Ciekawostki Historyczne
Zimna wojna

Jak w PRL-u uczono historii?

Komunistyczne władze chciały kształtować umysły Polaków – również na temat historii. Jak w PRL-u wyglądała „jedyna słuszna” wersja dziejów naszej ojczyzny?

Piastowie – a dokładniej wcześni Piastowie – byli szczególnie mile widziani przez włodarzy PRL-u. Dlaczego? Chodziło przede wszystkim o to, że granice za czasów naszych pierwszych władców świetnie pasowały do wizji, jaką dla Polski przewidział Józef Stalin i którą zaakceptowali nasi zachodni sojusznicy. Ale nie tylko. Ludowe władze chętnie przeciwstawiały Polskę piastowską tej jagiellońskiej – bo ta pierwsza była etnicznie „polska”, podczas gdy w drugiej było miejsce dla wielu narodowości, w tym Litwinów, którzy przecież znaleźli się w granicach Związku Radzieckiego.

„Pokrewieństwo” granic było również istotne w kontekście tego, jak przedstawiano Polakom ideę Ziem Odzyskanych. W przypadku takich miast, jak chociażby Kołobrzeg czy Wrocław, łatwo można było ukuć narrację, w której „odzyskiwaliśmy” je niejako w imieniu Mieszka I. Między innymi z tego powodu wyjątkowo hucznie świętowano Tysiąclecie Państwa Polskiego – mimo iż w komunistycznym, świeckim PRL-u jego data „niefortunnie” zbiegała się z chrztem naszego pierwszego księcia. Ale czego się nie robi dla legitymizacji nowych granic?

Piastowie – wzorowi, acz niesforni Słowianie

Wczesnych Piastów przedstawiano w pozytywnym świetle także dlatego, że „w słusznej sprawie” bronili się przed Niemcami. Chętnie przypominano w tym kontekście polskie bohaterstwo pod Cedynią oraz obronę Głogowa. Zgodnie z komunistyczną narracją Polska Mieszka i jego potomków była krainą mlekiem i miodem płynącą. Do tego, jak pisze w książce „Rok w PRL. Codzienność na kartki” Łukasz Modelski: „Piastowie byli wzorowymi Słowianami – ci bowiem, jak wiadomo, oddawali się »jarstwu i wełniarstwu«, jak pod koniec wieku XIX przekonywał ojciec polskiego wegetarianizmu, Konstanty Moes-Oskragiełło. Dopiero margrabia Hodo lub ewentualnie Henryk V uruchamiali ich wojenne talenty”.

Bolesław Chrobry uderza w Złotą Bramę w Kijowie (1018).fot.Wincenty Smokowski /domena publiczna

Bolesław Chrobry uderza w Złotą Bramę w Kijowie (1018).

Ale i Piastowie nastręczali peerelowskim oficjelom pewnych problemów. Zwłaszcza ci późniejsi, którzy przez dotychczasowe koligacje mogli zwyczajnie czuć się Niemcami. Jednak to nie wszystko. O wiele groźniejsze były konkretne fakty dotyczące wypraw wojennych.

Weźmy takiego Bolesława Chrobrego. Czy naprawdę musiał ruszać na Kijów i walczyć z Jarosławem Mądrym, który był tak użyteczny dla historiografii radzieckiej? Do tego jeszcze ta analogia z podobną wyprawą Piłsudskiego. Jak w ogóle syn Mieszka I śmiał wadzić się z innym słowiańskim narodem? Zbagatelizować trzeba było również utarczki pomiędzy Bolesławem Śmiałym a Izajasławem. Ach ci niesforni Piastowie…

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Panslawizm po radziecku

Również sama słowiańskość była w bloku wschodnim „w cenie”, ponieważ ZSRR bardzo na rękę była odrestaurowana i odpowiednio zaadaptowana idea panslawizmu. Oczywiście pod wiadomym przywództwem. Powstawało jednak pytanie: jak w panslawizmie zmieścić NRD czy Węgry? Kuriozalne mogło się wydawać również to, że zgodnie w tą teorią np. Słowianom Połabskim miało być bliżej do Bułgarów niż mieszkańców Saksonii.

 

Te trudności nie zrażały jednak radzieckich teoretyków słowiańskości, a ich idee przeniknęły także do PRL-u w postaci zaskakująco licznych publikacji dotyczących m.in. religii dawnych Słowian (acz niekoniecznie były one zgodne z prawdą). Paradoksalnie w cenie była też „prapolskość”. Jak zręcznie podsumowuje ją Łukasz Modelski:

Prapolskość obejmuje mieszkających na zachód od Wisły uprzejmych, miłych i pokojowo nastawionych wojowników, którzy potęgę swego państwa budują na poszukiwanym miodzie – rarytasie, którego nigdzie w Europie znaleźć nie można. Cesarstwo rzymskie to Niemcy, od których Mieszko nie chce chrztu, misyjny biskup Jordan pochodzi nie wiadomo skąd, a Otto… w gruncie rzeczy chciałby się spolszczyć. Prapolskość to jedno z pojęć, które pozwalały na wszelkie historiograficzne manipulacje. Być może nawet w stopniu jeszcze większym niż słowiańskość.

Czytaj też: Bieszczady na celowniku komunistów. Jak PRL cywilizował polski „Dziki Wschód”?

Powstańcy tak, powstanie – nigdy w życiu

Nie lada problem władze PRL-u miały natomiast z powstaniem warszawskim – swoistym symbolem, bardzo dobrze pamiętanym przez Polaków. Ku utrapieniu komunistów stało się ono wręcz mitem narodowym. Nie dało się go zatem zamieść pod dywan, zakazując mówienia i pisania na ten temat. Jak czytamy w książce „Rok w PRL. Codzienność na kartki”: „Stanęło wiec na tym, że o powstaniu można było mówić, pisać, kręcić filmy, lecz niechętnie na to zezwalano, a przy pisaniu i filmowaniu należało zachować najwyższą ostrożność. Tematem zakazanym była obecność Armii Czerwonej po praskiej stronie Wisły, choć od pewnego momentu podkreślano obecność desantu berlingowców na lewa stronę rzeki”.

W kontekście powstania niewygodny był również fakt, że w szeregach SS znajdowały się jednostki etnicznie rosyjskie. Jak jednak zatem można było mówić o powstaniu? Z oczywistych względów jego oficjalne, publiczne upamiętnienie było niemożliwe. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by upamiętniać samych powstańców. I tak oto znajdujący się w centrum Warszawy Plac Napoleona został przemianowany na Plac Powstańców. W stolicy stanął też pomnik Nike poświęcony „Bohaterom Warszawy 1939–1945”, a pod Barbakanem znalazł się pomnik Małego Powstańca.

Warszawska Nike poświęcona powstańcom.fot.Deutsche Fotothek/CC BY-SA 3.0 de

Warszawska Nike poświęcona powstańcom.

O pomniku powstania warszawskiego trzeba jednak było zapomnieć, chociaż podejmowano w tym kierunku najróżniejsze inicjatywy. Skąd ta niechęć? Ano stąd, że uhonorowanie zrywu oznaczałoby automatycznie upamiętnienie Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, tak zażarcie zwalczanych przez Związek Radziecki. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że czasy, w których nasze władza narzucały nam, co mamy myśleć o historii własnego państwa i przerabiały ją zgodnie z aktualną polityką, już nie wrócą…

Źródło:

Artykuł powstał na podstawie książki Łukasza Modelskiego Rok w PRL. Codzienność na kartki, Wydawnictwo MANDO, Kraków 2025.

 

Il. otwierająca tekst: Jan Matejko/domena publiczna; Deutsche Fotothek/CC BY-SA 3.0 de

Zobacz również

Druga wojna światowa

Alianci wobec powstania warszawskiego

Winston Churchill chciał wesprzeć powstańców warszawskich dostawami uzbrojenia. Jednak Stalin, Roosevelt oraz jego własny sztab mu na to nie pozwolili!

14 maja 2025 | Autorzy: Herbert Gnaś

Zimna wojna

Bieszczady w czasach PRL-u

Władze PRL-u w połowie lat 50. postanowiły centralnie ucywilizować najbardziej dziki i tajemniczy rejon naszego kraju. Ile z tych planów udało się zrealizować?

12 maja 2025 | Autorzy: Łukasz Modelski

Zimna wojna

Luksus w PRL-u

Posiadając te rzeczy, w oczach znajomych w czasach PRL-u uchodzilibyśmy niemal za krezusów. Jakie towary były w Polsce Ludowej synonimem luksusu?

6 maja 2025 | Autorzy: Herbert Gnaś

Średniowiecze

Podbój Słowacji przez Chrobrego

Chrobry prowadził ekspansję również w kierunku obecnej Słowacji. Jego wojska szły tak długo, aż konieczne stało się wytyczenie nowej granicy polsko-węgierskiej.

3 kwietnia 2025 | Autorzy: Herbert Gnaś

Zimna wojna

Samotne matki w PRL

W powojennej Polsce, wymagającej odbudowy demograficznej, ciąża była niemal aktem patriotyzmu. Ale dla kobiet nieślubne dziecko wciąż mogło oznaczać hańbę.

27 października 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

Zimna wojna

Rewolucja społeczna w PRL

W Ludowej Polsce właściciele ziemscy tracili majątki, stając się wrogami ludu. A co z ich służbą? Jak likwidowano system panów i niewolników na polskiej wsi?

14 września 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.