypad kawaleryjski, który otrzymał zadanie opanowania Koziatynia, a także operacje piechoty, która miała zdobyć Żytomierz i Berdyczów. Operacje te miały na celu „silne rozbicie” jednej z armii Frontu Południowo-Zachodniego, dowodzonego przez Aleksandra Jegorowa. Nie zastanawiano się, co dalej.
Operacja ruszyła 25 kwietnia 1920 roku. Tempo marszu było niespotykane. Już pierwszego dnia oddziały piechoty i kawalerii osiągnęły wszystkie wyznaczone im cele terytorialne. Nie udało się jedynie okrążyć pododdziałów radzieckiej 12 Armii, które skracając linię frontu, wycofały się na wschód. 27 kwietnia na głównym kierunku natarcia zatrzymały się zarówno Grupa Operacyjna generała Śmigłego-Rydza, jak i Dywizja Jazdy pułkownika Juliusza Rómmla. Zatrzymały się także operujące na południe Armie 2 i 6. Dowódcy nie wiedzieli, co robić dalej. Nie było rozkazów, a Piłsudski dopiero wracał z litewsko-białoruskiego odcinka frontu.
Natarcia nie przerywały jedynie oddziały Grupy Operacyjnej pułkownika Rybaka i Grupy Poleskiej generała Sikorskiego. Otrzymały one wyłącznie zadania pomocnicze – miały na celu „związanie silnymi wypadami piechoty i flotylli pińskiej w stronę Czarnobyla tamtejszej załogi nieprzyjacielskiej”. Obaj oficerowie, widząc, że Sowieci starają się wymknąć, z własnej inicjatywy ruszyli naprzód. Polskie oddziały silnym uderzeniem zdobyły Czarnobyl, odrzucając przeciwnika aż do linii Dniepru. Lądowa i wodna droga na Kijów została otwarta.
Brak planu
Piłsudski nie spodziewał się, że uderzenie trafi w próżnię. Sądził, że bolszewicy stawią znaczny opór. Tymczasem 12 i 14 Armia wycofały się właściwie bez walki, skracając front i unikając okrążenia. Naczelny Wódz znalazł się w kropce. Przez jego niechęć do sztabowców i pracy sztabowej nie opracowano w ogóle wariantów dalszej części ofensywy. Wojsko zajęło pozycje obronne i większość dowódców czekała biernie na rozwój sytuacji.
Nacierające oddziały zatrzymały się na cały dzień. Dopiero rankiem 28 kwietnia Piłsudski wydał „Dyspozycję operacyjną dla Grupy gen. Rydza-Śmigłego”, której podporządkował oddziały pułkownika Rybaka. Pozostałe formacje miały pozostać w defensywie. Prawdopodobnie Naczelny Wódz chciał w ten sposób sprowokować 12 Armię do stoczenia walnej bitwy. Lecz i tym razem nie wyznaczył podkomendnym przeciwnika, lecz jedynie osiągnięcie wyznaczonych punktów terenowych.
Rozkaz ten umożliwił Jegorowowi wycofanie zdezorganizowanej 14 Armii i osłabionej (na skutek rozbicia 44 Dywizji Strzelców) 12 Armii. Bolszewicy nie przejawiali bowiem chęci do decydującej konfrontacji i osłaniając drogi odwrotu, powoli przerzucali swe oddziały na lewy brzeg Dniepru. Piłsudski nadal nie wiedział, co robić.
Nastąpiła kolejna, tym razem krótka, przerwa w działaniach. Ostatecznie wieczorem 28 kwietnia Naczelnik wydał rozkaz generałowi Śmigłemu-Rydzowi, aby kontynuował marsz na Kijów. Miał się on rozpocząć dopiero, kiedy wokół Kijowa zbiorą się większe siły przeciwnika. Do tego czasu operację miało prowadzić jedynie lotnictwo. Po wydaniu tych dyspozycji Piłsudski wyjechał na Białoruś, ponownie pozbawiając oddziały naczelnego dowództwa.
Tymczasem po nadejściu 1 Armii Konnej Budionnego Jegorow zmienił plany operacyjne. 1 maja wydał dyrektywę, która nakazywała 12 Armii, w sile trzech dywizji piechoty i jednej dywizji jazdy, związać jak największe siły przeciwnika w rejonie kijowskim. W tym czasie 14 Armia otrzymała rozkaz osłonięcia drogi na Jekaterynosław i Odessę. Oddziały Budionnego zaś pozostawiono w odwodzie.
Piłsudski w końcu mógł stoczyć walną bitwę, o której marzył.
Bitwa, której nie było
3 maja utworzono nową, 3 Armię, pod dowództwem Śmigłego-Rydza. Równocześnie wydano jej rozkaz „prowadzenia natarcia na kierunku Dniepru w sektorze od rzeki Prypeci do Krasnej dla zdobycia Kijowa”. Pozostałe dwie Armie nadal miały pozostać bierne. Sam Śmigły-Rydz także działał ostrożnie, a może nawet zbyt ostrożnie. Do uderzenia wyznaczył jedynie dwie dywizje: 15 Dywizję Piechoty i 1 Dywizję Piechoty Legionów.
Dopiero, kiedy 6 Pułk Piechoty Legionów samowolnie „natarł III batalionem na wieś Romanówkę i brawurowym uderzeniem, przeprowadzonym od tyłu, batalion zajął przedmoście nad Irmieniem, łamiąc ostatnią linię obronną nieprzyjaciela przed Kijowem”, generał wpadł w konsternację. Jak pisał historyk wojskowości Lech Wyszczelski:
[…] na kierunku kijowskim wytworzyła się paradoksalna sytuacja. Rozpoznanie już jednoznacznie donosiło o wolnej od przeciwnika drodze do Kijowa, ale Piłsudski nadal ociągał się z wydaniem ostatecznego rozkazu. […] Sądzić można, że Piłsudski dostrzegał fiasko swych rachub na wciągnięcie 12 Armii do walki o Kijów i jak najdłużej starał się odwlec potwierdzenie tego faktu. Burzyło to cały plan operacji ukraińskiej.
Przeprowadzenie w dniach 6 lub 7 maja 1920 r. nowego wariantu manewru, zmierzającego do osaczenia i zniszczenia znacznych sił przeciwnika, nie miało już szans powodzenia.
Niemoc decyzyjna Naczelnego Wodza już trzeci raz w ciągu dwóch tygodni zatrzymała dobrze rozwijającą się ofensywę. Ponownie działając albo zbyt opieszale, albo zbyt małymi siłami, pozwolił na spokojne przegrupowanie sił przeciwnika. Paraliż decyzyjny najwyższych szczebli dowodzenia rozładowali dopiero oficerowie najniższego szczebla.
Wyścigi tramwajów
5 maja pluton ze składu 1 Pułku Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego z podporucznikiem Olszewskim na czele „zdobył po krótkiej strzelaninie” tramwaj idący z Puszczy Wodzica – a więc z zalesionych kijowskich przedmieść. Pojmano przy tym „kilku Rosjan eskortujących zbuntowanego »wzwodnego«”.
Od tych jeńców podporucznik Olszewski dowiedział się, że w Puszczy Wodzicy jest jeszcze szkoła „krasnych” oficerów. Wysyłając te ważne meldunki, podporucznik Olszewski obsadził tymczasem kilku szwoleżerami tramwaj, uzbroił go w 1 karabin maszynowy, każąc motorniczemu jechać do Kijowa.
Dojechali w ten sposób przez nikogo nie zatrzymani, aż na Kreszczatik, gdzie zabrali z ulicy 7-miu jeńców i wrócili na miejsce swej pierwotnej zasadzki. W tym samym czasie pluton porucznika Kosińskiego wchodzi na przedmieście Kijowa od Światoszyna, witany owacyjnie przez ludność. Oba te patrole dały wiadomości, że Kijów obsadzało kilka tysięcy wojska, niespodziewającego się z tego kierunku naszych oddziałów.
Dwa dni później podpułkownik Dąb-Biernacki, dowódca 1 Brygady Piechoty Legionów, samowolnie wysłał do Kijowa kolejny patrol.
O godzinie 6 porucznik Olszewski wyruszył z podjazdem na Kijów i od strony Złotej Bramy przybył na Kreszczatik, witany owacyjnie. Był to pierwszy oddział, który wkroczył do Kijowa. Koło 9 zajął dworzec towarowy i osobowy. Nieco później od strony Kureniowki wkroczył szwadrnił dostępu na most ogniem karabinów maszynowych i artylerii.
Dąb-Biernacki na wieść, że miasto nie jest właściwie bronione, postanowił wysłać do Kijowa całą brygadę:
Koło 10.15 przybyła reszta pułku szwoleżerów […], wśród morza głów ludzkich, kwiatów i owacyjnych okrzyków ludności. Całowano buty i strzemiona szwoleżerskie, a rotmistrzowi Głogowskiemu wręczono klucze od miasta na ratuszu. Nieprzyjaciel parokrotnie próbował wysłać na mosty swe oddziały, prawdopodobnie w celach zniszczenia, ale te były spędzone naszym ogniem.
Walki toczono do późnych godzin wieczornych. Mimo że „dziwna była walka w samem mieście; uciekającego tramwajami nieprzyjaciela ścigano również tramwajami”, Kijów został zajęty.
Kiedy walki w Kijowie dogorywały, z Kwatery Głównej Naczelnego Wodza dotarł rozkaz, aby operację zdobycia miasta rozpocząć następnego dnia – 8 maja…
Propaganda sukcesu
Zdobycie Kijowa 7 maja wieczorem było zaskoczeniem dla Piłsudskiego, jednak nie przeszkodziło w tym, aby całą operację przedstawić jako ogromny sukces. I tak też pod względem zdobyczy terytorialnych można było i wprost należało ją przedstawiać.
Jednak pod względem strategicznym, niezdecydowanie Naczelnego Wodza spowodowało, że Jegorow bez większych strat mógł wycofać i przegrupować swoje oddziały, a po podciągnięciu odwodów i dotarciu na front Armii Konnej mógł rozpocząć przygotowania do kontrataku.
***
O sukcesach naszego oręża przeczytacie w książce „Polskie triumfy. 50 chwalebnych bitew z naszej historii„. Dzięki tej bogato ilustrowanej publikacji poznasz starcia, które zmieniły bieg dziejów. Od zwycięskich bojów w czasach Bolesława Chrobrego, po zacięte walki drugiej wojny światowej. Sukcesy, o których każdy Polak powinien pamiętać.
Dowiedz się więcej:
- Bober R., Zarys historji wojennej 1-go Pułku Strzelców Podhalańskich, Wojskowe Biuro Historyczne, Warszawa 1929.
- Karcz J., Kryński W., Zarys historji wojennej 1-go Pułku Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego, Wojskowe Biuro Historyczne, Warszawa 1931.
- Łukomski G., Polak B, Wrzosek M., Wojna polsko-bolszewicka 1919–1920, t. II, Wydawnictwo WSI, Koszalin 1990.
- Pepłoński A., Wywiad w wojnie polsko-bolszewickiej 1919–1920, Bellona, Warszawa 1999
- Skarbek E., Zarys historji wojennej 6-go pułku piechoty legionów, Wojskowe Biuro Historyczne, Warszawa 1929.
- Tarkowski K.A., Lotnictwo polskie w wojnie z Rosją sowiecką 1919-1920, Wydawnictwo Komunikacji i Łączności, Warszawa 1991.
- Wyszczelski L., Kijów 1920, Bellona, Warszawa 2008.
KOMENTARZE (14)
Piłsudski powinien być karany jako zbrodniarz wojenny ten agent niemiecki na rozkaz międzynarodowej finansiery napadł od tylca na Rosję Radziecka w czasie gdy walczyła ona z 18 armiami burżuazyjnych interwentów. Polacy przez tego zbrodniarza odkryli się hanbą bowiem mają krew na rękach milionów ofiar jakie poniosła Rosja w czasie rewolucji jak i po niej gdzie z samego głodu umarło 2 miliony ludzi a było to wynikiem napadu państw kapitaalistycznych na młode państwo robotnicze. Natomiast inny Polak Dzierżyński był odpowiedzialny za dzieci w Rosji Radzieckiej uratował ich miliony przed pewną śmiercią głodową sprzedając ostatnie złoto. Oto jak skrajne przypadki zwyrodnialca Piłsudskiego i anioła Dzierżyńskiego może wydać jeden naród.
Jesteś ruski cap
Adrian przestań pleść te bzdury i wracaj do domu bo zupa stygnie.
Janusz Szpotański napisał, niestety niedokończony, poemat „Bania w Paryżu”, zjadliwy pamflet na liberalną nową lewicę we Francji i na całym Zachodzie. Jest tam scena, gdzie w salonie księżnej de Guise („de domo Cohn”), który gromadził towarzystwo od Simone de Beauvoir do terrorysty Carlosa, a zaglądali i dyplomaci radzieccy, goście oczekują lewicowego intelektualisty z oficjalnych sfer PRL-u. Na skutek jakiejś pomyłki pojawia się opozycyjny (niezbyt groźny, skoro dali mu paszport i stypendium) polonista i raczy gości prelekcją „Antytotalitaryzm Konopnickiej”. Kiedy przechodzi do przekładu wiersza „Jaś nie doczekał” („Jano est mort avant”), ktoś nie wytrzymuje i przerywa prelegentowi:
Polacy to nacjonaliści!
Antysemici! To faszyści!
A ten ich cały Konopniki
to pewnie jest watażka dziki,
tak jak Pilsuki, co zdradziecko
zaatakował powstający
Kraj Rad, młodziutki, prawie dziecko!
ruski kacapie do domu
Nie pomylił ci się przypadkiem Piłsudski z Biedroniem ? To raczej Biedroń napada od tylca.
TOTALNE BZDURY WAŚĆ OPOWIADASZ, KTO CIĘ NAKARMIŁ TAKIMI KŁAMSTWAMI O DOBREJ ROSJI I DOBRYM DZIERŻYŃSKIM.
Nie zamierzam komentować wprost ww materiału. Ciekawi mnie tylko jak obecna władza (zakładam, że się utrzyma po wyborach) uczci to jak na razie jedyne zwycięstwo WP od rozbiorów. Obawiam się zwyczajowej sztampy i banalnych, mocno już ochwaconych gestów. Życzyłbym sobie niekonwencjonalnych ale z odpowiednim rozmachem uroczystości oraz łuku triumfalnego – tak, tak, na cześć ówczesnego Wojska Polskiego. Czy taki łuk powstałby w mieście (czerwona W-awa może oczywiście do tego nie dopuścić – zdobytej waadzy nie oddamy nigdy – tow. Gomółka), ale zostaje świetny pomysł postawienia takiego łuku na Wiśle (niczym kolosa rodyjskiego). Takiego łuku nie dało by się nie zauważyć – ku chwale chłopaków z 20 roku.
Ostatniemu rodzajowi góralskiej prawdy, czyli autorowi komentarza powyżej, polecam artykuł z ciekawostek „Wszystkie zbrodnie Feliksa Dzierżyńskiego” i DO KOMPLETU przesyłam „pozdrowienia” z zaświatów, nie, nie od więźniów gułagów, ale od 4 (5?) milionów zagłodzonych w latach 30-tych, umierających w strasznych męczarniach często całymi rodzinami, chłopów ukraińskich…
Zresztą zdziczenie czerwonoarmistów a la „czerwony kat Feliks” było już mocno widoczne w czasie wojny polsko-bolszewickiej. W Wyborczej tak opisuje je prof. J. Karwat: „Obie strony walczyły bardzo zaciekle, a zbrodnie wojenne nie należały do rzadkości.” Jednak dodaje, że: „…nie są znane przypadki…” aby polscy żołnierze dokonywali zbrodni na nawet w niewielkiej części, taką skalę jak czerwonoarmiści, bowiem ci ostatni, czyli: „…żołnierze bolszewiccy byli często bardzo zdemoralizowani, a grabienie zajętych miejscowości na Ukrainie, gwałcenie kobiet czy mordowanie duchownych i ziemian przychodziło im wyjątkowo łatwo.” „…jednym z drastycznych przykładów ich okrucieństwa było spalenie szpitala i wymordowanie latem 1920 r. w Berdyczowie 600 rannych żołnierzy polskich wraz z opiekującymi się nimi pielęgniarkami.”
A zatrzymanie polskiej ofensywy to raczej wina dowódców „białych”, ich nieprzejednanej postawy w sprawie przyszłych granic Polski i Rosji. To dlatego Piłsudski nie wiedział co robić – na czyją korzyść podjąć działania po zdobyciu Kijowa. Sukcesy „białych” dozbrojonych przez Brytyjczyków nawet w czołgi, były wówczas naprawdę oszałamiające! Wydawało się, że dni komunistów są już policzone nie w latach czy nawet miesiącach, a wręcz w dniach, co najwyżej tygodniach…
A ponadto kto zna dobrze życie Piłsudskiego, ten wie, że do końca swych dni był on niestety socjalistą i miał „kolegów” wśród bolszewików. Skutkowało to (i jest to jeden z dowodów na lewicowość marszałka) tym, że nonsensownie pogardzał bardzo patriotyczną przecież polską burżuazją (często wyrażał się o niej w sposób skandaliczny), która dokonała niewiarygodnego: połączenia funkcjonalnego na każdym szczeblu, 3 zaborów właśnie wspierając, często kosztem swych dochodów, integrację polskiego przemysłu – jego repolonizację.
…a w latach 1919-20 dokonała rzeczy uważanej wręcz za niemożliwą: uruchomiła wbrew wszelkim przewidywaniom, produkcję na potrzeby wojska na wielką skalę.
A czy Piłsudski „nie lubił” pracy sztabowej? Jest wiele relacji mówiących coś całkiem przeciwnego: tj. o wielogodzinnych naradach, ślęczeniu marszałka razem ze sztabowcami nad mapami i niekończących się z nimi – oficerami sztabowymi, jego dyskusjach…
Czy Piłsudski był niemieckim agentem? Tak był. Czy popełnił w tym czasie czyny niegodne, a nawet zbrodnie? Tak. Przynajmniej wszystko co wiemy o tym świadczy – że najprawdopodobniej tak. Np. kazus generała Zagórskiego dobitnie na to wskazuje.
Ale czy znacie jakiegoś twórcę niepodległości z tamtych lat w sąsiednich krajach, z idealnie czystym sumieniem? (no chyba, ze nieużywanym).
P.S. Czy autor artykułu nie kryjący przecież swej niechęci do Piłsudskiego, nie jest czasami spowinowacony z generałem Zagórskim?
O tym marnym marszu na Kijów najlepiej świadczy kto ten plan operacji przygotował. A był to major Stachlewicz i dwu adiutantow major Wieniawa-Dlugoszewski i rotmistrz Radziwiłł. Zrobili to na podstawie wytycznych Piłsudskiego. Tak się kończy ,kiedy za robotę zawodowych żołnierzy biorą się amatorzy. Tacy dowódcy jak gen.Rozwadowski ,Dowbor-Musnicki ,Haller czy Sikorski zostali pominieci. Planował to człowiek który nigdy w żadnym wojsku nie służył ,brygadzista mianował go Austriacy a marszałkiem podkomendni z 1 Brygady Legionów. Całe szczęście ze Bitwę Warszawską planował zawodowiec gen.Rozwadowski ,bo gdyby planował Piłsudski to Bolszewicy doszli by do Poznania.
ciekawy czy gdyby nie działalność marszałka Piłsuskiego, Polsce udało się odzyskać Niepodległośc ?
Krańcowe rozbieżności w ocenie Marszałka. Pytanie zadane w poprzedniej wypowiedzi: „Czy bez Józefa Piłsudskiego Polska odzyskała by niepodległość? Wkład Marszałka w walkę o Wolność Naszego Kraju trudno przecenić. Więc co motywuje stado szczujni skomlącej nienawistnie na Naszego Wielkiego Polaka? Nie o dobro Polski chodzi ujadającym kundelkom. Otóż geneza tych żałosnych beknięć jest prosta. Piłsudski traktował wschodnią gangrenę tak jak na to zasługiwała. Jak gówno. Tuchaczewskiemu kazał spierdalać z powrotem do gównianego kraju z którego się przywlókł. Jak się onuce napinały kasował ich krótko: „Nie strasz baby długim chujem” ,itp. Onucowe pociotki wszelkiej maści w imieniu tych zwyrodnialców którzy gwałcili, mordowali, torturowali Nasz Naród, okazują swoją zgniliznę wymyślając paszkwile na Naszego Wielkiego Polaka, Wybitnego Męża Stanu. Jestem dumny że Marszałek Józef Piłsudski to Polak który poprowadził Nas drogą do wolności. Cześć i Chwała Ci Wielki Przywódco! Chwała na Wieki!
Sądząc po „rzeczowości” twojej wypowiedzi, języku i oceny Piłsudskiego musisz być typowym „prawdziwym Polakiem” i „prawdziwym patriotą”. Tak to jest, kiedy umiejętność klepania w klawiaturę nie idzie w parze z wiedzą i kulturą.
Piłsudski był tak „wielki” i miał tak „duże” poparcie społeczne ,że aby dorwać się do władzy musiał obalić podczas puczu wojskowego w 1926 ,demokratycznie wybrany rzad. W roku 1926 w Polsce skończyła się Demokracja a zaczęła wojskowa Dyktatura ,która doprowadziła Polskę do klęski 01.09.1939 r. Pomimo tego że to części wojskowych zawdzięczal Piłsudski władze ,to właśnie wojsko zostało najbardziej zniszczone i zacofanie w latach 1926-1935 ,kiedy funkcje Dyktatora pełnił Piłsudski. Piłsudski był popieramy głównie na zacofanym wschodzie ,Wilno ,Białoruś ,podczas gdy na zachodzie Wielkpolska ,Pomorze ,Śląsk ,poparcie dla Piłsudskiego było marginalne. Do dziś nikt nie wytłumaczył dlaczego Piłsudski walczył o zacofanie Wilno ,natomiast nie interesował się uprzemysłowionych Śląskiem Cieszynskim-Zaolziem oraz Gdańskiem ,z braku którego Polska musiała wybudować od podstaw port i miasto Gdynia. Piłsudski i jego Sanacja utrzymywali się u władzy w latach 1926-1939 ,tak samo jak Komuniści po 1945 ,a mianowicie przy pomocy aparatu represji – policja ,wojsko i podobnie jak Komuniści ,Sanacyjna banda nie cofała się przed strzelaniem do chłopów i robotników. Wybory do sejmu i senatu zarówno podczas ,rządów Sanacji jaki Komunistow były farsa ,przeciwnicy polityczni po pokazowych procesach byli zamykanie w więzieniach ,lub byli mordowani przez „nieznanych sprawcow” ,Sanacja otworzyła nawet obóz koncentracyjny w Berezie Kartuzkiej dla swoich przeciwników ,natomiast jedni i drudzy zmuszani swoich przeciwników politycznych do emigracji. Chocholi taniec nieudolnej Sanacji przerwała wojna z Niemcami ,która pokazała ,że Sanacja tylko w gębie była mocna – „Nie oddamy ani guzika” -oddali całą Polskę ,sami natomiast „bohaterowie” z Sanacji pierwsi uciekali przez przejście graniczne w Kutach do Rumunii.