Ciekawostki Historyczne

Pochodziła ze znamienitego rodu, była wykształcona i inteligentna. A jednak, matka nie kwapiła się, by wydać ją za mąż. Gdy już sobie o niej przypomniała - wybrała dziewczynie kandydata prostackiego, biednego i pozbawionego wpływów. Człowieka, który nie mógł jej zapewnić ani szczęścia, ani nawet szacunku.

Zofia była trzecim dzieckiem Zygmunta Starego i Bony Sforzy. Urodziła się 13 lipca 1522 roku w Krakowie. Dzieciństwo spędziła z siostrami Anną i Katarzyną. Wychowaniem córek zajmowała się Bona, która swoim temperamentem i charakterem wywarła na nie znaczny wpływ. Zofia odebrała staranne wykształcenie, przewyższające pod wieloma względami poziom edukacji dziewcząt z wyższych sfer w XVI wieku. Biegle posługiwała się obcymi językami (znała między innymi włoski i łacinę), interesowała się nauką, literaturą i sztuką. Sama odznaczała się wrodzoną bystrością i inteligencją. Wszystko to zaowocuje później powszechną opinią o Zofii jako królewnie mądrej i rozumnej. Zofia, najstarsza i najbardziej rezolutna z trzech sióstr – pisze o niej Anna Brzezińska w nowej powieści pt. Córki Wawelu.

Na drodze do staropanieństwa

Bona troszczyła się o swoje córki, jednak z powodu silnego zaangażowania w sprawy polityki zaniedbała kwestię ich odpowiedniego ożenku. W dodatku, po śmierci Zygmunta Starego, skonfliktowała się z synem i wyjechała z królewnami na Mazowsze, gdzie – świadomie bądź nie – skazywała oddalone od królewskiego dworu dziewczęta na staropanieństwo. Wprawdzie z zagranicy nadchodziły kolejne propozycje, ale z powodu braku zainteresowania Zygmunta Augusta, pozostawały one wyłącznie pustymi deklaracjami.

Konflikt Bony i Zygmunta Augusta spowodował wyjazd królowej wraz z córkami na Mazowsze. Tam młode Jagiellonki powoli więdły w staropanieństwie, czekając na decyzje króla. Na ilustracji obraz Jana Matejki przedstawiający scenę otrucia Bony.fot.domena publiczna

Konflikt Bony i Zygmunta Augusta spowodował wyjazd królowej wraz z córkami na Mazowsze. Tam młode Jagiellonki powoli więdły w staropanieństwie, czekając na decyzje króla. Na ilustracji obraz Jana Matejki przedstawiający scenę otrucia Bony.

Zofię – pannę ładną, zgrabną i inteligentną – próbowano wydać za króla Anglii Henryka VIII (aż strach pomyśleć, jaki były jej los jako małżonki tego brutala…), któregoś z margrabiów Baden, księcia pruskiego Albrechta Hohenzollerna i jego bratanka, znanego awanturnika, Albrechta Alcybiadesa. Żadne jednak z zamierzeń nie spotkało się z realizacją. Królewny tymczasem, pozbawione zainteresowania ze strony brata, zamiast stać się ważnym atutem w polityce zagranicznej Zygmunta Augusta, marnowały się w prowincjonalnym Ujazdowie pod Warszawą, czekając na odmianę swojego losu…

Zobacz również:

Matka kłóci się z synem

W 1552 roku rozdrażniona Bona spotkała się z Zygmuntem Augustem w Radomiu. Doszło tam do dramatycznej rozmowy, w której matka i syn wzajemnie oskarżali się o opieszałość w kwestii wydania królewien za mąż. Nie dochodząc do żadnego konsensusu, ponownie rozstali się w gniewie.

Kolejne dwa spotkania również nie przyniosły zmiany sytuacji młodych Jagiellonek. Szansa na poprawę ich losu pojawiła się dopiero trzy lata później. Książę brunszwicki Henryk Młodszy wysłał w sierpniu 1555 roku poselstwo do Polski z propozycją poślubienia jednej z królewien. Zarówno Bona, jak i Zygmunt August wyrazili zgodę. Według zwyczaju kandydatką miała być najstarsza z sióstr – Zofia.

Potrzebna wyprawa!

Pech chciał, że niestety w tym czasie królewna poważnie zachorowała i do końca nie było wiadomo czy w ogóle wyzdrowieje. Stan jej zdrowia był na tyle poważny, że posłowie Henryka nie mogli jej nawet zobaczyć. W tej sytuacji zdesperowana Bona, nie chcąc tracić okazji do wydania za mąż choć jednej z córek, zaoferowała im zamiast Zofii – Annę. Jak napisał w liście hetman Jan Tarnowski:

(…) królewna Zofia złożona jest chorobą, lepiej królewnę Annę temu księciu zaślubić i posłów z gotową rzeczą odprawić, a jak z niczem (…) Dla króla Jego Mości lepiej zaś będzie, bo mniej wydatków i zachodu, gdy dwie siostry tylko a nie więcej w domu zatrzyma.Zofia jednak wkrótce wyzdrowiała i można było przystąpić do sporządzenia odpowiedniej umowy małżeńskiej. W Warszawie zaczęto zatem pospiesznie organizować wyprawę królewny. Jak napisał sekretarz królewski Rafał Wagrawski, żadnej rzeczy nie było gotowej okrom koni a trzech kolebek. Wcześniej chyba nikt, łącznie z matką, nie wierzył, że uda się wydać w końcu królewnę za mąż…

29 stycznia 1556 roku Zofia, żegnana przez matkę i siostry, na zawsze opuściła Warszawę, by udać się na spotkanie przyszłego męża, którego nigdy wcześniej nie widziała. Jej małżeństwo było typowym kontraktem władzy – stwierdza Anna Brzezińska. I jak na kontrakt przystało, spisano również intercyzę, w której Zofia zobowiązała się zrzec sukcesji zarówno po ojcu i bracie, jak również po matce.

Wydana za wilkołaka i gwałciciela

Za kogo wydano ciągle jeszcze młodą (jak na nasze standardy), inteligentną i wykształconą księżniczkę? Jej mężem miał zostać stary, bo liczący 66 lat, książę brunszwicki Henryk z rodu Welfów (wbrew swojemu wiekowi nazywany Młodszym). Należał on do pomniejszych książąt niemieckich i władał tylko jedną z części księstwa Brunszwiku.

Grób księcia Henryka, jego małżonki Zofii oraz dwóch synów w kościele Błogosławionej Marii Dziewicy w Wolfenbüttel. Upokarzana przez męża księżna została pochowana u jego boku...fot.TacoTichelaar/ CC BY-SA 3.0

Grób księcia Henryka, jego małżonki Zofii oraz dwóch synów w kościele Błogosławionej Marii Dziewicy w Wolfenbüttel. Upokarzana przez męża księżna została pochowana u jego boku…

Trudno było o mniej pasującego do subtelnej Zofii mężczyznę. Henryk był pasjonatem wojaczki i polowań, nieobliczalnym i porywczym rycerzem, wyżej ceniącym miecz niż księgi. Nie bez racji nazywano go „dzikim mężem”, „wilkołakiem”, „podpalaczem” i „gwałcicielem”. Sam Marcin Luter skrytykował go w poświęconej mu broszurze zatytułowanej Wider Hans Worst. Nie miał zrozumienia dla nauki i kultury, a jego silny katolicyzm wynikał raczej z konserwatyzmu niż z rzeczywistego przywiązania do prawd wiary.

Druga rodzina księcia

Henryk był ponadto bohaterem głośnego w Niemczech skandalu.

Książę Henryk żonę swoją nieboszczkę, Marię księżniczkę Wirtembergii, tak poniewierał i upokarzał […] że ze zgryzoty zmarła. Panienkę jej z fraucymeru uprowadził, a ta, że jej na chrzcie dano na imię Ewa i sama też okazała się grzesznicą, chętnie poszła za książęcą łaską. I tak książę żonę miał, uczciwą i pobożną, ale żył w jawnym bezwstydzie z tą niedobrą Ewą i płodził bękarty. A kiedy rzecz się stała głośna i zaczęli przeciwko niemu otwarcie występować krewni, dla zamydlenia im oczu wszem wobec rozgłosił, że jego kochanica od zarazy ucierpiała i zmarła. Pogrzeb jej nawet urządził, lecz do trumny kazał włożyć woskową kukłę, ubraną w strój tejże niecnotliwej kochanicy. A tymczasem ją samą książę ukradkiem wywiózł i osadził w zamku na uboczu, żeby mu nikt nie bronił do niej dostępu – czytamy w Córkach Wawelu.

Kochanka Henryka, Ewa von Trott, stanowiła żywe upokorzenie Zofii. Podczas gdy księżna była bezdzietna, kochanka jej męża urodziła mu aż dziesięcioro dzieci. Na ilustracji portret von Trott pędzla Sebastiana Bombelli.fot.Jahrhunderts kopierte/ Bild-PD-alt

Kochanka Henryka, Ewa von Trott, stanowiła żywe upokorzenie Zofii. Podczas gdy księżna była bezdzietna, kochanka jej męża urodziła mu aż dziesięcioro dzieci. Na ilustracji portret von Trott pędzla Sebastiana Bombelli.

Mimo że głośne publiczne afery często są nieco wyolbrzymione, w tym przypadku plotka ustąpiła miejsce prawdzie. Książę od lat utrzymywał swoją „nieoficjalną” rodzinę, na którą składała się jego wieloletnia kochanka, Ewa von Trott, wraz z dziesięciorgiem dzieci spłodzonych poza małżeńskim łożem. Henryk nadał swojej konkubinie dobra i zamek, a jeden z ich synów, Heinrich, nie dość, że był koniuszym ojca, to brano go również pod uwagę jako ewentualnego następcę tronu…

Jutro, albo za cztery tygodnie

Los Zofii był jak widać nie do pozazdroszczenia. Książę jako zapalony myśliwy często i na długo wyjeżdżał na polowania, zostawiając żonę samą. Nie miał bowiem odwagi z nią rozmawiać, bo była dla niego „zbyt uczona”. Z polowań przysyłał listy, w których pisał: jeśli jutro nie wrócę, to będę za cztery tygodnie… Nawet gdyby zechciał podyskutować z małżonką, na przeszkodzie stała inna bariera – językowa. Zofia nie znała bowiem niemieckiego, a on – słabo mówił po łacinie.

Książęcy dwór w stolicy Brunszwiku Wolfenbüttel – niewielkim, zniszczonym podczas niedawnych wojen religijnych miasteczku – w niczym nie przypominał wspaniałego dworu krakowskiego, na którym ciągle coś się działo, i przez który przewijały się setki ludzi, w tym renesansowi poeci, uczeni i artyści. Jak piszą biografowie księżnej, mimo wszystkich tych różnic relacje między Henrykiem a Zofią z czasem jednak ułożyły się, a stary książę szanował i darzył żonę uczuciem.

Konflikt z pasierbem

Sytuacja Zofii pogorszyła się jednak po śmierci Henryka, który zmarł w czerwcu 1568 roku. Zgodnie z umową małżeńską, księżna musiała się przenieść do miasteczka Schöningen, gdzie jako wdowa otrzymała rezydencję i dwa okoliczne starostwa. W teorii mogła samodzielnie rozporządzać swoimi dobrami. Szybko jednak okazało się, że autonomiczne rządy Zofii, nawet na skrawku ziemi, nie podobają się nowemu władcy Brunszwiku, synowi Henryka z pierwszego małżeństwa, Juliuszowi.

Zygmunt August, zajęty sprawami w kraju, nie reagował na błagalne apele siostry, która skłócona z pasierbem walczyła o resztki godności. Pozostawiona samej sobie, zwróciła się więc o pomoc do cesarza Maksymiliana II.fot.anonimowy/ domena publiczna

Zygmunt August, zajęty sprawami w kraju, nie reagował na błagalne apele siostry, która skłócona z pasierbem walczyła o resztki godności. Pozostawiona samej sobie, zwróciła się więc o pomoc do cesarza Maksymiliana II.

Jak można się było spodziewać, doszło do konfliktu księżnej z pasierbem. Zofia wysyłała błagalne listy z prośbami o pomoc zarówno do Zygmunta Augusta, jak i elektora brandenburskiego Joachima oraz cesarza. Po licznych interwencjach dyplomatycznych, spór został formalnie zażegnany. Do nieporozumień dochodziło jednak nadal. W końcu, zmuszona do ostateczności Zofia, poprosiła o protekcję cesarza. Ten, w zamian za rozmaite koncesje z jej strony, wystawił list ochronny, w którym zapewniał księżnej opiekę na terenie Rzeszy.

Nici ze spadku

Księżną Zofię upokorzyła jednak nie tylko rodzina. Po śmierci Zygmunta Augusta nie oszczędzili jej również senatorowie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Umierający król zapisał w testamencie trzem swoim siostrom – Katarzynie, Zofii i Annie – spore dobra w Polsce i na Litwie, a także między innymi: księstwa Bari i Rossano, nieruchomości w księstwie Neapolu, klejnoty, zbroje, a nawet uprzęże

Juliusz, syn Henryka i oficjalny spadkobierca brunszwickiego księstwa, postawił w końcu na swoim. Już po śmierci Zofii zagarnął cały jej majątek, który księżna zapisała w spadku swoim bliskim i rodakom.fot.AxelHH/ domena publiczna

Juliusz, syn Henryka i oficjalny spadkobierca brunszwickiego księstwa, postawił w końcu na swoim. Już po śmierci Zofii zagarnął cały jej majątek, który księżna zapisała w spadku swoim bliskim i rodakom.

.

Zofia przystąpiła do walki o wyegzekwowanie zapisów i przez długie lata starała się uzyskać w Rzeczypospolitej należną jej część majątku. Wysyłała listy i posłów, apelowała i prosiła. Senatorowie odpowiadali zdawkowo i odkładali sprawę do załatwienia na przyszłe sejmy. W trakcie tych starań księżna zmarła. Niektórzy przypisywali jej śmierć zgryzotom i bólowi wywołanemu niewdzięcznością Polaków.

Pasierb przejmuje testament

Jakby na przekór tej niewdzięczności, sama poleciła w testamencie (nota bene sporządzonym po polsku), by liczne jej kosztowności i precjoza trafiły do skarbu Rzeczypospolitej i podniosły prestiż polskiego monarchy. Z najcenniejszych klejnotów nakazała sporządzić nową koronę królewską, a także dwa złote berła, dwa jabłka, miecz w złotej pochwie wysadzanej drogimi kamieniami oraz bogaty królewski strój koronacyjny.

Gdy tylko książę Juliusz dowiedział się o hojnym zapisie Zofii dla sióstr, większych miast Rzeczypospolitej, Akademii Krakowskiej, a nawet urzędników i służby – przejął testament. Po pośpiesznym pochówku jagiellońskiej królewny w Wolfenbüttel, wszystkie jej dobra ruchome i nieruchome błyskawicznie zagarnął…

Bibliografia

  1. Małgorzata Duczmal, Jagiellonowie. Leksykon biograficzny, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1996.
  2. Anna Brzezińska, Córki Wawelu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.
  3. Maria Bogucka, Bona Sforza, Ossolineum, Wrocław 1989.
  4. Jan Pirożyński, Zofia Jagiellonka (1522-1575) i jej księgozbiór, PAU, Kraków 2004.

 

KOMENTARZE (7)

Skomentuj Anna Dziadzio Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Karolina

Okrutne

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    @Karolina: Niestety, tak wyglądało życie nie jednej królewny… Zofii jednak wyjątkowo się nie poszczęściło.

Anonim

Nalezy pamietac, ze ksiaze Henryk zyl z Ewa von Trott juz od wielu lat przed slubem z Zofia i mial z nia dzieci. Nie wiem, czy Zofie pociagal ponad dwukrotnie starszy malzonek. Byla szanowana ksiezna, czego nie da sie powiedziec o jej dwoch mlodszych siostrach, ktorymi Zygmunt August kompletnie sie nie interesowal.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Drogi Anonimie, zgadza się – o metresie króla traktuje już ostatnie zdanie leadu. To prawda również, że była szanowana, ale szacunek zdobyła sama: swoją działalnością i inteligencją. Zanim została księżną, doznała wielu upokorzeń, a sam fakt, że jej mąż żył i po ślubie z metresą również nie było dla niej z pewnością łatwe, abstrahując już od uczuć, ale skupiając się na opinii publicznej. Pozdrawiamy serdecznie.

Anonim

Ta metresa z chwila ozenku ksiecia z Zofia miala 60 lat . Nie sadze zeby to bylo az juz takie wazne i przeszkadzalo naszej krolewnie. poztym w paru zrodlach historycznych bylo napisane ze ksiaze sobie cenil druga malzonke

karolcia

żal mi Zofii mogła mieć lepszy los. Błąd nie tkwi w niechęci do zapłaceniu wiekszego posagu, nie w niechęci bony do córki i nie w zapracowaniu Bony, ale w kłótni matki i syna. podczas spotkań padały lepsze propozycje małżeństwa, lecz żadna ze stron nie chciała ustąpic dumie i zdrowemu rozsądkowi. zygmunt chciał wyrwać się ze szpon wpływów i władzy matki,a to była okazja żeby udowodnić swoją dorosłość i odpowiedzialność… Bona chciała lepszych sojuszy,korzyści i świadomości tego że może umierac w spokoju o przyszłość syna,córek,majątku dynastii i przybranej ojczyzny.Bona myślała jak doświadczony polityk, Zygmunt jak zbuntowany nastolatek. bona poddała sie, wyjechała i pewnie nie raz przeklinała to że nie może nic zrobic, a przeciez chciała dobrze…zygmunt dumny z tego ze jest wrescie niezależny zapomina na długi czas o sprawach ożenku sióstr… ale gdyby matka i syn się pogodzili w tej sprawie to Anna nigdy by nie była samodzielnym królem, nie ozeniłaby się z Stefanem, nie byłoby elekcji, Zygmunt Waza by się nie urodził, nie byłoby Potopu, a i pewnie rozbiorów, a z drugiej strony nie zasiadłby na tronie ani Stefan Batory, Henryk Walezy, Zygmunt Waza i jego synowie, a kto wie może i Sobieski…

to oczywiście są moje osobiste poglądy i moje przypuszczenia
karolina

Bubu

Nie rozumiem… To Zofia w końcu była trzecim dzieckiem, czy była najstarsza? Wg Wiki najstarszą córką była Izabela…

Zobacz również

Nowożytność

Noc poślubna to tylko formalność. Stefan Batory i Anna Jagiellonka

Książę siedmiogrodzki Stefan Batory nie mógłby zostać polskim królem, gdyby nie zgodził się poślubić posuniętej w latach, ekscentrycznej królewny. Anna Jagiellonka miała być jego partnerką,...

19 lipca 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Nowożytność

Dosieczka. Polska karlica, która trzęsła całą Europą?

Całe życie wyglądała jak dziecko. Niziutka, niepozorna, wręcz niezauważalna w monarszym otoczeniu. Ale ona przekuła pozorne wady w zalety. Stała się nieoficjalnym kanclerzem królowej, kształtowała...

22 września 2017 | Autorzy: Agnieszka Wolnicka

Nowożytność

Gorsze dzieci. Jak wyglądało dzieciństwo królewskich córek na Wawelu?

Choć niemal każda mała dziewczynka marzy, by być księżniczką, gdyby poznała losy tych królewskich córek, zapewne zmieniłaby zdanie. Gdy przychodziły na świat matka widziała w...

16 września 2017 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Nowożytność

Szkoła pogardy. Dlaczego życie Anny Jagiellonki zamieniło się w koszmar?

Zgryźliwa stara panna, dewotka, najbrzydsza polska królowa. Anny Jagiellonki nie szanowano ani za życia, ani po śmierci. Ile jest prawdy w jej czarnej legendzie? I...

9 lutego 2015 | Autorzy: Kamil Janicki

Nowożytność

Tłusta, brzydka wiedźma? W żadnym razie. Bona Sforza wyglądała zupełnie inaczej!

Nie była bezwzględną trucicielką. Nie ograbiła polskiego państwa i nie wywiozła cudzych skarbów do Włoch. A przede wszystkim – wcale nie była spasionym, szkaradnym babsztylem....

1 grudnia 2014 | Autorzy: Kamil Janicki

Nowożytność

Mordercy, gwałciciele, marionetki. Rodzina królowej Bony

strong>Piętnastowieczna Italia to kraina pełna mecenasów sztuki, muzyki, wytwornych dam i dwornych młodzieńców oraz utalentowanych artystów. Jednak ten sielankowy obraz półwyspu piękna i artyzmu to...

14 stycznia 2013 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.