Zakuwani w kajdany oraz zmuszani do katorżniczej pracy na plantacjach, gdzie umierali z wycieńczenia i chorób. Tak wyglądał los nie tych, których Anglicy niewolili w wyniku swojej kolonialnej działalności w sercu Afryki, ale ich własnych pobratymców.
Angielscy historycy przez lata umniejszali wkład niewolników w rozwój brytyjskiej gospodarki. Rzecz w tym, że było zupełnie odwrotnie. Nim Brytyjczycy zakuli w kajdany tysiące Murzynów, których praca napędzała budowę i rozwój imperium, przez lata fundament niewolnictwa stanowili biali. Historia zapomniała o tym zaskakującym zjawisku. Kim byli pierwsi, których Anglicy zmusili do niewolniczej pracy dla własnej korzyści?
Brytyjczycy gorsi od Hitlera
„To, co Wielka Brytania uczyniła Irlandczykom w ciągu 800 lat, jest gorsze od tego, co Hitler zrobił Żydom, tyle tylko, że Brytyjczycy dali sobie na to więcej czasu” – stwierdził polityk Ken Livingstone, poseł Izby Gmin (1987-2001) i burmistrz Londynu w latach 2000-2008. Słowa te wywołały niemałą burzę i przywróciły debatę o mrocznej historii imperium brytyjskiego.
Wszystka zaczęło się w okolicach XVI wieku. Jako pierwsi ofiarą brytyjskiej zachłanności padli Irlandczycy. W okresie panowania dynastii Tudorów tereny Irlandii poddano masowej kolonizacji. Katolicka odrębność i celtycka kultura Irlandczyków mocno kłuły w oczy Anglików. Na „zielonej wyspie” nie brakowało buntów i protestów przeciwko okupantom, ale wszystkie były krwawo tłumione przez hegemonów z Londynu.
Wraz z kolonizacją wyspy, Anglicy zaczęli dyskryminować rdzenną ludność. W irlandzkich miastach katolików usuwano z obrębu społeczności, odbierano im ziemię, wysiedlano ich rodziny. Dławiono też wszelkie próby oporu. Brytyjski historyk, profesor Harvardu Niall Ferguson pisał, że „Irlandia stała się eksperymentalnym laboratorium brytyjskiej kolonizacji”. To właśnie w Irlandii Anglicy zaczęli praktykować na szeroką skalę niewolnictwo.
W latach 20. XVII wieku angielscy przedsiębiorcy, którzy zajmowali irlandzkie ziemie podpisywali specjalne umowy z tamtejszymi, żyjącymi w biedzie chłopami. Obiecywano im ziemię na własność, ale pod surowymi warunkami. Na podstawie „umowy” mieszkaniec wsi na pięć lat stawał się tzw. sługą kontraktowym.
Za tą, wydawać by się mogło, niewinną nazwą kryła się niewolnicza praca. Irlandzki chłop zaraz po podpisaniu umowy był wysyłany do angielskich posiadłości za oceanem. Tam na wyspie Barbados czekała na Irlandczyka prawdziwa katorga. Po przybyciu niczego nieświadomy pracownik przeżywał szok. Stwierdzenie, że warunki pracy były nieludzkie nawet w części nie oddaje grozy sytuacji.
Biali na Barbados!
Pierwsze problemy irlandzkiego chłopa pojawiły się już na statku, który miał go przetransportować za ocean. Brytyjczycy podkreślali, że rejs jest „darmowy”. Panowały jednak tam tak fatalne warunki, że nawet 20-30% załogi nie dożywało kresu podróży. Trudy wyprawy okazywały się jednak niczym w porównaniu z tym, co Irlandczycy zastawali na Barbadosie. Na miejscu okazywali się żywym towarem, podlegającym handlowej wymianie. Targowano nimi tak samo, jak późniejszymi niewolnikami z Afryki.
Śmiertelny klimat na wyspie, nieludzko ciężka praca, choroby i drakońskie kary w postaci chłostania i zakuwania w kajdany – w takich warunkach Irlandczycy musieli pracować przez pięć lat, aby wypełnić umowę. Stali się niewolnikami kontraktów, które podpisywali całkowicie nieświadomie. Zastrzeżono oczywiście niemożność ich wcześniejszego zerwania.
Angielscy właściciele plantacji robili tymczasem wszystko, by nigdy nie przydzielić robotnikom przymusowym obiecanej ziemi. Za przewinienia lub niewydajną (w ich mniemaniu) pracę nakładali kary w postaci wydłużenia niewolniczego kontraktu. Przykładowo, za próbę ucieczki groziły 3 lata, za dwie godziny nieobecności w pracy – 1 rok. W obliczu tragicznych warunków wielu z Irlandczyków umierało po kilkunastu miesiącach. Z czasem Brytyjczycy uznali, że niewolnicy z sąsiedniego kraju im nie wystarczają i za ocean zaczęli ściągać także swoich rodaków.
Atrakcyjna praca za oceanem
Nakłonienie Anglika, aby przybył do pracy na odległych terenach nie należało do łatwych zadań. Tymczasem przedsiębiorcy potrzebowali coraz więcej pracowników na wymagających intensywnej harówki plantacjach cukru, tytoniu i ryżu. W Anglii podkreślano zatem atrakcyjność emigracji. Podobnie jak w przypadku Irlandczyków obiecywano „darmową” podróż. W zamian za transport przybysze mieli pracować przez okres 4-5 lat na wyznaczonych pod uprawę terenach. Po tym okresie mogli otrzymać ziemię w Ameryce.
Propaganda brytyjska głosząca atrakcyjność kontraktów musiała być bardzo skuteczna, bo z samej Anglii w latach 1601-1701 wyemigrowało ponad 700 tysięcy chętnych. Nie zdawali sobie oni sprawy, że w okresie trwania umowy staną się zwykłymi niewolnikami. Szok po dotarciu na miejsce był podobny do tego, który przeżywali wcześniej Irlandczycy. Przybysze nie zawsze kierowani byli na plantacje. Pracy w polu towarzyszył szereg różnego rodzaju usług. I tak Brytyjczycy opanowali sposób, aby z własnych rodaków uczynić niewolników.
Niall Ferguson szacuje, że wśród przybyszów dominowali młodzi mężczyźni pomiędzy 15 a 21 rokiem życia. System niewoli był tak powszechnie akceptowany, że w prasie znajdowały się ogłoszenia następującej formy: „Niedawno przybyło (…) 139 mężczyzn, kobiet, chłopców. Kowale, murarze, tynkarze, szewcy (…) kilka szwaczek”.
Sługami kontraktowymi zaczęto dość szybko handlować. Stanowili oni towar przeznaczony do rożnych prac. Najgorzej było jednak na plantacjach. Zakuwanie w kajdany w ramach kar miało przybyszom przypominać, że nie są obywatelami, ale chodzącymi narzędziami.
Reforma w niewolnictwie
Wieści o fatalnym położeniu sług kontaktowych na Barbadosie dotarły do Wysp Brytyjskich i zainteresowanie pracą na plantacjach znacznie spadło. Z populacji 150 tysięcy emigrantów, którzy dotarli na wyspę łącznie zostało zaledwie 20 tysięcy. Barbados i Karaiby było owiane tak złą sławą, że nikt nie chciał tam pracować. W XVIII wieku biali emigranci decydowali się wybierać tereny o łagodniejszym klimacie. W wyniku tego pojawił się problem. Plantatorzy narzekali na coraz trudniejszą dla nich sytuację:
(…) dawniej mieliśmy pod dostatkiem chrześcijańskiej służby z Anglii (…), ale teraz mamy kilku Anglików i musimy, gdy kończy się im kontrakt, dać ziemię, która wcześniej była głównym wabikiem.
Brytyjscy właściciele szybko znaleźli rozwiązanie. Od połowy XVII wieku do Ameryki i na Karaiby zaczęły wpływać coraz liczniejsze statki z niewolnikami z Afryki. Wraz z upływem czasu skala tego zjawiska znacznie wzrosła. Murzyni byli o wiele bardziej wytrzymali i wydajni w pracy na plantacjach niż Anglicy, Szkoci czy Irlandczycy. Łatwiej znosili też trudny klimat.
Plantacje na Karaibach znów zaczęły przynosić imperium brytyjskiemu zyski. Napływ czarnych niewolników nie oznaczał jednak, że zjawisko sług kontraktowych zostało od razu zlikwidowane. Pisarz i właściciel jednej z plantacji na Barbadosie Richard Ligon twierdził nawet, że położenie czarnoskórych jest lepsze niż białych sług kontraktowych:
Niewolnicy i ich potomstwo należą do pana na zawsze i są traktowani z większą opieką niż słudzy, którzy są pańscy tylko przez 5 lat. W związku z tym sługom wiedzie się najgorzej. Są bowiem posyłani do najcięższych prac, najgorszych chat, a ich dieta jest bardzo uboga. Jeśli narzekają, są bici przez ekonoma. Jeśli się opierają, ich czas służby ulega podwojeniu. Widziałem ekonoma, który bił sługę po głowie, aż tryskała krew, za przewinienie, o którym nie warto by nawet mówić. Sługa musiał znosić to cierpliwie, inaczej czekałby go los jeszcze gorszy. Widziałem takie okrucieństwa, których wydawało mi się, żaden chrześcijanin nie może zadać drugiemu.
Richard Ligon wytrzymał na wyspie zaledwie dwa lata.
Zapomniana historia
Los białych niewolników jest jedną z najbardziej zapomnianych historii w dziejach zachodniego świata. W podręcznikach historii Anglii próżno szukać szerszych informacji na ten temat. Gehenna Irlandczyków jako angielskich sługusów trwała jeszcze do początku XIX wieku. Zjawisko podstępnych kontraktów zaczęło zanikać dopiero w połowie XVIII stulecia. O jednym i o drugim świat szybko zapomniał.
Niewolnicy z Europy zostali zastąpieni niewolnikami z Afryki. Wtedy też bardzo popularna stała się wśród angielskich właścicieli pieśń autorstwa Jamesa Thompsona Rulle Britannia. Bardzo ochoczo śpiewano jej fragment brzmiący: „Brytyjczycy nigdy, przenigdy nie będą niewolnikami”. Istotnie, zaczął się nowy etap w historii niewolnictwa, któremu historycy poświęcą o wiele więcej miejsca…
Inspiracja:
Inspiracją do powstania artykułu była powieść Francisa Spufforda „Golden Hill” (Wydawnictwo Poznańskie 2018), która zarówno dzięki fabule, jak i językowi pozwala cofnąć się w przeszłość. Do XVIII-wiecznego Nowego Jorku, będącego zapadłą brytyjską kolonią. I to do tego świata, w którym wszystko jest możliwe, przybywa prosto z Anglii szarmancki, ale bezczelny Richard Smith… Kim jest i czy osiągnie sukces?
Bibliografia:
- Ferguson Niall, Imperium – jak Wielka Brytania zbudowała nowoczesny świat, Sprawy polityczne 2007.
- Lada Wojciech, Sto tysięcy niewolników. To europejskie państwo przez 300 lat przodowało w handlu żywym towarem, CiekawostkiHistoryczne.pl [dostęp online: 10.06.2018].
- Niewolnicy z Irlandii, Irlandiapopolsku.wordpress.com [dostęp online: 10.06.2018].
- Ostromęcki Jakub, Zagłada Irlandczyków. Anglicy wymordowali połowę populacji Wyspy, WP.pl [dostęp online: 10.06.2018].
- Zins Henryk, Historia Anglii, Wydawnictwo Bellona 1995.
KOMENTARZE (24)
Jednak należy pamiętać że w XIX wieku Brytyjska Royal Navy przyczyniła się w znacznym stopniu do zaniku niewolnictwa w USA. Nic nie jest jednowymiarowe, niewolnictwo było kiedyś czymś normalnym dopiero niedawno odeszliśmy od tego mającego plusy systemu
Drogi komentatorze, oczywiście, że w historii nic nie jest czarno-białe. To tak jak my również mieliśmy niewolników – bo jak inaczej nazwać chłopów pańszczyźnianych? Bardzo dziękujemy za komentarz i słuszną uwagę. Nie zmienia to jednak faktu, że sam system niewolnictwa nie daje prawa do brutalnego i nieludzkiego traktowania zniewolonych ludzi. Sadyzm nie powinien być wpisany w system niewolnictwa. Pozdrawiamy serdecznie.
System pańszczyźniany nie był żadnym niewolnictwem. Proszę nie powielać niczym nie uzasadnionych tez.
„(…) dawniej mieliśmy pod dostatkiem chrześcijańskiej służby z Anglii (…), ale teraz mamy kliku Anglików i musimy, gdy kończy się im kontrakt, dać ziemię, która wcześniej była głównym wabikiem.”
Mamy kliku Anglików? To Anglicy już wtedy klikali?
Szanowny Panie Jarku, cóż za spostrzegawczość :) Na przyszłość prosimy o zgłaszanie literówek w specjalnym formularzu na dole strony. Szkoda, że nie podzielił się Pan z nami opinią o samym tekście i nie odniósł się do treści, ale dziękujemy za czujność i uwagę. Oczywiście błąd już został poprawiony. Pozdrawiamy serdecznie.
Racja. Musimy pamiętać że ludzie w poprzednich epokach byli po prostu twardsi i brutalniejsi. Gdyby Aztekowie czy Murzyni dotarli do Europy też założyliby tu kolonie i zapewne też by wykorzystywali białych. Z dzisiejszego punktu widzenia jest to coś negatywnego i nagannego, przynajmniej tyle dobrze. To co mnie niepokoi w tym wszystkim to fakt że jakoś nikt takim Anglikom nie wypomina dziś brutalnej przeszłości. Nie piszę tu ze Wielka Brytania to samo zło bo miała też wiele pozytywnych stron, być może większość. Boli jednak to że nam Polakom wypomina się wszystkie prawdziwe lub nieprawdziwe przewiny, te prawdziwe się wyolbrzymia i tak zrobiono z nas już antysemitów number one on the world, brutalnych kolonizatorów na ziemiach ruskich itp…Tylko jakoś nie zauważyłem żeby zanglicyzowani hinduscy czy egipscy arystokraci zajęli wysokie stanowiska w Londynie, z kolei w RP spolonizowani arystokraci ruscy robili ogromne kariery a jeden z nich został nawet królem. Znów się powtarzam ale jednocześnie daje kolejny dowód że państwo z silną gospodarką i dobrą organizacją jest w stanie nawet ,,zmienić” historie. Przecież jakby nie patrzeć to w słynnym British Museum gdyby Anglicy oddali wszystko co nieangielskie to pozostałyby tylko ściany i kustosz. Odnośnie Irlandczyków to ten naród przez 8 wieków swoje przeszedł i śmiało można to porównać do zbrodni ludobójczych z XX w. Spużcizną jest chociażby słaba znajomość ojczystego języka wśród Irlandczyków (4%) czy nawet marginalne zalesienie w tym kraju- Anglicy masowo wywozili stamtąd drewno. Na szczęście naród ten zerwał te błędne koło klęsk i nędzy. I nic tylko brać z nich przykład.
Drogi Panie Jaremo, bardzo dziękujemy za ten komentarz. Wcale się Pan nie powtarza, a jeśli w pewnych kwestiach tak, to na pewno w tych, w których powtarzać się nie tylko warto, ale trzeba. Będziemy przypominać mało znane fakty historyczne, nawet jeśli są niewygodne. Mamy jednak świadomość, że nic nie jest czarno-białe. Dobrze jednak Pana wpis podsumowuje zdanie brytyjskiego polityka, które Autor tekstu przytoczył na początku tekstu. I o takich sprawach nie wolno nam zapominać. O Holokauście pamiętamy, a o innych ludobójstwach, zwłaszcza dokonywanych przez wielkie imperia, świat milczy. Pozdrawiamy serdecznie.
Nic nie wiedziałem o tych praktykach Brytyjczyków. Dziękuję za ten artykuł. Zdumiewa mnie to samo co Jaremę, nikt Brytyjczykom nie wypomina obozów dla Burów, podboju Irlandii, Indii, a przy tym jak widać skandalicznych i bestialskich praktyk stosowanych wobec podpitych narodów i własnych obywateli. Wszystko to buduje we mnie i ugruntowuje przekonanie, że historię można pisać na nowo! Do tej pory sądziłem jednak, iż mistrzami w tym są Żydzi (a tu proszę Brytyjczycy). Mieszkańcy Ameryki Północnej też mają sporo za uszami (holokaust Indian). Pozdrawiam serdecznie.
Drogi Czytaczu, bardzo dziękujemy i cieszymy się, że tekst Pana zainteresował. Trudny to i kontrowersyjny temat, ale to nie znaczy, że powinniśmy o nim milczeć. Chociaż trzeba przyznać, że podczas pracy nad tekstem główny problem jaki wystąpił to dostępność źródeł. Zdecydowanie jest ich za mało… Pozdrawiamy serdecznie.
Oczywiście „podbitych narodów”
Na początku tekstu jest napisane że Anglia budowała swą potęgę na niewolnictwie.
A w artykule poniżej „Sto tysięcy niewolników rocznie……….”, że jednak to sie tak bardzo nie opłacało.
To jak w końcu było?
Mogę jedynie odpowiadać za swój tekst. Niall Ferguson w „Imperium” podaje szczegółowe dane na ten temat i udowadnia, że wkład ten jest bardzo duży. Oczywiście Anglia potęgę budowała nie tylko na niewolnictwie ale i na wielu innych kwestiach. Niemniej dochód płynący m.in. z plantacji był pod tym względem istotny.
Anglicy zbudowali swoje „imperium” na handlu niewolnikami ,wykorzystywaniu taniej siły roboczej ,eksploatacji bogactw naturalnych w swoich koloniach i handlu narkotykami. Ogólnie tak zwaną zachodnią Europa dorobiła się na eksploatacji kolonii i wykorzystywaniu innych narodów. A dziś kiedy z byłych kolonii przyjeżdżają ich Rodacy to chcą ich wepchnąć do kraju który żadnej kolonii nigdy nie posiadal ,a wręcz przeciwnie sam był kolonią Niemiec ,Austrii i Rosji. I to przez 146-123 lata. Dziady żyli na koszt innych teraz ich Rodacy z kolonii będą żyć na kosz swoich dawnych metropolii. Fortuna kołem się toczy.
Szanowny Panie Maxie, jedno drugiemu nie przeczy, jeśli wczyta się Pan w oba teksty. Co innego chęć budowania potęgi na działalności kolonialnej, a co innego na niewolnictwie. Tekst „Sto tysięcy…” skupia się przede wszystkim na dochodach osiąganych z handlu niewolnikami w tzw. trójkącie Afryka-Ameryka-Europa oraz z zakładania kolejnych kolonii. Zysk okazał się bardzo duży, ale nie gigantyczny. Natomiast ten tekst traktuje o niewolnictwie obejmującym również pracę Irlandczyków na rzecz Brytyjczyków oraz masowe emigracje do pracy w zamorskich koloniach. Niby bardzo podobne kwestie, ale różne, w dodatku oceniane odmiennie przez historyków (na których powołuje się Autor tego tekstu), a inaczej przez ekonomistów (na tych bazuje Autor tekstu „Sto tysięcy…”). Pozdrawiamy serdecznie i mamy nadzieję, że chociaż trochę wyjaśniliśmy tę kwestię, o której można by pisać naprawdę elaboraty!
Nie zapominajmy jeszcze że Anglicy mają na swoim koncie Aborygenów tasmańskich. W samej Australii jeszcze do lat 60 tych Aborygeni byli na liście fauny i flory! no moi kochani, nawet Hitler uważał Żydów i Słowian za untermenschen- podludzi, czyli gorszych ludzi ale nie uważał ich za zwierzęta.
Może nie jestem fanem Lecha Wałęsy ale on kiedyś zaproponował kupienie bomby atomowej od upadającego ZSRR. Kto wie czy gdybyśmy dysponowali takim orężem to ktokolwiek plułby nam dzisiaj w twarz i wyzywał od antysemitów itp…Posiadanie potężnej broni lub silnej i liczącej się gospodarki zapewniłoby to że nikt by nie robił z nas kozła ofiarnego.
Drogi Panie Jaremo, dziękujemy za przypomnienie Aborygenów! Niestety nie o wszystkim da się napisać w artykule, który ma objętościowe ograniczenia. Nie za bardzo rozumiem, co do tej kwestii ma antysemityzm, Lech Wałęsa i broń, ale niemniej przedstawił Pan ciekawą, chociaż dyskusyjną perspektywę „co by było gdyby”. Pozdrawiam serdecznie :)
Ok, nie dałem łącznika między jedną i drugą myślą. Generalnie chodzi o to że narodom silnym i bogatym się nie wypomina ludobójstw, z kolei narodom uboższym i słabszym można wypomnieć najmniejsze potknięcie i przedstawić jako wielką zbrodnie. I nie ulega wątpliwości że gdyby Polska miała silną, liczącą się gospodarkę albo konkretną grożną broń to od razu trzeba byłoby się z nami liczyć i nie bylibyśmy chłopcami do bicia. Umówmy się że dlatego robi się z nas dzikich i zoologicznych antysemitów i w ogóle rasistów bo można na nas bezkarnie zrzucić własne winy. A my Polacy nie mamy niestety żadnego środka nacisku żeby odeprzeć te zarzuty bo co zrobimy jak nie daj Boże któregoś dnia w świat pójdzie hasło że to Polska jest odpowiedzialna za II wojnę i holocaust i że Hitler ze Stalinem nie mieli wyjścia tylko musieli ten rozbójniczy naród ujarzmić? co my poza protestami możemy zrobić? Pozdrawiam
Teraz Panie Jaremo, wszystko jasne. Dziękuję za rozwinięcie tej myśli, bo rzeczywiście nie była ona na początku tak jasna. Pozwolę sobie odesłać do naszego newsa sprzed dwóch dni na TwojejHistorii, gdzie powoli widać efekty tego, o czym Pan mówi. Albo precyzyjniej: zacznie być widać i zacznie być czuć: https://twojahistoria.pl/2018/06/13/czy-polske-zaleje-fala-pozwow-w-sprawie-zwrotu-bezspadkowego-mienia-zydowskiego-przy-wsparciu-trumpa-new-york-times-widzi-waskie-okno-sprawiedliwosci/. Pozdrawiam serdecznie.
Co do polskiej bomby atomowej. CIA uważała w 1989, że Polska dysponuje potencjałem intelektualnym i gospodarczym do jej zbudowania. W latach siedemdziesiątych prace nad fuzją termojądrową prowadził generał Sylwester Kaliski, jednakże z tego co wiadomo Rosjanie nie obawiali się jego prac gdyż stawiał na wzbudzenie za pomocą lasera i doprowadzenie do połączenia lekkich jąder atomu w jedno cięższe. Własnym pomysłem profesora Kaliskiego było podgrzewanie gazu za pomocą wyładowań elektrycznych dopiero wówczas użycie lasera. Nie bez kozery byłoby wspomnienie o Zbigniewie Puzewiczu, który rozwijał w PRL nasze rodzime lasery. Wracając do tematu własna broń atomowa odstrasza potencjalnych przeciwników. Czemu jej nie mamy, to temat na całą serię artykułów. Pozdrawiam
Zapomniałem, Jaremo dodać generał profesor Sylwester Kaliski był w moim przekonaniu wybitnym naukowcem i sądzę, że udałoby mu się przeprowadzić fuzję termojądrową, ale zginął w tajemniczych okolicznościach. nasi „sojusznicy” zadbali o to aby Polska nie miała broni atomowej.
I Panie Jaremo, mała dygresja o Polsce, a dyskusja nam w ogóle stoczyła w zupełnie inne rejony niż te, o których traktuje artykuł. Od brytyjskiej kolonizacji Irlandii po broń jądrową w Polsce. Jak widać ciekawa dyskusja może dać naprawdę zaskakujące efekty. Pozdrawiam :)
Historia, podobnie jak każda nauka ma to do siebie że można wprowadzić setki dygresji i je rozwijać. Jeśli ktoś patrzy na historie nie jako przedmiot w szkole ale ciekawy dział , wiedzy i temat do rozmów to może zacząć rozmawiać o Stalinie a skończyć na Asyryjczykach. Wszak i on i oni stosowali te same metody. Zaś dyskusja o Prasłowianach może nas doprowadzić do botaniki (dendrologia stosowana przy określaniu wieku drewnianych przedmiotów np. Biskupin) więc jak ktoś kiedyś zacznie pisać o smerfach i gumisiach to proszę się nie dziwić. O Asteriksie i Obeliksie tym bardziej. Pozdrawiam
Interesujący artykuł
A co o Holendrach w RPA to dla nich Brytyjczycy (Anglicy) stworzyli obozy koncentracyjne ,ktora to idee pozniej od Anglikow przejeli nazisci. Nie ma chyba miejsca na swiecie gdzie kochaja Anglikow. Indyjskim tkaczom ucinali palce aby chronic rodzimy przemysl tekstylny gdyz angielskie tekstylia nie mogly konkurowac z wyrobami indyjskimi. Oj to by do rana wymieniac ile wymordowali ludzi.Francuzi nie lepsi.W Algeria karmili ludzi betonem ,ktory potem rozsadzal zoladek i taka osoba umierala w potwornych meczarniach. Koszmar.