Wszystko zaczęło się od konfiskaty transportu piwa, które książę legnicki Rupert I wysłał do Wrocławia swojemu bratu Henrykowi... Potem było już tylko gorzej. Wojna piwna we Wrocławiu skończyła się na klątwie i plądrowaniu dóbr kościelnych.
Spór biskupstwa z wrocławskim mieszczaństwem znany dziś jako „wojna piwna” lub „popia” miał miejsce w latach 1380–1382. Powód był prosty: obostrzenia związane ze sprowadzaniem na Ostrów Tumski, gdzie znajdowała się kapituła katedralna, piwa warzonego poza miastem. W tamtym czasie Kościół katolicki tracił na sile, a władze świeckie dążyły do wyzwolenia się spod wpływów kleru.
W średniowieczu prawa do produkcji towarów uzyskiwano przez przywileje. Dotyczyło to również piwa. Browarnictwo było wówczas niezwykle rentowną gałęzią przemysłu, więc rywalizacja na „rynku piwnym” była zażarta. W przypadku wrocławskiej „wojny piwnej” konflikt między browarnikami a klerem stał się pretekstem do ukrócenia samowoli biskupstwa i umocnienia władzy rady miejskiej.
Nie wszystko zostaje w rodzinie
Browary z Wrocławia słynęły z produkcji piwa na całym świecie, a wrocławscy browarnicy chcieli uzyskać monopol na sprzedaż piwa w stolicy Dolnego Śląska. Tymczasem w pobliskiej Świdnicy również działały sławne w okolicy browary. Świdnickie piwo dość często zresztą powodowało zatargi – konwoje notorycznie padały ofiarą grabieży.
Pomimo trudności związanych z transportem świdnicki browar stał się popularny szczególnie wśród księży z diecezji wrocławskiej. Złoty trunek był przez nich sprowadzany nie tylko na własny użytek, ale również na sprzedaż. To oczywiście przekładało się na spadek zysków rodzimych producentów. Rajcy wrocławscy wydali więc edykt zakazujący przywożenia do miasta i sprzedaży piwa ze Świdnicy.
Biskupem wrocławskim był wówczas Wacław II legnicki, syn księcia Legnicy Wacława I i księżniczki cieszyńskiej Anny. Miał on trzech braci: Ruperta I, Bolesława IV i Henryka VIII. Ten ostatni sprawował wówczas posługę kapłańską w stolicy Dolnego Śląska na stanowisku kanonika kapituły katedralnej.
Bezpośrednią przyczyną zatargu był podarunek, który Rupert I wysłał na święta Bożego Narodzenia w 1380 roku najmłodszemu bratu, Henrykowi. Prezent w postaci kilkunastu beczek z „zakazanym” napojem dotarł do bram miasta, a posłaniec zażądał od rajców prawa do nieodpłatnego wkroczenia do Wrocławia wraz z cenną przesyłką. Ci jednak odmówili i polecili strażnikom miejskim uwięzienie woźnicy i konfiskatę świdnickiego piwa.
Czytaj też: Ile piw dziennie byli w stanie wypić średniowieczni Polacy?
Przeklęte miasto
Znany z porywczości Wacław II natychmiast zareagował na wieści o – w jego mniemaniu – kradzieży piwa. 7 stycznia 1381 roku nałożył na mieszkańców stolicy Dolnego Śląska klątwę. Prawa wrocławian do przyjmowania wszelkich sakramentów (w tym również ostatniego namaszczenia) zostały zawieszone. Zakazano też odprawiania obrzędów religijnych na terenie miasta.
Kościoły opustoszały, ponieważ księża przestali pełnić posługę kapłańską – nie udzielano ślubów ani chrztów, nie odbywały się też kościelne pogrzeby, a zmarłych trzeba było chować „na własną rękę”. Tymczasem kapituła katedralna przeniosła się z Wrocławia do Nysy.
W rezultacie kiedy w czerwcu 1381 roku do stolicy Dolnego Śląska zawitał król Czech Wacław IV Luksemburski, by odebrać hołd lenny książąt śląskich, nie było możliwości odprawienia tradycyjnej, uroczystej mszy.
Korzystając z obecności czeskiego władcy, mieszkańcy miasta zwrócili się z prośbą o pomoc w rozstrzygnięciu sporu z biskupstwem. Wacław IV orzekł winę Kościoła – najprawdopodobniej na tę decyzję wpłynął fakt, że biskup nie uchylił wcześniej klątwy na czas pobytu monarchy we Wrocławiu.
W ramach kary król pozwolił wrocławianom na grabież majątku kościelnego. W plądrowaniu klasztorów i kościołów wzięli zresztą udział również czescy żołnierze – na wyraźny rozkaz swojego władcy. Obrabowano dwór biskupi, domostwa kanoników oraz dwa opactwa – pod wezwaniem św. Marii Panny na Piasku oraz pod wezwaniem św. Wincentego na Ostrowie Tumskim. Opat z Piasku został zakładnikiem Wacława IV, a opat z Ostrowa Tumskiego zgodził się pod naciskiem odprawić mszę, a następnie… uciekł.
Uparty Wacław
Zemsta Luksemburga na wrocławskim duchowieństwie nie wpłynęła na postawę upartego Wacława II. Ten był zresztą bezpieczny. Ukrywał się w Nysie i dopiero opat klasztoru cysterskiego w Lubiążu, również Wacław, zdołał przekonać go do znalezienia rozwiązania.
Dzięki mediacjom ostatecznie zawarto na kompromis. Wacław II cofnął interdykt i zgodził się na zapłacenie 5000 marek okupu. W zamian czeski król nadał biskupstwu wrocławskiemu specjalny przywilej. Dokument, datowany na 15 maja 1382 roku, zezwalał księżom z kapituły katedralnej na sprowadzanie piwa spoza obszaru księstwa wrocławskiego na własny użytek oraz odsprzedaż napoju innym duchownym.
Co istotne, przywilej ten nie likwidował monopolu rajców miejskich na „świecki” handel piwem. Wyłącznie browarnicy wrocławscy mieli prawo do sprzedaży swoich produktów mieszkańcom miasta. Wacław IV zatwierdził także księcia legnickiego na stolcu biskupim we Wrocławiu, dzięki czemu Wacław II mógł oficjalnie objąć już wcześniej sprawowany urząd i otrzymać tron księstwa nysko-otmuchowskiego, przynależnego do diecezji wrocławskiej.
Nieco wcześniej Wacław IV Luksemburski wymógł na wrocławianach złożenie przysięgi wierności, przez co zabezpieczył się przed ewentualnym buntem mieszczaństwa.
Czytaj też: Czy to był najlepszy zawód średniowiecza? Rzecz jasna miał sporo wspólnego z alkoholem!
Rozwiązanie przez defenestrację
Zakończenie wojny piwnej miało daleko idące konsekwencje. Biskupstwo wrocławskie straciło część wpływów. Sprawa przywileju piwnego była tylko jednym z wielu sporów, w jakie uwikłany był Wacław II, który angażował się również między innymi w kłótnię o pierwszeństwo w czasie procesji między klasztorami na Ołbinie i na Piasku czy zatarg pomiędzy duchowieństwem diecezjalnym i klasztorami o prowadzenie akcji duszpasterskich.
W dobie wojen husyckich, toczących się w latach 1419–1436, doprowadziło to do dalszego osłabienia i wreszcie upadku biskupstwa. Odbudowę diecezji wrocławskiej rozpoczęto dopiero w 1482 roku, po śmierci biskupa Rudolfa z Rüdesheim.
Kompromis, który zakończył wojnę piwną, był korzystny dla wszystkich stron konfliktu, ale i tak ostatecznie doprowadził do buntu rzemieślników wrocławskich. Monopol handlowy właśnie im najbardziej uprzykrzał życie. W kolejnych latach przedstawiciele różnych cechów (nie tylko browarników) starali się więc o ograniczenie zakresu kompetencji rajców wrocławskich.
Walkę o zyski zakończył bunt mieszczan, okrzyknięty defenestracją wrocławską, jaki miał miejsce między 18 a 22 lipca 1418 roku. Grupa rzemieślników pod wodzą Jakoba Kreuzberga wdarła się do ratusza i dokonała czystki wśród znajdujących się tam rajców. Życie straciło kilka osób, w tym burmistrz.
Sytuacja została opanowana przez patrycjuszy, którzy powołali nową radę miejską, uwzględniając w niej przedstawicieli cechów. Zwycięstwo rzemieślników było jednak pozorne, bowiem władza praktycznie pozostała w rękach arystokracji.
Bibliografia:
- Czapliński, M., Historia Śląska. Wrocław, 2002
- Jasiński, K., Rodowód Piastów śląskich. Kraków, 2007
- Kochańczyk, J., Piwo: napój narodowy!. Wydawnictwo internetowe e-bookowo, 2012
- Łagiewski, M., Wrocław. Wędrówka przez wieki. EMKA, Warszawa, 2018
KOMENTARZE (3)
Mam mała uwagę, dotyczącą kary kościelnej, nałożonej przez biskupa Wacława na Wrocław. Autor pisze o klątwie, czyli ekskomunice, która oznaczała wyłączenie ze wspólnoty wiernych i raczej była nakładana personalnie, na konkretną osobę. W tym wypadku, jak wynika z samego opisu, mamy do czynienia z lżejszą sankcją, a mianowicie z interdyktem, który był rzeczywiście nakładany zbiorowo, na całe terytoria, czasem państwa. I polegał na zakazie, czy raczej zawieszeniu, odprawiania obrzędów kościelnych i udzielania sakramentów. To dość istotna różnica.
Zdecydowanie zgadzam się z uwagą. Na to wskazują „wytyczne ” kościoła.
Autor i wielu przednim nie rozumieją, że przyczyną zatargu była wyłączność piwnicy radzieckiej, czyli piwnicy świdnickiej we Wrocławiu na wyszynk świdnickiego piwa, jej monopol był łamany przez kapitułę katedralną. Nie chodziło tu o piwo wrocławskie.