Jak określić możliwość przeprowadzenia wywiadu z przyszłym ludobójcą? Czy był to dla polskiego dziennikarza powód do dumy, czy przeciwnie - przeżycie, które na zawsze okryło go hańbą?
Smogorzewski pojawił się w Berlinie w charakterze reportera pod koniec 1933 roku. Jego kariera publicysty rozpoczęła się jednak wcześniej, gdy związany był z takimi tytułami jak „Gazeta Warszawska” i „Ilustrowany Kuryer Codzienny”. W latach 30. XX wieku rozpoczął współpracę z prorządowym dziennikiem „Gazetą Polską”.
Na stanowisku korespondenta w niemieckiej stolicy Smogorzewski zastąpił Floriana Sokołowa. Ten ostatni na własne oczy widział jak naziści przejmowali władzę w Niemczech. Nie wiadomo dlaczego dziennikarza odwołano ze stanowiska, ale najbardziej prawdopodobną przyczyną było jego żydowskie pochodzenie. Sokołow znalazł nowe miejsce w Londynie.
Smogorzewski pisał dla „Gazety Polskiej” o Trzeciej Rzeszy aż do rozpoczęcia wojny. To właśnie z jego artykułów przeciętny Polak mógł wyrobić sobie opinię o hitlerowskich Niemczech. Na łamach pisma dziennikarz kreślił między innymi sylwetki najważniejszych członków NSDAP. W Berlinie nawiązał kontakty z osobistościami z nazistowskich elit. Wśród nich był szef wydziału prasowego Otto Dietrich i dyplomata Joachim von Ribbentrop.
Rozmowa z führerem
Był początek 1935 roku. Polsko-niemieckie relacje – pomimo wzmocnienia obustronnym podpisaniem „Deklaracji o niestosowaniu przemocy” – były coraz bardziej napięte. W Warszawie rodziły się wątpliwości jaki jest prawdziwy stosunek Hitlera do Polski i co zamierza on w stosunku do sąsiedniego kraju.
MSZ poleciło Smogorzewskiemu, aby wykorzystał swoje kontakty i przeprowadził wywiad z kanclerzem, który opublikowany zostanie na łamach prorządowej prasy. Pozytywne wypowiedzi führera o Polsce miały ostatecznie rozwiać wszelkie obawy.
Wywiad na łamach dziennika został opublikowany 26 stycznia, z okazji pierwszej rocznicy podpisania „Deklaracji”. Rozmowa odbyła się w Kancelarii Rzeszy. Smogorzewski pisał:
W obawie, abym czegoś nie zapomniał, uważnie słuchałem odpowiedzi Kanclerza Hitlera na moje pytania. (…) obserwowałem przez cały czas mego wybitnego rozmówcę. Z niezwykłą uprzejmością i całkiem swobodnie odpowiadał na moje pytania.
Dziennikarz zwracał się do kanclerza per „Ekscelencjo”. Wywiad zawierał liczne dyplomatyczne zwroty i kurtuazje. Hitler mówił o polityce wewnętrznej i ustroju Rzeszy. Nie brakowało także ostrzejszych sformułowań jak: „Wyplenimy bezwzględnie wszelkie zjawiska, powstałe w najbardziej smutnych czasach dynastycznego egoizmu”.
Kanclerz prawił również sporo o trudnościach w relacjach z Ligą Narodów mówiąc, że Niemcy nie będą należeć do żadnego związku międzynarodowego, w którym mogłyby został pozbawione „równouprawnienia”. Kilkakrotnie podkreślał, że Rzesza nie ma zamiaru negować istnienia żadnego z sąsiednich państw. Pod koniec rozmowy Hitler wygłosił coś na kształt oświadczenia do polskiego narodu:
Cieszy mnie bardzo, iż mogę obecnie, po roku na nowo kształtujących się stosunków niemiecko-polskich spojrzeć wstecz na owocność tego rozwoju. (…) Skorygowaliśmy mianowicie błędną opinię, jakoby między obu narodami stale i na zawsze istniał stan wrogi, jako pewien rodzaj dziedziczności. Sadzę, że jest wprost przeciwnie (…). Ustrój narodowo socjalistyczny w Niemczech nie zaniecha niczego, co może się przyczynić do rozwoju tej współpracy i do przemienienia jej powoli w trwałą przyjaźń. Dzień dzisiejszy szczególnie mnie uprawia do wiary w urzeczywistnienie naszego pragnienia.
Wywiad z Adolfem Hitlerem odbił się w Polsce szerokim echem. Sprzeciw wyraziła prasa lewicowa, w której pisano, że dziennikarz zwracał się zbyt uprzejmie do führera i „padł plackiem przed wodzem faszyzmu niemieckiego”. Smogorzewski w późniejszych latach w ogóle nie wracał do kwestii wywiadu. Dopiero kilkadziesiąt lat później zgodził się ujawnić dodatkowe kulisy swego pierwszego spotkania z Hitlerem.
W Norymberdze i Berchtesgaden
Smogorzewski, odkąd pojawił się w Berlinie, był obecny na wszystkich Parteitagach NSDAP w Norymberdze. W pamięci utkwił mu przede wszystkim zjazd partii z 1936 roku. To właśnie wtedy został wyróżniony przez nazistów. Dziennikarz pisał w swej późniejszej relacji dla „Gazety Polskiej”:
Dr Dietrich, szef prasowy NSDAP, zaprosił mnie abym wraz z paroma innymi kolegami z zagranicy jechał tuż za samochodem wiozącym kanclerza, abym był naocznym świadkiem jego niezwykłej popularności.
Obserwujący tłum reporter, wspominał później:
(…) słyszałem tylko jeden przeciągły krzyk; widziałem przepełnione place, balkony i okna domów; w oczach migały mi twarze starych lub młodych, mężczyzn i kobiet, ale twarze zawsze rozradowane i roześmiane.
Zaraz po przejechaniu wyznaczonej trasy, dziennikarz został zaproszony na spotkanie z Hitlerem. Rozmowa nie była długa – to führer głównie mówił. Przede wszystkim przestrzegał przed zagrożeniem, jakim według niego jest komunizm w wydaniu sowieckim.
Ostatni raz Smogorzewski widział się z Hitlerem w jego willi w Berchtesgaden w lutym 1937 roku. Spotkanie obejmowało rozmowy z kombatantami i dziennikarzami kilku państw. Podczas rozmowy z polskim reporterem führer wyrażać miał podziw dla Marszałka Piłsudskiego. Na koniec wszyscy goście uwiecznili swą wizytę u nazistowskiego przywódcy wspólną fotografią.
Od „Free Europe” do współpracy z wywiadem PRL
W 1939 roku relacje polsko-niemieckie ulegały coraz bardziej pogorszeniu. W kwietniu Adolf Hitler wypowiedział porozumienie o niestosowaniu przemocy; w maju Józef Beck wygłosił przemówienie krytykujące agresywną politykę Niemiec. Gwarancje Wielkiej Brytanii i Francji dla Polski, na wypadek wojny z Rzeszą, tylko dolały oliwy do ognia. W ślad za niepokojącymi wydarzeniami kontakty Smogorzewskiego z nazistami zostały nadwerężone i dziennikarz musiał opuścić Berlin.
Okres wojny Smogorzewski spędził na emigracji. W Londynie redagował dwutygodnik „Free Europe”. Na jego łamach pisał o potrzebie integracji europejskiej. Po zakończeniu wojny pozostał w Anglii i dołączył do prestiżowego grona redaktorów „Encyclopaedia Brittanica”.
Nie tylko jednak wywiad z Hitlerem stał się plamą na jego życiorysie. Kolejną okazała się współpraca dziennikarza z wywiadem PRL. Chociaż informacje, które przekazywał „nie przedstawiały sobą – zdaniem agentów – żadnej wartości operacyjnej”, to sam Smogorzewski za kooperację pobierał pieniądze i dokładał starań, aby złagodzić wizerunek Polski Ludowej w oczach emigracji.
Prawda o wywiadzie z Hitlerem
W swych publikacjach Smogorzewski nigdy nie poruszał kwestii wywiadu. Po wojnie, opinia publiczna dość szybko o nim zapomniała. Dopiero na kilka lat przed śmiercią o kulisy spotkania z Hitlerem zapytał reportera dziennikarz „Przeglądu”, Leszek Konarski.
Smogorzewski niechętnie, ale udzielił odpowiedzi koledze po fachu. Znacząco odbiegała ona od tego jak opisał spotkanie w „Gazecie Polskiej”. Powiedział on, że rozmowę zrealizował z polecenia polskiego MSZ. Napisał list do Joachima von Ribbentropa, aby pomógł zorganizować wywiad. Ten wyraził zgodę, ale pod warunkiem, że führer wcześniej otrzyma pytania na piśmie. Samo spotkanie z Hitlerem, Smogorzewski opisał następująco:
Hitler przyjął mnie bardzo miło, choć wyczułem, że nie patrzy mi w oczy, lecz gdzieś wyżej. Powiedział, że odpowiedział na wszystkie moje pytania, i wręczył mi kilka kartek maszynopisu. Zapytał, jak się czuję w Niemczech, co sądzę o sytuacji gospodarczej w świecie. Po chwili zaprosił mnie do sąsiedniego pomieszczenia i poczęstował szampanem. Rozmawialiśmy o rzeczach bardzo ogólnych, nic o wywiadzie, nic o stosunkach polsko-niemieckich. Widać było, że bardzo uważał, aby nie powiedzieć czegoś, co mógłbym wykorzystać w gazecie. Nie wyjąłem nawet pióra i notesu. Nic nie zanotowałem. Rozstaliśmy się w bardzo miłej atmosferze.
Po otrzymaniu pisemnych odpowiedzi dziennikarz przetelegrafował ich treść do Warszawy. Opublikowany w „Gazecie Polskiej” tekst zawierał fikcyjne opisy rzekomej rozmowy polskiego reportera z Hitlerem.
Kazimierz Smogorzewski do końca życia pozostał na emigracji. W historii zapisał się jako jeden z najwybitniejszych dziennikarzy międzywojennej Polski. Zmarł 4 listopada 1992 roku w Shepperton pod Londynem. Miał 96 lat. Rok po śmierci jego prochy spoczęły na Cmentarzu Powązkowskim.
Bibliografia:
- Konarski Leszek, Szampan z Hitlerem, „Przegląd” 2009, nr 34.
- Latawski Paul, Kazimierz Smogorzewski [w:] „Polski Słownik Bibliograficzny”, t. XXXIX, z. 2, Warszawa-Kraków 1999.
- Smogorzewski Kazimierz, Duch Nowych Niemiec, „Gazeta Polska” 1937, nr 257.
- Smogorzewski Kazimierz, Myśl o integracji Europy Środkowo-Wschodniej 1939-1944, oprac. J. Smogorzewska, P. Latawski, Warszawa 2001.
- Smogorzewski Kazimierz, Na <burg’u> norymberskim, „Gazeta Polska” 1936, nr 261.
- Tarka Krzysztof, Emigracyjny dziennikarz i wywiad PRL. Przypadek Kazimierza Smogorzewskiego [w:] „Dzieje Najnowsze”, Rocznik XLIII, 2011.
- Z Berlina do Warszawy płyną słodkie słowa dla Hitlera, „Tydzień Robotnika” 1935, nr 7.
KOMENTARZE (14)
Dostał kartkę to się nie pomylił i nie usłyszał„Jeszcze jedno pytanie, ale nie od tej małpy w czerwonym”.
Nie jest zastanawiające to, jak realnie w tamtym okresie wszyscy odnosili się do szanownego Pana, Ekscelencji, Jaśnie Oświeconego, Mistrza Doskonałego, Adolfa Hitlera?
Dzisiaj to tylko psy na nim wieszają, a dawniej uchodził w istocie za człowieka wybitnego i co nie miara inteligentnego, ba! raczej ucieleśnienie geniuszu!
Coś jest nie tak…… Dlaczego dzisiaj mówią i piszą o Hitlerze, że był on bez wątpienia taki i taki, zły i głupi, kiedy w czasach przedwojennych prawie wszyscy wypowiadali się o nim w samych superlatywach? Coś jest nie tak… Kto w końcu kłamie? Ci co piszą jaki to on zły był i niedobry, czy tamci z okresu przedwojennego?…
W moim mniemaniu Ci tutaj – teraz. Ci tutaj ciągle kłamią – wszędzie. To widać. Ewidentnie człowiek, który chciał obalić Żydów z odwiecznego stołka mamony i władzy na świecie, musi być przedstawiony jako kretyn, co to głosi nieprawdę i na zawsze potępiony być musi, by jeszcze kiedyś jego duch nie porwał znowu milionów.
Kto wie?… A może porwie? Wtedy geniusz sam się objawi.
Nieee… ludzie są już chyba za bardzo zindoktrynowani nową wspaniałą wizją Novus Ordo Mundi.
Dlatego, mój drogi, że wtedy ludzie nie wiedzieli tego, co wiemy my dzisiaj. Wtedy nikt nie wiedział, że Hitler będzie pośrednio odpowiedzialny za wymordowanie 6 mln Żydów, że wywoła wojnę światową, nikt też nie miał takiej wiedzy co się działo w Niemczech. No, widać jak chciał „obalić Żydów”, że jego reżim wymordował ich 6 mln. To Tobie też imponuje?
Drogi komentatorze, bardzo dziękujemy za ten wpis! Zareagował Pan błyskawicznie i to w sposób ogromnie dojrzały. Nie dał się Pan ponieść emocjom, które naprawdę trudno było opanować podczas czytania poprzedniego wpisu…. Dołączam się do Pana komentarza w stu procentach. Jak dobrze mieć takich czytelników jak Pan. Pozdrawiamy i prosimy zostawiać więcej komentarzy na naszym portalu :)
Co dzisiaj wiedzą ludzie, czego nie wiedzieli 70 lat temu? Jak mniemam, głównie chodzi o to, jak zrobić paznokcie, umyć patelnię teflonową, gdzie iść na imprezę, skąd słuchać darmowej muzyki, etc. W większości przeciętny nawet idąc tym tokiem rozumowania student nie ma pojęcia, chociażby o podstawach bytu, całego istnienia, rozumu jako części nieodzownej ludzkiej – człowieczej, a nawet duszy, kiedy mówimy o POSTACI jaką był Adolf Hitler, ja zadaję pytanie o to, czy BYŁ postacią WYBITNĄ, GENIUSZEM – z pewnością. To, że zabił ileś tam Żydów ni jak ma się do owego geniuszu, kiedy to rozmawia się czysto o samej postaci. Nie patrz przez pryzmat, tylko oceniaj tak jak w temacie. To, że większość dzisiejszego zacofanego bydła nie zna nawet tak oczywistej rzeczy, jaką jest fakt, że DOBRA I ZŁA NIE MA – są tylko subiektywne na to spojrzenia i koniec. Zła i dobra nie ma, bo dla kogoś coś złego jest dobrym dla drugiego, a dobro drugiego, może być złem dla pierwszego i tak dalej.
Ludzie wiedzieli to już w czasach starożytnych, a potem w XIX wieku pisało o tym wielu filozofów – tylko trzeba trochę ruszyć głową, poczytać, a nie pisać ciągle przez jakiś pryzmat jakiegoś byle czego co ktoś zrobił.
Ni chce mi się zresztą marnować czasu na uświadamianie ludzi ”zwykłych”. Idź do pracy i zajmij się nią – zapomnij o sprawie.
Co do pytania:
Tak imponuje mi to. Wszakże to bardzo wielkie osiągnięcie, mało osiągalne jako czynność sama w sobie. Raczej człowiek lichy by tego nie dał rady zrobić – świadczy to z pewnością o wielkiej sile ducha.
Pozdrawiam członka redakcji, który nie wiadomo po co się miesza zaiste. Ah, no tak, XXI wiek… Nic co prawicowe nie ujdzie na sucho, bądź z aprobatą.
Szanowny komentatorze, dziękuję za pozdrowienia. Mieszam się dlatego, że pisze Pan na portalu historycznym, w którym – jak sam Pan zauważył – jestem członkiem Redakcji i moderuję dyskusję. Gratuluję odwagi wygłaszania takich poglądów, ale nie są one prawicowe. Myślę, że wiele osób, które mają prawicowe poglądy nie podpisałoby się pod podziwem wobec Hitlera… Jest Pan nim wyraźnie zafascynowany jako człowiekiem, a nie zbrodniarzem – dlatego nie usuwamy komentarza, ale jednak wzmianka o wymordowaniu Żydów jest niedopuszczalna. „To z tego”, szanowny Panie, że pochwała zbrodni ludobójstwa to już nawet nie element karalny w naszym kraju, ale brak jakiegokolwiek poczucia moralności. I nie mówię tu o czarno-białym rozgraniczeniu na dobro i zło, którego według Pana nie ma, ale moralności z punktu widzenia filozofii, o której pisał Arystoteles. Również pozdrawiam, ale z zaznaczeniem, że Pana poglądy są zatrważające w XXI wieku…
Zgadzam sie w 100%!!!
bardzo ciekawa dyskusja w tych komentarzach…mam nadzieję na ciąg dalszy…
Szanowny Panie, powiem szczerze, że mam nadzieję, że dyskusja już dalej się nie potoczy, bo nie wiem czy można dyskutować z kimś, kto podziwia człowieka odpowiedzialnego za ludobójstwo… Wolałabym zdecydowanie więcej merytorycznych komentarzy i dyskusji na portalu niż wpisów, które zatrważają…
pytałem się Babci (pochodzimy z Śląska) jak to z nim było bo tyle złego słyszałem o nim w szkole itd.Odpowiedziała przywrócił nadzieję , był głód , bezrobocie, strach było wyjść na ulicę, przyszedł ON szybko zrobił się dobrobyt , bandy, złodzieje, nawet dziwki szybko znikneły z ulic, a to że płoneły synagogi było skutkiem ubocznym każdy go uwielbiał przywrócił dumę narodową nie trzeba było się wstydzić że się było Niemcem, Przed wojną ,w czasie, po wojnie ,a nawet w Anglii Polacy też mieli swoje obozy to że wygranych się nie rozlicza mnie nie przekonuje,bo jaka jest różnica czy się zabije 100, tysiąc czy milion ???
Ciekawy opis zdjęcia „po prawej Otto Dietrich (z tyłu) na zdjęciu z Hitlerem w 1938 roku, po prawej – Joachim von Ribbentrop z führerem ok. 1940 roku.” Kto jest po lewej stronie?
Na zdjęciu po lewej widać Hitlera jak wita się z premierem brytyjskim Chamberlainem, za kanclerzem (po prawej) stoi Dietrich. Z kolei zdjęcie po prawej to fotografia wykonana po kapitulacji Francji z 1940 gdzie Hitler witał się z Petainem, Francuza nie widać ale obok Hitlera stoi Ribbentrop.
„Sprzeciw wyraziła prasa lewicowa” nie lewicowa a komunistyczna, Hitler był lewicowcem
Miał swoje urojenia,.Z tego co pisze historia,starał się dbać o swoich.Wojsko,naród,ideę,