Ciekawostki Historyczne

My dostaliśmy Nobla za "Chłopów", odkrycie radu i wiersze Szymborskiej. Węgrzy? Rzecz jasna za paprykę.

Pojawienie się papryki na Węgrzech, jest dowodem na to, że świat… naprawdę jest okrągły. Mimo, iż roślina ta pochodzi z Ameryki Południowej, to nad Dunaj przybyła ze wschodu. Wszystko za sprawą Portugalczyków, którzy – zachwyceni właściwościami egzotycznego warzywa – postanowili sprowadzić je do swoich azjatyckich kolonii.

Za tym krokiem przemawiało kilka czynników. Nasiona papryki kiełkują nawet po długiej podróży. Roślina świetnie się aklimatyzuje w różnych rejonach globu. Na dodatek z jej sprzedaży można było uzyskać niezły dochód.

Nic dziwnego, że szybko zaczęła zyskiwać popularność w Indiach oraz na Bliskim Wschodzie. Tam poznali ją Turcy.

Wojenna kariera papryki

Swoją karierę na Węgrzech papryka zawdzięcza kilku wojnom. Przywieźli ją tureccy najeźdźcy, którzy w 1526 roku podbili większość tego kraju. Goście z Bosforu szybko się zadomowili. Zostaliby na dobre, gdyby nie Jan III Sobieski, który grzecznie, lecz zdecydowanie wyprosił ich z Europy w 1683 roku.

Turcy pozostawili po sobie nad Dunajem miłość do ostrej kuchni. Mimo tego początkowo Węgrzy nie byli zbyt zainteresowali tak zwanym „tureckim pieprzem”. Paprykę częściej można było spotkać w magnackich ogrodach, gdzie występowała jako ozdoba lub ciekawostka przyrodnicza, a nie roślina jadalna.

Ładny kwiatek, prawda? Węgrzy też tak uznali i z chęcią prezentowali go w swoich ogrodach. Na zdjęciu kwiat jednej z odmian papryki, Capsicum pubescens (fot. Lrothc, lic. CC BY-SA 2.5).

Ładny kwiatek, prawda? Węgrzy też tak uznali i z chęcią prezentowali go w swoich ogrodach. Na zdjęciu kwiat jednej z odmian papryki, Capsicum pubescens (fot. Lrothc, lic. CC BY-SA 2.5).

Później dekoracyjne warzywo pojawiło się w ogródkach chłopów, ale i tam nie było zbyt cenione. Znacznie bardziej popularny był sprowadzany zza mórz czarny pieprz. Zmianę tej sytuacji papryka zawdzięczała kolejnym wojnom – napoleońskim.

Jednym ze skutków trwającej na morzach wojny i wprowadzenia blokady kontynentalnej było przerwanie szlaków handlowych. Na Węgrzech zabrakło pieprzu, a przyprawy typu koperek czy pietruszka nie mogły przejść przez madziarskie gardła. Potrzebny był równie ostry, ale miejscowy zamiennik. I wtedy zwrócono uwagę na paprykę.

Zobacz również:

Paprykowe wojny

Szybki awans „tureckiego pieprzu” doprowadził do tego, że wkrótce… to sama papryka stała się przedmiotem prestiżowego sporu. Bo choć na Węgrzech uprawiana jest w wielu miejscach, to istnieją dwa miasta, dla których jest ona szczególnie ważna: Szeged (czyt. Seged, bo szeged oznacza tylną część ciała człowieka) i Kalocsa (czyt. Koloczo). Mieszkańcy tak jednego, jak i drugiego z nich twierdzą, że to właśnie w ich regionie przywieziona przez Turków roślina była uprawiana jako pierwsza. Każdy z ośrodków szczyci się też własnym muzeum papryki, dowodzącym ponad wszelką wątpliwość, że to właśnie ich miasto było, jest i będzie producentem najlepszej papryki w kraju.

Obywatele skłóconych metropolii potrafią godzinami debatować nad tym, która papryka jest lepsza: kalocsańska czy szegedyńska. Muzeum w Szegedzie próbuje zyskać przewagę z użyciem argumentów ilościowych: informuje, że to w tym mieście w XIX wieku było najwięcej młynów mielących paprykę na proszek.

Mieszkańców Kalocsa dowód ten jednak nie przekonuje. W ich muzeum można znaleźć informację, że trzeba brać pod uwagę nie surowe liczby – Szeged był i jest kilkukrotnie większy – lecz… produkcję na głowę mieszkańca. Wówczas to Kalocsa prezentuje się jako prawdziwa paprykowa potęga. Ten wiekowy spór trudno niestety kategorycznie rozstrzygnąć. Pozostaje chyba jedynie odwiedzić obydwa miasta i zdać się na własny smak…

Nobel dla papryki!

W rywalizacji o miano paprykowej stolicy kraju Szeged ma jednak jeszcze jednego asa w rękawie: Nagrodę Nobla! Na tamtejszym uniwersytecie największe umysły kraju postanowiły zgłębić tajemnicę tej przyprawy. Pracę przyśpieszyły, gdy w 1931 roku do Szegedu przybył jeden z najlepszych węgierskich chemików: Albert Szent-Györgyi.

Albert Szent-Györgyi. Za swoje badania nad papryką otrzymał Nobla (fot. J.W. McGuire; lic. domena publiczna).

Albert Szent-Györgyi. Za swoje badania nad papryką otrzymał Nobla (fot. J.W. McGuire; lic. domena publiczna).

W 1933 roku udało mu się wyodrębnić z papryki nową, nieznaną wcześniej substancję – kwas askorbinowy. Cóż to za dziwny związek chemiczny? Otóż jest to znana wszystkim witamina C, za której odkrycie już w 1937 roku Albert Szent-Györgyi otrzymał Nagrodę Nobla. Gdyby nie jego badania nad węgierską papryką, to nasza jesienna walka z przeziębieniem lub grypą byłaby znacznie trudniejsza.

Paprykomania!

Śmiało można powiedzieć, że obecnie na Węgrzech papryka zyskała prawdziwie gwiazdorski status. Szegedyńscy mnisi wciąż produkują z niej mocniejszą od wódki, 70-procentową palinkę, którą niegdyś leczyli cholerę i dżumę. Kalocsańskie dziewczęta wyszywają paprykę na swoich koronkowych fartuszkach i serwetkach. Nieźle radzi sobie także za granicą: to dzięki niej światową karierę zrobił znany i w Polsce pan Kotányi, który swój biznes zaczął od sprzedaży „tireckiego pieprzu” w Wiedniu i Budapeszcie.

Artykuł powstał między innymi w parciu o książkę Vilmosa Romvárya pod tytułem "Rośliny przyprawowe i przyprawy w węgierskiej kuchni" Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne 1987).

Artykuł powstał między innymi w parciu o książkę Vilmosa Romvárya pod tytułem „Rośliny przyprawowe i przyprawy w węgierskiej kuchni” (Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne 1987).

Przy tak silnej paprykomanii, narodowej rośliny węgierskiej nie może nad Dunajem zabraknąć też w czasie świąt. Jest wszędzie i w każdej potrawie: zarówno w słynnej zupie gulaszowej gulyás (czyt. gujasz), jak i w tym, co my, Polacy uznajemy za gulasz, a co faktycznie nazywa się pörkölt.

Na polskim wigilijnym stole mogłaby się znaleźć węgierska zupa rybna halászlé (czyt. holasli). Jej głównym składnikiem jest tak lubiany w Polsce karp. Nie używa się mięsa innych ryb, ponieważ rozpadają się podczas gotowania. No chyba, że ktoś ma pod ręką suma… Pozostałe składniki to między innymi cebula i oczywiście dobra, węgierska papryka.

Bibliografia:

  1. Robert Makłowicz, Smak Węgier, Wyd. Znak, 2006.
  2. Tadeusz Olszański, Nobel dla papryki, Wyd. Studio Emka, 2011.
  3. Muzeum Papryki Kalocsa.
  4. Muzeum Pick Salami i Szegedyńskiej Papryki.
  5. Vilmos Romváry, Rośliny przyprawowe i przyprawy w węgierskiej kuchni, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne 1987.
  6. Witold Wieromiej, Kuchnia węgierska, Wyd. Spółdzielcze, Warszawa, 1990.

KOMENTARZE (5)

Skomentuj Piotr Władysław Polakowski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piotr Władysław Polakowski

Bardzo ciekawy artykuł. Pozdrawiam

mundek

Nie rozumiem tylko dlaczego kojarzenie Węgier z Tokajem jest bzdurą.

Romek

Pierwsze zdjęcie z paprykowego domku na cyplu Tihany nad Balatonem.

Węgierska randka

To prawda, bez papryki kuchnia węgierska nie istnieje!

Znawca historii i geopolityki

Ale Sobieski nie wygonił Turków z Europy, do XX wieku kontrolowali dużą część Bałkanów i do dzisiaj w niej są w małym skrawku ziemi pomiędzy Grecją, a Bułgarią

Zobacz również

Druga wojna światowa

Co Polacy jedli na Wigilię w czasie okupacji?

Stół bez karpia. Kutia bez miodu. I ryby... po żydowsku. W trudnych latach wojny nie można było liczyć na dwanaście wigilijnych potraw. Ale nasze (pra)babcie...

21 grudnia 2016 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Dwudziestolecie międzywojenne

Ostatni sojusznicy Hitlera. Dlaczego Węgrzy zdecydowali się na pakt z diabłem?

Gdy w czerwcu 1920 roku narzucono Węgrom traktat, na mocy którego straciły dwie trzecie swojego terytorium, ludzie płakali na ulicach, deklarując: „Wierzę w dawnych Węgier...

4 sierpnia 2016 | Autorzy: Adam Szabelski

Nowożytność

Czy naprawdę tak bardzo popuszczali pasa? Boże Narodzenie za króla Sasa

Gotowana ryba z mocnym aromatem korzennym i krwistym sosem. Jajko z polewki, rybne kiełbaski i pasztet z łuską. Po takiej Wigilii na Pierwsze Święto pałaszowano...

25 grudnia 2015 | Autorzy: Agnieszka Wolnicka

Nowożytność

Czy Bona Sforza naprawdę sprowadziła do Polski kapustę i kalafior?

Mało jest równie rozpowszechnionych mitów historycznych. Według co drugiego podręcznika do historii i przynajmniej kilku różnych książek kucharskich to właśnie słynna królowa z włoskiego rodu...

7 listopada 2014 | Autorzy: Kamil Janicki

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.