To miał być pokazowy triumf partii. Oczekiwano, że wraz z końcem postępowania, kresu dobiegnie też historia uciążliwej opozycji. Cała sprawa okazała się jednak kompromitującą porażką rządzących. Jak to możliwe, że nie udało im się wygrać ustawionego z góry procesu?
Od momentu wprowadzenia stanu wojennego komunistyczne władze szykowały się do zorganizowania głośnego, pokazowego procesu najważniejszym działaczom Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR” i Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego „Solidarność”. Wiązały się z nim dwa główne cele.
Pierwszy był propagandowy . Chodziło o to, by dowieść, że za eskalację konfliktu politycznego – a tym samym doprowadzenie do sytuacji, w której konieczne stało się wprowadzenie stanu wojennego – ponoszą przywódcy obu tych opozycyjnych organizacji. Cel drugi okazał się natomiast nieco bardziej praktyczny: liderom KSS „KOR” i NSZZ „Solidarność” zamierzano odczytać dotkliwe wyroki więzienia. W ten sposób mieli oni zostać na długi czas wyeliminowani z jakiejkolwiek publicznej działalności.
(….) albo karze śmierci…
Proces miał objąć działaczy KSS „KOR”: Jacka Kuronia, Jana Lityńskiego, Adama Michnika, Zbigniewa Romaszewskiego i Henryka Wujca, a także przebywających za granicą Jana Józefa Lipskiego i Mirosława Chojeckiego. Z kolei z „Solidarności” do oskarżenia zakwalifikowano członków Komisji Krajowej: Andrzeja Gwiazdę, Seweryna Jaworskiego, Mariana Jurczyka, Karola Modzelewskiego, Grzegorza Palkę, Andrzeja Rozpłochowskiego i Jana Rulewskiego.
Przygotowujące proces Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oparło się na uchwale przyjętej podczas posiedzenia prezydium Komisji Krajowej „Solidarności” 3 grudnia 1981 roku w Radomiu. Przywódcy opozycji proponowali w niej, między innymi, aby związek domagał się zmiany ordynacji wyborczej do rad narodowych i Sejmu, rozpisania nowych wyborów, przejęcia kontroli nad gospodarką oraz wyjęcia radia i telewizji spod kontroli władz.
Na tej podstawie analitycy MSW stwierdzili w jednym z dokumentów, że „czołowi działacze NSZZ „Solidarność” (…) podjęli w porozumieniu z innymi osobami działalność mającą na celu obalenie przemocą ustroju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”. Przy takim natomiast zarzucie zastosowanie znajdował artykuł 123 Kodeksu Karnego brzmiący:
Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części terytorium, obalenie przemocą ustroju lub osłabienie mocy obronnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo karze śmierci.
Największa i najważniejsza
Wszyscy wyżej wymienieni opozycjoniści (z wyjątkiem Jana Józefa Lipskiego i Mirosława Chojeckiego) zostali internowani 13 grudnia 1981 roku lub aresztowani niedługo później. Przygotowania do szykowanego im pokazowego procesu były szeroko zakrojone. Tak pisze o tym prof. Andrzej Friszke w swojej najnowszej książce zatytułowanej Sprawa jedenastu. Uwięzienie przywódców NSZZ „Solidarność” i KSS „KOR” 1981–1984:
Śledztwo przeciw przywódcom Solidarności i KSS „KOR” było największą sprawą karną, jaką władze PRL prowadziły po roku 1956. Jak nigdy dotąd, w sprawę zaangażowano wszystkie departamenty Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a dla Biura Śledczego MSW była to w latach 1982-1984 sprawa najważniejsza. Przebieg śledztwa i konkretne związane z nim propozycje stały się przedmiotem zainteresowania i konsultacji na najwyższych szczeblach partii i państwa.
Zadanie zlecone przez premiera
Bezpośrednim organizatorem i koordynatorem przedsięwzięcia był doświadczony oficer MSW, szef resortowego Biura Śledczego, płk Hipolit Starszak. Działał również specjalny zespół, składający się z przedstawicieli Wydziału Administracyjnego KC PZPR, Prokuratury Generalnej i Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Informacje o przebiegu przygotowań otrzymywali najważniejsi ludzie w państwie, między innymi: Wojciech Jaruzelski, Stefan Olszowski, Mirosław Milewski, Kazimierz Barcikowski, Florian Siwicki, Mieczysław Rakowski i Czesław Kiszczak. Komunistycznym decydentom zależało na jak najszybszym przeprowadzeniu sprawy. Naciskał na to Jaruzelski, a jego żądania przekazywał podwładnym szef MSW, gen. Czesław Kiszczak, który w jednym z pism zaznaczył:
Zadanie zlecone przez Premiera [tj. Wojciecha Jaruzelskiego, który był wówczas m.in. premierem rządu – przyp. PS] to proces Kuronia i jego wspólników za działalność antypaństwową. Muszą się tym zająć wszystkie jednostki operacyjne SB, a głównie Biuro Śledcze.
Proces jedenastu
Pospiesznie zebrane materiały dowodowe (między innymi przejęte dokumenty „Solidarności” oraz dane z podsłuchów i donosów) szybko przekazano do Naczelnej Prokuratury Wojskowej, która wszczęła śledztwo już 1 lutego 1982 roku. Tymczasem między zaangażowanymi w przedsięwzięcie organami i instytucjami władzy trwały dyskusje, jak powinien wyglądać akt oskarżenia i sam proces. Zastanawiano się ile osób powinno zostać oskarżonych (początkowo brano pod uwagę nawet 30), czy zorganizować jeden proces czy kilka, czy nie objąć nim także działaczy Konfederacji Polski Niepodległej, a także, czy Lech Wałęsa będzie jednym z tych, którym zostaną postawione zarzuty.
W listopadzie 1982 roku opozycjonistom zamieniono internowanie na aresztowanie. W lipcu roku 1983, na mocy amnestii, zwolniono większość uwięzionych podczas stanu wojennego. W areszcie pozostało jednak wspomnianych jedenastu działaczy „Solidarności” i KSS „KOR”. To właśnie ich objąć miał pokazowy proces.
Wśród oskarżonych zabrakło Jana Lityńskiego, który nie wrócił już z otrzymanej w czerwcu 1983 roku przepustki. Ukrywał się i prowadził działalność konspiracyjną aż do października roku 1986. Z kolei Jan Józef Lipski po powrocie do Polski został w listopadzie 1982 roku aresztowany, jednak zwolniono go po trzech miesiącach ze względu na zły stan zdrowia. Mirosław Chojecki nadal przebywał za granicą.
Chyba mamy kłopot…
Tymczasem przygotowywany proces opozycjonistów niespodziewanie stał się dla władz PRL-u dużym kłopotem. Uwięzieni byli bowiem znanymi działaczami, cieszącymi się w społeczeństwie autorytetem, a wiadomość o ich uwięzieniu dotarła na Zachód i wywołała tam protesty.
Na rzecz nagłośnienia sytuacji zatrzymanych działali pozostający na wolności byli członkowie KSS „KOR” (Komitet został rozwiązany w 1981 roku), między innymi: Anka Kowalska, Halina Mikołajska, Ewa Milewicz, Antoni Pajdak, Aniela Steinsbergowa i ks. Jan Zieja. W obronie aresztowanych pisano listy i petycje do rządzących (w tym także za granicą). Jeden z nich podpisały takie osobistości jak: Andrzej Wajda, Andrzej Kijowski, Halina Mikołajska, Marian Brandys, Julian Stryjkowski i Stefan Kieniewicz.
W sprawie przetrzymywanych głos w Stanach Zjednoczonych zabrał ówczesny doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA, Zbigniew Brzeziński, a w kraju – interweniowali polscy biskupi. W zagranicznej prasie ukazywały się artykuły poświęcone aresztowanym działaczom.
Jak podaje w swojej najnowszej książce Sprawa jedenastu. Uwięzienie przywódców NSZZ „Solidarność” i KSS „KOR” 1981–1984 prof. Friszke, w listopadzie 1982 roku w Stałym Przedstawicielstwie PRL przy Biurze ONZ w Genewie pojawił się sekretarz generalny Międzynarodowej Komisji Prawników, Niall MacDermot. Powołując się na artykuł 14 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich, zapytał czy władze Polski Ludowej zgodzą się na udział rozprawie członka Komisji, który będzie pełnił rolę obserwatora. Zagranica nie zamierzała zatem przymknąć oczu na pokazowy proces.
Kiszczak mówi: emigracja
Sprawa stała się na tyle głośna, a naciski tak silne, że władze zaczęły szukać jakiegoś kompromisowego wyjścia z kłopotliwej sytuacji. W lipcu 1983 roku ogłoszono amnestię. Nie objęła ona jednak słynnej „jedenastki”. Zamiast tego władze złożyły jej sprytną ofertę: zaproponowały możliwość udania się na emigrację z prawem powrotu dopiero po około pięciu latach…
Taki wybieg rozwiązywałby sprawę niewygodnego procesu oraz – i to byłaby główna korzyść – usuwał z kraju czołowych i najbardziej aktywnych opozycjonistów. Autorem pomysłu był gen. Czesław Kiszczak, a półoficjalnie wspomniał o nim – na jednej ze swoich słynnych konferencji prasowych – rzecznik rządu, Jerzy Urban. Część aresztowanych z góry odrzuciła propozycję (między innymi Jacek Kuroń, Adam Michnik i Karol Modzelewski), inni byli skłonni poważnie ją rozważyć.
Michnik pisze do Kiszczaka
Kwestię ostatecznie przesądził emocjonalny list napisany przez Adama Michnika do szefa MSW, gen. Czesława Kiszczaka, w którym opozycjonista ze wzgardą odrzucał niegodną jego zdaniem propozycję emigracji. Pisał w nim:
Przyznaje Pan, że celem toczącego się postępowania karnego nie jest zadośćuczynienie prawu, lecz pozbycie się przez elitę władzy kłopotliwych oponentów (…). Aby tak jawnie przyznać się do deptania prawa trzeba być durniem.
Zdecydowana postawa Michnika utwierdziła w oporze pozostałych więźniów. Nikt nie zdecydował się na emigrację.
Inną próbą rozwiązania problemu była propozycja prymasa Józefa Glempa, by więzionych objąć amnestią z 1983 roku, w zamian za ich obietnicę zaprzestania działalności publicznej do roku 1986. Władze były skłonne pójść na taki układ (w gruncie rzeczy korzystny dla nich); poparła go również nieoficjalnie Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność”. Większość przetrzymywanych odrzuciła jednak pomysł polskiego Kościoła.
Aby zmusić władze do rozpoczęcia procesu (opozycjonistów więziono już 2,5 roku!), Jacek Kuroń w czerwcu 1984 roku rozpoczął głodówkę. Za więzionymi wstawił się amerykański Departament Stanu. Sprawą zainteresowało się także Amnesty International. Proces ostatecznie rozpoczął się 13 lipca 1984 roku, a oskarżeni wykazywali się podczas jego trwania twardą i butną postawą (zwłaszcza Adam Michnik). Zachodnie media obszernie informowały o rozprawie, a francuski „Le Matin” swoją relację zatytułował „Proces stalinowski w Warszawie”. Za więzionych modlił się papież Jan Paweł II.
Bardzo krótki proces
Proces przerwano już po drugim posiedzeniu sądowym. Na szczytach władz trwały gorączkowe konsultacje jak wybrnąć z niezręcznej i przynoszącej wizerunkowe straty sytuacji. Wreszcie zdecydowano się na radykalny krok: 26 lipca 1984 roku sprawę umorzono na mocy amnestii ogłoszonej w związku z przypadającą w tym roku 40. rocznicą utworzenia PRL-u. Jedenastu opozycjonistów zostało po kolei zwolnionych. Prof. Andrzej Friszke w książce Sprawa jedenastu. Uwięzienie przywódców NSZZ „Solidarność” i KSS „KOR” 1981–1984 tak podsumował słynny proces:
To, że ostatecznie reżim się cofnął i do procesów nie doszło, było skutkiem (…) niezłomności aresztowanych przywódców, którzy nie ugięli się wobec przemocy, nie dali się podzielić ani zastraszyć, nie podjęli współpracy ze śledczymi, wykazywali gotowość do oporu. Władza musiała się liczyć z tym, że proces będzie dla niej ciężkim doświadczeniem, oskarżeni zaś zamienią się w oskarżycieli reżimu. Wyznaczone na początku cele – obalenie legendy Solidarności i jej przywódców – nie zostały osiągnięte, a pełna kontrola nad tym, co się dzieje na sali rozpraw, okazała się niemożliwa.
Bibliografia:
- Friszke Andrzej, Sprawa jedenastu. Uwięzienie przywódców NSZZ „Solidarność” i KSS „KOR” 1981-1984, Znak Horyzont, Kraków 2018.
- Friszke Andrzej, Internowani, aresztowani, skazani. Pozbawieni wolności w okresie stanu wojennego 1981–1983/1984, „Kwartalnik Historyczny” 2017, nr 2.
- Kozłowski Tomasz, „W tym procesie nie będzie wyroków śmierci”. Taktyka oskarżenia działaczy KSS-KOR i „Solidarności” w 1982 r., „Więź” 2012, nr 11-12.
- Micewski Andrzej, Kościół wobec „Solidarności” i stanu wojennego, Éditions du Dialogue, Paryż 1987.
- Świat wobec „Solidarności” 1980-1989, red. Paweł Jaworski, Łukasz Kamiński, IPN, Warszawa 2013.
KOMENTARZE (27)
a gdzie był wtedy największy prezydent i jego brat ???
Przeskakiwał wtedy przez płot motorówką UBecji. A jego brat wypełniał kupony totolotka albo czytał o przodkach z linii cesarzy rzymskich.
znowu nie dałeś rady zrozumieć? W ciemno stawiam, że pisdzi elektorat
Chyba przez zaniedbanie w artykule ani razu nie padło nazwisko Antoniego Macierewicza – członka założyciela KOR, który również został internowany 16 grudnia przebywał w więzieniu do listopada 1982, kiedy to został przeniesiony do szpitala, skąd uciekł, podczas wizyty u dentysty.
Ukrywał się aż do 1984.
Drogi komentatorze, nie przez zaniedbanie, ale przez fakty historyczne. Tekst nie traktuje o wszystkich internowanych i aresztowanych podczas stanu wojennego, ale o tej słynnej „jedenastce”, której został wytoczony proces. Pozdrawiamy serdecznie.
Glemp złożył propozycję zgodna z linią partii. Ciekawe czy ktoś opracuje działalność kościoła przeciw Polsce za czasów PRL-u?
Drogi komentatorze, tu rzeczywiście sprawa jest dość skomplikowana. Propozycja Kościoła już wtedy wzbudzała kontrowersje – uwolnienie, ale za milczenia i metaforycznie śmierć opozycji. Taki tekst wymagałby dużo pracy i zebrania szeregu materiałów, a i tak ciężko byłoby stworzyć jak najbardziej obiektywny tekst. Ale kto wie? Może spełnimy Pana prośbę za jakiś czas? Tylko oczywiście zadając pytanie czy ta działalność była „anty-polska”. Pan bowiem już postawił tezę, a najpierw trzeba by przeanalizować wszystkie materiały, jakimi dysponujemy. Czasy PRL wciąż bowiem, przez brak dokumentów lub ich zniszczenie, są dla nas zagadką. Pozdrawiamy.
Kler był przeciw Polsce od zawsze.Za czasów 2 wojny światowej papież nie miał nic przeciw zniszczeniu Polski.Współpracowali tylko jak jechali na 1 wózku.
„Swoich” odsunęli od oskarżenia. Odwdzięczył się w czerwcową pewną noc.
Głupoty autor wypisuje. Widziałem szkic podręcznika historii, który będzie obowiązywał od września 2018. Tam jest wyraźnie napisane że pierwsze dziesięć osób nazywało się Jarosław Kaczyński a jedenasta Lech Kaczyński.
Panie Tomaszu, mam nadzieję, że to był sarkazm. Bo jeśli w nowym podręczniku rzeczywiście tak wygląda historia, to strach się bać.
Przy tych typkach Kiszczak i Jaruzelski to aniołki.Historia tego co jest pokazuje że lepiej aby PRL trwało nadal.
Szanowny Panie, dość osobliwe poglądy. Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania. Z przykrością muszę jednak przyznać, że Pana „marzenia” powoli się chyba spełniają – może PRL nie trwa nadal, ale wraca…
Członek redakcji….
Taka prawda. KOD, Nowoczesna czy zabawna PO to wylegarnia bolszewii i przechowalnia starego ukladu, ale prosze sie nie martwic przy obecnym poparciu raczej komuna nie wraca
Jestem realista.Przecież zniszczono prawie wszystkie fabryki po likwidacji PRL.To wystarczy a zarzutów jest znacznie więcej.Polacy sponsorują przymusowo żydów i nie tylko.I wiele innych nieprawidłowości jest.Syf w żarciu dużo gorszy niż w PRL.
Zabawne sa te komentarzyki o Kaczynskim i odpowiedz redaktorzyny, ze ma nadzieje ze to sarkazm, bo strach sie bac. Wow – naprawde ciekawe jest to, ze Bolka vel Walesy nie ruszali, bo siedzial w komfortowych warunkach i popijal whisky, a kilku ze slynnej 11 zeszmacilo sie i z Kiszczakiem klepali sie po plecach i zapewniali o szacunku i patriotyzmie. Wiec proces sie nie odbyl, bo wiekszosc ze slynnej 11 przeszla na strone nie mniej slynnego Jaruzelskiego, Kiszczaka i Urbana. Po co wciskac takie kity jak odwaga i niezlomnosc np. Michnika. To jest tekst dla niepelnosprawnych umyslowo czy portal historyczny?
Portal historyczny. I jeśli ma Pan dokumenty czy źródła potwierdzające Pana tezy – będziemy wdzięczni za podzielenie się nimi. Pozdrawiamy.
a słowa Michnika nie wystarczą „o o o dpierdolcie się od generała to człowiek honoru” i zdjęcia z libacji w Magdalence?
Widać członek redakcji jest nieco infantylny – tekst w stylu „bo jeśli w nowym podręczniku rzeczywiście tak wygląda historia, to strach się bać” nie przystoi poważnej dyskusji.
Czytam i czytam i myślę sobie, że komentujący tak doskonale wszystko wiedzą, jakby brali udział w tych wydarzeniach, albo nawet byli internowani razem z Lechem Wałęsą… Od grudnia siedemdziesiątego roku, obserwuję wydarzenia w Polsce. Lata 69-71 byłem w wojsku, stan wojenny zastał mnie jako trzydziestoletniego faceta w Solidarności, tej wielkiej 10-cio milionowej, 89 rok już prawie czterdziestolatek, ale choć optymista, to jednak ostrożny a dzisiaj… no cóż, wydaje się, że zostało tylko modlić się o cud, bo nie widać nikogo, kto byłby zdolny przywrócić wiarę w państwo ! Jak nie jedna sitwa, to druga i nie wiadomo która gorsza, bo tylko jak psy żrą się o władzę a pan Bóg patrzy i nie grzmi…ech, szkoda słów !!
Drogi Anonimie, przykro mi to mówić, ale muszę się z Panem zgodzić… Ale chociaż wiary, o której Pan pisze brak, my wierzymy w ludzi, dzięki takim osobom jak Pan. Cieszymy się również, że jest Pan naszym czytelnikiem i postanowił podzielić się z nami swoją refleksją. Pozdrawiamy.
Ciekawe ze tylko panu Macierewiczowi udalo sie „zwiac”.Ciekawe ze nie zachowaly sie zadne teczki SB na pana Macierewicza.Ciekawe ze pan Macierewicz nie znalazl sie na pokladzie Tu 134 lecacego do Smolenska.Przypadek???
Dziwne i nie zrozumiale .Wiekszosc z tych panow to byli TW.To kto ich wydal?.Ich oficerowie prowadzacy?.Taki na przyklad pan Michnik opozycjonista szedl siedziec ,a po odsiadce natychmiast dostawal paszport i jechall sie zrelaksowac np.do paryza..no w tamtych czasach dostac paszport to nie bylo takie proste..widocznie wielkim opozycjonista byl
To był show dla gawiedzi i reklama – aby nikt nie zapomniał, że ci panowie w ogóle istnieją.
najbardziej pomógł wojtyła… modlił się
Doszły mnie słuchy że niektórzy z solidarności współpracowali z CIA.Jeżeli tak to by był powód aby co niektórych skazać na karę śmierci.