Władza, pieniądze, zaszczyty oraz... śmiertelni wrogowie. Gdyby król chciał wykupić polisę na życie, składka byłaby wysoka. Nawet płeć nie robiła tutaj różnicy.
W Przemyśle II niektórzy upatrywali szansy na odbudowę państwa polskiego. Zapewne tak właśnie myślał arcybiskup Jakub Świnka, który wspierał jego starania o koronę królewską. Wreszcie 26 czerwca 1295 roku koronował go na króla Polski. Przemysł II długo się jednak tą koroną nie nacieszył. Kiedy wybrał się na zapusty do Rogoźna, porwali go Brandenburczycy. Problem w tym, że nie wszystko poszło po ich myśli. W trakcie całej akcji Przemysł II został na tyle ciężko ranny, że – ze względu na jego stan – dalsza ucieczka z nim stała się po prostu niemożliwa. Co więc zrobili porywacze? 8 lutego 1296 roku dobili naszego króla. Rządził Polską zaledwie przez 7 miesięcy.
Nie był to jedyny nasz władca, który skończył życie w tragicznych okolicznościach. Bona Sforza nie miała łatwego życia z synem, Zygmuntem Augustem, dla którego przecież wywalczyła elekcję vivente rege. W końcu w 1556 roku opuściła Polskę. Niewdzięczny potomek próbował jej w tym przeszkodzić. Bynajmniej nie z powodu synowskich uczuć….
Bona osiedliła się w Bari. Pech chciał, że pożyczyła Habsburgom dość znaczną kwotę, opiewającą na ponad 400 000 dukatów. A ci nie mieli ochoty zwracać pożyczki. Po części miało się to stać przyczyną nagłej śmierci królowej-matki. Wśród jej dworzan znaleźli się bowiem agenci działający na zlecenie Habsburgów, a konkretnie Filipa II. Bona została otruta przez jednego z nich, Jana Wawrzyńca Pappacode, który później dodatkowo sfałszował jej testament. Zmarła 19 listopada 1557 roku. Zwrotu sum neapolitańskich nie uświadczyli ani Zygmunt August, ani Anna Jagiellonka, ani nawet Wazowie.
Czytaj też: Zabójczy poród, trucizna w winie, kiła i… przejedzenie. Na co umierały polskie królowe?
Henryk – pechowe imię?
Cytując Adama Mickiewicza: „gdybyś w mateczniku siedział, nigdy by się o tobie Wojski nie dowiedział”. To zdanie pasowałoby jak ulał do Henryka Walezego, który mógł dalej być królem nielubianej przez siebie Polski. Zamiast tego zdezerterował do Francji, gdzie jego matce, Katarzynie Medycejskiej, zaczynali się już kończyć mogący objąć tron synowie. Walezy zaczął panowanie jako Henryk III. Bynajmniej nie było ono długie i szczęśliwe. Wiek XVI był we francuskiej historii trudny ze względu na targające krajem konflikty na tle religijnym.
W tym to niespokojnym czasie, 1 sierpnia 1589 roku, Henryk III przyjął nalegającego na rozmowę 22-letniego dominikanina nazwiskiem Jacques Clément. Przyjął go bez „obstawy”, bo akurat… siedział na sedesie. Clément szybko wyciągnął swojego „asa z rękawa”, czyli sztylet, którym dźgnął króla Francji w brzuch. Wezwani krzykiem Henryka III strażnicy puścili w ruch swoją broń białą, a następnie (tak dla pewności) wrzucili zamachowca przez okno. Możemy zatem tylko spekulować, co nim kierowało. Czy był szaleńcem? A może działał na zlecenie wrogów króla, np. zwolenników ważnej figury wśród Gwizjuszy – Henryka Pokiereszowanego, którego zresztą Henryk III wcześniej… kazał zamordować.
Jeszcze na łożu śmierci Henryk III namaścił swojego następcę, Henryka Nawarskiego de Burbona, znanego później jako Henryk IV. Jednak i jemu nie było dane spokojnie dożyć starości. Już 27 grudnia 1594 roku próbował go zamordować Jean Châtel. Henryk IV odwiedzał wtedy kochankę. Przeżył, bo zamachowiec źle wycelował. Ale jego szczęście skończyło się 14 maja 1610 roku, kiedy to kolejny zamachowiec, François Ravaillac, zaatakował władcę w powozie. Jedno z pchnięć nożem trafiło w tętnicę. Henryk IV nie miał szans. Ravaillac tłumaczył później swoje postępowanie względami religijnymi i politycznymi. Nadmieńmy, że we Francji schwytani królobójcy kończyli marnie: po serii okrutnych tortur byli ostatecznie rozrywani przez konie.
Tymczasem na Wyspach Brytyjskich…
Wilhelm II Rudy był ponoć ulubionym, choć nie pierworodnym synem Wilhelma Zdobywcy. I to on w 1087 roku przejął po nim koronę. Udało mu się nawet przetrwać skierowane przeciwko niemu bunty. Jakim więc zagrożeniem mogłoby się okazać zwykłe polowanie, na które wybrał się w sierpniu 1100 roku? Jak się miało okazać – całkiem sporym. W trakcie polowania znaleziono go martwego, ze strzałą wbitą w klatkę piersiową. Kto go „upolował”? Normański baron Walter Tirel, któremu wcześniej król osobiście podarował strzały? Ktoś inny? Tego, jak i motywów nigdy nie udało się ustalić.
Nie był to jedyny niewyjaśniony zamach na Wyspach Brytyjskich. Henry Stuart, czyli lord Darnley, został mężem Marii królowej Szkotów 29 lipca 1565 roku. Nie szanował żony, oczekując jednocześnie, że zostanie prawowitym władcą, jeżeli ją przeżyje. Ale to nie ona miała umrzeć pierwsza. 10 lutego 1567 roku jeden z domów w Edynburgu wyleciał w powietrze. Ofiary: lord Darnley i jego sługa. Kto zawinił? Oficjalnie: nie wiadomo. Nieoficjalnie wskazywano na kochanka władczyni Jakuba Hepburna (hrabiego Bothwell), a nawet na samą królową.
Nawiasem mówiąc, i Maria Stuart źle skończyła. Po ucieczce ze Szkocji została uwięziona przez Elżbietę Tudor, a po wykryciu spisków na życie królowej Anglii, w które Maria miała być zamieszana, uznano ją za winną i ścięto.
Czytaj też: Królowa Maria Stuart. Czy naprawdę zasłużyła na wyrok śmierci?
Małżonki władców też mordowano
Nie tylko monarchowie padali ofiarą skrytobójców, ale także królewskie małżonki. Cofnijmy się do początków XVII wieku. W państwie moskiewskim źle się działo. Wybuchały kolejne konflikty o władzę, wielka smuta trwała w najlepsze. Koronę cara uzyskał słynny Borys Godunow. Lecz coraz większy ferment w kraju zaczęli siać zwolennicy Dymitra Samozwańca. To właśnie oni mieli stać za zamordowaniem żony Godunowa Marii Skuratowej-Bielskiej i ich syna Fiodora. Oboje zostali uduszeni, choć rozpowszechniano plotkę, że zażyli truciznę. Stało się to w czerwcu 1605 roku.
W gronie monarszych małżonek, którym ktoś „pomógł” odejść z tego świata znalazła się też Elżbieta Bawarska, żona cesarza Franciszka Józefa I, lepiej znana jako Sisi. Był rok 1898. Licząca już wtedy ponad 60 lat cesarzowa wybrała się na wakacje do Szwajcarii. W dniu 10 września z jedną ze swoich dam dworu szła sobie spokojnie nad brzegiem Jeziora Genewskiego. Nagle została zaatakowana. Napastnik jako narzędzie zbrodni wykorzystał… pilnik! Cios w klatkę piersiową okazał się śmiertelny. Elżbieta Bawarska zmarła wkrótce po zamachu, chociaż tuż po ugodzeniu stwierdziła, że… nic jej nie jest.
Sprawca nazywał się Luigi Lucheni. Jego motywem miał być… przypadek. Ponoć uparł się, że zamorduje Henryka Orleańskiego, który miał pojawić się w Genewie. Ten jednak nie dotarł na czas. Co zatem zrobił przyszły morderca? Znalazł w gazecie artykuł o Sisi i w ten sposób wyznaczył kolejną ofiarę. Według innych źródeł po prostu chciał zamordować jakąś wysoko postawioną osobistość. Został skazany na dożywocie. Ponoć liczył na… karę śmierci.
Bywało, że noszenie korony na głowie stawało się niczym… namalowanie na sobie celownika. Wymienione powyżej postacie to tylko kropla w oceanie zbrodni. Zamordowanych władców w historii spokojnie można by liczyć w… no właśnie, jaka liczba byłaby tutaj właściwa?
Bibliografia
- Baszkiewicz, Henryk IV Wielki, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1995.
- Baszkiewicz, Historia Francji, Ossolineum, Warszawa 1999.
- Castleden, Krwawi mordercy, maniacy szaleni i nienawistni – od starożytności do czasów współczesnych, Część 1, Bellona, Warszawa 2008.
- Dobosz (red.), Słownik władców polskich, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1999.
- Guy, The True Life of Mary Stuart, Queen of Scots, Houghton Mifflin Company, New York 2005.
- Krzywy, Wielka smuta w epickim zwierciadle Samuela Twardowskiego, „Pamietnik Literacki”, zeszyt 3/2008.
- Markiewicz, Historia Polski 1492-1795, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002.
- Sinclair, Death by fame: a life of Elisabeth, Empress of Austria, St. Martin’s Press, New York 1998.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.