Siermiężną rzeczywistość PRL-u ciężko było przetrwać. Kradzieże i szwindle były na porządku dziennym. Nie zawsze jednak dokonywali ich tylko obywatele...
Oszukiwanie na kiełbasie, przekręty w garbarniach, przemyty złota i antyków. Gdy bohaterami gospodarczych szwindli byli obywatele, nie szczędzono najwyższych kar za zbrodnie „przeciwko państwu”. Ale jeśli szemrane interesy robili ludzie władzy, przekręty sprawnie tuszowano. Oto najsłynniejsze i największe afery PRL-u.
Na spotkaniu z I sekretarzem KC PZPR prezydent USA oświadczył z dumą:
– Przeciętny Amerykanin zarabia 2000 dolarów, z tego połowę wydaje na życie.
– A co robi z resztą? – zapytał I sekretarz.
– Nie wnikamy w to – machnął ręką prezydent.
– U nas przeciętny Polak zarabia 2000 zł, a na życie wydaje 4000 zł – pochwalił się I sekretarz.
– Skąd bierze resztę? – spytał przywódca USA.
– Nie wnikamy w to – odparł I sekretarz.
Dowcip z czasów Edwarda Gierka, przytoczony w wydanej właśnie książce Kazimierza Kunickiego i Tomasza Ławeckiego Afery gospodarcze PRL, świetnie obrazuje sytuację Polaków przez cały okres PRL-u. W gospodarce wiecznych niedoborów produktów konsumpcyjnych, słabego pieniądza i cyklicznych podwyżek cen trzeba było się nieźle nakombinować. Niektórzy – nie wyłączając władzy – tak główkowali, że co jakiś czas wybuchała kolejna wielka afera.
Pasztetówki faszerowane trocinami
Wszystko zaczęło się w kwietniu 1964 roku od anonimowego donosu do KC PZPR o nadużyciach w obrocie mięsem. Specjalny zespół śledczy wykrył między innymi trwające od lat kradzieże, zamianę towaru lepszej jakości na gorszy, fałszowanie faktur i wręczanie łapówek. Za kratki trafiło ponad 400 osób, w tym blisko 30 kierowników sklepów mięsnych. Najcięższe zarzuty postawiono dziesięciu osobom, a głównym oskarżonym był 44-letni Stanisław Wawrzecki, szef przedsiębiorstwa Warszawa Praga w Miejskim Handlu Mięsem.
Proces w trybie doraźnym (specjalny zaostrzony tryb orzekania kary przewidziany głównie do spraw związanych z naruszeniem bezpieczeństwa państwa) został wyreżyserowany przez władze PRL-u, które chciały zrzucić odpowiedzialność za słabe zaopatrzenie sklepów na malwersantów i spekulantów. Drakoński wyrok zapadł 2 lutego 1965 roku. Wawrzeckiego skazano na karę śmierci. Dyrektor z Warszawy Pragi do końca wierzył, że Rada Państwa go ułaskawi i być może tak by się stało, gdyby nie sprzeciw samego I sekretarza Władysława Gomułki.
Wyrok wykonano 19 marca tego samego roku. Były prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Andrzej Rzepliński, podsumował to tak: „Zamiast powiesić szynkę w sklepie, powiesili w więzieniu Wawrzeckiego”.
Pokazowe garbowanie skóry
W 1959 roku wszczęto śledztwo w sprawie kradzieży skór, łapownictwa i paserstwa w Warszawskich Zakładach Garbarskich. Na ławie oskarżonych zasiadły 23 osoby. Prokuratorzy wnieśli między innymi o dwie kary śmierci, lecz przewodniczący składu sędziowskiego, Michał Kulczycki, zlekceważył partyjne wytyczne. Zamiast wyroków śmierci orzekł „tylko” kary dożywocia, a niesubordynację przypłacił zrujnowaniem własnej kariery zawodowej.
Władze tymczasem zwróciły wzrok na Radom. Główny atak politycznie motywowanych prokuratorów został skierowany na Spółdzielnię Pracy Garbarskiej „Przyszłość” i jej prezesa Bolesława Dedę. W sumie aresztowano 24 osoby, którym zarzucono kradzież gotowych wyrobów, garbowanie skór na własny rachunek, zagarnięcie 16 mln złotych i korupcję.
W 1960 roku Sąd Wojewódzki w Kielcach skazał Dedę na śmierć, a dwóch innych oskarżonych na dożywocie. Na najwyższym szczeblu doszło jednak do spięcia. Przewodniczący Rady Państwa Aleksander Zawadzki sprzeciwił się woli Gomułki i zmienił karę śmierci na dożywocie. Towarzysz Wiesław miał podobno złoty środek na wszystkie przestępstwa: „Wystarczy, jak powiesimy kilku aferzystów i afery gospodarcze się skończą”. Nie wszyscy jednak myśleli tak samo.
Gdy ludzie żyli dostatniej
W dekadzie gierkowskiej, gdy „Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”, nawet afery nabrały europejskiego formatu. Już nie chodziło o siermiężne przekręty na mięsie czy skórach. Teraz liczyło się złoto, srebro, biżuteria, antyki, zachodnie auta, futra i „twarda” waluta. Najgłośniejsza sprawa – nazwana przez prasę „aferą złotogłowych” – wybuchła na początku lat 70-tych, gdy nowy szef MSW, Franciszek Szlachcic, demonstrował determinację ekipy Edwarda Gierka w tępieniu patologii społecznych.
Czołowym szwarccharakterem wśród „złotogłowych” okrzyknięto Witolda Mętlewicza, pracownika warszawskiej „Desy”, firmy państwowej zajmującej się komisowym obrotem dziełami sztuki. Ostatecznie Mętlewicz został skazany na 25 lat więzienia i milionową grzywnę, ale zaraz po aresztowaniu długo milczał. Zaczął sypać dopiero w październiku 1973 roku. Przyznał się między innymi do przeszmuglowania na Zachód 103 płócien malarzy polskich, niemieckich i holenderskich. Wydajnym kanałem przerzutowym okazali się dyplomaci, głównie z ambasady Brazylii. Ich bagaże nie były kontrolowane przez celników.
Do polski gang przywoził złoto, które korzystnie sprzedawał. Oszacowano, że wartość obrotu kruszcem i dewizami samego Mętlewicza wyniosła 444 mln złotych, licząc po oficjalnym, zaniżonym kursie 24 złote za dolara. Dla porównania: średnia pensja wynosiła wówczas 2500 złotych.
Komunistyczny wywiad i bracia z piekła rodem
Nie ulega wątpliwości, że na aferach lat 50., 60. i 70-tych bogacili się ludzie władzy, którzy nie ponieśli za to praktycznie żadnej odpowiedzialności. Któż bowiem mógł sobie pozwolić na najlepsze wędliny, wyroby skórzane, złoto czy antyki, jeśli nie sowicie wynagradzana partyjna nomenklatura? Cały ten proceder można jednak uznać za złodziejską partyzantkę, wpisaną w ustrój „słusznie miniony”. Co innego złodziejstwo instytucjonalne, organizowane przez służby specjalne PRL-u. Do takich spraw zaliczają się największe skandale lat 70. 80. i początku lat 90-tych, między innymi: afery „Żelazo” i FOZZ.
Jak piszą autorzy książki Afery gospodarcze PRL, „Żelazo” (nazwa dość przewrotna, bo chodziło o metale szlachetne) to jaskrawy przykład zbrodniczej współpracy peerelowskiego wywiadu i gangsterów – zamieszkałych czasowo w RFN braci Janoszów. Dokonywali oni kradzieży, napadów i morderstw, a zdobyczami dzielili się ze zleceniodawcami z Warszawy, którzy dbali o ich bezkarność. Łupy w postaci biżuterii, sztabek złota, pieniędzy i samochodów zostały przywłaszczone przez ludzi z kręgu władzy.
Pod koniec lat 70-tych komunistycznym wywiadem kierował gen. Mirosław Milewski (minister spraw wewnętrznych na początku lat 80-tych). Z jego zeznań przed Centralną Komisją Kontroli Partyjnej PZPR wynika, że większą część 200-kilogramowego „złotego skarbu”, zrabowanego przez Janoszów na Zachodzie, przywłaszczyli sobie czołowi towarzysze, między innymi I sekretarz Gierek i jego żona Stanisława oraz wielu innych „resortowych ludzi”. Nie ponieśli za to żadnej kary, a całą sprawę zatuszowano.
Towarzysze kapitaliści
Ze względu na olbrzymie kwoty, „matką afer” nazywany bywa największy przekręt z czasów schyłku PRL-u i początku III RP, czyli afera FOZZ. Zasadniczym zadaniem Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego miało być potajemne wykupywanie polskich długów poprzez podstawionych ludzi, spółki i banki. Potajemne, bo taka operacja była niezgodna z międzynarodowym prawem.
FOZZ powołano w 1989 roku, ale skupowanie długu miało się odbywać już w latach 1986-1988. Składali się na to wszyscy polscy eksporterzy, zarabiający w dewizach. Większość pieniędzy (kilka miliardów dolarów) – zamiast zmniejszyć polski dług na Zachodzie – wylądowała jednak na tajnych kontach wysoko postawionych kombinatorów. W taki sposób w drugiej połowie lat 80-tych narodziło się wiele „kapitalistycznych” fortun, a rozkradanie majątku narodowego zaczęto nazywać „uwłaszczeniem nomenklatury”.
Dziś więcej wiadomo o finansowych szwindlach dokonywanych już po roku 1989, ponieważ były one przedmiotem kilku śledztw i kontroli Najwyższej Izby Kontroli. Na trop afery wpadł komisarz Izby Skarbowej w Warszawie, Michał Falzmann. Odkrył przekręty na 3,5 mld dolarów, ale sprawa została utajniona, a on pożegnał się z pracą. Gdy zdradził swoje ustalenia mediom, wybuchła afera.
38-letni Falzmann zmarł nagle na zawał serca. Jego przyjaciele są przekonani, że nie była to naturalna śmierć. Równie zagadkowy wydaje się zgon prezesa NIK-u, Waleriana Pańki. Zginął on w dziwnym wypadku rządowej lancii. Ocalały kierowca limuzyny wkrótce zmarł na zawał, podobnie jak dwaj policjanci, którzy pierwsi przybyli na miejsce. Oficjalnie: poszli na ryby i utopili się w stawie…
W trakcie śledztwa dotyczącego FOZZ kwota malwersacji „urosła” do 10 mld dolarów. Procesy, apelacje i kasacje trwały aż 16 lat. Ostatecznie w 2009 roku uprawomocnił się wyrok. Na najwyższe kary skazano dyrektora FOZZ Grzegorza Żemka (9 lat) i wicedyrektor Janinę Chim (6 lat). 2,5 roku powinien był odsiedzieć Dariusz Przywieczerski, dyrektor Universalu, sprywatyzowanej centrali handlu zagranicznego. Człowiek uznawany za mózg całej afery uciekł jednak do USA i nie poniósł żadnej kary.
Bibliografia:
- Bagieński Witold, Gontarczyk Piotr, Afera „Żelazo” w dokumentach MSW i PZPR, IPN, Warszawa 2013.
- Bednarski Marek, Drugi obieg gospodarczy. Przesłanki, mechanizmy i skutki w Polsce lat osiemdziesiątych, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1992.
- Jarosz Dariusz, Pasztor Maria, Afera mięsna: fakty i konteksty, Centrum Edukacji Europejskiej, Toruń 2004.
- Kochanowski Jerzy, Tylnymi drzwiami. „Czarny rynek” w Polsce 1944-1989, Neriton, Warszawa 2010.
- Kunicki Kazimierz, Ławecki Tomasz, Afery gospodarcze PRL, Bellona, Warszawa 2017.
- Lipiński Piotr, Absurdy PRL-u, PWN, Warszawa 2014.
- Morawski Jerzy, Złota afera. Świat Książki, Warszawa 2007.
- Przystawa Jerzy, Mirosław Dakowski, Via bank i FOZZ. O rabunku finansów Polski, Antyk, Warszawa 1992.
- Słowiński Przemysław, Wielkie afery, Fronda, Warszawa 2017.
- Wicenty Daniel, Afera FOZZ jako modelowy przykład funkcjonowania zakulisowych wymiarów transformacji ustrojowej w Polsce, Uniwersytet Mikołaja Kopernika, Toruń 2005.
KOMENTARZE (12)
A słynna afera cukrowa związana ze spedycja C.Hartwig i portem szczecińskim? Władze dzięki tej aferze mogły zwalić na kilkadziesiąt osób winę na niedobory na krajowym rynku cukrowym (przy czym niedobory powstały przez export do USA ponad miarę w celu zebrania twardej waluty).
Szanowny Panie Jakubie, niestety ze względu na ograniczenia objętościowe tekstów, Autor musiał dokonać selekcji. Zawsze w takim przypadku niestety coś zostaje pominięte. Bardzo dziękujemy jednak, że Pan wspomniał o tej, równie ważnej, aferze. Pozdrawiamy.
„Oszukiwanie na kiełbasie, przekręty w garbarniach, przemyty złota i antyków. Gdy bohaterami gospodarczych szwindli byli obywatele, nie szczędzono najwyższych kar za zbrodnie „przeciwko państwu”. Ale jeśli szemrane interesy robili ludzie władzy, przekręty sprawnie tuszowano. Oto najsłynniejsze i największe afery PRL-u. ”
Czas przeszły jest tu nie na miejscu bo nadal jest tak samo.
Szanowny Znafco, tekst jednak dotyczy czasów PRL, a więc czas przeszły musi wystąpić. To magazyn historyczny, nie dziennik polityczny. Pozdrawiamy.
rok 1989 to nie polityka, tylko historia. Także 1994, 2000, 2003 itp.
Bardzo ciekawa i interesująca strona internetowa. Pozdrawiam gorąco. ?
Afera mięsna ma „drugie dno”.Otóż przekręty w handlu mięsem znane były od dawna.Dlatego dyrektorem mianowano instruktora KW,przedtem prostego robotnika. Sądzono,że zachowa „czyste ręce”.Jednak afery rosły,a łapówki przyjmowali wysocy prominenci. Po aresztowaniach w mieszkaniu dyrektora znaleziono znaczne ilości kosztowności i gotówki. To dlatego zasądzono tak wysoki wyrok,aby odstraszyć „swoich” od robienia przekrętów.Wątpię jednak,czy to pomogło.Trwa to o dziś.
Oczywiście, potępiam tamten wyrok. Był nieludzki.
Niedobory to były raczej w 2 rzepie gdzie ludzie umierali z niedożywienia po 45 r zaczął się w Polsce raj a spożycie mięsa w 1950 było już dwukrotnie więkosze niż w 38r a PRL łyknoł gospodareczke 2 rzepy już w 47r a miał 10 milionów mniej obywateli i ogromne zniszczenia wojenne tak że te kity to raczej zostawcie stadionowym mutantom porownywanie zlodziekaszków z PZPR do obecnych degeneratów kapitalistycznych którży ukradli majątek zbudowany przez komunistów o wartości co najmniej 4 BILIONÓW DOLARÓW ! ! ! to jak porównywanie ziarenka piasku do Himalajów Robienia obecnie w płatnych sponsorowanych przez zwyrodnialców kapitalistycznych artykułaxh ze zlodziei bohaterów walki z tzw.komuną to świadome obracanie kota ogonem i moralności aby to złodziej kapitalistyczny kojarzył się pozytywnie a uczciwy człowiek pracy był wyśmiewany. Afera FOZZ to afera solidarności i wie o tym nawet dziecko.
Zapowietrzyles sie komunisto. Oddychaj jak piszesz bo wylewu dostaniesz czerwony kundlu.
fozz to w ogóle historia na oddzielny (i to długi) artykuł
We wrześniu 2018 Przywieczerski został sprawadzony do Polski i siedzi w areszcie na Służewcu.
To bzdura, że Gierek zabrał część złota. Był skromnym człowiekiem, bez wielkich ambicji materialnych. Na emeryturze żył skromnie. W pałacach mieszkają obecni wielcy polityki.