Ciekawostki Historyczne
Zimna wojna

Chcesz się zabezpieczyć na starość? Zostań krwawym dyktatorem

Końcówka życia dyktatora kojarzy nam się raczej z przerażonym Hitlerem w bunkrze niż z beztroskim staruszkiem umierającym wśród bliskich i pod opieką najlepszych lekarzy. To błąd. Dyktatorom niestraszne były reformy emerytalne, a zdecydowana większość z nich dożywała lat w spokoju i luksusie.

Przykładów jest wiele, ale trudno o lepszy – i bardziej poruszający – niż kariera Idi Amina Dady. 25 stycznia 1971 roku w wyniku zamachu stanu przejmuje on władzę w Ugandzie. Zaczyna przyjemnie – uwalnia więźniów politycznych i obiecuje wybory. Jednocześnie zrywa relacje z Izraelem i uznaje się za przyjaciela Palestyńczyków. Jest muzułmaninem, jak zaledwie jedna dwudziesta obywateli jego kraju, jednak swojego wyznania używa czysto merkantylnie. On udaje się na pielgrzymkę do Mekki – Arabowie ślą petrodolary, buduje w Kampali wielki meczet – Arabowie ślą jeszcze więcej petrodolarów. Saudyjczycy, Arafat, Asad, wszyscy kochają Idi Amina Dadę.

Idi Amin. Tłusty tyran na karykaturze autorstwa Edmunda S. Valtmana.

Idi Amin. Tłusty tyran na karykaturze autorstwa Edmunda S. Valtmana.

I tylko w ojczyźnie miłość obywateli spada na łeb na szyję. Opozycjoniści mogą liczyć co najwyżej na kulę w łeb, ewentualnie zakatowanie na śmierć przez policję polityczną. Znikają lekarze, naukowcy, wysoko postawieni funkcjonariusze i duchowni,  a żony dyktatora drżą o życie. Za niesubordynację grozi im, ni mniej ni więcej, tylko poćwiartowanie. Nie upiecze się również mniejszościom narodowym mieszkającym w kraju.

Pięćdziesiąt tysięcy Hindusów i Pakistańczyków dostaje prosty wybór – albo wyniosą się z domów, albo spoczną w ziemi i to w trybie ekspresowym. Po ich wyrzuceniu z kraju, gospodarka popada w ruinę. Chcąc przysporzyć sobie popularności wśród obywateli Dada ucieka się do agresji wojskowej na sąsiednią Tanzanię. I to jego największy błąd. Tyran przegrywa z kretesem i musi uciekać z Ugandy. Nie budzi się jednak z ręką w nocniku. Jego przyjaciele od petrodolarów czuwają.

Słodka emerytura ostatniego króla Szkocji

Najpierw, wraz z dwiema żonami i dwudziestką dzieci, znajduje azyl w Trypolisie, następnie wyjeżdża do serca Arabii Saudyjskiej, Rijadu. Przez następne 24 lata ma u swoich muzułmańskich przyjaciół jak… u Allaha za piecem. Chroniony przed odpowiedzialnością za popełnione zbrodnie, rozpieszczany.

Idi Amin przemawia od Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Jest rok 1975. Przy władzy utrzyma się jeszcze przez cztery lata.

Idi Amin przemawia od Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Jest rok 1975. Przy władzy utrzyma się jeszcze przez cztery lata.

Dada ma wszystko. Rezydencję, święty spokój, cadillaca, a nawet regularne samolotowe dostawy składników na ulubione danie z ojczyzny (maniok, proso i zielone banany). Żyje jak król, którym do niedawna w praktyce był. Łowi ryby, ogląda telewizję, gra na akordeonie i pilnie studiuje Koran, tak przynajmniej mówi włoskiemu dziennikarzowi w 1997 roku. Twierdzi, że interesuje go tylko islam.

Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę "Ostatnie dni dyktatorów" pod redakcją Diane Ducret i Emmanuela Hechta.

Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę „Ostatnie dni dyktatorów” pod redakcją Diane Ducret i Emmanuela Hechta (Znak Horyzont 2014).

Pod koniec życia Idi Amin Dada zaczyna chorować na nerki. Saudyjscy przyjaciele troszczą się o niego i jak najszybciej załatwiają przeszczep. Znów bycie dyktatorem, nawet takim obalonym, na emeryturze, ułatwia sprawę i Dada po pierwszej nieudanej próbie przeszczepu ma kolejne i kolejne. Jednak karma to karma. Mimo najlepszej opieki, wsparcia finansowego Saudyjczyków i kolejnych prób, nie udaje mu się wywinąć śmierci. A Uganda nie chce jego ciała. Bez względu na 24 lata na wygnaniu, prośby wdów i dzieci Idi Amina Dady, prezydent kraju pozostaje niewzruszony.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Dwa tuziny lekarzy dla dyktatora

Opieka zdrowotna, jaką cieszył się Idi Amin Dada wydaje się niezwykła z perspektywy zwykłego zjadacza chleba, ale wśród dyktatorów – to był standard. Autokratyczny władca zawsze mógł liczyć na to, co najlepsze. Nie musiał przejmować się takimi drobnostkami jak niedofinansowana służba zdrowia, braki lekarstw czy amatorszczyzna lekarzy. Przekonał się o tym na własnej skórze dyktator Algierii Huari Bumedien, kiedy niespodziewanie zaniemógł w wieku zaledwie 48 lat.

Spotkanie tyranów. W środku Bumedien, po bokach Mohammad Reza Pahlawi i Saddam Husajn.

Spotkanie tyranów. W środku Bumedien, po bokach Mohammad Reza Pahlawi i Saddam Husajn.

Kiedy w 1978 roku rządzący państwem od 10 lat Bumedien składał wizytę w Syrii, jego organizm odmówił posłuszeństwa. Jak wyjaśnia Laurent Greilsamer w książce „Ostatnie dni dyktatorów”nagle dopadło go niewytłumaczalne zmęczenie. Gdyby chodziło o jakiegokolwiek innego człowieka w Algierii, nikt by się tym nie przejął. Ale przecież zachorował dyktator! 24 września prezydent wraca do Algieru, skąd 5 października zostaje przetransportowany do Moskwy (cyt.: „Ostatnie dni dyktatorów”).

Władza ukrywa przed obywatelami informacje o stanie prezydenta, a tymczasem on sam jest badany i leczony przez elitę elit radzieckich medyków. Po miesiącu wraca do kraju i… zostaje pierwszym pacjentem nowoczesnego kompleksu szpitalnego, którego budowę sam zlecił.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Wybierz poniżej kolejną, by czytać dalej.

Uwaga! Nie jesteś na pierwszej stronie artykułu. Jeśli chcesz czytać od początku kliknij tutaj.
Huari Bumedien. Na dyktatora to on nie wyglądał...

Huari Bumedien. Na dyktatora to on nie wyglądał…

Do kraju ściąganych jest coraz więcej lekarzy (co najmniej sześciu radzieckich, ośmiu chińskich, dwudziestu amerykańskich profesorów, dwóch szwedzkich, czterech niemieckich, dwóch z Tunezji i jeden z Libanu). Medycy debatują, konsultują i próbują postawić diagnozę. Wreszcie ustalają, że prezydent cierpi na makroglobulinemię Waldenströma, więc… ściągają ze Szwecji profesora Jana Waldenströma, który tą chorobę rozpoznał i opisał. Rokowania są złe.

Rząd Algierii zwozi z zagranicy najnowsze cuda medycyny wraz z obsługą, np. niemiecki skaner termograficzny w barwach Bundeswehry i zasilającą go siedemnastotonową  francuską przetwornicę. Mimo wszelkich starań z pacjentem numer jeden jest wciąż gorzej i gorzej. Choroba postępuje bardzo szybko – niewydolność nerek, skrzepy w mózgu, śpiączka… Huari Bumedien cierpiał. W końcu umęczony organizm prezydenta nie wytrzymuje. Bumedien umiera 27 grudnia 1978 roku, otoczony rodziną i współpracownikami.

Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę "Ostatnie dni dyktatorów" pod redakcją Diane Ducret i Emmanuela Hechta.

Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę „Ostatnie dni dyktatorów” pod redakcją Diane Ducret i Emmanuela Hechta (Znak Horyzont 2014).

Mąż pięknej żony i ich miliony

Bumedien miał pecha zachorować młodo na nieuleczalną chorobę, ale też szczęście – umierać we własnej ojczyźnie. Historia kolejnego dyktatora Ferdinanda Marcosa, dużo bardziej przypomina opowieść o Idim Aminie. Podobnie jak ugandyjski prezydent był on zmuszony uciekać z kraju. Ale też podobnie jak on – nic na tym nie stracił, a emeryturę miał iście szampańską. Nim jednak przejdziemy do kresu jego życia, powiedzmy dwa słowa o wcześniejszej karierze. Był istnym geniuszem polityki.

Umiał zdobyć władzę i utrzymać ją przez niemal dwadzieścia lat. Co więcej,  ster rządów Filipin objął w wyniku wygranej w wolnych wyborach, druga kadencja również przypadła mu z woli samych Filipińczyków.

Dopiero później zdecydował się zagarnąć władzę ponieważ konstytucja zabraniała próbować „do trzech razy sztuka”. Marcos, energiczny, pewny siebie i pozbawiony skrupułów, ogłosił stan wojenny pod pretekstem zagrożenia komunizmem i wprowadził do konstytucji wygodne dla siebie zapisy. Oczywiście była to tylko zasłona dymna.

Mimo że Ferdinand Marcos przedstawiał siebie jako nowoczesnego męża stanu, który zapewnia krajowi stabilizacje i poprawę sytuacji gospodarczej, było mu coraz trudniej ukrywać dyktatorskie zapędy. Więzienia szybko zaczęły zapełniać się więźniami politycznymi, a konta prezydenta i jego klanu pieniędzmi. Marcos miał również ciche poparcie USA (nie narzekał na amerykańskie bazy wojskowe) i wsparcie finansowe (wszak zapewniał jako taką stabilizację w tym rejonie).

U szczytu kariery. Ferdinand Marcos w towarzystwie amerykańskiego prezydenta Lyndona B. Johnsona.

U szczytu kariery. Ferdinand Marcos w towarzystwie amerykańskiego prezydenta Lyndona B. Johnsona.

Powoli jednak władza i pozycja Marcosa słabła. Na horyzoncie pojawiła się przeciwniczka, przywódczyni opozycji i wdowa po opozycjoniście, Corazon Aquino. Prezydent miał spore szanse na uczciwą wygraną w wyborach, jednak zamiast tego wolał posunąć się do fałszerstwa. W kraju doszło do społecznego wybuchu, a Marcos poczuł, że grunt osuwa mu się spod nóg. Zarządził odwrót.

Wieczny prezydent. Wykuta w skale podobizna Marcosa nieopodal miasta Baguio na Filipinach. Dzisiaj już nie istnieje (fot. Angust; lic. CC ASA 3,0).

Wieczny prezydent. Wykuta w skale podobizna Marcosa nieopodal miasta Baguio na Filipinach. Dzisiaj już nie istnieje (fot. Angust; lic. CC ASA 3,0).

Dwoma amerykańskimi śmigłowcami zabrał z pałacu piękną żonę Imeldę, a przede wszystkim… walizki wypełnione kosztownościami i banknotami o łącznej wartości setek milionów, jeśli nie miliardów dolarów. Ich droga wiodła z jednego wyspiarskiego raju do innego. Resztę życia filipiński dyktator miał spędzić na Hawajach. Opalał się, popijał koktajle i przez lata usiłował wrócić do politycznej gry. Nigdy mu się to nie udało, ale na ponurą emeryturę nie mógł narzekać. Wreszcie pożegnał się z życiem na skutek zawału serca.

Pozostała po nim gigantyczna i w dużej części wciąż ukryta fortuna. Na chwilę obecną tylko – a może aż? – 630 milionów dolarów, które ukrył w szwajcarskich bankach zostało zwróconych Filipińczykom. Marcos, Dada i Bumedien to tylko kilka przykładów. Sielankową starość mieli też generał Franco, Pada Doc, Pol Pot czy Mohammad Reza Pahlawi. Jak widać, bycie dyktatorem popłaca.

Bibliografia:

  1. Diane Ducret, Emmanuel Hecht (red.), Ostatnie dni dyktatorów, Znak Horyzont, Kraków 2014.
  2. Micah Halpern, Thugs: How History’s Most Notorious Despots Transformed the World through Terror, Tyranny, and Mass Murder, Thomas Nelson 2007.

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Najbardziej bezwzględne kobiety despotów. Gorsze od krwawych tyranów, którym umilały życie?

Gdy miliony cierpiały pod butem ich mężczyzn, te kobiety bawiły się, wydawały fortunę, lub przekonywały świat, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Co więcej,...

30 czerwca 2018 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Historia najnowsza

Zoofil-ekshibicjonista. Czy to najbardziej zboczony dyktator ostatnich dekad?

Nigdy nie słyszeliście o jego osiągnięciach. Na temat państwa, którym rządzi wiecie tyle, że leży gdzieś w Afryce. O jego seksualnych ekscesach warto jednak poczytać....

30 listopada 2016 | Autorzy: Zuzanna Pęksa

XIX wiek

Analfabeci, idioci i alkoholicy. Najgorsi tyrani z Ameryki Łacińskiej

Prezydent Meksyku oddał USA pół państwa. Prezydent Gwatemali do końca życia nie nauczył się czytać ani pisać. Prezydent Paragwaju doprowadził do wojny, w której zginęło...

25 maja 2016 | Autorzy: Michał Piorun

Zimna wojna

Ojciec złamał im psychikę. Synowie dyktatorów, którzy okazali się zwyrodniałymi socjopatami

Trudno przelicytować tatę, który wymordował setki tysięcy ludzi. Oni jednak bardzo się starali. Gwałty, barbarzyńskie tortury, bestialskie mordy. Przedstawiamy psychopatów, który zbrodnię mieli we krwi.

4 października 2015 | Autorzy: Rafał Kuzak

Dwudziestolecie międzywojenne

Idzie goły Göring ulicą… Jakie kawały opowiadali sobie mieszkańcy III Rzeszy?

W Trzeciej Rzeszy krążył żart: „W jadącym pociągu dwaj milczący ludzie wykonują ledwo zauważalne gesty pod kocami, którymi są nakryci - to głuchoniemi opowiadają sobie...

7 sierpnia 2014 | Autorzy: Robert Jurszo

Dwudziestolecie międzywojenne

Łaskawy tyran. Ranking najlepszych dyktatorów w historii

Czy każdy dyktator musi być krwawym tyranem? Tych czterech przywódców przejęło władzę w wyniku zamachu stanu i siłą zwalczyło opozycję, a jednak tłumy ich kochały....

10 marca 2014 | Autorzy: Roman Sidorski

KOMENTARZE (8)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

karol patyjewicz

Wujek Adolf dn.26.04.1945 r. wieczorem , wraz ze swoją żoną Ewą Braun – wyleciał spod Bramy Brandenburskiej małym sportowym samolotem , pilotowanym przez mistrzynię Niemiec w pilotażu – Hannę Reitsch , która przywiozła tam gen. R. von Greima . w Argentynie , w podzięce za wieloletnie i wielkie zakupy surowców , m in . rtęci – został przywitany z honorami . Znalazły się dokumenty z wielkich wydatków na to właśnie powitanie . Karol co go ” komuna” nauczyła czytac – a fakty te są opisane w książce o IIgiej wojnie – ” Berlin 1945 „.

    Nasz publicysta | Rafał Kuzak

    Drogi Karolu, teorie o tym, że Hitler uciekł z Berlina, są dosyć doborze znane. Jednak osobiście w nie nie wierzę. Dlaczego? Ano dlatego, że gdyby faktycznie się tak stało Mossad poruszyłby niebo i ziemię, aby sprowadzić Hitlera do Izraela i tam go osądzić.

      jojo24

      Mossad to był za chudy w uszach na taką akcję. Eichmanna porwali tylko dlatego, że się nie ukrywał i normalnie pracował. Gdyby wujek Adolf mieszkał w jakiejś odludnej, niedostępnej i pilnowanej na 30 km enklawie to żaden wywiad nie maił szans aby tam dotrzeć.

Nasz publicysta | Redakcja

Komentarz do art. z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:

Dziewczyna K.O.: Tylko gdzie? W Polsce już chyba nawet nie ma co kraść

Roman

Jak można w jednym artykule pisac o zbrodniarzach i bohaterze jakim był Franco, który uratował Hiszpanię przed komunizmem i szczęsliwie przeprowadził swój kraj przez II wojnę… Smutne.

Guma

Akurat generałowi Franco sielankowa starość jak najbardziej się należała!

jan

No i szach Iranu zal8czony do Dyktatorow
Stara lewacko musl8mska spiewka

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Szanowny Panie, bardzo „merytoryczna” uwaga. Co do tego „stara lewacko musl8mska spiewka”? Czasem warto dodać tłumaczenie do własnych sformułowań…

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.