Życie Sisi nie przypominało bajki. Na koniec nieszczęśliwa, chorobliwie dbająca o urodę cesarzowa padła ofiarą zamachu. Ale mordercy wcale nie chodziło o nią...
Pod koniec życia 60-letnia Elżbieta Bawarska dużo podróżowała. Odwiedziła m.in. Portugalię, Algierię, Turcję, Hiszpanię, Egipt i Grecję. Jednym z jej ulubionych kierunków była też Szwajcaria. Uwielbiała tamtejsze pejzaże, góry, jeziora… W 1898 roku po raz kolejny wybrała się do Genewy – jak się miało okazać, na swoją zgubę. Był 10 września. Sisi przebywała tam ze swoją nową damą dworu, Węgierka Irmą Sztaray. Co ciekawe, poprzedniej nocy aż do 02:00 nie mogła zasnąć. Czyżby coś przeczuwała?
O okolicznościach jej śmierci i wydarzeniach, które do niej doprowadziły, opowiada film dokumentalny Sisi: zabójstwo cesarzowej, oparty na materiałach archiwalnych, manifestach, notatkach zamachowca, korespondencji Elżbiety oraz ujawnionych po raz pierwszy aktach ceremonialnych rodziny cesarskiej. Premiera na kanale Polsat Viasat History w piątek 30 sierpnia o godz. 21:00.
Cios prosto w serce
Rankiem tamtego feralnego dnia Sisi i Irma wyszły z hotelu Beau Rivage nad Jeziorem Genewskim. Ich celem była przystań, gdzie chciały wejść na pokład parowca do Montreux. Zdążyły pokonać zaledwie 200 metrów, kiedy nagle do Elżbiety podbiegł niezidentyfikowany mężczyzna. Wydawało się, że tylko ją uderzył. Zresztą i ona sama początkowo odniosła takie wrażenie. Ale stało się coś znacznie gorszego. Napastnik ugodził ją pilnikiem na wysokości serca.
Sisi była w szoku. Być może z tego powodu nie zdawała sobie sprawy, co się stało i jak poważne będzie to miało konsekwencje. Co prawda tuż po ataku osunęła się bezwładnie na ziemię, ale po krótkiej chwili… wstała i jak gdyby nigdy nic ruszyła ze swoją damą dworu dalej. Cesarzowa zdołała nawet wsiąść na wspomniany parowiec. Lekarze tłumaczyli potem, że pilnik był stosunkowo cienki, więc tempo wypływania krwi z serca Elżbiety nie było duże. Na pokładzie jednak ponownie straciła przytomność i upadła.
Po raz ostatni włosami ukoronowana
Około 14:00 na improwizowanych noszach zaniesiono ją z powrotem do jej pokoju hotelowego. I tym razem był to koniec. Zgodnie ze świadectwem zgonu zmarła o 14:10. Po śmierci przebrano ją w biały całun. Następnego dnia przeprowadzono częściową sekcję zwłok – zbadano jej tułów. Później ciało osłonięto jedwabnym, czarnym szlafrokiem, a włosy ułożono tak, by przypominały koronę. Co ciekawe, w trakcie tych zabiegów zauważono, że czoło i policzki Sisi były żółtawe.
W międzyczasie przygotowano sąsiadujący z pokojem hotelowym salon, który przekształcono w kaplicę. Przeniesiono tam jej ciało. 13 września pobłogosławił je biskup Freiburga. Następnego dnia Elżbietę Bawarską złożono do trumny, w której miała zostać przewieziona do Wiednia. Dotarła tam wieczorem 15 września. Do stolicy Austrii wraz z nią pojechało również łóżko, na którym zmarła. Co się z nim potem stało? Nie wiadomo.
Czytaj też: Mroczne sekrety urody cesarzowej Sisi
Kto był zabójcą?
Szaleniec. Maniak. Współcześnie podejrzewa się go nawet o kompleks Herostratesa. Nazywał się Luigi Lucheni i był włoskim anarchistą. W chwili popełnienia zbrodni miał zaledwie 25 lat. Wieść o tym, że rozpisywały się o nim gazety, napawała go dumą. Co ciekawe, to nie Sisi miała być jego celem. A przynajmniej nie pierwotnym. Otóż przybył do Genewy, by zamordować pretendenta do tronu Francji, Henryka Orleańskiego. Ten się jednak nie pojawił. Jak tłumaczył później Lucheni, chciał po prostu zabić kogoś, kto byłby symbolem szlachectwa obrażającym klasę robotniczą. W gazecie znalazł informację, że do miasta przybyła cesarzowa Austrii. Resztę historii znamy…
Tuż po ataku zabójca próbował zbiec, ale szybko go złapano. Odprowadzany do aresztu, uśmiechał się szeroko. Skazano go na dożywocie, ale postanowił skrócić sobie wyrok. 19 października 1910 roku powiesił się w swojej celi.
Niechciane miejsce pochówku
Śmierć Sisi wstrząsnęła XIX-wieczną Europą – i zdruzgotała Franciszka Józefa. W dniach po zamachu powtarzał w kółko, że nie może zrozumieć, jak ktoś mógł zamordować osobę, która nigdy nie uczyniła nikomu nic złego? Jak mawiał, Elżbieta była „promieniem jego światła”, jego jedynym szczęściem. Z drugiej strony wiemy, że zdradzał żonę, a ona sama w małżeństwie nie czuła się szczęśliwa.
Nieszczęśliwa byłaby zapewne również z tego, co miało czekać ją po śmierci. Sisi za życia nie znosiła duszącej jej dworskiej etykiety i powtarzała, że chce być pochowana na swojej ukochanej wyspie Korfu – jak najdalej od Wiednia, który stał się dla niej więzieniem. Jej życzenie nie zostało jednak spełnione.
Zimny i bezwzględny protokół wymagał, by została pochowana zgodnie z ceremoniałem. Do tego jeszcze nie dano jej spocząć w całości. Wyjęto jej serce i zamknięto w srebrnej urnie, którą ustawiono w Kaplicy Loretańskiej w kościele Augustianów. Z kolei w katedrze św. Szczepana w jednej z nisz spoczęły jej… wnętrzności. Ciało złożono w trumnie przystrojonej białymi kwiatami. Kondukt pogrzebowy w asyście 12 jeźdźców na czarnych koniach odprowadził ją do Krypty Kapucynów, gdzie o 21:00 została ostatecznie pożegnana. I tak tragiczne życie Sisi, przerwane tragiczną śmiercią, zakończyła osobista tragedia pogrzebu…
Inspiracja
Bibliografia
- G. Kugler, Elisabeth. Empress of Austria – Queen of Hungary, Bonechi Verlag Styria, Graz 1999.
- B. Hamann, E. Hassmann (red.), Elizabeth. Stages in life, Verlag Christian Brandstätter, Vienna 1998.
- L. Merkle, Sissi. The Tragic Empress, Bruckmann, Munich 1998.
- C. Morató, Królowe przeklęte, Świat Książki, Warszawa 2014.
- R. Pellicer, Mug Shots, Abrams, New York 2009.
Ilustracja otwierająca tekst: Le Petit Journal/domena publiczna; Emil Rabending/domena publiczna
Polecamy video: Żony Władysława Jagiełły. Jak umierały królewskie wybranki?
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.