Czystość rasowa za wszelką cenę. Przekonanie o wrodzonej wyższości nad sąsiednimi nacjami. I bestialskie zbrodnie na tysiącach ofiar, uzasadniane jednym, szokującym argumentem: zabijamy słowiańskich podludzi, więc nic złego się nie dzieje. Oto niemiecka wizja świata w połowie X wieku.
O dziejowym sukcesie wywodzącej się z Saksonii dynastii Ludolfingów napisano setki opasłych tomów. Dużo mniej uwagi historycy – szczególnie niemieccy – poświęcają cenie, jaką za zjednoczenie Niemców w X stuleciu zapłacili ich najbliżsi sąsiedzi.
Współpraca germańskich plemion wykuwała się w solidarnej obronie przez krwiożerczymi Madziarami, ale też: we wspólnym, prowadzonym przez całe dekady podboju plemion słowiańskich. Walka toczyła się bez litości i bez zważania na wartość ludzkiego życia. A przynajmniej: życia Słowian. Wygłaszane w jej trakcie opinie dzisiaj brzmią wyjątkowo niepokojąco.
Padły przed całym milenium, ale aż nazbyt wyraźnie pobrzmiewają w nich nuty szowinizmu i poczucia dziejowej racji. Zupełnie, jakbyśmy widzieli lustrzane odbicie idei za sprawą których Europa naszych dziadków spłynęła krwią.
Dzikie, cuchnące bestie? To muszą być Słowianie
Już najwcześniejsze, powstające na przełomie VIII i IX wieku, teksty poświęcone Słowianom były stekiem kłamstw i bzdur.
Przykładowo według autora legend poświęconych życiu pierwszego misjonarza, który zapuścił się na wschód od Łaby, opata Fuldy imieniem Sturm, Słowianie zachowywali się niczym dzikie bestie. Biegali nago po zaroślach, zbierali się w stada i cuchnęli jak nieboskie stworzenia.
Na ich widok ze strachu zadrżał nie tylko Sturm, ale także jego rumak. Z kolei autor opowieści krótko skomentował, że „oprócz srogich zwierząt” święty mąż nie napotkał na wschodzie żadnych żywych istot. Innymi słowy: wszystkim Słowianom odmówił człowieczeństwa.
Ta konkretna historia – żeby nie powiedzieć: rasistowska agitka – powstała jeszcze za czasów Karola Wielkiego. W epoce, gdy nawet najświatlejsi czytelnicy byli skłonni uwierzyć, że tajemniczy Słowianie niewiele różnią się od niedźwiedzi. Ponad półtora wieku później podobny absurd nie przeszedłby nikomu przez gardło. Słowian widywano przecież na co dzień. Dało się empirycznie potwierdzić, że nie biegają na golasa i nie mają zwierzęcej sierści. Nie znaczy to jednak, że ataki ustały. Co najwyżej zmienił się ich charakter.
Niemieccy autorzy całą swoją uwagę skupili nie na wyglądzie, lecz kondycji moralnej wschodnich sąsiadów.
Polskie bydło, słowiańskie psy
Żyjący w czasach Bolesława Chrobrego biskup Merseburga Thietmar pisał o wszystkich Polakach, że „cieszą się, gdy czynią zło”. Z kolei o zamieszkujących nieco dalej na zachód Lutykach wyrażał opinię, że „w czynieniu zła są zawsze zjednoczeni”.
Tak pierwsi, jak i drudzy byli jego zdaniem z natury podstępni, okrutni i prymitywni. Wyrwały mu się nawet – nierzadkie tak w X, jak i XI wieku – porównania do psów i bydła.
Także biskup Gumpold, autor jednego z pierwszych żywotów świętego Wacława ocenił, że Słowian cechuje wrodzona niższość. Są barbarzyńcami spoza granic cywilizowanego świata. Jako tacy mają obowiązek podporządkowywać się kulturalnym Niemcom i brać z nich dobry przykład. Nie mają natomiast prawa oczekiwać poprawy swojego losu.
Mogą się chrzcić, uczyć łaciny i klepać pacierze. Wciąż jednak nawet ich władcy będą stać o wiele stopni niżej niż choćby szeregowe niemieckie rycerstwo.
Gorszy rodzaj ludzi
Postrzeganie Słowian jako ludzi drugiej kategorii znalazło odbicie również w zapiskach żyjącego w XI wieku Adama z Bremy. Ten niemiecki kronikarz dokonał segregacji chrześcijan na „dobrych” i szczerych oraz „złych” i przynajmniej po części fałszywych.
Do drugiej grupy zaliczył, rzecz jasna, przede wszystkim Słowian. I to nawet takich, którzy wiarę Chrystusową przyjęli całe pokolenia wcześniej.
Dwie nogi, dwie ręce, żadnej duszy
Poczucie wyższości stanowiło podstawę etosu rodzącej się, niemieckiej arystokracji. Możnowładcy we wprost obsesyjny sposób dbali o to, by nie rozrzedzać swojej krwi i nie dopuszczać w swe szeregi ludzi pozbawionych odpowiedniego rodowodu. Jeszcze w IX wieku zawarcie ślubu z osobą spoza własnej warstwy karane było śmiercią.
Tak traktowano niepożądane związki z niżej postawionymi, ale jednak niemieckimi rodzinami. Jakiekolwiek relacje ze Słowianami nikomu nawet nie mieściły się w głowach. I nic dziwnego. Słowianie mieli wprawdzie dwie ręce i dwie nogi, jak każdy człowiek, ale w opinii Niemców – a przynajmniej sporej ich części – pełnoprawnymi ludźmi wcale nie byli.
Skrócimy wasze cierpienia
Efekty łatwo było przewidzieć. Tak długo, jak Słowianie jawili się niemieckim nobilom jako podludzie, ci mogli bezkarnie ich truć i wyrzynać, bez zważania na zasady wiary. Skrócenie cierpienia tej czy innej dzikiej bestii uchodziło przecież raczej za akt miłosierdzia niż za grzech.
Najdalej w okrucieństwie posuwali się legaci i margrabiowie, którym król Otton I powierzył zwierzchność nad słowiańskim pograniczem. Pierwszym z nich był niesławny Geron. W 939 roku zaprosił on trzydziestu pogańskich wodzów na uroczystą ucztę. Zwabił ich ofertą negocjacji, a kiedy tylko przybyli, z zimną krwią kazał wszystkich otruć. Zaledwie jeden wielmoża zdołał uciec i donieść o zbrodni swoim pobratymcom.
Sygnał był oczywisty: zasady dyplomacji i prawidła kultury, których opanowaniem szczycili się Niemcy w żaden sposób nie dotyczyły słowiańskich psów. Oni nie mogli liczyć na żadną ochronę.
Siedemset ofiar. Zero skruchy
Paręnaście lat później, za radą tego samego Gerona, Niemcy ścięli głowy siedmiuset słowiańskim jeńcom, by skłonić starszyzny ich plemion do większej uległości. Nie obeszło się bez iście szatańskiego spektaklu.
Setki trupów zostały zwalone na sterty wokół nabitej na pal głowy nieprzyjacielskiego wodza. Pośrodku tego morza śmierci Geron kazał pozostawić przy życiu jednego, jedynego człowieka – grającego mu na nerwach doradcę wroga. Wyłupiono mu oczy, wyrwano język i porzucono na pastwę losu.
Gdy wreszcie, ku uciesze Słowian, margrabia umarł w 965 roku, jego olbrzymia Marchia Wschodnia została podzielona pomiędzy kilku wpływowych możnowładców. Do tego właśnie grona należał Hodon, który bez wypowiedzenia wojny zakradł się na ziemię Piastów w 972 roku i poniósł upokarzającą klęskę pod Cedynią.
Pozostali marchioni byli nie mniej cynicznymi i bezwzględnymi typami. I jeśli w ogóle wchodzili w kontakty ze Słowianami, to tylko po to, by ich poniżyć i wykorzystać. Tak właśnie było w przypadku zarządzającego tak zwaną Marchią Północną margrabiego Teodoryka z Haldensleben.
Nie dla psa… małżeństwo z niemiecką księżniczką
Kronikarz Helmold z Bozowa opisał historię jego relacji z księciem Mściwojem. Był to wódz Obodrytów, a więc jednego z najsilniejszych plemion słowiańskich na Połabiu. Dla podkreślenia swojej pozycji Mściwój starał się zaaranżować małżeństwo syna z siostrzenicą saskiego księcia, Bernarda I. Ten ostatni wyraził zgodę na ślub, ale za cenę sojuszu i wsparcia zbrojnego. Mściwój posłusznie wysłał syna na saską wyprawę do Italii, oddając mu potężną drużynę złożoną z tysiąca wojowników.
Walki – jak zawsze podczas cesarskich ekspedycji na południe – nie były łatwe, a Niemcy zapewne nieprzypadkowo popychali Słowian do działań w pierwszej linii. Mściwój stracił niemal wszystkich swoich ludzi, składając słoną daninę krwi za pożądane małżeństwo. Kiedy jednak syn wodza powrócił na Połabie, Bernard zerwał z nim jakiekolwiek kontakty.
Odtąd sprawę nieszczęsnego słowiańskiego władcy przejął pozbawiony jakichkolwiek honorowych rozterek Teodoryk. To on zawyrokował, że książęcej krewniaczki nie godzi się dawać za żonę psu. I że ślub w żadnym razie nie dojdzie do skutku.
Pakt z samym diabłem
Jeśli Teodoryk odmawiał człowieczeństwa wodzowi, który był gotów poświęcić setki żołnierzy, by wesprzeć niemieckiego cesarza, to tym bardziej musiał mieć za zwierzęta wszystkich innych Słowian. I co nawet ważniejsze – dawał to po sobie poznać. Nawet niegrzeszący tolerancją biskup Thietmar pisał, że słowiańskie ludy, „które po przyjęciu chrześcijaństwa podlegały naszym królom i cesarzom, płacąc trybut, doznawały wielkiego ucisku wskutek samowoli księcia Teodoryka”.
Przykład tego człowieka – a także jego kolegów-margrabiów oraz niesławnego poprzednika – rzuca światło na to, w jakiej atmosferze powstawało państwo niemieckie. Zarazem pozwala też na nowo docenić skalę sukcesu… pierwszych Piastów.
Właśnie w tych latach i tych warunkach relacje z Cesarstwem Niemieckim nawiązali Mieszko I oraz jego żona Dobrawa. Książę Wielkopolski nie tylko zjednał sobie suwerena Europy (tak bardzo bezwzględnego wobec Słowian Ottona I), ale też sam zdobył status równy najwyżej urodzonym niemieckim arystokratom!
W 980 lub 981 roku wziął ślub z margrabianką Odą. Córką tego samego Teodoryka, który każdego Słowianina miał za niegodną szacunku bestię. Parę lat później, jeśli wierzyć niemieckim mediewistom, sam otrzymał tytuł margrabiego i nominalnego zarządcy słowiańskich ziem pomiędzy Łabą i Odrą. To już jednak historia godna osobnego artykułu. A może nawet… całej książki.
***
Masz dość przypudrowanej i ugrzecznionej historii początków Polski? My też. Kamil Janicki przedstawia wersję wydarzeń do bólu prawdziwą. Masowe zbrodnie, handel niewolnikami, realia życia poza granicami cywilizacji i brutalne rozgrywki wczesnośredniowiecznych dworów. Oto fascynująca opowieść o bezwzględnych, ambitnych i żądnych władzy żonach pierwszych Piastów. I o państwie, w którego budowie brały udział.
„Żelazne damy. Kobiety, które zbudowały Polskę” już są w sprzedaży. Książkę można kupić z rabatem na empik.com!
Źródła:
Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką „Żelazne damy. Kobiety, które zbudowały Polskę”. Dowiedz się więcej klikając TUTAJ.
- Althoff G., Ottonowie. Władza królewska bez państwa, Warszawa 2009.
- Althoff G., Saxony and the Elbe Slavs in the tenth century [w:] The New Cambridge Medieval History, t. 3: c. 900–1024, red. R. McKitterick, T. Reuter, Cambridge 1995
- Babij P., Od Łączyna do Raxy, 929–955 r. Wielkie i małe bitwy Słowian Połabskich [w:] „Migracje. Podróże w dziejach”. Starożytność i średniowiecze, red. M. Franz, Toruń 2015.
- Borawska D., Mieszko i Oda w gronie consanguineorum Ludolfingów [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. 1, red. S. Kuczyński, Warszawa 1981.
- Friedmann B., Untersuchungen zur Geschichte des abodritischen Fürstentums bis zum Ende des 10. Jahrhunderts, Berlin 1986.
- Karpf E., Dietrich, Markgraf der sächsischen Nordmark [w:] Lexikon des Mittelalters, t. 3, München 1985
- Leyser K., Communications and Power in Medieval Europe. The Carolingian and Ottonian Centuries, London 1994
- Leyser K., Ottonian Government, „The English Historical Review”, t. 96 (1981).
- Ludat H., An Elbe und Oder um das Jahr 1000. Skizzen zur Politik des Ottonenreiches und der slavischen Mächte in Mitteleuropa, Weimar-Köln-Wien 1995.
- Matla-Kozłowska M., Pierwsi Przemyślidzi i ich państwo (od X do połowy XI wieku), Poznań 2008
- Myśliński K., Polska wobec Słowian połabskich do końca XII wieku, Lublin 1993.
- Strzelczyk J., Słowianie połabscy, Poznań 2013.
- Pleszczyński A., Niemcy wobec pierwszej monarchii piastowskiej (963–1034). Narodziny stereotypu, Lublin 2008.
- Reuter T., Germany in the Early Middle Ages 800–1056, New York 1991.
- Sikorski D.A., Kościół w Polsce Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Rozważania nad granicami poznania historycznego, Poznań 2013.
- Sullivan R.E., The Carolingian Missionary and the Pagan, „Speculum”, t. 28 (1953).
- Thiele A., Erzählende genealogische Stammtafeln zur europäischen Geschichte, t. 1, z. 1, Frankfurt 1993.
- Thietmar, Kronika Thietmara, przekł. M.Z. Jedlicki, Kraków 2012.
- Tyszkiewicz L.A., Wschodni sąsiedzi Niemiec w historiografii końca X i początków XI stulecia, „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka”, t. 37 (1982).
KOMENTARZE (35)
Pisanie ciekawostek warto jednak oprzeć na wiedzy. I z reguły artykuły zdają się ciekawe – w byciu ciekawostką. Tu niestety mamy jednak do czynienia z szukaniem sensacji w całkowitym niezrozumieniu samej epoki, grupą błędów merytorycznych – co gorsza również szeregiem anachronizmów – wprowadzonych jedynie w celu podsycania równie anachronicznej – co wyssanej z kosmosu tezy. Panowie – takie rzeczy robi się na wstępie do badań na pierwszym roku – by potem studenci potrafili korzystać w sposób przyzwoity z warsztatu – i by wpisywana przez nich afiliacja – nie powodowała w szerszym gronie konsternacji. Proponuję poczytać o komemoracji Piastów, nie wprowadzać mylnie etnonimów w ich nowożytnym rozumieniu – i zerknąć na postać syna Ottona I, który został arcybiskupem Moguncji – będzie sensacyjna ciekawostka. Przy okazji polecam lekturę dotyczącą kategoryzacji ludów względem „starszeństwa” synów Noego. Kontrowersja powinna zostać rozwiązana. To wprowadzenie do szeregu tekstów orientalnych, jednak znajdziecie je również w Powieści Dorocznej, czy Kronice Węgierskiej Internet niczym papier – wszystko przyjmie, ale oby w pewnych granicach.
Drogi Czytelniku,
Zgadzam się w stu procentach. Oczywiście pisanie artykułów, dowolnych, warto opierać na wiedzy. Stąd pod artykułem bibliografia. I stąd bibliografia także w książce, z której wyimkiem jest większość tekstu. Chętnie podyskutuję o Pańskiej opinii (choć może porównywanie mnie do studentów pierwszego roku sobie darujemy? Za stary na to jestem, a i studentów szkoda ;-)).
Niezbyt jednak wiem – o czym dyskutujemy?
Jeśli Pańskim argumentem jest to, że stodorańska księżniczka była konkubiną Ottona I to nie rozumiem na co jest to argument. Już prędzej można by tej historii użyć jako kolejnego dowodu w sprawie. Widać przecież na tym przykładzie, że nawet najlepiej urodzone Słowianki (a mamy tu przecież do czynienia z rodem Tęgomira) mogły liczyć co najwyżej na rolę konkubin, a nie oficjalnych małżonek niemieckich władców.
Nie wiem też prawdę mówiąc jakie znaczenie w kontekście tekstu o podejściu wczesnośredniowiecznych elit niemieckich do Słowian ma „kategoryzacja ludów względem „starszeństwa” synów Noego”. Takie szafowanie terminami prowadzi donikąd. Rozmawiajmy o konkretach.
Co uwzględnienie tej „kategoryzacji” zmieni w przedstawionej rzeczywistości? Historie politycznych bestialstw Gerona znikną? Relacja o kontaktach Teodoryka z księciem Obodrytów wyparuje? Żywot Sturma zmieni swoją treść, a Adam z Bremy od kategoryzacji chrześcijan przejdzie do dywagacji o synach Noego? Chyba nie przejdzie, więc chyba to jednak ślepy trop.
A przy okazji tej dyskusji chętnie poznam „błędy merytoryczne” o których Pan pisze. Bo jednak żadnego Pan nie wymienił, zamiast tego poświęcając czas na podkreślenie, że komu jak komu, ale Panu wiedzy nie brakuje. Nikt nie jest nieomylny i chętnie poznam te pomyłki, by nie popełniać ich na przyszłość.
A więc?
Szanowny Panie Redaktorze,
kilka konkretów, wybranych ot tak – na potrzeby dysputy. Polecam również literaturę przedmiotu, może bardziej „klasycznie przywoływaną”, wówczas można nie traktować jej jedynie w kategoriach uprawomocnienia „autorytetem” – tez anachronicznie karkołomnych. Takie jednak prawo popularyzacji, doceniam i rozumiem. Cytując znakomite prace Karla Leysera, czy Gerda Althoffa przywołuje Pan również odwołania do Trzeciej Rzeszy? Tam ich nie znalazłem, podobnie jak anachronicznych kategorii narodowych. Przywołanie dyskusji na temat formy etnosu i zastosowania etnonimów w tekstach źródlowych epoki zdaje się jednak nie nasuwać rozwiązania problemu – więc warto zostawić te rozważania. Czy „okrucieństwa wobec pogan” i „dowody” odnoszą się do realiów epoki, czy mogą stanowić formę uczynków zasługujących? A może Harald Siems – i zdefiniowane przez niego pojęcie amicitia coś niecoś wyjaśni? Zdaje się, że omawia je również książka prof. Pleszczyńskiego. A czy owa „księżniczka” z plemienia Stodoran – nie była branką? A jak do tego anachronizmu okrucieństwa i tworzenia kategorii nowożytnych odnieść Kronikę Piotra z Duisburga, gdzie zabicie pogan jest aktem łaski dla wcześniejszego dostąpienia przez nich zbawienia? Robi Pan ogromną przysługę nauce – popularyzując wiedzę, ale przy okazji warto troszkę jednak zachować podstawy warsztatu – wiedza również jest towarem, nie trzeba sensacji.
1. Annales Altahenses Maiores, hrsg von E. Oefelle, MGH Ss rer. Germ. in usum scholarum, Bd. 4, Hannoverae 1891, s. 1-86.
2. Annales Erphordenses a. 1220-1254, [in:] Annales aevi Suevici, hrsg. von G. H. Pertz, MGH Ss, Bd. 16, Hannoverae 1859, s. 26-40.
3. Annales Hildesheimenses, hrsg. von G. Waitz, MGH Ss rer. Germ. in usum scholarum, Bd. 8, Hannoverae 1878.
4. Annales necrologici Fuldenses, [in:] Supplementa tomorum I-XII. Pars I, hrsg. von G. Waitz, MGH Ss, Bd. 13, Hannoverae 1881, s. 161-218.
5. Annales Quedlinburgenses, hrsg. von M. Giese, MGH Ss rer. Germ. in usum scholarum, Bd. 72, Hannover 2004.
6. Annalium Fuldensium continuatio Ratisbonensis A. 882-897, [in:] Annales Fuldenses sive Annales regni Francorum orientalis, hrsg. von F. Kurze, MGH Ss rer. Germ. in usum scholarum, Bd. 7, Hannoverae 1891, s. 107-131.
7. Anonymi Ratisbonensis translatio sancti Dionysii Areopagite, ed. E. Koepke, [in:] Historiae aevi Salici, hrsg. von G. H. Pertz, MGH Ss, Bd. 11, Hannoverae 1854, s. 343-375.
8. Bertholdi liber de constructione monasterii Zwivildensis, ed. D. O. Abel, [in:] Annales et chronica aevi Salici. Vitae aevi Carolini et Saxonici, hrsg. von G. H. Pertz, MGH Ss, Bd. 10, Hannoverae 1852, s. 93-124.
9. Capitula a misso cognita facta a. 803-813, [in:] Capitularia regum Francorum, hrsg. von A. Boretius, MGH Capit., Bd. 1, Hannoverae 1883, s. 146.
10. Capitula de functionibus publicis, [in:] Capitularia regum Francorum, hrsg. von A. Boretius, MGH Capit, Bd. 1, Hannoverae 1883, s. 294-295.
11. Capitula post anno 805 addita, [in:] Capitularia regum Francorum, hrsg. von A. Boretius, MGH Capit., Bd. 1, Hannoverae 1883, s. 142.
12. Cosmae Pragensis chronica Boemorum, hrsg. von B. Bretzholz, MGH Ss rer. Germ. N.S, Bd. 2, Berolini 1923.
13. Das Martyrolog-Necrolog von St. Emmeram zu Regensburg, hrsg. von E. Freise, D. Geuenich, J. Wollasch, MGH, Libri Memoriales et Necrologia N.S, Bd. 3, Hannover 1986.
14. Das Necrolog des Klosters Michelsberg in Bamberg, hrsg. von J. Nospickel, MGH, Libri Memoriales et Necrologia N.S., Bd. 6, Hannnover 2004.
15. Decreta synodorum Bavaricarum, ed. I. Merkel, [in:] Leges Alamannorum. Leges Baiuwariorum. Leges Burgundiorum. Lex Frisionum, hrsg von G. H. Pertz, MGH LL, Bd. 3, Hannoverae 1863, s. 466-467.
16. Definitio regalium. Friderici I. constitutiones, [in:] Constitutiones et acta publica imperatorum et regum (911-1197), hrsg. von L. Weiland, MGH Const., Bd. 1.1, Hannoverae 1893, s. 244-245.
17. Die Reichschronik des Annalista Saxo, hrsg. von K. Nass, MGH Ss, Bd. 37, Hannover 2006.
18. Die sächsischen Kapitularien, [in:] Leges Saxonum und Lex Thuringorum, hrsg. von C. Freihern von Schwerin, MGH Fontes iuris, Bd. 4, Hannover – Leipzig 1918, s. 35-49.
19. Die Totenbücher von Merseburg, Magdeburg und Lüneburg, hrsg. von G. Althoff und J. Wollasch, MGH, Libri memorials et necrologica, N.S., Hannover 1983.
20. Die Urkunden der deutschen Könige und Kaiser. Die Urkunden Friedrichs I., hrsg. von H. Appelt, R. M. Herkenrath, W. Koch, MGH Diplomata, Bd. 10. 2, Hannover 1979.
21. Die Urkunden der deutschen Könige und Kaiser. Die Urkunden Heinrichs II. und Arduins, hrsg. von H. Bresslau, MGH Diplomata, Bd. 3, Hannoverae 1900-1903.
22. Die Urkunden der deutschen Könige und Kaiser. Die Urkunden Heinrichs III., hrsg von H. Bresslau, P. Kehr, MGH Diplomata, Bd. 5, Berlin 1931.
23. Die Urkunden der deutschen Könige und Kaiser. Die Urkunden Heinrichs IV., hrsg. von D. von Gladiis, A. Gawlik, MGH Diplomata, Bd. 6.1, Berlin 1941.
24. Die Urkunden der deutschen Könige und Kaiser. Die Urkunden Konrad I., Heinrich I. und Otto I., hrsg. von T. Sieckel, MGH Diplomata, Bd. 1, Hannoverae 1879-1884.
25. Die Urkunden der deutschen Könige und Kaiser. Die Urkunden Konrads II., hrsg. von H. Bresslau, MGH Diplomata, Bd. 4, Hannover – Leipzig 1909.
26. Die Urkunden der deutschen Könige und Kaiser. Die Urkunden Lothars III. und der Kaiserin Richenza, hrsg. von E. von Ottenthal, H. Hirsch, MGH Diplomata, Bd. 8.1, Berlin 1927.
27. Die Urkunden der deutschen Könige und Kaiser. Die Urkunden Ottos II. und Ottos III., hrsg. von T. Sickel, MGH Diplomata, Bd. 2, Hannoverae 1893.
28. Die Urkunden der Karolinger. Die Urkunden Pippins, Karlmanns und Karls der Grossen, hrsg. von E. Mühlbacher, MGH Diplomata, Bd. 1.1, Hannover 1906.
29. Die Werke Liudprands von Cremona, hrsg. von J. Becker, MGH Ss rer. Germ. in usum scholarum, Bd. 41, Hannover – Leipzig 1915.
30. Edictum Pistense a. 864, [in:] Capitularia regum Francorum, hrsg. von A. Boretius, V. Krause, MGH Capit., Bd. 2, Hannoverae 1897, s. 310-328.
31. Epistola ad regem, [in:] Formulae Merovingici et Karolini aevi, hrsg. von K. Zevmer, MGH LL, Bd. 1, Hannoverae 1886, s. 415.
32. Epistola Brunonis ad Henricum regem, ed. J. Karawasińska, MPH, Sn, t. 4, cz. 3, Warszawa 1973.
33. Galli Anonymi Cronicae et gesta ducum sive principum Polonorum, ed. K. Maleczyński, MPH, S II, Kraków 1952.
34. Gerhardi vita sancti Oudalrici episcopi, [in:] Annales, chronica et historiae aevi Carolini et Saxonici, hrsg. von G. Waitz, MGH Ss, Bd. 4, Hannoverae 1841, s. 377-428.
35. Gesta episcoporum Virdunensium, [in:] Annales et chronica aevi Salici. Vitae aevi Carolini et Saxonici, hrsg von G. H. Pertz, MGH Ss, Bd. 4, Hannoverae 1841, s. 36-51.
36. Grágás. IslÆndernes Lovbog i Fristatens Tid, udgivet efter det kongelige Bibliotheks Haandskrift, af V. Finsen, Kjøbenhavn 1852-1870 (przedruk Odense 1974).
37. Helmoldi presbyteri Bozoviensis Cronica Slavorum, hrsg von B. Schmeidler, Ss rer. Germ. N. S., Hannoverae 1937.
38. Historiae et annales Windbergenses, ed. P. Jaffé, [in:] Annales aevi Suevici, hrsg von G. H. Pertz, MGH Ss, Bd. 17, Hannoverae 1861, s. 559-566.
39. Ibn Fadlan’s Reisebericht, hrsg. von A. Zeki Validi Togan, Leipzig 1939.
40. Indiculus curiarum ad mensam regiam pertinentium, [in:] Constitutiones et acta publica imperatorum et regum (911-1197), hrsg. von L. Weiland, MGH Const., Bd. 1, Hannoverae 1893, s. 646-649.
41. Inquisitio de theloneis Raffelstettensis, [in:] Capitularia regum Francorum, hrsg. von A. Boretius, V. Krause, MGH Capit., Bd. 2, Hannoverae 1897, s. 249-252.
42. Koblenz 922, [in:] Die Konzilien Deutschlands und Reichsitaliens 916-1001, hrsg. von E. D. Hehl, H. Fuhrmann, MGH Conc., Bd. 6.1, Hannoverae 1987, s. 57-74.
43. Lamperti annales, [in:] Lamperti monachi Hersfeldensis opera, hrsg. von O. Holder – Egger, MGH Ss rer. Germ. in usum scholarum, Bd. 38, Hannoverae-Lipsiae 1894, s. 1-304.
44. Les praires d’or: texte et traduction Maçoudi. par C. Barbier de Maynard, P. de Courteille, vol. 1, Paris 1861.
45. Les praires d’or: texte et traduction Maçoudi. par C. Barbier de Maynard, P. de Courteille, vol. 2, Paris 1863.
46. List Chasdaja do króla Chazarów Józefa, MPH SS, ed. A. Bielowski, t. 1, Lwów 1864, s. 56-70.
47. Magistri Adam Bremensis Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum, hrsg. von B. Schmeidler, MGH Ss. rer. Germ. in usum scholarum, Hannover – Leipzig 1917.
48. Mandatum de argentifodinis. Heinrici VI. constitutiones, [in:] Constitutiones et acta publica imperatorum et regum (911-1197), hrsg. von L. Weiland, MGH Const., Bd. 1, Hannoverae 1893, s. 466.
49. Necrologium Zwifaltense, [in:] Dioecesis Augustensis, Constantiensis, Cvriensis, hrsg von. F. L. Baumann, MGH Necr., Bd. 1, Berolini 1888, s. 240-268.
50. Opus geographicum – Abu-l-Kasim Ibn Haukal an-Nasibi, ed. M. J. de Goeje, Bibliotheca Geographorum Arabicorum, vol. 2, Leiden 1873.
51. Pactum cum Venetis. Friderici I. constitutiones, [in:] Constitutiones et acta publica imperatorum et regum (911-1197), hrsg. von L. Weiland, MGH Const., Bd. 1, Hannoverae 1893, nr 274 (a. 1177), s. 374-377.
52. Pactum cum Venetis. Heinrici V. constitutiones, [in:] Constitutiones et acta publica imperatorum et regum (911-1197), hrsg. von L. Weiland, MGH Const., Bd. 1, Hannoverae 1893, s. 152-156.
53. Pactum cum Venetis. Lotharii III. constitutiones, [in:] Constitutiones et acta publica imperatorum et regum (911-1197), hrsg. von L. Weiland, MGH Const., Bd. 1, Hannoverae 1893, s. 171-175.
54. Petri ducis Venetiarum epistola. Heinrici I. constitutiones, [in:] Constitutiones et acta publica imperatorum et regum, hrsg. von L. Weiland, MGH Const., Bd. 1, Hannoverae 1893, s. 6-7.
55. Poviest wriemiennych let, ed. D. Lichaczev, t. 1, Moskwa – Leningrad 1950.
56. Ratpert St. Galler Klostergeschichten (Casus sancti Galli), hrsg. von H. Steiner, MGH, Ss rer. Germ. in usum scholarum, Bd. 75, Hannover 2002.
57. Relacja Ibrahima ibn Jakuba z podróży do krajów słowiańskich w przekładzie al – Bekriego, wyd. T. Kowalski, MPH, Sn, t. 1, Kraków 1946.
58. Ruotgeri vita Brunonis archiepiscopi Coloniensis, hrsg von I. Ott, MGH Ss rer. Germ., N.S, Weimar 1951, s. 1-55.
59. Sancti Adalberti Pragensis episcopi et martyris vita prior, ed. J. Karawasińska, MPH Sn., Warszawa 1962.
60. Synodus Franconofurtensis a. 794, [in:] Capitularia regum Francorum, hrsg. von A. Boretius, MGH Capit, Bd. 1, Hannoverae 1883, s. 73-78.
61. Synodus Ingelheimensis. Ottonis I. constitutiones, [in:] Constitutiones et acta publica imperatorum et regum, hrsg. von L. Weiland, MGH Const., Bd. 1, Hannoverae 1893, s. 8-12.
62. Thietmari Merseburgensis episcopi chronicon, hrsg. von R. Holtzmann, MGH, Ss rer. Germ. N.S., Bd. 9, München 1935.
63. Venedig. Juni 960, [in:] Die Konzilien Deutschlands und Reichsitaliens 916-1001, hrsg. von E. D. Hehl, H. Fuhrmann, MGH Conc., Bd. 6. 1, Hannoverae 1987, s. 208-212.
64. Vita Anskarii auctore Rimberto, hrsg. von G. Waitz, MGH Ss rer. Germ. in usum scholarum, Bd. 55, Hannoverae 1884, s. 1-79.
65. Vita auctore Herbordo, et anonymi vita Ottonis ex Herbordi dialogo confecta, ed. R. Köpke, [in:] Historiae Aevi Salici, MGH Ss, hrsg. von G. H. Pertz, Bd. 12, Hannoverae 1856, s. 746-822.
66. Vita Meinwerci episcopi Patherbrunnensis, hrsg von F. Teckhoff, MGH Ss rer. Germ. in usum scholarum, Bd. 59, Hannoverae 1921, s. 1-133.
67. Vitae et miracula sanctorum Iuvavensium Virgilli, Hartwici, Eberhardi, [in:] Historiae aevi Salici, hrsg. von G. H. Pertz, MGH Ss, Bd. 11, Hannoverae 1854, s. 84-103.
68. Widukindi monachi Corbeiensis rerum gestarum Saxonicarum libri tres, hrsg. von P. Hirsch, MGH, Ss rer. Germ. in usum scholarum, S.N., Hannover 1935.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik :)
wow
Panie Anonimie,
Dziękuję za Pański wnikliwy komentarz, choć przyznam, że nie wszystko w nim rozumiem. Wkleja Pan serię źródeł, ale w jakim celu? Tak samo mogę wkleić w komentarzu dziesiątki albo setki pozycji z bibliografii jakiejkolwiek książki – mojej lub cudzej. Będzie to wyglądać godnie, ale nie posunie dyskusji do przodu. Udowodni tylko, że potrafię używać „ctrl+c” i „ctrl+v”.
Wkleja Pan na przykład:
„Annales Quedlinburgenses, hrsg. von M. Giese, MGH Ss rer. Germ. in usum scholarum, Bd. 72, Hannover 2004.”
Czy chce Pan w ten sposób poinformować mnie o istnieniu Roczników Kwedlinburskich? A może o istnieniu ich ostatniego wydania? Nie wydaje mi się, żeby te informacje były otoczone jakąś tajemnicą. A tym bardziej – by samo istnienie tych roczników mogło potwierdzić lub obalić jakąkolwiek tezę. Cytujmy, jak już, konkretne twierdzenia z literatury. Inaczej taka lista źródeł to tylko erystyczny trik.
Odniosę się do konkretów, które w Pana komentarzu padają:
1. Czy stodorańska księżniczka była branką? Problem nie jest rozstrzygnięty, źródła są na to zbyt skąpe. W literaturze polskiej, niemieckiej i czeskiej funkcjonuje kilka różnych wyjaśnień jej statusu, w tym nawet tezy o tym, że była żoną, która następnie odprawiono. Nie wydaje mi się natomiast, by te kontrowersje wpływały na zasadniczą kwestię, iż stabilne i pełnoprawne związki pomiędzy możnowładztwem niemieckim a słowiańskim w tym okresie stanowiły ewenement. Tutaj trudno o lepszy przykład niż historia Mściwoja odobryckiego.
2. Pyta pan: „Cytując znakomite prace Karla Leysera, czy Gerda Althoffa przywołuje Pan również odwołania do Trzeciej Rzeszy?”. Odpowiem również pytaniem: czy w moim tekście coś takiego pada? Tytuł i lead (mające, rzecz jasna, formę dziennikarskiej prowokacji a nie tezy naukowej) informują, że nawet w średniowieczu głoszono poglądy, z którymi mogliby się zgodzić piewcy narodowego socjalizmu. I tyle. Nie wydaje mi się, żeby tę tezę dało się jakkolwiek podważyć. Sam tekst to już jednak wywód o uprzedzeniach niemieckich wobec Słowian i o przykładach ówczesnej polityki względem wodzów i plemion słowiańskich. Wydaje mi się, że Pańskie uwagi odnoszą się nie tyle do jego treści co formy. Oczekuje Pan przedstawiania różnych szczegółowych problemów (jak zagadnienie prawnej strony amicitii, któremu Pleszczyński rzeczywiście poświęcił bardzo dużo uwagi), na które w żadnym tekście POPULARNO-naukowym nie powinno i nie może być miejsca. Nie o to przecież chodzi, by popisywać się wiedzą przed czytelnikami. Tekst tego typu z samego założenia powinien być wybiórczy i syntetyczny.
Przechodząc od szczegółu do ogółu pozwolę sobie wypowiedzieć ogólną opinię. Mamy dzisiaj w nauce silną tendencję do pudrowania okrucieństw innych epok, używając argumentów, że przecież inaczej wtedy te okrucieństwa rozumiano, inna była kultura, ogląd świata, rozumienie etnosu, religii itd. I można tak robić. Ale to nie zmieni faktu, że na zwyczajnym, ludzkim poziomie ówczesne elity państwa niemieckiego prowadziły brutalną eksterminację ludności słowiańskiej, szukając dla tej akcji kulturowych i religijnych uzasadnień. Fakt, że w odniesieniu do tych czasów trudno bez cudzysłowu mówić o „Niemcach” czy o narodach w nowoczesnym tego słowa rozumieniu w ogóle, tego prostego faktu nie zmienia. Ani faktu, że z wydarzeń tych mogą czerpać uzasadnienia i motywację późniejsze nawet o tysiąclecie reżimy.
Tak się przecież właśnie działo: hitleryzm szafował prostym argumentem. „My nie robimy nic nowego, my tylko kontynuujemy odwieczną walkę z żywiołem słowiańskim”. Takie argumenty trzeba rozumieć, by się im przeciwstawiać.
Szanowny Panie Redaktorze,
uprzejmie dziękując za Pański komentarz – chciałbym jedynie zauważyć, że chodzi o metodę, – i o postmodernistyczny krajobraz po bitwie – który wprowadzony zostaje w Pańskiej „faktograficznej” narracji. Nie negując Pana zasług i kompetencji – proszę polemizować poza formułą argumentacji absurdu (sprowadzoną do ctr c + ctr V) – jeśli stara się Pan podjąć formę polemiki przyjętej w dyskursie naukowym – inaczej (fakt)ycznie może Pan zostać posądzony – pewnie niesłusznie i nie po raz pierwszy – o brak wnikliwego zrozumienia dla prezentowanego problemu – a owym niezbyt przychylnym opiniom towarzyszyć może także przeświadczenie o bezradności – wobec równie „brutalnej eksterminacji” myśli humanistycznej opartej na wiedzy…
Z poważaniem
Gallus
Karygodne bzdury, niegodne absolwenta historii, bowiem zwiastujące że nic z epoki, którą usiłuje się zajmować, ani z tych źródeł, które przytacza nie rozumie, wypisuje Pan nie na poziomie faktów i przytaczanych tekstów, tylko ich kompletnie ahistorycznej interpretacji. O absurdalnej dla średniowiecza terminologii typu „czystość rasowa” czy „zjednoczenie Niemiec w X wieku” nawet nie wspomnę, bo są zbyt kompromitujące. Jeśli ma pan zamiar uprawiać tak szkodliwą i manipulatorską, jakoś dziwnie zgodną z neogomułkowską narracją tzw. dobrej zmiany „popularyzację”, to polecam XX wiek. Tam pan znajdzie pole do popisu. Średniowiecze jest dla pana najwyraźniej zbyt trudne.
Pan redaktor wykazał się totalnym brakiem wiedzy i źródeł. Już nie mówiąc o tytule – tu nie ma mowy o nazistach czy porównywaniu do nich średniowiecznych German, Niemców. Nie mówiąc o symbolu swastyki. Tak więc Panie autorze… Douczyć się proszę, a potem publikować
A jakie zdobycze socjalne dali ówczesnym obywatelom ówcześni socjaliści narodowi? Wprowadzili Kodeks Pracy – ups, nie, przecież to zrobił Adolf Hitler w Trzeciej Rzeszy. A może wprowadzili prawo nakazujące wyższą płacę za pracę w godzinach nocnych lub w święta – nie, to też Hitler wprowadził. A może prawo zabraniające eksmisji niezamożnych obywateli – nie, to też Adi. A może wprowadzili podatek korporacyjny dla ówczesnych kupców – i znowu pudło, to także Adolf. No to czym się zasłużyli bohaterowie artykułu, że autor nazywa ich w tytule krzykliwie socjalistami narodowymi!?
Gratuluję autorowi, artykuł wylądował na naszej grupie pod wdzięczną nazwą „Historyczne bzdury” :)
A co tu tyle niemieckich trolli?Jakos was nie widzialem oburzajacych sie kiedy pisano o „barbarzynstwie” naszych przodkow ale wystarczy wspomniec „grzeszki” Niemcow i juz sie oburzacie-to z glupoty czy za pieniadze z niemieckiej ambasady?
Tak bzdurnego, historycznego SF nie czytałem już… dawno. Po pierwsze.. wówczas nie było Niemców (ale to zapewne detal dla autora). Proponuję też upewnić się, czy aby Mieszko I był na 100% Słowianinem. :)
W świetle dzisiejszego stanu wiedzy i w opinii całego właściwie środowiska naukowego Mieszko był w istocie rodzimego pochodzenia. Jak rozumiem, wolałbyś przypisać mu skandynawskie korzenie. Prawdę mówiąc dla historyków i archeologów (a w każdym razie ZDECYDOWANEJ ich większości) to właśnie jest swoiste SF….
Czy pan Janicki jest z panem Amadeo na ty?
Protestuję przeciwko symbolowi Swargi w tym artykule. To ,że Hitler i łysi kretyni zbeszcześcili ten Słowiański wielusetletni symbol nie usprawiedliwia,żeby utrwalać i powielać to wypaczenie.
Ale autor tego czegoś- bo artykuł to to nie jest- nie ma bladego pojęcia o Słowiańskich symbolach i kulturze oraz wierze swoich przodków. Chyba że się zalicza do innej haplogrupy….
Ja mam I2. Nie mogę być Słowianinem?
Wystarczyło by autor uzupełnił swa wiedzę co to znaczy swarga, swarzyca, podhalanka. Nie dziwi mnie to, że cena książki autora tak mocno została obniżona.
Artykuł nie traktuje w żadnym punkcie o symbolach – ani tych, ani innych. Swastyka nie jest w ogóle jego tematem i nie wydaje mi się, że powinna. Na ilustracji mamy natomiast… nazistowską flagę.
Czyżby zdaniem Czytelnika nazistowska flaga III Rzeszy była słowiańskim symbolem?
Jeszcze tylko małe pytanie do autora tekstu. Patrząc na grafikę z Ottonem i swastyką przyszła mi na myśl moneta Mieszka I. To znaczy – rozumując jak autor tego miałkiego artykuliku- Mieszko też był nazistą? Bo mamy na to niezbite dowody w postaci swastyki?…
Ale się wściekły wszystkie trolle niemiecko-czosnkowe. Przecież autor artykułu napisał dokładnie tak jak stoi w kronikach, rocznikach, żywotach i dokumentach kancelarii królewsko-cesarskiej „regesta imperii”. Ale to się nie podoba wyznawcom Urbańczyka, kłamcy szrejtera i innych „neopogańskich” pseudo-archeologów. Chcieliby zmienić historię, oj chcieliby by. Panie Janicki, wielkie brawa za odwagę napisania prawdy. Coraz więcej historyków ma odwagę oprzeć się tej skowyczącej masie anty-historyków (powstałej po 2008 roku), pojawiają się pierwsze normalne publikacje historyczne.
Tak dla wyjaśnienia o tym „Niehistoryczne bzdury” co tam wyżej jeden „natchniony” napisał: jest to zwykła odnoga „histamag”, jednej z wielu pyskówek GW. No i wszystko jasne.
Niby tropiciel a czytać ze zrozumieniem nie poradzi. Hmmm…
Niby Anonim a jednak tylko „instrumentum vocali”, hmmm…, pokopiować teksty z innych książek to umie, ale przeczytanie ich przekracza obręb czaszki, hmmm…
Autor artykułu przypomniał Polakom abecadło historyczne, oraz to, że wyczyny niemieckie z okresu II wojny światowej to nic nowego w dziejach. Obecne, tak bezczelne zakłamywanie historii jest jakby kontynuacją i potwierdzeniem pasma ponad 1000 lat niemieckich zbrodni. Niemcy dominują absolutnie w Europie i dyktuje swoje bajki. A że do kłamstwa mieli szczególne inklinacje, więc kłamią jak z nut. W tym zawsze byli niedoścignieni.
Wszyscy klamia,silniejsi klamia skuteczniejszej
Tzw ”ciekawostki historyczne” nie mają z historią nic wspólnego, grupa niedouczonych pożal się boże”autorów” założyła go aby promować swoje wypociny! Młodzi i nieoczytani dadzą się nabrać i kupią czasem jakąś książkę i tak to działa.Wkażdym artykule można znalezć przekłamanie niewiedzę i naginanie faktów do przekonań ”autora” jeśli ten jakowes posiada!
Przykra refleksja. Niestety – przykra dla całego polskiego rynku wydawniczego, biorąc pod uwagę, że „Ciekawostki historyczne” to projekt prowadzony i finansowany przez wydawnictwo Znak. A więc de facto największe i najbardziej renomowane polskie wydawnictwo…
Czy to pora, żeby skontrolować na przykład książki Normana Daviesa? Przecież wychodzą w tej samej oficynie, więc to pewnie też jeden z tych „niedouczonych pożal się boże autorów”.
Najlepiej traktował Niemców Przemysł I, wybijał całe ich załogi grodów do nogi…Ale niestety to mnożyło się jak muchy…
Tzw.plemiona germańskie, które ostały się na pograniczu między Odrą i Łabą, wykazywały pewien duży prymitywizm. Z mordowania wrogich wodzów na konferencjach pokojowych we wczesnośredniowiecznych podaniach aż „słynęli Sasi”. Przynajmniej z tą narodowością łączą takie bestialstwa legendy okołoarturiańskie, oraz legendy z wybrzeża fryzyjskiego [niestety nie przygotowałem źródeł ani linków]. Z prymitywizmu słynęli m.in. nawet Merowingowie nadreńscy. Jak Chlodwig przejmował władzę to mordował pokrewnych mu innych wodzów Franków. Sposób podboju Sasów praktykowany przez cesarza Karola też szczególnie humanitarny nie był. Natomiast do niektórych jego sojuszników należeli władcy „słowiańscy” z Połabii. Widocznie takie były wymogi epoki. Również Słowianie to nie były pokojowe plemiona, które zajęły pustki osadnicze. Mało jest informacji w jaki sposób plemiona słowiańskie pojawiły się w późniejszym NRD, natomiast dużo jest o sposobach kolonizacji Bałkanów podlegających Bizancjum. Może na stosunku mieszkańców kształtującej się monarchii Ottonów zaważyła pamięć poprzednich wojen. W atakach na Bałkany Słowianie często towarzyszyli Awarom i Bułgarom/ProtoBułgarom. Najprawdopodobniej część ataków Awarów skierowana była też na późniejsze Niemcy, tak jak późniejsze ataki Węgrów. Stąd monarchia Franków uznała za konieczne wyeliminować centrum polityczne Awarów….Natomiast o dorabianiu sobie ideologii do mordów, expansji, podbojów to słynęło z tego większość nacji Europy i Azji. Ówczesne chrześcijaństwo to nie była pokojowa ideologia, a papieże to byli zwykli półdynaści strzegący często zbrojnie swojej domeny. Natomiast wczesnośredniowieczni Niemcy pod względem bestialstwa mogliby się b.dużo nauczyć od takich koczowników Mongolskich…
Tu jest sporo o Słowianach w wiekach od Vgo do VII go. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/74657/imperia-i-barbarzyncy
Opisani są jako bardzo wojowniczy i agresywni. Sięgali po Bizancjum, obszary niedawnego NRD. Siali popłoch od Peloponezu po niedawne NRD. Niestety nie zjednoczyli się przeciw państwom germańskim i jedno po drugim plemię słowiańskie na tych terenach upadało. Znacznym źródłem dochodów , również władców słowiańskich, był handel niewolnikami, więc życie w tamtych czasach nie było chyba zbyt ciekawe….No ale nastawienie pouczania nas przez niektórych naszych zachodnich sąsiadów jak się zachowywać ma 1000 lat tradycji, a o to chyba chodziło autorowi artykułu.
Dodam jednak włoskie przysłowie : „Ogniuno a il suo meridionale” co znaczy każdy ma kogoś kto jest bardziej na południe. lub : bardziej na wschód, bardziej na północ, itp nad którym możemy wykazywać naszą wyższość ………
„Współpraca germańskich plemion” nie germanski , a Tutońsich
Z wojskami Cwsarstwa Rzymskiego szlo plemie aszkenazyjczykow, osiedlali sie i wladze przejmowali .. Majac ta wiedze nie mozemy dziwic sie temu co w artykule , to naturalny ich stan do nas przeciez. Cale wieki podobnie , W 20 wieku rzadzane przez nich Niemcy i Rosja wymordowaly 100 000 000 Slowian , cicho o tym , a trzeba to swiatu wykrzyczec
„Ciekawostki historyczne” nigdy nie byly na najwyższym poziomie, ale ten „artykuł” bije na głowe wszystko , fatalny nagłówek, tanie chwyty aby przyciągnąć czytelnika i robienie sensacji, aż musiałem sprawdzić czy to nie pudelek, z artykułu aż bije anty niemieckoscia i brakiem obiektywizmu, ale w końcu co się nie robi dla populizmu , w końcu to się u nas najlepiej sprzedaje , Ci zawsze źli niemcy z zachodu i Ci zawsze źli rosjanie z wschodu, tylko my pośrodku niewinne owieczki..
Troche przejechać się po Słowianskich krajach i dużo nie odbiega od rzeczywistości.Bardzo realistyczna historia
Ciekawy tekst ale pisany stronniczo. Z drugiej strony można powiedzieć że chrześcijańki rasizm jest pozytywny, a nie jak go autor prosto ocenia w negatywny sposób. Słowianami byli Niemcy. Niemcy wywodzą się od Słowian, pisali więc tu o sobie, o samych, o słowianach nie ochrzczonych. Słowianie byli niewykształceni w stąpieniu pańskim, byli też ludem bezbożników, prowadzili kampanie barbarzyńcze i złodziejskie, nie jest to więc niezgodne z prawdą że byli złym narodem.