Dziś rum uważa się za trunek raczej wysokiej jakości. Ale nie zawsze tak było. Na początku swojej historii był uważany za produkt dobry tylko dla niewolników.
Zacząć należałoby od tego, co to w ogóle jest rum. Najprostsza odpowiedź brzmi: jest to destylat uzyskany na bazie trzciny cukrowej. W szczegółach jednak sprawa się komplikuje. Najczęściej pożywką dla drożdży wytwarzających alkohol jest melasa, która z kolei stanowi produkt odpadowy, powstający w procesie pozyskiwania cukru z trzciny. W dalszym ciągu jest jednak bardzo słodka i występuje w dużych ilościach, więc świetnie nadaje się do produkcji mocnego alkoholu.
Jest jednak jeszcze druga możliwość. Jako pożywkę dla drożdży można wykorzystać także surowy sok z trzciny cukrowej. Ta metoda jest na ogół wykorzystywana w Brazylii do produkcji lokalnej odmiany rumu nazywanej cachaça lub na wyspach, będących departamentami zamorskimi Francji (np. Martynice czy Gwadelupie). Rumy wyprodukowane przy użyciu tej techniki zazwyczaj się droższe z uwagi na wyższą cenę surowca i mniejszą wydajność samego procesu. Co do ich jakości – jak zazwyczaj w podobnych przypadkach – zdania są podzielone.
Alkohol Nowego Świata
Trzcina cukrowa była znana w Europie od starożytności, choć początkowo jako egzotyczna ciekawostka. Kiedy Kolumb dotarł do Nowego Świata, na Wyspach Kanaryjskich i Maderze istniały całkiem nieźle prosperujące plantacje. Jednocześnie technologia destylacji alkoholu przestała być tylko domeną alchemików. Właśnie z połączenia trzciny cukrowej, która świetnie rosła w tropikalnych regionach obu Ameryk, i destylacji alkoholu narodził się rum.
Trudno powiedzieć, kto i gdzie wpadł na pomysł wyprodukowania destylatu z melasy, jednak dość prawdopodobne, że stało się to w Brazylii. Ta portugalska kolonia szybko rozwinęła uprawę trzciny cukrowej, a do pracy na plantacjach zaczęła sprowadzać niewolników. W 1552 r. gubernator Tomé de Sousa donosił, że niewolnicy są spokojniejsi i bardziej chętni do pracy, jeśli otrzymują napitek nazywany cachaco. Nietrudno się domyślić, że chodzi o jakąś wczesną formę wspomnianej cachaçy.
Czytaj też: Krew, chłosta i odcięte kończyny – życie niewolników na plantacjach trzciny cukrowej
Jednak w Brazylii przez długie stulecia rum pozostał produktem gorszej jakości – przeznaczonym dla niewolników i biedoty. Podobnie sprawy się miały w koloniach Hiszpanii i Francji. Arystokraci i kupcy w obu krajach czerpali spore zyski z produkcji wina i brandy. Importowany z kolonii rum stanowiłby dla nich konkurencję, a tego nikt nie chciał. Pozostał on więc towarem drugiej kategorii, wytwarzanym na miejscowy użytek. A było tego użytku całkiem sporo. Francuski Code Noir (opublikowany w XVII w. kodeks regulujący m.in. kwestie niewolnictwa) zakazywał dawania niewolnikom rumu zamiast jedzenia. Nietrudno się domyślić, że przepisy były notorycznie łamane.
Angielski entuzjazm
Inaczej sprawy miały się w angielskich koloniach. Anglicy dołączyli do kolonialnego wyścigu z opóźnieniem, jednak szybko nadrabiali straty. Pierwsza wzmianka o rumie pochodzi od podróżnika, który odwiedzał Barbados w 1651 r. W przeciwieństwie do Francuzów czy Hiszpanów, Anglicy nie wytwarzali wina i brandy, więc produkcja rumu mogła kwitnąć.
Początkowo głównym ośrodkiem produkcji był właśnie Barbados. Po przejęciu Jamajki od Hiszpanów duża część produkcji przeniosła się właśnie tam. Rum chętnie przyjmowały też angielskie kolonie w Ameryce Północnej, acz chętniej niż gotowy produkt importowały melasę, a trunek był wytwarzany na miejscu. Proces był bardzo efektywny: z jednego galonu melasy można było uzyskać mniej więcej jeden galon rumu. Podobnie jak w Brazylii jakość pozostawiała wiele do życzenia, ale bynajmniej nie przeszkadzało to w konsumpcji.
Rum sprzedawano także rdzennym mieszkańcom angielskich kolonii, co prowadziło do masowego alkoholizmu i rozpadu więzi społecznych. Zresztą spożywanie czystego trunku stanowiło domenę osób uzależnionych lub pochodzących z niższych warstw społeczeństwa. Zazwyczaj rum dodawano jako składnik drinków – aczkolwiek zupełnie niepodobnych do współczesnych. Dość popularnym składnikiem były np. jajka, cydr czy ocet. Nieco lepszej jakości był rum produkowany na Barbadosie i Jamajce. Tropikalny klimat wysp powodował, że trunek dojrzewał szybciej i miał łagodniejszy smak.
Czytaj też: Ciężka droga do drinka. O sposobach na upicie się w czasach prohibicji
Idealny dla marynarzy
Skala miejscowej produkcji i importu z Karaibów była tak duża, że rum stał się rodzajem miejscowej waluty. Koloniom cały czas brakowało kruszcowego pieniądza, a mocny alkohol okazał się świetnym zamiennikiem. W rumie często zapłatę otrzymywali rzemieślnicy. Wspominał o tym nawet Adam Smith w „Bogactwie narodów”. Trunek był zresztą najważniejszym źródłem przychodów z brytyjskich kolonii w Ameryce Północnej.
Wspomniane przejęcie Jamajki miało jeszcze jeden istotny skutek. Rum zastąpił brandy w racjach serwowanych marynarzom. Uzasadnienie tego kroku było proste: brandy trzeba było kupować za granicą, a alkohol z trzciny cukrowej można było wydestylować we własnych koloniach. Marynarze nie otrzymywali jednak czystego trunku, ale rozwodniony – by nie upijali się zbyt szybko. Aby zamaskować smak wody długo przechowywanej w beczkach, do tego specyficznego drinka dodawano sok z cytryny. To z kolei powodowało, że marynarze, pijąc grog (bo tak nazywała się ta mikstura), przyjmowali większą dawkę witaminy C i nie zapadali na szkorbut. Grog serwowano na statkach Royal Navy aż do 1970 r.
Czytaj też: Okrutne rabunki, szał destrukcji i… morze rumu. Czy „złoty wiek” piractwa faktycznie był złoty?
Światowy sukces
Sprawy zaczęły się zmieniać na przełomie XVIII i XIX w. Stany Zjednoczone Ameryki ogłosiły niepodległość, a obywatele młodego państwa woleli pić produkowaną na miejscu whisky. Spadł zatem popyt na rum z Barbadosu i Jamajki. Z drugiej strony wiele hiszpańskich kolonii wywalczyło sobie wolność i rozpoczęło produkcję dochodowego trunku. Poza tym na skalę przemysłową zaczęto wytwarzać cukier z buraków cukrowych, przez co trzcinowy przestał być aż tak pożądany. Dzięki temu część produkcji można było przekierować na produkcję alkoholu. W efekcie rum stał się popularnym drinkiem właściwie na całym świecie. W wielu miejscach zaczęto produkować lokalne (nawet europejskie) odmiany.
Do wzrostu popularności rumu przyczyniła się także prohibicja w USA. Bogaci Amerykanie podróżowali na Kubę gdzie mogli się raczyć doskonałym trunkiem na miejscu. Biedniejsi z kolei mogli liczyć na przemytników, którzy jednak na ogół sprowadzali produkt gorszej jakości. Współcześnie rum jest nieodłącznym składnikiem koktajli, a najdroższe butelki konkurują jakością (i ceną) z najlepszą whisky. Warto pamiętać, że ma ciekawą, choć niekoniecznie bardzo prestiżową historię.
Bibliografia:
- Richard Foss, Rum: A Global History, Reaktion Books Ltd, Londyn 2012.
- Ian Williams, Rum: A Social and Sociable History of the Real Spirit of 1776, Nation Books, Nowy Jork, 2005.
- Jorge Del Rosal, The Rise of Bacardi: From Cuban Rum to a Global Empire, an Insider’s Story, LID Publishing, Madryt, 2016.
Polecamy video: Jak byli uzbrojeni Aztekowie?
KOMENTARZE (1)
Grog jest produkowany tylko i wyłącznie na Wyspach Zielonego Przylądka i nie ma prawa nigdzie indziej