To Wojciech Jaruzelski żądał wprowadzenia do Polski Armii Radzieckiej, aby zwalczyć "Solidarność", a Związek Radziecki wykluczał jakąkolwiek interwencję i nalegał na ogłoszenie stanu wojennego. Jeden z najbardziej znanych rosyjskich historyków, Rudolf G. Pichoja, wyjaśnia jak to naprawdę było ze stanem wojennym. Wszystko w oparciu o moskiewskie archiwalia.
Radzieckie kierownictwo może i było zmurszałe, a średnia wieku w komitecie centralnym dobijała do osiemdziesiątki, ale towarzysze wciąż trzymali rękę na pulsie. Ledwo przez Polskę przetoczyła się fala sierpniowych strajków (1980), a w Moskwie już powołano specjalną Komisję Biura Politycznego, która miała ocenić sytuację nad Wisłą i znaleźć odpowiednie rozwiązania.
Tak zwana „komisja Susłowa” wydała swoje zalecenia 3 września 1980 roku – zaledwie trzy dni po tym, jak polskie władze dogadały się w Gdańsku z robotnikami. Sowietom rzecz jasna nie podobały się ustępstwa kolegów z zachodu.
W raporcie stwierdzali: Porozumienie jest w istocie legalizacją antysocjalistycznej opozycji. (…) Zadanie polega na tym, by przygotować kontratak. Na czym miał polegać ten kontratak? Zalecano między innymi: skoncentrowanie uwagi władz na armii, „zdemaskowanie” przywódców opozycji i ich zamiarów oraz nagłośnianie… korzyści wynikających ze współpracy gospodarczej z ZSRR. To wszystko, a także zrzucenie winy za kryzys gospodarczy na klęski żywiołowe, miało uspokoić nastroje społeczne w Polsce.
Oczywiście nastroje wcale się nie poprawiły. W tej sytuacji radzieckie kierownictwo zaprosiło do siebie polską delegację partyjno-państwową, by wyjaśnić jej co i jak należy robić. W przededniu spotkania (29 października 1980 roku) członkowie radzieckiego Biura Politycznego ustalili zgodne stanowisko, na wypadek eskalacji „kontrrewolucji” nad Wisłą.
Należało skłonić Polaków do wprowadzenia stanu wojennego. Właśnie takie rozwiązanie od początku wydawało się Breżniewowi i jego kolegom najsensowniejsze. Inna rzecz, że póki co woleli nie rozmawiać z polskimi komunistami zbyt szczerze, bo obawiali się, że ci… doniosą o wszystkim Amerykanom.
Solidarnościowa kiełbasa
Wojsko na ulicach było starym, sprawdzonym sposobem komunistów, ale Leonid Breżniew (o dziwo) wolał zacząć od marchewki, a nie kija. Na październikowej naradzie postanowiono, że Związek Radziecki w iście kapitalistyczny sposób spróbuje… przekupić polskie społeczeństwo.
Zamiast czerwonoarmistów do PRL zamierzano wysłać dodatkowe 200 000 litrów oleju napędowego i pół miliona ton zboża. Przewodniczący radzieckiego Państwowego Komitetu Planowania obiecywał Polsce pomoc gospodarczą o wartości miliarda rubli. Trzeba tylko dodać, że dużą część tej „pomocy” miała stanowić chwilowa rezygnacja z importowania za bezcen polskich towarów, na przykład węgla.
Polsko-radzieckie spotkanie zakończyło się 31 października. Breżniew twierdził wprawdzie, że przebiegło w atmosferze pełnego wzajemnego zrozumienia, ale zarazem narzekał na Polaków, odwlekających w czasie decyzję o ogłoszeniu stanu wojennego.
Interwencja nie wchodzi w grę
Ku wielkiemu zaskoczeniu radzieckiego politbiura obietnice pomocy gospodarczej w ogóle nie wpłynęły na nastroje w polskim społeczeństwie. Z drugiej strony polscy komuniści nie palili się do wprowadzania stanu wojennego. Breżniew miał serdecznie dość przede wszystkim pierwszego sekretarza PZPR, Stanisława Kani. Jego ustępstwa na rzecz „Solidarności” określał mianem kapitulacji, a samego sekretarza uważał za uosobienie porażek i nieudolności.
Zarazem – jak wyjaśnia Rudolf G. Pichoja w „Historii władzy w Związku Radzieckim” – radziecki przywódca miał związane ręce. Wciąż trwała wojna w Afganistanie, a ZSRR z tygodnia na tydzień radził sobie w niej coraz gorzej. Z zachowanych materiałów archiwalnych wynika, że w tych okolicznościach nie było możliwości prowadzenia aktywnych działań na zachodniej granicy. Słowem, żadna interwencja zbrojna w Polsce nie wchodziła w grę. Pichoja podkreśla, że kierownictwu ZSRR pozostawało wywieranie nacisku na polskie władze.
To też nadal robiono. Sowieci sami przygotowali dokument o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Jego projekt przywieziono z Moskwy na kolejne spotkanie z polskimi przywódcami, a Breżniew zawczasu pouczał radzieckich uczestników tajnej konferencji: Trzeba im [Polakom] będzie powiedzieć, z czym wiąże się wprowadzenie stanu wojennego i wszystko dokładnie wyjaśnić. Dobre rady nic jednak nie dały, bo… Kania i Jaruzelski odmówili zatwierdzenia tego dokumentu.
Dodajmy, że – jak podkreśla Pichoja – w żadnym z protokołów [radzieckiego] Biura Politycznego nie znalazła się bezpośrednia wzmianka o przygotowaniach do ewentualnego wkroczenia wojsk radzieckich do Polski. Mówiono wiele (…) o zdecydowanych żądaniach wprowadzenia stanu wojennego, ale kwestia przygotowań do inwazji nie została poruszona w żadnym dokumencie.
Jaruzelski… prosi o wprowadzenie Armii Radzieckiej!
18 października 1981 roku Stanisław Kania został w końcu zdymisjonowany, a jego miejsce na stanowisku pierwszego sekretarza PZPR zajął Wojciech Jaruzelski. W Moskwie tę zmianę warty przyjęto z ulgą i nadzieją. Były to jednak uczucia bardzo krótkotrwałe…
Szybko wyjaśniło się, dlaczego Jaruzelski nie chciał zatwierdzać dokumentu o stanie wojennym. Mianowicie niemal z dnia na dzień nowy sekretarz zażądał od władz radzieckich wprowadzenia do Polski oddziałów Armii Radzieckiej. Zostało to wyraźnie potwierdzone w radzieckich archiwaliach.
Na posiedzeniu radzieckiego Biura Politycznego z 29 października 1981 roku o polskich oczekiwaniach doniósł Jurij Andropow, przewodniczący KGB. Jak się okazało, Jaruzelski odwoływał się do wypowiedzi Breżniewa sprzed paru miesięcy, w której ten stwierdził: nie damy skrzywdzić socjalistycznej Polski. Generał potraktował luźne zapewnienie bardzo dosłownie. To z kolei wywołało wśród radzieckiej wierchuszki prawdziwy popłoch.
Żaden z czołowych działaczy Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego nie chciał wysyłać wojsk nad Wisłę. Ton dyskusji wyznaczył sam Andropow: powinniśmy twardo trzymać się swojej linii – nie wprowadzać do Polski naszych wojsk.
Wtórował mu minister obrony ZSRR, marszałek Ustinow: W ogóle należy powiedzieć, że nie powinniśmy wprowadzać do Polski naszych wojsk. Z kolei Breżniew był tak przerażony oczekiwaniami Jaruzelskiego, że zaraz obiecał wysłać do Polski dodatkowe 30 tysięcy ton mięsa, byle tylko nie trzeba było kierować tam żadnych żołnierzy. Dodajmy, że ZSRR borykał się wówczas z brakami żywnościowymi: musiano sięgnąć do rezerw państwowych, a nawet żądać wsparcia innych republik i ograniczać wewnętrzne zaopatrzenie.
Ogółem radzieckie dokumenty nie pozostawiają wątpliwości: Sowieci nie tylko nie chcieli wkraczać do Polski. Oni wręcz rękami i nogami się przed tym bronili!
Sowieci o niczym nie wiedzieli
Według materiałów strony radzieckiej Jaruzelski zareagował na odmowę udzielenia wsparcia zbrojnego przez bratnie kraje niemalże obrazą. Pichoja pisze, że właśnie wtedy na swój sposób zdystansował się od ZSRR. Wprawdzie zaczął poważne przygotowania do „Operacji X” (wprowadzenia stanu wojennego), ale w rozmowach z Sowietami jej rozpoczęcie obwarował całą serią żądań.
Oczekiwał wsparcia gospodarczego oraz – ponownie! – zbrojnego. Aż trudno w to uwierzyć, ale radzieckie kierownictwo kompletnie straciło wpływ na rozwój wydarzeń. Z protokołów radzieckiego Biura Politycznego jasno wynika, że 10 grudnia – a więc niecałe trzy dni przed wprowadzeniem stanu wojennego! – Sowieci nie wiedzieli ani czy jest on w ogóle przygotowywany, ani kiedy ewentualnie zostanie ogłoszony. Wygląda na to, że brak teleranka 13 grudnia był dla nich podobnym zaskoczeniem, co dla samych Polaków…
Źródło:
- Rudolf G. Pichoja, Historia władzy w Związku Radzieckim. 1945-1991, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2011.
KOMENTARZE (40)
Komentarze z naszego profilu na Google Plus (https://plus.google.com/b/103796203034480573567/):
Dariusz Wierzchos:
Pozostaje pytanie fundamentalne. Czy by weszli? Bo to, że grzali już silniki o tym wiadomo.
Ciekawostki historyczne:
Z badań Pichoji na moskiewskich archwiach (a wiadomo, że bodaj nikt nie miał lepszego dostępu do nich niż Pichoja) wynika, że nie było absolutnie żadnych szans, żeby weszli. Robili wszystko, byle tylko nie wejść! Polecam drugą stronę mojego artykułu, tam jest wszystko opisane.
Dariusz Wierzchos:
Hmmm skoro nie chcieli wejść, to dlaczego jednostki pancerne Karpackiego Okręgu Wojskowego, Zachodniego Okręgu Wojskowego, zmierzały w stronę granicy z Polską? Oglądałem niedawno na Planete film o Kuklińskim, gdzie wypowiadali się oficerowie radzieccy (część jeszcze czynnych), że Biuro Polityczne jakoś liczyło się z możliwością wejścia i rozkazało wyprowadzić garnizony nad granicę by w razie komplikacji udzielić pomocy. Pozostaje, pytanie czy łączyło by się to z odsunięciem Breżniewa. Zastanawia mnie również na ile Czesi i NRD liczyło się z możliwością interwencji? Druga rzecz jest taka, czy Pichoja dotarł do wszystkich materiałów, również tych czeskich i niemieckich. Oczywiście nie jestem specjalistą od „Stanu”, ale to co ujawniono w filmie dot. Kuklińskiego pokazuje nieco inne podejście radzieckich wojskowych do sprawy i zastanawia mnie czy Pichoja dotarł również do materiałów adiutantów, bo oficjalny protokół, a stenogram pisany odręcznie z głosami, które nie zostały ujęte później to dwie różne rzeczy. Książka z tego co widać, jest kolejną syntezą dziejów ZSRR po II wojnie, a nie kompleksowym ujęciem problemu działalności Biura Politycznego wobec problemu interwencji w Polsce.
Ciekawostki historyczne:
Oczywiście to synteza, a nie monografia konkretnego zagadnienia. Sam jednak wiesz jak wygląda dostępność radzieckich materiałów archiwalnych: Pichoja jako szef GARF-u przez lata miał tymczasem dostęp w zasadzie nieograniczony. Z tekstu książki wynika, że opierał się przede wszystkim na protokołach – nie na źródłach „niższego szczebla”. Podkreślił natomiast, że ogółem nie natrafił na żaden archiwalny ślad po przygotowaniach do ewentualnej interwencji.
W każdym razie relacje z październikowego (’81) posiedzenia politbiura są naprawdę uderzające: członkowie (Andropow, Breżniew, Ustinow) dosłownie bronili się przed żądaniami Jaruzelskiego, oskarżając go o łapanie ich za słówka i podkreślając, że nie ulegną polskiemu dyktatowi i nie zgodzą się wysłać wojsk na zachód. Taka dyskusja pokazuje sprawę w całkiem nowym świetle – stroną aktywną jest Jaruzelski, domagający się interwencji; ZSRR okazuje się tymczasem biernym uczestnikiem wydarzeń, ograniczającym się do wypowiedzi, dyskusji i ewentualnie „straszenia” polskiego społeczeństwa wojskiem na granicy. Można odnieść wrażenie, że te wojska, o których piszesz stanowiły swoiste ustępstwo na rzecz Jaruzelskiego: ZSRR nie zgodził się na interwencję, ale zgodził się dać pierwszemu sekretarzowi PZPR swoiste alibi.
Oczywiście masz też rację, że bardzo przydałaby się pełna monografia oparta na poradzieckich archiwaliach – także tych z niższych szczebli, mniej oficjalnych. Podejrzewam, że książka „Stan wojenny widziany z Moskwy” okazałaby się wielkim sukcesem komercyjnym gdyby tylko ktoś takową napisał ;-).
Z uporem maniaka mnóstwo komentarzy o wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski. !00.000 w Polsce było! Z bronią atomową włącznie. Dowództwo Pólnocnej grupy było w Legnicy. Czy ktoś był tak naiwny, że liczył na spokój Rosjan w sytuacji zagrożenia. Do konfrontacji rzad Solidarność parli twardogłowi w KC PZPR , ze Stefanem Olszowskim na czele. To oni namawiali Rosjan an wyjazd z koszar i inerweniowanie. Po dugiej stronie barykady do konfrontacji parla ekstrema Solidarności. Zagrożeni strategicznie Rosjanie musieli by interweniować. Obserwując nienawiść Polaków do nich- doszlo by do wojny. Krwawej i przegranej. Wielokrotnie słyszałem po 13 grudnia od ludu, że lepiej mieć na rogatkach miast żołnierza polskiego niż radzieckiego. Ofiary były najmniejszymi, jakie można było w tej sytuacji ponieść. Prawdy o staie wojennym nie dowiemy się nigdy. Szczególnie roli części Solidarności w pompowaniu nastrojów konfrontacji. Zgodnie z piosenką „A na drzewach zamiast liści, będa wisieć komunisci”. Nie dowiemy sie ile w ekstremie 'S” mieszała SB, też walcząca wewnętrznie. Przed rokiem 1989 zniszczono mnóstwo dokumentów. Partyjnych, SB-ckich. później niewygodne dla siebie dokumenty zniszczyli opozycjoniści. Ludzie, którzy mogli coś wiedzieć, odchodzą na drugi, lepszy świat. Nikt tak na prawdę przez pierwsze lata po 1989r nie szukał prawdy. Może to i dobrze, bo uniknęliśmy wojny polsko-polskiej… Tu mamy wielkość tych, którzy zemsty i konfrentacji nie szukali. Po obu stronach barykady.
Rosjanie nie musieli nigdzie wchodzić,ich armia była obecna od zakończenia II wojny swiatowej i to wcale nie była garstka a kilkaset tysięcy zolnierzy i tysiące szt. różnorodnego sprzętu.w tym glowice jadrowe i chemiczne o których pisze przedmowca. Pewnie prawdy się nigdy nie dowiemy,bo aktorzy tego spektaklu odchodzą na „wieczna warte” a dokumenty zostały zniszczone,pozostają domysły i dewagacje.
najczęściej w politycznych gierkach nie zna się kart przeciwnika, dopiero po latach można w archiwach ocenić czym grał przeciwnik o ile to była prawda. Scenariuszy mogło być wiele a efekt końcowy jest taki jak widać. najważniejsze, że krew polska się nie polała jak np w powstaniu warszawskim. I czy mamy za to obwiniać gen, W,Jaruzelskiego>
Komentarze z naszego profilu na Facebooku:
Przemko Urban:
A my mając tyle lat doświadczeń z „braćmi” zza Buga wierzymy ich archiwaliom…
Podobnie jak oskarżamy ludzi o współpracę z tajnymi służbami na podstawie teczek, które mogą być spreparowane….
Ciekawostki historyczne:
Myślę że mylisz archiwa służb bezpieczeństwa, np. SB lub KGB, które były niekiedy fałszowane w określonych celach, z protokołami z posiedzeń organów państwowych – w tym przypadku chodzi o to drugie. I nie istniałyby absolutnie żadne przesłanki, a prawdopodobnie nawet możliwości by fałszować tego rodzaju dokumentację.
Przemko Urban:
Możliwe, że mylę – nie upieram się.
Jednakowoż póki całej prawdy nie poznam będę sceptycznie nastawiony.
Zgodzę się, że możliwości mogłoby nie być ale przesłanką może być wybielenie się w oczach swoich obywateli i na arenie międzynarodowej.
Kasper Linge:
oczywiście, cała działalność SB opierała się na fałszywych teczkach i fałszywych informacjach, nie było w PRL ludzi współpracujących z SB, wszystko było spreparowane, a informacje o niepodległościowej działalności podziemia wróżyli z fusów
Ciekawostki historyczne:
„przesłanką może być wybielenie się w oczach swoich obywateli i na arenie międzynarodowej.” – dokumentacja na której opiera się piechoja to protokoły tworzone wyłącznie na wewnętrzny użytek kierownictwa radzieckiej partii komunistycznej. Do dzisiaj żadne społeczeństwo nie ma do nich pełnego dostępu, a gdyby nie rozpad ZSRR nie miałby do nich dostępu w zasadzie nikt. Poza tym pada tam pełno informacji i wypowiedzi kompromitujących dla Breżniewa i jego kolegów – ewidentnie więc nie mogło chodzi o wybielanie się.
Ciekawostki historyczne:
@Kasper Linge: Rozumiem Twoją ironię i poniekąd się z nią zgadzam. Agentura SB w Polsce nigdy nie miała tylu cywilnych współpracowników co w latach 80. Zarazem jednak z jej dokumentacji wynika, że SB kompletnie nie doceniała siły opozycji i przespała zarówno wybuch solidarnościowy, jak i nadchodzący upadek systemu. Tak więc infiltrowanie opozycji wychodziło jej nad wyraz nieudolnie… Polecam w tym temacie książkę „Utopia nad Wisłą”.
A tam. Po pierwsze – nie musieli wchodzić, bo już tu byli. Po drugie – musieliby w końcu interweniować, jakby władzę przejęła Solidarność. Po trzecie – na pewno woleli abyśmy za nich załatwili problem sami. Po czwarte – radzieckie archiwa są niewiarygodne. Po piąte, decyzja w sprawie wejścia do Afganistany wyglądała tak: mała karteczka z napisem: ” W sprawie A. – tak. Breżniew”. Więc z wejściem do nas też by tak wyglądało.
„Po czwarte – radzieckie archiwa są niewiarygodne.”
Odsyłam do cytowanych wyżej komentarzy z Google plus i z Facebooka. W tym wypadku te archiwa w dużym stopniu SĄ wiarygodne.
„Po piąte, decyzja w sprawie wejścia do Afganistany wyglądała tak: mała karteczka z napisem: ” W sprawie A. – tak. Breżniew”. Więc z wejściem do nas też by tak wyglądało.”
Zdecydowanie nie masz racji. Sowieci utknęli w Afganistanie i nie byli w stanie wyplątać się z tej przegranej wojny. I przez to mieli BARDZO ograniczone pole manewru; nie byli też już chętni do równie nieprzemyślanego wysyłania wojsk.
Trzeba zarazem pamiętać, że w dużym stopniu to właśnie afgańska katastrofa przyśpieszyła rozkład Związku Radzieckiego.
„Sowieci utknęli w Afganistanie i nie byli w stanie wyplątać się z tej przegranej wojny” – bredzisz chłopcze. Akurat w 1981 roku mogli sądzić, że tę wojnę wygrają. Sytuacja diametralnie zmieniła się dopiero w połowie lat 80. ZSRR zaczął tracić kontrolę nad zajętymi terenami. Amerykańskie dostawy nowoczesnego sprzętu, zwłaszcza stingerów, co w 1984 r. przeforsował Casey (szef CIA za czasów Reagana), miały na to znaczący wpływ. Dodajmy jeszcze porozumienie między USA a Arabią Saudyjską o zwiększeniu produkcji ropy, co skutkowało spadkiem ceny jej baryłki z ponad 30 dolarów do kilkunastu. Rosjanie stracili na tym miliardy dolarów i nie wytrzymali ekonomicznie. Ale to było później. Wyobraź sobie, że w 1981 r., kiedy ZSRR jest zaangażowany w Afganistanie, blok zaczyna kruszyć się od zachodu, nie dochodzi do stanu wojennego a władzę w Polsce przejmuje ówczesna opozycja. Sądzisz, że Rosjanie, na rzecz wygranej w Afganistanie, odpuściliby Polskę, leżącą na wschód od NRD, i oddaliby ją Zachodowi? Śmiem wątpić.
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu wykop.pl (http://www.wykop.pl/link/943221/stan-wojenny-81-oczami-rosyjskiego-historyka/):
mehis:
Warto dodać, że Pichoja rzeczywiście jest bardzo cenionym w Polsce naukowcem – to on przekazał nam akta katyńskie.
Saper86:
i pomyśleć, że Jaruzel dostaje kilkukrotnie wyższą emeryturę od przeciętnej…
goffer_pl:
A skąd pewność, że to prawda? A nie kolejna manipulacja. By zrobić ferment. Dziwne temat wypływa w czasie kiedy pojawiają się pogłoski o próbach przejęcia polskich banków przez rosyjskie :]
mehis:
@goffer_pl: Tematy „wypływa”? To jest artykuł napisany w oparciu o rosyjski podręcznik akademicki, który po prostu teraz został przetłumaczony na język polski i wydany jako książka dla studentów, historyków, naukowców itd. No chyba, że podejrzewasz o manipulacje gospodarczo-polityczne serwis „Ciekawostki historyczne” który ten artykuł opublikował? ;-)
InSiDePL:
@Saper86: A wiesz, że on świadomie i dobrowolnie zrezygnował z większości świadczeń które mu przysługują? Otrzymuje jedynie emeryturę która przysługuje żołnierzom w stanie spoczynku.
Saper86:
@InSiDePL: wiedziałem o tym, ale może go sumienie ugryzło, z resztą nie wnikam w to, czym się kierował. Dla mnie pozostanie zdrajcą
InSiDePL:
@Saper86: No właśnie, nie wnikasz a bardzo szybko ferujesz wyroki.
mehis:
@InSiDePL: No i sprawdziłem w prasie i wychodzi, że mówisz jakieś dyrdymały.
Jak to zawsze w życiu bywa chodziło tylko i wyłącznie o pieniądze. Do 2010 roku Jaruzelski otrzymywał emeryturę generalską w wysokości ponad 8000 zł. Wybrał ją zamiast prezydenckiej, bo ta druga to „tylko” 6000 zł. Dopiero w 2010 roku emeryturę Jaruzelskiego obniżono do 4500 zł.
No i widać jaką wartość ma ta Twoja obrona Jaruzelskiego…
Saper86:
@InSiDePL: do czego zmierzasz? Uważasz, że Jaruzelskiemu powinno się podziękować za stan wojenny?
InSiDePL:
@Saper86: Zmierzam do tego, żebyś powstrzymał swoją zapalczywość i zechciał sobie uświadomić, że sytuacja polityczna tamtego czasu nie byłą taka prosta, łatwa i oczywista. Nie była. Zresztą sam autor to zauważa pisząc, że strona Radziecka niechętnie dzieliła się informacjami co do swoich postanowień.
Ja także uważam, że wprowadzenie stanu wojennego nie było najlepszym z możliwych posunięć. Ale daleki jestem od stwierdzeń, że było najgorszym i należy bezwzględnie rozstrzelać każdego kto przyłożył do tego rękę.
Saper86:
@InSiDePL: czytaliśmy chyba inny artykuł – historyk sam mówi, że Jaruzelski upominał się o pomoc militarną sowietów. Z resztą, uważam, że człowiek odpowiedzialny za pacyfikowanie opozycji człogami na ulicach powinien ponieść konsekwencje.
mehis:
@InSiDePL: Okej ale z artykułu i książki na której został oparty wynika coś więcej: że Jaruzelski nie chciał stanu wojennego. On chciał, żeby solidarność rozjechać radzieckimi czołgami. Na stan wojenny przystał tylko dlatego, bo ZSRR odmówiło „bratniej pomocy”.
NapoleonV :
Osądzi go niestety historia dopiero, lecz nie łudźcie się – zawsze znajdzie się wątpliwej reputacji obrońca dyktatora.
japewu:
Stan wojenny Jaruzela to już historia. Powiedzcie mi lepiej jak się nazywa taki Stan którego się nie ogłasza, a który pełzająco zmierza do eksterminacji całego narodu?
mnik1:
Stan urojony?
Serio – o co ci chodzi? O budowane przez złego Tuska obozy koncentracyjne, o „Szwadrony Śmierci” Kaczyńskiego czy może o wyssaną z palca inwazję Muzułmanów na Najświętszą Rzeczpospolitą?
Kolejne komentarze z naszego profilu na Facebooku:
Przemko Urban:
@Kasper Linge: ja też rozumiem ironię ale…. nie przechodźmy z skrajności. Ja nigdzie nie powiedziałem, że wszystkie teczki zostały spreparowane. Więc wiesz…. i rozumiesz, prawda?
Przemko Urban:
Ciekawostki historyczne: książkę poleconą chętnie przeczytam.
Jarosław Świtała:
Mam do Jaruzela stosunek… ambiwalentny… Ale Rosyjskim, „oficjalnym” publicystykom politycznym nie ufałbym bezkrytycznie. Polityka historyczna ciągle żyje…
Ciekawostki historyczne:
@Jarosław Świtała: Myślę, że warto uwzględnić jaka to jest książka i kim jest autor. Z całokształtu wyłania się obraz raczej nieprzychylny rosyjskim mitom historycznym i bolesny dla rosyjskiej pamięci o ZSRR. Pichoja na pewno nie pisał tej książki, żeby pielęgnować pamięć o ZSRR i nie nazywałbym go (przynajmniej nie w 100%) „oficjalnym publicystą”. Inna rzecz, że oczywiście do każdej tego rodzaju pracy i zawartych w niej twierdzeń należy zachowywać zdrowy dystans.
A po co mieliby wchodzić?Oni przecież już tu byli…
Byli, ale w ograniczonym zakresie ;-). Podobnie byli w Czechach czy na Węgrzech a i tak wchodzili…
Standardowy kontyngent bazujący w „bratnim kraju” nie wystarczyłby do spacyfikowania całego społeczeństwa.
Komentarze do artykułu z facebookowego profilu zaprzyjaźnionego serwisu „Historia.org.pl”:
Marek Fraszewski:
o pomoc prosił sam pan generał J
Jakub Dalej:
Trzeba się szykować, zaraz Grudzień i komuniści znowu będą pieprzyć.
Robert Śniegocki:
żal,że nadal nie ma pożądnej biografi Jaruzelskiego :(
Andrzej Smosarski:
Warto przypomnieć o dwóch polskich kolaborantach z komuną: Jędrzeju Giertychu (podziękował Jaruzelskiemu za stan wojenny w specjalnym liście i ponoc nawet pchał się do WRON) i Bolesławie Piaseckim (na lubelskim Zamku wszedł w rozmowy z NKWD, wypuszczono go, potem stworzył PAX dla ugrzecznionych katolików) czyli idolach i szefach Młodzieży Wszechpolskiej i ONR. To tak w kontekście Marszu Niepodległości… pomioty kolaboranckie nie przeszły spokojnie przez Warszawę i w tym jest nadzieja dla nas, patriotów.
czerwona zaraza podnosi łby. Sprasza całe lewactwo i bije polskich patriotów vide Warszawa 11.11. Nazywają siebie kolorowymi czy tęczowymi czerwone pająki spadkobercy Luksemburg, Dzierźyńskiego, Bieruta, Jaruzelskiego
Nie patriotów a brunatnych bandytów
Zdefiniuj pojęcie brunatny bandyta
Serio, widzisz jakieś związki po między niemiecką antifą i Jaruzelskim? Nie powiedziałbym dobrego słowa o ludziach demolujących nam stolicę, ale ci ludzie jak sądzę guzik wiedzą o polskich komunistach, nie mówiąc o jakimś Dzierżyńskim czy Luksemburg.
Masz bujną wyobraźnię ot co.
A poza tym wypowiadasz się kompletnie nie na temat…
Po co mieli wchodzić do Polski, skoro już w niej było ponad pół miliona uzbrojonych po zęby czerwonoarmiejców. Była główna baza wojsk UW w Legnicy. Kupa czołgów, komandosów, lotnictwa itp.
No, a cały Wedrzyn-rakietowka?.Ja miałem okazję służyć w pirwszoliniowce czolgowej w Wedrzynie przed i podczas trwania stanu wojennego. Tak się zdarzyło, że byłem pisarzem i w pułku i kompanijnym.Może ktoś mi wytłumaczy dlaczego przed stanem wojennym dowódcy pododdzialow wpisywali wszystkich żołnierzy młodych roczników w poczet solidarności, bez względu na to czy w niej byli, czy też nie. No i druga sprawa, dlaczego pirwszoliniowy pułk czołgów (archiwalne zdjęcia w artykule) przeniesiono w dniu ogłoszenia stanu wojennego znad Odry najpierw do Warszawy a następnie do Torunia.Ja myślę, że jednak spodziewano się inwazji,a teraz to wodę leją ze ich to nie interesowało.
I mam uwierzyć, że Breżniew był „przerażony” sytuacją w Polsce? Aż tak, że ruszył rezerwy mięsa, którym tak szczodrze obdarowywał swoich rodaków?
Chyba trochę przeceniasz ówczesną pozycję Breżniewa i sytuację ZSRR. Przypominam, że już parę lat później komunizm upadł, a ZSRR rozpadł się na kawałki. W 1981 wszystko już chwiało się w posadach…
Tezy przedstawione w tym artykule to tendencyjne użycie źródła – postanowiłem pogrzebać w temacie i doszedłem do takiego wniosku.
To samo źródło przedstawia alternatywną historię zupełnie sprzeczną z podaną.
Rosyjska historyk prof. Iniessa Jażborowska we wspólnym raporcie polsko-rosyjskiej komisji ds trudnych w artykule „Stan wojenny a kierownictwo ZSRR” analizuje to samo źródło i do jakiego dochodzi wniosku?
Powstały 2 wersje protokołów! Jedna mówi o nacisku ZSRR na Jaruzelskiego a druga o prośbach Jaruzelskiego. Dlaczego to uczyniono? Dochodzi do wniosku że ZSRR zamierzało zastosować drugą wersję gdyby zdecydowali się na interwencję aby uzasadnić że to Polscy towarzysze o nią prosili.
Dodatkowo gdy przeanalizujemy raporty Kuklinskiego dla CIA (można ściągnąć z netu – sekcja raporty w GW) to wygląda na to że ZSRR cały czas groziło interwencją. Te same raporty na które powołuje się autor artykułu mówią o istnieniu planu B gdyby nie wyszedł stan wojenny: interwencja, zastąpienie Jaruzelskiego bardziej prosowieckim politykiem – wskazane są również nazwiska.
Wg mnie to Sowieci nie pozwoliliby w tamtym czasie na przejęcie władzy przez Solidarność, nasza PZPR także. Pytanie jest takie ile mogły trwać strajki? Musiał nastapić punkt przesilenia. Mogło to być w wersji optymistycznej przejecie władzy przez Solidarność, tylko w jaki sposób? Dopiero w 89 doszło do okrągłego stołu i rozmó o podziale włądzy. W 81 nie sądzę, żeby ktokolwiek dpouścił do oddania władzy Solidarności, wiec pozstaje inne wyjście, czyli utrzymanie władzy za wszelka cenę. I tu pojawiają mi się 2 mozliwości. Wprowadzenei stanu wojenngo, czyli Poalcy załatwiają sobie sami sprawy we włąsnym gronie ( pacyfikują rodaków i utrzymują władzę) i druga przejęcie władzy przez Sowietów poprzez wjazd ich wojsk. Innych opcji nie widzę. W 81 nikt z Sowietów nie był gotów oddać władzy w jakimkolwiek kraju, a Polska byłą miedzy ZSRR, a NRD. Oddanie władzy Solidarności w 81 oznaczałoby rozpad bloku Wschodniego, a nie tylko oddanie władzy, czy chociażby podzielenie się władzą w jednym kraju. Dlatego uważam, że stan wojenny był tragedią dla Polski i opóźnieniem reform, ale jednocześnie proszę sienie łudzic, że możan było nie wprowadzać stanu wojennego. Władza musiął się utrzymać i piłka byłą krótka, albo zrobimy to sami, albo ZSRR zrobi to za nas, czego pewnei nei chciał robić, ale byłby zmuszony w tym czasie. Mozan takze było nic nie robić i czekać, aż dojdzie do jeszcze większej biedy, ale wtedy mogłoby dojsc do chaosu i swoistej anarchii.
Dlatego potępiam wprowadzenie stanu wojennego, ale rozumiem, że to była jedna z opcji do wyboru przez władze i jestem świadomy, ze w tamtym czasie nie było szans na odzyskanie wolnosci czyli wolne wybory. Nikt w Moskwie wtedy by na to nie pozwolił. To było ryzyko: albo sami wprowadzimy stan wojenny i będzie mało ofiar, albo nie wprowadzimy i Rosjanie wejdą, a wtedy Polacy by już walczyli z nimi i wtedy mogłoby dojść do ogromnej tragedii dla naszego społeczeństwa. Musiało wtedy dojść do przesilenia i szanse na wolnosć oceniam na 10%, ale 90% na rozwiaznia siłowe, wśród któych był wjazd Rosjan. Oni nie mogli wtedy pozwolic na rozpad ZSRR. nawet na Kremlu się bali, bo wiedzieli, że jak pozwolą Polakom na wolnosc to rozpierniczy im się ten cały blok, a wcześniej towarzysze zmieniliby towarzyszy i jeszcze by rozstrzelali pierwszego sekretarza, który na to by pozwolił za spisek z zachodem. takie popieprzone czasy były.
W zasadzie nie było innej opcji, chyba żeby strajki i solidarność same się uspokoiły co było w zasadzie niemożliwe.
ZSRR miało jedynie dwa warianty akcji: Stan Wojenny, który to projekt sami napisali i przymuszali do niego polskie władze przez zastraszanie interwencją i wariant B: interwencja i zastąpienie Jaruzelskiego bardziej uległym człowiekiem. Wariant B był niechciany i niewygodny, ale zostałby zastosowany gdyby stan wojenny nie wypalił.
Wszystko to jest u tego samego Pistoji na którego powołuje się tutaj autor.
Dostałem wreszcie książkę Pichoji. Po tak sensacyjnym artykule spodziewałem się nowości a tymczasem mamy odgrzewany kotlet w postaci teczki Susłowa i głównego źródła informacji czyli protkołu z 10 grudnia 1980 który sobie można przeczytać w necie.
Autor dokonał bardzo daleko idącej manipulacji a nawet kłamstw. Breżniew był przerażony! Jaruzelski błagał o pomoc! Wszystko bzdury wyssane z palca przez autora których nijak nie ma w książce. Jestem bardzo zniesmaczony szczególnie że sprzedałem temat znajomych a po kontroli źródła muszę odszczekać.
Wstyd autorze!
Aktualnie żałuję że osobnicy z solidarności nie zostali postawieni przed plutonem egzekucyjnym.Po oglądnięciu statystyki na temat bezdomnych,bezrobotnych i ile ludzie zarabiają i co mogą za to kupić itd… każdy rozsądny człowiek by uznał że sobie zasłużyli.
Łukaszu, nie Ty jeden dałeś się nabrać natrętnej, nachalnej propagandzie… Takich, którzy potem musieli odszczekiwać swe tezy niby słuszne tezy jest wielu.
Czytając powyższe komentarze można odnieść wrażenie, że za wszelką cenę chce się dokopać, a jakże, „jaruzelowi”. To takie modne, na czasie!
Od dawien dawna twierdzę, że oceniać historię należy z perspektywy czasu. Wówczas będzie miejsce i na dystans i obiektywizm.
Uważam zatem, że bez żadnych zahamowań i posądzenia o stronniczość mógłbym wypowiadać się np. na temat czasu zaborów czy Polski piastowskiej. Ale już o Polsce międzywojennej, latach okupacji czy powojennych nie miałbym odwagi.
Historyk z prawdziwego zdarzenia musi wiedzieć jak i kiedy zachować dystans wobec wydarzeń, zwłaszcza współczesnych lub nie za bardzo odległych.
Jeśli narodzę się ponownie za jakieś 20 lat to oceny powyżej przywołanych okresów się podejmę. Nie wcześniej. Muszą wpierw wymrzeć naoczni świadkowie tych zdarzeń oraz ich najbliżsi, skażeni bakcylem nostalgii i rozgoryczenia, albo euforii i posłannictwa.
Wtedy zwycięży prawda!
I jeszcze kilka komentarzy do artykułu z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1117321061629885
Cezary K.:
a za 15 lat „historycy” napiszą, że Jaruzelski mial kopyta, ogon, rogi i zionął siarką. W końcu nikt juz nie będzie tego pamietal a internetowym lemingom można każdą bzdure wmówić. Oni nawet wierzą, że Justin Bieber jest piosenkarzem…
Tymek G.:
Predzej uwierze ze Jaruzelski mial kopyta ,rogi ,ogon i zional siarka jak w to ,ze Biebier jest piosenkarzem/piosenkarka..
Jaroslaw Z.:
Co za bzdury, oni mieli 55 tys wojska w Polsce bez oficerów.
Marek P.:
nie 55 tys, lecz prawie 100 tys . to raz ; Jaruzelski wymagał od ZSRR interwencji podobnej do 1956 na Węgrzech czy też 1968 w Czechosłowacji ; po prostu chodziło o całkowite i szybkie rozbicie Solidarności
Jaroslaw Z.:
No właśnie o co chodziło ? Na pewno nie o rozbice Solidarności. Marku dlaczego do tej pory nie wiesz kim był Jaruzelski ?!!!
Paweł C.:
Rosyjscy historycy są zaprzęgnięci do realizowania kremlowskiej polityki historycznej a ponieważ nikt im tak nie zalazł za skórę jak Kukliński z Brzezińskim to będą ich dyskredytować. Jaruzelski w parę dni spacyfikował cały kraj, to była bardzo skuteczna operacja, on nie potrzebował pomocy radzieckich.
Paweł C.:
Ale nie wykluczone, że Generał prowadził wobec nich jakąś grę typu „nie chcę ale muszę” a samo wprowadzenie Stanu Wojennego było demonstracją siły na zasadzie „nie wtrącać się”.
Michał S.:
No prosze :”… na odstawie archiwaliów moskiewskich” a waszyngtońskie dalej zamknięte a szczególnie te co Kukliński wydał . Tak serio to się uśmiałem bardzo z tego artykułu .
Przemysław U.:
Z tego co pamiętam, polskie jednostki wojskowe tworzyły kordony wokół sowieckich baz. Ciężko to pogodzić z tym, co wypisuje autor tego tekstu. Pewnie trzeba będzie zweryfikować naszą wiedzę o Grunwaldzie, bo według rosyjskich archiwów państwowych to Rusini załatwili zakon NMP…
Jacek G.:
Te same wojsko, co to na rozkaz strzelało do Polaków?
Przemysław U.:
Masz rację, pamiętam jak przemykałem do pracy wśród gwiżdżących wokół kul… O ile mnie pamięć nie myli to milicja strzeliła, nie wojsko.
Przemysław U.:
P. S. Uwielbiam, jak mnie pouczają ludzie, którzy nie pamiętają tamtych czasów, nie brali w nich udziału i nie ma za sobą aktywnego uczestnictwa w wydarzeniach…
Jerzy M.:
Oczywiście, że radzieccy nie zamierzali interweniować. Przeciwnie – Breżniew sam prosił Jaruzelskiego, żeby niezwłocznie przyłączył Polskę do NATO.
Szczepan K.:
Bzdury, to ruscy chcieli wjechać do Polski a Jaruzelski się upierał, że sam sobie poradzi.
Andrzej K.:
Chyba jednak popiera oficjalną propagandę ZSRR
Dorian S.:
to czerwone i to czerwone, czerwonym sie nie ufa.
Marek J.:
Ja jeszcze do tego pamiętam pokazywane w telewizji materiały o manewrach sowieckich wojsk w pobliżu granicy. Obawiam się, że o tym, jak było naprawdę dowiemy się dopiero po otwarciu rosyjskich archiwów, czyli najwcześniej po śmierci (bo w ustąpienie nie wierzę) Putina.
Wojciech K.:
A podobno rosyjscy historycy są niewiarygodni…
Janusz G.:
No Nie pozwole sobie na stwierdzenie : „….czytać ,czytać …. uczyć się !!!! a jak już to pisać …..ale nie „własne odczucia ” -tylko fakty !!! Historia nie lubi podróbek – bo staje się bajką
Jean-Areque P.:
Wprowadzenia?
A nie stacjonowali oni w Polsce czasem?
Stan W.:
Nie wierzę , bzdury gdyby nie Jaruzelski to by była masakra manewry sobie Rosjanie zrobili przy granicy nie mówiąc o jednostkach stacjonujących w kraju musiał towarzystwo opozycyjne nieco wyciszyć .Wybrał mniejsze zło.
Jacek G.:
A tak to masakry nie było, ani razu, od 56.
Stan W.:
Szanuje te ofiary oczywiście,ale po wejściu Rosjan było by znacznie gożej nie trza mówić co wyprawiali w drugiej woj św i podczas kilku powojennych interwencji po woj.
Pracowałem na początku lat 90tych z panem, który w czasie stanu wojennego był Głównym Kwatermistrzem Okręgu Warszawskiego. Przy kieliszku opowiadał co działo się przy wschodniej granicy, ile to wojska stało w gotowości. Starsi mieszkańcy przygranicznych miejscowości mogą opowiedzieć o odgłosach granych na okrągło silników czołgów. Pomijając fakt, że w Polsce stacjonowało duuużo radzieckiego wojska, a od strony Kaliningradu było 125 tys, gdyby nie stan wojenny, mielibyśmy w Polsce rzeź.
Oni zawsze wchodzili na prośbę miejscowych… Naiwnością jest wiara w ich „wewnętrzne” protokoły, Gdyby były naprawdę wewnętrzne, to nikt by ich już nie miał szans zobaczyć.
generał był cwany jeśli chciał żeby moskale weszli to pewnie dlatego żeby te zaplute warchoły (byle krzywe spojrzenie to już ogłaszali strajk – ile można) z solidarności i obywatele PL mieli wspólnego wroga. Przyszedł czas na rewolucję.
Sowieci nigdzie nie musieli wkraczać. Oni stacjonowali w kilkudziesięciu garnizonach w Polsce.Gdyby Jaruzelski wprowadzając stan wojenny nie uzyskał żadnych efektów to żołnierze radzieccy wyjechali by czołgami na ulicę,a znając krasnoarmiejców to strzelali by do wszystkiego co się rusza i ofiar byłoby znacznie więcej.
Jak dla mnie art. napisany w tonie obrony Rosyjskich przyjaciół, jakoś tak strasznie ci „bracia” niewinni, faktem jest że mieli nas na widelcu, w tamtych czasach było w Polsce tyle armi Radzieckiej że gdyby tylko ruszyli palcem to spacyfikowali wszystkich i wszystko w mgnieniu oka, a patrząc co zrobiliśmy Czechosłowacji to pewnikiem sąsiedzi by się długo niezastanawiali. Temat nadal drażliwy i gorący.Pozdrawiam
Szanowny komentatorze, właśnie o to chodziło w tekście – aby spojrzeć na stan wojenny z perspektywy nie polskiej, a rosyjskiej i zobaczyć jak oni widzą tamte wydarzenia. Jeśli zatem po lekturze artykułu zdaje się Panu, że Rosjanie wyszli na niewinnych, to znaczy że nie Autor tekstu to sugeruje, ale wskazany w tytule rosyjski historyk. Co do tego, że temat jest wciąż drażliwy – nie sposób się z Panem nie zgodzić. Pozdrawiamy.
Skoro Ruskie nie chcieli wprowadzić swoich wojsk do polski to po jakiego diabła w Czechosłowacji w pobliżu przejścia Kudowa Słone w grudniu 1981 stało duże zgrupowanie czołgów . Mówili o tym w kierowcy ciężarówek TIR którzy mimo stanu wojennego przekraczali granicę .
spotkałem b, pułkownika Armii Radzieckiej w 2001 r. . Spytałem go o wkroczenie wojsk do Polski w 1981 r r,/ bardzo dobrze mówił po polsku i służył w Kaliningradzie /odpowiedział krotko – od maja 1981 r spaliśmy w butach – armia była gotowa czekaliśmy na rozkaz.
Poprostu nie chcialo mi sie kometazy czytac , bo wtedy w Polsce stacionowaly wojska naszych sasiadow , wiec dlaczego mieli wiecej wojska wysylac ???
Wysłali 200.000 litrów ropy…
Czyli 10 samochodowych cystern?
Brawo gen. Jaruzelski
Jest możliwe również inne wyjaśnienie. W każdej chwili ktoś inny mógł obalić Jaruzelskiego prosząc o interwencję. Jaruzelski „prosząc” o nią i dostając odmowę – zabezpieczał się przed powołaniem „nowego rządu” wygodniejszego dla Moskwy (temu możmy ufać, sam prosił o interwencję), a jednocześnie upewniał się, że jeśli wprowadzi stan wojenny – nie dostanie żadnej „bratniej pomocy”, co byłoby dla jego ekipy niewygodne ze względów wizerunkowych. Faktycznie internuje zarówno ekipę Gierka jak i przywódców Solidarności – zresztą w warunkach które Rosjanie będą określać jako „sanatorium dla kontrrewolucjonistów”. Niewiele lat później zresztą powoli wypuszcza internowanych i podejmuje z nimi rozmowy, kiedy pojawiają się sprzyjające okoliczności w ZSRR. W końcu – pokojowo rozmontowuje system. W 1980-tym oczywiście nie mógł przewidzieć, co bedzie za 10 lat, ale z pewnością chciał wprowadzić nieco porządku w rozstrajkowaną gospodarkę i nazbyt rozpolitykowane społeczeństwo. Wyjaśniałoby to, dlaczego KPZR była równie zaskoczona wprowadzeniem stanu wojennego, co Solidarność. Po prostu prowadził państwo bo bardzo cieńkiej linie i chciał maksymalnie panować nad sytuacją.