Ciekawostki Historyczne

Jaki jest lepszy sposób na podziękowanie cudownemu obrazowi niż… go ukraść? Na taki właśnie pomysł – z wdzięczności za uzdrowienie – miał wpaść Mikołaj Sapieha.

Inna sprawa, że jakaś tajemnicza siła nakazywała mu wejść w jego posiadanie. A to, że pomysł raczej nie spodoba się właścicielowi obrazu (którym był sam papież), nie miało dla złodzieja znaczenia.

Wyzdrowienie czyni złodzieja?

Z czego znany był Mikołaj Sapieha oprócz afery ze świętym obrazem? Zbyt dużo ze źródeł pisanych o nim nie wiemy. Urodził się w 1581 roku. Legitymował się herbem Lis. Zwany był Pobożnym. Pełnił kilka funkcji: był wojewodą mińskim, następnie brzeskim, marszałkiem Trybunału Litewskiego, kilkakrotnie posłem na sejm. Był też chorążym litewskim za czasów Zygmunta III Wazy. Ufundował kościół św. Anny w Kodniu (obecnie w województwie lubelskim, w powiecie bialskim), którego był właścicielem. Budowę rozpoczęto w roku 1629.

Długo i żarliwie modlił się pod obrazem Matki Boskiej Gwadelupskiej nazywanej też Gregoriańską.fot.Fallaner /CC BY-SA 4.0

Długo i żarliwie modlił się pod obrazem Matki Boskiej Gwadelupskiej nazywanej też Gregoriańską.

To właśnie wtedy Mikołaj Sapieha nagle ciężko zachorował. Podaje się nawet, że został sparaliżowany. W poszukiwaniu ratunku postanowił wybrać się do Rzymu. Udał się tam z przyczyn duchowych (na pielgrzymkę) oraz zdrowotnych. Miał nadzieję po drodze uzyskać pomoc od lekarzy z Akademii Padewskiej. Towarzyszyła mu żona i dwór. Po drodze wstąpił jeszcze do Wiednia, do cesarza Ferdynanda II. Już w Wiecznym Mieście został zaproszony na mszę w prywatnej kaplicy przez samego papieża Urbana VIII. Długo i żarliwie modlił się pod obrazem Matki Boskiej Gwadelupskiej nazywanej też Gregoriańską. I w pewnym momencie stał się cud. Mikołaj Sapieha nagle wyzdrowiał…

Czytaj też: Zygmunt III Waza. Najbardziej schorowany i zniedołężniały król Polski?

Zobacz również:

Nieodparta pokusa

Jak podkreśla wielu autorów, Mikołaja Sapiehę opanowało przemożne pragnienie wejścia w posiadanie cudownego obrazu. Źródła podają jednak sprzeczne informacje co do tego, czy starał się go pozyskać legalnymi drogami. Według jednych nie ośmielił się poprosić papieża. Według innych próbował wybadać Urbana VIII przez zaprzyjaźnionych kardynałów, ale bezskutecznie. Mimo to chęć przywłaszczenia sobie obrazu nie znikała. Potrzebny był zatem dobry plan…

W kaplicy Sapieha natknął się na posługacza kościelnego, zakrystiana. Postarał się nawiązać z nim rozmowę i wejść w przyjacielskie relacje – począł go sobie ujmować, jak mógł. Tamten zapewne musiał się temu bardzo dziwić. W końcu jednak zrozumiał, w czym tkwił haczyk. Szlachcic oczekiwał, że ten wyniesie dla niego obraz Matki Boskiej. Oczywiście za odpowiednim wynagrodzeniem. Ponoć zaoferował mu całe 500 dukatów. Długo go przekonywać nie musiał: dłuższy pono o konia, albo o muła, owszem o cień osła byłby targ, niż o te nieoszacowane skarby.

Najbliższej nocy zakrystian perfekcyjnie wykonał postawione przed nim zadanie. Ponownie jednak sprzeczne są relacje na temat tego, co później stało się z wykonawcą tego niecnego postępku. Według jednych zakrystian umknął razem z Sapiehą do Polski. Według innych chciał to zrobić, ale Sapieha potajemnie uciekł sam, zostawiając go na pastwę losu. Dodatkowo Oskar Kolberg podaje, że szlachcic wywiózł z Rzymu nie tylko sam obraz, ale i relikwie męczenników: Hilarego, Antonina, Kandydy, Juliana i głowę Feliksa.

Czytaj też: Wino, śpiew i mnóstwo kobiet… To był prawdopodobnie najbardziej rozpustny papież w dziejach

Papież wpadł w furię

Zniknięcia obrazu nie dało się nie zauważyć. Już z samego rana podniósł się rwetes z tego powodu. Przeprowadzono też błyskawiczne śledztwo. Stwierdzono niezbicie, że winowajcą jest Mikołaj Sapieha. Urban VIII spróbował jeszcze wysłać za nim pościg, jednak złodziejowi udało się uciec. 15 września 1631 roku tryumfalnie powrócił z obrazem, który do momentu ukończenia budowy kościoła został ulokowany w kaplicy św. Ducha na zamku Sapiehów.

Oprócz wyklęcia papież domagał się oczywiście zwrotu obrazu i relikwii.fot.domena publiczna

Oprócz wyklęcia papież domagał się oczywiście zwrotu obrazu i relikwii.

Tymczasem papież był wściekły nie na żarty. Ekskomunikował Sapiehę, co z formalnego punktu widzenia uniemożliwiało mu nawet wejście do kościoła, który sam ufundował. Ponoć znalazł na to rozwiązanie. Nakazał wybudowanie dodatkowego pomieszczenia nad zakrystią z przejściem na balkon nad kaplicą, w której ostatecznie obraz został ulokowany. Ta informacja to jednak tylko element tradycji lokalnej. Oprócz wyklęcia papież domagał się oczywiście zwrotu obrazu i relikwii. Chciał też, by Mikołaj spędził rok w więzieniu, odbył pieszą pielgrzymkę do Rzymu, a także… dokończył budowę kościoła. To ostatnie nie było potencjalnie uciążliwe.

Dobry PR + pokuta = przebaczenie papieża

W międzyczasie Sapieha podjął pewne „środki zaradcze”. W roku 1633 wysłał do Rzymu swojego synowca, aby ten w jego imieniu przeprosił papieża. Jednocześnie zadbał odpowiednio o swój PR. W 1634 roku zebrał się sejm, na którym debatowano m.in. o sytuacji innowierców w naszym państwie. Sapieha z niezwykłą żarliwością wystąpił z jednej strony w obronie wiary, a z drugiej – przeciwko innowiercom, co ponoć miało wywrzeć na papieżu lepsze wrażenie niż przeprosiny „za pośrednictwem”.

Ustalenie dalszej chronologii wydarzeń nastręcza pewnych trudności ze względu na rozbieżności w źródłach. Według części z nich już po zagrywkach PR-owych Sapiehy papież miał darować mu winę. Według innych stało się to dopiero w roku 1636, kiedy ukończona została budowa kościoła św. Anny, a Mikołaj wybrał się po raz drugi do Rzymu, tym razem w charakterze pokutnika, który prosi – już osobiście – o wybaczenie. Wstawić się miał za nim sam nuncjusz papieski Visconti. Ponadto Mikołajowi miało pomóc sprzeciwienie się małżeństwu Władysława IV z siostrzenicą Karola I Stuarta Elżbietą, która była luteranką. To również musiało spodobać się papieżowi.

W każdym razie Mikołaj Sapieha wreszcie dopiął swego. Urban VIII zdjął z niego ekskomunikę. Nie koniec jednak na tym. Formalnie darował też problematycznemu szlachcicowi skradziony wcześniej obraz. Teraz w pełni oficjalnie mógł ozdobić kościół św. Anny w Kodniu. Do kościoła miał go uroczyście wnieść biskup łucki. To właśnie przy tej okazji – w uznaniu zasług dla Kościoła – Sapieha miał też otrzymać od papieża część wspomnianych przez Kolberga relikwii.

Czytaj też: Przenośny ołtarz, konflikt z papieżem i kolekcja modlitewników – jak wyglądała kwestia wiary w rodzinie Kazimierza IV Jagiellończyka?

Czy ta historia jest prawdziwa?

Cóż, ile źródeł – tyle wersji. Ale czy to nie jest tylko barwna legenda? Udzielenie jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie jest proste. Sprawa została po raz pierwszy wspomniana na ufundowanych w 1690 roku przez Władysława Sapiehę tablicach. Dokładniej opisał ją Jan Fryderyk Sapieha w książce Historia przezacnego obrazu kodeńskiego z roku 1720. Możliwe jednak – jak sugeruje Jacek Komuda – że miał w tym interes, ponieważ przyczynił się do papieskiej koronacji obrazu, która miała miejsce w 1723 roku. W każdym razie wciąż są to same źródła „rodowe”.

Niektórzy historycy kwestionują całą tę sprawę. Sugerują, że Sapieha nie tyle ukradł obraz, co po prostu go kupił.fot.domena publiczna

Niektórzy historycy kwestionują całą tę sprawę. Sugerują, że Sapieha nie tyle ukradł obraz, co po prostu go kupił.

Kiedy spróbujemy odnaleźć inne potwierdzające to wydarzenie relacje, pojawia się problem. Istnieje co prawda kilka wzmianek w źródłach polskich, ale część z nich opiera się na informacjach przekazywanych przez Sapiehów. Co z innymi źródłami historycznymi – przede wszystkim włoskimi? W tych niestety potwierdzenia prawdziwości tej opowieści nie znajdziemy. Byłoby dziwne, gdyby po takiej aferze nie pozostał żaden ślad. Z drugiej strony – może po prostu akurat te dokumenty się nie zachowały?

Jednakże niektórzy historycy kwestionują całą tę sprawę. Sugerują, że Sapieha nie tyle ukradł obraz, co po prostu go kupił. Trudno jest to bezsprzecznie rozsądzić. Nieświadomy zaś całego szumu wokół siebie obraz wisi spokojnie w kościele św. Anny w Kodniu, ciesząc co roku oczy miejscowych wiernych i pielgrzymów.

Bibliografia

  1. Klajmon, Obraz Matki Bożej Kodeńskiej ze zbiorów Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”, „Rocznik Muzeum «Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie»”, nr 3/2015.
  2. Kolberg, Dzieła wszystkie, tom 33, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, Wrocław 1964.
  3. Komuda, Warchoły, złoczyńcy i pijanice, Fabryka Słów, Lublin 2021.
  4. Kraszewski, Obrazy z życia i podróży, Wilno 1842.
  5. Mecherzyński, Wypisy polskie dla szkół żeńskich z najcelniejszych pisarzy krajowych, Kraków 1872.

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Zobacz również

Nowożytność

To był najbardziej okrutny magnat Rzeczpospolitej? Kresowy dziad i szałaputa koronny Mikołaj Bazyli Potocki

Był brutalem, a przy okazji antysemitą. Lubował się w gwałtach, torturach i mordowaniu. Jak na ironię, zapisał się w historii jako człowiek niezwykle bogobojny.

3 lipca 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

Nowożytność

Ten kasztelan awanturnik żony katował, a chłopów dręczył. Kim był polski „doktor Jekyll i pan Hyde”?

Z jednej strony świetny organizator i bitny patriota. Z drugiej – sadysta i tyran. Duch Stanisława Warszyckiego ponoć straszy w okolicach jego zamku do dziś.

2 czerwca 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

Nowożytność

Awanturnik, sadysta, warchoł – prawdziwy szlachcic z piekła rodem. Kim był osławiony Diabeł Łańcucki?

Polska szlachta pozwalała sobie na bardzo wiele. Ale to, czego dopuszczał się Stanisław Stadnicki, pan Łańcuta, przechodziło ludzkie pojęcie.

26 listopada 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

Nowożytność

Ten święty w chwilach religijnej ekstazy... wznosił się powietrze. Miał lewitować co najmniej 70 razy!

Przypadki lewitacji św. Józefa z Kupertynu, który w chwilach religijnego uniesienia latał, były tak częste, że dziś jest on patronem pasażerów samolotów.

16 listopada 2022 | Autorzy: Edward Brooke Hitching

Nowożytność

Kościoły Pokoju, czyli jak dogryźć protestantom

Powstałe w wyniku wielkiego konfliktu kościoły Pokoju dopiero po przeszło 300 latach stały się jego prawdziwym symbolem. O co poszło w tym sporze?

4 września 2022 | Autorzy: Piotr Dróżdż

Średniowiecze

Największy degenerat wśród papieży? Kazał sprowadzać sobie dzieci na orgie, polował na ludzi i uprawiał seks z... koniem!

Papież Benedykt IX był prawdziwym dewiantem. Organizował orgie z udziałem dzieci, a jego ulubioną rozrywką było polowanie na ludzi i ich torturowanie.

29 czerwca 2022 | Autorzy: Piotr Dróżdż

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.