Codzienne życie ludzi średniowiecza często było dalekie od ideału ora et labora. Ich głowy zaprzątały kosmate myśli, a wokół roiło się od zakazanych pokus. Jakie to były pokusy i w jaki sposób im ulegano? To trzeba zobaczyć!
Model małżeństwa w wiekach średnich wywodził się z nauk biblijnych, zgodnie z którymi żona miała być mężowi posłuszna i podległa. Obowiązki małżeńskie należało wypełniać bez czerpania z nich przyjemności, którą Kościół potępiał jako szkodliwą dla zbawienia duszy i burzącą społeczny porządek.
Wszelki seks pozamałżeński był grzeszny, a nawet w małżeństwie należało go uprawiać wyłącznie w celach prokreacyjnych, unikając sprzecznych z naturą rozkoszy.
Seks małżeński miał również za zadanie trzymać w ryzach chuć, dlatego obwarowano go wieloma zasadami. I choć pozycja misjonarska była najbardziej pożądana i miła Bogu, to na przykład Albert Wielki, XIII-wieczny dominikanin i doktor Kościoła, dopuszczał pewne odstępstwa.
Niektóre pozycje uznawał on za mniej grzeszne od innych. Najmniejszą dewiacją jest pozycja na boku, następnie na siedząco, na stojąco i wreszcie – największa – od tyłu, na wzór koni.
Według jednej ze średniowiecznych klasyfikacji grzechu nieczystości, najmniejszą wagę miało zwyczajne cudzołóstwo, następnie pozbawienie czci dziewicy, zdrada małżeńska, gwałt, świętokradczy seks z zakonnicą, później kazirodztwo, a najgorszy był „występek przeciwko naturze”. Gdzie w tej hierarchii znajdował się niewinny flirt?
Św. Bernardyn ze Sieny twierdził, że we flirtowaniu nie ma nic niewinnego. Grzmiał, że niektóre kobiety są na tyle bezczelne i bezwstydne, by oddawać się flirtom nawet w kościele, a matki dziewcząt stają się ich stręczycielkami, sadzając je w takim miejscu, aby zalotnik mógł się przyglądać, śledząc każdy ich ruch. Aż strach pomyśleć, do czego owe „matki-stręczycielki” zachęcały córki w trakcie balów czy festiwali…
Winą za grzech nieczystości obarczano w średniowieczu kobietę, z natury skłonną do rozpusty i chciwą, wciągającą mężczyznę w grzech. Święty Piotr Damiani, jeden z ojców Kościoła, uważał, że Bóg zna tylko trzy typy niewiast: dziewice, żony i wdowy.
Wszystkie inne, które nie wpisują się w żadną z tych kategorii, nie mają szansy stanąć przed boskim obliczem. Niewieście skłonności zbliżają je do Szatana, a rozwiązłością kuszą mężczyzn, których wiążą w lepkiej sieci miłości i zwodzą na ścieżkę nieprawości.
Kościół w wiekach średnich zajął jasne stanowisko wobec kobiet: Ewa dała się skusić diabłu i pociągnęła za sobą Adama, co doprowadziło do upadku ludzkości. Kobieta była nie tylko biologicznie, ale i moralnie poślednia, reprezentując skłonność do grzechu, a więc i podatność na zakusy szatańskie.
Z natury grzeszna, stawała się idealną konkubiną dla demonów, z którymi chętnie i ochoczo oddawała się rozpuście. W jednym z wielu dokonanych przez siebie cudów Bernard z Clairvaux uwolnił od piekielnego kochanka żonę pewnego rycerza. Św. Brygida Szwedzka również pomogła prześladowanej przez demona kobiecie.
W średniowieczu stan duchowny daleki był od ideału czystości: słudzy Kościoła często mieli konkubiny, a do regularnych klientów prostytutek należeli księża i zakonnicy. Oczywiście, gdy mężczyźni popełniali grzech rozpusty, należało założyć, że skłoniły ich do tego kobiety.
I choć na przykład w Gloucester obowiązywało prawo, zgodnie z którym groziła kara, gdyby osoba duchowna praktykowała czyny niegodne z ladacznicami lub kobietami zamężnymi, to nikt się tym nie przejmował. Londyński transwestyta John „Eleanor” Rykener, aresztowany za prostytucję i noszenie damskich ubrań w 1395 roku, przyznał się do regularnego świadczenia usług księżom, zakonnikom i zakonnicom, którzy dawali mu drogie prezenty.
Prostytutki nie miały w średniowieczu łatwego życia, mimo że ich obecność była społecznie pożądana. Św. Tomasz z Akwinu twierdził, że lupanary są jak toaleta w domostwie – brzydko pachną, ale bez nich cały dom by cuchnął. Na przykład na czas soboru w Konstancji do miasta zjechała niezliczona rzesza prostytutek, a kronikarz Ulrich von Richental wymienił z nazwiska siedmiuset jawnie zajmujących się nierządem.
Prawo nie otaczało nierządnic ochroną, musiały odróżniać się ubiorem od „uczciwych” kobiet, a zdarzało się, że bywały szykanowane i wypędzane z miasta, jak w 1310 roku z Londynu. Za przykładem stolicy poszły władze Oxford i Cambridge, zaniepokojone upadkiem obyczajów wśród… studentów.
W średniowieczu nie znano terminów „homoseksualizm”, „gej” ani „lesbijka”, a akty erotyczne między osobami tej samej płci określano mianem sodomii.
Uważano te akty za grzech rozwiązłości najgorszego rodzaju, bo sprzeczny z naturą (peccatum contra naturam), który można było popełnić ratione generis, czyli ze zwierzęciem, ratione sexus, czyli z osobą tej samej płci albo ratione mondi, a więc z osobą płci przeciwnej.
Św. Antonin w podręczniku dla spowiedników pisał: Mężczyzna z mężczyzną, kobieta z kobietą, mężczyzna z kobietą pozostawiający nasienie nie w tym zbiorniku, który wyznaczyła do tego natura – oto grzechy sodomii. Za takie praktyki groziło potępienie, grzesznicy często trafiali na tortury i kończyli na stosie.
Tymczasem we Florencji homoseksualizm był ponoć tak częsty, że florenzer oznaczało w krajach niemieckich właśnie sodomitę. Nawet władcy nie uchronili się przed oskarżeniami. Sodomitami byli ponoć Wilhelm Zdobywca, Ryszard Lwie Serce, Edward II czy Henryk IV Lancaster.
Średniowiecze to czasy, gdy za przewinienia karano surowo, nierzadko okrutnie. Już w szkole za najmniejsze przewinienie uczeń bity był za pomocą rózgi brzozowej, rzemiennej dyscypliny albo skórzanej placenty osadzonej na drewnianym trzonie. Ludzie przywykli do cierpienia i śmierci, które oglądali na co dzień, a wielu z nich czerpało przyjemność z oglądania publicznych form wymierzania kary.
Publicznej chłoście, która należała do ulubionych kar średniowiecza, poddawano przy pręgierzu na przykład złodziei czy prostytutki, co zawsze przyciągało chętnych, żądnych sycić oczy widokiem zadawanych katuszy i uszy wrzaskami cierpiących.
Św. Tomasz wyróżniał następujące „grzechy przeciwko naturze”: masturbację lub zniewieściałość, zoofilię lub stosunki ze zwierzętami, sodomię lub stosunki z osobami tej samej płci, wreszcie takie akty płciowe, w których naturalny sposób spółkowania nie jest przestrzegany.
Zapewne w tej ostatniej kategorii mieściły się seks oralny, stosunek przerywany i odbywany w grzesznych pozycjach.
Zoofilia była według św. Tomasza wyjątkowo ciężkim grzechem i groziły za nią surowe kary. Człowiek w najlepszym wypadku otrzymywał pokutę, która mogła trwać nawet do końca życia, a Bogu ducha winne zwierzę zabijano. Św. Kolumban zalecał osoby świeckie po ślubie karać rocznym postem, a stanu wolnego – postem półrocznym, ale często takie osoby spotykała śmierć na stosie.
Łatwiej uchodziły przewinienia mniejszej wagi, jak publiczne obnażanie czy podglądanie miłosnych igraszek w cudzej alkowie. Popularne było nawet swingowanie, czego dowodzą dokumenty sądowe i zachowane do dziś ustawy zakazujące takich praktyk z XIII-wiecznej Wenecji i Genui.
Mnisi kopiujący średniowieczne manuskrypty czasem popadali w rutynę, żeby nie powiedzieć – nudę. Ich praca nabierała rumieńców, gdy ozdabiali marginalia wyuzdanymi ilustracjami.
Ich wyobraźnię z pewnością podsycały żywe opisy w średniowiecznych księgach religijnych, w rodzaju scen z ilustrowanych kodeksów dla niemieckich dominikanek, gdzie Chrystus biczuje nagą Duszę, a potem kładzie się z nią do łoża, by mogli skonsumować związek.
Wielu zakonników mogło się pochwalić bogatym doświadczeniem erotycznym, inni po prostu wcielali w życie swoje fantazje i niespełnione marzenia.
Dziś intencji średniowiecznych iluminatorów możemy się jedynie domyślać, ale z pewnością nie można odmówić im kunsztu i wyobraźni, która być może niejednego właściciela lub właścicielkę tak ozdobionego psałterza przywiodła kiedyś do grzechu.
Bibliografia
- Bershady I., Sexual Deviancy and Deviant Sexuality in Medieval England, Primary Source, Volume V: Issue I, ss. 12-17.
- Elliott D., Fallen Bodies. Pollution, Sexuality and Demonology in the Middle Ages, University of Pennsylvania Press Philadelphia 1999.
- Karras R.M., Common Women. Prostitution and Sexuality in Medieval England, Oxford University Press, New York – Oxford 1996.
- Krawiec A., Seksualność w średniowiecznej Polsce, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2000.
- Verdon J., Przyjemności średniowiecza, tłum. J.M. Kłoczowski, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 1998.
KOMENTARZE (9)
Witam.
Bardzo ciekawy artykuł i arcyinteresujące ilustracje. Podkręcają i ubarwiają treść artykułu. Zabrakło mi tu tylko kwestii seksu analnego, gromionego już w biblijnych czasach.
Pozdrawiam
Triss Merigold
„oto grzechy sodomii. Za takie praktyki groziło potępienie, grzesznicy często trafiali na tortury i kończyli na stosie.”
Bardzo zdawkowe, a poważne zdanie, czy można by prosić o rozwinięcie tematu? Bo trochę mi to jednak pachnie popkulturą. Stosy w średniowieczu?
Proszę bardzo :) Już w drugiej poł. XIII w. powszechnie w Europie karano sodomię śmiercią – takie prawo wprowadzili Edward I, Ludwik IX, Alfons X. Przykład bardzo dużo mówiący o tym, jak bardzo tępiono sodomię: w 1441 r. aresztowano i stracono Johna Van Uutkerke, którego ojcem chrzestnym był sam Filip Dobry, książę Burgundii. Jedyną łaską, jaką mu okazał, to ścięcie przed pójściem na stos. Palenie na stosie miało oczyszczać z tego „diabelskiego grzechu”, dlatego je stosowano. A tutaj ilustracja z egzekucji dwojga sodomitów w Zurychu: https://en.wikipedia.org/wiki/Homosexuality_in_medieval_Europe#/media/File:Burning_of_Sodomites.jpg. Odsyłam do bibliografii po więcej informacji :)
Czego jak czego,ale nie spodziewałam się hentaii w śreniowiecznej Europie…
Ciekawe czy ktokolwiek z autorów poddał źródła krytyczni analizie, czy może wrzucono wszystko co pasowało do założonej tezy?! Na moje oko brukowa popularyzacja oparta na marnych publikacjach.
Oj tam cicho, bo zdemaskujesz że ciekawostkom chodzi tylko o kasę z odsłon i od reklamodawców. Ciii.
Z tymi stosami za seks to bym nie przeginał bo w średniowieczu wcale aż tyle stosów nie płoneło co w późniejszych epokach. Po drugie to był popularny „grzech”.
Cytat:”ale często takie osoby spotykała śmierć na stosie.” Kto kogo i za co spalił? Źrodła – brak źródeł. A wiadomo że kościół seks i stos.. to się sprzeda. A polowanie na czarownice protestantów? Przy nich Święta Inkwizycja Papieska to niewinny sąd łagodniejszy od świeckich. A może w artykule za mało goliznyni mózg mi działa.. ?
Szanowny Panie, dziękujemy za merytoryczny komentarz. Pozdrawiamy.