500 lat temu polska królewna poślubiła bawarskiego księcia. Ich bajkowe wesele świętuje się do dziś, choć parze młodej nie było pisane żyć długo i szczęśliwie.
Co cztery lata w bawarskim Landshut odbywa się jeden z największych średniowiecznych festiwali na kontynencie. Tysiące ludzi z całego świata przyjeżdża, aby uczestniczyć w świętowaniu zaślubin, o których pięć stuleci temu mówiła cała Europa. Polska królewna poślubiła wówczas bawarskiego księcia, być może mając nadzieję, że będzie im dane długie i szczęśliwe życie…
„Było ich pięć, nie licząc zmarłej w dziecinnym wieku Elżbiety – pisał przed ponad stu laty o córkach Elżbiety Rakuszanki i Kazimierza Jagiellończyka Fryderyk Papée, profesor UJ, dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej, polski historyk francuskiego pochodzenia. – Wszystkie za książąt niemieckich wyszły od Pomorza łukiem w dół aż do Bawaryi. Wszystkie posiadały miłą powierzchowność, jak z opisów i portretów współczesnych wnosić można, wszystkie trzymały się wysoko, roztaczając zaraz przy wjeździe do nowej ojczyzny blask królewski, w ubraniu, w urządzeniu, w klejnotach. Królową «die Königin», nazywano każdą z nich na owych dworach książęcych do końca życia”.
Jadwiga jako najstarsza wyszła za mąż pierwsza – jej ojciec zaplanował sojusz z księciem bawarskim, a królewna swojego przyszłego męża ujrzała ledwie kilka godzin przed ślubem.
Trudna droga do ręki polskiej królewny
Jadwiga Jagiellonka przyszła na świat 21 września 1457 roku w Krakowie jako najstarsza z córek i drugie z kolei dziecko Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki. Na chrzcie – zgodnie z rodową tradycją – otrzymała imię po Jadwidze Andegaweńskiej. Od początku było wiadomo, że królewna będzie doskonałą partią i do jej ręki zaczną ustawiać się konkurenci, jeszcze zanim osiągnie wiek zdatny do małżeństwa.
Największym uporem wykazał się król Węgier, Maciej Korwin, który czterokrotnie wysyłał poselstwo do Krakowa. Jednak zarówno król Kazimierz, jak i jego małżonka nie byli przychylni temu mariażowi. Pochodząca z rodu Habsburgów Elżbieta Rakuszanka była zdecydowanie przeciwna temu, by jakiś byle arystokrata, który sam utorował sobie drogę do tronu wbrew planom Habsburgów, ożenił się z jej córką. Miała powiedzieć z oburzeniem: „Matyasz chłop, kurczek, Wołoszyn, pies, niegodziem jej!” i czyniła zabiegi, by wydać Jadwigę za cesarskiego syna, Maksymiliana.
Król z kolei miał inne plany – chciał umocnić południowo-zachodnią granicę z Czechami w kontrze przeciwko Korwinowi, a temu celowi przysłużyłby się sojusz z Bawarią.
Czytaj też: Elżbieta Rakuszanka – matka królów
Prowincjonalny książę i córka króla
Jadwigę wydano więc za Jerzego Bogatego z rodu Wittelsbachów, syna księcia Ludwika IX Bogatego, a negocjacje rozpoczęto już w 1473 roku. Wówczas to Stanisław Kurozwęcki i Paweł Jasieński rozpoczęli rozmowy ze stroną bawarską. Rok później, we wrześniu, Ludwik IX wysłał poselstwo do Krakowa z oficjalną prośbą o rękę Jadwigi dla swojego syna.
Przez kolejne miesiące toczyły się dalsze negocjacje – ostatecznie, jak pisze niemiecki historyk Peter Oliver Leow, „zaślubiny prowincjonalnego księcia z córką króla, bez względu na to, jak byłby bogaty, wymagało dobrych powodów” – aż 30 grudnia w Radomiu Jadwiga wyraziła zgodę i dzień później, w Sylwestra, podpisano umowę małżeńską. Zgodnie z nią królewna miała otrzymać posag w wysokości 32 tys. węgierskich złotych płatnych w ciągu 5 lat w pięciu transzach. Wartość jej wyprawy ślubnej oszacowano na niemal 100 tys. złotych.
Jednak zanim jeszcze osiemnastoletnia królewna mogła stanąć na ślubnym kobiercu, trzeba było dopełnić wymaganych formalności kościelnych. Młodzi byli krewnymi trzeciego stopnia (ich dziadkowie, Albrecht II Habsburg oraz Małgorzata Habsburżanka, byli rodzeństwem), toteż wymagana była dyspensa papieska. Kanclerz koronny Uriel Górka uzyskał ją od Sykstusa IV w dniu 26 maja 1475 roku).
Czytaj też: Kazirodztwo w średniowieczu
Długa podróż
Jadwiga mogła wreszcie wyruszyć w drogę do przyszłego męża. Do Poznania towarzyszyła jej rodzina. Stamtąd przyszła panna młoda wyruszyła z orszakiem liczącym 1200 koni i około setki pojazdów, w towarzystwie księżnej cieszyńskiej Anny, wdowy po Bolesławie II, siostrzenicy swojej babki, królowej Zofii Holszańskiej. Do Wittenbergi Jadwiga dotarła 23 października 1475 roku. Została przyjęta przez delegację z Landshut. Król, który towarzyszył córce, był oburzony, że narzeczony nie przybył osobiście i wstrzymał na kilka dni dalszą podróż.
Kolejne opóźnienia spowodował wybuch epidemii. Orszak królewny musiał nadłożyć drogi, więc Jadwiga dotarła do Landshut dopiero w połowie listopada (według umowy miała przyjechać miesiąc wcześniej). Przywiozła wspaniałą wyprawę ślubną, na którą składały się niezwykle cenne tkaniny, klejnoty i przedmioty codziennego użytku. Jak czytamy w inwentarzu ślubnym królewny, zawierającym spis ubiorów, pościeli, sreber, klejnotów i przedmiotów codziennego użytku, Jadwiga zabrała ze sobą najpiękniejsze i najkosztowniejsze suknie, futra i tkaniny (np. jedwabne pokrycie łoża ze złotem, bogato zdobione płaszcze i szuby, w tym najwyżej cenione wówczas sobole, haftowane perłami suknie z aksamitu, jedwabiu i adamaszku), wspaniałe srebra stołowe i łazienkowe oraz mnóstwo klejnotów i ozdób.
14 listopada Jadwiga wjechała do bawarskiego Landshut w złotej karecie, zdobnej w cztery rzeźbione złocone lwy trzymające tarcze z herbami Królestwa Polskiego. Karetę wedle ówczesnych relacji poprzedzało czterech Litwinów na małych koniach „[…] ubranych jak Turcy, z kołczanami, łukami i innymi tureckimi narzędziami”. Jak czytamy dalej:
Gdy królowa nadjeżdżała, książęta zsiedli z koni, a wraz z nimi kilku panów i szlachciców, i razem udali się do jej powozu. […] Królowa siedziała w swoim złotym powozie. Miała na sobie złotą szatę wierzchnią, a jej twarz, za wyjątkiem oczu, spowijała chusta. Nie opuszczając swojego powozu, wyciągnęła rękę i ukłoniła się książętom. Ci pokłonili się nadzwyczaj nisko.
Czytaj też: Z kim opłacało się brać ślub w średniowiecznej wsi?
Bajkowe wesele
Powitana przez przyszłego męża i cesarza Fryderyka, Jadwiga udała się następnie do kościoła św. Marcina, gdzie przebrano ją w strój panny młodej. A konkretnie: „[…] drogocenną suknię uszytą na miarę zgodnie z polską tradycją; była to czerwona szeroka suknia z atłasowego jedwabiu z szerokimi długimi rękawami, w całości haftowana przepięknymi perełkami”.
Ślubne nakrycie głowy polskiej królewny było zachwycające – składało się z przepaski z pereł utrzymującej fryzurę, cienkiego welonu i wspaniałej, bogato zdobionej klejnotami, złotej korony. Gdy chór zaintonował Te Deum laudamus, Jadwiga zalała się łzami. Być może były to łzy wzruszenia, a może królewna przeczuwała, że jej życie małżeńskie nie będzie usiane różami? Jakkolwiek było, po ślubie przyszła pora na świętowanie – wyprawiono wystawne wesele, w którym wzięło udział ok. 10 tys. gości.
Wesele w Landshut przypominało opowieść z bajki. Zasłynęło jako jedno z najwspanialszych widowisk ówczesnej Europy. Cesarz Fryderyk osobiście poprowadził pannę młodą w pierwszym tańcu, a swoją obecnością imprezę uświetnili znamienici goście – cesarski syn i niedoszły kandydat do ręki Jadwigi, Maksymilian, elektor brandenburski Albrecht III Achilles, elektor Palatynatu Filip Wittelsbach, margrabiowie i hrabiowie Rzeszy.
323 woły i 40 tysięcy kurczaków
Goście bawili się, jedli i pili na koszt Ludwika IX, którego było stać na to, by żenić syna w najlepszym stylu. Zgodnie z rachunkami na uczcie przygotowanej przez prawie 150 kucharzy zjedzono m.in. 323 woły, 11,5 tys. gęsi, 40 tys. kurczaków, 194 345 jaj, 140 funtów rodzynek, 730 funtów fig, trzy wiadra miodu, 1,5 kwintala szafranu, 338 funtów pieprzu, 75 tys. krabów.
Kronikarz Hans Seybolt na niemal dwustu stronach opisał organizację weselnej kuchni, ilości wypitego wina czy owsa na paszę dla koni (konkretnie aż 700 ton owsa zapewnionych przez Ludwika). Z kolei inny kronikarz, Veit Arnpeck, pisał, że świętowano w atmosferze radości i zabawy, a koszty urządzenia wesela były ogromne i wyniosły ponad 60 tys. guldenów, co odpowiada ponad 10 mln dzisiejszym euro. Kronikarz ten pisze ponadto, że każdy obywatel miasta oraz wszyscy goście mieli dostęp do wina i chleba wydawanych bezpłatnie dwa razy w ciągu dnia, a darmowe jedzenie było dostępne także w specjalnej kuchni, funkcjonującej wyłącznie na potrzeby imprezy.
Czytaj też: Jak imprezowała królowa Jadwiga?
Nieudane małżeństwo
18 stycznia 1479 roku w Landshut zmarł Ludwik IX. Jego przydomek miał związek nie tylko z zyskami, jakie czerpał z kopalni srebra w Rattenbergu i Kitzbühel, lecz również z prowadzonym przez niego wystawnym trybem życia, z którego był znany w Rzeszy. Jerzy został kolejnym księciem na Landshut, a Jadwiga – księżną bawarską.
Ich życie małżeńskie nie należało do udanych i to nie dlatego, że polska królewna nie znała języka swojego męża. „Najstarsza z nich [Jadwidga – przyp. ABR], wjeżdżając do Bawaryi, nie rozumiała ani łacińskich ani niemieckich mów powitalnych, musiano jej tłómaczyć te mowy na język polski, i «królowa» odpowiadała Niemcom po polsku – pisał cytowany wcześniej Fryderyk Papée. – Snać «matka Jagiellonów», Rakuszanka Elżbieta, zarzuciła w szczęśliwem ognisku domowem nad Wisłą zupełnie niemiecki język i nawet do córek swoich, choć pewnie z łamaną biegłością, wyłącznie polskiej używała mowy. A wszakże i król Jegomość, kochający małżonek jej, innym prócz polskiego i ruskiego nie władał językiem”.
Papée dodawał, że Jadwiga, podobnie jak jej siostry, „głęboką pobożność miały wszystkie z domu rodzicielskiego wpojoną”, a tymczasem Jerzy był hulaką, pijakiem i rozpustnikiem, co zapewne raniło polską królewnę. Wprawdzie doczekali się pięciorga dzieci, jednak synowie zmarli w dzieciństwie i tylko dwie córki – Elżbieta i Małgorzata – dożyły wieku dorosłego, co mogło stanowić kolejną kość niezgody między małżonkami. Jadwiga z godnością znosiła cierpienie, nie skarżyła się na swój los, jednak wzajemna niechęć narastała, aż ostatecznie Jerzy w 1485 roku oddalił żonę do zamku w Burghausen.
Żona na wygnaniu
Niespełna trzydziestoletnia Jadwiga żyła w odosobnieniu, wprawdzie otoczona służbą, lecz pozbawiona rozrywek czy wygód przynależnych jej urodzeniu i pozycji. Być może z braku innych zajęć poświęciła się spisywaniu kroniki rodu Wittelsbachów, która niestety nie zachowała się do naszych czasów.
Nie wiemy, czy była to jej decyzja, czy nakaz męża, lecz Jadwiga, mimo że podpisywała się „geborene Königin von Polen” (urodzona królowa Polski) zerwała także bliższe kontakty z rodziną. Gdy w 1503 roku jej brat, Aleksander Jagiellończyk pisał do Jerzego, nie wiedział o jej śmierci. Jadwiga zmarła nagle w 1502 roku w wieku 45 lat. Spoczęła w klasztorze cystersów w Reitenhaslach niedaleko Burghausen. Do obecnych czasów zachowała się jedynie płyta nagrobna. Mąż przeżył ją ledwie o rok – zmarł z powodu marskości wątroby 1 grudnia 1503 roku.
Czytaj też: Król Aleksander Jagiellończyk. Co dobrego zrobił dla Polski?
Impreza, która nie zaginęła w mrokach historii
Gdy władze Landshut w 1880 roku przeprowadziły remont ratusza i odrestaurowały salę, w którym przed czterystu laty Jadwiga Jagiellonka bawiła się wśród najznamienitszych gości, mieszkańcy miasta na fali popularności historyzmu wpadli na pomysł, by przywrócić dla potomnych owo niezwykłe wydarzenie. Wspaniałe malowidła ścienne wykonane przez monachijskich artystów, które ozdobiły salę ratuszową, zainspirowały mieszkańców Landshut do próby przywrócenia miastu dawnej świetności i przeniesienia się choć na chwilę w czasy Ludwika i Jerzego.
W 1903 roku odbył się pierwszy festiwal z paradą dla upamiętnienia „Wesela w Landshut” (niem. Landshuter Hochzeit), podczas którego 248 osób wcieliło się w parę książęcą i możnych, odtwarzając średniowieczne tańce, stroje i zwyczaje. Od 1985 roku wesele organizowane jest co cztery lata – za każdym razem z coraz większym rozmachem, przyciągając setki tysięcy gości z Niemiec i za granicy.
Powrót do średniowiecza
Mieszkańcy przywiązują ogromną wagę do tego, by odtworzyć wesele polskiej królewny i bawarskiego księcia z jak największą dokładnością i wiernością realiom historycznym. Bierze w nim udział ponad 2 tys. osób w strojach z epoki, ale to nie wszystko. Zabawy weselne, potyczki rycerskie, biesiady i widowiska ciągną się przez trzy tygodnie, a kulminacyjnym momentem obchodów jest parada, w trakcie której królewna Jadwiga jedzie powozem ulicami miasta. Na czas trwania imprezy Landshut, jego mieszkańcy i turyści przenoszą się w czasy średniowiecza: obowiązuje zakaz poruszania się samochodami, wygląd domów i uliczek zmienia się, by lepiej odwzorować realia z epoki, a miejscowi mężczyźni już kilka miesięcy wcześniej przestają chodzić do fryzjera, by móc zaprezentować się we właściwej wiekom średnim fryzurze.
Od 2016 roku Wesele w Landshut 1475 znajduje się w bawarskim rejestrze dziedzictwa kulturowego – był to jeden z pierwszych wpisów na liście. Rok później organizujące imprezę stowarzyszenie otrzymało nagrodę Heimatpreis Niederbayern. W marcu 2018 roku wesele wpisano do ogólnokrajowego rejestru niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Niestety ostatnie wydarzenie miało miejsce w roku 2017, gdyż obchody z 2021 roku przesunięto ze względu na pandemię. Kolejna rekonstrukcja słynnego wesela ma odbyć się w 2023 roku.
Bibliografia:
- , M., Wokół „landshuckiego wesela” 1475 r., [w:] M. Biskup, K. Górski, Kazimierz Jagiellończyk. Zbiór studiów o Polsce drugiej połowy XV w., Warszawa 1987, s. 285-300.
- Bauer, T.A., The Wedding of Duke Georg of Landshut in 1475 – a Challenge for the Whole Town, „Terminus”, XI (2009), 1-2(20-21), pp. 33-41.
- Loew, P.O., Wesele w Landshut, czyli Jagiellonki wydane do Niemiec, przeł. Kopczyńska, „Mówią Wieki”, nr 6/2021, ss. 17-20.
- Turska, K., Wyprawy ślubne dwóch Jagiellonek: Jadwigi (1475) i Katarzyny (1562), „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, R.XL, 1992, nr 1, ss. 5-32.
KOMENTARZE (2)
Ich życie małżeńskie nie należało do udanych i to nie dlatego, że polska królewna nie znała języka swojego męża. „Najstarsza z nich [Jadwidga – przyp. ABR], wjeżdżając do Bawaryi, nie rozumiała ani łacińskich ani niemieckich mów powitalnych, musiano jej tłómaczyć- ostatnie słowo do poprawki.
Serdecznie gratuluję, całemu zespołowi, przekazania tak ciekawych informacji . Dziękuję, czytam to wszystko z dużą przyjemnością
To jest cytat, tak miało być:)