Starożytni uważali kobiety za niedoskonałe, rozwiązłe istoty, których rozkosz jest uzależniona od... spermy. Niezwykle dużo wysiłku wkładali przy tym w wymyślanie niestworzonych teorii na temat kobiecego ciała. Zwłaszcza względem macicy ponosiła ich fantazja. Jak postrzegali ten niepozorny organ?
„Kiedy kobiety utrzymują stosunki z mężczyznami, są zdrowsze, w innym wypadku marnieją. Albowiem, z jednej strony, macica podczas stosunku nawilża się i przestaje być sucha; otóż kiedy jest sucha, gwałtownie i bardziej, niż tego trzeba, kurczy się, kurcząc się zaś, gwałtownie przysparza cierpienia ciału” – stwierdzał sam Hipokrates (…).
Potwór w kobiecym łonie
Starożytni mieli duży talent do wymyślania cudów na temat macicy. Platon uważał ją niemal za ukrytą w kobiecym ciele bestię, która chce rodzić dzieci. Areteusz z Kapadocji, grecki lekarz z I wieku n.e., sprecyzował, że macica „to zwierzę zawieszone w podbrzuszu za sprawą skrzydeł bądź błon połączonych z biodrami”!
Z braku sensownego zajęcia ten zwierz miał wędrować po ciele, miażdżyć organy, atakować serce, a nawet dusić. Lekarstwem dla usychającej macicy mogła być…masturbacja. Zdaniem Galena dzięki niej młode dziewczęta mogły pozbywać się nadmiaru energii seksualnej i dalej żyć cnotliwie, czekając w spokoju na mężów.
Antyczni filozofowie zajęli się szczegółowo także kwestią kobiecego orgazmu. Sprzeczali się na jego temat – dyskutowali na przykład, czy u kobiet dochodzi do wytrysku ich własnego nasienia, a zwłaszcza czy kobiecy orgazm jest potrzebny, by doszło do zapłodnienia. (…) Hipokrates (V–IV wiek p.n.e.) uważał, że podczas orgazmu kobieta ejakuluje wewnątrz swego łona, czyli bez jej seksualnego zaspokojenia trudno będzie Grekowi doczekać się potomka. Arystoteles (IV wiek p.n.e.) podważył to stanowisko: kobiecy orgazm nie był według niego potrzebny do zapłodnienia.
W czasach cesarstwa rzymskiego Soranus (I–II wiek n.e.) podkreślał, że płód powstaje po zmieszaniu się nasienia męskiego z „żeńskim”, a kobieca rozkosz jest w tym procesie pomocna. Wreszcie zaś Galen (II–III wiek n.e.) wrócił do teorii Hipokratesa, a jego dzieła wywarły wielki wpływ na nauki medyczne w kolejnych epokach – w średniowieczu i w renesansie, w chrześcijańskiej Europie i w świecie arabskim.
Pożądanie nie przystoi damie
A jednak greccy i rzymscy bogowie czasem żądali od swych wyznawców, by pojawili się przed nimi „czyści” lub żyli w czystości przez pewien czas. Zdarzały się też kobiety „skazane” na dziewictwo. W całej Grecji znano Pytię – wieszczkę poświęconą bogu Apollonowi.
W jej przypadku błona dziewicza nie była jakąś świętością, jak później dla filozofów chrześcijańskich. W istocie rzeczy dla Greków błona ta w ogóle nie istniała. Lekarze jej nie identyfikowali. W przypadku wieszczki chodziło więc nie o błonę, lecz o to, by zachowała całe ciało dla bóstwa (…).
Z kolei w Rzymie czystość ślubowały słynne kapłanki bogini Westy. Wybierano je na okres trzydziestoletni spośród dziewczynek z patrycjuszowskich rodów. „Wybór na westalkę był najwyższym zaszczytem, jaki mógł spotkać Rzymiankę. Dziewczynki w wieku sześciu czy siedmiu lat pewnie jeszcze sobie z tego nie zdawały sprawy, dopiero potem orientowały się, jaki spotkał je honor. Mieć córkę westalkę to był symbol prestiżu” – potwierdza znaczenie tej funkcji historyk starożytności Paul Roberts.
Choć była to funkcja bardzo prestiżowa i nie dożywotnia, przynajmniej kilka z kapłanek nie wytrzymało. Po klęsce pod Kannami w 216 roku p.n.e., gdy Hannibal ze swoimi Kartagińczykami stanął u bram Wiecznego Miasta, wykryto, że niepowodzenia wojenne mogą być efektem gniewu bogów – za zdradę dwóch westalek, które złamały śluby czystości. Nazywały się Opimia i Floronia. Jedną zakopano żywcem, druga popełniła samobójstwo. Kochanka Floronii, który pozbawił ją cnoty, pobito na śmierć (…).
Mijały wieki, a moraliści wciąż kobietom nie ufali. Ich krytyce nie było końca. Dziś królują dowcipy o żonach wykręcających się przed mężami od „małżeńskich obowiązków”, w starożytnych kawałach atakowano rozerotyzowane małżonki.
Na przykład: „Młody człowiek powiedział do żony, a była lubieżna: »Pani moja, co zrobimy? Czy będziemy jeść śniadanie, czy kochać się?«. A ona: »Jak chcesz! Ale w domu nie ma nic do jedzenia!«”. Pewien Grek utyskiwał w utworze Plutarcha, że „uczciwym kobietom nie przystoi ani samym żywić żądzy, ani być ich przedmiotem”. Utyskiwano na rzekomą damską rozpustę, sięgając choćby do historii mitycznego króla Krety Minosa i jego żony Pazyfae zakochanej w byku – nawet jeśli nie uważano jej za prawdziwą, to traktowano jak trafną metaforę.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w książce Adama Węgłowskiego Wieku bezwstydu. Seks i erotyka w starożytności, która została wydana nakładem wydawnictwa CiekawostkiHistoryczne.pl.
Tytuł, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.
KOMENTARZE (6)
sdgfgf
No coz kobiet przez tysiaclecia nie dopuszczano do sfery publicznej ( zakaz edukacji, pracy zawodowej, dzialalnosci publicznej itd) tak wiec nie mialy moznosci przedstawic w jakikolwiek sposob swojego punktu postrzegania otaczajacej je rzeczywistosci i zaznaczyc w niej swojego naturalnego miejsca. Z tego powodu owa rzeczywistosc zdominowana byla przez androcentryzm.
Androcentryzm skutkowal w naturalny sposob postrzeganiem kobiet jako niedoskonalych mezczyzn ( vide tezy Arystotelesa). Na kobiety patrzono z pozycji meskiej doskonalosci. Dobitnym przykladem takiego postrzegania jest filozoficzny koncept HOMUNKULUSA wg. ktorego zycie przekazuje w nasieniu jedynie mezczyzna, a kobieta jest tylko pasywnym inkubatorem. Dzis w miare wyksztalcony czlowiek orientuje sie, ze kobieta to nie tylko inkubator jak sie naszym przodkom wydawalo, ale rowniez dawca zycia (komorka jajowa).
Co wiecej oprocz DNA genomowego kobieta przekazuje mitochondrialne (mtDNa), ktore pochodzi tylko i wylacznie od matki ( mitochondria ojca sa niszczone w uproszczeniu przez specjalne organelle o nazwie lizosomy). Ponadto to zapasy zgromadzone w komorce jajowej daja energie zarodkowi zanim zacznie zagniezdzac sie w macicy i to organizm matki odpowiada za utrzymanie zarodka i plodu przy zyciu.
Dziękujemy za wyczerpujący komentarz – faktycznie wraz z rozwojem wiedzy o biologii i fizjologii kobiet poglądy na temat roli poszczególnych płci w zapłodnieniu ewoluowały (nie było innego wyjścia). Trzeba jednak pamiętać, że już w starożytności pojawiały się wizjonerskie jak na tamte czasy głosy mówiące o tym, że również kobieta ma wytrysk (co akurat nie do końca jest zgodne z prawdą), ale to z tego wytrysku w połączeniu z męskim nasieniem powstaje dziecko. Wprawdzie później te głosy ucichły przytłoczone teoriami na temat tego, jakoby panie były jedynie biernym pojemnikiem, a cała zasługa leży po stronie mężczyzny, ale dobrze o nich pamiętać, bo dużo mówią o stanie starożytnej wiedzy.
Pozdrawiamy!
Postrzeganie seksualności kobiet na przestrzeni lat jest bardzo ciekawe. Przez wieki utrzymywano błędne tezy nie poparte żadnymi faktami. Odnosząc się do nieco świeżej historii z XIX/XX wieku, orgazm łechtaczkowy wg. Freuda był uznawany za niedojrzały, zaś orgazm pochwowy przypisany był jedynie kobietom dojrzałym. Dopiero badania Kinsey’a, a następnie Masters&Johnson przełamały i obaliły tezy Freuda. Wzrosła świadomość mechanizmu kobiecego orgazmu, leczenia niepłodności (której winę przypisywano kobietom), a co najważniejsze ustanowiły seksualne potrzeby kobiet na równi z męskimi.
Pisze że komentarzy jest 4 a ja widzę tylko 2
Biologia jest nauką przyrodniczą. Teorie w nauce są potwierdzane empirią.
Medycyna, jak z zamieszczanych w różnych miejscach definicji (np. Wikipedia) wynika jest WIEDZĄ opartą na 5000 hipotez (wykluczających się) Jak choćby mity o wyleczalności raka przez chemioterapię. Medycyna korzysta z nauk przyrodniczych – usuwając objawy.
Orgazm łechtaczkowy maja kobiety praworęczne, pochwowy – leworęczne. Testy lateralizacji wskazują ręczność.
Biologia człowika jest opisana w nowym paradygmacie medycznym -Germanische Heilkunde.
Do weryfikacji – polecam.