O polski tron walczył przez kilkadziesiąt lat. Zostawił po sobie legendę króla oświeconego, dobrze wykształconego i łaskawego. Jak się okazuje, za tą fasadą krył rozbuchane ego, a za cenę korony gotowy był doprowadzić nawet do podziału Rzeczpospolitej.
Stanisław Leszczyński królem Polski został dwukrotnie: w 1704 i 1733 roku. I nawet jeśli pierwszą elekcję, przeprowadzoną pod naciskiem szwedzkiego monarchy Karola XII Wittelsbacha, trudno uznać za w pełni legalną, wielkopolski magnat rzeczywiście sprawował władzę. To on rozdawał najwyższe urzędy państwowe: mianował między innymi hetmana wielkiego koronnego Józefa Potockiego. Prawo Leszczyńskiego do korony potwierdził zresztą w 1706 roku w Altranstädt jego rywal, August II Mocny.
Choć za każdym razem polską koronę nosił zaledwie przez kilka lat, Leszczyński cieszy się wśród historyków zaskakująco dobrą opinią. „Nazywali go »filozofem dobroczynności«, »wykwintnym erudytą«, »oświeconym Sarmatą«. I reformatorem, bo przecież jego słynne dzieło Głos wolny wolność ubezpieczający zawierało śmiałe propozycje zmian” – referuje Mirosław Maciorowski, jeden z autorów książki „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana”. Tylko czy te zachwyty na pewno są uzasadnione?
„Plan kuriozalny i zupełnie nierealistyczny”
Rozmówca Maciorowskiego, doktor habilitowany Adam Perłakowski, nowożytnik z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, ocenia monarchę zupełnie inaczej. „Z pewnością nie można go nazwać władcą suwerennym, bo całkowicie zależał od woli króla Szwecji Karola XII Wittelsbacha” – podkreśla.
Historyk przypomina też, że Leszczyński wkrótce po pierwszym objęciu polskiego tronu, brał pod uwagę nawet… rozbiór kraju! Jak wyjaśnia:
Szlachta o plany rozbioru Rzeczypospolitej oskarżała Augusta Mocnego, tymczasem to Leszczyński je snuł. Gdy był już poza krajem, zamierzał się dogadać z Augustem Mocnym i podzielić się z nim Rzecząpospolitą. Chciał wziąć sobie Litwę, a jemu zostawić Koronę. Innym razem proponował zawarcie pokoju ze Szwecją w zamian za oddanie Karolowi XII Kurlandii i swój powrót na tron. Plan kuriozalny i zupełnie nierealistyczny. A przy tym można go nazwać zdradą.
Co ciekawe, marzenia te pojawiły się w momencie, w którym szanse wybranego dzięki Szwedom króla na zwycięstwo w walce o polską koronę legły w gruzach. Jego protektor, Karol XII, w lipcu 1709 roku został pokonany przez wojska sprzymierzonego z Augustem II cara Piotra Wielkiego pod Połtawą. Sam Leszczyński z rodziną musiał uciekać do Szczecina. „Takie myślenie oznacza, że Leszczyński zupełnie nie miał rozeznania politycznego” – ostro osądza Perłakowski.
W rozmowie opublikowanej na łamach książki „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana” badacz z Krakowa wytyka też Stanisławowi służalczość. Przywołuje jego korespondencję ze szwedzkim monarchą. „To są listy poddanego do pana” – opowiada. „On się w nich sam odziera z choćby minimalnych cech władcy czy męża stanu. Jest uniżonym podnóżkiem. Prosi. Błaga”.
„Dobrze się zapowiadał”
Skąd zatem tak dobre oceny wystawione Leszczyńskiemu przez historyków? Profesor Perłakowski twierdzi, że powstały one w okresie, gdy król rządził w kolejnych darowanych mu księstwach. Władał najpierw w Księstwie Dwóch Mostów, dzięki Karolowi XII, a następnie w Lotaryngii, co było zasługą jego kolejnego protektora (a przy okazji zięcia) Ludwika XV. Historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego podsumowuje:
Niewątpliwie [Leszczyński – przyp. A.W.] znał się na sztuce i architekturze. Niewątpliwie miał szerokie horyzonty i rozległą wiedzę. Niewątpliwie wiele osiągnął na polu kulturalnym i architektonicznym. Ale musimy patrzeć na niego przede wszystkim jak na polityka, a tu oceny nie mogą być wysokie. Choć muszę przyznać, że dobrze się zapowiadał.
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Mirosław Maciorowski, Beata Maciejowska, Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana, Wydawnictwo Agora 2018.
KOMENTARZE (11)
Artykuł pokazujący wszystko w uproszczony sposób. Poziom ciekawostek mocno spadł.
Szanowna Pani, formuła „ciekawostki”, a więc krótkiego artykułu, nie pozwala na szczegółowe roztrząsanie wszystkich aspektów sprawy, natomiast jeśli interesują Panią bardziej kompleksowe potraktowanie tematu i chciałaby Pani poznać bardziej drobiazgowo historię Stanisława Leszczyńskiego, odsyłamy do książki, na podstawie której niniejsza ciekawostka powstała.
Pozdrawiamy serdecznie
Książkę mam na uwadze, ale ten artykuł nie zachęca by po nią sięgnąć, można pomyśleć że nasi władcy zostali pokazani w niej w czarno-biały sposób. Mam nadzieję że się mylę
Zdecydowanie książka nie ukazuje władców czarno-biało, przedstawia oceny z punktu widzenia różnych historyków – bo to właśnie oni opowiadają na nowo o polskich władcach i ukazują ich sukcesy oraz błędy w różnych kontekstach. Zresztą nawet w tym krótkim artykule zaznaczono, że monarcha miał osiągnięcia na wielu polach („Niewątpliwie znał się na sztuce i architekturze. Niewątpliwie miał szerokie horyzonty i rozległą wiedzę. Niewątpliwie wiele osiągnął na polu kulturalnym i architektonicznym”) – profesor Perłakowski jednak ocenia go na wielu płaszczyznach – i niestety nie na każdej Leszczyński wypada pozytywnie.
Pozdrawiamy serdecznie
Ludwik XV był zięciem, a nie teściem Leszczyńskiego.
Oczywiście! Przez pomyłkę panowie zamienili się rolami. Dziękujemy za czujność :)
Czytam Was od kilku lat, Szczerze?!”Kiepski”napisalby lepszy tekst. I nie chodzi o tresc. Leszczynski,czy Kaczynski. Polskie nazwiska. Barok. Przepraszam za polityke,ale tekst nie podobal mi sie. Ps.Leszczynskiego kojarze tylko z lekcji historiii i cos,ze sprzdal corke francuskiemu krolow
I adres E-mail niewidoczny,i tekst komentarza. Chodzi o moj.
Ludwik XV był zięciem, nie zaś teściem Stanisława Leszczyńskiego. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za bardzo ciekawy artykuł.
Możecie się szarpać,jak oni ci nasi namaszczeni królowie szarpali POLSKĄ
Jeden z dwóch królów Polski, którzy u nas nie dokonali niczego, a przeniesieni gdzie indziej okazali się władcami wybitnymi; choć Stanisław Leszczyński tylko na miarę przydanej mu w dożywotnie władanie Lotaryngii i w granicach przyznanych mu jako lennikowi króla Francji uprawnień. Pierwszym był Henryk III Walezy. Co do jego praw do korony polskiej, to w tamtych czasach królem Polski mógł już zostać każdy. Więc niby dlaczego nie on? W czym miałby być lepszy albo gorszy?