Ciekawostki Historyczne

Dla przywódców Polski Ludowej Kościół był wrogiem publicznym numer jeden. Nie cofali się przed niczym, by ograniczyć wpływy „psujących państwo” duchownych. Wydawało się, że wybór Polaka na papieża będzie dla władz sporym ciosem. Okazał się jednak całkiem korzystny – przynajmniej w jednej dziedzinie.

Karol Wojtyła z pewnością nie był ulubieńcem peerelowskich dygnitarzy. Jak w książce „O kulisach III RP” twierdzi były milicjant, policjant i poseł Jerzy Dziewulski, przyszłego Ojca Świętego inwigilowano już od 1949 roku. Komunistyczne władze z niechęcią patrzyły na jego karierę w strukturach Kościoła, próbując nawet pod koniec 1963 roku zablokować jego nominację na biskupa krakowskiego.

Czy władze PRL widziały w pontyfikacie Jana Pawła II jakieś korzyści dla siebie?fot.Dennis Jarvis/CC BY-SA 2.0

Czy władze PRL widziały w pontyfikacie Jana Pawła II jakieś korzyści dla siebie?

Decyzja konklawe, które 16 października 1978 roku powierzyło Wojtyle tron Piotrowy, musiała przynajmniej początkowo wywołać popłoch wśród przywódców PZPR. Nie można było przecież przewidzieć, w jaki sposób pontyfikat Polaka wpłynie na pozycję Kościoła w kraju. Dziewulski twierdzi jednak, że partia szybko dostrzegła także potencjalne korzyści, płynące z nowej sytuacji. Jak to możliwe?

„Polska specjalność”

Zdaniem polityka, wybór Wojtyły na papieża otworzył nowe możliwości przed… wywiadem. Jak podkreśla, już wcześniej uważano, że „szpiegowanie Watykanu było polską specjalnością”. Agenci znad Wisły odnieśli podobno na tym polu wiele sukcesów, przechwytując między innymi list prezydenta Johna F. Kennedy’ego do Pawła VI, zawierający informacje o politycznych celach głowy USA.

Jak wstąpienie Jana Pawła II na tron papieski zmieniło tę sytuację? Otóż po 16 października 1978 roku działalność peerelowskich szpiegów zdecydowanie się nasiliła. W książce „O kulisach PRL” Dziewulski wyjaśnia:

PRL-owscy decydenci chcieli niczym gąbka chłonąć wszystkie informacje spływające z Watykanu. Zresztą Karol Wojtyła apelował o zwiększenie liczby polskich duchownych w strukturach Kurii Rzymskiej, co było doskonałą wiadomością dla polskiego wywiadu. Otworzyło to nowe możliwości. Nie od dziś wiadomo, że decyzje Watykanu mają wpływ na światową politykę. A jest to szczególnie istotne, kiedy głową państwa zostaje nasz rodak.

W 1978 roku nie było wiadomo, jak pontyfikat Jana Pawła II wpłynie na sytuację Kościoła w Polsce. Zdjęcie z pielgrzymki papieża w 1979 roku.fot.Barbara Bartkowiak/CC BY-SA 4.0

W 1978 roku nie było wiadomo, jak pontyfikat Jana Pawła II wpłynie na sytuację Kościoła w Polsce. Zdjęcie z pielgrzymki papieża w 1979 roku.

Wygląda więc na to, że awans polskiego kardynała zdecydowanie poprawił „obieg informacji” w nadwiślańskiej agenturze. Były poseł spekuluje też, co polskie władze mogły chcieć osiągnąć, umieszczając wokół nowego papieża jak największą liczbę tajnych współpracowników:

KGB kazało później naszemu wywiadowi prowadzić politykę mającą pogłębiać rozbieżności między Watykanem z Karolem Wojtyłą na czele a USA. Do tego polscy agenci mieli wywoływać podziały wewnątrz Watykanu.

Zbierano też wszelkie informacje na temat papieża Polaka, notując nawet… jaka jest jego ulubiona marka żyletek. Czy te działania miały wymierne efekty? Trudno powiedzieć. Zwłaszcza, że Wojtyła najprawdopodobniej spodziewał się inwigilacji ze strony rodaków. „Nie mam wątpliwości, że Jan Paweł II miał świadomość tego, że wokół niego roiło się od polskich szpiegów” – podkreśla Dziewulski.

Zobacz również:

„Dmuchały z każdej strony, byle tylko nie doszło do zamachu”

Co ciekawe, przy okazji polityk wypowiedział się na temat ewentualnego udziału władz PRL w zamachu na Jana Pawła II, do którego doszło w 1981 roku. Wobec jego poprzednich uwag nie dziwi, że zdecydowanie wyklucza jakąkolwiek polską inicjatywę. W „O kulisach III RP” twierdzi wręcz, że nasi agenci starali się ze wszystkich sił… zapewnić papieżowi bezpieczeństwo:

To oczywiste, że pierwsze podejrzenia padłyby na PRL-owskie państwo. Dlatego doszło nawet do tego, że polscy agenci, jeśli tylko dostali informacje o potencjalnych zamachach, mieli je bezzwłocznie przekazywać bezpośrednio do watykańskiego szefa ochrony papieskiej.

A jak ktoś nie wierzy, niech sobie przypomni, jak decydenci PRL-u dosłownie wychodzili ze skóry, kiedy papież przylatywał z pielgrzymką do Polski. Władze dosłownie na wszystko chuchały i dmuchały, byle tylko nie doszło do jakiegoś zamachu.

Niewątpliwie jest to wersja historii, która odbiega od tej podręcznikowej. Ale jedno jest pewne: nawet jeśli władze PRL skorzystały na pontyfikacie Wojtyły, umieszczając w Watykanie całą rzeszę nowych agentów, to licząc na wykorzystanie papieża do własnych celów, zdecydowanie przeceniły swoje możliwości.

Źródło:

Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o książkę:

  • Jerzy Dziewulski w rozmowie z Krzysztofem Pyzią, O kulisach III RP, Prószyński i S-ka 2019.

KOMENTARZE (6)

Skomentuj j.zek .bez .o z kreska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

j.zek .bez .o z kreska

nie wierze temu komuchowi dziewulskiemu za grosz ,to choragiewka na wietrze ,amen

Kasia

Wszyscy się cieszyli. A tak piszą bzdety o inwigilacji papieża przyszłego, a jeździł gdzie chciał i z kim chcial. Więc bez przesady. K.

Dex

Pięcie się po szczeblach kościelnej hierarchii zależało od władz państwowych, należało by więc się zastanowić, komu w okresie PRL’u Wojtyła robił dobrze i komu zawdzięcza zawrotną karierę w Polsce, po której na piotrowy stolec było już z górki. Kościół powinien też na poważnie zająć się wyniesieniem komunistów pchających go w górę na ołtarze i ogłosić świętymi albo przynajmniej błogosławionymi. Nie ulega też wątpliwości, że Wojtyła zawdzięczał swoj pontyfikat na skutek sieci politycznych powiązań, która obejmowała nie tylko kardynałów zachodnioniemieckich i amerykańskich, ale też CIA w ocenie której wypadł najlepiej. Początkowo władze w kraju z ogromu tego wydarzenia nie zdawały sobie sprawy. Przeważało przekonanie, że lepszy Wojtyła w Watykanie niż w Polsce. Była to oczywiście formuła absurdalna, gdyż jako papież mógł on bruździć i dbać o egoistyczne interesy kleru znacznie bardziej, niż gdyby siedział na dupie na miejscu. Reakcja prasy partyjnej była skąpa. Informacjami dnia były konferencje partyjne, posiedzenie Rady Wojskowej UW i wykopki ziemniaków. Jednak partia szybko zaczęła przekuwać ten nieoczekiwany wybór na swój sukces robiąc z tego reklamówkę ustroju socjalistycznego.
Dziewulski ma rację, że po wyborze nowego papieża otworzyła się furtka przez którą jeszcze prościej było instalować przez nasz wywiad wtyki w Watykanie i Rzymie. W tym kontekście należy zadać kłam ludziom stających na głowie by wrobić w zorganizowanie zamachu na papę peerelowskie władze z Jaruzelskim na czele. Po roku 1978 dostęp do głowy Kościoła stał się o wiele łatwiejszy, tym bardziej, że sutannowi stanowili najbardziej chętną do kablowania „grupą zawodową”, których nie było trzeba do tego specjalnie namawiać. Także katrupienie naszego ukochanego słoneczka mijało się z celem i nie miało żadnego sensu. Tajne informacje na temat polityki Watykanu i papieża, dostarczane SB przez duchownych miały różną wartość. Często były to materiały plotkarskie i niekiedy dziwić może drobiazgowość treści donosów. Dobrym przykładem może być tutaj opis takich pierdół jak kolor obić na fotelach w prywatnym pokoju papy. Na zakończenie z rozmodlonych donosicieli można tutaj wymienić takie kościelne znakomitości jak Pieronek, Hejmo czy Jankowski.

Anonim

To pokazuje jasno że w PRLu nie rządzili prawdziwi komuniści bo prawdziwy komuch nie tolerował by istnienia na swym terenie mafii pedofilskiej

Jarek

Komuniści po prostu starali się jakoś wykorzystać zastaną sytuację.

To nie oznacza, że uważali tą systuację za optymalną.

Dziewulski to MO taki komunistyczny gestapowiec

Bardzo „obiektywny” artykuł napisany przez byłego oficera ZOMO. Ciekawie, kiedy się doczekamy „obiektywnych” artykułów napisanych na podstawie wspomnień oficerów SS.

Zobacz również

Starożytność

Śledztwo w sprawie największej tajemnicy watykańskich podziemi. Co udało się ustalić?

Kiedy Pius XII w 1940 roku otworzył podziemia watykańskie dla archeologów, wcale nie był pewny, co właściwie uda im się znaleźć. Wątpliwości, czy pod bazyliką...

17 czerwca 2019 | Autorzy: Redakcja

Starożytność

Ten grób kryje jedne z najważniejszych szczątków w historii Kościoła. Czy naprawdę wiemy, gdzie się znajduje?

Z pozoru miejsce tego pochówku nie budzi żadnych wątpliwości. Na serio zaczęto je kwestionować dopiero po upływie ponad tysiąca lat. Co wiemy o lokalizacji drugiego...

10 czerwca 2019 | Autorzy: Anna Winkler

Historia najnowsza

III RP bez cenzury. Ile naprawdę wiemy o najważniejszych wydarzeniach kilku ostatnich dekad?

Jerzy Dziewulski zaczynał jako milicjant. Po przełomie 1989 roku wszedł w świat polityki... i znalazł się w samym centrum wydarzeń. Co opowiada o kulisach powstawania...

23 maja 2019 | Autorzy: Redakcja

Historia najnowsza

Największa operacja służb specjalnych w historii świata. Czy udała się dzięki Polakom?

Przez dwa lata polskie służby specjalne prowadziły tajną operację, której skala, zasięg i stopień niebezpieczeństwa nie miały precedensu. Mimo tych trudności akcja zakończyła się pełnym...

19 maja 2019 | Autorzy: Paweł Stachnik

Historia najnowsza

Ochrona prezydenta po polsku. Jakimi gruchotami przewożono Wałęsę i Kwaśniewskiego?

Słowo prowizorka zrobiło w XX wieku niemałą karierę. W Polsce zasłużyło na pomnik, bo bez "tymczasowych" rozwiązań nie udałoby się nam praktycznie nic. Zaczynając od...

10 maja 2019 | Autorzy: Maciej Zborek

Historia najnowsza

"Olek wcale nie jest alkoholikiem". Jak szef ochrony Aleksandra Kwaśniewskiego wyjaśnia jego "chorobę filipińską"?

Rzekoma słabość Aleksandra Kwaśniewskiego do napojów wyskokowych stała się pożywką dla niezliczonych żartów i internetowych memów. Choroba filipińska na stałe weszła zaś do naszego języka....

2 maja 2019 | Autorzy: Rafał Kuzak

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.