Anglicy, Francuzi i Amerykanie tak naprawdę niewiele robili sobie z demokracji i praw człowieka. Gdyby ZSRR uderzył na Polskę przed 1939 rokiem, zachodnie gazety zaraz opowiedziałyby się po stronie Stalina. Wiemy to z całą pewnością. Wystarczy przyjrzeć się haniebnym wydarzeniom z 1932 roku.
Wielki Głód był zbrodnią na bezprecedensową skalę. W latach 1932-1933, w efekcie wyrachowanych działań radzieckich władz, na Ukrainie umarło nawet siedem milionów osób. Oczywiście Stalin pilnował, by mieszkańcy pozostałych części składowych czerwonego imperium o niczym się nie dowiedzieli.
Prasa konsekwentnie unikała informacji o morderczych żniwach. Pod Kijowem szerzył się kanibalizm, a w Moskwie pisano wyłącznie o sukcesach planu pięcioletniego. O nowych fabrykach, kołchozach, szkołach i elektrowniach.
Nie tylko zresztą w Moskwie. Do akcji propagandowej ochoczo przyłączyły się też… zastępy dziennikarzy z Zachodu. Niemal każdy reporter, który przyjeżdżał z wizytą do ZSRR, stawał po stronie Stalina. I zapewniał, że w proletariackim raju nie dzieje się nic złego.
Łatwowierność czy cynizm?
Anna Reid w książce „Pogranicze. Podróż przez historię Ukrainy 988-2015” przytacza słowa Malcolma Muggeridge’a, korespondenta brytyjskiego dziennika „Manchaster Guardian”. Na początku lat 30. XX wieku napisał on o swoich kolegach po fachu:
Niewyobrażalna łatwowierność tych przeważnie dobrze wykształconych turystów wprawiała w zadziwienie nawet sowieckich oficjałów (…).
Muggeridge z pogardą odnosił się do zachodnich dziennikarzy, którzy dawali się otumanić sowieckiej propagandzie. Bezlitośnie drwił z ich podwójnych standardów i zaślepienia, pisząc choćby:
Byli wśród nich gorący orędownicy humanitarnego zabijania bydła przez ludzi, którzy spoglądali na przytłaczający gmach OGPU ze łzami wdzięczności w oczach; byli zadeklarowani rzecznicy reprezentacji proporcjonalnej, którzy gorliwie przytakiwali, słysząc tyrady o konieczności wprowadzenia dyktatury proletariatu; byli gorliwi przedstawiciele kleru z nabożeństwem przechadzający się po muzeach ateizmu (…).
Jedno trzeba podkreślić. To Muggeridge był wyjątkiem, oni zaś większością. I to ich depesze dominowały w ówczesnej zachodniej prasie. Zdaje się zresztą, że Muggeridge sam okazał się naiwniakiem. Twierdził, że zachodni dziennikarze nabierają się na hasła radzieckiej propagandy.
Tymczasem wiele wskazuje na to, że gros reporterów działało z pełnym wyrachowaniem. Po prostu opłacało im się przedstawiać taką, a nie inną wersję rzeczywistości.
Wielki głód i wielkie kłamstwo
Anna Reid przywołała słowa korespondenta United Press Eugene’a Lyonsa, który podkreślał, że dla wszystkich było jasne co się dzieje. „Aby potwierdzić, że w Rosji panował głód, nie trzeba było doprawdy przeprowadzać żadnych osobnych śledztw” – pisał. Jego zdaniem o klęsce głodu rozmawiano niemal każdego dnia, w hotelach, domach, podczas spotkań towarzyskich. Dla dziennikarzy fakt, że umierają tysiące ludzi, nie był tajemnicą.
Mimo to brytyjski pisarz i podróżnik Robert Byron był w stanie przejechać pociągiem Ukrainę w zimie 1932 i nie zauważyć niczego niepokojącego. Édouard Herriot, trzykrotny premier Francji, nazwał ówczesną USRR ogrodem w rozkwicie. Z kolei Louis Fischer, korespondent amerykańskiej gazety „Nation”, relacjonując swój pobyt w Kraju Rad w październiku i listopadzie 1932 roku, pisał: Uważam, że nie ma obecnie żadnego głodu na Ukrainie – w końcu dopiero co były żniwa.
Widok milionów umierających z głodu ludzi „umknął” też George’owi Bernardowi Shaw. Podczas kolacji wydanej w Moskwie na jego część głośno deklarował, że nie wierzy w doniesienia o głodzie w ZSRR. Skarciła go za to żona Williama Chamberlina, korespondenta „Christian Science Monitor”, ale on tylko się roześmiał. Wskazując na suto zastawione stoły w sali bankietowej zapytał: A gdzież tu pani widzi brak jedzenia?
Niewygodna prawda
Byli oczywiście tacy, którzy próbowali uczciwie informować zachodnią opinię publiczną o tym, jak przebiega realizacja pięciolatki i jakie skutki przynosi kolektywizacja. I właśnie ich życiorysy pomagają rozwikłać zagadkę wybiórczej ślepoty reporterów. Bo rzetelność zwyczajnie się nie opłacała.
Obok Malcolma Muggeridge’a taką postacią był Gareth Jones. Lekceważąc zakaz opuszczania Mokswy przez zachodnich korespondentów udał się, koleją i pieszo, w podróż po Ukrainie. Spał na klepiskach chat, rozmawiał z głodującymi. W jego reportażach przewijały się słowa napotkanych ludzi: Nie mamy chleba! Umieramy!
Przemysł pogardy
Doniesienia Jonesa spotkały się z atakami ze strony innych moskiewskich korespondentów. Louis Fischer dementował jego twierdzenia pytając, w jaki sposób mógł doliczyć się milionów ofiar przemierzając kraj w pojedynkę, pieszo. Inni tez nie szczędzili drwin, starając się przedstawić jego artykuły jako efekt zbyt wybujałej imaginacji lub nieumiejętności ogarnięcia całego obrazu, patrzenia przez pryzmat jednostkowych zdarzeń.
Na spotkaniu z naczelnym cenzorem Konstantinem Umańskim zachodni dziennikarze ustalili wspólne dementi dla relacji Garetha Jonesa. Cytowany przez Annę Reid Eugene Lyons wspominał:
Znalazło się w nim na tyle dużo prawdy, by uspokoić nasze sumienia, ale w gruncie rzeczy w zawoalowany sposób wszyscy potępiliśmy Jonesa jako kłamcę. Kiedy już uporaliśmy się z tą nieprzyjemną sprawą, ktoś zamówił wódkę i zakąski. Umański przyłączył się do nas, a cała impreza tak się rozkręciła, że przeciągnęła się do białego rana.
Alkohol i poczucie wspólnoty usypiało sumienie. W wielogłosie kłamliwych doniesień, bagatelizujących głód jako zjawisko tymczasowe i miejscowe, pojedyncze relacje łatwo było zagłuszyć. Eugene Lyons tłumaczył to tak:
Odpuszczenie Jonesa stanowiło dla każdego z nas niezbyt przyjemną decyzję, ale z drugiej strony nie bardziej nieprzyjemną niż dziesiątki poprzednich „kompromisów”, które zawieraliśmy z własnym sumieniem przez długie lata żonglowania faktami (…).
Kampania dyskredytacji odniosła skutek – Gareth Jones, podobnie jak wcześniej Malcolm Muggeridge, został skutecznie uciszony. Kariery obu dziennikarzy załamały się, obaj mieli problemy ze znalezieniem pracy w zawodzie. Co więcej, Gareth Jones został porwany podczas późniejszej podróży do Japonii i zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Wiadomo natomiast, że mężczyzna, u którego mieszkał, był radzieckim agentem.
Nie da się zrobić omletu, nie rozbijając jajek
Najzacieklejszym krytykiem Garetha Jonesa pozostawał Walter Duranty. W odpowiedzi na przejmujące reportaże „Czy będzie zupa?” opublikował artykuł pod tytułem „Kryzys socjalizacji rolnictwa”, w którym pisał:
Plan pięcioletni rozwija się na przekór niespodziewanej przeciwności – wielkiemu i wzrastającemu niedoborowi jedzenia zarówno w miastach, jak i na wsiach. (…) nie ma w tej chwili mowy o występującej klęsce głodu, podobnie jak nie ma możliwości, by w najbliższym czasie wystąpiła.
Wnioski? To plan zmaga się z niedoborem jedzenia i tylko konsekwentne wprowadzenie go w życie może uchronić ludność Ukrainy przed klęską głodu.
Duranty dobrze żył z rosyjską władzą, a jeszcze lepiej z rosyjską cenzurą. I nieźle na tym wychodził. Dariusz Tołczyk w książce „Gułag w oczach Zachodu” pisał o nim: Stał się bywalcem nocnych klubów, kasyn oraz najelegantszych moskiewskich restauracji i hoteli, gdzie pojawiał się w towarzystwie miejscowych piękności.
W sierpniu 1932 roku stwierdzał: Jakiekolwiek doniesienia o głodzie panującym dziś w Rosji są albo przesadzone, albo są efektem złośliwej propagandy. Ale najsłynniejsze zdanie dotyczące zbrodni kolektywizacji pochodzi z jego artykułu z 31 marca 1933 roku: (…) mówiąc brutalnie, nie można zrobić omletu, nie rozbijając jajek.
Czy Duranty naprawdę nie rozumiał, że nie chodziło o „kilka jajek”? Oczywiście, że rozumiał! Eugene Lyons spotkał go po tym, gdy ten razem z korpusem dziennikarskim odwiedził głodujące tereny. Tak wspominał to spotkanie:
[Duranty] nie szczędził nam pierwszych wrażeń po tym, co zobaczył: przekazywał je w brutalnie szczery sposób, a wszystkie one układany się w obraz nieopisanych potworności. Jego szacunki zgonów z głodu były bezlitosne i zdecydowanie najwyższe ze wszystkich, które dotąd poznałem z jakiegokolwiek źródła.
Indagowany przez rozmówców, czy jest pewny swoich szacunków, miał odpowiedzieć: Jasne, że nie. To wszystko skromnie licząc… I dodać: Ale przecież to tylko Rosjanie…
Ale w oficjalnych relacjach Duranty nie zająknął się o głodzie. Mimo to czekała na niego nagroda Pullitzera, za erudycję, głębię, obiektywizm, trafność sądów oraz jasność.
Woleli nie wiedzieć
Skąd taka skala kłamstwa? Odpowiedź jest prosta. Nie dość, że rzetelność była niebezpieczna, to kłamstwo – przynosiło spore profity.
Po pierwsze, redakcjom zależało na otrzymaniu akredytacji dla swoich korespondentów, bo Rosja od wybuchu rewolucji stała się źródłem sensacyjnych informacji. A bolszewicy doskonale to rozumieli. Dariusz Tołczyk stwierdził:
Dostęp do informacji w Rosji potraktowali jako przedmiot swoistego przetargu. Stawką w tym przetargu (…) były akredytacje w Moskwie, ceną zaś propagandowa użyteczność (…).
Po drugie, liczyły się osobiste korzyści. Walter Duranty został stałym korespondentem „New York Times” w Moskwie tylko dlatego, że zdobył sympatię bolszewików, gdy odwiedził Rosję jako nic nie znaczący członek paryskiej redakcji. Władze radzieckie same zaproponowały, że dadzą mu akredytację, a jego redakcja postanowiła skorzystać z okazji. Oczywiście oczekiwano, że w zamian za pomoc w rozwoju kariery dziennikarz zrobi wszystko, by uszczęśliwić swoich sowieckich mocodawców…
Nad Wisłą byłoby to samo
Sprawa była o tyle prosta, że nikt nie oczekiwał prawdy. Richard Pipes, amerykański historyk i sowietolog trafnie stwierdził:
Europa wolała o niczym nie wiedzieć. Właśnie uwolniła się od wojny, która pochłonęła miliony ofiar. Za wszelką cenę pragnęła powrotu do normalności; czuła się niezdolna do wchłonięcia jeszcze jakichś opowieści o masowej śmierci.
Tak było na Ukrainie i tak samo byłoby w Polsce. Pierwsze oznaki absolutnej znieczulicy Zachodu dało się zauważyć już podczas wojny w 1920 roku. Kolejna dekada nic nie zmieniła. Nawet gdyby Hitler nigdy nie doszedł do władzy, Stalin mógłby samodzielnie i bez wywoływania szczególnych protestu, zbudować nad Wisłą szesnastą republikę radziecką. Drogie cygara, bankiety i prasowe akredytacje załatwiłyby sprawę: wierni dziennikarze zrobiliby wodę z mózgu obywatelom całej Europy.
Bibliografia:
[expand title=”Artykuł powstał w oparciu o szeroką bibliografię. Kliknij, żeby ją rozwinąć.”]
- Harding Luke, Mafijne państwo Putina. Współczesna Rosja oczami brytyjskiego korespondenta, wydawnictwo Vis-a-Vis Etiuda, Kraków 2014.
- Jones Gareth, Letter to Ivy Lee, 14.09.1932 [dostęp: 30.04.2016].
- Jones Gareth, Will there be soup? 2, „The Western Mail”, 17.10.1932 [dostęp: 30.04.2016].
- Kulczycki Stanisław, Hołodomor. Wielki Głód na Ukrainie w latach 1932-1933 jako ludobójstwo – problem świadomości, Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego, Wrocław 2008.
- Krzysztan Bartłomiej, Jak milczał świat, „Nowa Europa Wschodnia”, nr 3-4/2-2014, s. 171-178.
- Lesiuk Oleh, Famine Exposure Newspaper Articles relating to Gareth Jones’ trips to Soviet Union (1930-35) [dostęp: 30.04.2016].
- Reid Anna, Pogranicze. Podróż przez historię Ukrainy 988-2015, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016.
- Tołczyk Dariusz, Gułag w oczach Zachodu, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009.
[/expand]
KOMENTARZE (27)
Dzisiaj jest dokładnie tak samo.
Propaganda „polskich obozów koncentracyjnych” przyniosła oczekowane żniwo.
Niemcy są kojarzeni z BMW i Audi, zaś sprawcami holokaustu byli „naziści”, czyli Polacy.
,,wierni dziennikarze zrobiliby wodę z mózgu obywatelom całej Europy.”–Dalej robią!!!
Obecnie problemem nie jest niedobój wiedzy, a jej nadmiar. Na każde wydarzenie znajdzie się 20 teorii, od żydów, przez illuminatów, na masonach kończąc. Nie żyjemy w „1984”, a w „Nowym wspaniałym świecie”, gdzie niszczy nas nie to czego się boimy, a to co kochamy.
dokładnie! sami przekręcamy fakty i tworzymy swoje teorie. ale to jest naprawdę piękne!
wracająć do 32…. dlaczego świat miał mieć coś przeciwko zabijaniu komunistów przez komunistów? i jeszcze jedno pytanie nasuwa się : czym różnił się z punktu widzenia anglika , czy francuza pakt ribbentro-mołotow i napaść na polskę od paktu ribbentrop-beck i napaści na czechosłowację?
mnie dziwi co innego – to , że ktokolwiek wypowiedział niemcom wtedy wojnę! przecież to polska zdradziła swoich sojuszników rok przed wrześniem 39!
Tak, świat nie miał nic przeciwko zabijaniu komunistów przez komunistów, ale też i nic nie mówił gdy komuniści zabijali Finów w wojnie zimowej – wyciągnij wnioski sam…
A co, uważasz, że ktokolwiek wywołał tę wojnę DLA POLSKI? Angole? Francuzi? Nie rozśmieszaj mnie… skoro wypowiedzieli Hitlerowi wojnę, to znaczy, że mieli w tym WŁASNY INTERES. No bo przecież mieli…
Pamiętajcie – że wówczas wywiady państw zachodnich raczkowały – jeśli chodzi o nowoczesne metody pozyskiwania informacji. OGPU z naszym rodakiem Feliksem D., opierając się na agenturze całkiem niezłej Ochrany – zbudowała najlepszy wywiad i kontrwywiad w historii. Te „opinie” zachodniej prasy pochodzą z okresu, gdy sowiecki wywiad całkowicie bezkarnie hulał po USA i Europie.
Feliks Dzierżyński był szlachcic naszym rodakiem, do czasów zesłania i przejęcia przez cara majątku buntownika.
Majątek wraz z nazwiskiem tytułem kupił
czarnoglowiec krymski.Zupelnie tak jak to zrobił dziadek „Lenina” -od rzeki Leny ,Ulianow od miasta a rodowodowo Blanc od czasu konwersji na protestantyzm ,jakiś
Icek ibn Samuel.
Autorze teorii spiskowych skąd to wiesz ?
Oczywiście nie mogło się obyć bez wtrętu propagandowego ze strony autorki artykułu. Jak bowiem inaczej nazwać pisanie o „rosyjskiej władzy”, „rosyjskiej cenzurze”, czy „rosyjskich tajnych służbach”, które zabiły niepokornego dziennikarza (na co, nota bene, brakuje dowodów, co jednak nie przeszkodziło autorce w identyfikacji sprawcy). Proszę zwrócić uwagę, że od 1922 roku mówimy nie o Rosji Radzieckiej, tylko o Związku Radzieckim, państwie federalnym, gdzie kariery w aparacie represji robili nie tylko Rosjanie, ale przedstawiciele wszystkich narodów ZSRR. Hołodomor na Ukrainie był realizowany przede wszystkim przez Ukraińców. W tym świetle absolutnie kuriozalnie wygląda opisanie przez Panią zachowania Zachodnich dziennikarzy relacjonujących tę tragedię.
Naturalnie, po rewolucji nagle naród rosyjski zmienił się w „radziecki” a wszystkich rosjan teleportowano, tak samo jak pomiędzy 39 a 45 rokiem nie było niemców w niemczech tylko trzecie rzeszyści lub naziści. To że to ci sami ludzie z taką a nie inną mentalnością do takich jak papr nie dociera.
Nie masz racji, a porównanie dzisiejszego nadużywania słowa naziści (zamiast Niemcy) w stosunku do państwa radzieckiego jest bez sensu. O ile naziści w Niemczech byli tylko narodowości niemieckiej i wszystkie urzędy sprawowali Niemcy, którzy byli po prostu nazistami, to związek radziecki składał się cały czas ze zlepku narodowości z przewagą ludności narodowości rosyjskiej (jak i jego poprzedniczka Rosja).Mało tego, popatrz sobie jakiej narodowości byli rządzący:-Lenin był pochodzenia rosyjsko-kałmucko-żydowsko-niemiecko-szwedzkiego (wikipedia)
-Stalin pochodzenie gruzińskie-Beria pochodzenie gruzińskie-Chruszczow pochodzenie rosyjsko ukraińskie- Dzierżyński pochodzenie polskie
Jak widać, jedna wielka mieszanka narodowościowa, choćby ze względów praktycznych jest sens mówić że kogoś zaatakował związek radziecki (bo faktycznie był to związek wielu narodowości), a nie Rosjanie. Dziś, jest sens mówić o ataku Rosji na kogoś, ale w odniesieniu do tamtych realiów nie.
Do papra
Według ciebie Ukraińcy sami się zagłodzili
Niewyobrażalna głupota zachodnich mediów,zła wola,czy celowe i przemyślane działania.a może po prostu niedouczenie,tumiwisizm,manipulacja,podwójny standard,maoizm,masochizm,sadyzm,czy o Boziu zboczenie zawodowe.Brak wiary w swój własny rozum,przerost formy nad treścia.To wszystko mieści sie w jednym słowie Kłamstwo . Brak Prawdy. rozpoczełoby nastepna litanię etc.
Brawo. Piękny przykład bolszewickiej propagandy. Wziąć kompletnie inną sytuację i na jej podstawie wmawiać bzdury, a wszystko w imię obrzydzania zachodu. Urban by tego lepiej nie zrobił.:-(
Obrzydzaniem zachodu twoim zdaniem jest też fakt, że jakoś zachód nie pomógł Finlandii w wojnie z ZSRR? Jakoś nikomu na cudownym zachodzie nie przychodziło do głowy realnie wtrącać się w wojnę zimową, przez długi czas świat przyglądał się biernie zmaganiom Finów, tylko niewielka ilość ochotników i czerwony krzyż ich wspomógł i to nie za szybko.
Patrzysz na zachód przez różowe okulary i wydaje ci się, że jak ktoś powie coś na zachód złego (i to opierając się na od dawna znanych faktach) to jest komunistą. Osobiście uważam (głównie na przykładzie Finów) że zachód olałby Polskę w przypadku wojny Polaków ze Stalinem.
Oleje i dzisiaj, i za 10 lub 20 lat gdybyśmy przez jakąś prowokacje lub głupotę naszych polityków zostali w jakiś konflikt uwikłani. Tak było w latach przedwojennych i te wszystkie pakty Francji z ZSRR ,Francji z Polską, ZSRR z Czechoslowacją,Niemiec z Polską itd. nic nie dały.
Brawo! Okazuje się jednak,że czegoś się uczymy.Według mojej oceny jesteśmy na etapie od Hurra optymizmu po daleko wysunięty sceptycyzm.Powinniśmy wiedzieć że nasz gorący charakter jest nam największą przeszkodą.Kalkulowanie na zimno w zestawieniu anglosaskim sentymentalizmem.Tak Rosja zdaje się wygrywać z nimi ostatnio każde starcie.Bo powiadam wam każde dobro można pokonać o ile jest ludzkie i pochodzące od człowieka.
Prezentujemy najciekawsze dyskusje z naszego facebookowego profilu:
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1296655890363067
Foka Kompany: O nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Ten podpis w poście do artykułu zupełnie niepotrzebny i co tu dużo pisać, niezgodny z prawdą historyczną. Jest chwytliwy, ale naprawdę warto go edytować. Po prostu ta analogia z biernością wobec Wielkiego Głodu na Ukrainie, a hipotetyczną sytuacją, w której to tylko ZSRR (bez III Rzeszy) najeżdża na Polskę w 1939 roku, czy nawet tak jak jest to ujęte w poście, przed tym rokiem, jest nieprawidłowa. Trzeba wiedzieć, że państwa zachodniej Europy, zwłaszcza Wielka Brytania i Francja zawsze z niepokojem spoglądały na ZSRR, a szczególnie w latach 30-tych. Czy pomogłyby Polsce w czasie hipotetycznego samotnego ataku ZSRR? Zapewne nie, ale być może gdyby Polsce udało się spowolnić tempo najazdu to kto wie, co mogłoby się wydarzyć (tu mamy w końcu jeszcze jednego gracza w postaci III Rzeszy, która mogłaby utrudniać pomoc dla Polski na przykład ze strony Francji). Podsumowując Francja i Wielka Brytania mogłyby wypowiedzieć wojnę ZSRR w 1939 roku, bo w tym kraju zawsze widziały wroga i chciały z nim walczyć. Choćby w Finlandii, czy na Bliskim Wschodzie w 1940. Polecam książkę R Osborna „Brytyjskie plany ataku na ZSRR 1939-1941”. Są w niej pewne błędy, ale daje rozeznanie w tym zakresie.
Ciekawostki historyczne: Oczywiście. Zawsze z niepokojem spoglądały na ZSRR. A zwłaszcza Wielka Brytania:
http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/06/29/nigdy-wam-tego-nie-zapomnimy-brytyjski-premier-probowal-sprzedac-polske-w-1920-roku/
Foka Kompany: 1920 rok, tuż po Traktacie Wersalskim, haniebna postawa Brytyjczyków wobec Polski to jedna sprawa. Późniejsze lata (obie pięciolatki w ZSRR, program zbrojeń na ogromną skalę) czyli koniec lat 20-tych i lata 30-te, zwłaszcza ich druga połowa to druga sp…Zobacz więcej
Błażej B.: Dodajmy do tego Churchilla, który traktował współpracę z ZSRR podczas wojny, jako zło konieczne.
Błażej B.: No i z resztą, jak miały nie patrzeć wrogo, skoro sowieci wprost mówili, że najpierw Warszawa, potem Berlin, Paryż, aż po Londyn i Madryt, a ich propaganda i agentura sięgała daleko na zachód, powodując różne rozruchy prokomunistyczne wśród ludność…Zobacz więcej
Błażej R.: Brytyjczycy to bardzo odważni i honorowi ludzie , walczą do ostatniego żołnierza sojusznika
Mirosław G.: nawet teraz by nam nie pomogli… kogo tam niby obchodzi Polska?
dziś jest to samo, większość dziennikarzy, głównie mainstreamu to zwykłe świnie. Tak jak kiedyś szalała propaganda o ZSRR tak dziś szaleje o Związku Socjalistycznych Republik Europejskich zwanych potocznie Unią Europejską…
Nie wiem czy można głód na Ukrainie nazwać bezprecedensowym skoro w Persji (obecnie Iranie) w latach 1917-1919 z powodu głodu zginęło ponad 10 mln ludzi. A za taką skalę głodu odpowiadali Anglicy.
Tzw. Zachód interesował się bardziej dojściem do władzy NSDP niż jakaś tam Ukrainą.Dziękuję dobranoc.
bul shit gdyby nie hitler stalin z polski uciekałby jak w 1920
„Gdyby nie Stalin, Hitler by nie napadł na Polske ”https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/historia/%E2%80%9Egdyby-nie-stalin-hitler-by-nie-napad%C5%82-na-polsk%C4%99%E2%80%9D/ar-AAqtBJ1?ocid=st
Oglądam zdjęcie Duranta i widzę Andruszkiewicza, starego Sthura ki
O Polsce w tym artykule napisano 4 zdania na samym końcu…. Pozostała treść dotyczy „wielkiego głodu” na Sowieckiej Ukrainie i z Polską nie ma nic wspólnego… ( No, może tylko pozostawione tam nasze dworki i wsie oraz tysiące Polaków oddanych Traktatem Ryskim na pastwę Państwa Sowieckiego ).
Jaka silna była Rosja Stalina w 1939 roku pokazała wojna zimowa Rosji z małą i słabą, Finlandią. To dlatego Hitler zaatakował Rosję w 1941. Kiedy Rosja napadła na Polskę w 1939 ? Niemcy 01.09.1939, natomiast Rosja czekała aż wszystkie armię WP zostaną rozbite przez Niemców i dopiero wtedy napadli na nielicznych żołnierzy KOP 17.09.1939. Kiedy Rosja napadła na Łotwę, Estonię i Litwę a później Finlandię w 1939, oraz Rumunię w 1940 ? Dopiero po klęsce Polski, bo samodzielny atak na Polskę w wykonaniu Rosji oznaczałby wojnę z całą koalicja państw – Polska, Rumunią, Łotwą, Estonia, Finlandia. Bo tylko przeciw Niemcom, Polska nie miała żadnych sojuszników, a za takich Francji i Anglii uważać nie można.