Najszczęśliwszy dzień w życiu? Nie dla każdego. Czasem ślub to koszmarny początek horroru, który przynosi jeszcze więcej cierpienia. Co zrobić, by uniknąć wstydu, bólu i problemów? Nic prostszego: wystarczy nie wstępować na ślubny kobierzec!
Wszystkie pozycje w zestawieniu TOP10 jak zawsze oparliśmy o nasze ciekawostkowe artykuły. Tym razem wybraliśmy dziesięć tekstów, w których idea ślubu, wesela i pożycia małżeńskiego przedstawia się, delikatnie mówiąc, mało zachęcająco. Jeśli chcesz przeczytać więcej tekstów dotyczących spraw sercowych, łóżkowych i skomplikowanych miłosnych konfiguracji, zapraszamy TUTAJ.
Zanim zdecydujesz się na ślub, pomyśl o tym, że…
10. Rodzina może mieć Ci za złe wybór partnera
Na początku lat 30. XX wieku książę Walii Edward zakochał się bez pamięci w niejakiej pani Simpson. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że Wallis Simpson była rozwódką i mężatką. Dystyngowana i kierująca się sztywną etykietą rodzina królewska w żaden sposób nie mogła zaakceptować takiej kobiety.
Koniec końców Edward abdykował po niecałym roku panowania, aby tylko móc ożenić się z ukochaną, która w międzyczasie ponownie się rozwiodła.
Po abdykacji Edward i Wallis doświadczali samych przykrości i afrontów ze strony rodziny królewskiej, rządów Wielkiej Brytanii i jej dominiów oraz dawnych przyjaciół. Gdy para zdecydowała się w końcu wziąć ślub, prawie nikt się na nim nie pojawił!
9. O Twoim nieudanym małżeństwie będą plotkować przez wieki
Przeróżni historycy prześcigali się w opisywaniu tego, jak bardzo nieszczęśliwa była Jadwiga Andegaweńska w wymuszonym, politycznym związku z Jagiełłą. Małżonkowie mieli być kompletnie niedobrani, a różnica wieku i kultury miała wykluczać szczęśliwe pożycie.
Mówiło się również o wielkiej, niespełnionej miłości Jadwigi do Wilhelma Habsburga. Jedna z historii opowiada nawet o królowej, która z siekierą w ręce próbowała przebić się przez bramy zamku, by następnie uciec z „ukochanym” na Śląsk…
Jagiełło nie był ponoć w stanie dać Jadwidze tego, czego kobieta oczekuje w małżeństwie. Nie wszyscy podzielają ten pogląd. Profesor Jarosław Nikodem zasugerował, że Jadwigę i Jagiełłę mogło łączyć znacznie więcej, niż by się wydawało. Co z tego, skoro przez wieki uważano powszechnie, że małżeństwo pary królewskiej było całkowicie nieudane (przeczytaj więcej na ten temat).
8. Uroczystość ślubna może okazać się kompletną klapą
30 maja 1867 roku w Turynie świętowano niezwykłe zaślubiny. Amadeusz, młodszy syn Wiktora Emanuela II, władcy powstałego zaledwie sześć lat wcześniej Królestwa Włoch, poślubił Marię Wiktorię dal Pozzo della Cisterna, dziedziczkę olbrzymiej fortuny.
Wprawdzie król wolał dla syna rękę niemieckiej księżniczki, ale że pecunia non olet, zaakceptował wybór swojej latorośli. Wspaniała ceremonia, pieczętująca – dla wielu skandaliczny – sojusz korony z pieniądzem, przerodziła się w pasmo tragedii. Mówiąc krótko, trup ścielił się gęsto.
Najpierw powiesiła się druhna. Następnie oficer konny, który miał za zadanie konwojować wesoły pochód, dostał udaru słonecznego. Dozorcę, który przegapił moment przyjazdu orszaku, poczucie winy przywiodło do samobójstwa. A to był dopiero początek…
7. Wszyscy zaczną pytać: „Kiedy dziecko?”
Lepiej się pomodlić i zaaplikować sobie zioła, czy najeść się ziemniaków i natrzeć ciało tłuszczem kozy? A może warto sprawdzić, czy mąż nie ma francy? W epoce renesansu spragnieni dziecka małżonkowie musieli wziąć wiele rzeczy pod uwagę…
Tym bardziej, że posiadanie potomka w niektórych przypadkach było sprawą nie tylko pary młodej. Barbara Radziwiłłówna, starając się o dziecko z Zygmuntem Augustem, miała na podorędziu napary, maści i woreczki z ziołami do umieszczania w pochwie.
Sytuacji na pewno nie poprawiało oczekiwanie całego dworu na następcę tronu. Sakramentalne pytanie teściowej „Kiedy doczekam się wnuka?” musiało wywierać dodatkową presję… (przeczytaj więcej na ten temat).
6. Noc poślubna może okazać się koszmarem. Zarówno dla niej…
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu lekarze musieli zaklinać panów, by podczas nocy poślubnej zachowywali się wobec wybranki delikatnie. Każda publikacja pochodząca z XX-lecia międzywojennego, która dotykała tej kwestii, sugerowała, że statystyczny żonkoś nie potrafił stanąć na wysokości zadania.
Trzeba przyznać, że mąż prawie zawsze nie umie sobie dać rady z tą trudną i delikatną rolą. Zabiera się do wypełnienia swego obowiązku małżeńskiego niezręcznie, gburowato, beznamiętnie, jakby chciał jedynie zaspokoić swoją obskurną żądzę – pisano.
Nic dziwnego, że naszym prababkom seks mógł się kojarzyć jednoznacznie negatywnie. Panowie jednak tłumaczyli to po swojemu – twierdzono, że nawet 50 proc. przedstawicielek płci żeńskiej to tak zwane zimne kobiety, zatem wina absolutnie nie leży po stronie nieświadomych brutali… (przeczytaj więcej na ten temat).
5. …jak i dla niego
Panowie, wyobrażacie sobie, że podczas intymnej nocy z ukochaną obserwują Was goście ślubni? Nawet jeśli mieliby wyjść w „punkcie kulminacyjnym”, to gra wstępna pod obstrzałem spojrzeń świadków niejednego mogłaby niemiłosiernie speszyć.
Jednak tak wyglądały noce poślubne nowożytnych polskich władców. Lokaje wnosili do sypialni tace ze słodkościami i karafki z winem. Zebrani dostojnicy od modlitwy szybko przechodzili do rubasznych i niewybrednych komentarzy.
Atmosferę często dopełniały specjalne konkursy poetyckie rozgrywane tego samego dnia. Przykładowo przed pierwszą nocą Bony i Zygmunta Starego niejaki Kasper Ursinus wygłosił poemat, w którym Mars oddawał się „miłosnej sielance” z Wenerą. Jakby tego było mało, w trakcie namiętnego stosunku bóg wojny wykrzykiwał rzekomo pochwały pod adresem polskiego monarchy.
4. Kobieto! Stracisz tożsamość!
Dziś niektóre panie wahają się, czy przyjmować nazwisko męża. W średniowieczu kazano by im zmienić także imię!
Przykład szedł z samej góry, a więc z Cesarstwa Bizantyjskiego. Niemiecka mediewistka Gertrud Thoma ustaliła, że imiona straciło przynajmniej 12 kobiet, które weszły do rodziny cesarskiej do końca XII wieku. Nieprzypadkowo na bizantyjskim tronie wciąż zasiadały Ireny, Anny, Heleny, Marie i Teofano.
Szczególnie poszkodowane były nasze polskie księżniczki. Córka Mieszka II Gertruda na Rusi została przemianowana na Olisawę. Margrabia dolnołużycki Dytryk zrobił z córki Bolesława Krzywoustego Ludgardę, mimo że na chrzcie dziewczyna otrzymała imię Dobroniega (po swojej babce, Marii Dobroniedze).
Wiek wcześniej tak samo postąpił margrabia Miśni Herman. Historia w ogóle nie zapamiętała słowiańskiego imienia poślubionej przez niego córki Bolesława Chrobrego. Znamy ją tylko jako niemiecką Regelindę (przeczytaj więcej na ten temat).
3. Jeśli małżeństwo Wam zbrzydnie, rozwód może być bardzo upokarzający…
Anna Kliwijska nie przypadła do gustu Henrykowi VIII już przy pierwszym spotkaniu. Pięknością faktycznie nie była. Wyglądała na trzydzieści lat (a liczyła dwadzieścia cztery), miała długi nos i dzioby po ospie. A co najważniejsze, śmiała go nie rozpoznać, gdy chcąc zrobić jej niespodziankę, przyszedł do przyszłej żony w przebraniu.
Król dramatycznie szukał sposobu na uniknięcie ślubu, jednak ostatecznie doszło do sakramentu. Noc poślubna okazała się katastrofą. Anna wydała się Henrykowi nieatrakcyjna, wzbudziła w nim odrazę. Jej mało jędrne piersi i brzuch uznał za oznakę wcześniejszej utraty dziewictwa. Król twierdził, że jego nowa małżonka roztaczała nieprzyjemne wonie z przodu i z tyłu.
Gdy Henrykowi zakręciła w głowie Katarzyna Howard, postanowił się rozwieść. Po pierwsze, zaprzeczył, że doszło do skonsumowania małżeństwa. Anna była załamana. Jej ból osłabł, gdy dowiedziała się, że król zamierza traktować ją jak… siostrę! (przeczytaj więcej na ten temat).
2. Naprawdę, baaardzo upokarzający…
Co byście zrobiły, drogie panie, gdyby po dwunastu latach małżeństwa wasz mąż stwierdził, że chce rozwodu, bo jesteście… zbyt grube? Taki powód rozstania podał w 1092 roku król Filip I, wnuk Roberta Pobożnego. Kazał zamknąć swoją żonę Bertę na zamku Montreuil-sur-Mer.
Niedługo potem odwiedził hrabiego Andegawenii Fulka Ponurego i jego żonę Bertradę. Filip I zakochał się w andegaweńskiej hrabinie, która – jak to ujęła francuska historyk Régine Pernoud – pozwoliła mu się łaskawie porwać. Wziął z nią ślub, podwójnie bigamiczny, i doczekał się kościelnej klątwy.
Być może potępienie Filipa ze strony papieża przyniosło Bercie ponurą satysfakcję, ale nie poprawiło jej sytuacji. A to niejedyna taka historia… (przeczytaj więcej na ten temat).
1. A gdy rozwód nie wchodzi w grę, może obudzić w małżonce mordercze instynkty
Czterysta lat temu szanse na poślubienie mężczyzny, którego pokochasz, nie były wielkie. Dla pań, których desperacja sięgała zenitu, a opory moralne drastycznie malały, kuszącą alternatywą dla niechcianego małżeństwa była trucizna…
W ruch szły bieluń, tojad i wilcza jagoda. Największą karierę zrobił jednak arszenik. Ten prawdziwy król trucizn, znany już od starożytności, był dość łatwo dostępny: sprzedawano go jako trutkę na myszy lub szczury. Przed 1815 rokiem w Anglii nie było żadnych ograniczeń w obrocie tą substancją.
Cena też była przystępna, zwłaszcza że już niewielka ilość trucizny mogła doprowadzić do śmierci. Mało który sprzedawca pytał klientów, do czego zostanie wykorzystany kupowany specyfik… (przeczytaj więcej na ten temat).
KOMENTARZE (6)
Nie wypada, żeby doktorantka tak pisała. „Najszczęśliwszy dzień w życiu? Nie dla każdego. Czasem ślub to koszmarny początek horroru, który przynosi jeszcze więcej cierpienia. Co zrobić, by uniknąć wstydu, bólu i problemów? Nic prostszego: wystarczy się nie wstępować na ślubny kobierzec!” – czegoś tu za dużo, nie sądzi Pani?
„Winę prawie zawsze zwalano na kobietę.”. Zwalano? Naprawdę? Czasami przykro aż czytać teksty bez korekty, choć bardzo 'ciekawostkihistoryczne’ lubię…
co za bzdury!!!
Mi się podobał Art ;)
Ślub to wyrok śmierci do samorozwoju kobiety. Gdyby przynosił kobietom zyski, to by go nie krytykowały.
Miał sens w środkowym średniowieczu gdy śmiertelność dorosłych wynosiła 25%, przewidywana przeciętna długość życia u ludzi pracujących 31-36 lat, a życie było niebezpieczne, z chorobami i brakiem stabilizacji. Wtedy faktycznie przyrzekanie do bycia razem aż do śmierci na dobre i na złe miało jakiś sens. Obecnie nie ma; albo trzeba małżeństwo zmodyfikować, albo z niego zrezygnować.
Oczywiście, że niedopasowanie seksualne i odrazę do niechcianego samca, z którym ktoś nakazuje ci kopulować kiedy nie chcesz, „zwalano” na kobiety. Również obecnie zwala się na kobiety, bezpłodność też.
Mężczyźni doskonale wiedzą co robią w stosunku do kobiet, i że to jest złe. A potem, żeby wymazać winę za seksualizację i uprzedmiotawianie kobiet, zwalają winę na nie.
Nie działają linki od 5 włącznie …