Żeby dwaj książęta zmarli tak młodo i w tak niewielkim odstępie od siebie? To nie mógł być przypadek! Ale czy na pewno tylko król mógł mieć w tym interes?
Lata 20. XVI wieku. Księstwo Mazowieckie. W 1524 roku umiera książę Stanisław, zaś w 1526 jego brat Janusz III, który na krótko przejął po nim stery rządów. Obaj odeszli z tego świata w wieku zaledwie 23–24 lat. Co jeszcze istotniejsze, żaden nie zmarł np. po długiej chorobie, ale nagle. Zresztą jeżeli wierzyć wierności oddania ich budowy na nagrobku, to były to chłopy na schwał! Tak o Januszu pisał Jędrzej Święcicki: Mówią, że odznaczał się on (…) szeroką klatką piersiową i muskularną budową przypominającą dawnych gigantów. Coś tu zatem nie grało. Ta sprawa zaczęła ludziom cuchnąć na kilometr. Nie ma wątpliwości, musieli zostać zamordowani. Czyli otruci.
Tak twierdził m.in. żyjący na przełomie XV i XVI wieku Bernard Wapowski, sekretarz Zygmunta Starego, który pisał: Kiedy król Zygmunt przebywał w Gdańsku, Janusz Warszawski, książę mazowiecki, został zgładzony przez spisek swoich po podaniu trucizny. Z kolei w Kronice świata Marcina Bielskiego już na dwoje babka wróżyła: Thego czasu Janusz Mazoweckie kxiążę umarło we dwie lecie po bracie Stanislawie / rozmaite przyczyny śmierci tych kxiążąt powiadali być / iedni przez trucinę drudzy przez opilstwo. A więc niekoniecznie trucizna?
Tych pierwszych opinii było jednak z początku zdecydowanie więcej. A pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że w przypadku wygaśnięcia męskiej linii książąt Mazowsze miało zostać włączone do Korony. Co z kolei mogłoby wskazywać na króla, którym był wtedy Zygmunt Stary.
Co dokładnie oznacza „pochować”?
Jest możliwe, że to tylko legenda. Ale nawet jeśli, to ze względu na jej oryginalność warta jest przytoczenia. Otóż podaje się, że siostra zmarłego Janusza Anna postanowiła, delikatnie mówiąc, utrudnić królowi przejęcie księstwa mazowieckiego. Znalazła pewien, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, kruczek. Otóż zgodnie z umową, jaką zawarli książęta mazowieccy i król, Mazowsze miało zachować niezależność jako dzielnica tak długo, jak długo na ziemi będzie ostatni po mieczu z książąt. No właśnie, co to znaczy: „na ziemi”?
Anna postanowiła zinterpretować to w sposób dość literalny. Otóż pozwoliła złożyć ciało brata do trumny, ale nie pozwoliła go zakopać. Zamiast tego miała kazać zalać trumnę smołą i ułożyć Janusza tak, by jego twarz wystawała znad trumny. Czyli… można powiedzieć, że w dalszym ciągu jest „na ziemi”? Oczywiście zainterweniował sam król, który na różne sposoby próbował wyperswadować siostrze Janusza podobne pomysły. W końcu się udało i ostatni mazowiecki książę został pochowany obok Stanisława w podziemiach kościoła św. Jana.
Zaś co do samej Anny, już poza legendą (?): tuż po śmierci brata przybrała ona tytuł „jedynej księżnej, dziedziczki Mazowsza”. Czy naprawdę liczyła na utrzymanie się u władzy? Czy też bardziej na jak najbogatsze zaopatrzenie od króla? Separatyści z Mazowsza snuli nawet plany dogadania się z Albrechtem pruskim, który chciał wyswatać Annę ze swoim bratem. Sytuacja została rozwiązana przez Zygmunta I, który w istocie zabezpieczył Annę finansowo, ofiarowując jej na mocy wydanego przez siebie 10 września 1526 roku aktu naprawdę bogate starostwa. A później przyznał jej jeszcze dodatkowe świadczenia.
O potencjalnych motywach pary królewskiej
Sama Anna zapisała się w całej historii jeszcze czymś innym: oskarżeniami wysuwanymi wobec Bony, jakoby ta przyczyniła się do śmierci Stanisława i Janusza, by przejąć ich ziemie. Zresztą nie tylko ona tak twierdziła. Czy król i królowa mogli maczać w tym palce? W końcu księstwo było niczego sobie. Jak stwierdził marszałek Piotr Kmita: Księstwo mazowieckie niemałe jest i nie do pogardzenia, a w tych burzliwych czasach może Jego Królewskiej Mości niemało korzyści i powagi dodać. Nawiasem mówiąc, król i tak planował pewne zbliżenie dynastyczne z książętami mazowieckimi, ponieważ planowany był ślub Janusza z królewną Jadwigą.
W kontekście potencjalnego zaangażowania w całą sprawę Bony Sforzy można odnaleźć pewien interesujący trop. A nazywa się on Jan Alantsee. Był on dostawcą leków na dwór książąt mazowieckich. Jednocześnie uważano go za zaufanego człowieka Bony. Do tego był synem aptekarza Kazimierza Jagiellończyka. Z powodu obaw o lincz w związku z rzucanymi na niego oskarżeniami musiał zresztą salwować się ucieczką. Po części ochronę zapewnił mu w międzyczasie wystawiony przez Zygmunta Starego list żelazny.
Kiedy emocje wśród ludzi opadły, nie tylko powrócił, ale także został burmistrzem Płocka. W późniejszym czasie finansowo – i to konkretnie – zabezpieczyła go też sama Bona. Czyżby było to podziękowanie za „pomoc”? Wynagrodzeni zostali również lekarz i kuchmistrz Stanisława i Janusza. Inni członkowie ich służby nie mogli liczyć na takie gratyfikacje.
Czytaj też: Czy Bona Sforza parała się czarną magią?
A może jednak zemsta odtrąconej kobiety?
W tej sprawie pojawia się jednak jeszcze jeden wątek: szlachcianki, która przez pewien czas przebywała na mazowieckim dworze i która miała wobec braci plany matrymonialne. To córka wojewody płockiego Andrzeja, Katarzyna Radziejowska. Kiedy udało jej się zwrócić na siebie uwagę Stanisława, została usunięta z dworu przez jego matkę, księżną Annę. Potem miała upatrzyć sobie Janusza, za którego umyśliła sobie wyjść za mąż.
Napotkawszy na opór, zdecydowała się otruć najpierw księżną (Anna zmarła w 1522 roku, w wieku 46 lat), a następnie Stanisława. Próba jego zabicia miała zostać podjęta, kiedy Stanisław odwiedził Błonie, będące własnością przyjaciela Katarzyny, Piotra Jordanowskiego. Bezpośrednio zabójstwem miał zaś się zająć skonfliktowany ze Stanisławem Mikołaj Mrokowski, krewny Jordanowskiego. Zamach się powiódł, jednakże spisek wyszedł na jaw. Piotr Jordanowski został nawet skrócony o głowę. Nie był to bynajmniej koniec całej sprawy. Drugim celem stał się bowiem Janusz.
W spisek na jego życie oprócz Radziejowskiej mieli być zaangażowani: jej powiernica nazwiskiem Kliczewska (lub Kliczowska), umiejący także leczyć muzyk Mikołaj oraz puszkarz Piotr. Tyle tylko, że podana przez Mikołaja trucizna nie zadziałała. Po raz kolejny spiskowców ujęto, ale Radziejowskiej znów się upiekło. Chociaż akurat to słowo jest w tym miejscu dość niefortunne, bo z kolei Kliczewska i nieznana z nazwiska kucharka zostały spalone na stosie. A to dlatego, że po torturach uznano je za czarownice.
Po śmierci Janusza III ponoć ponownie zaczęto podejrzewać Katarzynę. Przywołajmy jedną z wersji Kroniki Bielskiego: Po śmierci Janusza Książęcia / Slachta Mazowiecka winowała pannę Radzyeiowską / iakoby ona miała być przyczyną iego śmierci. Nic jednak w związku z tym ostatecznie nie zrobiono. Radziejowska poślubiła później Konrada Oborskiego z szanowanego mazowieckiego rodu. Później, w drugiej połowie XVI wieku, zaczęły rodzić się przypuszczenia, że wykonywała jedynie polecenia Bony.
Król ucina łeb sprawie
Wróćmy jednak do chronologii wydarzeń. W końcu sprawę postanowił przeciąć sam Zygmunt Stary. Zarządził oficjalne śledztwo. Zebrano zeznania świadków, a królewski lekarz przeprowadził nawet sekcję zwłok Janusza III. Nietrudno się domyślić, że żadnych dowodów winy królowej ani Katarzyny Radziejowskiej nie znaleziono. Sąd bez cienia wątpliwości stwierdził, że książęta nie sztuką ani sprawą ludzką, lecz z woli Pana Wszechmogącego z tego świata zeszli. Wyrok został wydany 9 lutego 1528 roku.
Tajemnicy śmierci książąt mazowieckich nie dała rady wyjaśnić nawet bardziej współczesna medycyna. Jak bowiem podaje Irena Gieysztorowa, kiedy w roku 1953 w trakcie prac natrafiono na ich szczątki, postanowiono wysłać je do Zakładu Medycyny Sądowej. Rezultaty badań okazały się jednak mizerne. Arszeniku w kościach – brak. Nie wyklucza to natomiast możliwości, że zastosowana została inna trucizna, której wykrycie po tylu wiekach może być już niemożliwe. A może przyczyną śmierci braci było wspomniane nadmierne zamiłowanie do napojów wyskokowych? Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy…
Co zaś stało się z księstwem mazowieckim? Tuż po śmierci Janusza III obawiano się wrzenia na Mazowszu. Bunt mógł przerodzić się nawet w antypolskie powstanie. Groźbę tę udało się zażegnać, natomiast sprawa statusu tych ziem ciągnęła się jeszcze przez 3 lata, wywołując niezdrowe zainteresowanie w Europie i absurdalne roszczenia ze strony Hohenzollernów, a nawet Habsburgów, którzy chcieli przehandlować księstwo za zwolnienie Bari (ukłon wobec Bony) z zależności lennej. W końcu na sejmie mazowieckim 11 lutego 1529 roku osiągnięto porozumienie. Potwierdził to dodatkowo Zygmunt Stary na mocy przywileju piotrkowskiego z 27 grudnia 1529 roku. Inkorporacja Mazowsza do Korony stała się faktem.
Bibliografia
- Gieysztorowa, Inkorporacja Mazowsza do Korony, „Notatki Płockie”, nr 90/1977.
- Gomóła, Dzieło literackie wobec wydarzeń historycznych. Losy Katarzyny Radziejowskiej w polskiej prozie XX wieku [w:] E. Dutka, M. Cuber (red.), Proza polska XX wieku. Przeglądy i interpretacje, Tom 2, Z perspektywy nowego stulecia, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2012.
- R. Kudłacik, Warszawa. Opowieść o gotyckim mieście, Tom I Rezydencja książąt mazowieckich, Drukarnia Totem.com.pl, Warszawa 2022.
- Przeździecki, Jagiellonki polskie w XVI. wieku. Obrazy rodziny i dworu Zygmunta I. i Zygmunta Augusta Królów Polskich, Tom I, Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1868.
- Tęgowski, Testament ostatniego Piasta mazowieckiego, „Przegląd Historyczny”, tom 96, nr 1/2005.
KOMENTARZE (1)
Król Zygmunt Stary nie miał żadnego interesu w śmierci książąt Mazowieckich, bo mieli zostać oni …jego zięciami, najpierw Stanisław a po jego śmierci, młodszy brat Janusz. Tylko przedwczesna śmierć książąt Mazowieckich przekreśliła plany połączenia dynastii Piastów z dynastią Jagiellonów. Co nie zmienia faktu że książęta Mazowieccy zostali prawdopodobnie naprawdę otruci. Bo trudno uwierzyć w śmierć młodych – 23 i 24 lata, książąt z przyczyn naturalnych. Natomiast to że po śmierci ostatnich książąt Mazowieckich ich księstwo miało przypaść Koronie zostało postanowione już dawno temu, no chyba że rzeczywiście królowa Bona chciała przyspieszyć ten fakt ?