Ciekawostki Historyczne
XIX wiek

Spisek omski. „Zbrodnia” i kara

Dla części Polaków upadek powstania listopadowego nie oznaczał końca walki. Postanowili wzniecić bunt w Rosji. Ale spisek omski nie poszedł zgodnie z planem.

„Tradycje” spiskowania przez Polaków przeciwko Rosji na syberyjskich terenach są długie. Już w 1814 roku nasi rodacy planowali podjęcie tam działań zbrojnych. Niestety, ze względu na dość szybką reakcję władz rosyjskich nie wiemy o tych wydarzeniach wystarczająco dużo, aby dokładnie odtworzyć, co planowano. Jednym z nielicznych śladów tego spisku jest znaleziony u niejakiego Baranowskiego (domniemanego współorganizatora) list zaadresowany do jego znajomego z Omska. Miał on zawierać szczegóły planowanych działań.

Ilczewskij, ówczesny gubernator Tomska, pomimo braku wyraźnych dowodów albo wykoncypował, co miało się stać, albo były to tylko jego insynuacje. W każdym razie zasugerował gubernatorowi Tobolska, że bunt miał wybuchnąć w Tomsku, a następnie rozszerzyć się na Omsk, Iszym, Jałutorowsk, Tobolsk i inne miejsca. Polacy (zapewne w dużej mierze służący w rosyjskiej armii żołnierze) mieli planować odebranie broni Rosjanom, uwięzienie urzędników i stworzenie czegoś w rodzaju tymczasowego rządu. Spisek został wykryty, ale jego organizatorów nie spotkały żadne drastyczne konsekwencje oprócz relokacji. Kilkanaście lat później wydarzenia potoczyły się zgoła inaczej…

Zasięg powstania miał być imponujący

Rok 1832. Powstanie listopadowe upadło. Zaczęły się represje. Polaków zsyłano na Syberię. Tam zastanawiali się: jak dać się we znaki zaborcy i wywalczyć wolność? Na czele planowanej rebelii stanąć mieli trzej młodzi Polacy: ksiądz Jan Sierociński (lat 34, przeor klasztoru bazylianów w Owruczu), Ksawery Szokalski (lat 26) oraz Władysław Dryżułowski (lat 22). Sierociński i Drużułowski poznali się jeszcze w czasach powstania, w oddziale Michała Hołowińskiego. Z kolei Szokalski, późniejszy felczer w Tobolsku, służył pod komendą Benedykta Kołyszki.

Dla niektórych Polaków upadek powstania listopadowego nie był końcem walkifot.Karol Malankiewicz/domena publiczna

Dla niektórych Polaków upadek powstania listopadowego nie był końcem walki

Pierwotnym ogniskiem buntu miał stać się Omsk. W latach 1832 i 1833 przygotowania trwały. Kierował nimi Jan Sierociński. Do spisku, który stał się potem znany jako spisek omski lub sprawa omska, włączano żołnierzy, a nawet oficerów od lat zamieszkujących na Syberii. Chętnych przybywało. Ponownie na mapie spiskowców pojawił się też Tobolsk. Sprawa polska mogła tam trafić na podatny grunt – do Tobolska zesłano działaczy Towarzystwa Patriotycznego. Mowa o pułkowniku Sewerynie Krzyżanowskim, hrabim Piotrze Moszyńskim oraz uczestniku powstania listopadowego Jakubie Szrederze. Próbowano również nawiązywać kontakty z Polakami m.in. z Jekaterynburga i Permu.

Ba, spiskowcy zamierzali zaangażować również osoby innej narodowości. Próbowali porozumieć się z Kirgizami, którzy również mieli wystąpić zbrojnie, by potem walczyć ramię w ramię z Polakami przeciwko Rosji. Wiesław Caban wspomina również o pomysłach skontaktowania się z kazachskim sułtanem Tursunem Czyngischowem.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Nóż w plecy

Nagle zdarzyła się tragedia: w czerwcu i lipcu aresztowano wszystkich trzech przywódców omskiego powstania. Stało się tak w wyniku donosu, który złożyło przynajmniej czterech innych Polaków. Trzeba było szybko podjąć decyzję co dalej. Dowództwo przejęli Tomasz Ostrowski i Antoni Zagórski. Przygotowania kontynuowano. Planowano nawet uwolnienie Sierocińskiego, ale został on przetransportowany do Tobolska.

W związku z obawami o dalsze aresztowania postanowiono przystąpić do działania. Bunt miał się rozpocząć 5/6 sierpnia. W pierwszej kolejności należało wprowadzić chaos w szeregach wroga, podpalając budynki rządowe i opanowując koszary. Opierający się dowódcy mieli zostać od razu rozstrzelani. Chciano też uwolnić więźniów. Liczono, że przyłączą się do buntu.

Planowano również pozyskać do sprawy… Rosjan. Jak? Legendą. Zamierzano wykorzystać w tym celu postać księcia Konstantego Pawłowicza, który rzekomo znajdował się w jednym z klasztorów i potrzebował pomocy. W przedstawianej wersji wydarzeń miał stanąć na czele Rosjan i wyzwolić ich (a przy okazji i Polaków) spod tyrańskich rządów Mikołaja I.

Czytaj też: Czy powstanie listopadowe miało szanse powodzenia?

Gwóźdź do trumny

Ale ponownie ktoś zdradził. I ponownie w gronie zdrajców znaleźli się Polacy. Anna Milewska-Młynik sugeruje, że byli to… uczestnicy powstania listopadowego. Tym razem skutki okazały się katastrofalne. Aresztowania były masowe. Uwięzionych zostało ok. 460 Polaków oraz kilku Rosjan. Śledztwo i proces trwały ponad 3 lata: od lipca 1833 do grudnia 1836. Najbardziej szokujący był jednak wyrok dla pierwotnych przywódców powstania. Sam car miał na wieść o spisku zapałać strasznym gniewem, ponieważ bunt miał szanse powodzenia i mógł objąć znaczne obszary. Kara musiała być więc straszliwa.

Przywódców spisku omskiego skazano na tzw. praszczętę, czyli zatłuczenie kijami na śmierć przez szpaler żołnierzy (il. poglądowa)fot.Oscar Rex /domena publiczna

Przywódców spisku omskiego skazano na tzw. praszczętę, czyli zatłuczenie kijami na śmierć przez szpaler żołnierzy (il. poglądowa)

Przywódcy spisku omskiego zostali skazani na 6000 kijów bez litości. Była to tzw. praszczęta, brutalny rodzaj „ścieżki zdrowia”, w której skazaniec jest mordowany niezwykle powoli. Przepędza się go pośrodku szpaleru ludzi wyposażonych np. w kije, przy czym każdy z nich zadaje tylko jedno uderzenie naraz. Ofiara jest pędzona i bita przez całą długość szpaleru – i z powrotem – aż otrzyma nakazaną liczbę razów. Zazwyczaj w pewnym momencie skazany nie był już w stanie dalej samodzielnie się poruszać. Układano go wtedy na noszach i kontynuowano wymierzanie kary – nawet, kiedy nieszczęśnik już dawno wyzionął ducha.

Na taką właśnie karę skazano przywódców spisku omskiego. Jeżeli komuś udałoby się jednak przeżyć, miał zostać zesłany do kopalni nerczyńskich. Na dożywocie.

Czytaj też: Łamanie kołem – najgorsza tortura w dziejach?

Kawały ciał skazanych latały w powietrzu

Części osób oszczędzono tego okrucieństwa. Pozostali mieli umrzeć w męczarniach. Łaskawie pozwolono ich później pochować w jednym grobie, a nawet postawić na nim czarny krzyż. Na dzień egzekucji wyznaczono 7 marca 1837 roku. Przeżył ją jedynie Franciszek Szokalski, a to dlatego, że wstawił się za nim lekarz batalionowy. Ale i tak otrzymał wiele razów. Jak podaje Bolesław Limanowski dwa razy był bity. Pierwszym razem otrzymał 5000 pałek, drugim razem 1000. Z ciałem jakby połatanem zawieziony został do nerczyńskich kopalni. Na miejscu próbował pomagać innym osadzonym i miejscowym. W 1844 roku popełnił samobójstwo, ponieważ współwygnańcy nie chcieli przyłączyć się do jego planu ucieczki.

Kara dla spiskowców była wyjątkowo okrutna (il. poglądowa)fot.Piotr Stachiewicz/domena publiczna

Kara dla spiskowców była wyjątkowo okrutna (il. poglądowa)

Wróćmy jednak do dnia egzekucji. Ostatnim, którego wyprowadzono na wykonanie wyroku, był Jan Sierociński. Wytrzymał łącznie około 3000 uderzeń. Potem już tylko pastwiono się nad jego ciałem. Agaton Giller pozostawił przerażający opis tego, jak karano przywódców spisku omskiego:

Za miastem, na placu oczyszczonym ze śniegu stanęły w długie ulice wyciągnięte trzy bataliony. Żołnierzom zamienionym na katów, rozdano grube, wiśne kije, których zapasy na kupach leżały. Był mróz trzaskający. Z więzienia wyprowadzono na plac kajdanami brząkających Polaków. Przeczytano im wyroki. Obnażono od stóp aż do szyi. Każdemu obie ręce przywiązano do lufy karabina, a dwóch podoficerów ciągnąc za kolbę, wprowadzili jednego za drugim dwunastu męczenników w ulicę żołnierzy, najeżoną kijami jakby nożami. Bębny zagrały. W takt muzyki posypały się razy na plecy, piersi, głowy, brzuchy i nogi ciągnionych.

Ciało kijami jak ciasto odrywano. Kawały jego latały w powietrzu lub poodkładane wlokły się po ziemi za idącymi, i okazały się gołe żebra. Bito szkielety ludzkie krwią cieknące. Serca było widać, i wnętrzności poszarpane świat ujrzały. Krwią purpurową zapłynęła droga męczenników za wolność, już nie tylko europejskich, ale i azyatyckich narodów.

Bibliografia

  1. Caban, Pomysły na przetrwanie, wolność i niepodległość polskich zesłańców politycznych na Syberii w XIX wieku (do 1914 roku). Część II. Pomysły na wolność i niepodległość, „Respectus Philologicus”, nr 33/2015.
  2. Limanowski, Stuletnia walka Narodu polskiego o niepodległość, Polskie Towarzystwo Nakładowe, Lwów 1906.
  3. Milewska-Młynik, Polacy w Omsku, „Niepodległość i Pamięć”, nr 11/1998.
  4. Turczyński, Wygnańcy. Z martyrologii naszej, Z Drukarni „Dziennika Polskiego”, Lwów 1894.

Zobacz również

XIX wiek

Chłopi w powstaniach narodowych

Bez poparcia chłopów nie było co wszczynać narodowych zrywów. Jak przywódcy powstania listopadowego i styczniowego przekonywali ich do walki o niepodległość?

29 maja 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

XIX wiek

Zapomniana bohaterka powstania styczniowego. Henryka Pustowójtówna. Kim była i czego dokonała?

Gdy wybuchło powstanie styczniowe, ta młoda dziewczyna nie chciała się mu tylko bezczynnie przyglądać. Pragnęła walczyć na równi z mężczyznami. Założyła męski mundur i przyjęła...

28 lipca 2021 | Autorzy: Violetta Wiernicka

XIX wiek

Podział, rzeź i upadek. Czy powstanie krakowskie w ogóle mogło się udać?

To miało być powstanie inne niż wszystkie. Zryw, w którym o niepodległość kraju ramię w ramię ze szlachtą walczą chłopi. Insurekcja przerodziła się w tragifarsę,...

10 czerwca 2021 | Autorzy: Piotr Janczarek

XIX wiek

Sztyletnicy – egzekutorzy powstania styczniowego

Nieśli śmierć konfidentom, zdrajcom, carskim urzędnikom i żandarmom. Pojawiali się nagle, w ciemnej bramie, przed drzwiami mieszkania. Wyrok wykonywali na miejscu. Kilka uderzeń nożem –...

24 stycznia 2021 | Autorzy: Marcin Moneta

Druga wojna światowa

„Ostrze sierpa odcięło głowę od wijącego się w konwulsjach ciała skazańca” – tak Rosjanie karali za próbę ucieczki z łagru

Setki kilometrów lasów do pokonania, a po drodze – stada wygłodniałych wilków, zabójczy mróz i patrole wojskowe. Szanse na ucieczkę z sowieckiego łagru były znikome....

5 maja 2020 | Autorzy: Maria Procner

Dwudziestolecie międzywojenne

„Co nocy było słychać nieludzkie wrzaski, jęki, wycie”. Tak bolszewicy wieźli Polaków na Syberię

Bolszewicy odziedziczyli po upadłym caracie niechęć do Polaków. Za ich rządów kolejne transporty "wrogów Moskwy" trafiały na Syberię. Już sama podróż była wstępem do czekającego...

24 kwietnia 2019 | Autorzy: Maciej Zborek

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

niepoprawny politycznie

Historia mało znana, a szkoda…
Przyczyn spisku było wiele. W 1833 roku w Omsku w Samodzielnym Korpusie Syberyjskim odbywało karną służbę wojskową 2300 do 2500 Polaków, co stanowiło około 10% ogółu wojska (taki był prikaz by nie było to więcej). Morale wielu Polaków wcielonych do Korpusu Kaukaskiego było kiepskie. Wolny czas poświęcali na uciechy w domach publicznych, które zresztą nieraz były prowadzone przez żony polskich oficerów. Żołnierze oddawali się też pijaństwu, włóczyli się całymi gromadami po mieście i doprowadzali do bójek (M. Chrostek, Romantycy i socjaliści – w konspiracji, w areszcie i na zesłaniu…, 2008.). Trzeba było im zatem dać jakiś sens i cel… Najprawdopodobniej po powstaniu planowano rzeczywiście połączyć się z Kirgizami i razem z nimi zdobyć Bucharę, a następnie wystąpić przeciw Rosji. (T. Skoczek i inni 2023., Polonia – etnografia polityczna – niepodległość…). Choć biografka księdza Sierocińskiego W. Śliwowska stwierdza, że: „…mimo tysięcy zapisanych stronic, nie zdołano w gruncie rzeczy wyjaśnić celu i zasięgu spisku. Krzyżujące się interesy miejscowych kacyków i centralnej władzy nie sprzyjały temu…” Na cel kirgiski zdaje się wg niej, jednak wskazywać ten fragment (dodajmy długie lata utajniany) zeznań księdza: „Opowiadają, jak to biednych Kirgizów rabują Kozacy zabijając ich na śmierć całymi aułami, a złożywszy potem na kupę i zapaliwszy biorą wszystko i uchodzą…” Miało to zadecydować zresztą o wydaniu wyroku śmierci na księdza. Ale po odwołaniu „…12 stycznia 1837 r. nowego stylu, miłosierny Mikołaj I podpisał [zmieniony – nowy] wyrok: karę śmierci zamienił na sześciokrotne przegnanie przez szpaler tysiąca żołnierzy uzbrojonych w kije, zwany „zieloną ulicą”. Był to ulubiony środek wychowawczy stosowany w rosyjskiej armii…” – dodaje Śliwowska.
Najbardziej ubolewa ona tutaj nad tym, że: „Nie znajdujemy jednak żadnego śladu zainteresowania tą bulwersującą opowieścią wśród elity Wielkiej Emigracji. Męczeńska śmierć unity, księdza Jana Henryka Sierocińskiego, wcielonego do wojska za udział w Powstaniu Listopadowym i obwinionego w szesnaście miesięcy później o zorganizowanie w Syberii Zachodniej spisku, mającego za cel uwolnienie odbywających tu karę powstańców przeszła – rzecz niepojęta – prawie nie zauważona przez polską opinię publiczną.” (…)
A nie był to przecież zwyczajny ksiądz powstaniec, bo i „poeta” literat bardziej – autor publikacji „Śpiew historyczny”, opiewającej bohaterski udział owruckich zakonników i w ogóle Owruczan w powstaniu 1831 r., oraz przejmujących „Modlitw syberyjskich”. To m. in. dlatego śmierć księdza „kolegi po fachu” opisał sam Lew Tołstoj w opowiadaniu ”Za co?”
Zresztą pamięć o ks. Sierocińskim jest chyba znacznie bardziej żywa obecnie TAM na Syberii, niż u nas. Jak zauważa bowiem jeden z autorów cytowanej tutaj (T. Skoczek i inni, 2023.) pozycji: „Dodam jeszcze, że legenda o ks. Janie Sierocińskim jest żywa w Omsku do dzisiejszego dnia, o czym mogłem przekonać się podczas ostatniej marcowej wizyty.” (…)

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.