Odbijanie towarzyszy broni z obozów NKWD i ubeckich katowni. Zwycięskie starcia z wielokrotnie liczniejszymi siłami wroga. Czy wreszcie opanowywanie całych miasteczek. Oto siedem akcji żołnierzy podziemia antykomunistycznego, które powinien znać każdy z nas.
1. Rozbicie więzienia w Puławach
Akcja rozbicia sowieckiego więzienia w Puławach przypominała sceny z najlepszych filmów sensacyjnych. Dowodził nią major Marian Bernaciak ps. „Orlik”, oficer Zrzeszenia WiN. 24 kwietnia 1945 r. pod bramę otoczonego murem kolczastym więzienia w Puławach podjechały dwa ciężarowe Studebackery. Wyskoczyło z nich czterech sowieckich żołnierzy eskortujących sześciu poobdzieranych i umorusanych „bandytów”. Był to major „Orlik” i jego partyzanci. W tym samym czasie reszta oddziału, 34 żołnierzy, po kryjomu okrążyła budynek więzienia.
W czasie rozmowy z wartownikami pojawił się oficer NKWD, który zwietrzył podstęp i próbował sięgnąć po broń. Nie zdążył. „Orlik” położył go jednym strzałem, pozostałych rozbrojono. Polacy, nie zawracając sobie głowy ubowcami zabarykadowanymi na piętrze, po kolei uwalniali więźniów.
Podczas odwrotu kapral podchorąży Stanisław Szymański ps. „Igołka”, stojąc na błotniku ciężarówki w mundurze sowieckiego majora, wrzeszczał: Tawariszczi! Poliaki naszych bijut! Uczynił tym na tyle duże zamieszanie, że kiedy na miejsce dotarła wreszcie sowiecka odsiecz, ostrzelała ona zabarykadowanych ubeków!
Sukces akcji był ogromny. Uwolniono 107 osadzonych, straty oddziału „Orlika” wyniosły dwóch zabitych i tyle samo rannych. Zginęło pięciu funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki i dwóch milicjantów, pięciu innych było rannych.
2. Rozbicie obozu NKWD w Rembertowie
Do podobnej akcji, ale na dużo większą skalę, doszło w nocy z 20 na 21 maja 1945 r. w obozie NKWD w Rembertowie. Istniał on od jesieni 1944 r. i przetrzymywano w nim wielu żołnierzy i działaczy Polskiego Państwa Podziemnego w tym generała Emila Augusta Fieldorfa ps. „Nil”. Informacja o jego pobycie w tym miejscu była prawdopodobną przyczyną ataku. Niestety, jak pisze o „Nilu” Waldemar Kowalski w książce „Bohaterowie z dołów śmierci”:
26 marca – zesłano go w głąb Związku Sowieckiego. Istniała nadzieja odbicia więźnia, jednak przygotowania trwały zbyt długo. Nie przewidziano, że „Nil” trafi na nieludzką ziemię już niespełna trzy tygodnie po ujęciu.
Dowódcą operacji został młodziutki 21-letni oficer AK podporucznik Edward Wasilewski ps. „Wichura”. Podlegało mu 44 żołnierzy. Późnym wieczorem Polacy, podzieleni na cztery grupy, uderzyli z dwóch stron, rozbijając wartownię przy jednej z bram i budynek komendantury obozu. Walka z Sowietami trwała 25 minut.
Udało się uwolnić około dwóch tysięcy więźniów przy stratach własnych wynoszących zaledwie trzech rannych żołnierzy! W strzelaninie zginęło też kilkudziesięciu enkawudzistów. W wielkiej obławie, prowadzonej ze wsparciem lotnictwa, udało się potem Sowietom złapać 210 uciekinierów, których bestialsko zamordowano.
3. Bitwa w Lesie Stockim
Walki w pobliżu wsi Las Stocki były chyba największą bitwą stoczoną po wojnie przez oddziały podziemia niepodległościowego z siłami komunistycznej bezpieki. 24 maja 1945 r. silna grupa operacyjna NKWD, UB, KBW i MO w sile około 700 ludzi i wsparta 5 pojazdami pancernymi uderzyła niespodziewanie na 170-osobowy oddział pod dowództwem wspominanego już majora Mariana Bernaciaka. Polscy partyzanci znaleźli się w potrzasku, komuniści powoli wypierali ich z zabudowań wsi, które zaczęły płonąć.
O zwycięstwie zadecydował przypadek. Oddział dowodzenia majora „Orlika” zrządzeniem losu natknął się na sztab komunistycznej grupy operacyjnej. Gdy na pytanie o hasło usłyszeli „Leningrad”, zaterkotały automaty polskich partyzantów.
Komuniści zostali dosłownie rozniesieni ogniem. Reszta, pozbawiona dowództwa, potraciła głowy i poszła w rozsypkę. Niepodległościowcy polowali na nich do późnego wieczora. W wyszukiwaniu ich pomagali miejscowi chłopi. Ogółem komuniści stracili od 40 do 72 żołnierzy i 3 pojazdy pancerne przy 11 zabitych partyzantach.
4. Atak na więzienie w Kielcach
Była to najgłośniejsza tego typu operacja zbrojnego podziemia na Kielecczyźnie. Przeprowadziły ją liczące razem około 200 ludzi poakowskie oddziały partyzanckie związane z Delegaturą Sił Zbrojnych na Kraj. Dowodzili nimi kapitan Antoni Heda ps. „Szary” oraz porucznik Stefan Bembiński ps. „Harnaś”.
Dzień przed akcją upozorowano atak na pobliskie miasteczko Szydłowiec. Fortel powiódł się i kiedy w kierunku Kielc podążali partyzanci, oddziały ludowego Wojska Polskiego i UB przetrząsały lasy koło Szydłowca w poszukiwaniu „reakcjonistów”.
Bojownicy wjechali do Kielc tuż przed północą 4 sierpnia 1945 r. Sprawnie obstawili newralgiczne punkty miasta i zablokowali pozostałe siły komunistów. Następnie przeprowadzili udany szturm na więzienie, skąd uwolnili 354 osadzonych, wśród nich wielu oficerów polskiego podziemia. Sukces akcji był tym większy, że zginął tylko jeden partyzant i dwóch ludzi strony przeciwnej.
5. Bitwa w Miodusach Pokrzywnych
Bój stoczony między oddziałami polskiego podziemia a siłami NKWD, UB i LWP koło wsi Miodusy Pokrzywne uznawany jest za jedną z największych porażek sił komunistycznych na Podlasiu. Enkawudziści i ubowcy prowadzący działania pacyfikacyjne mieli nawet w swoich szeregach prokuratora i sędziego, aby stworzyć pozory „praworządności”.
Waldemar Kowalski cytuje w „Bohaterach z dołów śmierci” zasady postępowania komunistów wobec polskich wsi:
Postawić zasadę odpowiedzialności zbiorowej wsi za zbrodnie dokonywane na jej terenie. Na akty zbrodnicze reagować natychmiast: nakładaniem kar materialnych, konfiskowaniem dobytku; masowymi aresztami […]; natychmiastowe na miejscu rozstrzeliwanie schwytanych z bronią w ręku, właścicieli domów, w których broń została znaleziona; w skrajnych wypadkach, przy napotkaniu na zbrojny opór wsi, spalenie wsi.
Mieszkańcy okolicznych wsi zwrócili się wówczas o pomoc do porucznika Zygmunta Błażejewicza ps. „Zygmunt” z 5 Wileńskiej Brygady. Wyekspediowany na odsiecz 1 szwadron wraz z odziałem podporucznika Władysława Łukasiuka ps. „Młot” liczył około 100 ludzi. Całością dowodził porucznik Błażejewicz. W nocy z 17 na 18 sierpnia 1945 r. siły partyzantów stanęły na kwaterach we wsi Miodusy Pokrzywne.
Rankiem przyszło ostrzeżenie, że zbliżają się żołnierze komunistycznej grupy operacyjnej. Wkrótce rozpętała się burza i część komunistycznych żołnierzy schroniła się w wielkiej stodole na skraju wsi. Doszło wtedy do gwałtownej wymiany ognia między obiema stronami.
Partyzantom udało się podpalić stodołę, co okazał się punktem zwrotnym. Komunistyczni żołnierze zaczęli się poddawać, w walce padło ich około 50, zlikwidowano również prokuratora i sędziego. Z polskiej strony zginęło 8 bojowników.
6. Zdobycie Hrubieszowa
W nocy 27 na 28 maja 1946 r. żołnierze AK-WiN razem z oddziałem Ukraińskiej Powstańczej Armii zajęli Hrubieszów. Mimo wzajemnych animozji – niektórzy z Polaków stracili bliskich w ukraińskich czystkach – połączył ich wspólny wróg. Siły sprzymierzonych liczyły po około 200 ludzi. Polakami dowodził porucznik Kazimierz Witrylak ps. „Hel”, „Druk”, Ukraińcami Jewhen Sztendera ps. „Prirwa”.
Akcja przebiegła dosyć sprawnie, mimo że upowcom nie udało się zająć koszar NKWD i zostali zmuszeni do odwrotu. Związali jednak walką spore siły sowieckiej bezpieki. Polacy zdobyli za to gmach UB, wywołując tam prawdziwy popłoch wśród funkcjonariuszy komunistycznych służb. Rzucili się oni do panicznej ucieczki, a partyzantom udało się uwolnić 20 więźniów i przejąć kartotekę UB.
Opanowano też miejscową siedzibę PPR, gdzie również przejęto ważne dokumenty i zlikwidowano dwóch szczególnie zajadłych „partyjniaków”. W boju zginęło 5 Ukraińców, a 3 zostało rannych, wśród Polaków znalazła się jedna przypadkowa ofiara. Ze strony przeciwnej zginęło 18 osób, byli również ranni.
Jako ciekawostkę należy dodać, że w czasie ataku na miasto z hrubieszowskich koszar LWP wysłano odsiecz w postaci plutonu z 5 pułku piechoty. Towarzyszył mu por. Wojciech Jaruzelski, wówczas pomocnik szefa sztabu pułku ds. rozpoznania. Oddział ten nie nawiązał jednak kontaktu ogniowego z napastnikami, mimo że przeszedł przez pozycje partyzanckiej grupy osłonowej. Być może żołnierze WiN-u po prostu nie chcieli strzelać do swoich rodaków.
7. Bitwa pod Zwoleniem
Była to jedna z ostatnich większych bitew stoczonych przez żołnierzy zbrojnego podziemia niepodległościowego z wojskami sowieckimi na terenie Polski. 15 czerwca 1946 r. oddział Związku Zbrojnej Konspiracji pod dowództwem Włodzimierza Kozłowskiego ps. „Orion” miał uderzyć na areszt UB w Kozienicach.
Aby zdobyć potrzebne do akcji pojazdy, partyzanci urządzili zasadzkę na szosie Radom–Puławy i zatrzymali tam kolumnę około 30 sowieckich ciężarówek. W trakcie gwałtownej strzelaniny zdobyto wszystkie pojazdy, a kilkunastu żołnierzy wroga poniosło śmierć.
Dawna siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kozienicach
Na 9 „trofiejnych” pojazdach (resztę spalono) partyzanci ruszyli na Kozienice. Połowa 130-osobowego oddziału miała najpierw opanować posterunek MO i pocztę w leżącym po drodze Zwoleniu. Miało to na celu przerwanie łączności z Kozienicami.
Tymczasem pierwsza grupa pechowo natknęła się na duży oddział sowiecki kilka kilometrów za Zwoleniem. Sowieci przydusili ogniem do ziemi Polaków ewakuujących się w pośpiechu z ciężarówek i wyparli ich na skraj Puszczy Kozienickiej. Sytuacja partyzantów stawała się rozpaczliwa.
W międzyczasie nadjechała reszta grupy „Oriona” i doszło do połączenia obu oddziałów. Ich połączone siły przeszły do gwałtownego kontrataku i silnym ogniem zmusiły sowieckich żołnierzy do odwrotu. 30 z nich poległo, a dalszych kilkunastu zostało rannych. Z polskiej strony padło 7 partyzantów. Enkawudziści z zemsty spalili później w Zwoleniu i okolicznych miejscowościach prawie 30 domów i zabudowań gospodarczych.
Bibliografia:
- Lech Kowalski, Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego a Żołnierze Wyklęci, Zysk i S-ka, Poznań 2016.
- Waldemar Kowalski, Bohaterowie z dołów śmierci, PWN, Warszawa 2016.
- Kazimierz Krajewski, Tomasz Łabuszewski, 5 Wileńska Brygada AK. 18 sierpnia 1945 r. Bitwa w Miodusach Pokrzywnych, Fundacja Pamiętamy, Perlejewo 2005.
- Szymon Nowak, Bitwy Wyklętych, Fronda, Warszawa 2016.
- Marian Raczyński, Odbicie więźniów z obozu w Rembertowie, „Rocznik Mińsko-Mazowiecki”, nr 11/2003–2004.
- Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki, Marcin Sołtysiak, Rozbicie więzienia w Kielcach w nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 r., Instytut Pamięci Narodowej Kielce 2009.
- Joanna Wieliczka-Szarkowa, Bohaterskie akcje Żołnierzy Wyklętych, Wydawnictwo AA Kraków 2016.
- Współpraca polsko- ukraińska przeciwko sowieckiemu okupantowi, „Gazeta Zamojska”, 18 marca 2014 [dostęp: 1 września 2016].
KOMENTARZE (25)
To, co mnie zawsze irytowało w sposobie narracji nauczycieli historii to ich podkreślenia, że każda walka była jedną z największych bitew jakiegoś okresu, jedną z bitew o największym znaczeniu, albo chociaż jedną z tych, podczas których przeciwnik odniósł największe straty. Domyślam się, że każda bitwa jakieś znaczenie ma, inaczej byłoby bez sensu ją przeprowadzać. Ale przecież nie każda mogła być tą najważniejszą. Przestaję wierzyć takiemu historykowi i traktuję go jako bajkopisarza.
Tutaj autor pisze podobnie. Rozumiem, że to pewnie są wybrane bitwy, ale nie każda była najważniejsza.
Źle kolego czytasz, to nie były najważniejsze bitwy, a najbardziej spektakularne sukcesy a to jest duża różnica ? Cześć i Chwała Bohaterom
Nawet z językowego punktu widzenia taki spojrzenie na sprawę jest błędem. Ale najwyraźniej oddawanie czci bohaterom zwalnia od poprawnego używania języka polskiego.
przepraszam ale albo masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem, albo szukasz dziury w całym. Tytuł Siedem najbardziej spektakularnych akcji żołnierzy wyklętych, to nie to samo co Siedem NAJWAŻNIEJSZYCH akcji żołnierzy wyklętych…
Największymi akcjami tych DEGENERATÓW było wspólne picie szampana w czasie wojny na Gestapo, natomiast po wojnie siedzenie na plebanii i w czasie wypadów rabunkowych zabijanie biednych chłopów, kobiet i dzieci, którzy smieli sprzeciwić się Jaśnie Panu i wziąć ziemię z reformy rolnej
każda w tych bitew byla najwaźiejsza,jesli udalo się wydobyć z łap nkwd i ub chociaż jednego AK-owca i żolnierza podziemia niepodległościowego.Tyle w temacie.
A że w rewanżu, czy z zemsty, szły z dymem wioski i ginęli za to cywile to już nieistotne…?
Najwidoczniej mówisz o „ludności cywilnej” donoszącej do NKWD.
Jak zawsze brakuje akcji w Radomiu, w ktorej brali udzial ludzie z akcji w Kielcach. Wczoraj byla rocznica.
Hmm…a rozbicie więzienia UB w Krakowie (dzisiejsze Muzeum Archeologiczne) w 1946 r.? Akcja jak z filmów szpiegowskich, bez jednego wystrzału.
ciekawe że o „wyklętych” jeszcze nietak dawno środowiska
Wyborczej pisały w najlepszym razie „kontrowersyjni” a znam i określenie „bandyci”…
Więc nie daj się wmanipulować tym środowiskom w takie kłamliwe określenia.
Byli wśród „leśnych” także i bandyci. Nie bohaterzy, ale mordercy i pospolici rabusie.
Jeśli tak, to mowa o jakimś marginesie. Ostatnimi czasy wiele osób stara się celowo uwypuklić właśnie zupełny margines tylko w celu oczernienia zasłużonego podziemia antykomunistycznego. Podobne metody stosowała propaganda PRL.
Największymi akcjami tych DEGENERATÓW było wspólne picie szampana na Gestapo, natomiast po wojnie siedzenie na plebanii i w czasie wypadów rabunkowych zabijanie biednych chłopów, kobiet i dzieci, którzy smieli sprzeciwić się Jaśnie Panu i wziąć ziemię z reformy rolnej
Więc powiadacie że Hrubieszów wyklęci zdobyli wspólnie z UPA? No no…
To podobnie jak LWP „wyzwalała” Polskę wspólnie z ruskimi.
a co robili Ci „żołnierze” przed 46 bo żadnej akcji spektakularnej w walce z Niemcami nie ma …
Były 3
nie doczytałem XD
Najwkszymi akcjami tych DEGENERATÓW było wspólne picie szampana na Gestapo, natomiast po wojnie siedzenie na plebanii i w czasie wypadów rabunkowych zabijanie biednych chłopów, kobiet i dzieci, którzy smieli sprzeciwić się Jaśnie Panu i wziąć ziemię z reformy rolnej
Chciałbym aby uchwalone zostało prawo, że za każdą fałszywą wypowiedź na temat żołnierzy podziemia, AK, WiN i innych jest natychmiastowe pozbawienie obywatelstwa, konfliktami mienia, a w skrajnych przypadkach oczerniania polskich bohaterów, powieszenie, tak jak powinno się postępować ze zdrajcami.
O tak wielbienie morderców
Największymi akcjami tych DEGENERATÓW było wspólne picie szampana na Gestapo, natomiast po wojnie siedzenie na plebanii i w czasie wypadów rabunkowych zabijanie biednych chłopów, kobiet i dzieci, którzy smieli sprzeciwić się Jaśnie Panu i wziąć ziemię z reformy rolnej
Czytając wspomnienia tych „wyklętych ” bandziorów można dowiedzieć się jedynie jak ich ganiano, boleśnie przesłuchiwano po złapaniu i maltretowano w więzieniu. Brak informacji jak lali w pysk chłopa, jak rabowali mienie sklepów i spółdzielni handlowych przeznaczone na zaopatrzenie społeczeństwa, jak mordowali nauczycieli, urzędników, chłopów itd. z byle powodu, mordowali całe rodziny łącznie z dziećmi. Dzisiaj z takiej hołoty robi się bohaterów, buduje się etos i morale wojska. Żołnierz to nie bandyta.