Ciekawostki Historyczne
Nowożytność

Co pierwsi koloniści naprawdę sądzili o Indianach?

Dzicy i prymitywni poganie. Mordercy kobiet i dzieci. Dobry Indianin to martwy Indianin. Takie opinie o rdzennych mieszkańcach Ameryki Północnej wygłaszali XIX-wieczni biali osadnicy. Ale nie zawsze tak myślano. Pierwsi przybysze ze Europy patrzyli na czerwonoskórych zupełnie inaczej.

Pierwsze kontakty między osadnikami z Europy a tubylcami nie zapowiadały późniejszego dramatu i krwawych wojen, toczonych w Nowym Świecie przez całe XIX stulecie. W nastawieniu obu stron przeważała ciekawość i życzliwe nastawienie. Indianie chętnie korzystali z nieznanych im, a intrygujących rzeczy przywożonych przez białych: ubrań, broni palnej, alkoholu. Koloniści zaś potrzebowali pomocy miejscowych, by nauczyć się egzystować w zupełnie nowym kraju.

Mordercy i poganie? A może... gościnni gospodarze?fot.Paul Kane/domena publiczna

Mordercy i poganie? A może… gościnni gospodarze?

Organizująca zasiedlanie Ameryki Północnej angielska Kompania Wirginijska polecała wręcz swoim osadnikom, żeby „dokładali możliwie największych starań, by nie urazić tubylców”. Nie było też mowy o traktowaniu ich jak przedstawicieli gorszego gatunku. Zdarzało się przecież, że osadnicy zawdzięczali im życie. Tak było choćby z grupą 102 angielskich purytanów, którzy w amerykańskiej tradycji nazywani są Pielgrzymami. Ich statek, „Mayflower”, przybił do brzegu Przylądka Cod 11 listopada 1620 roku.

Indianin przysłany przez Boga

Gdy po ciężkiej podróży przybysze zeszli na ląd, od razu zaczęli penetrować okolicę, by znaleźć żywność. To wtedy po raz pierwszy natrafili na ślady Indian, a dokładniej: na ukryte przez nich zapasy kukurydzy, które przejęli. Po pewnym czasie uznali, że okolica nie jest dobra do osiedlenia i przenieśli się w głąb zatoki. W miejscu, które wybrali, do dziś znajduje się założone przez nich miasto – Plymouth. Niestety, także tam warunki życia okazały się nadzwyczaj ciężkie. Z powodu złego klimatu i chorób codziennie umierały 2-3 osoby. Do wiosny następnego roku nie żyła połowa Pielgrzymów…

Pasażerowie statku "Mayflower" nie wiedzieli, co ich czeka na nowym, nieznanym lądzie. Obraz Roberta Waltera Weira.fot.Robert Walter Weir/domena publiczna

Pasażerowie statku „Mayflower” nie wiedzieli, co ich czeka na nowym, nieznanym lądzie. Obraz Roberta Waltera Weira.

Jak w tym czasie układały się relacje z rdzenną ludnością? 16 marca 1621 roku w osadzie doszło do niezwykłego wydarzenia. Na jednym z pobliskich wzgórz dostrzeżono Indianina, który bez wahania zbliżył się zabudowań. Gdy kilku mężczyzn zastąpiło mu drogę, pozdrowił ich gestem i w łamanym angielskim powiedział: „Welcome Englishmen”, czyli „Witajcie, Anglicy”. Jego słowa przeszły do historii.

Przybysz nazywał się Samoset, a języka osadników nauczył się od przypływających w te okolice rybaków. Przekazał informację, że przysłał go wódz miejscowego plemienia Wampanoagów – Massasoit. Kilka dni później znów pojawił się w osadzie, przyprowadzając ze sobą towarzysza o imieniu Squanto, który znacznie lepiej opanował angielski. Ten ostatni chętnie podjął się roli tłumacza i pośrednika. Nałowił węgorzy, które podarował Pielgrzymom, i nauczył ich, jak siać kukurydzę oraz jak przy użyciu martwych śledzi nawozić nieurodzajną ziemię.

Znacznie poprawiło to sytuację kolonizatorów.  „Dzięki Squanto skradziona przez Pielgrzymów kukurydza przyniosła obfity plon, podczas gdy przywiezione jęczmień i groch rosły marnie na obcej glebie Nowego Świata” – pisze Nathaniel Philbrick w książce „Mayflower. Opowieść o początkach Ameryki”.

Indianin pośredniczył też w zawarciu umowy purytanów z wodzem Massasoitem, w której zagwarantowano sobie wzajemnie sojusz i wsparcie. Przywódca grupy Anglików, William Bradford, napisał potem, że Squanto „był specjalnym narzędziem przysłanym przez Boga z myślą o ich dobru, choć się tego nie spodziewali”. W pamięci Amerykanów zapisał się jako wybawca Pielgrzymów.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Święto Dziękczynienia dzięki Indianom

Wkrótce współpraca Pielgrzymów z miejscowymi plemionami wręcz rozkwitła. I to do tego stopnia, że na obchodzoną jesienią uroczystość dziękczynienia za plony zaprosili wodza Massasoita i jego wojowników. Oddajmy raz jeszcze głos Nathanielowi Philbrickowi:

(…) do osiedla przybył Massasoit z setką Pokanoketów (ponad dwukrotnie więcej niż liczyła cała angielska ludność Plymouth), niosących świeżo upolowanego jelenia. Nawet gdyby Pielgrzymi wynieśli na zewnątrz wszystkie swoje meble, większość uczestników święta musiałaby stać lub siedzieć w kucki na ziemi wokół ognisk, nad którymi na zaostrzonych kijach piekło się mięso jelenia i ptactwo, i przy których ustawiono zachęcająco parujące kociołki z mięsem i warzywami.

Pierwsze Święto Dziękczynienia w dziejach było owocem współpracy kolonistów z Indianami.fot.Jean Leon Gerome Ferris/domena publiczna

W pierwsze Święto Dziękczynienia Pielgrzymi i Indianie zorganizowali wspólną ucztę.

To uznawane za pierwsze w historii Święto Dziękczynienia przeszło do amerykańskiej mitologii. Z czasem stało się jednym z najważniejszych świąt tego kraju. A wszystko dzięki pomocy Indian.

Indianie zabójcy czy wybawcy?

O tym, jak dobre były początkowe relacje białych z czerwonoskórymi, świadczy też opis spotkania, które miało miejsce na wyspie Roanoke u wybrzeży dzisiejszej Karoliny Północnej. Jej eksplorację podjęła w 1584 roku wyprawa kapitanów Philipa Amadasa i Arthura Barlowe’a. Napotkali oni miejscowych Indian, Kroatanów. Kontakt, który nawiązano, był bardzo przyjazny. Tubylcy przyjęli od Anglików dary w postaci ubrań, a sami przystąpili zaraz do łowienia ryb, które zaoferowali gościom. A to dopiero początek. Tak przyjęcie, jakie zgotowano żeglarzom opisuje pisarz i dziennikarz Tony Horwitz:

Jeszcze bardziej gościnne okazały się tamtejsze kobiety, które powitały przemoczonych, zmęczonych Anglików (…). Indianki [jak pisał jeden z żeglarzy – przyp. red.]„zdjęły z nas stroje i uprały je, a potem wysuszyły ponownie; niektóre z kobiet ściągnęły nasze pończochy i uprały je, inne obmyły nasze stopy w ciepłej wodzie”.

Uczestnicy wyprawy (być może zachęceni tak ciepłym powitaniem?) zbudowali fort i rozpoczęli na wyspie nowe życie. Początkowo wszystko układało się dobrze. Kroatanie chętnie uczyli przybyszów polowania i łowienia ryb. Potem jednak stosunki zaczęły się psuć i doszło do pierwszych starć. Wkrótce Indianie przestali dostarczać Anglikom żywność, a ci załadowali się na statki i wrócili do ojczyzny.

Drugi raz wyspę zasiedlono niedługo później, bo w 1587 roku. Gdy jednak w 1590 roku na Roanoke dotarła kolejna ekspedycja, zastała osadę całkowicie opuszczoną. Mieszkańcy zniknęli. Nie było zwłok ani śladów walki. Jedyną wskazówkę dla poszukiwaczy stanowiło wyryte na palisadzie słowo „Croatoan”. Przypuszczano, że koloniści mogli zostać uprowadzeni lub zginęli na oceanie, próbując dopłynąć do Anglii.

Na początku XVII wieku kolonia całkowicie opustoszała. Mieszkańcy pozostawili po sobie tylko jedną wskazówkę - wyryte na palisadzie słowo "Croatoan".fot.John White/domena publiczna

Pod koniec XVI wieku kolonia całkowicie opustoszała. Mieszkańcy pozostawili po sobie tylko jedną wskazówkę – wyryte na palisadzie słowo „Croatoan”.

Być może rozwiązanie zagadki wyspy jest jednak zupełnie inne? W 2015 roku brytyjscy i amerykańscy archeolodzy na oddalonej o 110 kilometrów od Roanoke wyspie Hatteras odnaleźli angielskie przedmioty z XVI wieku. Mogły one należeć do mieszkańców Zaginionej Kolonii. Naukowcy wysunęli przypuszczenie, że koloniści z powodu trudnych warunków życia po prostu przenieśli się na Hatteras i dołączyli do mieszkających tam Indian.

Wydaje się to tym bardziej prawdopodobne, że wyspę Hatteras nazywano kiedyś Croatoan i mieszkało na niej plemię Kroatanów… W tym przypadku domniemani indiańscy zabójcy byliby więc raczej… wybawcami. A ich sposób życia mógł wydawać się bardziej atrakcyjny niż europejski!

Wtedy zdarzył się cud

Przykładów życzliwych stosunków pierwszych osadników z Indianami jest więcej. Gesty przyjaźni i pomocy zdarzały się nawet, gdy między przybyszami a autochtonami dochodziło do nieporozumień i starć. Tak było choćby w osadzie Jamestown w Wirginii, gdzie przewodził słynny John Smith. Ten awanturnik i poszukiwacz przygód prowadził od samego początku zdecydowaną politykę wobec tubylców. Wprawdzie handlował z nimi, ale też terroryzował, szachując ich bronią palną i uciekając się do rozmaitych podstępów.

Nic dziwnego, że gdy Smith w końcu został schwytany, skazano go na śmierć. Życie uratowała mu jednak córka wodza – Pocahontas, która rzuciła się na skazańca i zasłoniła go własnym ciałem. Dziewczyna stała się błogosławieństwem dla mieszkańców Jamestown. Przynosiła im żywność, a nawet ostrzegała przed atakami pobratymców. I nie tylko ona. Mimo wzajemnej wrogości osadnicy, którzy znaleźli się w dramatycznej sytuacji, otrzymali bowiem pomoc od miejscowych.

Jamestown od samego początku zmagało się z trudnościami. Podobnie jak opisani wcześniej założyciele Plymouth, mieszkańcy kolonii ginęli z powodu chorób i głodu. We wrześniu 1607 roku, zaledwie cztery miesiące po osiedleniu, większość pierwszych przybyszów już nie żyła, a niewielkich racji żywnościowych zostało tylko na kilka tygodni. Przetrwali tylko dzięki pomocy rdzennej ludności. I zdawali sobie z tego sprawę. Jak pisze Tony Horwitz:

Wtedy zdarzył się cud – pierwsza z kilku interwencji, które ostatecznie uratowały Jamestown przed nieuchronną zagładą. „Spodobało się Bogu”, pisał Percy [jeden z kolonistów – przyp. PS], „przysłać tu owych ludzi, którzy byli naszymi śmiertelnymi wrogami, aby przynieśli nam ulgę z pomocą żywności, jako to chleba, ziarna, ryby i mięsa w wielkiej obfitości, co też ocaliło naszych osłabionych ludzi; albowiem w innym wypadku wszyscy byśmy pomarli”.

Pocahontas przyjęła nawet chrzest, co na płótnie przedstawił John Gadsby Chapman.fot. John Gadsby Chapman/domena publiczna

Pocahontas przyjęła nawet chrzest, co na płótnie przedstawił John Gadsby Chapman.

Pokojowe relacje nawiązano także na wyspie Manhattan, gdzie w 1624 roku osiedlili się przybysze z Holandii. Mieszkający tam Indianie Lenape byli życzliwie nastawieni, chętnie dzielili się z gośćmi swoją wiedzą i wymieniali dobrami. Dostarczali skór, warzyw i ryb, a w zamian dostawali wełniane ubrania i metalowe narzędzia. Koloniści zadowalali się z kolei handlem i uprawą ziemi. Podboje, przejmowanie terytorium czy nawracanie tubylców – to wszystko należało jeszcze do przyszłości.

To w miarę pokojowe współżycie Europejczyków z rdzennymi mieszkańcami Ameryki nie potrwało długo. Indianie rychło spostrzegli, że większość białych chce ich sobie podporządkować i ograbić z ziemi. A że nie zamierzali poddawać się bez walki, zaczęła się krwawa wojna, która trwała prawie 300 lat i zakończyła się ich całkowitą klęską.

Bibliografia

  1. Nathaniel Philbrick, Mayflower. Opowieść o początkach Ameryki, Wydawnictwo Poznańskie 2018.
  2. Tony Horwitz, Podróż długa i dziwna. Drugie odkrywanie Nowego Świata, W.A.B. 2011.
  3. Anka Muhlstein, Manhattan. Niezwykła historia Nowego Jorku od czasów Indian do roku 2000, PIW 1994.

Zobacz również

Nowożytność

Żony z katalogu w Ameryce

W pierwszej brytyjskiej kolonii w Ameryce na ponad 100 mężczyzn przypadały zaledwie dwie kobiety. Osadnicy „zamawiali” żony listownie, płacąc za nie… tytoniem.

13 sierpnia 2024 | Autorzy: Maria Procner

XIX wiek

Jaki był najbardziej pogardzany zawód dwieście lat temu? W Wielkiej Brytanii chyba… marynarze

Mówiono o nich, że są pijakami, analfabetami i syfilitykami. Ich zajęcie było otoczone niemal powszechną pogardą. Płacono im marnie i źle ich traktowano - a...

30 listopada 2018 | Autorzy: Agnieszka Ucińska

Nowożytność

Pierwsze lata w Ameryce. Jak przybysze z Europy radzili sobie w Nowym Świecie?

Opuszczali Stary Kontynent w poszukiwaniu lepszego życia. Nowy Świat, do którego dotarli po długiej i trudnej podróży, bynajmniej nie okazał się jednak rajem na ziemi....

8 września 2018 | Autorzy: Redakcja

Nowożytność

5 okrętów, które zmieniły bieg dziejów. Czy znasz je wszystkie?

Kryzys międzynarodowy. Problemy sukcesyjne. Śmierć tysięcy ludzi. Gdyby nie te brzemienne w skutki rejsy, historia potoczyłaby się  zupełnie inaczej.Czy znasz je wszystkie?

28 sierpnia 2018 | Autorzy: Piotr Gruszka

Nowożytność

Indianie wcale nie byli takimi frajerami. Brytyjczycy i Holendrzy też używali paciorków jako waluty

Dawni Europejczycy patrzyli z góry na kultury nieużywające pieniędzy. Paciorki, koraliki i inne środki wymiany traktowano z pobłażaniem, a nieznajomość kruszcowej waluty bezlitośnie wykorzystywano. Tylko...

22 sierpnia 2018 | Autorzy: Anna Winkler

Nowożytność

To państwo mogło dziś być na miejscu USA. Poznaj 5 powodów, dla których tak się nie stało

Kiedy w 1776 r. ogłaszano w Filadelfii Deklarację Niepodległości, wcale nie zapowiadało się na to, że właśnie Stany Zjednoczone staną się najpotężniejszym państwem na kontynencie...

4 stycznia 2017 | Autorzy: Jakub Kuza

KOMENTARZE (15)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Andrzej Jankowski

dzikimi to byli europejczycy ktorzy zniszczyli wiele osiagniec indian ale jeszcze wczesiej najwiekszego spustoszenia dokonali hiszpanie gdzie zniszczyli aztekow i inkow

Anonim

naprawdę, wypadałoby wreszcie przestać pisać o indianach „czerwonoskórzy”. indianie uznają to słowo za bardzo obraźliwe , tak samo jak „czarnuch” albo „smoluch” jest obraźliwe dla murzynów. panie pawle, pan też na pewno nie chciałby żeby ktoś o panu pisał „białas”

    Artur

    „Białas” to obraźliwe określenie?! Ja z niego jestem dumny :-)

      Luk

      Białas jest wyrażeniem pejoratywnym akcentującym negatywne cechy osób o białym odcieniu skóry. Jeśli jesteś z niego dumny to oznacza że jesteś dumny ze wszystkich złych rzeczy związanych z poczynaniami ”białasów”. Słowo ”czerwonoskóry” nie ma aż tak negatywnego wydźwięku jak czarnuch czy też białas ale faktycznie dobrze byłoby korzystać z niego w sposób ostrożny.

        Anonim

        Białas jest pozytywnym określeniem.

        Komunista

        Mam znajomego nazywa się Białas. Co on twoim zadniem ma zrobić?

    Tęczowoskóra istota

    Myślę, że dla „czarnuchów” i „smoluchów” bardziej obraźliwe jest określenie „murzyn” niż „czarnoskóry”.
    Dlaczego określenie biało, czarno, żółto, czerwono czy tęczowoskóry miałoby być obraźliwe? Jest obraźliwe, jeżeli osoba, która go używa tak uważa, przypisuje do tego negatywne cechy. Dla mnie są to słowa naturalne, neutralne.

      Anonim

      no cóż, jak już napisałam sami indianie nie chcą żeby ich tak nazywać. myślę że to wystarczający powód żeby tego nie robić. wiele osób, zwłaszcza w europie zupełnie nie zdaje sobie sprawy z genezy tego określenia i kontekstu w jaki było ono używane na przestrzeni XX wieku. jeśli znacie angielski to jest masa ciekawych tekstów na ten temat

        Tęczowoskóra istota

        Tak dla przykładu: pedofil może nie chcieć być nazywany pedofilem, co nie zmieni faktu, że nim jest.
        Jeżeli świat będzie utrzymywać postawę „nie można tak mówić, bo ktoś się obrazi, nie radzi sobie ze słowem” to skończymy z całkowitą cenzurą i już nawet na migi nie będziemy mogli się porozumieć. Oczywiście, słowa i ich znaczenie ewoluują, ale nie bądźmy tymi, którzy nadają negatywny wydźwięk i sami sobie narzucają cenzurę.

        TZ.

        Murzyn to obraźliwe określenie????? Od kiedy to tak?!!! To zupełnie neutralne określenie człowieka o czarnej skórze.

      rubaszny

      A opalony

    Anonim

    A jaki kolor skóry ma murzyn ? Czy ty nie jesteś biały ? A inni nie są żółci lub czerwoni albo raczej miedziani ? Oczywiście według ciebie nie ma czarnych są tylko afroamerykanie bo tak wymaga poprawność polityczna. Ty pewnie też nie jesteś biały ,bo z ciebie Czysty Aryjczyk Typ Nordycki z Rasy Panów.

Jarek

Niech los Indian będzie dla nas przestrogą.

beskidnik

Pierwsi osadnicy w XIX wieku co za bałwaństwo a nie tekst popularno historyczny!
Nir fur idioten

    ???????

    Gdzieś to wyczytał ,,geniuszu,,?

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.