Jaki medykament na stłuczenia stosował król Francji Franciszek I Walezjusz? Czego nie mogło zabraknąć w apteczce angielskiej monarchini Elżbiety I? Rzecz jasna... sproszkowanej egipskiej mumii!
Ponoć jako pierwszy do celów medycznych mumię zastosował w XII wieku lekarz z Aleksandrii, arabsko-żydowskiego pochodzenia – El-Magar. Ten specyficzny lek przepisywał swoim pacjentom jako panaceum na stłuczenia oraz rany.
Historia pewnej pomyłki
Na apteczne półki medykamenty sporządzone na bazie zabalsamowanych ciał trafiły w wyniku dość makabrycznego nieporozumienia (jakby na to nie patrzeć pozyskiwanie mumii do celów leczniczych to profanacja). Wszystko za sprawą podobieństwa czarnego koloru spreparowanych zwłok i koloru substancji zwanej mummija.
Ciała zmarłych Egipcjan przybierały swoją ciemną barwę w wyniku działania żywic stosowanych podczas balsamowania, którym przypisywano właściwości bakteriobójcze. Tymczasem tajemniczy specyfik o nazwie mummija (termin ten w użycie wprowadzili Arabowie) to bitumin.
Ta lepka, ropopochodna ciecz powstała z mieszaniny substancji organicznych była szeroko stosowana w lecznictwie. Bitumin naturalnie występuje w przyrodzie w różnego rodzaju skałach osadowych, a także otrzymywany jest z węgli kopalnych, łupków bitumicznych i w procesie specyficznej odmiany destylacji ropy naftowej. W świecie Orientu bitumin przez długie wieki uważany był za środek posiadający uzdrawiającą moc.
Perski uczony, filozof oraz medyk Ibn Sina (znany szerzej jako Awicenna) przepisywał bitumin m.in. na zawroty głowy, dolegliwości żołądkowe, wysypki, bóle gardła, zatrucia, mdłości. Natomiast arabski pisarz Abd el-Latif żyjący w XII wieku dowodził, że mummija można stosować na dwa sposoby: wdychając oraz spożywając doustnie.
Wiara w skuteczność bituminu trwała aż do XIX wieku, kiedy to szach perski przesłał królowej Wiktorii w darze próbkę tego specyfiku. Jego działania na sw
ojej skórze mogli doświadczyć również krzyżowcy. W Palestynie żydowscy medycy nakładali lek na rany cięte i miejsca złamań kości.
Wypracowanie oraz utrwalenie w umysłach całych społeczeństw błędnego poglądu, iż wydobywane z egipskich sarkofagów, sczerniałe mumie nie różnią się niczym od bituminu należy przypisać Gerardowi z Cremony. Ten żyjący w XII wieku tłumacz dzieł arabskich wysnuł wniosek, iż mumia to nic innego jak:
[…] substancja pochodząca z kraju, gdzie ciała traktowane są aloesem, z którym mieszają się płyny zmarłego, przekształcając się w coś podobnego do okrętowej smoły. (cyt. za: J. Molenda, „Mumie. Fenomen kultur”)
Przez długie wieki nikt nie zweryfikował tego stanowiska, co przyczyniło się do prawdziwego polowania na egipskie mumie.
Lek prawie nie wszystko
Aby zabalsamowane ciało nadawało się do spożycia w formie lekarstwa należało je wpierw odpowiednio przygotować. Mumie mielono, po czym mieszano z różnymi ziołami (np. tymianek, czarny bez, majeranek). Król Franciszek I Walezjusz posiadał swój indywidualny przepis: zwłoki w formie sypkiej łączył z rabarbarem.
Z mumii przygotowywano również maści na stłuczenia. W tym wypadku ciała gotowano i do celów medycznych wykorzystywano wytopiony tłuszcz.
Medykamenty powstałe na bazie ciał mieszkańców starożytnego świata miały wiele zastosowań. Angielski filozof Francis Bacon zachwalał ich zdolność tamowania krwi. Natomiast botanik niemieckiego pochodzenia, Adam Lonicer, rekomendował stosowanie mumii w przypadkach: ukąszenia skorpiona, dolegliwości ze strony układu moczowego, hipochondrii, czy krwotokach.
Oczywiście do przyrządzenia leków należało postarać się o odpowiednie mumie. O tym jak wybrać najlepszą wspomina w swojej rozprawie medycznej z 1694 roku Pierre Pomet:
Powinna być czarna, bez piasku, musi także wydzielać przyjemną woń – nie zapach smoły czy żywicy, lecz spalenizny. (cyt. za: J. Molenda, „Mumie. Fenomen kultur”)
Wyprawy po cenny towar i droga na skróty
Szesnastowiecznych mieszkańców europejskich miast ogarnęła prawdziwa mumiomania, a proszek sporządzony ze zmumifikowanych szczątków stał się najmodniejszym lekarstwem. W związku z tym każdy ówczesny, szanujący się aptekarz musiał go mieć na swoim składzie.
Duży popyt na ten ekscentryczny medykament sprawił, że wielu śmiałków z Europy nie zawahało się przed niczym, aby w kraju faraonów zdobyć pożądany towar.
Kapelan Katarzyny Medycyjskiej – André Thévet w 1549 roku splądrował nekropolię w Sakkarze. Jeszcze dalej posunął się przedstawiciel Kompanii Tureckiej – Sir John Sanderson, który do Egiptu przybył w roku 1586. Tajniki jego wyprawy ujawnia Jarosław Molenda:
Po przybyciu na miejsce jego oczom ukazały się piaszczyste wydmy pokryte plątaniną kości i bandaży. Przybysz odkrył tam grobowiec, do którego opuścił się na linie, i w wielkim podnieceniu rozpoczął swe „badania”:
„Odrywałem części ciał, aby zobaczyć, jak stają się medykamentem” – napisał potem – „[…] zabrałem do domu niejedną głowę, rękę, ramię i stopę”. Po przekupieniu celników załadował „towar” na statek płynący do Anglii.
Jak się później okazało Sir John Sanderson zdołał wysłać na Wyspy 600 funtów proszku przygotowanego z zabalsamowanych zwłok oraz jedną mumię w całości. Swoją zdobycz sprzedał z dużym zyskiem. Handel mumiami okazał się tak lukratywny, że z czasem zaczęto je fabrykować. Na takie podróbki natknął się w 1564 roku francuski lekarz króla Nawarry – Guy de la Fontaine.
Po przybyciu do Aleksandrii w największym sklepie oczom medyka ukazał się duży stos mumii. Jego czujny nos nie dał się jednak zwieść i po rozmowie ze sprzedawcą okazało się, że żadna z mumii nie miała więcej niż 4 lata. Trzeba przyznać: towar pierwszej świeżości! Jednak prawdziwymi mistrzami w fałszowaniu mumii okazali się zdaniem Molendy żydowscy handlarze:
Otóż skupowali oni ciała straconych przestępców albo osób zmarłych w szpitalach – zarówno chrześcijan, jak i wyznawców innych religii – korpus i kończyny smarowali smołą, następnie ciało wiązali i na kilka lat zakopywali płytko w ziemi w zbiorowej mogile, wystawiając je przy tym na działanie wysokich temperatur. Po takiej „obróbce” ciała rzeczywiście przypominały starożytne mumie. (cyt. za: J. Molenda: Mumie. Fenomen kultur )
Wiara w lecznicze właściwości mumii była tak silnie zakorzeniona, że jeszcze w połowie XIX wieku w Europie Środkowej medycy przepisywali chorym proszek mumiowy. I co ciekawe nawet William Shakespeare uległ panującej mumiomanii. W „Makbecie” czarownice warzą w kotle magiczną zupę z dodatkiem ważnego składnika – mumii:
Bagnistego węża szczęka
Niech w ukropie tym rozmięka:
Żabie oko, łapki jeża,
Psi pysk i puch nietoperza,
Żądło żmii, łeb jaszczurzy,
Sowi lot i ogon szczurzy,
Niech to wszystko się na kupie
Warzy w tej piekielnej zupie.
Jeszcze ingrediencyj kilka!
Łuska smocza i ząb wilka,
Z mumii sok, kiszka i ślina
Zbójcy morskiego, rekina,
Korzeń lulka i cykuty
Z łona ziemi w noc wypruty, (…)
Źródła:
- Paul Johnson: Cywilizacja starożytnego Egiptu. Warszawa 1997
- Jarosław Molenda: Mumie. Fenomen kultur. Kraków 2006
- Jarosław Molenda: Tajemnice polskich grobowców. Pielgrzymki. Ukryte skarby. Sensacje i anegdoty. Warszawa 2008
KOMENTARZE (3)
Komentarze z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Maciej G.: Czy to podchodzi pod forme kanibalizmu?
Ciekawostki historyczne: Dobre pytanie.
Nie, to raczaj nekrofagia czyli padlinozerstwo.;)
Ludzką głupota nie zna granic ale żydzi robiący podrobki mumi już mniej dziwią ?