Niemcy nauczyli się, by nie dawać napiwków rosyjskim taksówkarzom, a pamiątkową fotografię prawie zepsuły puste kieliszki. W końcu Stalin nie mógł przegapić okazji, by upić Ribbentropa. Jak negocjowano zbrodnicze porozumienie przypieczętowane wkrótce polską krwią? Czy podpisali je pijani dyplomaci?
Po południu 23 sierpnia 1939 r. na moskiewskim lotnisku Chodynka wylądowały dwa samoloty Focke-Wulf Fw 200 Condor. Maszyny te przywiozły członków niemieckiej delegacji z ministrem spraw zagranicznych Joachimem von Ribbentropem na czele. Jego świta liczyła około 40 osób: dyplomatów, doradców, tłumaczy i fotografów.
Zdrawstwujtie, druzja!
Niemców zadziwiło gorące powitanie, jakie zgotowano im na Chodynce. Budynek portu lotniczego i jego okolice były uroczyście udekorowane sowieckimi i niemieckimi flagami. Zwłaszcza o te drugie było w Moskwie trudno. Ostatecznie po gorączkowych poszukiwaniach udało się takowe znaleźć w rekwizytorni stołecznego Mosfilmu.
Kiedy tylko Ribbentrop pokazał się w drzwiach samolotu, orkiestra wojskowa odegrała hymny obu państw, a chwilę później Niemcy i Sowieci padli sobie w objęcia. Dla niektórych zgromadzonych na lotnisku osób moment ten wyglądał dość osobliwie i nienaturalnie, zwłaszcza po latach wzajemnego obrzucania się wyzwiskami i oblewania wiadrami pomyj.
Roger Moorhouse przywołuje w książce „Pakt diabłów. Sojusz Hitlera i Stalina” wspomnienia pilota Hansa Baura, który:
Przypatrując się, jak Ribbentrop dokonuje przeglądu kompani honorowej, złożonej z lotników elitarnych eskadr sowieckich sił powietrznych, nie mógł się nadziwić surrealistycznemu widokowi niemieckiego ministra spraw zagranicznych, przechodzącego dziarskim krokiem wzdłuż szeregu, z ramieniem wyciągniętym w hitlerowskim salucie. Autor relacji stwierdził wówczas, że Cuda ciągle się zdarzają.
Kilka scen z życia w sowieckiej stolicy
Niektórzy z Niemców tuż po przyjeździe udali się na przechadzkę po sowieckiej stolicy. Rzuciło im się w oczy, że w porównaniu do mieszkańców zachodnich miast moskwianie byli wyjątkowo mało radośni.
Spacer odbywał się w asyście sowieckich tajniaków, którzy informowali swoich zwierzchników o każdym kroku nazistowskich dyplomatów. W czasie zwiedzania doszło też do małego incydentu, kiedy to wspomniany już Hans Baur próbował wręczyć sowieckiemu szoferowi napiwek. Jego relację cytuje Roger Moorhouse w „Pakcie diabłów”:
Człowiek ten wściekł się (…). Pytał, czy tak mu dziękujemy za to, że się dla nas starał – czy chcemy, żeby trafił do więzienia. Wiedzieliśmy doskonale, że nie wolno im było przyjmować napiwków.
Zakrapiane negocjacje
Rozmowy w sprawie niemiecko-sowieckiego porozumienia rozpoczęły się na Kremlu po południu 23 sierpnia. Niemców reprezentowali Joachim von Ribbentrop i Friedrich-Werner von der Schulenburg, ambasador Niemiec w ZSRS. Ze strony sowieckiej pierwsze skrzypce grał oczywiście Józef Stalin oraz jego protegowany, Wiaczesław Mołotow, w najbliższym otoczeniu Wodza znany jako „Kamienny Tyłek”.
Rokowania przeciągały się, a w ich trakcie Ribbentrop dzwonił nawet do Hitlera, aby uzgodnić proponowany przez Sowietów podział stref wpływów w Europie. Około północy, kiedy uzgodniono wszystkie sporne kwestie i nadano ostateczny kształt tekstowi porozumienia, przygotowano małe przyjęcie.
Jak podaje Roger Moorhouse, najpierw:
na stołach pojawiły się samowary z czarną herbatą, a potem także kawior, kanapki, wódka i wreszcie „szampan” – wino musujące z Krymu (…). Napełniono kieliszki, zapalono papierosy, a atmosfera zrobiła się (…) „przyjacielska i miła”. Zgodnie z rosyjską tradycją zaczęło się nieprzerwane wznoszenie toastów.
Jako pierwszy wzniósł kielich Stalin i powiedział pamiętne słowa: Wiem, jak bardzo naród niemiecki wielbi swojego Führera. Piję więc za jego zdrowie. Następnie po kolejce toastów wszyscy zgodnie wypili za pakt o nieagresji, nazywając go symbolem nowej ery w stosunkach między obu państwami.
Niemcy i Sowieci wprost prześcigali się w prawieniu sobie komplementów, co było zapewne wywołane krążącym we krwi alkoholem. Ribbentrop wyznał np. że: czuje się podobnie jak wśród towarzyszy partyjnych Parteigenossen w Berlinie.
Mocna głowa towarzysza Stalina
Podczas tej późnej kolacji Stalin wprost tryskał humorem. O imprezach na Kremlu pisaliśmy już przy okazji innego artykułu, natomiast wart opisu jest sposób zachowania Wodza na podobnych uroczystościach. Sowiecki gensek zdecydowanie nie znał umiaru w jedzeniu i piciu, a jego maniery przy stole szokowały zachodnich oficjeli.
Generał de Gaulle np. z niesmakiem zauważył podczas oficjalnego przyjęcia, że Stalin zachowywał się jak wieśniak – nakładał sobie pokaźne porcje jadła, które popijał krymskim winem, opróżniając kieliszek jednym haustem. Dyktator najpierw wzniósł toast za Francuzów, a następnie przepijał do każdego z obecnych przy stole. Wywołany w ten sposób delikwent musiał wstać, podejść do Stalina i stuknąć się z nim kieliszkiem. Podobnych toastów wzniesiono ponad 30!
Świński łeb największym przysmakiem Wodza
Z kolei Winston Churchill, który w sierpniu 1942 r. gościł w Moskwie, wspominał nieoficjalny obiad ze Stalinem i Mołotowem. Wg słów brytyjskiego premiera:
Obiad zaczął się w prosty sposób, od paru rzodkiewek, a następnie przekształcił się w bankiet: prosiak, dwa kurczaki, wołowina, baranina, różnego rodzaju ryby. Wystarczyłoby dla 30 ludzi.
Stalin (…) zaproponował mi głowę prosiaka, a kiedy odmówiłem, sam zaatakował ją z upodobaniem. Za pomocą noża obrał mięso, wkładając je nożem do ust. Potem wycinał kawałki mięsa z policzków prosiaka i jadł je palcami.
Dowcip był u Stalina równie prosty i niewyszukany jak jego maniery. A to pociągnął towarzysza Kalinina za brodę, to podłożył pomidora na krzesło właśnie siadającego Woroszyłowa.
Całe towarzystwo oczywiście obowiązkowo chichotało, a kiedy Wódz już sobie wypił, to jeszcze chętnie popisywał się wokalnie. Podobno najbardziej lubił złodziejską przyśpiewkę: „Raz z kicia w Odessie drapnęli dwaj kolesie”.
Przymierze krwi
Choć przyjęło się, iż oficjalną datą zawarcia porozumienia jest 23 sierpnia, to tak naprawdę przedłużające się negocjacje i bankiet sprawiły, że pakt podpisano dopiero nad ranem następnego dnia. Moment ten uwiecznili niemieccy i sowieccy fotografowie.
Na zdjęciach nie widać na stołach pustych kieliszków. Niemiecki fotograf Heinrich Hoffmann wspominał, że Stalin naciskał aby je uprzątnąć: najwyraźniej nie życzył sobie, aby ktokolwiek pomyślał, iż podpisywał pakt, będąc pijany.
Na dokumencie nie ma oczywiście podpisu sowieckiego dyktatora. Z ramienia rządu ZSRS sygnował go Wiaczesław Mołotow. W imieniu Niemiec swój podpis złożył Joachim von Ribbentrop. Gdy około 3.00 zmęczone towarzystwo zaczęło się rozchodzić, Stalin ponownie podszedł do Ribbentropa i rzekł: mogę zaręczyć słowem honoru, że Związek Radziecki nie zdradzi swojego sojusznika.
Układ między III Rzeszą i ZSRS zadecydował o losach wielu milionów ludzi w Europie. Nazywany przewrotnie paktem o nieagresji (wbrew swojemu zaborczemu charakterowi), ostatecznie położył kres ładowi wersalskiemu i przyczynił się do wybuchu II wojny światowej. Kilka tygodni później jego sygnatariusze przypieczętowali swoje przymierze krwią. Ale była to krew polskich kobiet, mężczyzn i dzieci.
Bibliografia:
- Gregor Dallas, Zatruty pokój. 1945 – wojna, która się nie skończyła, Wydawnictwo Bukowy Las, Wrocław 2012.
- Lord Moran, Wojna Churchilla 1940-1945, Wydawnictwo Amber, Warszawa 2005.
- Roger Moorhouse, Pakt diabłów. Sojusz Hitlera i Stalina, Znak Horyzont, Kraków 2015.
- Aleksander Nikonow, Uderz pierwszy! Hitler i Stalin: kto kogo przechytrzył?, Bellona, Warszawa 2011.
KOMENTARZE (11)
Mam nadzieję,że to się nigdy nie powtórzy .
wiesz co mówią o nadziei
Wybrane komentarze do artykułu z serwisu wykop.pl
http://www.wykop.pl/link/2714851/przymierze-zakrapiane-wodka-kulisy-podpisania-paktu-ribbentrop-molotow/
mistrz_tekkena:
W polityce nie ma sentymentow, taka lekcje powinnismy wyniesc dla siebie z tego paktu.
Kuciniak:
@mistrz_tekkena: tak samo nie ma przyjaciół i wrogów są tylko wspólne interesy
Pan_Neutron:
Ribbentrop – powieszony w 1946 jako zbrodniarz wojenny.
Mołotow – po wojnie Minister Spraw Zagranicznych ZSRR, potem ambasador w Mongolii, odznaczony „orderem honoru” zmarł w 1986 roku
simperium:
@Pan_Neutron: jak to się mówi: wygrani piszą historię.
Zalgo19:
Jak już napisano wyżej liczenie na sentymenty oraz „moralność” w polityce międzynarodowej to największa głupota jaka może tylko być.
W polityce zagranicznej liczą się tylko interesy danego państwa i nic poza tym, państwa nie mają stałych wrogów oraz przyjaciół tylko interesy.
Dlatego tak wyglądał świat po wojnie a nie inaczej zachodnie państwa chciały spokoju i końca wojny i dostały to co chciały, honor to sprawa indywidualnej jednostki ludzkiej natomiast w grze międzypaństwowej honor tylko przeszkadza.
Garść komentarzy do artykułu z naszego facebookowego profilu…
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1135616989800292
Ryszard M.:
mysle,ze wodka,kawior czy slimaki nie byly potrzebne zeby przekonac Robbentropa,byly jedynie normalnym w takich wypadkach „didaskalium”.Przeciez to byl juz tylko final tego nad czym od miesiecy,by nie powiedziec od lat,pracowano..
Mieczysław S.:
To nie Ribbentropa musiał Stalin przekonywać, a Ribbentrop Stalina, że dostanie od III Rzeszy więcej niż od Anglii i Francji. To Hitler był pod „ścianą” i „wybłagał” przyjęcie przez Ribbentropa na Kremlu. Musiał podpisać traktakt ze Stalinem najpóźniej do 23 – 24 sierpnia. Na 26 sierpnia miał zaplanowany atak na Polskę. Musiał mieć pewność, że Stalin nie przyjmie jednak propozycji angielsko – francuskich. Panicznie bał się koszmaru IWŚ, czyli wojny na dwa fronty.
… oraz z profilu „Historia jakiej nie poznasz w szkole”
https://www.facebook.com/historiajakiejniepoznasz/posts/1491614991131227
Krystian G.:
Stalin tu trochę jak Piłsudski wygląda :_:
… dzieci, kobiet i mężczyzn.
W takiej kolejności.
chyba każde podpisywanie umowy na tym szczeblu, kończy się małą zabawą
Przymierze dwóch zbrodniczych totalitaryzmów, które doprowadziło do tylu nieszczęść…
Umiesz liczyć, licz na siebie proste …
Stalin blagał tzw.Polskę i zachod o interwencję przeciwko Niemcom,jednak reżimy kapitalistyczne chciały aby ich pupilek Adolf napadł na ZSRR dlatego go olewali natomiast Stalin był genialny ich przechytrzył i w ten sposób uratował nas slowian
Prawda
Uratował??? Chyba wymordował miliony Słowian chciałeś napisać