Po nagłej śmierci Katarzyny Wielkiej mówiono o potencjalnym zamachu. Zwłaszcza że wkrótce z życiem pożegnał się też jej kochanek Stanisław August Poniatowski.
Katarzyna ze Stanisławem Augustem Poniatowskim spotkała się po raz ostatni w 1787 roku w Kaniowie, położonym na polsko-rosyjskiej granicy. Ewidentnie nie było to spotkanie przypominające schadzkę dawnych kochanków. Caryca traktowała swego dawnego faworyta z dystansem, czego nie sposób było nie dostrzec. Polski król, obserwując to, tłumił w sobie ból, jaki tym zachowaniem zadawała mu Katarzyna.
„Król Stanisław mnie nudzi”
Jak sama przyznała Potiomkinowi – „Król Stanisław mnie nudzi”. Zapewne dlatego odbyli jedynie krótką, dwugodzinną rozmowę. Jak na starych znajomych, którzy nie widzieli się blisko 30 lat, nie było to szczególnie długo.
Poniatowski, który przybył na spotkanie anonimowo, pozwolił sobie na pożegnanie na żart. Gdy nie mógł znaleźć kapelusza, w gorączkowych poszukiwaniach wsparła go między innymi Katarzyna. I to ona znalazła zgubę. Widząc to, Poniatowski stwierdził, że najpierw z jej rąk dostał koronę, a teraz kolejny raz podaje mu ona nakrycie głowy – tym razem kapelusz. Katarzyna lekko się zaśmiała. Wszyscy zrozumieli, że ta miłość już dawno zdążyła wygasnąć.
„Dzisiaj umrę!”
Niecałe dziesięć lat później, 5 listopada 1796 roku (według starego stylu), caryca wstała jak zwykle wczesnym rankiem, wypiła czarną kawę i zauważyła coś, co miało ją zaniepokoić. Według krążących opowieści dostrzegła zegar, który dotychczas działał perfekcyjnie, a tego dnia zatrzymał się po raz pierwszy. Widząc to, stwierdziła do swej służby, że to znak: – Dzisiaj umrę! – miała powiedzieć.
Zaraz potem poszła do swej garderoby. Wcześniej jednak poprosiła służących, by zostawili ją tam na osobności, by mogła nieco pobyć w samotności. Katarzyna jednak długo nie wychodziła, co zaniepokoiło jej otoczenie. Lokaj zapukał do garderoby, jednak nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Wszedł więc do środka. Tam również nie dostrzegł carycy. Dopiero, gdy wszedł do pobliskiej toalety, spostrzegł ją. Ta leżała na podłodze. Była nieprzytomna, czerwona na twarzy i nie reagowała na krzyki służby.
Zaraz potem lekarz stwierdził, że caryca żyje. Jednak niecałe dwie doby później, 6 listopada, w godzinach wieczornych na dworze rozległ się okrzyk: „Poddani! Caryca Katarzyna nie żyje. Od teraz na tronie carskiej Rosji zasiądzie jej syn, Jego Wysokość Paweł Piotrowicz!”.
Czytaj też: Potężna, genialna i rozpustna – caryca Katarzyna Wielka
Okoliczności śmierci carycy
Jest wiele teorii dotyczących śmierci Katarzyny II. Jedna z nich mówi o tym, że zabito ją w wyniku spisku, zawiązanego być może pomiędzy jej wrogami z dawnymi kochankami na czele. Otóż gdy caryca usiadła na sedesie, miała się uruchomić ukryta sprężyna, na końcu której był ostry nóż. Jest też inna teoria. Tym razem związana ze zwierzęciem. Mówiło się w tamtych czasach, że caryca, szukając nowych doznań seksualnych, postanowiła uprawiać seks z koniem. To jednak miało się skończyć dla niej śmiertelnie.
Po śmierci carycy Katarzyny na tronie zasiadł jej syn Paweł. Człowiek, który nie cierpiał swojej matki i chciał absolutnie odciąć się od tego, co uczyniła jego poprzedniczka. To on umieścił Stanisława Augusta, który abdykował po trzecim rozbiorze Rzeczypospolitej w 1795 roku i osiadł w Petersburgu, w Pałacu Marmurowym. Pałac został zbudowany w przeszłości dla kochanka carycy Grigorija Orłowa – tego samego, który zastąpił Poniatowskiego w roli faworyta Katarzyny…
Car Paweł na tym nie poprzestał. Wypuścił na wolność wielu ludzi, których uwięziła jego matka. Co więcej, niecałe dwa dni po tym, gdy Katarzyna umarła, postanowił, by obok jej trumny w Pałacu Zimowym umieścić trumnę swego domniemanego ojca Piotra III. Ponadto postanowił zwolnić z więzienia Tadeusza Kościuszkę, naczelnika powstania z 1794 roku. Warunek był tylko jeden – miał on nigdy więcej nie wrócić do Polski.
Czytaj też: Co Katarzyna Wielka powiedziała do przywódcy Targowicy gdy już rozerwała Polskę na strzępy?
Druga ofiara spisku?
Tego dnia Stanisław August jak gdyby nigdy nic zaczął dzień od tego, co zwykle – od spożycia filiżanki bulionu. Jednak już chwilę później zasłabł i padł na ziemię. Jeszcze tego samego dnia ogłoszono, że jest martwy. Car Paweł pochował polskiego króla z honorami godnymi władcy.
Pogrzeb i uroczystości żałobne trwały blisko dwa tygodnie. Co ciekawe, zaraz po śmierci Poniatowskiego cały dwór mówił o tym, że Poniatowski zmarł z czyjąś pomocą. W jego agonii miał pomóc szpieg działający na zlecenie króla Prus, który do wspomnianego bulionu miał mu dolać truciznę. Słysząc to, car Paweł nakazał, by to sprawdzić. Sekcja zwłok nie potwierdziła jednak tych plotek. Poniatowski zmarł z przyczyn naturalnych. Prawdopodobnie…
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.