W Polsce ta wybitna, znana na całym świecie intelektualistka nie ma najlepszej prasy. Choć zginęła, zanim jeszcze bolszewicy okrzepli u władzy, w ubiegłym roku padła ofiarą ustawy dekomunizacyjnej: skuto upamiętniającą ją tablicę. Za co Polacy jej nie lubią – i czy naprawdę słusznie?
„Po jej zabójstwie obie strony barykady, rewolucjoniści i konserwatyści, odetchnęli z ulgą” – napisała o Róży Luksemburg (właściwie: Rozalii Luksenburg) jej biografka, Elżbieta Ettinger. Ostrego języka polskiej działaczki bali się niemal wszyscy. I słusznie, bo raczej nie przepuszczała okazji, by wytknąć komuś błąd, hipokryzję czy po prostu głupotę.
A najgorsze w tym wszystkim było to, że wygłaszana przez nią krytyka najczęściej trafiała w punkt. Luksemburg, nie tylko doskonale wykształcona, ale też „wściekle inteligentna, bystra i dowcipna” (jak określiła ją inna badaczka jej twórczości, Helen Scott), potrafiła jak nikt inny rozpoznać, kiedy ktoś zbaczał z drogi do upragnionego celu: socjalizmu.
Zdrajczyni narodu?
Już samo zaangażowanie w ruch robotniczy wielu Polaków uznałoby pewnie za wystarczający powód, by na „Czerwoną Różę” patrzeć co najmniej podejrzliwie. Dla urodzonej 5 marca 1871 roku Zamościanki – jak przekonuje Andrzej Fedorowicz w książce „Buntowniczki” – marksizm był jednak naturalnym wyborem: „Wydawało się wówczas, że w prostszy i bardziej logiczny sposób nie sposób wyjaśnić tego, co w drugiej połowie XIX wieku działo się w gospodarce i życiu społecznym”.
Rzeczywiście, Róża bardzo wcześnie odkryła „Kapitał” Karola Marksa, ówczesną „Biblię buntowników”. W Warszawie, gdzie jej rodzina przeniosła się w 1873 roku, mogła zaś obserwować, jak kolejne inicjatywy podejmowane przez działaczy rewolucyjnych upadały pod ciosami carskiej policji. Ona sama dołączyła do ruchu, kiedy miała siedemnaście lat, pomagając odbudować rozbity dwa lata wcześniej „Proletariat”. Niedługo później musiała uciekać z kraju. Przez granicę przeniósł ją towarzysz z konspiracji – od dzieciństwa utykała i kilka kilometrów przed przejściem opadła z sił.
Do Warszawy wróciła tylko raz, na krótko, w 1905 roku, chcąc znaleźć się jak najbliżej trwających w Rosji rozruchów. Także wówczas, choć posługiwała się fałszywym nazwiskiem, została szybko zdekonspirowana. Wraz z wieloletnim partnerem, Leonem Jogichesem, trafiła do więzienia. Wydostali ją z niego krewni, którym udało się zebrać pieniądze na gigantyczne łapówki dla strażników. Wtedy wyjechała z Kongresówki na dobre.
„Obecna” w ojczyźnie była już tylko za pośrednictwem współtworzonej przez siebie Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy, partii zapamiętanej głównie ze względu na odmowę wspierania walki o odrodzenie Rzeczpospolitej. Nic dziwnego, że i Różę wspomina się w Polsce jako „protokomunistkę, której uparty sprzeciw wobec polskiej niepodległości przełożył się na jej reputację jako zdrajczyni narodu” – jak ujął to autor poświęconego Luksemburg bloga, Rory Castle.
Lecz czy rzeczywiście zasłużyła na to mino? Historyk ruchu robotniczego, profesor Feliks Tych, uważał, że jej stanowisko było mimo wszystko bardziej skomplikowane:
Róża Luksemburg twierdziła, że Polska ma prawo do języka, szkół, nieskrępowanej kultury. Jej zdaniem jednak niepodległość mogła się ziścić tylko dzięki wielkiej wojnie, czyli wielkiej rzezi. I tak się zresztą stało. Sądziła też, że świat się przyzwyczaił, że Polski nie ma na mapie, a państwa europejskie powinny się scalać w jednej pacyfistycznej federacji. Dla niej wojny były największym zagrożeniem dla ludzkości. I rzeczywiście, obie wojny światowe pochłonęły miliony ludzi (…).
Jej opór przeciw niepodległości brał się przede wszystkim z troski o to, by jak najmniej ludzi zginęło. Uważała też, że struktura społeczna ówczesnej Polski – nieoświecone chłopstwo plus dominacja kapitalistów – nie sprzyjałaby polepszeniu sytuacji ludzi biednych.
Ekonomistka i marksistka
Ucieczka z Polski w 1888 roku stała się dla Róży początkiem nowego życia. W Zurychu, gdzie trafiła, kobiety mogły studiować na równi z mężczyznami. Atmosfera była na tyle swobodna, że Luksemburg w pełni rozwinęła swoją pasję do polemik. W Warszawie było zupełnie inaczej – młodej uczennicy za „buntowniczą postawę” odmówiono w gimnazjum złotego medalu, i to mimo doskonałych wyników w nauce.
Z wybranej początkowo zoologii szybko przeniosła się na ekonomię, filozofię i prawo. Dała się poznać jako wyjątkowo aktywna studentka. Docenił ją zwłaszcza profesor Julius Wolf, który zaproponował jej pisanie pod swoim kierunkiem doktoratu. Pracę, zatytułowaną „Rozwój przemysłu w Polsce”, obroniła w 1897 roku. Stała się tym samym pierwszą Polką – doktorem ekonomii, i drugą Polką z doktoratem.
W tym czasie zdobywała powoli sławę w ruchu socjalistycznym jako nieubłagana mówczyni i publicystka. Jej siła przebicia dała o sobie znać już podczas wystąpienia na zjeździe II Międzynarodówki w Zurychu w 1893 roku. Pozycję Luksemburg zakwestionował wówczas Ignacy Daszyński, który chciał odmówić jej udziału w zebraniu. Jak zareagowała Róża? Tak całe zajście opisuje Andrzej Fedorowicz w książce „Buntowniczki”:
(…) nie pytając nikogo, weszła więc na krzesło i wygłosiła gorące przemówienie. Na wprost widziała tuzów europejskiej socjaldemokracji: Fryderyka Engelsa, Grigorija Plechanowa, Wilhelma Liebknechta. Każdy z nich mógł jednym słowem zgasić niepokorną buntowniczkę. Jednak weterani ruchu słuchali z zainteresowaniem jej argumentów.
Daszyńskiemu udało się ostatecznie wykluczyć oponentkę z obrad, ale było za późno – pozostawiła po sobie niezatarte wrażenie.
„Każda łza przelana to zbrodnia”
Niedługo po obronie doktoratu Luksemburg zapragnęła wypłynąć na szersze wody. Szwajcaria pozostawała – przynajmniej jej zdaniem – na uboczu ruchu socjalistycznego. Wybrała Niemcy. By móc bezpiecznie tam wyjechać, wzięła fikcyjny ślub z synem swoich gospodarzy z Zurychu, Gustawem Lubeckiem. Rozwiedli się niedługo później. Małżeństwo to nie miało większego wpływu na rzeczywisty związek z miłością jej życia – Jogichesem. I ten w końcu się rozpadł, ale dopiero po latach, około 1907 roku.
W Berlinie Róża stopniowo umacniała swoją pozycję w ruchu robotniczym. Zaangażowała się w działanie Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, biorąc udział w najbardziej zażartych dyskusjach swoich czasów. Występowała przeciwko kolejnym nestorom ruchu robotniczego: Edwardowi Bernsteinowi, Karlowi Kautsky’emu, a pod koniec życia – także Włodzimierzowi Leninowi.
Tego ostatniego krytykowała zwłaszcza za tendencje do zbytniej centralizacji i biurokratyzacji ruchu. „Wolność jest zawsze wolnością dla myślących inaczej” – pisała w 1918 roku w książce poświęconej rewolucji w Rosji. Być może to prorocze niemal stwierdzenie sprawiło, że w ZSRR w czasach Stalina „luksemburgizm” był zaciekle zwalczany.
Jednocześnie, im bardziej napięta stawała się atmosfera w zmierzającej do wojny Europie, tym głośniej Luksemburg wzywała do oparcia się militarystycznym tendencjom. Reakcja władz była tylko kwestią czasu. Jak referuje Andrzej Fedorowicz w książce „Buntowniczki”:
Za podżeganie do nieposłuszeństwa wobec państwa została skazana na rok więzienia, ale zanim wyrok się uprawomocnił, wygłosiła kolejną serię ataków na armię. Dla pruskiego Ministerstwa Wojny kamieniem obrazy okazało się wystąpienie we Freiburgu, gdy przed wielotysięcznym tłumem Róża Luksemburg opisywała znęcanie się nad żołnierzami w koszarach.
Wytoczony jej proces okazał się dla armii kompromitacją. Dziewięciuset dwudziestu dwóch mężczyzn wyraziło gotowość zgłoszenia się na świadków obrony, by potwierdzić prawdziwość słów oskarżonej. Zaskoczeni takim obrotem sprawy sędziowie przerwali proces, który już nigdy nie został wznowiony. Tego upokorzenia niemiecka armia nigdy Róży nie zapomniała.
Mimo tego pojedynczego sukcesu niemal od początku wojny Róża z krótkimi przerwami przebywała w więzieniu. Nie zaniechała jednak swojej działalności – zza krat organizowała wraz z Karlem Liebknechtem Związek Spartakusa. Gdy w listopadzie 1918 roku wyszła na wolność, w pełni poświęciła się pracy „rewolucyjnej”, choć nie była zwolenniczką przyspieszania zrywu.
Powstanie, które wybuchło 5 stycznia 1919 roku, zaskoczyło ją samą. „Cały świat musimy zburzyć, ale każda łza przelana to zbrodnia. Człowiek, który śpieszy się gdzieś i rozgniata dzięki zagapieniu robaka, popełnia przestępstwo” – ostrzegała przecież w jednym z listów.
Nie doczekała końca zrywu. Władze niemieckie zorganizowały prawdziwe polowanie na przywódców spartakusowców. Ani Luksemburg, ani Liebknechta, którzy zostali schwytani 15 stycznia, nie zamierzano puścić wolno. Polka została zabita strzałem z pistoletu, a jej ciało wrzucono do kanału. Odnaleziono je dopiero kilka miesięcy później, na przełomie maja i czerwca. Sprawców nigdy nie ukarano.
„Róża Luksemburg była jedną z najbardziej oryginalnych postaci, jakie uczestniczyły kiedykolwiek w ruchu socjalistycznym” – oceniają Peter Hudis i Kevin B. Anderson, którzy na początku XXI tysiąclecia przygotowali nowe wydanie jej tekstów. Na Zachodzie Polka do dzisiaj budzi zainteresowanie. Za to w ojczyźnie, z którą do końca życia czuła się mocno związana, raczej usuwa się po niej ślady.
Bibliografia:
- Rory Castle, ‘You alone will make our family’s name famous. Rosa Luxemburg, Her Family and the Origins of her Polish-Jewish Identity, “Praktyka Teoretyczna” nr 6 (2012).
- Andrzej Fedorowicz, Buntowniczki. Polki, które robiły co chciały, Prószyński Media 2019.
- Rosa Luxemburg. Her Life and Legacy, red. Jason Schulman, Palgrave Macmillan 2013.
- Feliks Tych, Czerwona Róża, Wyborcza.pl – Ale Historia, 15.07.2012.
- Piotr Sewruk, Absurdalna dekomunizacja. W Zamościu skuto tablicę upamiętniającą Różę Luksemburg, Wyborcza.pl 6.04.2018.
- The Essential Rosa Luxemburg. Reform or Revolution, The Mass Strike, red. Helen Scott, Haymarket Books 2007.
- The Rosa Luxemburg Reader, red. Peter Hudis, Kevin B. Anderson, Monthly Review Press 2004.
- Rafał Woś, Wszystkie twarze Róży Luksemburg, Polityka.pl 3.04.2018.
KOMENTARZE (36)
R.Luksemburg to żydówką mieszkająca w Polsce .Może intencje miała dobre ten babochlop ale jak zwykle prawdziwi twórcy
„rewolucji ” mieli zupełnie inne korzyści z niej jak ona.A łez było morze i trupów miliony I brak zysku dla ludu.
Taka niespotykana intelektualistka i uwierzyła w realność komunizmu? Wystarczy inteligencja przeciętnego człowieka z podstawowym wykształceniem aby udowodnić, że komunizm jest nierealny i nieludzki!
Inteligencja przeciętnego człowieka, który już widział dokonania komunizmu (i teraz jest bardzo mądry w gębie), czy człowieka, który miał nadzieję na zmianę losu biedoty w XIX wieku?
Biedota była tylko narzędziem, które miało utorować komunistom drogę do władzy. Żaden z czołowych komunistów nie był robotnikiem ani chłopem. Zwykłe obiboki, żerujące na ludzkim nieszczęściu.
A jakie to ma znaczenie, Woziwodo?? Komunizm to zbrodniczy reżim i tyle. Piewca komunizmu się znalazł.
Każdy dostaje to na co zasłużył. Urodzona w Rosyjskim zaborze Litwaczka-Żydowka ,Luksemburg też dostała to na co zasłużyła. To nie była żadna Polka ,z polskoscia się nie identyfikowała ,ba nawet odmawiają Polsce prawa do własnego państwa i Niepodległości. To była zwykła Bolszewicka szmata tak jak jej Rodacy – Trocki ,Lenin ,Kamieniew ,Zinowiew ,Radek czy Marks.
Luksemburg była Żydówką (nie, nic nie mam do Żydów). A złą sławę ma, bo chciała tu zrobić kolejną republikę radziecką.
Ja mam pytanie do Pani dr Winkler. Czy dobrze zrozumiałem, że Róża Luksemburg odmawiała Polakom prawa do własnej państwowości? Tak czy nie?
To teraz komunistów mamy kochać?
Bardzo dziękuję Niemcom z tamtego okresu za skuteczne pozbycie się tej Pani.Won z komuchami !
Ktoś dziękujący Niemcom za zabicie Róży Luksemburg, to zapewne prawdziwy katolik. Mały, podły człowieczek, jak niewiele zrozumiał z przeczytanego (?) artykułu.
Bartuś, ta osoba z artykułu odmawiała Polakom własnej państwowości do tego była zwolenniczką wojującej rewolucji! Natomiast stosowane przez Ciebie epitety są typowe dla ludzi pomniejszających innych nie szanujących wolności słowa i wypowiedzi, a ostatecznie ich niszczących. Ja jako katolik poczułem się urażony bartuś?
A poza tym w tytule jest błąd zgodnie z stosowanym przez redakcję podziałem była Żydówką.
Róża Luksemburg miała swoje poglądy o które walczyła. Anonim pochwala jej zabójstwo.
Szanuję wolność słowa i wypowiedzi, natomiast nie mogę uszanować pochwały zabójstwa, także przeciwnika ideologicznego. Ktoś, kto pochwala zabójstwo innego człowieka jest dla mnie kimś małym, nawet trudno mi go nazwać człowiekiem.
Mój błąd – nie chciałem urazić katolika. Przepraszam Czytacz.
Róża Luksemburg miała swoje poglądy o które walczyła. Anonim pochwala jej zabójstwo, więcej, dziękuje Niemcom, którzy za 20 lat rozpętali straszną wojnę.
Szanuję wolność słowa i wypowiedzi, sam sobie pozwalam mieć własne zdanie i je wypowiedzieć. Dlatego piszę: ktoś, kto pochwala zabójstwo innego człowieka jest dla mnie kimś małym, nawet trudno mi go nazwać człowiekiem. Mój błąd – nie powinienem tego kogoś nazywać katolikiem. I za to przepraszam tych, którzy mogli poczuć się urażeni.
A tak przy okazji proszę, aby Czytacz ustosunkował się do wpisu „ja” niżej.
Pozdrawiam.
Odpowiem ci Bartuś tak. Idee najtrudniej wyplenić, trudniej niż człowieka czy nawet naród. Stosowanie mordów, zabójstw i innych środków represji jest moim zdaniem niedopuszczalne (chyba, że… ale o tym później). Wolność słowa to taka piękna rzecz, nawet jeśli ktoś wyraża w ten sposób swoją frustrację czasem nienawiść i niechęć niech to robi na tym polega demokracja. Dopóki ktoś rozmawia i się kłóci jest to w porządku. Gorzej jeśli wciela swoje poglądy w czyny. Ograniczanie wolności wypowiedzi i słowa mija się z celem moim zdaniem. Teraz co do wypowiedzi komentujących pani Róża była niebezpieczną osobą i tak skończyłaby w najlepszym wypadku w łagrze jeśli nie na Łubiance. Szkoda dla niej czasu i energii. Co do wypowiedzi „Ja” każda skrajność jest zabawna do pewnego stopnia, czasem straszna owszem. Zastosuję tutaj metaforę słów pewnego francuskiego rewolucjonisty (tak, tak zgilotynowany) ludzie w większości są letni i starają się unikać skrajności. To właśnie skrajności pociągają czasem masy do działania:-) Represje są dopuszczalne moim zdanie dla ochrony dobra większego np. życia i zdrowia najbliższych czy społeczeństwa.
Aby dokończyć swoją myśl. lewica jako taka się wynaturzyła. Począwszy od bolszewików, poprzez feminizm, LGBT, itd, itp., zapytasz dlaczego? Otóż zagubiła swoje korzenie tj. dążenie wolności, równości i sprawiedliwości społecznej. Bardziej po ludzku egalitaryzm, kolektywizm. Zmuszanie społeczeństw przymusem do kolektywizacji i innych multikulturalizmów to właśnie bolszewizm. Z drugiej strony zarzucisz, że prawica w swojej dążności do wspierania gospodarki wolnorynkowej, ochrona własności prywatnej, wstrzemięźliwość w reformach społeczno-gospodarczych i politycznych oraz szacunek dla tradycji i istniejącej hierarchii społecznej jest zatwardziała i prowadzi do takich osobników jak Augusto Pinochet i Francisco Franco. Pewnie tak ale to nic w porównaniu z „osiągnięciami” lewicy takimi jak Mao, Stalin , Pol-Pot. Sądzę, że trzeba znaleźć złoty środek ale nie jest nim na pewno współczesna lewica. Jeśli masz pomysł podziel się.
To są bardzo ciemne postaci- a czkawką odbijają się do dzić.
PRECZ Z KOMUNIZMEM w jakiejkolwiek formie
Prawda, ale tez slawienie komunizmu jest prawnie przestepstwem w Polsce. Wydaje sie ze redakcja to … zlepek takich wlasnie pro-komunistycznych agentow.
Wszystko co czerwone i lewicujące powinno być wytępione . To jedyny sposób na pozbycie się tej czerwonej zarazy . Zauważcie że Ci bandyci chcą tylko jednego – oderwać ludzi od ich korzeni , rozbić jedność tak by łatwiej było nimi sterować . Chcą zmienić obywateli w masę bydła które będą powolne i łatwe do rządzenia . Jedynym sposobem na nich to dobry nahaj .
Świetnie napisane dlatego jeszcze raz powtórzę..Bardzo dziękuję Niemcom z tamtego okresu za skuteczne pozbycie się tej Pani.Won z komuchami ! Proszę zwrócić uwagę na „Niemcom z tamtego okresu”.
Chciałbym nawiązać do wypowiedzi Czytacza.
Do wczoraj Róża Luksemburg była dla mnie niewiele więcej niż nazwiskiem, ale zainteresował mnie artykuł który charakteryzuje tę postać. Wynika z niego, że dążeniem R.L. był socjalizm jako idea sprawiedliwości społecznej. Chyba możemy się zgodzić, że idea z założenia szczytna, choć została wypaczona i pohańbiona. Wokół niej stworzono wiele zła.
R.L. krytykowała, „kiedy ktoś zbaczał z drogi do upragnionego celu: socjalizmu”, uważała, że „państwa europejskie powinny się scalać w jednej pacyfistycznej federacji”. To taka dzisiejsza Unia Europejska.
I dalej „Dla niej wojny były największym zagrożeniem dla ludzkości”.Następny argument „Jej opór przeciw niepodległości brał się przede wszystkim z troski o to, by jak najmniej ludzi zginęło. Uważała też, że struktura społeczna ówczesnej Polski – nieoświecone chłopstwo plus dominacja kapitalistów – nie sprzyjałaby polepszeniu sytuacji ludzi biednych”.Takie jej zdanie, może mało narodowe. (Wyżej cytowałem fragmenty artykułu, który komentuję).
Teraz nawiążę do stwierdzeń Czytacza:
– czy należy wypleniać ideologie, w jaki sposób? przecież socjalizm można przeciwstawić np. katolicyzmowi (to przecież też ideologia),
– R.L. dążyła do swojego ideału – czy za to zasłużyła na śmierć w łagrze czy inne skrytobójstwo? Nb. inny ideolog dwa tysiące lat temu formułował swoje idee: fakt, zginął za nie, ale został zapamiętany i wielu go czci.
Może Róża Luksemburg zasługuje choćby na dobrą pamięć? IPN zadbał już o to, żeby wymazać jej nazwisko z nazw ulic i tablic.
– Jeszcze jedno: kto wybiera dobro większe czy mniejsze?
Przyznaję, nie wiem gdzie leży złoty środek.
Pozdrawiam.
Czuję się wywołany do tablicy. Po pierwsze R.L. jako komunistka i członkini nielegalnej organizacji terrorystycznej (tak tak) głosiła te same hasła co Lenin i Stalin, pierwszy utrzymanek mamusi i kochanek, drugi niedorobiony pop masowy morderca, obaj zbrodniarze. Ciekawe wzorce miała Rózia?! To właśnie rewolucjoniści chcą nieść płomień rewolucji na bagnetach swoich wojsk. Ponadto jako talmudyczna wersja komunisty może powinna zacząć od swoich rodaków i zlikwidować wśród nich analfabetyzm i zasymilować ich z resztą polskiego społeczeństwa? Potem niech zwalcza ruchy narodowościowe w Europie (nota bene realizowane teraz przez UE). Uważam ją za zło gdyż nie zaczęła od rodaków za to pouczać chciała Polaków. Zresztą komunista to internacjonalista bez narodowości. Dlatego też nawracani Niemcy zrobili jej „kęsim”. Co do obalania moich tez. Założyłem, że skończyłaby w łagrze ponieważ wrogiem rewolucji bolszewickiej została, komuniści nie lubili konkurencji. Co do ideologii jako takiej napisałem jedynie, że jest ciężko raz zasianą w umysłach ludzi usunąć jakąkolwiek, a konfrontacja chrześcijaństwa z socjalizmem zakończyła się zwycięstwem tego drugiego już dwukrotnie. Podobny los czeka socjalizm UE w starciu z islamem (nie łudź się Bartuś, iż będzie inaczej). W żadnym wypadku Róża nie zasługuje na czczenie i inne objawy kultu! To jest sprzeczne z ideami które ponoć wyznawała! I nie zasługuje na pamięć żadną dlatego, że nie rozwinęła i nie stworzyła nic nowego, powielała tylko Marksa. Jako wróg Polski i Polaków niech już odejdzie w zapomnienie.
Skoro nie potrafisz znaleźć złotego środka nie broń komunistki gdyż słowa twe „jak popiół miałkie jak pył nic nie znaczące”. Pozdrawiam.
Ponownie nawiążę do wypowiedzi Czytacza – dziękuję za poszerzenie mojej wiedzy. Przyznaję, nie wiedziałem o pewnych dewiacjach Stalina. Jednak intencją mojego pierwszego, przyznaję – niezbyt fortunnego wpisu nie była ocena politycznej strony artykułu, skrytykowałem tylko (i aż) agresję zawartą w anonimowym wpisie. Zresztą kolejne wpisy też są bardzo agresywne. Ta agresja powoduje kontrę i dzieli nas. Nie chcę być wśród stron wrogiego podziału, który uderzy w moje dzieci i wnuki. A mam też swoje doświadczenie: w 70 r. siedziałem w czołgu pełnym amunicji, gotowym do wyjazdu na ulice. Na szczęście nie musiałem wyjeżdżać.
Nie zamierzałem wypowiadać się na temat polityki i historii, chociaż przyznaję – korespondowanie z Czytaczem spodobało mi się. Powyższy wpis Czytacza nie koresponduje jednak bezpośrednio z moimi, przynajmniej zamierzonymi wypowiedziami.
Ktoś kiedyś (nie pamiętam kto i kiedy) stwierdził, że aby zniszczyć naród należy odebrać mu jego historię. Coś z tego jest i obecnie na rzeczy.
Nie zamierzałem czcić i bronić Róży Luksemburg, zwłaszcza jako komunistki. Zobaczyłem w niej człowieka, zaciekawiła mnie ona i jej historia, związana też z naszą historią.
A jak to jest ze współczesnym traktowaniem historii? Otóż w moim miasteczku jest skwerek, który nazwano Parkiem Obrońców Pokoju. IPN zakwestionowało tę nazwę, włodarze miasta bezkrytycznie nazwę zmienili. W innym miasteczku, na cmentarzu niedaleko grobu moich dziadków jest cokół , na którym były symbole Armii Radzieckiej. Zostały zniszczone, teraz cokół straszy dziurami. No tak, były to symbole nienawistne, bo ci żołnierze pod nimi zginęli. To może należało też wyrzucić ich z grobów? Podniecam się, muszę skończyć choć takich historii mam jeszcze kilka. Jeszcze raz pozdrawiam.
Po raz drugi czuję się wywołany do tablicy. Odniosę się do recepcji historii. Musimy niestety założyć, że to zwycięscy piszą historię. Po drugie historia jest polem walki ideologicznej i politycznej. Po trzecie ukuto w pewnych kręgach metodę zwaną pedagogiką wstydu, stosowaną w Polsce. Społeczeństwa na ogół są zbyt mało krytyczne wobec przekazywanych im informacji. Nie bez kozery media nazywane są czwartą władzą. Rządy przychodzą i odchodzą pytanie co po nich pozostaje. Reasumując, dla pamięci historycznej nie są potrzebne pomniki, potrzebna jest edukacja młodzieży, a nie pompowanie w nią propagandy tej czy innej. Jestem wolnościowcem, ale niech każdy ma możliwość poznania prawdy, a nie nieobiektywnego przekazu.
Dodam jeszcze, że budowanie napięcia i wrogości występuje po obu stronach barykady w Polsce. Mam jednak głęboką nadzieję, że Polacy to rozsądny naród i kopną podżegaczy tam gdzie słońce nie dochodzi.
Polka?
Róża L. to bohaterka i patriotka. Walczyła o lepszy byt narodu polskiego.
Polskiego??? przecież odmawiała Polakom wolności i państwa!!!! Walczyła jak Stalin o lepszy byt Rosjan. Zmień leki.
Luksemburg to piekielnie inteligentny i wykształcony zdrajca narodu polskiego.co z tego że była.madra …była ortodoksem …takim jak jej bożyszcza ..Marks i Lenin..
Również stalin.dyktatorzy rzekomo również byli nieprzeciętnie inteligentni,ale czy humanitarni.dlaczego nie wykorzystała swojego niesamowitego potencjału by pomóc krajowi…może dlatego że jak każdy zatwardziały komunista uważała się za obywatela czerwonej masakry a nie obywatela kraju w którym się wychowała.i tu nie ma nic na znaczeniu iż była żydówką…wielu Żydów walczyło za ten kraj i nie tylko Żydów..ale to nie ważne.
Czytam powyższe komentarze i aż niedobrze mi się robi. Np takie co pochwalają zabójstwo kogokolwiek np tylko dlatego że ktoś był czerwony i lewicujący. Takie komentarze świadczą o niskim poziomie umysłowym komentujących i o tym, że takie osoby nie powinny w ogóle brać udziału w jakichkolwiek dyskusjach historycznych czy światopoglądowych. Takie osoby pełne uprzedzeń kompletnie nie rozumieją, że każda epoka miala swe idee, ideologie, prądy umysłowe, poglądy, inną scenę polityczną, sytuację społeczno – gospodarczą, ludzi o różnych poglądach. Skąd szanowni autorzy durnych komentarzy są pewni, że że ich poglądy za 200-300 lat będą postrzegane za właściwe i słuszne? A może potomni uznają przykładowo (to tylko przykład – jeden z wielu możliwych) hołubiony dziś katolicyzm za szkodliwą organizację a obecny ustrój Polski (wychwalany ponad miarę) za niewłaściwy? Wasze poglądy zostaną uznane za niewłaściwe i wrzucą Was do ,,tych złych”? Więc radziłabym mieć więcej pokory wobec historii i ludzi z minionych epok.
Gdybanie pozostaw pisarzom literatury SF. Być może poglądy prezentowane w komentarzach będą za 200-300 lat przedstawiane jako wzorcowe i jedynie słuszne. To tylko twoja spekulacja. Może po UE i w ogóle demokracji ślad nie zostanie? Być może homo sapiens wyginie do tego czasu? Odnosząc się do idei tamtych czasów komunizm to zło poznaliśmy to po jego owocach. Wspomniana w artykule pani była zagrożeniem dla państwowości Niemiec i bytu narodowego Polaków. I sądzę, że dobrze się stało, iż nie siała komunistycznych idei dalej.
Czytam te Twoje wypociny i stwierdzam ze wolę Róże Luksemburg i komunizm niz ludzi Twojego pokroju.Jesteś czystym złem i człowiekiem zepsutym do szpiku kości skoro popierasz morderstwa z powodu poglądów politycznych.Sam wydałbyś jeszcze gorsze owoce.Od Ciebie i Tobie podobnych trzeba trzymać sie z daleka i omijać szerokim łukiem.
Zapisz się więc do komunistycznej partii. Nawet nie skomentuję twojego uwielbienia dla zdrajczyni i terrorystki. Przypominam ci, że propagowanie komunizmu w Polsce jest przestępstwem. Na koniec nie popieram morderstw. Napisałem, że każdy ma prawo się bronić w tym państwa (co zrobiły Niemcy). Nie znasz mnie i nie wiesz jakie wydałem owoce!
Jaką z tej Rosyjskiej żydówki – Polka ? Polska ,a raczej RON przestała istnieć w wyniku zaborów z lat 1772-1793-1795. Polska ponownie niepodległym panstwem została w 1918. Tymczasem Luksemburg urodziła się w 1871 w zaborze Rosyjskim. Czy Denikin też urodzony w Królestwie był Polakiem ? A bolszewicki gen. Swierczewski urodzony w Warszawie również byl Polakiem ? Jak bandyta ,komunista lub inny dewiant ,to polak. Jeśli odkrywca ,naukowiec ,pisarz czy poeta to żyd.
Uważała się za Polkę? Była Polką, bo Fedorowicz tak pisze?
„Niemcy nie były jej ojczyzną w stopniu większym niż Polska, Polska nie była jej ojczyzną w stopniu większym niż Niemcy. Jej ojczyzną była Międzynarodówka. Całą twórczość pisarską Róży Luksemburg można streścić w zdaniu, którym zamknęła broszurę „Kryzys socjaldemokracji” (r. 1915): „Ojczyzną proletariuszy, której obronie podporządkować trzeba wszystko inne, jest socjalistyczna Międzynarodówka”. (…) Na międzynarodowym kongresie socjalistycznym w Amsterdamie w r. 1904 mówiła (…), że „ideałem jest stopienie się wszystkich narodowych proletariatów w jeden jedyny, socjalistyczny proletariat”.” (Adam Ciołkosz „Róża Luksemburg a rewolucja rosyjska” Paryż, Instytut Literacki, 1961 s. 21)
„Zaciekłość i nienawiść, z jaką Róża Luksemburg ścigała wszelkie idee niepodległościowe, nade wszystko polskie, postawiła ją w drastycznej opozycji do leninowców, była to jednak, należy podkreślić, rozbieżność strategicznych punktów widzenia, nie zaś różnica w uznaniu narodu czy kultury narodowej za wartość samoistną. W tym punkcie Lenin bowiem zajmował takie samo stanowisko. (…) Z dzisiejszej perspektywy może wydawać się niewiarygodne, do jakiego stopnia Róża Luksemburg była zaślepiona na realności życia społecznego. Jednakże zaślepienie to wychodziło na jaw bynajmniej nie w tym tylko przypadku. Była to w najpełniejszym słowa znaczeniu umysłowość doktrynerska. Jej opisy rzeczywistości społecznej są w znacznej mierze wydedukowane z teoretycznego schematu marksistowskiego i minimalnie tylko korygowane obserwacją faktycznych procesów. Skoro społeczeństwo kapitalistyczne z natury rzeczy dzieli się na wrogie klasy i skoro interesy każdej z tych klas zbiegają się (przynajmniej jeśli chodzi o ich stosunek do przeciwnika klasowego) w skali światowej, tedy jest rzeczą teoretycznie
niemożliwą, by naród jakiś „w całości” dążył do niepodległego bytu, gdyż dążenia takiej całości po prostu nie mogą istnieć. Róża Luksemburg bynajmniej nie skorygowała swoich opinii w obliczu wybuchu nacjonalizmów w 1914 roku…” (Leszek Kołakowski „Główne nurty marksizmu” Paryż, Instytut Literacki, 1977 tom 2, s. 100)