Jasnowłosy, niebieskooki mięśniak, który wraz z kompanami w zwierzęcych skórach i charakterystycznych hełmach regularnie łupi osady na wybrzeżach Anglii oraz Francji, gwałcąc i mordując kogo popadnie – oto obraz wikinga znany z filmów czy powieści. Ale czy tkwi w nim choć ziarno prawdy?
Nie ma chyba w europejskiej historii wojowników, o których powstało tyle mitów i legend, co o wikingach. Okazuje się jednak, że przypisywane im stereotypowo atrybuty niekoniecznie w stu procentach oddają rzeczywistość. Mało tego, część z nich całkowicie mija się z prawdą! Oto pięć popularnych twierdzeń o dzielnych nordyckich wojakach, które są kompletną bzdurą – lub co najmniej sporym nadużyciem.
1. Byli rozbójnikami i łupieżcami, którym tylko wojna w głowie
Na słynnym kamieniu z Lindisfarne uwieczniono dzikich, brutalnych najeźdźców z Północy, którzy w 793 roku splądrowali kościół świętego Kutberta u wybrzeży Brytanii. Jak czytamy w książce Roberta Fergusona Młot i krzyż. Nowa historia wikingów, płaskorzeźba „ukazuje z profilu siedmiu maszerujących mężczyzn. Postacie z przodu i z tyłu kolumny są nieuzbrojone, przypuszczalnie z powodu braku miejsca na półkolistym kamieniu. Dwie środkowe postacie dzierżą topory, a trzy za nimi miecze. […] Maszerują z wysoko podniesionymi głowami i wyprężonymi torsami, wznosząc broń jedną ręką, jakby do zadania ciosu”.
To oraz inne historyczne źródła prezentują wikingów w jednoznacznie negatywnym świetle. Nic zatem dziwnego, że obraz ludów skandynawskich przekazywany na podstawie tego rodzaju „dokumentacji” jest raczej mroczny. Ale czy czarna legenda nordyckich wojowników ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością?
Cóż, tkwi w niej przynajmniej ziarno prawdy. Część wypraw wikingów faktycznie miała agresywny charakter, ale równie często średniowieczni Skandynawowie wyprawiali się w morze, by znaleźć partnerów do handlu, w poszukiwaniu nowych miejsc na osadę lub po prostu z czystej ciekawości. A nawet jeśli wyruszali z myślą o grabieży, zwykle kierowali się względami ekonomicznymi – nie wrodzoną skłonnością do przemocy.
Najazdy na Wyspy Brytyjskie i wybrzeża Europy pod koniec VIII wieku były prawdopodobnie jednym z wielu epizodów wywołanych… głodem. Dlatego raczej nie zdarzały się w okresach dobrobytu – wówczas mieszkańcy Północy utrzymywali z sąsiadami poprawne kontakty. Przekazywane z pokolenia na pokolenie sagi mówią równie dużo o wojnach, jak o podróżach mających na celu odkrycie nowych ziem.
Wielu wikingów porzucało zresztą tułaczkę, by osiąść na stałe w jednym miejscu. Tak było na przykład w Normandii, gdzie po burzliwych wojennych eskapadach, z namaszczeniem Karola III Prostaka, osiadł i został hrabią wódz Rollon. Tak opisuje tę dychotomiczną naturę średniowiecznych Skandynawów Bernard Cornwell w bestsellerowej powieści Ostatnie królestwo:
Nazywano ich wikingami, gdy byli przypływającymi morzem łupieżcami, natomiast Duńczykami lub poganami – gdy handlowali. Ludzi z trzech okrętów uznano zatem za wikingów, ponieważ palili i grabili zagrody (…). W każdej zatoczce, porcie, u ujścia każdej rzeki drżano z obawy, że niespodziewanie na linii horyzontu wyłonią się długie łodzie wikingów. Przerażenie budziły smoki na ich dziobach, bano się mężczyzn płynących wraz z tymi smokami i modlono się, by Bóg oszczędził im furii ludzi Północy.
2. Mieli blond włosy, niebieskie oczy i nadludzką siłę
Kiedy myślimy o wikingach, przed oczami staje nam obraz jasnowłosych i niebieskookich mężczyzn, nadzwyczaj silnych, walecznych i z natury agresywnych. Prawda jest jednak taka, że ludzie ci nie różnili się znacząco od typowego mieszkańca Europy – byli nieznacznie wyżsi i cechowała ich nieco tęższa postura. Skąd zatem tak wybujała wizja żeglujących wojowników?
Po słynnej napaści na klasztor w Lindisfarne pozostał taki oto tekst: „W tymże roku nad Northumbrią pojawiły straszliwie znaki i bardzo przeraziły jej mieszkańców: jaśniały niezwykłe błyskawice i widziano ogniste smoki lecące w powietrzu. Wkrótce po tych znakach przyszedł wielki głód, a niedługo potem, tego samego roku, pogańscy łupieżcy, niczym diabły, żałośnie zniszczyli kościół Boży w Lindisfarne, gwałtem i rzezią”.
Katoliccy duchowni bali się wikingów najbardziej ze wszystkich. Trudno się im zresztą dziwić: klasztory i kościoły stanowiły łatwy cel dla łupieżców nie znających europejskiego pojęcia świętości. I to właśnie w dużej mierze księża oraz zakonnicy odpowiadają za czarny PR wokół nordyckich wojowników. Oni jako pierwsi zaczęli nadawać „barbarzyńcom z Północy” diabelskie cechy.
Oliwy do ognia dolało odkrycie w 1880 roku kurhanu, w którym spoczywała łódź oraz szczątki wikinga. Jak wykazały badania (przeprowadzone dopiero w 2007 roku), było to ciało mężczyzny w wieku około 40 lat, o wzroście 181 cm – a więc o 15 cm powyżej średniej w tamtym okresie – i o bardzo ciężkich kościach. Musiały minąć kolejne lata, nim wyszło na jaw, że zmarły cierpiał na gruczolaka lub guza przysadki, który wywołał u niego objawy gigantyzmu.
Tymczasem w XIX wieku, kiedy odkryto mogiłę, uczeni szybko połączyli fakty z podaniami historycznymi. W efekcie powstał obraz wikinga-olbrzyma. I utrzymuje się on do dziś, mimo że współczesne, kompleksowe testy DNA przeprowadzone przez antropologów dowodzą, iż ludzie z Północy – choć nieco wyżsi niż przeciętnie – nie górowali aż tak bardzo nad Anglikami czy Francuzami, których napadali (mężczyźni mierzyli średnio 171 cm, a kobiety – 158 cm).
A co z kolorem włosów? Cóż, w tej kwestii naukowcy nie stwierdzili żadnych reguł. Zapewne wśród wikingów pochodzenia szwedzkiego dominowały blond czupryny, ale już Norwegowie czy Duńczycy mieli raczej ciemne bądź rude owłosienie.
3. Nosili hełmy z rogami
To chyba najpopularniejszy z mitów na temat wikingów – a jednocześnie najmniej zgodny z prawdą. Na kartach powieści i w filmach często spotykane są rogate nakrycia głowy, podczas gdy archeolodzy nie znaleźli żadnych śladów takiej „mody” wśród mieszkańców Skandynawii. Skąd zatem wzięły się diabelskie hełmy?
„Winę” za powstanie tego mitu prawdopodobnie ponosi projektant strojów teatralnych, Cami Emil Doepler, który chciał przykuć uwagę widzów charakterystyczną postacią wikinga. Uznał, że najlepszy w tym celu będzie rogaty hełm i wcielił swój pomysł w życie, tworząc w roku 1876 stroje do opery Wagnera Pierścień Nibelunga. Najwyraźniej wizja Doeplera była tak dobra, że na stałe zakorzeniła się w świadomości odbiorców kultury masowej. Nic w tym dziwnego, w końcu doskonale pasuje do rzekomej „diabelskości” tych ludzi.
Ale to niejedyna teoria na ten temat. Według innej hipotezy charakterystyczny hełm miał być odwzorowaniem wizerunku Odyna, na którego ramionach zasiadały dwa kruki: Hugina i Munina. Ptaki każdego dnia oblatywały świat, by zebrać najświeższe wiadomości, a później przekazywały je bezpośrednio do ucha boga.
Tymczasem hełmy faktycznie pochodzące z okresu wypraw wikingów żadnych rogów nie mają. Są to raczej dość proste nakrycia głowy wyposażone w osłonę oczu i pozbawione ozdób. Wystawiane w niektórych muzeach rogate hełmy są datowane na wcześniejszy okres – epokę żelaza – i prawdopodobnie były wykorzystywane podczas ceremonii, a nie w boju.
Obecnie kultura masowa powoli rezygnuje z kultywacji tego mitu. O ile w niezbyt poważnych produkcjach wikingowie humorystycznie są ukazywani z rogami na głowach, w tych bardziej wiernych historii tego elementu już nie znajdziemy. Rogatych hełmów nie ma więc ani w najnowszych serialach o wojownikach z Północy, ani w powieści Bernarda Cornwella.
4. Ich okrucieństwo nie miało granic
Również ten mit jest pokłosiem starcia dwóch odmiennych kultur – pogańskiej i katolickiej. Wikingowie byli ludem zaprawionym w bojach i niejednokrotnie wykazywali skłonności do agresji oraz okrucieństwa. Zdarzały się też sytuacje, kiedy torturowali swoje ofiary. Ale czy faktycznie odstawali w tej kwestii od średniej dla swojej epoki? Raczej nie…
Trzeba pamiętać, że w tamtym okresie cała Europa była ogarnięta mniejszymi i większymi wojnami, a krew lała się strumieniami praktycznie w każdym jej zakątku. Władcy musieli rozprawiać się ze swoimi przeciwnikami definitywnie, by utrzymać się na stanowisku. Walka na śmierć i życie była więc po prostu sposobem dbania o własne interesy. A wikingowie – ludźmi przystosowanymi do czasów, w których żyli. Jedyną różnicą było niezaznajomienie z pojęciem świętości: dla najeźdźców z Północy klasztor czy kościół był takim samym jak pozostałe budynkiem pełnym łupów, a mnisi – łatwymi przeciwnikami.
Poza tym ówczesne podejście do innych kultur było zupełnie inne niż obecnie. Kiedy skandynawscy wojownicy kontaktowali się z mieszkańcami Francji czy Anglii, często zostawali z miejsca zaklasyfikowani jako „głupi barbarzyńcy”. Dlatego ich tożsamość kulturowa pozostała odrębna od europejskiej, co odbiło się czkawką wrogom wikingów w okresach grabieży. Jak pisze Robert Fergusson:
Psychopatyczna furia najeźdźców, naznaczona tą samą nieludzką obojętnością wobec ofiar, która cechowała Karola Wielkiego przeciwko Sasom, znalazła upust w infantylnej brutalności transgresywnych zachowań, oferujących satysfakcję z łamania tabu własnych i swoich ofiar. Symeon z Durham odnotował, że napastnicy z premedytacją topili mnichów w morzu; możliwe, że miała to być jakaś okrutna parodia chrztu.
5. Stronili od kąpieli
Dziś często ukazuje się wikinga jako brudnego, spoconego i starganego morskim wiatrem olbrzyma, dla którego podstawowe zasady higieny ograniczają się do przypadkowej kąpieli w morzu. Tymczasem prawda była diametralnie inna.
Badania archeologiczne ujawniły, że średniowieczni ludzie Północy na porządku dziennym korzystali z grzebieni, pęset i brzytw. Co więcej, bardzo dbali o fryzurę i staranne uczesanie brody. John z Wallingford pisał w XIII wieku o wikingach jako: „łamaczach serc niewieścich”. Z pewnością śmierdzący, rozczochrani mężczyźni nie mieliby aż takiego powodzenia.
A to nie wszystko! Słowo „sobota” w języku staroskandynawskim oznacza dosłownie „dzień prania”, co świadczy co najmniej o pewnej dbałości o stroje (a na tle ówczesnej Europy pranie raz w tygodniu było i tak szczytem higieny).
Wikingowie musieli więc naprawdę błyszczeć na tle innych kultur, o czym świadczy również moda na ich uczesania, stroje i sztukę, jaka nastała na dworze króla Ethelreda, panującego w Anglii na przełomie IX i X wieku. Jak pisał do króla uczony Alkuin: „Spójrz na te zbytkowne szaty, uczesania, maniery. Widzisz podobieństwo do pogańskich fryzur i bród? Czy ludzie, których chcesz naśladować, to nie ci sami barbarzyńcy, którzy nas gnębią?”.
Inspiracja:
Inspiracją do napisania tego artykułu stała się powieść Bernarda Cornwella pod tytułem „Ostatnie królestwo”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Otwarte. To pierwszy tom bestsellerowej serii o burzliwych czasach wikińskich najazdów na Anglię w IX wieku.
Bibliografia:
- R. Ferguson, Młot i krzyż. Nowa historia wikingów, Wydawnictwo Dolnośląskie 2009.
- A. Forte, R. Oram, F. Pedersen, Państwa wikingów. Podboje – władza – kultura, Wydawnictwo Naukowe PWN 2010.
- E. Roesdahl, Historia Wikingów: narody i cywilizacje, Wydawnictwo Marabut 2001.
- P. Urbańczyk, Zdobywcy północnego Atlantyku, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego 2004.
KOMENTARZE (11)
Do bibliografii warto by dodać jednak chociaż „Moce Wikingów. Świat wczesnośredniowiecznych Skandynawów” profesora Władysława Duczko (2016.).
I. Duży udział w populacjach normańskich nosicieli blond włosów i mających oczy zwane niebieskimi (takimi one naprawdę nie są – są w różnych odcieniach niebieskoszarego) i wysoki wzrost rzeczywiście był faktem jednak. Wyróżniało to wszystkich wczesnych wikingów – nie tylko tych szwedzkich. Jest to pozostałość po Staroeuropejczykach północnych, których geny w największej części przetrwały w populacjach skandynawskich i (na drugim miejscu) zachodniosłowiańskich.
Prawdą jest jednak, że z czasem wikingowie zaczęli stanowić istną zbieraninę. R. Allen Brown w „Historii Normanów” pisze o wikingach osiadłych na północnym wybrzeżu Francji, że: „Społeczność tych osadników, z pochodzenia wikingów była przez długi czas otwarta; przez cały X wiek nie tylko przyjmowała nowych skandynawskich przybyszów, ale też rekrutowała frankijskich sąsiadów i innych imigrantów z dalszych stron… [głównie Słowian]” Wikingowie i społeczności przez nich tworzone, wg Browna porównywane mogą być – jeśli chodzi o mnogość tworzących je nacji, tylko do obecnego społeczeństwa USA…
II. Głód i jego niezwykle istotne „wikińskie” znaczenie.
Także po pradawnych Europejczykach wszyscy Skandynawowie (+ oczywiście my czyli Słowianie zach.) w wyższym stopniu niż inni Europejczycy, odziedziczyli skłonność do celiakii. I ta choroba + dość ekstremalny klimat, często paradoksalnie prowadzić mogła do okresowego przeludnienia. W pracy „Climate and demographic crises in Norway in medieval and early modern times, (2012.) autorzy stwierdzają, iż „…rola klimatu jest niedoceniana, zwłaszcza, że szok klimatyczny kilku złych lat z rzędu bezpośrednio i pośrednio, przynosi znaczny wzrost śmiertelności zwłaszcza w społecznościach zamieszkujących tak daleko na północy…” „W społeczeństwach żyjących na granicy przetrwania, to znaczy tam gdzie wszyscy lub prawie wszyscy żyją na poziomie dostępności żywności ledwie wystarczającym do przeżycia, czynnikiem ograniczającym… …jest prawie zawsze owa dostępność żywności. Prawdziwym problemem nie jest bowiem tutaj to, że wzrost liczby ludności wymaga zwiększenia ilości pożywienia, ale to że zwiększenie produkcji żywności napędza coraz bardziej wzrost populacji .” (…) Ciekawe i zaskakujące, nieprawdaż?
Ponadto gdy do tego dodamy, że równie „Zaskakująca jest obserwacja, że kobiety z celiakią rodzą znacząco częściej dziewczynki niż chłopców. Mogło to paradoksalnie dawać przewagę względem pozostałej populacji w czasach, gdy rozwijało się rolnicze osadnictwo, z którym nieodłącznie związane były klęski nieurodzaju i wojny, a zatem i GŁÓD. Zaadaptowane do niedoborów makro- i mikroelementów kobiety z celiakią, w czasie niedostatku zboża, w przeciwieństwie do pozostałej populacji doznawały poprawy stanu zdrowia, któremu towarzyszył wzrost libido. Rodziły częściej potomstwo o płci dającej większe szanse przeżycia, zarówno w okresie niemowlęcym jak i dorosłym – kobiety bezpośrednio nie uczestniczyły w działaniach zbrojnych.” (z “Celiakia wyzwanie trzeciego tysiąclecia.”).
….
III. Okrucieństwo. Wikingowie BYLI jednak wyjątkowo, nawet jak na swą epokę, okrutni co najmniej z jednego powodu. Wikingom tak jak i Hunom niezwykłe okrucieństwo służyło głównie do tego aby „…przerazić, wystraszyć, pozbawić wszelkiej nadziei.” Jednym słowem spacyfikować: pozbawić chęci i woli oporu. A co do tego mają tutaj Hunowie?
Wg części historyków wikingowie zostali praktycznie w całości stworzeni przez Hunów. Np. prof. archeologii L. Hedeager twierdzi, że: „…dawniej norweska i szwedzka klasa rządząca składała się z Hunów…” bowiem np. „… wiele z Imion podanych w sagach nordyckich jest podobnych do imion królów Hunów: Halfdana (Huldin), Roar (Ruga), Ottar (Ottar) i Adils (Attila).” „…nowy porządek społeczny i silna władza powstała wraz z pojawieniem się Hunów…” „…co pozwoliło im w końcu odeprzeć wcześniej niszczące najazdy Celtów, Anglów, Franków [ponoć szczególnie ciężkie], Słowian, Bałtów być może Alanów, a nawet Inuitów [!]…”
IV. Rogate hełmy jednak były atrybutem wikingów, co prawda chyba wyłącznie tylko tych znaczniejszych ale jednak. Skandynawowie przejęli je, zwyczaj ich noszenia, najprawdopodobniej od Celtów (tak jak i w sporej części wzorce pancerzy). Hełmy te tj. z rogami, pełniły najprawdopodobniej u Skandynawów role rytualne i paradne – chyba nie były używane w boju (jeśli już to zapewne b. rzadko). Przynależne zaś były, „przysługiwały”, jedynie znaczniejszym członkom wspólnot wikińskich, głównie głowom rodów, wodzom i władcom. Ich wizerunki – wikingów z rogatymi hełmami, obecne są najczęściej na normańskiego pochodzenia kamieniach rysunkowych (np. ze Stora Valle) lub choćby na kościach do gry (np. z Torslundy).
Wikingowie „stworzeni” (sic!) przez Hunów. Rośli Europejczycy przez małych skośnookich przybyszów z syberyjskiej części Azji?
Jeszcze jakieś wieści o podobnej sile rażenia?…
Hunowie nie pochodzili z Azji i nie byli skośnoocy, to taka sama bzdura jak o mongolskich Chazarach
Z urody mongoloidzi, z językiem najpewniej pokrewnym językom tureckim, ponoć pismo wzorowane na Irańskim, ślady po osadnictwie w Mongolii (wykopaliska Noin Uła) i niby nie Azjaci?
(no chyba, że chodziło Ci o to, że to co dotarło do Panonii był już wieloetnicznym miksem?)
Miszkalem i pracowalem w szwecji 20 -lat, korzystalem z Krolewskiej Biblioteki Uniweryteckiej w Uppasali. Zgadza sie, Vikingowie byli bardzo okrutni, owszem helby przyosdabiali rogami, aby wyobrazic przeciwnikowi ze sa bogami. Co do blon wlosow, i jasnych oczu to mit. Mam szwdzkich przyjaciol rdzennych Szwedow czystej rasy i maja ciemne wlosy i szare oczy. Najbardziej jasne wlosy i oczy maja Finowie .
ale wiesz, że przyczyną tego jest to że niema czegos takiego jak Szwedzi czystej rasy?, Szwedzi to mieszanina kilku narodów o różnych haplogrupach DNA i różnych cechach wyglądu zewnętrznego
No ciekawe co uważasz za czystą krew:) Nie ma już czegoś takiego ,no chyba ze ci znajomi od wieków siedza w jednej zagrodzie i się rozmnażają miedzy sobą.
Śmiała teza, żeby grabierze, mordy i gwałty zestawić z czarnym piarem… nawet jeśli to dotyczy li tylko mnichów…
„mężczyźni mierzyli średnio 171 cm”
A dla porownania ile wtedy mierzyli przecietni Francuzi? Przed epoka Napoleona bylo to okolo 167 centymetrow…
tatarzy tez bardzo fajni byli,zajadlych kurdupli z krzywymi nozkami mozemy podziwiac do dzis
Ej sorry, ale to właśnie większość powyższych informacji, które zawarłeś jest nieprawdziwa. Przeczytałam wiele książek skandynawskich historyków, którzy pokończyli studia historyczne ukierunkowane właśnie na czasu wikingów oraz sami dokonywali w tym zakresie różnych badań naukowych, więc jestem przekonana, że posiadają znacznie większą wiedzę, niż Ty.
1. Generalnie całe średniowiecze było ciężką i okrutną epoką, w której zabić kogoś miało taką samą wagę, jak zapięcie guzika. Życie człowieka nie było tak cenne, jak dzisiaj, ale wikingowie przejawiali okrucieństwo w sposób tysiąckrotnie większy, od pozostałej, ówczesnej ludności na świecie. Cytat z książki znanego norweskiego historyka, który od dwóch dekad bada czasy wikingów i średniowiecza, Kima Hjardara : “pustoszyli zjednoczone królestwa i powstrzymali ekspansję Karola Wielkiego oraz Franków w Europie. Gdziekolwiek się pojawili, siali zniszczenie i zadawali ogromne cierpienia. Uderzali znienacka, atakowali licznymi siłami, a następnie wycofywali się ze zrabowanymi dobrami i jeńcami”.
2. Dużo wcześniej niż napad na wyspie Lindisfarne, miały miejsce inne krwawe napady, m.in. 780-790 r. najazd na Anglię i Szkocję, 789r. najazd na Portland i zabicie królewskiego zarządcy, później po Lindisfarne wiele bardzo brutalnych i krwawych napadów na Irlandię, Hiszpanię, francuską wyspę Noirmoutier, aż po Ruś.
3. Byli znacznie wyżsi niż pozostała ludność przynajmniej o 4-5 cm, a nawet 10, bo wikiński człowiek o wzroście 181cm to nie jedyne archeologiczne odkrycie z tamtych czasów, było jeszcze wiele innych wykopalisk z podobnie wysokimi i grubo kościstymi szkieletami ówczesnych mężczyzn.
Zanim coś takiego publikujesz to może najpierw zgłęb wiedzę dokładniej. Już nie wspominając, że to jak wyglądali (mieli cechy głównie recesywne czyli blond włosy i niebieskie oczy),
w co się ubierali – nie licząc tych chełmów z rogami – również jest prawda.