Ciekawostki Historyczne
Zimna wojna

Erich von dem Bach po wojnie

Wydaje się niemożliwe, że człowiek, który nadzorował pacyfikację powstania i kazał mordować Polaków, nie był sądzony za te zbrodnie. A jednak do tego doszło.

Generał Erich von dem Bach musiał 7 stycznia 1946 roku stawić się przed trybunałem norymberskim. Ale nie w roli oskarżonego, a jedynie świadka oskarżenia, który miał pogrążyć nazistowskich zbrodniarzy. Problem w tym, że sam również był zbrodniarzem potrzebnym jednak aliantom.

Kanalia, która sprzedała duszę

Von dem Bach, nazista o polskim pochodzeniu, dokładnie opisał w Norymberdze, jak reżim hitlerowski mordował miliony ludzi – ku wściekłości funkcjonariuszy upadłej Trzeciej Rzeszy. Szczególnie niezadowolony z jego zeznań był Hermann Göring, który obrzucił von dem Bacha szeregiem wyzwisk. Sytuacja ta została przywołana przez Christophera Machta w książce  Spowiedź generała von dem Bacha. Szczera rozmowa z powstańcem warszawskim. Autor wkłada w usta zbrodniarza słowa:

Göring to był cham i prostak! Mówiłem na jego temat samą prawdę. Przypominam, że w trakcie jednej z rozpraw krzyczał do mnie, że jestem zdrajcą, wstrętną świnią, największym mordercą w Trzeciej Rzeszy. Kanalią, która sprzedaje duszę, żeby uratować swoją śmierdzącą skórę.

Erich von dem Bach nie stanął przed sądem za zbrodnie na Polakach. Występował za to jako świadek w wielu procesach nazistowskich zbrodniarzy (na zdj. zeznaje w procesie Ludwiga Fischera, szefa tzw. dystryktu warszawskiego).fot.Narodowe Archiwum Cyfrowe

Erich von dem Bach nie stanął przed sądem za zbrodnie na Polakach. Występował za to jako świadek w wielu procesach nazistowskich zbrodniarzy (na zdj. zeznaje w procesie Ludwiga Fischera, szefa tzw. dystryktu warszawskiego).

W kontekście śmierci Göringa, który nie doczekał wykonania zasądzonego mu wyroku śmierci, bo krótko przed egzekucją popełnił samobójstwo, interesującą informację podaje Norman Davies. Otóż wspomina o plotce, jakoby to właśnie von dem Bach, witając się któregoś razu z byłym szefem Luftwaffe w „afektowany” sposób, dostarczył mu ampułkę z cyjankiem. Później generał oddał do kontroli drugą ampułkę – identyczną z tą, którą znaleziono w ustach Göringa. Alianci w żaden sposób nie odnieśli się jednak do tych rewelacji, które rozpowszechniał główny zainteresowany. Dziś większość historyków uznaje je za kłamstwo.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Zdrajca po załamaniu nerwowym

Göring faktycznie nawymyślał von dem Bachowi od „obrzydliwych skunksów”, dodając, że „był najkrwawszym mordercą w tym całym przeklętym układzie”. Wtórował mu w tym Jodl, który zasugerował, by sędziowie zapytali generała, „czy wiedział, że Hitler stawiał go za wzór w zwalczaniu partyzantów”. Zbrodnicze szlify ów „wzór” zdobywał m.in. w trakcie brutalnych działań, jakie hitlerowcy prowadzili na terenie obecnej Białorusi.

Erich von dem Bach w książce Christophera Machta twierdzi, że to, co wydarzyło się na Białorusi, poskutkowało u niego załamaniem nerwowym. Wypowiada się o tym następująco: „Do tej pory w świadomości miałem siebie jako człowieka, który pełnił bohaterskie czyny w trakcie pierwszej wojny światowej. A tu nagle dotarło do mnie, że nie jestem już żadnym żołnierzem, tylko pełnokrwistym dowódcą kierującym brutalnymi akcjami. Z jednej strony czułem, że w końcu mogę wykorzystać swoje zdolności przywódcze. Z drugiej zaś nie do końca radziłem sobie ze świadomością, że moje rozkazy skutkują masowymi mordami”. Trudno jednak uznać, by białoruska trauma mogła stanowić usprawiedliwienie dla jego zbrodni popełnionych m.in. podczas pacyfikacji powstania warszawskiego. Tym bardziej bulwersujący jest fakt, że nie został za nie osądzony…

Czytaj też: Komando „palaczy ciał”. Niemcy przymusili Polaków do zacierania śladów swoich zbrodni w trakcie powstania warszawskiego

Morderca z amerykańskiej wypożyczalni

Paradoksalnie Erich von dem Bach w 1947 roku znalazł się w naszym państwie, ale nie mieliśmy prawa go aresztować i sądzić, bo na to potrzebna byłaby zgoda USA. A tej dostać nie mogliśmy. Generał przyjechał bowiem do Polski, by ponownie wystąpić w charakterze świadka. Tym razem przesłuchiwany przez prokuratora Jerzego Sawickiego pogrążał gubernatora tzw. dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera. Na skutek zeznań von dem Bacha zbrodniarz został skazany na śmierć. A „świadek koronny” spokojnie powrócił do Niemiec.

Kat powstania warszawskiego spędził jeszcze dwa lata w amerykańskim areszcie – i na tym jego „kara” się zakończyła. W 1949 roku wyszedł na wolność. Wprawdzie dwa lata później Izba Denazyfikacyjna skazała go na 10 lat więzienia, jednak na poczet wyroku zaliczono mu odsiedzianych 5 lat, a reszty zwyczajnie nie odbył. Dlaczego? Jak bezczelnie stwierdził von dem Bach w wywiadzie dla tygodnika „Der Spiegel”: „ Niech po mnie przyjdą, nie myślę sam się zgłaszać”. Nietrudno się domyślić, że nie przyszli. Zresztą na kpinę zakrawa również zbrodnia, za którą dostał ten wyrok. Otóż osądzono go nie za bestialstwa popełnione w Warszawie, a za… mordowanie przeciwników nazizmu w latach 30.

Czytaj też: Najważniejsi naziści po zakończeniu wojny. Co stało się z Goebbelsem, Hessem, Frankiem?

Z prawdą nie było mu po drodze

Von dem Bach zdołał uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny. W latach 1951–1958 żył spokojnie w znajdującej się zaledwie ok. 40 km od Norymbergi wsi Eckersmühlen. Władysław Bartoszewski sugerował, że zbrodniarz pracował wtedy w charakterze nocnego stróża. Nagle jednak przypomniał sobie o nim niemiecki wymiar sprawiedliwości. Ale ponownie nie chodziło o zbrodnie popełnione przez generała w trakcie II wojny światowej. Tym razem sięgnięto do sprawy jeszcze odleglejszej: w 1934 roku w czasie tzw. nocy długich noży zginął esesman Anton von Hohberg. Von dem Bach miał być sądzony za jego śmierć.

Erich von dem Bach w 1947 roku znalazł się w naszym państwie, ale nie mieliśmy prawa go aresztować i sądzić, bo na to potrzebna byłaby zgoda USA.fot.NAC/domena publiczna

Erich von dem Bach w 1947 roku znalazł się w naszym państwie, ale nie mieliśmy prawa go aresztować i sądzić, bo na to potrzebna byłaby zgoda USA.

Udział w rozprawie zaczął od stwierdzenia, że sąd „całej prawdy” się od niego nie dowie. Nawiasem mówiąc, uważany był za patologicznego kłamcę, tak że dotrzymanie słowa w tej kwestii raczej nie sprawiło mu trudności. Zresztą kilkakrotnie w swoim życiu zmieniał nawet własne nazwisko – w zależności od chwilowych potrzeb. Proces w sprawie von Hohberga zakończył się w lutym 1961 roku. Ustalono, że Himmler chciał jedynie aresztować mężczyznę, ale von dem Bach chciał się „wykazać” i kazał go zamordować. Zasądzony wyrok? Zaledwie 4,5 roku więzienia, od których należało odjąć 2,5 roku spędzone w areszcie…

Czytaj też: Zanim nastała noc kryształowa. Od czego się to wszystko zaczęło?

Nazista o kartotece czystej jak łza

Jak to w ogóle możliwe? Otóż wyrok von dem Bacha złagodzono na podstawie faktu, iż… dotąd nie był karany! I to mimo tego, że w trakcie procesu zawzięcie bronił Hitlera, twierdząc, że ten nie miał nic wspólnego z nazistowskimi zbrodniami Trzeciej Rzeszy… Nic dziwnego, że książkowy von dem Bach w Spowiedzi… Christophera Machta pozwala sobie na stwierdzenie: „Nigdy nie udowodniono mi żadnej winy w stosunku do zdarzeń podczas drugiej wojny światowej. Może poza drobnymi epizodami… Pan powie: to tylko zbieg okoliczności albo brak chęci osądzenia mnie ze strony aliantów. Ja powiem: jestem niewinny. I tyle!”.

Co się tyczy aliantów: można by się spodziewać, że przykładnego ukarania von dem Bacha powinien był się domagać Związek Radziecki. Bądź co bądź, generał miał na rękach również sporo rosyjskiej krwi. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Norman Davies ma na to wytłumaczenie: ZSRR nie chciał ryzykować porównywania nazistowskich zbrodni z własnymi…

W tym kontekście absolutną ironią jest to, za co w końcu von dem Bach trafił za kraty. Skazano go bowiem za zamordowanie w 1933 roku… pięciu niemieckich komunistów. I o dziwo tym razem otrzymał wyrok dożywocia. Nie opuścił już murów więzienia. Zmarł w więziennym szpitalu w Monachium 8 marca 1972 roku w wieku 73 lat, ostatecznie uciekając polskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Źródło:

Artykuł powstał na podstawie książki Spowiedź generała von dem Bacha. Szczera rozmowa z powstańcem warszawskim autorstwa Christophera Machta, Bellona, Warszawa 2024.

Literatura uzupełniająca

  1. P. W. Blood, Siepacze Hitlera. Oddziały specjalne SS do zwalczania partyzantki, Bellona, Warszawa 2008.
  2. N. Davies, Mikrokosmos, Wydawnictwo Znak, Kraków 2020.
  3. N. Davies, Powstanie ‘44, Wydawnictwo Znak, Kraków 2004.
  4. R. Michaelis, Estończycy w Waffen SS, Bellona, Warszawa 2010.
  5. A. Richie, Warszawa 1944. Tragiczne Powstanie, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2018.

Zobacz również

Druga wojna światowa

Komando „palaczy ciał”

Już na początku sierpnia 1944 roku z rozkazu gen. von dem Bacha w Warszawie utworzono specjalne komando złożone z Polaków. Mieli sprzątać po zbrodniach Niemców.

1 lipca 2024 | Autorzy: Christopher Macht

Druga wojna światowa

Niemiecka rzeź Woli

Nie oszczędzali nikogo. Brutalnie pozbawiali życia kobiety, dzieci, starców, rannych i chorych. Na początku sierpnia 1944 roku Niemcy rozpętali na Woli piekło.

30 kwietnia 2024 | Autorzy: Alex J. Kay

Dwudziestolecie międzywojenne

Eugenika w III Rzeszy

Prawo w teorii ma chronić obywateli. Historia pokazuje jednak, że gdy władza wpada w ręce fanatyków, nikt nie może czuć się bezpiecznie. Nawet niewinne dzieci.

22 kwietnia 2024 | Autorzy: Anna Baron-Jaworska

Dwudziestolecie międzywojenne

Prześladowania Polaków w Gdańsku

Niemcy nie kryli wrogiego nastawienia do Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku. Napadano na polskich urzędników, studentów wyrzucano z uczelni siłą.

17 sierpnia 2023 | Autorzy: Maciej Danowski

Druga wojna światowa

Hermann Voss. Herold Holokaustu

„Polski naród musi zostać wypleniony” – pisał Hermann Voss.  Ten profesor anatomii na długo przed wojną nawoływał do zagłady Polaków i Żydów.

8 listopada 2022 | Autorzy: Aneta Wawrzyńczak

Druga wojna światowa

Nie tylko „krowy”, „szafy” i „goliaty”. Tajne bronie Hitlera przeciwko Powstaniu Warszawskiemu

W czasie Powstania Warszawskiego Niemcy użyli wielu typów tajnych, prototypowych i niezwykłych broni. Do niszczenia miasta używali najcięższego moździerza Karl-Gerät kaliber 600 mm, rakiet z...

24 sierpnia 2020 | Autorzy: Szymon Mazur

KOMENTARZE (3)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

PI Grembowicz

Dlaczego?!
Ponieważ Niemce jako stały dominant, gracz, rozdający Europy, Zachodu, UE i jednocześnie odwieczny kumpel Rosji – Rosjan i tow. Stalina/NKWD jak tow. Putina/KGB/FSB/GRU… obraziliby się obrażając się na wszystkich, odrzucili przeszłość i nie znieśliby tego, co zaszło, pokornie!
„Niemcy i Rosja byli zawsze razem, przeciw Polsce” SC Mackiewicz
Real Life of Politik

    rortem

    Niemce?
    …obraziliby się obrażając się…?
    Naucz się w końcu pisać poprawnie po polsku. Byłeś wielokrotnie proszony żebyś przesłał tu trollować. Na ruską onucę nie wyglądasz. Raczej na piSSowskiego kretyna.

Rob

Jego prawdziwe nazwisko to von de Bach Zalewski i pochodził z szlachty pomorskiej .

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.