W gorące dni sierpnia i września 1944 roku nikt w Warszawie nie mógł czuć się bezpiecznie. Wypuszczona sfora niemieckich sadystów i ich kolaborantów dostała jeden rozkaz: zniszczyć wszystko i wszystkich. Polska stolica utonęła w morzu krwi i ognia.
Powstańcza Warszawa miała stać się przestrogą dla Banditen z innych krajów. Ale nie tylko. Plan zrównania z ziemią dużego europejskiego miasta od zawsze zaprzątał obłąkany umysł Adolfa Hitlera. Na liście znajdował się Paryż, Mińsk, Leningrad, Moskwa i oczywiście Warszawa.
Rozkaz dla Warszawy
Już w 1939 roku, zgodnie z koncepcją Pabsta, stolica Polski z kulturowego i inteligenckiego centrum tej części Europy miała stać się prowincjonalnym miastem. Wybuch powstania był więc doskonałą okazją do ostatecznego rozwiązania kwestii warszawskiej.
1 sierpnia Hitler wspólnie z Himmlerem ogłosili „Rozkaz dla Warszawy”. Heinrich Himmler postanowił nie tylko wszelkimi możliwymi sposobami stłumić wybuch, lecz także przykładnie ukarać powstańców – pisze Phillip Marti w książce „Sprawa Reinefartha”. Postanowiono, że wszyscy mieszkańcy, bez względu na wiek i płeć, mają zostać zamordowani, a stolica Polski – kompletnie zburzona.
Czterej Jeźdźcy Apokalipsy
Do stłumienia powstania został wyznaczony pogromca bandytów Erich von dem Bach. Nic w tym dziwnego. Człowiek, który był odpowiedzialny za mordy na Żydach oraz brutalne pacyfikacje białoruskich wsi, z punktu widzenia nazistów wydawał się idealnym kandydatem.
Pod jego rozkazami znaleźli się wyjątkowo podli bandyci. Sprowadzono generała Heinza Reinefartha, który później będzie narzekał, że nie wie, co robić z cywilami, bo ma mniej amunicji niż zatrzymanych.
Do oddziałów przybyłych z Kraju Warty razem z Reinefarthem dołączyły 4 sierpnia dwie formacje, których reputacja nawet jak na nazistowską wojnę na wyniszczenie nie mogła być gorsza – stwierdza Phillip Marti w „Sprawie Reinefartha”.
Jedną z nich była stworzona z kłusowników, kryminalistów i psychopatów brygada pod dowództwem Oskara Dirlewangera. On sam odsiedział wyrok za gwałt na nieletniej, a jednym z jego hobby było strzelanie w plecy własnym żołnierzom. Do jego nawyków należało również coczwartkowe wieszanie wybranej przez siebie osoby – bardzo często swojego podwładnego. Bliska komitywa z Himmlerem czyniła Dirlewangera zupełnie bezkarnym.
Do pacyfikacji Ochoty został też wyznaczony Bronisław Kamiński, dowódca kolaboracyjnej Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej (RONA). Erich von dem Bach mówił o nim, że kobiety i alkohol były treścią jego życia (…). Pojęcie własności było mu obce, żadnego narodu nie nienawidził tak jak Polaków, których wypominał jedynie obelżywymi słowami.
Co ciekawe i przerażające zarazem, zarówno Kamiński, jak i Bach mieli polskie korzenie. Woleli jednak nie afiszować się nim zbyt mocno. Do czasu…
Taka jest Wola Dirlewangera
Już w pierwszym dniu powstania dochodziło do egzekucji cywilów. Prawdziwy szał zabijania przyszedł jednak 5 sierpnia. O 7 rano na Wolę wtargnęły oddziały Reinefartha. Od razu zabrały się do bestialskiego mordowania warszawiaków. Palono dom za domem, wrzucając do piwnic granaty i wsypując do wnętrza proszek zapalający.
Wystraszeni mieszkańcy wybiegali prosto pod stojące przed budynkiem karabiny maszynowe. Wykonywano rozkaz Hitlera z precyzyjną dokładnością. Kule nie mijały kobiet w ciąży, noworodków oraz ludzi w podeszłym wieku.
Jednak Reinefarth nie był zadowolony. Akcja eksterminacyjna trwała zbyt długo, przez co jego siepacze nie posuwali się wystarczająco szybko do przodu. Dlatego zdecydowano się dużymi grupami wyprowadzać warszawiaków na place i dziedzińce fabryczne, gdzie dokonywano zabójstw na masową skalę. Sformowani w grupki cywile byli mordowani strzałem w tył głowy. Dla pewności, że wszyscy nie żyją, w leżące zwały trupów wrzucano granaty.
Największe obrzydzenie wzbudzała grupa Dirlewangera. Złożona ze skrzywionych psychicznie morderców dopuszczała się najgorszych zbrodni. Wiecznie pijani, najpierw okradali ofiary, aby potem zatłuc je kolbami karabinu.
Dla oszczędności amunicji i dla większej zabawy. Ich sadyzm nie ominął również dzieci. Niektórzy traktowali strzelanie do dziecięcej główki jako formę rywalizacji sportowej. Jeden ze świadków przyznał, że widział jak Dirlewanger własnoręcznie wyrwał kobiecie dziecko i rzucił je w ogień.
Przy każdej możliwej okazji dopuszczali się gwałtów. Czasami kilku mężczyzn gwałciło tę samą kobietę jeden po drugim, nawet bez odkładania broni. Do jednej z piwnic wpadli ludzie Dirlewangera. Jeden wziął kobietę. Była ładna i nie krzyczała. Zgwałcił ją, jedną ręką przyciskając jej głowę do stołu i trzymając w drugiej bagnet. Potem rozciął jej bluzkę. A potem rozciął jej ciało od brzucha do gardła.
Jeden z oprawców był znany z tego, że zgwałconym kobietom wpychał granat do pochwy. Kiedy dochodziło do wybuchu, jego kompani nie posiadali się z radości.
Zaledwie po dwóch dniach Wola stała się prawdziwym cmentarzyskiem. W każdym zaułku leżały trupy. Przez niektóre miejsca nie dało się przejść bez nadepnięcia na spalone zwłoki. Jedne miały wypalone oczy, ciała innych były niemal otwartą raną. Tylko 5-6 sierpnia wymordowano od trzydziestu do czterdziestu tysięcy mieszkańców dzielnicy.
Ochota żołnierzy Kamińskiego
Złożona z dezerterów Armii Czerwonej brygada Kamińskiego na pierwszy rzut oka nie wzbudzała szczególnego respektu.
Wyglądali raczej jak cyrkowcy, a nie wojsko: mieli na sobie marynarki w różnych kolorach i rozmiarach, spod których wystawały różnych kolorów koszule, na głowach często czapki listonoszy warszawskich (prawdopodobnie noszone z uwagi na błyszczące elementy, jakimi były ozdobione), karabiny na sznurkach, na rękach po kilka zegarków.
To upodobanie do świecidełek stało się jednym ze znaków rozpoznawczych oddziału RONA. Byli oni w rzeczywistości grupą półdzikich i ograniczonych obdartusów, dla których klamka w drzwiach albo lecąca z kranu woda była przykładem niewyobrażalnego luksusu. Dlatego kradli, co popadnie – traktując dorobek mieszkańców Warszawy jako nagrodę od Niemców za wierną służbę na froncie wschodnim. Nic dziwnego zatem, że pierwsze, co zrobili po wkroczeniu na Ochotę, to splądrowanie dwóch częściowo spalonych budynków i picie na umór.
Ponagleni przez Reinefartha rozpoczęli masowe rozstrzeliwania głównie młodych mężczyzn, podejrzanych o wspieranie powstańców. Nadal byli jednak zainteresowani zdobywaniem łupów. Łamali kobietom palce, żeby zdobyć ich pierścionki. Wyrywali kolczyki razem z kawałkami uszu.
Najgorsze były noce, kiedy wśród stłoczonej na Zieleniaku ludności, wyszukiwali kobiety do zgwałcenia. Dla nich nie miało znaczenia, czy zaciągają do siebie kilkuletnie dziecko, czy mającą osiemdziesiąt lat babcię. Najbardziej zagrożone były młode dziewczęta, które gwałciło nawet kilkunastu mężczyzn, często na oczach bliskich. Przeważnie – jak to określali – pożyczona dziewczyna nigdy nie wracała do rodziny.
Jedenastoletni wówczas Lech Kulicki wspominał, jak widział siedzących przy stole ronowców, a pod nimi skuloną dziewczynę trzymającą w swoich rękach wnętrzności. Znajdowano martwe kobiety z odciętymi piersiami albo z butelkami wepchniętymi między nogi. Nie oszczędzano również kobiet w ciąży. Nawet one padały ofiarą gwałtu. Jeden ze świadków zeznał, że widział jak dopiero co narodzone dziecko zostało zadźgane bagnetem. Inne rozbito o parkan. Wszystko na oczach matek.
Bez szans na ratunek
Z czasem pragmatyzm wziął górę nad fanatyzmem. Bach uznał, że zamiast mordować warszawiaków, lepiej zaprzęgnąć ich do pracy dla Rzeszy. Dlatego stworzono obóz w Pruszkowie, do którego spędzano ocaloną ludność cywilną. Ale nie wszystkich. Dzieci, starcy, chorzy, ranni, kobiety w ciąży, mężczyźni podejrzani o udział w powstaniu i Żydzi – oni wszyscy byli wyłączeni z możliwości wydostania się z miasta.
Za selekcję był odpowiedzialny szef gestapo w Warszawie Alfred Spilker, który wraz ze swoimi żołdakami przeszukiwał tłumy uchodźców ciągnących do Pruszkowa. Wystarczyło ubrać buty do konnej jazdy, żeby być posądzonym o czynny udział w powstaniu i w konsekwencji zostać rozstrzelanym. Również znalezione w kieszeni ziarenka kawy – rzekomo ukradzione z niemieckiego magazynu – oznaczały wyrok śmierci.
Garbarnia Pfeiffera stała się miejscem egzekucji pięciu tysięcy osób, które uznano za nieprzydatne lub niepożądane.
Niektórych ciągnięto za włosy, a potem esesmani strzelali im w kark. Następna grupa musiała wspiąć się na stos trupów lub była tam zaciągana i rozstrzeliwana. I tak dalej, i tak dalej, aż stos był cały i wszyscy Polacy zostali zabici. Na jednym stosie widziałem dziewięć lub dziesięć warstw zwłok, kobiety były rozstrzeliwane z małymi dziećmi
Mimo zapewnień, że żołnierze AK będą traktowani zgodnie z prawem międzynarodowym, dalej dokonywano na nich mordów. Miały one szczególnie brutalny przebieg w szpitalach powstańczych. Jak podaje jeden ze świadków:
Niemcy i Ukraińcy jak bydło zaczęli kopać i bić rannych leżących na ziemi, wyzywając ich od skurwysynów i polskich bandytów. (…) Biedakom leżącym na ziemi roztrzaskiwali buciorami głowy, rycząc przy tym okropnie, kopiąc i waląc, gdzie tylko mogli. Krew i mózgi nieszczęsnych bryzgały na wszystkie strony.
Bez szans na sprawiedliwość
Każda ulica Warszawy została splamiona krwią, a miasto zgodnie z życzeniem Hitlera, zniszczone. Jednakże najwięksi kaci stolicy nie zostali doprowadzeni do odpowiedzialności.
W Norymberdze Bach nie dość, że przypomniał sobie o polskich korzeniach, to chciał uchodzić za wybawcę Warszawy, który zatrzymał rzeź cywilów. Hermann Göring słysząc te słowa, nazwał go zdradziecką świnią.
Dzięki zeznaniom obciążającym jego przełożonych USA nie zgodziły się na ekstradycję Bacha do Polski. W ten sposób uniknął kary za zbrodnie na warszawiakach. Po wojnie spędził większość życia w areszcie domowym lub za kratkami. W 1972 roku zmarł w szpitalnym więzieniu.
Reinefarth po wojnie robił karierę w niemieckiej polityce, zasiadając na stanowisku burmistrza Westerlandu oraz posła do landtagu Szlezwik-Holsztyn. Doczekał się od władz RFN generalskiej renty. Zmarł w 1979 roku.
Dirlewanger został aresztowany we francuskiej strefie okupacyjnej w czerwcu 1945 roku. W tym samym miesiącu zmarł. Okoliczności zgonu nie są do końca jasne. Możliwe, że został pobity na śmierć przez dwóch Polaków, którzy rozpoznali w nim swojego kata.
W sierpniu 1944 roku Kamiński został skazany na śmierć przez nazistowski sąd wojskowy. W ten sposób pozbyto się mało przydatnego i niesubordynowanego dowódcy.
Co stało się ze Spilkerem nie wiemy do dziś.
Bibliografia:
- Davis Norman., Powstanie’44, przeł. E. Tabakowska, Kraków 2004.
- Hanson Joanna, Nadludzkiej poddani próbie, Warszawa 2004.
- Ingrao Christian, Czarni myśliwi. Brygada Dirlewangera, przeł. W. Gilewski, Wołowiec 2011.
- Marti Philipp, Sprawa Reinefartha, Warszawa 2016.
- Richie Alexandra, Warszawa 1944. Tragiczne powstanie, przeł. Z. Kunert, Warszawa 2014.
- Ujazdowska Lidia, Zagłada Ochoty, Warszawa 2005.
KOMENTARZE (26)
Erich von dem Bach-Zelewski
Erich Julius Eberhard von Zelewski; od 1925 von dem Bach-Zelewski; 1940 do1945 von dem Bach po wojnie tak jak w napisano . Trzeba czytac do konca i ze zrozumiemiem. Artykul bardzo dobry.
Szanowny Panie Witku,
Dokładnie tak, jak napisał Pan Janek. Erich von dem Bach „przypomniał sobie” o polskich korzeniach dopiero w Norymberdze, wcześniej usunął drugi człon nazwiska, bo brzmiał „zbyt polsko”.
Pozdrawiam serdecznie
Katarzyna Barczyk
A ja słyszałem, że Warszawa miała być miastem tranzytowym, czysto przemysłowym. Takie plany miał Hitler. Tu jednak napisano, że Hitler od początku miał plan by Warszawę zniszczyć. Jak zwykle w przypadku historii, każdy wierzy w to co chce i interpretuje fakty wg własnego zapotrzebowania. Nie wierzę w ani jedno słowo, a powstanie warszawskie mimo heroicznych i nobliwych założeń było co najmniej lekkomyślne. To dzięki powstańcom Warszawa została zrównana z ziemią.
Czytaj, duzo czytaj Lolek, potem zastanow sie, potem znowu duzo czytaj a dopiero potem pisz…
Moj wpis byl skierowany do Mopsa a nie do Lolka. Lolek sorry…
Oj mops uzupełnij lekture o Powstaniu warszawskim.Wszystko w tym artykule to prawda. Prosze przeczytać „Rzeź Woli” Piotra Gursztyna oraz „Zagładę Ochoty” Lidii Ujazdowskiej a potem gadać komunistyczne brednie. Wszystkich ktorych znam co przeżyli Powstanie warszawskie mówili jak bylo ciężko ale nikt nie powiedzial ,ze nie bylo warto. Nie bylo nas wtedy i nie powinniśmy ich oceniać.
Co ty piszesz człowieku? „To dzięki powstańcom Warszawa została zrównana z ziemią” – to tak jakby powiedzieć, że np. pedofil zgwałcił dziewczynkę bo miała za krótką spódniczkę i sama go sprowokowała. Przeraża mnie to, że jako Polka żyję wśród Polaków myślących tak jak ty…
Do mops: czy ty wiesz co znaczy nobliwy? Nobliwe założenia powstania??? Pomijając poglądy widać poważne braki w wykształceniu
O pan Reinefarth to niewinny człowiek który był cenionym burmistrzem Sylt i posłem do Landtagu Szlezwig Holsztyn. To nieważne że na Woli wymordował 50 tyś cywilów. Ale taki dobry gospodarz Sylt. Kurdesz co za hipokryzja
yebane smieci ”pszyfudcy”powstania,wieczna hanba smieciom
Wreszcie ktoś pisze o zbrodniach na Polakach, najwyższa pora pisać o naszych stratach, materialnych ,ludzkich itp.
Przestańcie pisać „nazistowscy ” !!!! To byli Niemcy, polscy folksdojcze, Ukraińcy, Rosjanie !!!!
Ja czytałam Rozmowy z katem Moczarskiego i tam Stroop twierdził, że to miało być modelowe miasto z dzielnicą nur fur deutsche. Więc jak? Stroop’a poniosła fantazja? Bo o tym, ze Warszawa miała być zrównana z ziemią też słyszałam. Nie tylko Niemcy uniknęli kary. W moim mieście komuniści zrobili obóz dla „volksdeutschow” problem polegał na tym, że górny Śląsk był włączony do rzeszy i wiele osób miało vilksliste. ZADEN z oprawców nie poniósł kary. Komendant Morel zmarł w Izraelu jako wolny człowiek. Dostawał wojskową emeryturę z polski. O tym się nie mówi….
A po wojnie żyli długo i szczęśliwie…
Na zdjęciu: Siepacze Kamińskiego byli postrzegani jak dzika horda, która kradnie i gwałci wszystko, co spotyka na swojej drodze… Na zdjęciu dowództwo brygady RONA (źródło: domena publiczna). powyżej.
PS
Z prawej strony zbrodniarz w czarnym uniformie ma na lewym ramieniu naszywkę ROA (POA) czyli Rosyjskiej Armi Wyzwoleńczej tzw. Własowców a nie bandy RONA jak to Państwo wyjaśnicie?
Z prawej strony zbrodniarz w czarnym uniformie na 2 stronie ma na lewym ramieniu naszywkę ROA (POA) czyli Rosyjskiej Armi Wyzwoleńczej tzw. Własowców a nie bandy RONA jak to Państwo opisujecie, proszę o wyjaśnienie?
Szanowny Panie Ms.
Ma Pan rację, zmieniliśmy opis zdjęcia na bardziej szczegółowy i odpowiadający rzeczywistości. Na zdjęciu widoczni są major Frołow (w środku), oficerowie RONA i jeden żołnierz ROA, co wynika z napisu na naszywce. Dziękuję za tę uwagę i pozdrawiam.
W takim razie tzw. „własowcy” – również uczestniczyli w pogromach i rzeziach warszawskich latem i jesienią 1944 roku?, stąd moje zapytanie, ponieważ wszystkie artykuły mówią, że „własowców” w Warszawie nie było
Znalem kobiete , ktora w Powstaniu stracila meza i czworo dzieci , jedno najmlodsze uratowala przechodzac na strone niemiecka , aby uniknac bombardowan.
Jak widać Ruscy bez względu na to po której stronie się znajdą zawsze takimi samymi kacapami pozostają.
Jestem młodą osobą i przez długi czas nie zdawałam sobie sprawy z tego jak naprawdę wyglądało powstanie , dopiero lektura takich książek jak np „Dziewczyny z powstania” obudziła we mnie ciekawość zgłębiania tego tematu. Patrzę na to z perspektywy człowieka,kobiety, matki…jest to niewyobrażalna tragedia jaka dotknęła tych ludzi. W głowie się nie mieści jak można było dopuszczać się takich zbrodni na niewinnej, bezbronnej ludności cywilnej. Uważam że za mało się o tym mówi. Żydzi na każdym kroku przypominają o holokauscie, a my mamy jakieś kompleksy i zachowujemy się jak współwinni , zakopujac pamięć o tych zbrodniach, nie walcząc o sprawiedliwość historyczną, nie nagłaśniając tego. To że zbrodniarze nie zostali ukarani jest dodatkowo niesprawiedliwe. Polaków skrzywdzili tak naprawdę wszyscy…smutne
Droga Pani Ilono, bardzo dziękujemy za podzielenie się z Nami tak osobistą refleksją. Fakty historyczne są niestety niezaprzeczalne. I jak widać są ludzie, których w dalszym ciągu przeszłe wydarzenia naprawdę poruszają, a nie patrzą oni na nie beznamiętnie jak na „było minęło” bez wyciągania wniosków. Pozdrawiamy.
I tu ma Pani świętą racje- Polacy chorują przewlekle na kompleks niższości względem innych narodów. I niestety sami się dodatkowo w niego wpędzamy- nie tylko poprzez różnych polskojęzycznych dziennikarzy którzy każdy przejaw dumy narodowej (nie chodzi o nacjonalizm) uważają za faszyzm. Zastanawiam się co by było gdyby hymn Polski zaczynał się od słów ,,Polska, Polska ponad wszystko…”- a przecież nikt nie potępia Niemców za słowa ,,Deutschland uber alles…”. Niestety ale życie skazało mnie na tułaczkę gdzie spotkałem ludzi różnych kultur, narodowości i religii. Oni odbierają nas Polaków jako takich ludzików z krainy Borata- jedyne co co widzą w nas pozytywnego to pracowitość a wręcz nadgorliwość w pracy. Naród bez większego dziedzictwa, wiecznie okupowany, za to odwiecznie antysemicki i nietolerancyjny wobec innych ras. Ale sami Polacy tak promują swój kraj- kiedy ja powiedziałem Turkowi że u nas do dziś żyją Tatarzy to on się zdziwił, ”bo jak to? inni Polacy mówili że u was się nie lubi skośnookich a na Murzynów mówi asfalt”. Nie umiemy się dobrze wypromować a tacy jak ja czy Pani, czyli ludzie mówiący o tym że nam się jakieś przeprosiny należą czy odszkodowania są już przez pewne (polskie) środowiska określeni jako ludzie- oszołomy psujący polsko- niemieckie pojednanie.
…jest tez wersja ze Dirlewangera zabili Jego wlasni zolnierze….wieszajac glowa w dol nad ogniskiem….zreszta kto go zatlukl juz teraz nie istotne….niech smazy sie w piekle po wsze czasy…..
Psychopaci, socjopaci, sadyści – słowem – czubki. Zawsze byli, są i będą, a teraz mamy modę na promowanie egoizmu, hedonizmu, narcyzmu i niestety zachowań agresywnych i sadystycznych (filmy, gry, pornografia). Gdyby dzis doszło do wojny, to takich wariatów byłoby pewnie jeszcze więcej. Dla takich osób cierpienie drugiego człowieka pozwala jedynie chwilowo zaspokoić jego pustkę, bo w takim oprawcy nie ma kompletnie NIC – zero uczuć.
A co do kar – te świry (bo jak ich inaczej nazwać) miały szansę „edukować” kolejne pokolenia. Tak to jest ufać wymiarowi sprawiedliwości, a już zwłaszcza za granicą. Niech więc co niektórzy dalej biegają się skarżyć Niemcom…
Dla mnie mimo wszystko Powstanie Warszawskie było przede wszystkim oporem przeciwko terrorowi Niemiec. Jako Polacy pokazaliśmy, że wolimy zginąć i narazić się na rewanż niż czekać aż stopniowo nas wymordują. Przecież były plany, żeby tak czy owak zburzyć znaczną część Warszawy, więc dla Hitlera Powstanie było co najwyżej pretekstem.