Ciekawostki Historyczne

Powstanie Warszawskie stworzyło piekło na ziemi. Za wojenną codzienność, brutalność Niemców, cynizm Rosjan, bezradność aliantów i za porażkę dostało się powstańcom. Bo Warszawa za swoje bohaterstwo zapłaciła życiem, zdrowiem i majątkiem jej mieszkańców.

Powstańcy nieśli ze sobą śmierć i zniszczenie. A przynajmniej tak mogli czuć cywile, którzy w zdecydowanej większości nie byli w konspiracji i po prostu chcieli doczekać wyzwolenia. We wtorek 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17 nagle i niespodziewanie wciągnięto ich w wir wydarzeń, który z siłą huraganu rozbił cały otaczający ich świat, przynosząc śmierć i cierpienie.

Powstańcy mogli znaleźć satysfakcję z prowadzenia otwartej walki: „Tu był jeden z punktów najzaciętszej walki. Domy bliżej Grzybowskiej stoją, te naokoło nas to albo puste ściany, albo kupy gruzu. Barykady naprawdę »czołgoszczelne«. Wysokie z pięć metrów, najeżone szynami i żelastwem, i zaraz spadające w wąski, bardzo głęboki, chyba na trzy – cztery metry, dół. Na takich barykadach Ukraińcy niemało krwi stracili, Niemcy kupę czołgów – a nam przybyło Virtuti i rang”, wspominał powstaniec Janusz Rola-Szadkowski.

„Od miotaczy min – wybaw nas Panie”

Za to mieszkańcy stolicy z każdym tygodniem walk byli coraz bardziej psychicznie wyczerpani i w większości chcieli, by otaczający ich horror się zakończył. Okupacja przyniosła im głód, niedostatek i niemiecki terror, ale dopiero tłumienie powstania zgotowało Warszawie i jej mieszkańcom prawdziwe piekło na ziemi.

W trakcie powstania Niemcy i ich sojusznicy odpuścili się potwornych zbrodni na mieszkańcach Warszawy. Na zdjęciu ofiary rzezi Woli.fot.domena publiczna

W trakcie powstania Niemcy i ich sojusznicy dopuścili się potwornych zbrodni na mieszkańcach Warszawy. Na zdjęciu ofiary rzezi Woli.

Początek cywilnej litanii powstańczej, która stworzył wspólnie z kolegą poeta Miron Białoszewski głosił:

Od bomb i samolotów — wybaw nas, Panie,
Od czołgów i goliatów — wybaw nas, Panie,
Od pocisków i granatów — wybaw nas, Panie,
Od miotaczy min — wybaw nas, Panie,
Od pożarów i spalenia żywcem — wybaw nas, Panie,
Od rozstrzelania — wybaw nas, Panie,

Śmierć mogła przyjść pod różnymi postaciami. Niemcy i ich wschodni sojusznicy rozstrzeliwali warszawiaków w bramach i na placach, często bez rozróżnienia płci czy wieku, wrzucali granaty do piwnic, gdzie chowali się cywile, rabowali ludzi i mieszkania, gwałcili i mordowali kobiety, dobijali lub palili żywcem rannych, wieszali lekarzy i pielęgniarki.

Artykuł powstał między innymi na podstawie wspomnień Janusza Roli-Szadkowskiego zatytułowanych "Z Błyskawicą na Tygrysy" (Wydawnictwo Poznańskie 2017).

Artykuł powstał między innymi na podstawie wspomnień Janusza Roli-Szadkowskiego zatytułowanych „Z Błyskawicą na Tygrysy” (Wydawnictwo Poznańskie 2017).

Zobacz również:

Cywile jako żywe tarcze

Na tereny objęte powstaniem spadały niemieckie pociski artyleryjskie i bomby lotnicze, miny, a także 1,5-tonowe pociski z moździerza 600 milimetrów, które potrafiły przebić się przez kilka pięter kamienicy i eksplodować w piwnicy. Nie oszczędzano kościołów czy szpitali. Cywilów używano jako żywe tarcze do osłaniania atakujących Niemców. Wychodzącym na ulice zagrażali niemieccy „gołębiarze” i ostrzał z broni ręcznej. Swoje żniwo zbierały głód, pragnienie, rany i choroby.

Łącznie, jak się szacuje, w czasie powstania zginęło około 150 tysięcy cywilnych warszawiaków – kilkadziesiąt tysięcy z nich zamordowano na Woli, tysiące zginęły w gruzach piwnic na Starym Mieście. Ponad 50 tysięcy trafiło do obozów koncentracyjnych, 150 tysięcy – na roboty przymusowe do Niemiec. „Resztę – w większości chorych, starców, kobiety i dzieci – rozproszono po terenach Kielecczyzny i Krakowskiego. Transporty te odbywały się w bardzo ciężkich warunkach, o głodzie i chłodzie”, pisał Władysław Bartoszewski. Opustoszałe miasto zrabowano i metodycznie zamieniano w morze ruin.

Warszawskie dzieci, które poszły w bój – jak ocenił Norman Davies – zapewniły „sobie trwałe miejsce w historii wojskowości” i podziw rodaków, ale cena była straszliwa. Przyznawali to nawet powstańcy. Jeden z nich, Mieczysław Kurzyna, przyznał: „Zawsze najpierw spotykaliśmy dzielnicę słoneczną, roześmianą, niezniszczoną. Kiedyśmy ją opuszczali, pozostawały za nami gruzy”.

Zażarte walki o każdy budynek były równoznaczne ze zniszczeniem całych dzielnic.fot.materiały prasowe Wydawnictwa Poznańskiego

Zażarte walki o każdy budynek były równoznaczne ze zniszczeniem całych dzielnic.

Na początku był entuzjazm…

Gdy po pięciu latach brutalnej okupacji nagle pojawiły się polskie flagi, mieszkańcy byli szczęśliwi. Pomagali przy budowie barykad, nieśli pierwszą pomoc rannym, gasili pożary, tworzyli samorządy w kamienicach, organizowali żywność, kuchnie i pomoc dla bezdomnych. Nikt nie myślał, że wkrótce może przyjść gehenna.

W sierpniu nie było jeszcze najgorzej. Jednak im dłużej trwały walki, im bardziej malały porcje żywności, rosły niedogodności i straty, tym bardziej entuzjazm malał. Juliusz Wilczur-Garztecki, były oficer kontrwywiadu Armii Krajowej pisał:

Nastroje ludności [były] fatalne. W pierwszych dniach sierpnia witano powstańców entuzjastycznie, zaś dziewczęta, by sparafrazować wierszyk Boya-Żeleńskiego, gotowe były z wielką ochotą wieńczyć nas swoją cnotą. Po czterech tygodniach ludność Warszawy, nękana nieustannym ostrzałem i nalotami, przeniosła się do piwnic. Elektrownia nie działała, wodociągi nie działały (…). Paręset tysięcy głodnych, przerażonych ludzi stłoczyło się w piwnicach połączonych przejściami przebitymi między kamienicami .

Przez pierwsze dni walk powstańcy byli entuzjastycznie witani przez warszawiaków. Z czasem sytuacja uległa zmianie. fot.Stefan Bałuk/domena publiczna

Przez pierwsze dni walk powstańcy byli entuzjastycznie witani przez warszawiaków. Z czasem sytuacja uległa zmianie.

Upadek morale warszawiaków wiązał się ściśle z sytuacją na froncie – utrata każdej z odbitych Niemcom dzielnic powodowała spadek nastrojów. Nie było polskich spadochroniarzy, Armii Czerwonej, dostawy zrzucano rzadko i w zbyt małej ilości. Pojawili się za to uchodźcy.

Przez zasypane gruzem i szkłem, przegrodzone barykadami ulice ciągną korowody tych najnieszczęśliwszych. Worek na plecach zawiera całe ich mienie. Nie posiadają już nic. Nie wiedzą, gdzie spędzą noc, czym nakarmią dzieci. Popędzani kulami, smagani pożarem, idą w szczęśliwsze dzielnice. Z oczu ich wygląda rozpacz.

Tak opisywał rzeczywistość „Biuletyn Informacyjny”. W samym tylko Śródmieściu, a konkretniej w kamienicznych piwnicach i podwórkach, pojawiło się dodatkowo 200 tysięcy ludzi, pogarszając i tak tragiczne warunki żywieniowe i sanitarne. Wraz z nimi przyszła apatia i zniechęcenie – coraz trudniej było pozyskać ochotników nawet do odkopywania ludzi z zasypanych piwnic.

Z utratą każdej dzielnicy morale stawało się coraz gorsze. Na zdjęciu płonący kościół św. Krzyża.fot.Joachim Joachimczyk/domena publiczna

Z utratą każdej dzielnicy morale stawało się coraz gorsze. Na zdjęciu płonący kościół św. Krzyża.

… potem warszawskie piekło

W zatłoczonym uchodźcami schronie zaduch. Wyziewy z niewynoszonych przez nikogo kubłów. Brudne legowiska, toboły, jakieś łachmany. Dookoła śmieci, odpadki. Płacz małych dzieci. Ktoś klnie, ktoś inny narzeka. Obok ludzi zdrowych – ciężko chorzy na czerwonkę. Obok młodzieży – niedołężni starcy, kobiety w ciąży. Podwórko brudne. I tu snują się bezdomni. Twarze blade, zmęczone. Oczy kobiet zaczerwienione od płaczu. Niesprzątane ustępy stanowią znakomity rozsadnik chorób epidemicznych. Brak wody. Głód.

To znów cytat z „Biuletynu Informacyjnego”. Nic dziwnego, że Juliusz Wilczur-Garztecki dodawał, że „podziemny spacer z biało-czerwoną opaską na rękawie i z bronią w ręku bynajmniej nie był przyjemny. Co chwilę słyszało się okrzyki: „»Bandyci! Dranie! Złoczyńcy! Coście z nami zrobili?«”.

Rosnącą niechęć do powstańców dostrzegała sama AK. Jeden z meldunków ostrzegał przed pogorzelcami i wysiedlonymi: „Jest to element całkowicie zradykalizowany, skłonny do gwałtownych wystąpień, nastawiony krytycznie wobec powstania, władz cywilnych i wojskowych”.

Artykuł powstał między innymi na podstawie wspomnień Janusza Roli-Szadkowskiego zatytułowanych "Z Błyskawicą na Tygrysy" (Wydawnictwo Poznańskie 2017).

Artykuł powstał między innymi na podstawie wspomnień Janusza Roli-Szadkowskiego zatytułowanych „Z Błyskawicą na Tygrysy” (Wydawnictwo Poznańskie 2017).

Inny głosił: „Nastroje ludności cywilnej m. Warszawy pogarszają się z każdym dniem, ludzi ogarnia apatia i przygnębienie. Zaczynają głośno sarkać na kierownictwo powstania, na aliantów i Sowiety. Przyczyną tego są zrozumiałe powody: akcja powstania trwa za długo, nikt z ludności cywilnej nie był na to przygotowany żywnościowo ani moralnie. Brak widocznej pomocy od aliantów – spalone mienia, domy”.

„Idźcie już sobie. Niech się dzieje, co chce”

Przedłużające się walki usprawiedliwiały niechęć cywilów, z czym zgadzał się powstaniec i późniejszy marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski: „Gdy Niemcy wyparli nas z Powiśla, to ludzie mówili: »Idźcie już sobie«, »Niech się dzieje, co chce«. (…) Ludność stolicy wierzyła, że władze, podejmując decyzję [o rozpoczęciu walk], czynią to z pewnym rozeznaniem”.

Nic dziwnego, że i generał Tadeusz Bór-Komorowski meldował do Londynu:

Ludność cywilna przeżywa kryzys, który może mieć zasadniczy wpływ na oddziały walczące. Przyczyny kryzysu: coraz silniejsze i zupełnie bezkarne ostrzeliwanie całego obszaru na wzór Starówki, bezterminowe przedłużanie się walki, coraz mniejsze porcje głodowe dla pogorzelców i szybkie wyczerpywanie się żywności dla pozostałych, wielka śmiertelność wśród niemowląt, agitacja czynników wrogich, brak wody i elektryczności we wszystkich dzielnicach.

Generał Bór-Komorowski miał świadomość, że ludność odwraca się od powstańców.fot.domena publiczna

Generał Bór-Komorowski miał świadomość, że ludność odwraca się od powstańców.

Trudno przewidzieć, do czego może doprowadzić masowe uchodźstwo ludności z dzielnic objętych terrorem ogniowym i zagęszczanie jej w dzielnicach, z których już nie ma dróg wyjścia.

Bywało, że powodów do niechęci dostarczali i sami powstańcy.

Polsko-polska wojna o wodę

W walczącej Warszawie brakowało żywności, prądu, lekarstw, nie można było korzystać z mieszkań, koczowano więc w piwnicach. Szpitale były przepełnione, zabitych i zmarłych chowano na placach, skwerach i podwórkach. Najbardziej doskwierał jednak brak wody. Sieć wodociągowa została uszkodzona od bombardowań i ostrzału artyleryjskiego, a potem Niemcy zamknęli stację filtrów. Warszawiacy radzili sobie kopiąc studnie, ale woda nie płynęła z nich tak szybko jak z kranu. Stała się też towarem – we wrześniu wiadro wody oferowano za kilkaset złotych. Powstaniec i późniejszy pisarz Leszek Prorok widział ten problem na własne oczy:

Od pewnego czasu narasta wielki konflikt między ludnością cywilną a wojskiem. Chodzi o kolejki przy studniach. (…) Wojsko ma oczywiście pierwszeństwo. Już to doprowadza do zwad. Trudno się dziwić komuś, kto czeka ze swoim wiadrem dwie, trzy godziny, że widok coraz to nowych kotłów z kuchen wojskowych, napełnianych poza kolejką, wyprowadza go z równowagi. (…)

W zniszczonej Warszawie woda stała się towarem wysoce deficytowym. Na zdjęciu płonące budynki na ulicy Marszałkowskiej.fot.Chruściel/domena publiczna

W zniszczonej Warszawie woda stała się towarem wysoce deficytowym. Na zdjęciu płonące budynki na ulicy Marszałkowskiej.

Dziś byłem świadkiem brutalnego zachowania się kilku żołnierzy, którzy mimo protestów tłumu przepychali się do studni nie inaczej, niż uczyniliby to żandarmi niemieccy. Jeden groził nawet pistoletem. (…) Istotnie stosunek wojska do ludności (…) przypomina często w ostatnich tygodniach stosunek armii okupacyjnej do ludności podbitej.

Problem ten widziały też władze powstańcze. „Oczy nasze przyzwyczaiły się do germańskich sposobów »rządzenia«. Brutalność, chamstwo, wyżywanie się władzy – zatrutymi oparami przepajały polskie powietrze. Czyż można się dziwić, że w tych warunkach niektóre słabe głowy uległy hitlerowskiej zarazie?”, pytał „Biuletyn Informacyjny” 25 sierpnia 1944 roku i wyliczał:

„Są ludzie, którzy w Walczącej Warszawie używają pięści, bata lub pałki. Widziano odpychanie uderzeniami kolby tłoczących się po wodę kobiet. (…)

Zdarzają się wypadki poniewierania godności ludzkiej. Ordynarne wymyślanie, podniesiony głos, grubiaństwo w stosunku do podwładnych (…)

Narastający kryzys na linii powstańcy-ludność cywilna owocował coraz częstszymi scysjami. Na zdjęciu rozpalanie kuchni polowej.fot.domena publiczna

Narastający kryzys na linii powstańcy-ludność cywilna owocował coraz częstszymi scysjami. Na zdjęciu rozpalanie kuchni polowej.

»Mam broń, jestem władzą – więc mogę czynić wszystko, co sam uznaję za słuszne«. (…)

Wyżywanie się władzy – to także germański jad. Ludzie dotknięci nim przeprowadzają najbłahsze nawet rewizje z pistoletem w ręku, szykanować potrafią nawet przy czysto formalnym legitymowaniu, interesantów załatwiają w sposób impertynencko-lekceważący”.

Hieny i rabuśniki

W powstańczej Warszawie nie brakowało spekulantów, z którymi polska żandarmeria nie mogła sobie poradzić – tylko w połowie sierpnia ceny żywności były od 2 do 5 razy większe niż pod koniec lipca, a potem jedzenie sprzedawano tylko za złote monety lub biżuterię. Opuszczone mieszkania zachęcały do rabunku lub rekwizycji mienia. Powstańcza armia również musiała sobie radzić na własną rękę z brakami zaopatrzenia.

»Szabrowniki« lub »polskie wojsko« – same rabuśniki„, pisał o takich powstańcach powstaniec Janusz Rola-Szadkowski. I podawał przykład: „Na podwórku mnóstwo ludzi. We wnętrzu, ale tylko na parterze, w magazynie też. Szabrują plecaki z wódką, papierosami i… bronią. Paskudny polski nałóg – grabić”..

Artykuł powstał między innymi na podstawie wspomnień Janusza Roli-Szadkowskiego zatytułowanych "Z Błyskawicą na Tygrysy" (Wydawnictwo Poznańskie 2017).

Artykuł powstał między innymi na podstawie wspomnień Janusza Roli-Szadkowskiego zatytułowanych „Z Błyskawicą na Tygrysy” (Wydawnictwo Poznańskie 2017).

Jednak gorsze były inne przypadki, które krytykowała prasa: Jeszcze nie ostygną zwłoki walczących, jeszcze nie przebrzmią echa walki, a już wypełzają jakieś ciemne, mętne typy z workami, torbami, koszykami i kradną” krytykowała powstańcza prasa. I te przypadki uchodziły płazem sprawcom.

Białe flagi, oskarżenia o zdradę

Ludzka wytrzymałość ma swoje granice, więc nic dziwnego, że gdy Polski Czerwony Krzyż zorganizował we wrześniu ewakuację cywilów, skorzystało z niej około 8 tysięcy osób, choć większość wolała pozostać w mieście, a nie zdawać się na łaskę i niełaskę okupantów. Jednak już pod koniec września cywile coraz chętniej sami wieszali białe flagi, a powstańcy nie tylko widzieli wrogie spojrzenia w piwnicach, ale także coraz częściej słyszeli oskarżenia o zdradę.

W tym samym czasie na Żoliborzu ludność cywilna ofiarowała żołnierzom AK prawie 3500 sztuk ubrań oraz prawie 2.4 tony żywności, zaś 4 i 5 października warszawiacy serdecznie żegnali zwarte oddziały powstańców wychodzące do niewoli. „To coś niesamowitego. Niezależnie od tragicznego nastroju, ludność żegna[ła] ich w sposób nieprawdopodobny”, podkreślał Andrzej Krzysztof Kunert.

Mimo ogromu cierpień warszawiacy serdecznie żegnali powstańcze oddziały idące do niewoli.fot.domena publiczna

Mimo ogromu cierpień warszawiacy serdecznie żegnali powstańcze oddziały idące do niewoli.

Po wojnie do zrujnowanego miasta powróciła jedynie ok. 1/3 przedwojennych mieszkańców. Mimo straszliwych przeżyć, nie słyszeliśmy od warszawiaków wielu krytycznych ocen o powstańcach. Bo w Polsce Ludowej, paradoksalnie, ta krytyka nie była łatwa. Robiły to władze, więc jak ocenia Paweł Ukielski:

niezwykle trudno było je [Powstanie] w jakikolwiek sposób krytykować, nie narażając się na zarzut kolaboracji z reżimem” – ponieważ »wszyscy porządni ludzie« nie wierzyli oficjalnej propagandzie, [więc] musieli” być zwolennikami Powstania.

I jak można było w takim przypadku wyklinać złe zachowanie powstańców?

Bibliografia:

  1. Dariusz Baliszewski, Andrzej Krzysztof Kunert, Prawdziwa historia Polaków. Ilustrowane wypisy źródłowe 1939-1945. Tom 3, Warszawa 2000.
  2. Władysław Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Kraków 2008.
  3. Miron Białoszewski, Pamiętnik z powstania warszawskiego, Warszawa 1988.
  4. Roman Bratny, Kolumbowie rocznik 20, Warszawa 1955.
  5. Norman Davies, Powstanie 44, Kraków 2014.
  6. Jakub Dobroszek, Waleczni cywile. Cisi bohaterowie Powstania Warszawskiego, Polska 3 sierpnia 2014 r.
  7. Andrzej Dryszel, Zapomniane ofiary, Tygodnik Przegląd, 10 października 2010.
  8. Grzegorz Jasiński, Pacyfikacja ludności w: „Powstanie Warszawskie”, Warszawa 2009.
  9. Waldemar Kowalski, Cywile o Powstaniu Warszawskim – od radości po żal, a nawet wściekłość. „Ludzie mówili: Idźcie już sobie”, naTemat.
  10.  Kronika powstań polskich 1794-1944, pod red. Mariana B. Michalika, Warszawa 1994.
  11. Janusz Rola-Szadkowski, Z Błyskawicą na Tygrysy. Dziennik powstańca, Poznań 2017.
  12. Paweł Ukielski, Spór o Powstanie Warszawskie, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” nr 8-9, sierpień-wrzesień 2009.
  13. Katarzyna Utracka, Radość i udręka w: „Powstanie Warszawskie”, Warszawa 2009.
  14. Juliusz Wilczur-Garztecki, Armia Krajowa i nie tylko. Za i przeciw. Opowieści oficera kontrwywiadu”, Wrocław 2006.

Sprawdź, gdzie kupić „Z błyskawicą na tygrysy. Dziennik powstańca”:

KOMENTARZE (164)

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anonim

O ja pierdziu … gamoń z Lublina pisze o Warszawie, pod niemiecki jurdieldt (przekażcie, że nie fanatyczna Wa-wa zapamięta tego „publicystę historycznego” ;)

    Mateusz Drożdż

    Zaiste, wielkie to „bohaterstwo” oskarżać i obrażać innych kryjąc się pod anonimowością. O błędach ortograficznych w tym komentarzu nie będę pisał – każdemu mogą się zdarzyć – choć w dwóch linijkach dwa błędy to dużo. Natomiast chciałbym sprostować, że nie jestem z Lublina. I przypomnieć, że o Warszawie mogą pisać nie tylko warszawiacy.
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

      wszelag

      Dziękuję za ten tekst. Proszę nie przejmować się gwałtownymi reakcjami, to efekt szoku, że historia nie jest czarno-biała. Nie mogę sobie przypomnieć gdzie czytałem, że na Woli mieszkańcy obrzucali powstańców z okien doniczkami. Spotkał się Pan może z takimi relacjami?

        Mateusz Drożdż

        Bardzo dziękuję za słowa wsparcia! :) Co prawda z opisami rzucania doniczkami w powstańców nie spotkałem się, ale nie wykluczam, że mogły mieć miejsce. W literaturze poświęconej Powstaniu i konspiracji w Warszawie można znaleźć różne rzeczy, które udowadniają, że historia nie jest czarno-biała, a bohaterowie nie są kryształowi, tylko ludźmi z krwi i kości. I że łatwiej historię oceniać po latach niż współtworzyć w chwilach naprawdę dramatycznych.
        Pozdrawiam,
        Mateusz Drożdż

        Anonim

        O rzucaniu doniczkami w powstanców pisał m.in Sebastan Pawlina w „Praca w dywersji. Codzienność żołnierzy Kedywu Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej” . Chodzilo jednak nie o Wolę tylko o Stare Miasto.

      Mariusz Szanser

      Po pierwsze argument ad persona jest żałosny, ale takich to czasem mamy warszafiaków.
      Po drugie, ale najważniejsze. Znam naoczne relacje cywilów i w tym artykule się potwierdzają ich słowa. Ludność Warszawy z każdym dniem dostrzegła beznadziejność oporu i swoista złość narastała z każdym kolejnym dniem.
      I trudno się dziwić, skoro na dzień dobry „żołnierze” nie mieli czym walczyć i słowa w stylu „Panie poruczniku, z czym do ludzi” najlepiej wyrażały ogląd sytuacji.

        Nasz publicysta | Anna Dziadzio

        Panie Mariuszu, zgadzam się z Panem w stu procentach. Argumenty ad persona wystawiają świadectwo temu, kto ich używa. Bardzo dziękujemy (w imieniu Redakcji i Autora), że postanowił Pan odnieść się do tego, bądź co bądź, już odległego wpisu, podzielić się z nami swoim doświadczeniem i opinią o tekście. Pozdrawiamy.

    erzet

    Ale my naprawdę w Polsce kpimy z warszawiaków i ich betonowej wsi. Ile tam było? 1/3 powróciła? Reszta to napływ do fabryk. Mamy to wasze powstanie w poważaniu i wasze narzekania o stratach i ofiarach drażni normalnych ludzi z prowincji (dla was to pewnie przytyk – być z prowincji). W czasie wojny ofiary i straty w mieniu były powszechne. Rozwalenie 80% mieszkańców wsi czy miasta lub zupełne zniszczenie do fundamentów było tak częste, nie mówąc o utracie ziem za Bugiem i hekatombą, która tam się działa, że martyrologia powstańców, którzy nie mogli niczego osiągnąć i niczego nie osiągnęli, ale oprócz własnego życia zmarnowali tysiące żywotów innych – jest wyłącznie drażniące. Dziś w Warszawie nic już nie ma. No – jest jeszcze na cokole wasza Bufetowa. Aspiracje przyjezdnych wieśniaków i przerost formy nad treścią, w sumie pośmiewisko. Do takiego Lublina, Zamościa, Sandomierza nie przyjeżdżajcie albo sprzątajcie po sobie.

      Fff

      Ty (***) Warszawiakom to ty mozesz stopy co najwyzej lizac

      [Redakcja dokonała edycji postu z powodu użycia wulgaryzmów. Podpowiadamy: bez „mięsa” też da się dyskutować]

        erzet

        Dziękuję za prezentację przykładu do mojego komentarza.

        Amilkar

        Powstanie skazało całe miasto i tysiące ludzi na totalny holocaust, ten kto odpowiada za jego wybuch powinien stanąc przed sądem wojennym za zbrodnie. Erzet zgadzam się totalnie z Tobą, to miasto powinno sie raz na zawsze obudzic ze snu i wreszcie pojąć że jest tylko dziwką w rękach zydowskich wlascicieli z zachodu i wschodu, jak wiekszosc „Polski” Polska jako państwo nie istnieje od 1792 r. Daje się nam tylko ładna nazwe i ładnych panów zebysmy ju nie kwiczeli ze niepodleglosci nie mamy.

      Lilii

      Porażające ….ile musi być w człowieku małości i kompleksów żeby wytworzyć takie plwociny….to Twoje świadectwo ….bezdennie smutne

      Wierzbno

      To nie przyjeżdżaj, durniu, do Warszawy. I sam po sobie sprzątaj, prostaku. Prawdziwy, rodowity warszawiak ma klasę.

        Anamarka

        No po Twoim komentarzu to raczej dajesz przykład potwierdzający wypowiedź erzet-a.

        Dariusz

        Nie ma cwaniaka nad warszawiaka, mówi przysłowie. Powstańcy są winni śmierci dziesiątków tysięcy warszawiaków.

      KK

      Widzisz, matołku, powstanie w stolicy wywołali tacy właśnie prowincjusze jak Ty: Bór-Komorowski (pochodzący zza Buga), Okulicki (pochodzący z Galicji), Chruściel (z Podkarpacia), Jankowski (z Podlasia). To właśnie tym wojskowym dyletantom stolica 'zawdzięcza’ zniszczenie i potworne cierpienia. Na szczęście my, prawdziwi warszawiacy, odbudowaliśmy i wciąż ją odbudowujemy. My mieszkamy w coraz piękniejszym mieście, a takich jak Ty tylko skręca z zazdrości. PS. A od Pani Hanny Gronkiewicz-Waltz to Ty się odstosunkuj, prowincjonalny gamoniu.

        donald

        Do KK:Bór-Komorowski winny?Okulicki winny?A Niemcy niewinni?Oj,biedny Ty,biedny..mam w rodzinie Warszawiaków z dziada-pradziada-szkoda słów.Czołem Wielkiej Polsce!

        ROMAN1930

        Rzekł matoł do matoła:
        chylę przed tobą czoła.
        Bo widzisz matole,
        Ja z innymi wolę.

        Nasz publicysta | Anna Dziadzio

        Drogi Romanie, bardzo cenimy prywatną twórczość naszych czytelników. Ale jednak poezja bardziej nadaje się na serwisy poetyckie niż portal historyczny ;) Pozdrawiamy.

        sss

        ściślej – odbudowali realnie Warszawę ludzie z pogardzanych przez ciebie prowincji, a koszt odbudowy ponosił cały kraj,

      Anonim

      Ech, kompleksy, kompleksy. Nie ma to jak opluć jadem i obrzygać gównem. Ulżyło???

      marem

      Jestem z Podlasia mieszkam w Warszawie i lubię to miasto, Warszawa to serce Polski.

      Anonim

      kolejny „znafca” co pod radomiem gnoj wywala zeby choc na papierosy miec…hehehe

      Michael Wolf

      Coś w tym jest…. Wcale się nie dziwię, że mieszkańcy stolicy mieli dość – co dało to powstanie? Śmierć, głód i cierpienia…

      Erzet ma rację – spacyfikowane miasta i wioski, w których ludzie cierpieli i umierali tak samo, ale przecież to byli prowincjusze…

    ktoś od Gniezna i Konina

    Wielu było warszawiaków, którzy nienawidzili Powstańców – nie wątpię. Wielu było obywateli PRL-u, którzy nienawidzili tych, którzy przeciwstawili się „lennikom” Sowietów 13 grudnia 1981 roku i w dniach oraz latach następnych.
    Z powodu wydarzeń grudniowych 1981 roku trapiony (względnie „trafiony”) byłem aresztem, a potem procesem (z wolnej stopy), ciągnącym się przez kilka posiedzeń. 4 maja 1982 roku wyznaczona była kolejna rozprawa (posiedzenie sądowe). 1 maja wyszedłem przed dom, który zamieszkiwałem (w śródmieściu, nie Warszawy bynajmniej). Ludzie szli na pochód. Rozpoznawałem wielu znajomych. Jeden z nich szczególnie utkwił mi w pamięci, bo to był sympatyczny ojciec mojego kolegi oraz z tego powodu, że widując mnie w coraz gorszym stanie (z miesiąca na miesiąc i z roku na rok), kiedyś mi był – z sympatii, jak przypuszczam – powiedział: „Bracie, życie trzeba brać takie, jakie jest !”
    „Życie trzeba brać takim, jakie jest !” – co to znaczy ? To znaczy – według mnie – że kiedy przychodzi niedziela 13 grudnia 1981 roku, a potem poniedziałek 14 grudnia, nie chowam się, lecz biorę życie takim, jakie jest. Byłem etatowym pracownikiem „Solidarności”, więc ” brać życie takim, jakim jest” znaczyło iść tam w poniedziałek rano, gdzie w poniedziałki zwyczajnie chodziłem, czyli do biura „Solidarności”. Tak zrobiłem; tak samo moi współpracownicy (nie licząc internowanych).
    Powstańcy z 1 sierpnia 1944 roku nic innego nie zrobili. Po prostu wzięli życie takim, jakim jest. Ci, którzy ich nienawidzili też wzięli życie takim, jakim jest. Ci, którzy chcieli świętego spokoju też wzięli życie takim jest.
    No…ale kim Ty jesteś ? Oto jest pytanie !
    Od prawdy o Tobie, o Twojej tożsamości, zależy treść wyrażenia: „Życie trzeba brać takim, jakie jest !”
    …a zniechęcenie…haha… owszem, przychodzi, ale wielu wrogów przychodzi, gdy jest wojna. Wojna to nie pokój! Jeśli tego nie wiesz, nie jesteś człowiekiem z krwi i kości, lecz tylko marzycielem.

Pacyf

I właśnie dlatego nie należy gloryfikować wojny. Wojna to głupota. Korzystanie z uroków życia to mądrość.

    Karolina Hendryk

    Można z nich korzystać, gdy jest się wolnym człowiekiem…

Tadeusz

czesi byli zawsze madrzejsi od nas – jezeli chodzi o religie czy o wojne i teraz zyja sobie spokojnie

    Anonim

    Czesi zawsze są prasologiczni i o parę kroków przed tzw POLAKAMI!

Anonim

„Czytaj dalej” – co to ma być? Po co mam to co chwilę klikać? Jakbym nie chciał czytać to bym nie czytał a ja chcę czytać a nie chcę co chwilę klikać. Patologia jakaś..

    TakJest

    Myślę, że to względy techniczne. Może w innym razie strona ładowałaby się pięć razy dłużej. I bez przesady, paluszki nie opadną…

      Anonim

      Załadowanie kilku akapitów tekstu miałoby opóźnić ładowanie strony? W jaki sposób? xD

    a melia

    matko…szukasz dziury w d….ie

Anonim

Błąd. Powinni nienawidzić Niemców i Ruskich.

    Mateusz Drożdż

    Oczywiście, ale Rosjanie byli za Wisłą, a z Niemcami było trudno porozmawiać. Mieli więc pretensje do tych, których mieli pod ręką – do powstańców.
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

Anonim

Do czego nas Niemcy doprowadzili… Wiadomo było Niemcom, że cywile dotkliwiej odczują powstanie. Jak potoczyły się losy powstania nikogo nie dziwi. Dziwi za to autora sytuacja, że ludzie zaczynają w momencie kryzysu tracić morale. Powstańcy chcieli walczyć z Niemcami widząc ich bezwzględność, a cywile w tym czasie umierali z głodu. Kolejna tragedia za którą Niemcy odpowiadają. Procesy w RFN niemieckich zbrodniży pokazały jaką niską ten nasz sąsiedni naród ma moralność. Może autorze o tym napiszesz dosadnie artykuł???

    Mateusz Drożdż

    Proszę zauważyć, że w artykule Niemcy występują – także w zbrodniczej roli, jaką odegrali. Co do powojennych procesów niemieckich zbrodniarzy, w tym i Heinricha Reinefahrta – to może kiedyś i taki artykuł zostanie opublikowany.
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

      Anonim

      Heinrich Reinefahrt jest jak najbardziej ciekawym przykładem powojennych rozliczeń zbrodniarzy nazistowskich. Z ciekawością przeczytam o nim artykuł. Również pozdrawiam Panie Mateuszu i czekam na dalsze artykuły.

      Anonim

      Heinza

        Mateusz Drożdż

        Reinefahrt był znany jako Heinz, ale w dokumentach miał chyba oficjalnie wpisane Heinrich Friedrich. Ale faktycznie, najczęściej występował i w czasie wojny, i w czasach powojennych, jako „Heinz”, więc zgadzam się, że tak należy go nazywać.
        Pozdrawiam,
        Mateusz Drożdż

    drstrach

    Ale to dowództwo AK powinno pomyśleć o konsekwencjach przed rozpętaniem tej zawieruchy, a nie już w jej trakcie. Moja rodzina należy do tej 1/3, która wróciła, przez całe życie byłem wychowywany w kulcie powstania ale patrząc na powstanie poprzez suche fakty, to jego wywołanie było zbrodnią.

emma

Dlaczego nie mówi się o prawdziwych powodach dla których wojska rosyjskie nie pomogły powstańcom? Dlaczego nie podaje się prawdziwych danych ilu cywili zginęło lub zostało wywiezionych do niemieckich obozów zagłady przez całkowicie nie przygotowane powstanie?
Pytań jest wiele ale odpowiedz najczęściej podkreśla bohaterstwo powstańców co jest niezaprzeczalne ale jak określić mocodawców tego powstania, wystawiających ludzi do walki bez szans wygrania i jako mięso armatnie?

    Jakub

    Napisz coś więcej o prawdziwych powodach braku pomocy ZSRR. Oficjalna wersja jest taka, że Stalinowi bardziej przydało się zniszczenie AK przez Niemców, żeby samemu potem nie musieć się z nimi bić. Tyle przynajmniej aktualna wersja historii. Były jakieś inne, wojskowe czy jeszcze innego typu przyczyny?

    as

    przecież jest cała masa publikacji na ten temat WTF
    nikt nie wie o jakich 'prawdziwych powodach’ napisałaś więc pozostają domysły. na przyszłość możesz to napisać wtedy inny internauta jest w stanie realnie odnieść się do twojego wpisu.

marko1605

O Powstaniu Warszawskim pisano nawet prace doktorskie.Było i wiemy jak się skończyło.Nie jestem warszawiakiem,jestem z Podkarpacia,ale podziw dla młodych powstańców towarzyszy mi całe życie.Ich odwaga i determinacja i na koniec dla większości śmierć.Zostawmy politykę,popatrzmy na postawę,kogo dzisiaj byłoby na to stać?Proszę o chwilę zadumy,nie oczekuję odpowiedzi.

    iksjack

    Pięknie ale naiwnie

    Dzej

    Nikogo na to nie stać i nigdy nie było. Mój ulubiony gen. Patton, znany z wielu barwnych wypowiedzi, powiedział kiedyś, że wojna nie polega na oddaniu życia za Ojczyznę Ale na sprawieniu aby inny skurczybyk oddał swoje życie za własną.
    I to jest to. Powstanie było bez sensu, prawdopodobnie inspirowane przez Stalina, a używanie argumentu o bohaterstwo powstańców jest śmieszne. Przecież nikt tego nie neguje, ale ich śmierć była bez sensu. Nie dała Polsce nic, przecież oprócz zniszczenia stolicy straciliśmy dziesiątki tysięcy młodych zdolnych najbardziej patriotycznych ludzi. Na prawdę Polska byłaby innym krajem gdyby ta masa ludzi włączyła się w odbudowę państwa bez względu na jego charakter.

    Anonim

    Przeciwnie. Ofiarom jestesmy winni szczerosc i prawde przez szacunek dla nich. Nie pomniki i bajki.

anonim

Nie dziwię się, że moja Babcia, która przeżyła Powstanie, nigdy nie chciała o tym rozmawiać. O tym, ze była ranna (zachował się wypis z szpitala) – napomykała. O tym, że jej mieszkanie zostało dokładnie obrabowane – wspominała z goryczą. Ocalałe fotografie (jeszcze sprzed I wojny), na których odbiły się podeszwy butów rabusiów, oczyścił mój Ojciec. Ocalał album z pocztówkami również sprzed I wojny, ze znaczkami(!) (dziś pewnie trafiłby do jakiegoś kolekcjonera, szczęśliwie to ja jestem obecnie jego posiadaczką), bo rabusie woleli inne przedmioty – biżuterię, piękne bibeloty, porcelanowy serwis, z charakterystycznym wzorem wykonanym z wtopionego srebra (jeden spodeczek udało się odzyskać od handlarza tuż po wojnie). To „tylko” straty materialne, ale z nimi wiązały się piękne wspomnienia dzieciństwa i młodości. Nic dziwnego, że Babcia – przecież warszawianka,podobnie jak jej syn a mój Ojciec od pokoleń, nie chcieli mieć nic wspólnego z tymi, którzy „uzupełnili straty ludnościowe rodowitych warszawiaków” i gardzą mieszkańcami innych miast… A Powstańcom – wieczna chwała; to nie Oni – cudna, ideowa młodzież – byli winni klęski…

    PvL

    „… i gardzą mieszkańcami innych miast…”
    no cóż… nic dodać, nic ująć – WARSZAWIACY

wszelag

I nie ma mojego komentarza

Koń Ed.

Merytoryczny w treści artykuł, wszystko jasne, czytelne i nie sposób się z tym nie zgodzić. Wielka szkoda, że szukając źródeł pan Mateusz nie trafił na książkę panów Marata i Wójcika pt.”Made in Poland”; będącej wywiadem rzeką z p. Stanisławem Likiernikiem, żołnierzem Kedywu; krytycznie ustosunkowanym do decyzji o wybuchu Powstania. Jest to o tyle dziwne, że p.Likiernik był pierwowzorem tytułowym – „Kolumbem” z powieści p.Bratnego. Książki wymienionej w bibliografii.

    Mateusz Drożdż

    Faktycznie, na tę akurat książkę nie trafiłem. Ale bardzo chętnie zapoznam się z nią, bo nigdy dość wspomnień naocznych świadków. Dziękuję za zwrócenie mi uwagi na tę pozycję!
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

nosacz historii

Tak, czyli wychodzi z tego, że wszystkie powstania i zrywy wolnościowe przeciw zaborcom czy okupantom były bezsensu, gdyż we większości były przegrane, a do tego zawsze ginęli niewinni i ludność spotykały jeszcze większe represje…

    sss

    powstanie wielkopolskie było wygrane. Moim zdaniem nie o to chodzi że wszystkie zrywy są bez sensu lecz o to by wybrać odpowiedni moment i mierzyć siły na zamiary. Jeżeli ty wystąpisz przeciwko przeciwnikom silniejszym ale jednak dysponującym niewiele lepszym uzbrojeniem to ma to sens, ale czy mądrym nazwiesz rzucenie się z pistoletem na czołg? Jak już ktoś napisał; rzecz nie w tym by bohatersko umierać lecz by zniszczyć wroga. W powstaniu podobnie jak i w akcji burza na wschodzie (w której mój dziadek brał udział) kompletnie o tym nie myślano

    Barbara Partyka

    w pełni się zgadzam, ale i dzisiaj z nad klawiatury mamy obrońców, bo żeby wyjść i bronić swego zdania to już za duży wysiłek.

tomasz

Panie Mateuszy dziekuje za zainteresowanie

    Mateusz Drożdż

    Bardzo proszę, Panie Tomaszu,
    Cieszę się, że mój artykuł spodobał się Panu.
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

No back

Czyli co? Poddać się jak francuzi i układać się z niemieckim okupantem tworząc rząd typu vichi? Oddać Pragę poddając Czechy niemcom? Każdy szwab (niemiec) którego ukatrupili powstańcy przybliżył koniec wojny.

    sss

    porównaj straty niemieckie i polskie w powstaniu i się zastanów czy faktycznie zyskaliśmy więcej niż pogardzane przez ciebie Czechy lub Francja

Boguslaw Kostka

Powstanie miało trwać 4-6 dni. Potoczyło się inaczej.Nawet nie po myśli przeciwników. Konsekwencje były nieprzewidywalne materialne polityczne nie mówiąc o ludności cywilnej.Winę ponoszą mniejszą czy większą wszystkie strony.Oby nigdy nie było w Polsce takich- Termopile.

Marian

„Lepiej umrzeć stojąc niż żyć na kolanach”

    Ryszard Nych

    Ale najlepiej gdy zrobią to inni…

Bombacjusz

Czy nikt już nie czyta „Pamiętników z Powstania Warszawskiego” Mirona Białoszewskiego, że takie coś stanowi dla niego novum?

Anonim

Odkąd poznałem książkę Mirona Białoszewskiego, dawno temu, przestałem się bezkrytycznie zachwycać „powstańczą legendą”, która zdominowała nawet prace poważnych historyków,

Beata Golembiowska Nawrocki

Gdy słyszy się – 200 tys.ofiar i całkowicie zrujnowane miasto, nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby zobaczyć horror. Taki, jaki opisał autor artykułu, a tymczasem jest to tylko mały wycinek tego co się naprawdę działo. Był już prawie koniec wojny, Wyniszczeni Warszawiacy przeżyli okupację i wreszcie miał nastąpić jej kres. Tymczasem spadło na nich piekło. Słyszałam relacje ludzi, którzy patrzyli na śmierć prawie wszystkich swoich bliskich, widziałam matkę, której na jej oczach zabili trójkę maleńkich dzieci. Moim zdaniem Powstanie było głupotą, a dowódcy powinni stanąć przed sądem. Obowiązkiem wojskowych jest realistycznie oceniać siły wroga i przewidywać konsekwencje. Nie można szafować ludzką krwią.Chylę czoła przed Powstańcami. Ale Powstanie Warszawskie uważam za jedno z najtragiczniejszych i najmniej potrzebnych zrywów Polaków.

fajkat

Kiedy moja warszawska część rodziny się spotykała to wspominała czasy przedwojenne, o powstaniu mówili też, ale mniej.
Co do wspomnianego Likiernika – to chyba on przypomniał taką akcję kiedy porucznik AK wysłał grupę harcerzy na karabin maszynowy każąc im biec “rojem”, że dużo zginie ale ci co dobiegną, zwyciężą. No comments.
Co do literatury – Białoszewskiego “Pamiętnik z powstania” to lektura bardzo przygnębiająca.

fajkat

Dodam jeszcze to: Fff wyżej pisze: “Ty *** Warszawiakom to ty mozesz stopy co najwyzej lizac”
Fff chyba należy do tej samej kategorii co szabrownicy.
Dodam jeszcze jedną rzecz – poza gehenną ludności Warszawy przypomnę straty materialne związane z kulturą i historią – na przykład systematyczne palenie przez Niemców Biblioteki Narodowej z tysiącami niezbadanych jeszcze manuskryptów, druków. Podobnie Archiwum Akt Dawnych. I tyle innych. Strata nie do odrobienia. Straciliśmy część naszej historii. Ergo, wg Hitlera – przestaliśmy być narodem. Co widać,

Liczyrzepa

Obecnie kompradorscy politycy POPiS-u wciągnęli Polaków w wojnę domową na Ukrainie! Ściągnęli nam UPAińców na głowę. Postępuje ukrainizacja kraju!
Czy jest możliwość powstrzymania tych psychopatów? Jest! Szanowni Czytelnicy rozliczmy ich przy wyborach! Żeby nigdy więcej nie doszli do władzy!
Ku przestrodze!

Jan Potocki

Zapraszam na stronę internetową o Powstaniu Warszawskim 1944.

Karolinka

Tylko wrog Polski, ten kto nie kocha naszego Narodu moze pisac takie bzdury i klamstwa.

    Mateusz Drożdż

    Jeśli padają takie zarzuty i są one skierowane do mnie, to poproszę o konkretne przykłady owych „bzdur” i „kłamstw”.

      Katarzyna Wojtasik

      Czy ktoś z Pana rodziny żył od początku okupacji w Warszawie? Czy ktokolwiek z Pańskiej rodziny brał udział w Powstaniu?

        Mateusz Drożdż

        Z mojej części rodziny nikt nie jest związany z Warszawą, z rodziny mojej Małżonki – tak. Żyli od początku okupacji i przeżyli Powstanie.

      sss

      Niech Pan się nie przejmuje jakimiś ogólnymi i absurdalnymi zarzutami. Tekst jest dobry i zwraca na problem (mi osobiście znany od bardzo dawna) tragedii zwykłych ludzi podczas powstania. Po prostu niektórzy ludzie chcą patrzeć na historię w kategoriach czarno – białe i z definicji nie dopuszczą do głosu ludzi, którzy krytykowali powstanie lub konkretne aspekty powstania. Nie jest żadną tajemnicą, że ludność cywilna w ogóle nie była do powstania przygotowana. Podobnie i same dowództwo nie przygotowało porządnie zaplecza – ten aspekt był poruszany przez wielu Ak-owców. Nie trzeba wielkiej wyobraźni by przewidzieć co się stanie jak na miesiąc lub więcej zamkniemy na niewielkim obszarze dużą ilość ludzi bez dostaw jedzenia, ubrań, prądu, gazu, wody – nawet nie trzeba wojny by sytuacja stała się dramatyczna, a jak do tego dołożymy pożary, naloty, bombardowania itp. to mamy makabrę.

MT

Tematyka lepiej wychodzi specjalistom nie ekonomistom ( i nie jest nim Bartoszewski).

    Mateusz Drożdż

    Rozumiem, że ta uwaga została skierowana do mnie. No, cóż można odpowiedzieć na taki zarzut? Chyba tylko to, aby ci, którzy tak uważają, mieli w swojej pamięci to, że arkę wykonali amatorzy, zaś wysoko wykwalifikowani specjaliści zbudowali Titanica…

      kami

      dobrze powiedziane

      Katarzyna Wojtasik

      Tak zbudowali rzekomo niezatapialny statek, że aż utonął. Tacy to wykwalifikowani specjaliści.

        Nasz publicysta | Anna Dziadzio

        Droga Pani Katarzyno, komentarz Autora był ironiczny. Chodziło o ten paradoks – że arka przetrwała, a Titanic nie… Pozdrawiamy.

goral

Winnym wybuchu PW były resztki sanacyjnych panów w Londynie. Wybuch PW nie był przypadkowy. Kilka dni wcześniej ogłoszono Manifest Lipcowy, który nie uwzględniał sanacji w nowym rządzie Polski.
PW miało pokazać, że sanacja przeczekująca wojnę na salonach w Londynie ma wpływ na wydarzenia w kraju. To nic, że poświęci ok. 200 tyś Polaków – dla sanacji to nie wielka cena za próbę utrzymania władzy.

    Leszek1

    Winnym wybuchu Powstania byl Okulicki „Niedzwiadek”, ktory z wlasnej inicjatywy nawiazal wspolprace z NKWD podczas pobytu w sowieckim wiezieniu w 1939 roku. Manifest Lipcowy nie mial najmniejszego wplywu na date wybuchu. Sanacja, w ciagu bardzo krotkiego okresu niepodleglosci Polski, duzo wiecej zrobila dla Kraju niz dlugoletnia okupacja Polski przez Sowietow. Szczegolnie w strefie moralnej i etycznej. Od 1944, przez dlugie lata, systematycznie zabijala fizycznie i duchowo Polakow. Obecne spoleczenstwo jest przesycone Sowieticusami w rodzaju szanownego pana „gorala” – najprawdopodobniej ze wzgorz Golan.

voyt3x.77 77

Zapominamy o wielu skutkach jakie podniosło za sobą powstanie. Ale też co by się wydarzyło gdyby to nie było. W chwili wkroczenia Sowietów doszło by do czystek na masową skalę wśród członków AK jak i wśród cywilów. Po wyzwoleniu Warszawy NKWD urządziła sobie na terenie KL Warschau więzienie dla jeńców niemieckich i członków AK i działał on aż do 1956 roku. No i najważniejsze wielu opozycjonistów w czasie PRL jako wzór do naśladowania obrali sobie powstańców Warszawy.

Jedyne zastrzeżenie do autora jakie mam to wrzucenie do jednego worka razem z szabrownikami mieli oni dość „trudne” życie w powstańczej Warszawie kara śmierci wykonana od razu czesto poprzez samosądy.
Chętnie za to przeczytał bym o nich w kontekście całego okresu IIWŚ i okupowanej Polski i okresu powojennego. Bo z tego co się troszkę orientuje to na ziemi lubuskiej był z nimi bardzo duży problem.

    sss

    Moim zdaniem, wielokrotnie podnoszony argument, że „gdyby nie powstanie to doszłoby do sowieckich czystek”, przepraszam, ale jest absurdalny bo do czystek i tak doszło, tyle, że sowieci mieli ułatwione zadanie bo dzięki powstaniu pozostało przy życiu mniej Ak-owców, a ludność cywilna miała jedno marzenie – pokój za wszelką cenę… Biorąc pod uwagę straty cywilne i AK w samej warszawie, teoria jakoby sowieci zrobili większe czystki wchodząc do Warszawy, w której nie odbyłoby się powstanie jest cokolwiek dziwna – na prawdę wątpię by sowieci zrobili w samej Warszawie czystki, w których zginęłoby blisko 200 000 ludzi i to w dwa miesiące + zburzenie miasta (przybliżona liczba, bo chyba konkretna nadal nie jest znana)…

    Leszek1

    Sowieci, zaraz po przekroczeniu przedwojennej granicy Polski przez Armie Czerwona, tworzyli siec obozow dla zolnierzy naszej Armii Podziemnej. Schemat byl prosty. Najpierw wspolpraca wojskowa w opanowywaniu miast (Wilno, Lwow … ) i terenu, a nastepnie aresztowanie oficerow, rozbrajanie zolnierzy i kierowanie ich do Obozow NKWD.
    Tych, ktorzy nie dali sie rozbroic, zabijano.
    W miare zalewania Polski przez Armie Czerwona, NKWD oprocz Obozow tworzonych przez siebie wykorzystywalo do tego celu niemieckie Obozy Koncentracyjne.
    Temat jest szerszy – wiecej informacji w Wikopedi:
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Obozy_NKWD_dla_jeńców_polskich.
    Sluszna uwaga o wrzucaniu do jednego worka szabrownikow i Powstancow.
    Na szaber na „Ziemie Odzyskane” jezdzil kto mogl, a niektore instytucje organizowaly wycieczki swoich pracownikow. Miedzy innymi Biuro Odbudowy Stolicy. Nie sadze by to byl duzy problem.

Ania Wilk

Przeczytałam bardzo dokładnie wszystkie komentarze i artykuł. „Powstanie Warszawskie bez względu na decyzje w Londynie i tak by wybuchło” powiedział mi w rozmowie uczestnik Powstania Pan Janusz Opowiedział mnie i mojemu synowi lat 11 o życiu w okupowanej Warszawie. Jak było trudne, ilu wyrzeczeń i poświęcenia wymagało. Jak młodzi ludzie, którzy zaczynali swoje dorosłe życie nie mieli żadnych perspektyw ani na wykształcenie ani na pracę. W domach często nie było co jeść. Co chwila były łapanki. Nie było żadnego stałego punktu odniesienia na przyszłość. Na ich oczach Niemcy rozstrzeliwali lub wywozili do obozów ich rodziny i przyjaciół. W takim nastroju narastająca frustracja gniew i złość mogła tylko zrodzić chęć odwetu w naszej kochanej młodzieży warszawskiej. W Powstaniu walczyli nie tylko Warszawiacy. Każdy z nich to osobna historia. Każdy człowiek czy to cywil czy Powstaniec to inny punkt widzenia i inny sposób na radzenie sobie w tej trudnej sytuacji. Jedni chcieli walczyć inni uciekać. Nikogo nie można potępiać. NIKOGO. Wszystkim ludziom, którzy złożyli swoje życie w ofierze naszej kochanej Warszawie należy się od nas szacunek i nie istotne jest to czy był to cywil czy Powstaniec. A wszystkim żyjącym uczestnikom Powstania Warszawskiego jak co roku chcę podziękować za ich odwagę i walkę i poświęcenie. Oni przez całe swoje życie zastanawiają się czy było warto…. Ale to są cudowni ciepli ludzie, który do dzisiejszego dnia opłakują swoich poległych bliskich. Jutro o 17 jak zwykłe oddam im cześć i chwałę.

anka

Bardzo ciekawy artykuł. Ja uważam, że nie powinniśmy oceniać Powstańców…nie żyliśmy w tamtych czasach, nikt z nas nie wie jakby się zachował. Cytując słowa pewnej znanej, nie żyjącej już poetki- Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Ja osobiście podziwiam i ogromnym szacunkiem darzę tych, którzy walczyli. I co roku zadaję sobie pytanie, co ja bym zrobiła? co zrobili by moi rodzice? sąsiedzi? To były straszne czasy…

Jarek Halabis

Zgadzam się w 100%.Cześć ich pamięci.

Anonim

Jestem ze starej warszawskiej rodziny. Część walczyła w powstaniu, część nie. I jedni i trudy pamiętają je jako kaźń i rzeź miasta. Wszelcy „fanatycy” drodzy; jesteście dla nas Warszawiaków, napływowymi, wieśniakami wepchniętymi w nasze miasto, w wannie trzymającymi węgiel. Skujcie swoje chłopskie ryjła i jak ktoś wam uprzejmie opisuje stosunek miasta do powstania, pomijając np. oblewanie powstańców zawartością wiader, na podstawie konkretnych, powstańczych, źródeł to nie pyskujcie tylko pomyślcie.

Jakub

Powoływanie się na Juliusza Wilczura-Garzteckiego samo w sobie wiele mówi…
(wystarczy sobie wpisać w google żeby się przekonać co to była za swołocz)

Zbytni

Już o nastrojach negatywnych wspominał Roman Bratny w „Rok w trumnie” ale wtedy był zelżony, bo wpisywał się w stan wojenny.
O nim może też powinie autor wspomnieć, traktując rzetelnie swoją powinność. Bratny jest twórcą o sporym dorobku.

    Mateusz Drożdż

    Korzystałem z „Kolumbów rocznik 20” Romana Bratnego. Ale zgadzam się, że warto wczytać się w jego książki uważnie, bo też brał udział w Powstaniu Warszawskim i widział wydarzenia w stolicy – te na froncie i te na tyłach – na własne oczy.
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

slavko

listopadowe bez sensu, styczniowe bez sensu, Somossiera i warszawskie bez sensu…Można tak długo, Ja patrze inaczej, może trochę biznesowo. Jest coś takiego jak wyrabianie sobie „marki” I uważam, że to procentuje , te zrywy – dla przyszłych pokoleń. I myślę,ze przez ostatnie kikadziesiat lat,niejeden satrapa z sąsiedztwa albo wewnętrzny – podrapał się po głowie: hmm…z tymi Polaczkami trzeba uwazac, bo w razie czego zrobia jakąś partyzantkę albo powstanie i się wp…olę po uszy..

Marzet

Ej Polaki, Polaki . Jak was nikt nie bije to wam we lbach szumi i musita sie bic ze soba.

    Gall Anonim

    Marzet – święte słowa, święte – niestety. Od Polan do dziś – bez przerwy. A przez dziury we łbach oleju zamiast przybyć, to jeszcze ubywa. NIESTETY!

Gall Anonim

Panie Mateuszu – gratulacje. Było krótko i na temat. Ojciec (oficer z Powstania) rękę by Panu podał. A syn Jego dość mocno w tematyce też siedzi :) Powodzenia i dalszych, równie dobrych, tekstów.

    Mateusz Drożdż

    Bardzo dziękuję za dobre słowa! Temat był delikatny, więc starałem się, aby tę rzadziej omawianą sprawę odczuć cywilnych warszawiaków wobec Powstania przedstawić w sposób rzetelny i ciekawy, a także by w miarę możliwości nie wbijać klina między powstańców a cywilów i nie jątrzyć pomiędzy jednymi i drugimi. Bardzo się cieszę, że Panu się podobało, a i Pana Ojciec nie miałby do mnie pretensji. Raz jeszcze bardzo dziękuję i pozdrawiam! :)

Maks

Przepięknie wpisał się Mateusz Drożdż w retorykę komunistycznych macherów dezinformacji. Tak trzymaj dobry człowieku i rękę sobie podaj z niejakim Zychowiczem.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    @Maks: Ma Pan na pewno silne merytoryczne kontrargumenty, aby uzasadnić swoją wypowiedź. Może poda Pan chociaż jeden zamiast pójścia po najmniejszej, a jakże łatwej linii obrony: obraźmy samego autora. P.S. myślę, że autor sam dobrze wie komu rękę podaje, a komu nie ;) Pozdrawiamy.

    Mateusz Drożdż

    Czy Piotr Zychowicz także jest komunistycznym macherem dezinformacji? Dezinformacją jest natomiast rzucanie oskarżeń – najlepiej anonimowo – bez jakichkolwiek prób ich uzasadnienia. Rozumiem, że nie podoba się Panu teza artykułu i przytoczone przykłady. Ale ja oparłem się na źródłach i opiniach osób, które te piekło przeżyły. Decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego krytykowali i to o wiele ostrzej także ci, których komunistami nie dałoby się nazwać. Co ważniejsze, mieli odwagę podpisać się pod swoimi tezami własnym imieniem i nazwiskiem. I do takiej odwagi namawiam też Maksa.
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

    JS

    Autor podaje teksty zrodlowe z ktorych korzystal, meldunki dowodcow AK, Biuletyn Informacyjny, wspomnienia powstancow i cywili a i tak znajduja sie krytykanci ktorzy wszystko wiedza lepiej! To nie jest ocena PW, tylko pokazanie jak zmienial sie stosunek ludnosci cywilnej do PW. Baranom ktorym nie chcialo sie przeczytac dedykuje kilka cytatow.
    ,,Rosnącą niechęć do powstańców dostrzegała sama AK. Jeden z meldunków ostrzegał przed pogorzelcami i wysiedlonymi: „Jest to element całkowicie zradykalizowany, skłonny do gwałtownych wystąpień, nastawiony krytycznie wobec powstania, władz cywilnych i wojskowych”.
    ,,„Nastroje ludności cywilnej m. Warszawy pogarszają się z każdym dniem, ludzi ogarnia apatia i przygnębienie. Zaczynają głośno sarkać na kierownictwo powstania, na aliantów i Sowiety. Przyczyną tego są zrozumiałe powody: akcja powstania trwa za długo, nikt z ludności cywilnej nie był na to przygotowany żywnościowo ani moralnie. Brak widocznej pomocy od aliantów – spalone mienia, domy”.
    ,,generał Tadeusz Bór-Komorowski meldował do Londynu:

    Ludność cywilna przeżywa kryzys, który może mieć zasadniczy wpływ na oddziały walczące. Przyczyny kryzysu: coraz silniejsze i zupełnie bezkarne ostrzeliwanie całego obszaru na wzór Starówki, bezterminowe przedłużanie się walki, coraz mniejsze porcje głodowe dla pogorzelców i szybkie wyczerpywanie się żywności dla pozostałych, wielka śmiertelność wśród niemowląt, agitacja czynników wrogich, brak wody i elektryczności we wszystkich dzielnicach.,,

Jarema

Pamiętam że kiedy oglądałem ,,historie bez cenzury” na temat powstania to autor stwierdził że nie możemy oceniać tych wydarzeń bo… z całym szacunkiem dla autora sympatycznego i ciekawego programu to nie wiem dlaczego wyjątkowo powstania mamy nie oceniać. Dla Pana Mateusza z kolei ,,wielkie piwo” za tak odważny artykuł. Musimy bowiem przeanalizować tak wiekopomne wydarzenia i wyciągać z nich wnioski na przyszłość. Obraz powstania uświęcony przez patriotyczną tradycje- morowe panny sanitariuszki, uśmiechnięci chłopcy w panterkach i w ogóle rozśpiewane ,,warszawskie dzieci idące w bój” to tylko częściowy obraz obok którego są niestety mniej chwalebne wątki, w tym takie o których czytałem w pamiętnikach czy książce J. Ciechanowskiego czyli np. głupota dowództwa czy samowola brutalnej żandarmerii powstańczej. I w połączeniu z faktem że większość mieszkańców czuła się oszukana to- piszę to z pełną premedytacją nie dziwie się że ci ludzie pałali nienawiścią do powstańców i omalże nie dochodziło na rannych powstańcach do linczu. Warszawiacy stanęli do walki żeby zwyciężyć a nie zginąć w przeliczeniu 1 Niemiec na 100 Polaków.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Bardzo dziękujemy za miłe słowa, zarówno w imieniu Autora jak i Redakcji. Cieszymy się również, że wziął Pan udział w dyskusji nie tylko komentując sam artykuł, ale i wyrażając własne zdanie na problematykę w nim poruszoną. Pozdrawiamy.

Jarema

Zresztą czytałem również o tym że mieszkańcy podwarszawskich miejscowości śmiali się z tragedii Warszawy twierdząc że sami są sobie winni. Nie wiem na ile były takie zachowania częste ale były. Przeczytałem jeszcze parę komentarzy- wszyscy którzy krytyków powstania opisują jako komunistów itp… niech się zastanowią kto w tym powstaniu najwięcej osiągnął, jak bardzo ułatwiło ono sowietyzacje Polski i jakie persony związane ze środowiskiem konserwatywnym i patriotycznym chciały kary śmierci dla osób odpowiedzialnych za powstanie. Poza tym to nie możemy pisać historii pod dyktando patriotycznej (ani politycznej) poprawności bo jest to śmieszne i dziecinne. Skoro dawnej nasi przodkowie byli tacy zapobiegliwi, mądrzy i humanitarni to dlaczego obecnie w naszym życiu publicznym tyle zjawisk odmiennych. Wiem że dużo można na wrogów zrzucić ale nie wszystko się da i czasem do swoich win i błędów też trzeba się przyznać i wyciągnąć z nich wnioski

    Mateusz Drożdż

    Serdecznie dziękuję za miłe słowa pod moim adresem i pod adresem mojego artykułu. Temat ten jest trudny, bo rany i trauma w wielu rodzinach, które przeżyły Powstanie były – i chyba nadal są – bardzo duże. Dlatego tym bardziej cieszę się, że mój artykuł nie został odebrany jako szkalujący pamięć tych osób, które żyły, przeżyły lub poległy w tak tragicznie walczącej Warszawie. W sprawie „dużego piwa” upomnę się w Redakcji. ;) I wypiję Pana zdrowie. :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Mateusz Drożdż

      Jarema

      Mam nadzieje że kwestia piwa pozytywnie rozpatrzona:) za zdrowie dziękuję bo się przyda. A tak poważniej to historia nie powinna być opowiedziana na zasadzie ,,Słowacki wielkim poetą był…” tylko analizowana taką jaką była. Jeśli się dobrze orientuję to niewiele jest napisane jeszcze np. o kwestii życia cywili w czasie wojny obronnej 1939 r., czy przestępczości pod okupacją niemiecką. A są to dość drastyczne i mało ,,patriotyczne” jak co dla niektórych tematy. Co do powstania- dostaliśmy tam ,,łupnia” za wszystkie czasy bo jeszcze nie bardzo szczegółowo policzone ,,poboczne” ofiary tej bitwy- lotników polskich wiozący pomoc dla miasta, żołnierzy 8 i 9 dywizji WP (zwykłych przecież Polaków tyle że pod sowieckimi komandirami) czy partyzantów z AK idących z odsieczą dla miasta. I tu widziałbym patriotyczną rolę tej historii- nie dopuścić do podobnej tragedii bo nigdy nie wiemy co będzie w przyszłości. A żeby wyciągnąć pozytywne wnioski to potrzebna nam prawda, nawet jeśli boli. I dlatego twierdzę że takie artykuły są potrzebne. Pozdrawiam

Love

Witajcie, autor opisuje prawdę wyrwaną z kontekstu. Zupełnie nie pamięta od czego to wszystko się zaczęło, a kilku lokalnych baranów w komentarzu udowadnia że Warszawa nie jest wyjątkiem na mapie Polski w czasie II WŚ, licytuje się która krew i cierpienie jest Ważniejsza?! Żenada.
Nie ma wątpliwości kto jest winny za wybuch powstania ! Nie ważne czy było ono sensowne czy nie. Nie ważnie kto w kogo doniczkami rzucał i z jakiego powodu. Jest tylko jedna przyczyna, NIEMCY ! Tak samo jak dziś nie ocenisz kobiety, która napadnięta o zmroku przez 120kg zboczeńca próbuje się bronić, i dlatego że sama waży 60kg jest skazana na porażkę, więc lepiej żeby dała się wydym… i okraść. Tak jest lepiej i nam to oceniać?!. I najlepiej komentować jej zachowanie siedząc na dupsku przed komputerem, bo wówczas na pewno umiemy postawić się w sytuacji tej kobiety i tych wszystkich powstańców, zwykłych ludzi którzy próbowali przeżyć wojnę ! Tak na 100 % mamy rację!?

    Mateusz Drożdż

    Szanowny Love, zgadzam się, że najłatwiej komentować siedząc bezpiecznie w ciepłym mieszkaniu, będąc najedzonym i wypoczętym, mając przed sobą parę tygodni do Świąt, Sylwestra i różnych zimowych atrakcji. I komentując anonimowo – daje to komfort pisania ostrych słów.
    Nie zgadzam się natomiast z pozostałymi sugestiami i oskarżeniami tych, którzy chyląc głowę przed bohaterstwem powstańców, zauważyli niewiarygodne cierpienie niewinnej ludności cywilnej. Powstanie wywołuje się po to, by je wygrać. A każda wygrana lub przegrana oceniana jest również na podstawie stosunku zysków do strat, w także tych ludzkich. W przypadku Powstania spory o ocenę nadal trwają, a największe prawo moralne do wypowiadania się o tym, czy warto było je wszczynać mają – moim zdaniem – ci, którzy je przeżyli, zarówno jako żołnierze, jak i cywile. A ci zauważyli, że heroizm i walka nawet w słusznej sprawie mają swoją cenę. Zachęcam też do przeczytania artykułu raz jeszcze – jest tam mowa zarówno o roli Niemców, jak i Rosjan.

green

Gratulacje dla autora, świetny artykuł, bardzo dobrze napisany. Pozdrawiam serdecznie!

    Mateusz Drożdż

    Bardzo dziękuję za miłe dla mnie słowa!
    I odwzajemniam serdeczne pozdrowienia,
    Mateusz Drożdż :)

Marianna

Panie Mateuszu, mam swoje lata, a ciągle dzięki takim ludziom, jak Pan dowiaduję się wielu istotnych rzeczy z naszej historii. Dziękuję. Artykuł bardzo wyważony i to cenne, zwłaszcza w dzisiejszej dobie, kiedy próbuje się pisać od nowa historię, zacierając czarną, czy choćby tylko szarą jej stronę. Serdecznie pozdrawiam.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Pani Marianno, Autor z pewnością dosłownie lada chwila sam podziękuje Pani za słowa uznania, my natomiast dziękujemy w imieniu Redakcji za docenienie naszego Autora i jego tekstu. Pozdrawiamy serdecznie :)

    Mateusz Drożdż

    Pani Marianno, bardzo dziękuję za miłe słowa! Nie tylko leją one miód na moje serce, ale i dodają skrzydeł do dalszych działań. Pozdrawiam serdecznie, Mateusz Drożdż

werax

weszcie jakis promyk prawdy o kolejnej polskiej politycznej glupocie,szkoda tylko ze i tak zrozumie to niewielki odsetek czytajacych.ogoleni chlopcy z zaslonietymi twarzami i baseballem w reku czyli prawdziwi polacy pewnie maja inne zdanie.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Szanowny komentatorze, mam nadzieję, że słowo „prawdziwi” miało znaleźć się w cudzysłowie. Starajmy się nie pogłębiać podziałów i nie wartościować tam, gdy robi to więcej złego niż dobrego. Niemniej bardzo dziękujemy za Pana wpis i cieszymy się, że artykuł naszego Autora zyskał Pana uznanie. Zachęcamy do lektury innych tekstów pana Mateusza Drożdża i nie tylko – proszę odwiedzać nasz portal regularnie i komentować zawsze tam, gdzie uważa Pan, że warto włączyć się w dyskusję. Pozdrawiamy.

Wiola z Zabrza

Autor porusza straszliwie trudna i wrażliwa tematykę lecz robi to z dystansem którego tu wielu komentującym brakuje. Mam nadzieje ze nadejdzie taki czas kiedy z honorem oddamy CZEŚĆ KAŻDEMU MIESZKAŃCÓW WARSZAWY TAMTYCH DNI i uznamy ze nie nam oceniać ich postępowanie. Musimy zrozumieć rzeczy dobre i złe z tym Powstaniem związane i na cala przyszłość wyciągnąć lekcje. Módlmy się o to by nie było nam dane wykorzystać wiedzy w praktyce. Autora pozdrawiam ;-)

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Szanowna Pani, w imieniu Autora i Redakcji dziękujemy za miłe słowa i docenienie sposobu ujęciu tematu przez Pana Mateusza Drożdża. Jestem przekonana, że Autor również Pani podziękuję, jak zawsze czyni to, gdy Czytelnicy zostawiają wpisy, komentarze i opinie pod Jego tekstami. Pozdrawiamy :)

    Mateusz Drożdż

    Pani Wiolu,
    Bardzo dziękuję za mądre i miłe dla mnie słowa komentarza!
    Serdecznie pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż :)

Prawdziwa historia

Londyńscy zwyrodnialcy z pseudorządu nibypolskiego powinni być sądzeni jak ich kumple w Norymberdze ,najpierw juz miesiąc przed wybuchem powstania nakazali wywozić bron z Warszawy a potem w najmniej dogodanym momencie wywołali powstanie w momencie gdy do Warszawy zblżały się trzy pancerne dywizje szwabskich czołgów ,to było dogadane z Niemcami aby wybić ludność cywilną,chwała od Boga że akurat w tym momencie pojawiły się czołówki czołgów radzieckich i choć przegrały bitwę pod wołominem 30 lipca to zahamowany rzeź do jakiej miało dojść już na samym początku powstania

Anonim

myślę, że gdyby KG AK wiedziała, że Armia Czerwona na rozkaz Stalina odstąpi od wyzwalania Warszawy nie pomagając Powstańcom a dodatkowo wiedzieli, że Hitler wyda rozkaz całkowitego zniszczenia miasta wraz z jego ludnością cywilną to z pewnością Powstanie by nie wybuchło.
No ale nie wiedzieli tego – nie wiem, czy nie poszli do wróżki czy jasnowidza – cholera wie.
Pewnie Rydz – Śmigły i minister Beck w sierpniu `39 gdyby zasięgnęli rady jakiejś wróżki czy innego medium to by pozyskali info że jednak Anglia i Francja nam nie pomogą i zgodzili się na żadania Adolfa Hitlera i do wojny by nie doszło.
Mam nadzieję, że współcześni analitycy po przeczytaniu mojego cynicznego komenta w jakiś sposób się opamiętają w szukaniu winnych nieszczęść swojej Ojczyzny wśród Polaków a nie ówczesnych agresorów ze Wschodu i Zachodu.

    Anonim

    Wywiad polski wiedział, że Francja nie wywiąże się ze swoich zobowiązań, minister Beck w swojej wypowiedzi która znajduje się w dokumentach ucieszył się że alianci w ogóle wypowiedzieli wojnę Niemcom, bo inaczej rodacy by mu nie wybaczyli. Polityka to cynizm, gdyby dla Polski zakonczyłoby się na przegranej kampanii wrześniowej to byłoby o niebo lepiej, powstanie w Warszawie było próbą utrzymania się przy władzy rządu w Londynie – i jak nigdy muszę się zgodzić tu z częścią historyków rodem z PRL, a zapłacili za to cywile z Woli i powstańcy, którzy myśleli, że biorą udział w akcji mającej jakiś sens … Wszystkich, którzy zginęli zabrakło po wojnie aby oprzeć się nowym elitom PPR i niszczeniu osiągnięć Polski przedwojennej

Syrena

Ten artykuł jest jednym wielkim łgarstwem. Żeby się wypowiadać na temat Powstania, trzeba znać ówczesne realia i przede wszystkim być mieszkańcem miasta. Inaczej wychodzą bzdury.

    JS

    Zadales sobie trud przeczytania, polska odmiano baseballa? Meldunki Bora-Komorowskiego tez klamliwie zacytowano? Ptzeczytaj ponownie, moze zrozumiesz.

      Nasz publicysta | Anna Dziadzio

      Drogi JS, pięknie dziękujemy za zabranie głosu w dyskusji i odpowiedź na ten dość ogólnikowy komentarz, zawierający bardziej niż krytykę, chęć poniżenia. Cieszymy się jednak, że są tacy, co czytają teksty, a dopiero potem komentują i komentują z sensem. Pozdrawiamy serdecznie :)

    Mateusz Drożdż

    No, cóż każdy ma prawo do własnej oceny, ale skoro zarzucane mi są łgarstwa, to poproszę o konkrety, a nie o uogólnienia. O precyzyjny konkret, a nie o propagandowy język rzucania błotem, bo coś się zawsze przyczepi. Proszę zatem o odpowiedź na to, co konkretnie jest łgarstwem i jak się to ma do cytowanych przeze mnie źródeł naocznych świadków. Skoro też Syrena pisze, że „trzeba znać ówczesne realia”, to myślę, że warto zachęcić Syrenę do napisania, jak owe ówczesne realia wyglądały. Sam chętnie pogłębię swoją wiedzę w tym zakresie. Przy okazji – jestem mieszkańcem miasta. I podtrzymuję swoje słowa z artykułu. :)
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

    Anonim

    Żul z Pragi na pewno lepiej opisze sens powstania :)

Marek Popiel

Powstanie przeżyłem na Bielanach które były wówczas „ziemią niczyją” czyli ani powstańców ani Niemców Wychowany byłem w domu związanym z konspiracją jak tajne nauczanie czy przechowywanie ukrywających się. Dopiero 19 września Niemcy wszystkich wygarnęli i popędzili okrężną drogą ( przez Gać ) do Pruszkowa. Udało się w środku nocy uciec i po kilku dniach dotarliśmy do znajomych w Ożarowie. W październiku obserwowaliśmy kolumny powstańców prowadzonych do niewoli i byłem oburzony gdy jakaś kobieta wykrzykiwała, że przez nich straciła dorobek całego życia. Łatwo się wypowiadać tym, którzy te historie znają z lektury.

    Mateusz Drożdż

    Panie Marku,
    Bardzo dziękuję za Pana głos jako naocznego świadka tych wydarzeń. To cenna informacja, która oddaje klimat tamtych dni!
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Szanowny Panie Marku, dołączamy się do podziękowań Autora tekstu :) Pozdrawiamy serdecznie.

Leszek1

Panie Mateuszu. Staram sie pozytywnie odczytac Panskie intencje. Temat jest naprawde delikatny wiec wymaga naprawde duzej rzetelnosci.
Los cywilnych warszawiakow byl naprawde tragiczny. Wszyscy ktorzy przezyli o tym wiedza. Gorzej z nastepnymi pokoleniami. Ich swiadomosc historyczna jest czesto wypelniana klamstwem.
Dlatego dobrze ze Pan przypomnial, ze oprocz obelg i wyzwisk ludzie zegnali z miloscia Powstancow odchodzacych do niewoli. Pamietnym jest obraz staruszki blogoslawicej odchodzacych ze Starowki.
Nie mogl Pan zamiescic Jej zdjecia wiec pozostalo zdjecie hitlerowcow zegnajacych Powstancow.
Natomiast troche razi mnie wybor tematu.
Sposrod bogatego materialu dotyczacego tych heroicznyh dwu miesiecy, wybral Pan strzepy pojedynczych relacji, ktore poruszaja z pewnoscia rzeczywiste obserwacje i odczucia pojedynczych osob, a nawet glosy prasy i raporty dowodztwa, mowiace o uciazliwosci niektorych aspektow przetrwania. Otoz problem stosunku ludnosci cywilnej do Powstancow zmienial sie kardynalnie – od eufori do wyzwisk, a pozniej do szacunku i podziwu. Ten problem byl problemem marginalnym w porownaniu z glodem, brakiem wody, oraz niszczeniem Miasta i ludzi przez Niemcow i Rosjan (nie wszyscy wiedza, ze Sowieci rowniez ostrzeliwali Warszawe ogniem artyleryjskim).
Oczywistoscia jest, ze warunki zycia rzutowaly na stosunek cywilow do zolnierzy i odwrotnie.
Jednakze, pomimo nieopisanych cierpien, ludnosc cywilna generalnie wspomagala do konca swoich zolnierzy – swoich synow i corki.
Warszawa w tym czasie zyla jak jedna wielka rodzina. Przyjmowano uchodzcow z innych dzielnic, dzielono sie skromnym pozywieniem, pomagano innym w miare mozliwosci. Akty otwartej wrogosci do innych Warszawiakow nalezaly do sporadycznych i byly tepione.
Tego typu konflikty byly naprawde marginalnym problemem zycia spolecznosci warszawskiej w warunkach najwyzszego zagrozenia, chociaz „joby” na dowodztwo i zolnierzy sypaly sie gesto.
Dlatego nie rozumiem powodow wyszukiwania, wywlekania i propagowania zupelnie marginalnych incydentow tamtego czasu. Mysle ze znacznie wieksze i powazniejsze konflikty zaistnialy by w kazdym innym miejscu w takich warunkach.
Prosze zapoznac sie z sytuacja panujaca w warszawskim Ghettcie za okupacji.
Nic dziwnego ze inz. Czerniakow, Polak i Zyd w jednej osobie, nie mogac pogodzic sie z dzialalnoscia swoich ziomkow z Judenratu, popelnil samobojstwo widzac ich stosunek do wspolbraci.
Prawdopodobnie stara sie Pan „odbrazowic” Powstanie Warszawskie zgodnie z panujaca obecnie moda, odbrazowiania wszystkiego co polskie. Jednak moda i prawda nie zawsze ida w parze.
Zeby opisac prawde, nalezy umiec zachowac odpowiednie proporcje. Mowiac o ciemnych stronach danego okresu, nalezy jednoczesnie przytaczac fakty heroizmu spolecznego, ktore wielokrotnie przewyzszaly te brzydkie incydenty. Uwazam, ze Panska praca, jakkolwiek prawdopodobnie rzetelna co do zaistnialych faktow (nie sprawdzalem), generalnie jest stronnicza i posiada antypolska wymowe. Nie mozna mowic o pewnych rzeczach nie znajac okolicznosci i klimatu tamtego czasu. Te bledy skladam na karb Panskiej mlodosci i braku znajomosci odpowiednich zrodel, a nie celowej antypolskiej dzialalnosci.
Panskie zrodla historyczne opieraja sie na pracach wydanych w PRL, zwykle w formie beletrystycznej, poniewaz nie ma Pan dostepu do innych.
Powinien Pan brac pod uwage fakt komunistycznej propagandy i cenzury szalejacej w PRL. Dopiero po 1956 roku ukazalo sie doslownie kilka w miare rzetelnych prac o Powstaniu.
„Kolumbowie” Bratnego otworzyly tez ten rodzaj literatury – pewnie dlatego, ze Roman Mularczyk – „Bratny” podobnie jak „Machabeusz” – Likiernik, byl tez Polakiem i Zydem w jednej osobie i tylko dlatego udalo mu sie wywalczyc wiele sformulowan zawartych w „Kolumbach” w okresie zachwiania sie rzadow Zydokomuny.

Uwazam, ze w literaturze popularnej najlepiej oddaje klimat Powstania Stanislaw Podlewski w „Przemarszu przez Pieklo” – ksiazki tez obarczonej bledami, ale oddajacej realia walki i zycia na Starowce.

Natomiast niezorientowana mlodziez, po przeczytaniu Panskiego obszernego artykulu moze utrwalic sobie tylko obraz Powstancow tlukacych kolbami kobiety stojace w kolejce po wode.
Mam nadzieje, ze to nie bylo Panskim zamyslem.
Nie chce Pana urazic, ale tak oceniam ten, przeciez bardzo interesujacy, artykul.
Pozdrawiam.
L1

Mateusz Drożdż

Szanowny Panie Leszku,
Bardzo dziękuję za Pana wpis. Ma Pan rację pisząc, że temat jest delikatny, jednak moim zdaniem trudno nazywać go antypolskim. Faktem jest, że dotyczy wątków pobocznych Wielkiej Historii, ale proszę pamiętać, że w naszej skomplikowanych dziejach trzeba brać pod uwagę różne jej aspekty, także punkt widzenia osób cywilnych, o których udziale w wydarzeniach często się zapomina. Inaczej te same wydarzenia mogli postrzegać przecież żołnierze, a inaczej – cywile, inaczej młodzi, a inaczej starsi, kobiety a mężczyźni, ludzie prości a ludzie wykształceni. Samo brzmienie tematu zaproponowała Redakcja, natomiast zgadzam się z Panem, że zasługuje on na dokładne zbadanie i opisanie. To jednak zapewne uda się uczonemu historykowi w monumentalnym dziele, a nie mnie w niewielkim artykule. Oczywiście, warto będzie wówczas wziąć pod uwagę wspomnienia różnych grup społecznych, z różnych części miasta, bo przecież ich doświadczenia nie były takie same w zależności od natężenia walk i brutalności wrogów. Niestety, wiele wspomnień już na zawsze przepadło z uwagi na upływających czas i to, jak można było opisywać temat w czasach PRL i co wówczas należało pominąć, aby cenzura przepuściła. Niezależnie od tego uważam, że przybliżanie nawet trudnych tematów z naszej historii przyczynia się do lepszego poznania przeszłości, świadczy o tym chociażby odzew Czytelników, którzy też dostarczają faktów potwierdzających lub zaprzeczających opisom, na których się opierałem, korzystając z dostępnych mi źródeł.
Pozdrawiam,
Mateusz Drożdż

Leszek1

Panie Mateuszu. Jestem Warszawiakiem. Jak kazda rodzina z Warszawy tak i moja poniosla straty i rany w czasie Powstania. Wydaje mi sie, ze wiem co moge powiedziec na temat Powstania, poniewaz znam problemy tamtego czasu nie tylko z bezposrednich relacji uczestnikow, ale rowniez z wieloletniego badania tego tematu. Badan zarowno dzialan bojowych jak i zycia w piwnicach.
Nie chcialbym Pana urazic, ale Pan usiluje uzasadnic teze zawarta w klamliwym tytule artykulu: „Dlaczego warszawiacy nienawidzili powstańców? ” To absolutnie nie odpowiada prawdzie.
Rozumiem to, ze jest Pan dziennikarzem i dostajac temat do opracowania chcial Pan wywiazac sie jak najlepiej z zadania.
Osobiscie bym podchodzil do tego tematu (zawartego w tytule) jak do kaktusa lub jeza, ale przede wszystkim nigdy nie osmielil bym sie stawiac tak kategorycznej tezy. Nie zgodzil bym sie na wyszukiwanie i publikowanie jakis incydentow, ktore maja uzasadnic klamstwo zawarte w tytule danej pracy. Znam kilku dziennikarzy. Polskich Dziennikarzy.
Znam tez takich, o ktorych Zeromski mowil w „Snie o Szpadzie” – scierwo dziennikarskie.
Mowie o tym Panu, bo widze, ze usiluje Pan w miare swoich mozliwosci wybrnac z bardzo trudnego tematu, podajac oprocz klotni i incydentow, fakty wspolpracy i braterstwa Warszawiakow.
Dlatego to mowie, poniewaz moge przypuszczac, ze zostanie Pan dobrym Dziennikarzem.
Pozdrawiam
L1

    Anonim

    Ja znam relacje Powstańców zgodne z tym co pisze autor, aczkolwiek w rodzinie zawsze ten temat kończył się kłotnią realistów z upiększaczami historii ,mogę tylko powiedzieć, że akurat oficerowie czuli się oszukani przez dowództwo informacjami o ilości broni, pomocy angielskiej i o dogadaniu z Rosjanami, że wejdą wkrótce do miasta – a cywile po pierwszym zachwycie potrafili napluc w twarz powstancom , takie ja mam relacje od uczestników walk w śródmieściu

Charlie

idąc kierunkiem myślenia autora to powinno się też krytykować Żydów za ich Powstanie w Gettcie Warszawskim czego wynikiem było zburzenie całej dzielnicy Warszawy przez Niemców.

    Mateusz Drożdż

    Szanowny Panie,
    Proszę raz jeszcze przeczytać mój artykuł, to zobaczy Pan, że niczego takiego nie piszę. Dyskusje o samym powstaniu i jego skutkach oraz kosztach dla Warszawy i jej mieszkańców trwają od momentu jego wybuchu. W artykule przedstawiony jest stosunek części ludności cywilnej do zapewne też części powstańców. Rozumiejąc potrzeby strategiczne, honoru i chwały wojennej, warto jednak przypatrzeć się tym, którzy takich ambicji nie mieli, a śmierć groziła im na kilkadziesiąt sposobów. Nie oceniam, nie krytykuję, ale przytaczam parę wspomnień tych, którzy nie mogli walczyć, a tylko chcieli przeżyć. Niemcom, czy Rosjanom swojego gniewu i pretensji wygarnąć przecież nie mogli…
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

Anonim

Generał Anders w czasie rzeczywistym chciał postawić autorów powstania przed sądem wojennym – to powinno nam wiele mówić, on nie oceniał z pozycji fotela 70 lat później tylko był „on-line” Okulicki przybył z rozkazem aby do powstania nie dopuścić a zrobił wszystko na odwrót, trzy lata wcześniej NKWD wypuściło go z więzienia we Lwowie i pozwoliło pojechać do Warszawy, można łączyć fakty lub je na siłę ignorować, w tym aspekcie zgadzam się z Zychowiczem, że był to Katyń zrobiony rękami Niemców

Anonim

Ja wiedzę o powstaniu w pierwszym rzędzie czerpałem od czterech krewnych, warszawiaków , biorących czynny (a nie bierny ) udział w powstaniu (od.plutonowego podchorążego do podporucznika ) pamiętam takie wspomnienie : na początku kobiety dawały nam kwiaty, potem pluły w twarz krzycząc : coście zrobili z tym miastem ?! Powstańcy czuli się oszukani przez dowódców, którzy obiecali pomoc angielską i rosyjską i że wszystko jest dogadane z aliantami oraz że jest broń dla powstańców – dlatego powstancom należy się pamięć i szacunek a dowódców powinien osądzić sąd

Anonim

Warto zadać sobie pytanie : dlaczego powstania nie wybuchły symultaniczne w innych polskich miastach w tym samym czasie?

Gonzaga

B.dobry i obiektywny artykuł-Gratulacje!!!
Gloria Victis!!!

    Mateusz Drożdż

    Bardzo dziękuję! Cieszę się, że mój artykuł spodobał się. :)
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

MK

Co za okropny tytuł. A rozmawiał autor z wieloma Powstańcami albo Warszawiakami? Co najwyżej tytuł mógł brzmieć „Za co Warszawiacy mieli pretensje do Powstańców”. Nienawidzili to Warszawiacy Niemców.

    Mateusz Drożdż

    Tytuł został zaproponowany przez Redakcję, ja tylko napisałem tekst. Natomiast proszę pamiętać, że tytuł artykułu (a także filmu, książki, obrazu itp.) ma prawo brzmieć mocniej. Choć oczywiście szanuję także opinie, które uważają, że niekoniecznie akurat w tym przypadku. Z wieloma powstańcami nie rozmawiałem, ale z paroma tak, z warszawiakami – też zdarzało mi się, ale najczęściej z drugim pokoleniem urodzonym po wojnie, więc nie będących bezpośrednimi świadkami wydarzeń. W tekście znajdzie Pan cytaty i wspomnienia spisane często na świeżo, więc najlepiej chyba oddające atmosferę panującą w miejscach, gdzie trwały walki. Proszę też zastanowić się, czy warszawiacy na żywo, w trakcie trwania powstania, widząc barbarzyńskie niszczenie swojego miasta i widząc lub słysząc o zabitych i rannych liczonych w dziesiątkach tysięcy to mieliby jedynie „pretensje”, czyli taką „lekką irytację” do powstańców? Bo tylko im mogli przekazać swoje odczucia nie obawiając się konsekwencji, które mieliby gdyby zgłaszali je Niemcom lub Rosjanom. Może więc jednak tytuł oddaje to, co warszawiacy, czasem, z czasem lub od czasu do czasu odczuwali w stosunku do powstańców.

    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

AUTOR

Cytat: „1,5-tonowe pociski z moździerzy 600 milimetrów, które potrafiły przebić się przez kilka pięter kamienicy i eksplodować w piwnicy.”

Liczba mnoga nie jest w tym przypadku uprawniona. Wprawdzie Niemcy zbudowali sześć samobieżnych moździerzy oblężniczych 60-cm Karl-Gerät 040 (Baldur, Wotan, Thor, Odin, Loki oraz Ziu), na szczęście, do Warszawy dotarł tylko ten ostatni – ZIU. By móc z niego prowadzić ogień, skierowany na Śródmieście Północne, w Parku Sowińskiego na Woli wylano betonowe fundamenty. Są tam do dziś; chętnie pokażę.

Tylko raz podczas WWII użyto jednocześnie dwóch egzemplarzy (Odin i Thor); podczas oblężenia Sewastopola.

PS. Na marginesie emocjonalnej dyskusji; tylko podczas jednego pogrzebu z kościoła Zbawiciela na Cmentarz Wolski wywieziono w ciężarówkach 12 ton popiołów pozostałych po Warszawiakach. W PW zginęło prawie 200 tysięcy żołnierzy i mieszkańców, czyli tyle samo, co amerykańskich marines i żołnierzy podczas wojny na Pacyfiku w latach 1941-1945.

Pozostaję do usług
MAREK SARJUSZ-WOLSKI

    Mateusz Drożdż

    Szanowny Panie,

    Bardzo dziękuję za tę cenną uwagę! Poproszę Redakcję o wprowadzenie stosownej korekty w tekście.

    Jak tylko będę w najbliższym czasie w Warszawie, chętnie skorzystam z Pana uprzejmości, aby zobaczyć fundamenty potrzebne do strzelania z moździerza Ziu. :)

    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

Magalena Jaworska

Tytuł „Dlaczego warszawiacy nienawidzili powstańców? Oblicze 1944 roku, o którym wciąż się milczy” to szczególnie niska manipulacja.
Szanowny Panie, Warszawiacy nienawidzili okupantów o ile Pan tego nie wie. Pańskie tłumaczenie jakoby „tytuł artykułu (a także filmu, książki, obrazu itp.) ma prawo brzmieć mocniej”jest w przypadku Powstania Warszawskiego niewiarygodne. Perfekcyjnie wpisał się Pan w komunistyczną propagandę, która już 70 lat temu narzuciła negatywny stosunek do Powstania w oparciu zaledwie o ocenę starcia zbrojnego.

    Mateusz Drożdż

    Szanowna Pani,
    Każdy ma prawo do swojej oceny, ja poprzestaję przy swojej. Zapewne zgodzi się Pani ze mną, że prawo do oceny należy się także tym, którzy Powstanie przeżyli i ponieśli w nim straty. Niezależnie od bohaterstwa powstańców, podtrzymuję swoje stanowisko, że Powstanie należy oceniać całościowo – a nie tylko jako ocenę starcia zbrojnego – bo ginęli w nim nie tylko żołnierze, czy członkowie ruchu oporu, ale przede wszystkim ginęli i cierpieli mieszkańcy. Aby nie rozwijać tematu, tylko wspomnę też o tym, że wyniku walk zniszczeniu uległa polska stolica wraz z zabudowaniami, infrastrukturą i zgromadzonym dziedzictwem kulturowym. I o tym, że te straty mocno wpłynęły na polską historię i społeczeństwo po 1945 r. Uważam, że oskarżając mnie o „perfekcyjne wpisanie się w komunistyczną propagandę”, czy o „szczególnie niską manipulację” ulega Pani innej propagandzie. Aby wyrobić sobie własne wrażenie proponuję poszukać informacji o tym, kto jeszcze i dlaczego krytykował decyzję o wybuchu Powstania. Podpowiem, że byli tam m.in. politycy, publicyści i wojskowi. Osoby, którym nie sposób odmówić patriotyzmu, działające często na Zachodzie, czyli bez przymusu mówienia zgodnie z komunistycznymi wytycznymi. Te głosy pojawiały się jeszcze w latach 40., a potem od lat 90. XX w. Warto pamiętać, że swoja ocenę te osoby opierały na większej ilości czynników niż tylko na ocenie starcia zbrojnego, które przypomnę – niestety, również było przegrane.
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

Magdalena Jaworska

Pan ewidentnie nie zrozumiał mojej aluzji do powierzchownej oceny Powstania przez pryzmat starcia zbrojnego, ale nieważne, bo skoro usiłuje Pan przypisać zniszczenie Warszawy Powstaniu, a nie metodycznemu wyburzaniu miasta przez Niemców po upadku Powstania rozmowa staje się niepoważna, podobnie jak i niepoważne są Pana rewelacje na marginesie bitwy o Monte Cassino o jakoby 500 tys. Polakach służących w armii niemieckiej w czasie 2.WŚ, które wywołują zażenowanie wśród historyków wojskowości.
I jeszcze jedno o czym zdaje się Pan nie chce wiedzieć. Otóż prawdą nie do podważenia jest że wszędzie tam, gdzie Powstanie nie zaczynało się od bestialskich rzezi jak na Ochocie i Woli było zaakceptowane i wspierane na różne sposoby przez ogół Warszawiaków i pisze to Panu córka weterana pułku AK “Baszta”, który do dnia 27 września 1944 walczył na Mokotowie.

Polecam Panu lekturę myśli kardynała Wyszyńskiego i Jana Pawła II w temacie Powstania Warszawskiego. Lektura Panu nie zaszkodzi, a być może pozwoli zrozumieć zjawisko Powstania Warszawskiego w świetle najgłębszej warstwy historii, która jest najmniej widoczna ale ostatecznie to ona decyduje o wewnętrznej treści życia narodu.

    Mateusz Drożdż

    Szanowna Pani,
    Wyraźnie napisałem, kto burzył Warszawę w trakcie Powstania. Każdy, kto przeczytał ten artykuł nie powinien mieć co do tego wątpliwości. Powstanie trwało 63 dni, czyli wystarczająco długo, aby zgasić entuzjazm u ludzi, którzy nie brali udziału w walkach, ale często codziennie narażali swoje życie. Wystarczająco często, aby mieć pretensje do tych, którym mogli te pretensje przekazać, mimo, że to nie oni odpowiadali za mordowanie cywilów. Jest o tym w tekście. Także o tym, dlaczego mieli pretensje akurat do powstańców.
    Co do Pani zarzutów o „jakoby 500 tys. Polaków służących w armii niemieckiej” z innego mojego tekstu to ja przedstawiam informacje, które zebrali właśnie historycy wojskowości. Polacy w Wehrmachtcie to był fakt. Owszem można się spierać o ich liczbę, ale nie opowiadam się za jakąś konkretną. Na potwierdzenie tez, liczb i cytatów w moim tekście podałem literaturę. Przykro to stwierdzić, ale w zarzucaniu mi nierzetelności i zaprzeczeniu moim liczbom Pani ogranicza się do stwierdzenia, że to „niepoważne”. Jeśli ma Pani inne dane, proszę się nimi podzielić. Zawsze jestem gotowy do udoskonalania swoich tekstów.
    Dziękuję za propozycję lektury. Rozumiem oczywiście, że Powstanie Warszawskie cały czas niesie ze sobą silny ładunek emocjonalny, zwłaszcza dla rodzin powstańców. Tego nie neguję, przypomnę tylko, że tematem mojego artykułu był stosunek cywilów do powstańców.

    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

    Lalalalala

    Tak, bo przecież Karol Wojtyła jest ekspertem od powstania z tego tylko względu, że udało mu się zostać papieżem.

Magdalena Jaworska

Pisząc o stosunku cywili do Powstańców wywołuje Pan temat Powstania Warszawskiego. To logiczna konkluzja.
Autonomiczna nauka i uczciwi historycy posługują się obiektywną metodą badawczą, którą już w starożytności zastosował rzymski historyk Tacyt. Sine ira et studio i tego należy się trzymać, aby zachować wiarygodność tym bardziej, że przedstawia się Pan jako publicysta historyczny.
Pan jednak popełnił powierzchowny artykuł tytułem sugerujący powszechną nienawiść mieszkańców Warszawy do Powstańców. W ten sposób uwłaczył Pan cywilom, którzy wspierali Powstańców budując barykady, udostępniając swoje mieszkania na punkty opatrunkowe i sale operacyjne, ochotniczo przyłączając się do oddziałów powstańczych, dzieląc się z Powstańcami żywnością, opiekując się rannymi, czy chowając poległych Powstańców.

Szanowny Panie Powstanie Warszawskie wzbudza emocje, bo długo nie wolno było mówić o Powstaniu i ciągle czeka na rzetelne opracowania w miejsce których niestety pojawiają się takie powierzchowne publikacje jak ta, które utrwalają nierzadko nieprawdziwe oceny, bo nie jest prawdą, że mieszkańcy Warszawy nienawidzili Powstańców o czym pisałam już w komentarzu z dnia 24 kwietnia wspominając, że wszędzie tam, gdzie Powstanie nie zaczynało się od bestialskich rzezi jak na Ochocie i Woli zaakceptowane było przez Warszawian, bo wszystkim bez wyjątku niosło nadzieję. Sięgnąć należy do relacji jakie zgromadzono w Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.
Owszem wśród zdesperowanej cierpieniem ludności cywilnej byli przeciwnicy Powstania, ale nie był to ogół ludności i nie ma uzasadnienia do krzywdzącej cywili tezy, że nienawidzili Powstańców. Tytuł pańskiej publikacji jest szkodliwą manipulacją opartą o wybiórczą i nie obiektywną interpretację faktów i zdarzeń.

W zgodzie z własnym sumieniem proszę odpowiedzieć sobie na pytanie, czy Warszawianie nienawidzili także obrońców Warszawy we wrześniu 1939 roku, no bo przecież już po ok. 10 dniach walk było oczywiste, że dalsza obrona jest bezcelowa ale pomimo tego obrona Warszawy trwała a dywanowy nalot Luftwaffe na Warszawę 25 września zabił ok. 10 tys. mieszkańców i zniszczył 12% zabudowy miejskiej.

Nie oczekuję odpowiedzi.

Magdalena Jaworska

    Mateusz Drożdż

    Szanowna Pani,

    Jednak udzielę odpowiedzi, choć jej Pani nie oczekuje, bo nadal uważam, że wiele Pani sformułowań jest dla mnie krzywdząco niesprawiedliwych i pozostawianie Pani wpisu bez mojej odpowiedzi byłoby moją zgodą na Pani zarzuty. Oczywiście rozumiem, że od pewnego czasu trwa też inna narracja, a dzieje Powstania są przedstawiane w sposób wyidealizowany, ale to tylko część, chyba nawet mała część, tego co działo się w Warszawie. Powtórzę, że rozumiem, że artykuł Pani się nie podoba, ale przed oskarżeniami mnie o różne niecne rzeczy będę się jednak bronił. Proszę też zastosować sentencje łacińską, którą Pani przywołała, również do Pani działań i ocen.

    Artykuł jest powierzchowny? Tak. Temat jest obszerny, konieczne były skróty i powierzchowność, oparcie się o materiały przetworzone. Miał to być artykuł, a nie badanie socjologiczno-historyczne będące podstawą habilitacji, które pewnie jeszcze czeka na swojego badacza, który zagłębi się w materiały nieprzetworzone, i mam nadzieję że zweryfikuje je, spędzając zapewne całe lata w Komisji Głównej, czy Archiwum Historii Mówionej. Czy jednak zgromadzono tam wszystkie opinie wszystkich warszawiaków? Czy opinie te były wygłaszane na gorąco w latach 40., czy były mówione po półwieczu, gdy czas zaciera pewne szczegóły i emocje? Czy oddają one w sposób rzetelny i pełny to co działo się w okresie Powstania? Czy nie idealizują pewnych spraw i nie uzasadniają konieczności poniesionej ofiary? Tego nie wiem. Wiem natomiast, jak to jest z opiniami i wspomnieniami tworzonymi po parudziesięciu latach, więc przedstawiam kilka podstawowych wątpliwości, które każdy badacz powinien mieć gdzieś z tyłu głowy.

    W sprawie tytułu odsyłam Panią do Redakcji, która ma prawo tytuł nadać i odpowiednio go sformułować. Ja skupię się na tym, co sam napisałem, czyli na treści. Gdyby przeczytała Pani dokładnie artykuł i zastosowała metodę starożytnych to zapewne nie napisałaby Pani o tym, że tytuł sugeruje, że artykuł jest pełny „powszechnej nienawiści mieszkańców Warszawy do Powstańców”. Bo tak nie jest. A jeśli jest – Pani zdaniem – inaczej, to poproszę o cytaty. Rozmawiajmy o konkretach.

    Co do samego Powstania, to znowu Panią odsyłam do artykułu. I znowu poproszę o cytaty, które rzekomo mają udowodnić moje kłamstwa. Pozostawię sobie bez komentarza hasło o tym, że tam gdzie nie było hitlerowskich zbrodni, to Powstanie było popierane. Oczywiście, że tak, ale hitlerowskie zbrodnie i gehenna ludności cywilnej niestety stanowią integralną część tej historii. Rozumiem, że skupia się Pani na nadziejach, które niosło Powstanie, ale artykuł miał przedstawić nie entuzjazm początkowych dni, ale całość. Jeśli Pani uważa, że coś jest źle zapisane – proszę o sprostowanie, ale oparte nie na połączeniu emocji i uogólnień, ale na konkretnych cytatach.

    Nie przeżyłem wojny, nie brałem udziału w tych wydarzeniach, ale przyznam, że ze zdziwieniem zobaczę jakieś informacje, czy wspomnienia mówiące o tym, że cywile cieszyli się z tego, że oto ich dom płonie, tracą dorobek całego życia, a ich bliscy cierpią od ran lub właśnie zginęli. I to mimo, że cierpieli dla Sprawy, czy brali udział w wydarzeniach odnotowanych przez Historię przez duże H. To dopiero byłoby dopiero wybiórcze, powierzchowne, czy zmanipulowane oddanie stanu z momentu, gdy wydarzenia się działy, a cywile trafili w mielące żarna dziejów.

    Ocenę obrony Warszawy pozwolę sobie zostawić Pani i innym Czytelnikom. Nie zagłębiałem się w tę sprawę i te historie, wiem jak to wyglądało w Krakowie po pierwszym dniu bombardowań, specyfiki warszawskiej nie znam. Myślę, że nie ma też co mnożyć wątków.

    Pozdrawiam,

    Mateusz Drożdż

    Lalalalalala

    ,,wszędzie tam, gdzie Powstanie nie zaczynało się od bestialskich rzezi jak na Ochocie i Woli zaakceptowane było przez Warszawian, bo wszystkim bez wyjątku niosło nadzieję.”

    Wszędzie i wszystkim bez wyjątku – zazdroszczę możliwości wejrzenia do głów wszystkich bez wyjątku warszawiaków. Dodam, że nazwy mieszkańców miast piszemy małą literą, nie wielką.

Prawda historyczna

Dlatego słusznie po wojnie robiła władza Ludowa ściągając spekulanttów-kryminalistów, których to teraz dzieci i wnukowie plują na komune że nie dała im kraść

    Hans Kloss

    Jakie korzyści przyniosło Powstanie Warszawskie 1944 poza zniszczeniem tej reszty Warszawy ,która przetrwał bombardowania miasta w 1939 i powstanie w getcie 1943 ? Prawdziwe Powstania to było Wielkopolskie i Śląskie. Co chcieli osiągnąć w Warszawie gdzie broń miał co 10-ty powstaniec. Dlaczego przed wybuchem powstania polowe posiadanej broni wysłano poza Warszawę ? Kiedy zostanie wyjaśniona rola Okulickiego jaka odegrał nawołując do wybuchu Powstania czym złamał rozkaz z jakim przyjechał do Warszawy – miał zapobiec jego wybuchowi. Dlaczego Powstanie musiało trwać aż 63 dni
    ? Na drugim brzegu rzeki Praga Powstanie trwało tydzień ,dlaczego o tym tak mało się pisze i mówi ? Dlaczego pomimo wiedzy że po dwóch tygodniach walki Powstanie nie odniesie sukcesu jego dowódcy nie reagowali na Niemiecka propozycję kapitulacji po 18 dniach walk ? Na początku września dowództwo AK samo chciało skapitulować podjęto rozmowy z Niemcami ,które przerwalo samo dowództwo AK po tym jak na rozkaz Stalina Ruscy rzucili kilka worków z bronią bez spadochronow ,i rozkazali armii Berlinga wykonać desant bez Ruskiego wsparcia. Za wybuch Powstania ,jego trwanie aż 63 dni zamiast kilku do tygodnia odpowiedzialność ponosi dowództwo AK.

Artur ze Szczecina

„Warszawskie dzieci, które poszły w bój – jak ocenił Norman Davies – zapewniły „sobie trwałe miejsce w historii wojskowości” i podziw rodaków, ale cena była straszliwa.” Mam tylko jedno pytanie – Co takiego dokonali dorośli, że trzeba było wysyłać dzieci do walki ….

Piotrek

Chore jest krytykowanie Powstańców i dowództwa AK. To nie oni byli wrogami, to oni starali się nas wyzwolić. Krytykujecie ich dlatego że im się nie udało, ale idea była słuszna i trzeba było spróbować.
Jakbyście nie wiedzieli to Wam Przypomnę: wrogami była Trzecia Rzesza która w sposób brutalny, zbyt brutalny tłamsiła powstanie. To oni, Niemcy dokonali tych wszystkich zniszczeń, mordów i zupełnie niepotrzebnej eksterminacji ludności cywilnej.

    Anonim

    Oczywiście nie można krytykować tych błaznów – Komorowskiego, Okulickiego, Pełczyńskiego, Chruściela. Śmierć 200 tysięcy cywili świadczy o tym że idea była słuszna ? Oczywiście że warszawiaków zabili Niemcy i ich Rosyjscy sojusznicy – Kamiński, tylko kto wywołał to powstanie – Niemcy czy AK. Na prawym brzegu Wisły – Praga powstanie trwało tylko tydzień bo tam byli normalni dowódcy i po tygodniu kazali swoim żołnierzom przejść z powrotem do konspiracji. Natomiast na lewym brzegu Wisły dzięki głupocie dowódców AK ludność cywilna musiała umierać aż przez 63 dni. Pomimo tego że mogli powstanie zakończyć po 18 dniach jak proponowali Niemcy, lub po miesiącu kiedy chciał się poddać sam Komorowski, ale nie, bohaterowie chcieli żeby zginęło jeszcze więcej cywili. Szkoda że dla kilku głupich trepów życie cywili niemialo znaczenia. Zresztą nie tylko cywili, Komorowski , Okulicki, Pełczyński i Chruściel, nawet żołnierzy AK puścili na Niemieckie karabiny maszynowe bez broni, uzbrojony był tylko co 10-ty. Jeszcze debile mówili że broń zdobywa się na wrogu. Można było powstanie zakończyć szybciej, można było co pokazuje przykład Pragi, gdzie jednak byli dowódcy a nie błazny.

    Dariusz

    Może i słuszna ale, żeby odbijać trzeba mieć czym. Sami poszli na śmierć i na taką karę skazali niewinnych cywili. AK powinno odpowiedzieć głową za to.

vlad

Napisze tak- czesc mojej rodziny to warszawiacy, jeszcze sprzed wojny. Ci, ktorzy przezyli powstanie oceniali je ekstremalnie krytycznie. Ich wnuk, historyk, oczywiscie twierdzil, ze to pownnosc historyczna, patriotyzm itp itd. I mysle, ze to oddaje sedno sprawy- ktos kto nie otarl sie chocby o koszmar wojny, to tak naprawde wydaje opinie ksiazkowo- teoretyczne, ktos kto ma taki koszmar za soba, nigdy nie chcialby powtorzyc tych doswiadczen.

Lukasz Węgier.

Procentowo to 1 na 100 walczył. Reszta chciała żyć. Mieszko I był zdrajca Slowian,ktory w sojuszu z ottonem ii eksterminowal konkurencje.Polanie nie istnieli ta nazwa oznacza kraj drzew/puszcz. Polskie zwycienstwa w xvii i xviii wieku to zasługa…obcych autoramentow ,które często stanowily 70 procent armii.Szlachta to były tchórze Chojnice 1454.Grunwald mit-oszustwo .Cala historia tego kraju to mit.Wasze nazwiska w 80% sa niemieckie,ukraińskie,litewskie,ruskie,czeskie,slowackie,wegierskie,tatarskie!,kozackie,Woloskie,Tureckie nawet-czarne oczy waszych córek no i mongolskie-rysy waszych twarzy.
Amen.

Iron

Bzdury ,jasne że byli tacy,którzy nie byli szczęśliwi, ale zdecydowanie więcej popierało powstanie. I nie od pismaków to wiem,ale od rodziny,dziadków, którzy to przeżyli. Wstyd pismaku

Łukasz

Główną przyczyną Powstania Warszawskiego było to, że Polacy mieli już dość morderstw, których dopuszczali się na naszych ziemiach Niemcy. Każdy Polak miał w swojej rodzinie zamordowanego krewnego. Polacy wiedzieli, że Powstanie Warszawskie może zakończyć się klęską i śmiercią wielu. Stanęli do walki, gdyż nie mieli kompleksów. Szanowali dar wolności, który otrzymali. Uważali, że Polacy mają taką samą godność jak Niemcy. Niemcy natomiast uważali się za „nad ludzi”, „rasę panów” i mordowali każdego, kto tak nie uważał. Hołd dla walki, odwagi i męstwa Powstańców.
Uważam, że autorzy artykułu (Mateusz Drożdż, Agnieszka Sabor) próbują tym artykułem skłócić i podzielić nas Polaków. Niemców pokazują w dobrym świetle, a Polaków jako beznadziejnych. Autorzy wg nie kłamią i próbują poniżyć nasz Polski Naród i szacunek do wolności i równości każdego człowieka. Pytanie czy autorzy tego artykułu (tego portalu) robią to świadomie czy mają w tym jakiś interes? Tego nie wiem, ale z całą pewnością przestałem darzyć ten portal swoim zaufaniem i dam znać o tym we wszystkich grupach do jakich należę.
Pozdrawiam Łukasz

Zobacz również

Druga wojna światowa

Cichociemni na kwarantannie. Jak wyglądały pierwsze dni żołnierzy po desancie?

Po miesiącach nauki wojennego fachu i wyczerpujących ćwiczeniach zrzucano ich nad okupowaną Polską. Zanim jednak przystąpili do działania musieli się nauczyć jeszcze jednej, może najważniejszej...

14 sierpnia 2019 | Autorzy: Sebastian Pawlina

Druga wojna światowa

Przeżyłem rzeź Woli. Wstrząsająca relacja człowieka, który był świadkiem szczytu niemieckiego bestialstwa

Kiedy ma się 21 lat, nie myśli się o przyszłości. Człowiek żyje beztrosko i ma wrażenie, że cały świat należy do niego. Henryk Troszczyński ten moment...

26 stycznia 2018 | Autorzy: Michał Dębski-Korzec

Druga wojna światowa

Junkersy w ogniu. Armia Krajowa w walce z Luftwaffe

Luftwaffe siało postrach wśród alianckich sił powietrznych. Armia Krajowa nie dysponowała bronią, która mogła stanowić konkurencję dla niemieckiego lotnictwa. Poradziła sobie jednak mimo tego. I...

18 listopada 2017 | Autorzy: Wojciech Königsberg

Druga wojna światowa

„Bandyci w Warszawie walczą fanatycznie i zaciekle”. Co Niemcy sądzili o powstańcach warszawskich?

Ginęli w zasypanych piwnicach, na osnutych dymem barykadach i w śmierdzących kanałach. Dla Polaków są bohaterami. Co jednak o pokoleniu Kolumbów sądzili ich przeciwnicy? Jakie...

7 sierpnia 2017 | Autorzy: Sławomir Zagórski

Druga wojna światowa

Ilu Niemców naprawdę zginęło w Powstaniu Warszawskim?

Dwanaście, siedemnaście, a może zaledwie dwa tysiące? Ilu właściwie Niemców zabili akowcy podczas walk o stolicę? Czy jest prawdą, że zabijali cywilów i jeńców?

31 lipca 2017 | Autorzy: Paweł Stachnik

Druga wojna światowa

„Ksiądz się uparł i to nas zgubiło”. Najtragiczniejsze wesela w okupowanej Polsce

Zamiast nocy poślubnej, czekało ją ciężkie przesłuchanie; gestapowiec gasił papierosa na jej nodze, wybito jej zęby. Zmasakrowaną kobietę nad ranem gestapowcy zawlekli do domu, spodziewali...

22 lipca 2017 | Autorzy: Małgorzata Brzezińska

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.