Ciekawostki Historyczne

Ta niezwykle popularna pieśń ma już prawie 200 lat, lecz śpiewa się ją do dziś. Skąd występujący w „Czerwonym pasie” Huculi wzięli się w polskiej kulturze?

Czerwony pas, za pasem broń / I topór co błyska z dala. / Wesoła myśl, swobodna dłoń / To strój, to życie górala!

To szum Prutu, Czeremoszu / Hucułom przygrywa. / A wesoła kołomyjka / Do tańca porywa.

Patrząc z perspektywy ponad dwustu lat, to chyba jedna z najpopularniejszych polskich piosenek. Teraz może trochę już zapomniana, ale jeszcze kilkanaście lat temu śpiewano ją przy ogniskach, na obozach czy imprezach. Całkiem niedawno włączył ją też do swojego repertuaru zespół Bayer Full – niestety.

Pieśń pochodzi z dramatu „Karpaccy Górale”, którego autorem jest Józef Korzeniowski (1797–1863), poeta i dramaturg romantyczny, a także profesor Liceum Krzemienieckiego i Uniwersytetu Kijowskiego. Korzeniowski napisał też tekst i skomponował melodię piosenki, refren – nieznanego autora – pochodzi z czasów późniejszych. Dramat ukazał się w 1840 r. w Wilnie, stając się jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalnych epoki.

Kim są Huculi?

Dla Hucuła nie ma życia / Jak na połoninie. / Gdy go losy w doły rzucą, / Wnet z tęsknoty ginie.

Owymi „Karpackimi Góralami” są Huculi, lud zamieszkujący dzisiejsze Karpaty ukraińskie. Nie tak łatwo odpowiedzieć na pytanie, kim są. Karpackimi szlakami ze wschodu na zachód przemieszczały się bowiem liczne ludy, jak na przykład Wołosi. W dzikie, niedostępne góry zbiegali ci, którzy byli na bakier z prawem, mieli długi do spłacenia czy też dość odrabiania pańszczyzny i niewolnictwa. U Hucułów znajdziemy krew ukraińską, polską, wołoską i jeszcze wiele innych naleciałości. Społeczność ta zaczęła się kształtować w zapewne już w XVII w.

Huculscy trąbitarze, Wschodnia Malopolska, Polska 1930fot.A. Zieliński/domena publiczna

Huculscy trąbitarze, Wschodnia Malopolska, Polska 1930

Roman Kumłyk, nieżyjący już wybitny Hucuł z Werchowyny (dawniej Żabie), muzyk i etnograf, przy każdej okazji prostował: „Nie czerwony pas, ale czerwony płaszcz”. Huculi nosili i noszą skórzane, brązowe pasy i czerwone kurtki. Pieśń w czasie jej powstania nosiła tytuł: „Czerwony płaszcz”. Nie wiadomo, dlaczego zmieniła się w „Czerwony pas”.

Zobacz również:

Młodopolska moda na „góralszczyznę”

Dlaczego Korzeniowski powędrował w swej twórczości na Huculszczyznę i osadził dramat w tamtejszych realiach? Wynikało to z romantycznych fascynacji ludem, jego idealizowania, poszukiwania prawdziwej (jak sądzono) tożsamości i wartości, wyrażającej się w prostym życiu, ludowej twórczości, wierzeniach i obyczajach. Tak jak w poniższych zwrotkach.

Gdy świeży liść okryje buk / I Czarna Góra sczernieje, / Niech dzwoni flet, niech ryczy róg – / Odżyły nasze nadzieje!

Pękł rzeki grzbiet, popłynął lód, / Czeremosz szumi po skale. / Nuż w dobry czas kędziory trzód / Weseli kąpcie górale!

Teodor Axentowicz - Kołomyjka fot.Teodor Axentowicz/domena publiczna

Teodor Axentowicz – Kołomyjka

Epoka romantyzmu stanowiła preludium do prawdziwej fascynacji kulturą ludową, „góralszczyzną”, która wybuchła 40–50 lat po premierze dramatu Korzeniowskiego. Wkroczyliśmy bowiem w epokę Młodej Polski z jej ludomanią. Hucuł może nie miał nic z Piasta, ale potęgą był i basta – tak sobie to przynajmniej wyobrażano. Górale spod Czarnohory czy Tatr pobudzali wyobraźnię znacznie bardziej niż np. chłopi spod krakowskich Bronowic, niedawno wyzwoleni z poddaństwa. Wokół górali tworzyła się legenda ludzi wolnych, niezależnych, dumnych. Tak to opisał Korzeniowski w kolejnej zwrotce.

Połonin step na szczytach gór, / Tam trawa w pas się podnosi. / Tam ciasnych miedz nie ciągnie sznur, / Tam żaden pan ich nie kosi.

W dzikich, niedostępnych górach rodzą się baśnie, demony, tworzy zaczarowany świat, tak jak u Hucułów właśnie. Huculi mieli również swojego Janosika – Oleksę Dobosza. Jego dzieje były zresztą bardzo podobne do życia zbójnika z Podhala. Pociągająca była (i jest) kultura góralska, ich niezwykły talent do muzyki i innych dziedzin sztuki. Pod tym względem Huculi i górale podhalańscy są ze sobą spokrewnieni.

Czytaj też: Janosik – historia prawdziwa

Góralomania

„Góralomania” wyszła poza młodopolskie salony, bo czas temu sprzyjał. Przełom wieków XIX i XX to niespotykany wcześniej rozwój turystyki górskiej, narciarstwa, mody na podróże i wypoczynek. Na przełomie stuleci Austriacy zbudowali linię kolejową w Karpaty. W krótkim czasie można było już dojechać do Worochty ze Lwowa. Ta najsłynniejsza huculska wieś, podobnie jak Jaremcze czy Żabie, były dla Galicjan tym, czym Zakopane dla krakowian. Ludzie mogli twarzą w twarz zetknąć się z Hucułami i ich kulturą. Wkrótce pojawiły się pensjonaty, schroniska górskie, a we wnętrzach lwowskich mieszkań – skrzynie, kilimy, obrusy i inne wyroby huculskich rzemieślników.

Huculskie miejscowości stawały się letnimi stolicami kultury. Dla Ukraińców taką stolicą była Krzyworównia. Były to czasy kształtowania się nowoczesnych narodów, więc ukraińscy twórcy oraz działacze narodowi chętnie spoglądali w kierunku wolnych duchem Hucułów, tym bardziej że górale mówili podobnym językiem i do tych samych cerkwi chodzili.

Ludzie mogli twarzą w twarz zetknąć się z Hucułami i ich kulturąfot.materiały autora

Ludzie mogli twarzą w twarz zetknąć się z Hucułami i ich kulturą

W okresie międzywojennym na stację w Worochcie wjeżdżały też pociągi z Warszawy. Jaremcze, Worochta, Żabie znalazły się w granicach II RP. Na Czarnohorze Polska graniczyła z Czechosłowacją i później z Węgrami. Czeremosz wyznaczał granicę z Rumunią. W okresie międzywojennym zainteresowanie Huculszczyzną jeszcze wzrosło. Władze polskie próbowały „stworzyć” z Hucułów naród nieukraiński, co fatalnie się kojarzy z późniejszymi, hitlerowskim pomysłem na naród góralski – podhalański. Rozwijano jednak infrastrukturę turystyczną, powstało imponujące Muzeum Huculszczyzny.

Czytaj też: Biały Słoń w Czarnohorze

Współczesna Huculszczyzna

Huculow ciężko doświadczyło spotkanie ze Związkiem Radzieckim, zupełnie nieprzystającym do ich tradycji, wartości i doświadczeń. Po II wojnie nie było rodziny na Huculszczyźnie, w której kogoś nie wywieziono do łagru. W górach partyzantka utrzymała się aż do połowy lat 50. Później było nieco lepiej. Pozwolono na koncesjonowany folklor, ale cerkwie zamykano. Huculi przetrwali te czasy w dobrej formie.

Dziś znów jest tu historyczna i etnograficzna Huculszczyzna ze swoimi tradycjami, zwyczajami, kulturą i turystyką. Tylko prawdziwe rękodzieło jakby nieco zanikło.

Źródło:

  • materiały własne

KOMENTARZE (10)

Skomentuj Piotr Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

niepoprawny politycznie

Dobrze, że ktoś przypomniał Huculszczyznę…
Ale Hucułowie – Huculi najprawdopodobniej jednak pochodzą od koczowniczych ludów tureckich – najpewniej Pieczyngów (O. Kolberg mówił o Uzach ale jest to mniej prawdopodobne). Legenda huculska i zwyczaje (nazywanie państwa młodych księciem i księżną) dowodzą – mówią, że byli oni sojusznikami Włodzimierza Wielkiego (a walczył on z Pieczyngami, którzy – pokonani – później byli jego sojusznikami!) i jako jedni z pierwszych przyjęli chrześcijaństwo.
Poświadczają to koczownicze pochodzenie także istniejące jeszcze przed wojną, pewne pozostałości po matriarchacie – częstym u koczowników, posiadanie, co jest wyjątkiem w regionie, swojej rasy koni prymitywnych – huculskich, to że najstarsze budynki przypominają namioty koczowników, a dawne nakrycia głowy bywają – były w formie kołpaków przypominających te tatarskie; ozdobne maty z trawy, dawniej do spania, mają geometryczne wzory, do tego charakterystyczna dawna biżuteria wykonywana z konserwowanych – preparowanych owadów – chrząszczy: kruszczyc i złotawca (kwietniczki).
Zatem raczej inne domieszki etniczne – genetyczne, wobec hermetyczności wysokogórskiego osadnictwa, miały niewielkie tutaj znaczenie, a przejęcie języka – kultury rusińskiej nie wyeliminowało z użycia wielu charakterystycznych dla tych byłych koczowników, zwyczajów.

P.S. A co ciekawe, skoro mamy akurat turniej 4 skoczni: miejscowość huculska Worochta zwana była przed wojną drugim Zakopanem, bowiem „W 1922 r. wybudowano tu skocznię narciarską (trzy lata wcześniej od Wielkiej Krokwi w Zakopanem) i rozegrano na niej trzecie mistrzostwa Polski w skokach narciarskich.” (Wiki).

    Piotr

    Pisanie o hermetyczności osadnictwa i określanie ludu jako koczowniczego jakoś sobie przeczy. Karpaty przez wieki były miejscem wędrówki ludów i schronieniem zbiegów.

      niepoprawny politycznie

      …ludu pierwotnie koczowniczego, którego topografia górska zmusiła do osiadłego trybu życia, a to już na pewno nie jest wewnętrznie sprzeczne.

        niepoprawny politycznie

        No dam dla pewności by być do końca i dobrze zrozumiany.
        Wystarczająco dobrze udowodnioną analogią może być tu Osetia. Osetyńcy – Osetyjczycy to bowiem potomkowie niewątpliwie koczowników, sarmackich Alanów, którzy głównie ze względu na „…zagrożenie ze strony państwa mongolskiego, porzucili myśl o powrocie na stepy i w ten sposób z pasterzy stali się ludnością górską.” (Wiki), dodajmy w ten sposób jak najbardziej trwale osiadłą górską.

Sarabi

Jak Niemcy do nazistów

Piotr

Mniej więcej wiemy, jaki stosunek do Hucułów mają banderowcy. Nie wiemy jaki mają narodowe matołki, bo pani/pan Mira nie dokończyła/dokończył komentarza.

    niepoprawny politycznie

    No dobra, jak nikt nie chce, no to ja spróbuję sprecyzować by nie zostało to tylko „mniej więcej”, ale… będzie znowu nieco dłużej.

    Przed wojną w latach 20. polskie władze niewątpliwie starały się faworyzować Hucułów, aby stworzyć z nich – podobnie jak z Łemków, przeciwwagę dla nacjonalizmu ukraińskiego.
    Stąd Huculi byli np. posłami nie tylko z list mniejszości ale i PSL, co oczywiście później już mniej podobało się sanacji.

    Banderowcy.
    Z racji, że wsie huculskie były w niedostępnych górskich okolicach, to były miejscem schronienia i głównymi bazami wypadowymi dla UPA. Jednak raczej działo się to nie tyle wbrew woli Hucułów, co bez oglądania się na nią.
    Jak pisze znawczyni tematu I. Teleżyńska, Huculi byli: „Niczym bohaterowie Ajschylosa czy Eurypidesa…” tj. w sytuacji kiedy „Każdy wybór prowadzi do klęski, a żadnego de facto nie można podjąć.” „…NOLENS VOLNES wciągani byli w wir historii. Upowcom przychodzącym w nocy do chaty nie można odmówić jedzenia, jeśli chce się żyć […].” „Bezsilność i strach o własne życie… …to ogromny ciężar, przygniatający… [ich] …każdego dnia.”
    Ogromną liczbę Hucułów po wojnie sowieci zesłali na Sybir (za co? patrz niżej). Co ciekawe, gdy mogli oni już wracać, to większość nie chciała. Woleli spokój Syberii, niż powracające jak mantra, konflikty narodowe w ich ojczyźnie. Jak widać w tym sensie – znaczeniu, wybrali dobrze – unikając choćby i obecnej wojny.
    A za co byli zsyłani? Ano za to, że współpracowali i z UPA, i… z władzami polskimi…
    Doskonale te sprzeczności pokazuje los przedwojennego przywódcy huculskiego: P. Szekeryka – jednego z pierwszych, który znalazł się w polskim parlamencie. Był on również wójtem nieformalnej stolicy Huculszczyzny, Żabie [obecnie Wierchowina]. Skazany został przez Sowietów na 8 lat obozu pracy za: „działalność antyradziecką, ukraiński nacjonalizm i… współpracę z sanacyjnymi władzami polskimi…” […], czyli po prostu za to że był „za a nawet przeciw”, jak mawia nasz znany wąsaty klasyk.

    P.S. A w moim zachodniopomorskim jest miejscowość Żabie. Czyżby wśród pierwszych, powojennych jej mieszkańców – „pionierów”, byli z kolei mieszkańcy tej huculskiej, dodajmy największej obszarowo, gminy w II RP?

      Piotr

      Jednak wracali gremialnie, gdy było można, czyli głównie po 56. roku. W takiej np. Werchowynie, dawniej Żabie, żyją rody huculskie, bardzo silnie zakorzenione. „Dla Hucuła nie ma życia jak na połoninie” i to jest prawda. Można się przekonać, odwiedzając wspomnianą miejscowość. Przynajmniej sami Huculi twierdzą, że wracali, przykładem jest Roman Kumłyk, wspomniany w tekście. Wyjazdy do Lwowa, Kijowa, do Polski to raczej czasy współczesne – praca, studia.

niepoprawny politycznie

…jeszcze dosłownie zdanie wyjaśnienia odnośnie wspomnianej przeze mnie legendy, otóż Huculi twierdzą, że byli jedyni – jako całe plemię, zaproszeni przez Włodzimierza na zaślubiny, stąd tak bardzo i na trwale ten wg nich wielki fakt – wydarzenie, zagościło w ich tradycjach weselnych…

Oksana

Co polacy mają do Guculszczyny,oprucz tego,że kiedyś ją okupuwali? I tu jeszcze mówicie o UPA i banderowcach? To są zwyciężcy,jak u was AK. Co więc-to od złego

Zobacz również

XIX wiek

Najsłynniejsze polskie jezioro mogło wcale nie być Polskie! Jak udało się nam wygrać spór o Morskie Oko?

Mało brakowało, by jeden z symboli polskich Tatr, Morskie Oko, wcale nie był polski! Gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności, jezioro mogło być węgierskie.

8 stycznia 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Nowożytność

„Piekł, palił, strzelał i rąbał ubogich ludzi”. Janosik to przy nim amator! Ten harnaś terroryzował Żywiecczyznę

Jedni zbójcy rzekomo okradali bogatych i dawali biednym. Inni – zabijali bez litości. Nie wiemy, czy Sebastian Bury „wspierał” ubogich. Ale mordować umiał.

6 września 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

XIX wiek

Porady na czarownice, diabeł na obfite plony i tłuczenie butelek na szczęście młodej parze. W co wierzono na Kaszubach?

Nietypowe przygotowania do świąt, mrożące krew w żyłach edukacyjne opowieści i porady na... krasnoludki. Jakie były przesądy mieszkańców Kaszub sto lat temu? 

13 sierpnia 2022 | Autorzy: Maciej Danowski

Nowożytność

Janosik – historia mniej i bardziej prawdziwa

Rabował bogatych i dawał biednym – tak głosi legenda. Juraj Janosik żył w Karpatach naprawdę, ale czy jego życie było takie, jak ukazują to opowieści?

31 marca 2022 | Autorzy: Michał Procner

Druga wojna światowa

Zapomniane ofiary akcji „Wisła”. To jedna z najbardziej tajemniczych mniejszości w Polsce

Padli ofiarą dwóch przymusowych wysiedleń, w tym niesławnej akcji „Wisła”. Przetrwali jednak te lata i trudny czas PRL-u. Kim dokładnie są Łemkowie?

12 marca 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

Nowożytność

Mają własny język, religię i kulturę. W Polsce żyje ich niespełna 400. Skąd się tu wzięli?

Zamieszkiwali w Persji i na Krymie. W historii naszego kraju zapisali się jako dzielni żołnierze. Dziś Karaimi to najmniej liczna mniejszość w Polsce.

5 marca 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.